Home Ogólnie Dziesięć najważniejszych wydarzeń dekady czyli 10X10 odcinek drugi

Dziesięć najważniejszych wydarzeń dekady czyli 10X10 odcinek drugi

autor Zwierz
Dziesięć najważniejszych wydarzeń dekady czyli 10X10 odcinek drugi

Jed­na z osób pro­ponu­ją­cych tem­at do mojego cyk­lu z okazji roczni­cy blo­ga, postaw­iła mnie przed nie łatwym wyzwaniem. Wybra­niu dziesię­ciu zjawisk w pop­kul­turze, które moim zdaniem były w tej mojej blo­gowej dekadzie najważniejsze. Postaram się więc odpowiedzieć na to pytanie jak najlepiej i jak najbardziej subiek­ty­wnie. Jed­nocześnie wybranie dziesię­ciu wydarzeń wymusza pewną arbi­tral­ność. Na którą z radoś­cią sobie pozwolę.

Dziś pier­wszy post z cyk­lu 10x10 – dziesięć postów na dziesię­ci­ole­cie blo­ga. Posty są na tem­aty zapro­ponowane przez czytel­ników i wylosowane z praw­ie stu nadesłanych propozy­cji. Tem­aty­ka będzie się bard­zo różnić. Ale wszys­tkie będą o tym co czytel­ni­cy zawsze chcieli tu przeczytać.

 

 

Pow­stanie Mar­vel Cin­e­mat­ic Universe 

Nie mam wąt­pli­woś­ci że w pop­kul­turze a zwłaszcza w kinie rozry­wkowym to była deka­da super bohaterów. Co praw­da Mar­vel swo­je dziesię­ci­ole­cie budowa­nia świa­ta fil­mowych bohaterów świę­tował rok temu, ale ten jeden rok prze­sunię­cia nie spraw­ia, że zjawisko to jest mniej ważne dla pop­kul­tu­ry. Mar­vel Cin­e­mat­ic Uni­verse zdołał pow­stać, rozwinąć się, i niek­tórym nieco znudz­ić. Nie zmienia to jed­nak fak­tu, że poza masą zabawy, trochę jed­nak zmienił nasze postrze­ganie kilku spraw. Jak np. tego jak bard­zo mogą być ze sobą pow­iązane różne filmy, i jak wiele moż­na wyma­gać od widza. Zwłaszcza ta ostat­nia sprawa jest ciekawa nie tylko w kon­tekś­cie takich filmów jak Avengers ale nawet w kon­tekś­cie np. Civ­il War. Do tego MCU próbowało miejs­ca­mi trochę zatrzeć granicę pomiędzy tym co kinowe a co telewiz­yjne, co może nie udało się tak wyśmieni­cie ale też jakoś zmieniło optykę patrzenia na to jak daleko mogą się­gać mac­ki imperi­um super bohaterów. Oczy­wiś­cie MCU to także wielu fan­tasty­cznych aktorów, który dzię­ki swoim rolom albo o sobie przy­pom­nieli (Robert Downey Jr.), albo zaist­nieli (Tom Hid­dle­ston, Chris Hemsworth) albo udowod­nili, że trud­no odróżnić bohat­era od akto­ra (Chris Evans). W ostat­nich lat­ach MCU wchodzi w kole­jną fazę i to nie tylko za sprawą rozdzier­a­ją­cych serce zakończeń, ale także więk­szej dyw­er­sy­fikacji filmów. Thor Rag­narok pokazał, że w MCU jest miejsce na reży­serów z bard­zo specy­ficznym poczu­ciem humoru. Black Pan­ther i ter­az Cap­i­tan Mar­vel rozsz­erza­ją kat­e­gorię super bohaterów, którzy zasłużyli na swój włas­ny osob­ny film poza białych mężczyzn.

