Home Seriale Gdzie jest Ania czyli o nowej Ani z Zielonego Wzgórza od Netflixa

Gdzie jest Ania czyli o nowej Ani z Zielonego Wzgórza od Netflixa

autor Zwierz
Gdzie jest Ania czyli o nowej Ani z Zielonego Wzgórza od Netflixa

Chy­ba nie było bardziej wyczeki­wanej przez Zwierza pre­miery na Net­flix (warto zaz­naczyć, że wcześniej ser­i­al pokazy­wała kanadyjs­ka stac­ja, która wypro­dukowała ser­i­al) niż nowa ekraniza­c­ja Ani z Zielonego Wzgórza. Dlat­ego też zwierz ma z nią tyle prob­lemów. Nieste­ty by je w pełni pokazać potrzeb­ne są pewne spoil­ery. I tu trze­ba zaz­naczyć, że ponieważ ser­i­al miejs­ca­mi drasty­cznie różni się od książ­ki to zna­jo­mość książ­ki nie chroni przed spoil­era­mi w serialu.

Na początek zwierz musi zaz­naczyć, że nie ma prob­le­mu z ode­jś­ciem do treś­ci powieś­ci, czy dopisy­waniem nowych wątków. To jest ser­i­al który od razu zaz­nacza że jest bard­zo luźno opar­ty na powieś­ci. Zwierz uważa, że zmi­any wzglę­dem powieś­ci nie są z założe­nia złe. Wszys­tko zależy od tego jak pod­chodz­imy do zmi­an — zwierz uważa że są uza­sad­nione bo nikt nie rusza powieś­ci (tzn. fizy­cznie jej nie zmienia, więc zawsze może­my sięgnąć do źródła) , zaś każ­da ekraniza­c­ja jest w pewnym stop­niu inter­pre­tacją. Nie oznacza to jed­nak, że wszys­tkie zmi­any zwierz uważa za dobre i słuszne. Tylko jak­by sama kon­cepc­ja prze­suwa­nia akcen­tów nie jest z założe­nia zła. To w ogóle tem­at na inny wpis, ale chy­ba trze­ba to od razu powiedzieć. Jeśli uważa­cie że nikt nie powinien nic zmieni­ać w tekś­cie który adap­tu­je to zwierz to rozu­mie, ale ma inne podejście.

Zwier­zowi nie przeszkadza że ktoś zmienia fabułę książ­ki na potrze­by fil­mu. Ale cza­sem przeszkadza mu jak to robi.

Dobrze sko­ro to ustal­iśmy to czas prze­jść do samego seri­alu. Twór­cy zde­cy­dowali, że opowiedzą his­torię w sposób bardziej współczes­ny i nat­u­ral­isty­czny. Dość cukierkowa, nieco bajkowa his­to­ria o bied­nej sierotce przyjętej na wychowanie przez starsze rodzeńst­wo, zmienia się w his­torię mroczniejszą, gdzie trau­maty­czne przeży­cia bohater­ki i poczu­cie odrzuce­nia przez lokalną społeczność wys­taw­ia ją na kole­jne pró­by. Do tego, nie tyle zosta­je przyję­ta na wychowanie ale adop­towana, zmieni­a­jąc przy tym nazwisko. Do seri­alu dodano wąt­ki w książce zupełnie nieobec­ne, Ania ma prob­le­my z traumą wynie­sioną z sie­ro­ciń­ca, prob­le­mem jest doras­tanie, niechęć dzieci z klasy, no i ograniczenia związane z jej płcią. Ania jest też starsza niż w powieś­ci bo ma już lat trzy­naś­cie więc jest raczej młodą pan­ną a nie dzieck­iem. Co w nieco innym świ­etle staw­ia jej egzal­towane prze­mowy. Zwierz jakoś nie miał prob­lemów z egzal­towaną wygłasza­jącą długie prze­mowy jede­nas­to­latką, ale w przy­pad­ku trzy­nas­to­lat­ki brzmią one nieco mniej uroc­zo. Zwłaszcza że wtedy trzy­naś­cie lat to było zde­cy­dowanie więcej niż ter­az. Zwierz nie będzie ukry­wał – cza­sem zdarza­ło mu się przyśpieszać część przemów Ani bo był nimi zmęc­zony i zażenowany. Co ciekawe – w powieś­ci nigdy nie miał tego prob­le­mu (tu należy wyz­nać, że zwierz swego cza­su czy­tał powieś­ci o Ani i je uwiel­bi­ał, ale nie jest jed­nym z wyz­naw­ców serii).

Ser­i­al zachowu­je się tak jak­by twór­cy wierzyli, że współczes­ny widz może być zain­tere­sowany tylko posta­ci­a­mi współczes­ny­mi (nawet jeśli przed­staw­iony­mi w his­to­rycznym kostiumie)

Zwierz ma bard­zo różne pode­jś­cie do tych zmi­an. Przede wszys­tkim prob­le­mem jest uwspółcześnie­nie bohaterów. Widzi­cie, zwierz nie ma prob­le­mu z tym jak się doda­je ele­men­ty nat­u­ral­isty­czne ale ma prob­le­my kiedy przepisu­je­my przeszłość tak by bohaterowie zachowywali się współcześnie. I tak np. wszys­tkie szkolne przy­gody Ani to przy­gody współczes­nej dziew­czyny we współczes­nej szkole. Tak została napisana Ania i jej przy­jaciół­ki. Jed­nocześnie np. o ile pokazanie trau­maty­cznych wspom­nień od poprzed­nich opiekunów ma sens, to demo­ni­zowanie sie­ro­ciń­ca jest już bard­zo współczesne. Bo takiej sie­ro­cie jak Ania mogło być wów­czas lep­iej w sie­ro­cińcu niż u rodziny do której została odesłana. Podob­nie jak np. roz­mowa Ani z koleżanka­mi o sek­sie. To jest tak, że przekładamy nasze współczesne wyobraże­nia o tym jak to powin­no wyglą­dać na przeszłość. Zwierz przyz­na że to nie jest takie proste, bo np. wiejskie dziew­czyn­ki (prze­cież to wszys­tko roz­gry­wa się na wsi) były bardziej uświadomione niż się może wydawać nam współczes­nym. Takich ele­men­tów jest w seri­alu sporo i zwierz ma z nimi prob­lem. Najwięk­szym jest zaś w ogóle sama kon­cepc­ja adop­towa­nia Ani. Otóż takie myśle­nie o adopcji jest bard­zo współczesne. Przyję­cie na wychowanie było wów­czas dużo bardziej nat­u­ralne i w ogóle taka współczes­na kon­cepc­ja adopcji  na wiejs­kich tery­to­ri­ach kanadyjskiej wyspy raczej by niko­mu nie przyszła do głowy. Tym­cza­sem ser­i­al bard­zo kładzie nacisk na tą adopcję Ani, co zdaniem zwierza jest naduży­ciem. Zwłaszcza że książ­ka aku­rat ten motyw przyję­cia na wychowanie ład­nie roz­gry­wała więc niema tu naprawdę potrze­by zmi­an. Zwierz bard­zo nie lubi tren­du do zasied­la­nia his­torii ludź­mi współczes­ny­mi. Jed­nocześnie twór­cy jak­by nie dowierza­li autorce książ­ki. W powieś­ci — napisanej na początku XX wieku edukac­ja Ani — choć prze­b­ie­ga­ją­ca nie bez początkowych prob­lemów — była raczej oczy­wista. Moż­na wręcz powiedzieć że autor­ka stworzyła świat w którym dziew­czy­na nie tylko mogła spoko­jnie mieć ambic­je ale jeszcze była w tym wspiera­nia przez inne podąża­jące drogą nau­ki kobi­ety. W seri­alu musi wal­czyć o edukację, zwłaszcza po wielu uwa­gach — wygłos­zonych przez mężczyzn — że dziew­czyn­ka nie powin­na się ksz­tał­cić (mało sub­tel­nie zdanie to wygłasza w seri­alu duchowny). Ponown­ie — to takie przeko­nanie, że wiemy lep­iej jak było skła­nia zwierza do reflek­sji — czy nie moż­na cele­brować ambicji bohater­ki bez koniecznoś­ci dodawa­nia takiego wątku. Czy Ania nie może być ambit­na sama z siebie a nie dlat­ego, że chce pokon­ać uprzedzenia? Tu zmieni­a­jąc motywac­je bohater­ki, zmieni­amy jej charak­ter. Przy czym Ania nie była mniej fem­i­nisty­czną postacią. Tylko była fem­i­nisty­cz­na inaczej. Zdaniem zwierza — wcale nie gorzej.