 

Oczy­wiś­cie te dziesięć lat roz­wo­ju serii filmów spraw­iło, że  coraz częś­ciej mówi się o tym, że niedłu­go przyjdzie się nam pożeg­nać z odtwór­ca­mi tych ról od których budowanie całego tego świa­ta się zaczęło. I dopiero wtedy poczu­je­my się starzy kiedy pojawi się nowy Iron Man czy Kap­i­tan Amer­i­ca. Prze­cież mieliśmy liczyć nasze życie tylko w kole­jnych Spi­der-Man­ach. Z punk­tu widzenia szerzej poj­mowanej pop­kul­tu­ry pop­u­larność MCU przełożyła się na więk­szą świado­mość ist­nienia innych super bohaterów niż Super­man czy Bat­man, i w ogóle na powrót częś­ci ludzi do komik­su (w Polsce od kilku lat trwa rene­sans wydawa­nia tytułów komik­sowych). Oczy­wiś­cie ist­nie­nie MCU spraw­iło, że DC także zaczęło posz­erzać swój kat­a­log bohaterów, którzy mają własne filmy i ter­az ma własne fil­mowe uni­w­er­sum, które jed­nak nie jest tak rozbu­dowane i satys­fakcjonu­jące (w tym finan­sowo) jak to Mar­vela. Ostate­cznie moż­na odnieść wraże­nie, że ostat­nia deka­da krę­ciła się w pop­kul­turze wobec super bohaterów, których naprzemi­en­nie się kochało, nien­aw­idz­iło, obwini­ało o wszys­tko co złe i szukało się u nich wzor­ców zachowań.

 

Upowszech­nie­nie się streamingu

Kiedy zaczy­nałam pisać blo­ga oglą­danie seri­ali w Internecie oznacza­ło właś­ci­wie tylko jed­no – człowiek jest ścią­ga z sieci, albo oglą­da na chińs­kich ser­w­er­ach. Jed­nak przez te dziesięć lat wszys­tko zupełnie się zmieniło. Dziś oglą­danie seri­ali przez sieć jest najpop­u­larniejszym i najprost­szym sposobem na oglą­danie seri­alowych hitów i nowoś­ci. Co więcej jest ich tyle, że nikt nie jest w stanie oga­r­nąć umysłem wszys­tkiego. Net­flix dla niek­tórych stał się syn­on­imem nie tyle streamin­gu, co w ogóle – oglą­da­nia seri­ali, czy oglą­da­nia telewiz­ji. Ludzie nie pyta­ją – poleć­cie coś fajnego do obe­jrzenia, tylko poleć­cie mi coś na Net­flix. Dla mnie jako dla oso­by piszącej o pop­kul­turze to zmi­ana tak szy­b­ka i drasty­cz­na (od chwili kiedy po raz pier­wszy pojaw­iła się ta plat­for­ma i zakładałam na niej niekoniecznie legalne, choć płatne kon­to, do momen­tu kiedy wszyscy mają Net­flixa minęła chwila) że nigdy bym jej nie przewidziała.

Podob­nie jak bym nie przewidzi­ała jak skró­ci się czas oczeki­wa­nia na nowe sezony (część wchodzi jed­nocześnie u nas i w Stanach) i jak pojaw­ie­nie się całych sezonów na raz zmieni nasz sposób oglą­da­nia pro­dukcji w odcinkach raz na zawsze. Na pewno stream­ing jest niesamow­itym ułatwie­niem, choć niekoniecznie oszczęd­noś­cią. Sama mam obec­nie abona­ment na Net­flix, HBO GO, Ama­zon Prime. Show­max na całe szczęś­cie wyco­fał się z Pol­s­ki. Jeśli jed­nak wejdą dodatkowe plat­formy to kosz­ty abona­men­tów zrów­na­ją się z bard­zo wysokim rozsz­er­zonym abona­mentem telewiz­yjnym. I tyle jeśli chodzi o oszczędzanie. Nie będę ukry­wać, że dla mnie to jeszcze waż­na zmi­ana w pode­jś­ciu do treś­ci – przede wszys­tkim, moż­na więk­szość z tego co nas intere­su­je pozyskać całkowicie legal­nie, po drugie – kiedy zaczy­nałam pisać wisi­ało nad nami takie doj­mu­jące poczu­cie, że jesteśmy niesamowicie w tyle. Wiz­ja oglą­da­nia seri­alu na bieżą­co równo ze Stana­mi w Polsce, wydawała się kos­micz­na. Dziś kil­ka seri­ali oglą­dam najzu­pełniej legal­nie w tym samym cza­sie co moi zna­jo­mi ze Stanów. I nadal nie mogę wyjść z podzi­wu. Jed­nocześnie wciąż bole­ję nad tym, że pow­sta­ją­ca plat­for­ma streamin­gowa zasi­lana przez BBC i ITV nie dotarła do Pol­s­ki, bo to jest pro­dukt na który czekam najbardziej na świecie. Przy czym nie ukry­wam – jestem jed­ną z tych marudzą­cych osób które w mod­elu dys­try­bucji Net­flixa widzą trochę prob­lemów – głównie dla kina (a właś­ci­wie dla przenoszenia pre­mier z kina na plat­for­mę) ale też dla tego jak odbier­amy seri­ale. Wypuszczanie całych sezonów seri­alu na raz jest super ale już poczu­cie przy­musu obe­jrzenia go na raz częs­to zabiera trochę rozrywki.