Pytanie które zadawał sobie zwierz cały czas w trak­cie trwa­nia sean­su — dlaczego stra­cil­iśmy zau­fanie do pogod­nych opowieś­ci i zachowu­je­my się tak jak­by jedyną drogą była uciecz­ka w mrok. W pogod­nej opowieś­ci wcale nie musi być głupio.

Twór­cy Anie zapew­niali że w seri­alu trud­no odróżnić gdzie się zaczy­na­ją ory­gi­nalne przy­gody a gdzie zaczy­na to co dopisali. Ale praw­da jest taka, że moż­na doskonale odróżnić jed­no od drugiego. Wąt­ki wzięte bezpośred­nio z powieś­ci mają w sobie lekkość opowieś­ci o dziecińst­wie — jest zgu­biona brosz­ka, pier­wsza bufi­as­ta sukien­ka, zdzie­le­nie kole­gi tabliczką, czy wyp­icie przez przy­padek wina. Jest w tym coś uroczego, lekkiego a jed­nocześnie — trochę zna­jomego. Są tam też dobrze znane wzruszenia – jak wtedy kiedy Ania widzi prezent od Mateusza, czy kiedy dziel­na Ania ratu­je chorą siostrę przy­jaciół­ki. To co dopisali twór­cy ma his­torię pogłębić więc sukienkę dosta­je Ania jako doras­ta­ją­ca dziew­czy­na po tym jak dostała pier­wszy raz okres, zdzie­le­nie tabliczką nie jest emocjon­al­ną odpowiedz­ią na wyśmiewanie koloru włosów tylko obroną przed ostra­cyzmem ze strony koleżanek, wyp­icie wina kończy się sceną na wskroś współczes­nego zachowa­nia dziew­czynek. Co więcej Ania nie tylko leczy siostrę przy­jaciół­ki ale też właś­ci­wie samodziel­nie zapo­b­ie­ga wielkiemu pożarowi. I nieste­ty — braku­je temu jakiejś lekkoś­ci a cza­sem dąże­nie do dra­maty­cznych scen jest prze­sad­zone. Ostate­cznie z pogod­nej his­torii wychodzi coś dużo poważniejszego. I zwierz też by to wybaczył — choć naprawdę zas­tanaw­ia się czy takiej Ani naprawdę potrze­bu­je­my (albo inaczej czy nie było­by lep­iej gdy­by sce­narzyś­ci zostaw­ili Anię i napisali włas­ny ser­i­al opowiada­ją­cy o bohater­ce całkowicie wymyślonej tylko przez nich) ale też czy nie jest to pode­jś­cie zakłada­jące że spodo­ba się na tylko to co jest współczesne. Zwierz ma prob­lem z taki trak­towaniem widza. Ostate­cznie zwierz czy­tał Anię jako dziecko w XX wieku i nie czuł by ta różni­ca pomiędzy światem Ani a jego światem była nie do przeskoczenia, więcej – była dużo ciekawsza.

W ostate­cznym rozra­chunku w seri­alu najlepiej gra­ją te wąt­ki które są przepisane właś­ci­wie jeden do jed­nego z książki.