 

HBO robi Grę o Tron

Nie jestem fanaty­czną fanką Gry o Tron. Ale jed­nocześnie mam wraże­nie, że gdy­bym miała wybier­ać ser­i­al dekady, to chy­ba mój głos poszedł­by na sagę o ludzi­ach którym jest zim­no, albo ciepło i którzy mają smo­ki, albo nie mają smoków. Dlaczego uważam że Gra o Tron jest taka waż­na? Nie dlat­ego że dała nam pozbaw­ioną uśmiechu twarz Kita Har­ring­tona czy zaskoc­zonego włas­nym zgonem Richar­da Mad­de­na. Nawet nie dlat­ego, że zabiła Seana Beana. Gra o Tron jest pier­wszym tak wysoko budże­towym seri­alem fan­ta­sy. Gatunek który nie ma z kine­matografią a zwłaszcza z telewiz­ją łat­wo (nie znaczy że nie ma filmów fan­ta­sy ale nie jest ich bard­zo dużo – jeśli odłożymy na bok Wład­cę Pierś­cieni) wyszedł poza swo­je ramy i dziś ludzie którzy nigdy nie sięgnęli by po książ­ki Mar­ti­na ekscy­tu­ją się kogo zje smok. Zro­bi­e­nie z seri­alu fan­ta­sy tej pro­dukcji którą „wszyscy” oglą­da­ją to nie lada wyczyn.

Dru­ga sprawa doty­czy jed­nak zamor­dowa­nia Seana Beana – to jak ser­i­al bezl­i­tośnie trak­tu­je swoich bohaterów spraw­iło, że wid­zowie przy­pom­nieli sobie ile ekscy­tacji przynoszą potenc­jal­nie złe zakończenia, a na już na pewno – świado­mość że każdy może w dowol­nym momen­cie zginąć. Choć trupów w Grze o Tron pada mniej niż w dobrym finale sezonu Grey’s Anato­my to jed­nak fakt, że główni bohaterowie mogą umrzeć spraw­ia, że ser­i­al nie przes­ta­je być ekscy­tu­ją­cy. Gra o Tron prze­biła się do wąskiej grupy sze­roko rozpoz­nawanych fan­domów i dziś koszul­ki z hasłem „Mat­ka smoków” moż­na kupić w sieciowym sklepie z ubra­ni­a­mi obok kole­jnego rzu­tu koszulek z Super­manem, czy niemal wyprzedanych bluz z logo Hog­wartu. Co jest jed­nak pewnym zaskocze­niem, biorąc pod uwagę że w 2011 roku kiedy ser­i­al star­tował, powieś­ci Mar­ti­na były znane głównie wiel­bi­cielom gatunku. Nie mam też wąt­pli­woś­ci, że fakt iż Ama­zon wydał dzikie pieniądze by stworzyć ser­i­al na pod­staw­ie wątków z książek Tolkiena jest bezpośred­nio związany z chę­cią prze­ję­cia widzów po Grze o Tron. Wyda­je się też ciekawe, to iż HBO pokaza­ło, że ser­i­al, jed­nak dla sze­rok­iej wid­owni, może być pro­dukcją która rzu­ca widza na głęboką wodę. Łat­wo zbu­dować markę robiąc pro­dukc­je społeczne, ważne i poważne. Trud­niej utrzy­mać poziom kiedy lata­ją smo­ki. I choć Gra o Tron jest dla mnie źródłem głównie złośli­wych uwag i sucharów, to nie mogą nie docenić jej znaczenia dla tego co dzi­ało się w pop­kul­turze przez ostat­nią dekadę.