Zwierz rozu­mie intencję twór­ców by opowiedzieć tą his­torię inaczej. Doskonale wychodzi im to w warst­wie   wiz­ual­nej — rzeczy­wiś­cie po raz pier­wszy zwierz miał poczu­cie, że Ania porusza się po real­nym świecie a nie po jakimś pocztówkowym świecie, który trud­no było­by znaleźć na mapie. Pod wzglę­dem pra­cy kamery, kole­jnych kadrów, ale też wyglą­du samej Ani ser­i­al jest doskonale pomyślany. Co więcej, zdaniem zwierza ma jeden niesamow­ity plus. To postać i w ogóle  cała his­to­ria Maryli. Zmi­ana punk­tu wyjś­cia — z przyję­cia dziew­czyny na wychowanie, na adop­towanie spraw­ia, że Mary­la czu­je się — co bard­zo wyraźnie widać — matką. I tu ser­i­al jest doskon­ały. His­to­ria Maryli — kobi­ety która nie miała szans wyko­rzys­tać swo­jej szan­sy w życiu na założe­nie rodziny — która sta­je się matką jest fenom­e­nal­na. To jak ser­i­al ją pokazu­je, jak postać jest zagrana, jakie sce­ny i emoc­je jej dopisano — to wszys­tko gra ide­al­nie. Zwierz zła­pał się na tym że bez porów­na­nia bardziej podoba­ją mu się sce­ny z Marylą niż z Anią i zasad­nic­zo rzecz biorąc im więcej Maryli a mniej Ani na ekranie tym lep­iej się ser­i­al oglą­da. Co doprowadz­iło zwierza do reflek­sji że gdy­by tak zde­cy­dować się w ogóle na nakręce­nie seri­alu o Maryli to było­by to najlep­szym wyjś­ciem. Zwłaszcza, że rzeczy­wiś­cie na postać Maryli sce­narzyś­ci mają pomysł.

Wszys­tkie zmi­any spraw­iły, że najlepiej w całym seri­alu wypa­da postać Maryli. Może dlat­ego, że tak naprawdę nowa Ania nie chce opowiadać o świecie dziec­ka tylko jest skierowana do dorosłych. A przy­na­jm­niej na taką się kreuje.

Zwierz czy­tał w Internecie wiele niezad­owolonych i zach­wyconych głosów. Sam zwierz jest skon­flik­towany. Bo ma wraże­nie jak­by pod­sunię­to mu pro­dukt który skro­jono tak by dostać jak najlep­sze oce­ny. Bo Ania wygłasza fem­i­nisty­czne zda­nia, bo tem­at wychowa­nia i edukacji dziew­cząt został wypch­nię­ty na pier­wszy plan, bo wszyscy kocha­ją jak bierze się coś miłego i słod­kiego i czyni się to mrocznym i poważnym. Bo mroczne i poważne jest dobre, słuszne i prawdzi­we. To takie trochę recen­zenck­ie bin­go. Jed­nocześnie zwierz ma poczu­cie, że spoko­jnie moż­na było dodać do his­torii Ani tylko jeden ele­ment — trau­maty­czne wspom­nienia z przeszłoś­ci spęd­zonej u złej rodziny. I zagrać wszys­tko tak jak w książkach — było­by to chy­ba lep­sze niż nagro­madze­nie dra­maty­cznych momen­tów. A przy­na­jm­niej nie spraw­iało­by wraże­nia, jak­by twór­cy nie lubili mate­ri­ału wyjś­ciowego. Albo inaczej — nie mieli pomysłu jak opowiedzieć his­torię by zachować jej sym­pa­ty­cznego, lekkiego ducha i jed­nocześnie ją pogłębić. Zdaniem zwierza to trochę wyni­ka z naszego współczes­nego prob­le­mu z telewiz­ją – gdzie coraz częś­ciej pogodne opowieś­ci wyda­ją się twór­com płask­ie. Tym­cza­sem stworze­nie dobrej pogod­nej  opowieś­ci to sztu­ka (np. śmierć Mateusza w powieś­ci to jest wydarze­nie niesamowite – bo pokazu­je że nawet miły i ciepły świat nie jest wol­ny od wydarzeń które mogą na zawsze zmienić nasze życie*). Inny­mi słowy — zwierz chęt­nie obe­jrza­ł­by ser­i­al który z jed­nej strony pogłębia posta­cie a z drugiej nie czu­je się w obow­iązku zamienić dziecięcego dra­matu nie spróbowa­nia lodów na pikniku na poważną groźbę odesła­nia do prz­er­aża­jącego sierocińca.

Świat Ani — wbrew temu co niek­tórzy piszą — wcale nie był przesłod­zony. Zdarza­ły się w nim tragedie i sytu­acje przykre. Ale nie zdarza­ły się tak częs­to jak w seri­alu (przez co miały więk­szą moc)

Zresztą to w ogóle jest pytanie — wykracza­jące trochę poza samą recen­zję — dlaczego jedyny kierunek który wyda­je się nam słuszny to uczynić coś bardziej mrocznym i nieprzy­jem­nym. Zwierz wierzy że moż­na było­by his­torię Ani opowiedzieć zupełnie inaczej niż to robiono nie wybier­a­jąc ścież­ki “jed­na paskud­na i dra­maty­cz­na rzecz na odcinek i koniecznie sporo śmier­ci”.  Bo śmier­ci w seri­alu jest zde­cy­dowanie więcej niż w książce. bo sierotą nie jest tylko Ania ale sierotą zosta­je też Gilbert. Jed­nak tym co zwierza najbardziej wytrą­ciło z równowa­gi była sce­na w której Mateusz rozważa samobójst­wo (chce by Mary­la dostała jego ubez­pieczanie na życie). To sce­na tak bard­zo nie pasu­ją­ca nie tylko do książkowej ale też do seri­alowej inter­pre­tacji Mateusza i w ogóle do tego świa­ta w którym wszys­tko się dzieje, że zwierz zaz­grzy­tał zęba­mi. Zwłaszcza że nie widzi tu żad­nego powodu do dodawa­nia takiej sce­ny (już pomi­ja­jąc reflek­sję nad tym czy pobożne­mu farmerowi w małej wiejskiej społecznoś­ci coś takiego w ogóle przyszło­by do głowy) poza stworze­niem kole­jnego dra­maty­cznego momen­tu. A tych ta his­to­ria w nowej odsłonie ma już za dużo (i nawet gdy­by zwierz uważał inter­pre­tację za trafną miała­by za dużo). Ostate­cznie powa­ga w seri­alu przy­pom­i­na to trochę sposób myśle­nia Ani, która sama pisała opowieś­ci w których wszyscy musieli umrzeć. Tylko Ania była egzal­towaną nastolatką.

Nie wszys­tkie dopisane wąt­ki są złe, ale niek­tóre spraw­ia­ją wraże­nie jak­by ktoś nie mógł ścier­pieć tego, że mate­ri­ał wyjś­ciowy jest miłą książką o dziecińst­wie. Cza­sem nakrę­canie dra­matyz­mu w seri­alu sta­je się wręcz komiczne.

Jed­nocześnie to nie jest sam w sobie tak bard­zo zły ser­i­al. Jak zwierz wspom­ni­ał — Mary­la jest fenom­e­nal­nie napisana, a jej relac­je z panią Linde — jej serdeczną przy­jaciółką — to jeden z najlepiej posz­er­zonych wątków w seri­alu. Bard­zo dobrze napisany jest Mateusz (wszyscy tu gra­ją świet­nie) — i dobry jest pomysł by pokazać nam wszys­tkie sce­ny z ich przeszłoś­ci. Gilbert jest uroczym bohaterem, bard­zo dobra jest Diana przy­jaciół­ka Ani. Choć Zwierz ma prob­lem z samą Anią to nie ule­ga wąt­pli­woś­ci że Amy­beth McNul­ty (dziew­czy­na obsad­zona w głównej roli) umie grać i miejmy nadzieję, że mimo specy­ficznej urody (choć jest b. ład­na) nie zniknie z ekranów. Są też w seri­alu sce­ny wzrusza­jące jak np. moment kiedy Ania pier­wszy raz przy­tu­la się do Maryli, albo kiedy dosta­je sukienkę z bufi­asty­mi rękawa­mi. Zwierz zach­wycał się już sposobem kręce­nia — zwłaszcza sze­rok­ie kra­jo­brazy przy­pom­i­na­ją niekiedy obrazy z Poldar­ka (tam też są kli­fy!). Nawet czołówka jest ład­na — na tyle ład­na że zwierz nie przyśpieszył jej ani razu mimo, że oglą­dał ser­i­al za jed­nym zamachem.  Co praw­da zdaniem zwierza Ania w seri­alu trochę za częs­to wyb­ie­ga z różnych pomieszczeń (niemal w każdym odcinku) ale nie da się ukryć, że ser­i­al jest dobrze aktorsko poprowad­zony a niek­tóre dopisane posta­cie — jak np. fran­cus­ki chło­piec pracu­ją­cy o Maryli i Mateusza wychodzą nat­u­ral­nie i niekiedy lep­iej niż nowe inter­pre­tac­je postaci już znanych.

Dla zwierza ważne jest to, że dziecięce dra­maty — choć z punk­tu widzenia dorosłych bła­he, dla samego dziec­ka są prawdzi­we. Szko­da że ser­i­al tego w ogóle nie bierze pod uwagę, zastępu­jąc drob­ne nieporozu­mienia i wpad­ki sprawa­mi śmiertel­nie poważnymi.

 

Jak zwierz pisał — nie ma nic prze­ci­wko zmi­anom w fab­ule — są one pewną inter­pre­tacją. Nie zmienia to jed­nak fak­tu, że inter­pre­tac­ja może być oce­niona jako mniej lub bardziej traf­na. Zdaniem zwierza pró­ba uczynienia z Ani z Zielonego Wzgórza pod­szytej tragedią opowieś­ci o dość współczes­nych bohat­er­ach to jed­nak inter­pre­tac­ja trochę nie rozu­mieją­ca ducha książ­ki. Są w seri­alu dobre pomysły, ale całość wypadła­by bez porów­na­nia lep­iej gdy­by pow­stała po pros­tu jako ser­i­al nieza­leżny — który widz (wystar­cza­ją­co inteligent­ny) mógł­by  skon­fron­tować sam z his­torią Ani. A tu mamy mieszankę wątków wymyślonych i pozostaw­ionych która ostate­cznie jed­nak nie gra. Przy­na­jm­niej zwier­zowi.  I to nie znaczy, że zwierz uważa że his­torię Ani zawsze trze­ba krę­cić tak samo. Ale nie uważa by każ­da zmi­ana była dobra. Gdy­by zwierz chci­ał obe­jrzeć współczes­ną Anię, to chęt­nie obe­jrza­ł­by tą his­torię prze­nie­sioną do współczes­noś­ci. A tak został z seri­alem, który za wszelką cenę chce być poważny, mroczny i dra­maty­czny. Tylko zami­ast rozsąd­nie wycią­gać więcej z psy­chi­ki bohaterów to doda­je kole­jne trag­iczne wydarzenia. Ostate­cznie dosta­je­my wer­sję która cały czas przy­pom­i­na, że jest mrocz­na i dra­maty­cz­na, i poważ­na ale przede wszys­tkim prawdzi­wa. Albo prawdzi­wsza od wer­sji powieś­ciowej. Tym­cza­sem jest równie nieprawdzi­wa co pode­jś­cie sen­ty­men­talne — tylko po pros­tu wybiera inną drogę. Choć chy­ba pode­jś­cie sen­ty­men­talne jest ucz­ci­wsze. Bo przez sen­ty­ment jakoś łatwiej się nam prze­bić niż przez kole­jne dramaty.

Mamy skłon­ność uważać że wiz­je sen­ty­men­talne są zafałs­zowane, a te mroczne — prawdzi­we. Tym­cza­sem praw­da nie jest taka prosta.

Na sam koniec zwierz zas­tanaw­ia się nad tym do jakiego stop­nia nowe pode­jś­cie rzeczy­wiś­cie przy­bliżyło Anię współczes­ne­mu wid­zowi. Zwierz pamię­ta że choć Ania różniła się od niego wszys­tkim, to poziom dra­matów jakie przeży­wała wydawał mu się w pewien sposób blis­ki. Brak rodz­iców nie był czymś zwier­zowi znanym, podob­nie jak chodze­nie do szkoły w której na raz uczą się wszys­tkie dzieci. Zwierz był chy­ba też mniej egzal­towany. Ale już te wszys­tkie głupst­wa które robi się zupełnie przy­pad­kiem a które w oczach dziec­ka mają straszne kon­sek­wenc­je, miały w sobie coś bard­zo zna­jomego. A już wątek z Anią która nie ukradła tej brosz­ki Maryli — tak jak roze­gra­no go w książce — trafi­ał pros­to do ser­ca zwierza. Te codzi­enne prob­le­my były trak­towane przez książkę ciepło ale poważnie. Przy­pom­i­nały, że egzys­tenc­ja dziec­ka nie potrze­bu­je tragedii by być wypełniona wielki­mi dra­mata­mi. To jed­na z najwięk­szych zalet powieść — ten sza­cunek dla dziecięcego spo­jrzenia na świat, w którym za równo wszys­tko jest piękniejsze jak i dziesięć razy bardziej trag­iczne niż w świecie dorosłych. I właśnie tego zwier­zowi najbardziej zabrakło. Bo właśnie to doskon­ałe uję­cie dziecięcej psy­chi­ki spraw­iało, że nawet sen­ty­men­tal­na Ania była prawdzi­wa i bliska — nawet jeśli zwierz czy­tał ją na oko 90 lat po pier­wszym wyda­niu. W tej nowej adap­tacji tego braku­je. Być może dlat­ego, że wszys­tko musi tu być bard­zo dorosłe. I gdzieś zgu­biło się dziecko. Urocze roztrzepane egzal­towane dziecko jakim była Ania Shirley.

Ps: Są seri­ale przy których zwierz jest gotowy iść na noże broniąc swo­jej inter­pre­tacji. Tym co zwierza dodatkowo smu­ci, to fakt że w sum­ie jak­by ktoś ter­az napisał że to jego ulu­biony nowy ser­i­al to wzruszył­by ramion­a­mi. A jak wiecie nic zwierza bardziej nie boli niż obojętność.

PS2: Patrząc na kil­ka rozmów o Ani zwierz zauważył coś czego strasznie nie lubi — ludzie zami­ast napisać “a mnie się podobało” (pod recen­z­ja­mi negaty­wny­mi) lub “mnie się nie podobało” (pod recen­z­ja­mi pozy­ty­wny­mi) piszą coś w sty­lu “Chy­ba coś ze mną musi być nie tak bo mi się podoba/nie podo­ba”. Zwierz nie cier­pi tej kon­strukcji bo sugeru­je, że jedynym dobrym stanem jest posi­adanie przez wszys­t­kich tej samej opinii.  Tym­cza­sem ze wszys­tki­mi wszys­tko jest w porząd­ku, tylko mamy inne zdania.

* Jako dziecko zwierz słuchał z kaset słu­chowiska o Ani gdzie Mateusza grał Fran­ciszek Piecz­ka. To była fenom­e­nal­na rola, tak miła i ciepła że kiedy Mateusz umier­ał na kase­cie to zwierz (słucha­ją­cy tego w kółko) przewi­jał frag­ment bo było mu zbyt przykro. Ale nawet ter­az słyszy to wołanie „Mateuszu, Mateuszu” i robi się mu strasznie przykro. Co ciekawe – zwierz jak rzad­ko w przy­pad­ku dzieł kul­tu­ry pamię­ta, że ta powieś­ciowa śmierć wbiła mu się w pamięć jako prze­stro­ga że nic nie jest pewne. Ale to była siła tego jed­nego dra­maty­cznego momentu.

94 komentarze
1

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online