 

Powrót Gwiezd­nych Wojen

Prawdę powiedzi­awszy – myślałam że tego nie dożyję. O tym że Lucas planował trzy try­lo­gie wiedzi­ałam od dziec­ka. Byłam jed­nak pew­na że po klęsce pre­queli nikt nie pode­jmie się opowiada­nia co będzie dalej. Tym­cza­sem po wykupi­e­niu przez Dis­neya praw do Gwiezd­nych Wojen, okaza­ło się, że his­to­ria zna­jdzie swo­ją kon­tynu­ację. To był dla mnie szok. Przez te kil­ka lat które minęły od pre­miery „Prze­budzenia Mocy” Gwiezdne Wojny w nowej odsłonie budz­iły całe spek­trum emocji. Ale jed­nocześnie – zde­cy­dowanie były żywe i ważne dla widzów. Oso­biś­cie jestem wielką fanką nowych filmów ze świa­ta GW, głównie dlat­ego, że moim zdaniem udało się to czego brakowało w pre­quelach – zasiedle­nie galak­ty­ki niesamow­ity­mi posta­ci­a­mi, do których człowiek musi się przy­wiązać. Jed­nocześnie pojaw­ie­nie się nowych filmów pokaza­ło, że świat GW może być dużo bardziej zróżni­cow­any tem­aty­cznie niż miało to miejsce w fil­mach nad­zorowanych przez Lucasa.

Rogue One było zde­cy­dowanie mroczniejsze, z kolei Powrót Jedi zaw­ier­ał sce­ny które zapewne nie znalazły­by się w klasy­cznej try­logii. Kon­tynu­ac­ja fil­mowej sagi spraw­iła, że wszys­tkie książ­ki i komiksy które dopowiadały co stało się dalej, przeszły do kat­e­gorii Leg­ends – zamyka­jąc jed­nocześnie stare kochane Expand­ed Uni­verse, w którym było mnóst­wo postaci i wątków które pokochałam jako nas­to­lat­ka. Z jed­nej strony wciąż mi trochę żal, z drugiej – nowa saga jest obu­dowana włas­ny­mi powieś­ci­a­mi i komik­sa­mi, więc nic nie ginie. Nowe Gwiezdne Wojny mają za sobą już jed­ną porażkę finan­sową (jaką jest  mniejsze niż się spodziewano powodze­nie Solo) i sporo dyskusji o tym czy w komosie może być więcej ciekawych kobi­et niż jed­na księżnicz­ka Leia. Sko­ro przy niej jesteśmy to saga poniosła też niepowe­towaną stratę jaką była śmierć Car­rie Fish­er. Nie będzie drugiej takiej księżnicz­ki w tym uni­w­er­sum. Ostate­cznie nawet jeśli nie jesteś­cie fana­mi nowych GW to trze­ba powiedzieć, że to jest niesamowite że są dziś dzieci­a­ki dla których Gwiezdne Wojny są równie żywe i ważne jak dla dzieci które widzi­ały Nową Nadzieję w lat­ach siedemdziesiątych.

 

Dis­ney, Dis­ney, Dis­ney i Disney

Ostat­nia deka­da była okre­sem w którym Dis­ney właś­ci­wie położył rękę na więk­szoś­ci amerykańskiej wysokobudże­towej pop­kul­tu­ry. Mając w swoim arse­nale prawa do ekraniza­cji Mar­vela, prawa do Gwiezd­nych Wojen, możli­wość wypuszcza­nia nowych ani­macji i dodatkowo – filmów aktors­kich na pod­staw­ie swoich ani­macji, Dis­ney samodziel­nie jest w stanie wypełnić nie jeden box office. Do tego niedawno kupił Foxa i szyku­je się do założe­nia włas­nej konkuren­cyjnej plat­formy streamin­gowej – co min. Spraw­iło, że nie rozwi­ja się już świat seri­ali o super bohat­er­ach Mar­vela na Netflixie.

Ta dom­i­nac­ja Dis­neya chwilowo jest raczej przyj­mowana przez widzów pozy­ty­wnie, bo chcą oni kole­jnych przygód super bohaterów, kole­jnego Frozen, kole­jnych filmów w świecie Gwiezd­nych Wojen czy nowej odsłony Króla Lwa. Więk­szy prob­lem jest wtedy kiedy spo­jrzymy na to od strony biz­ne­su fil­mowego i niebez­pieczeństw jakie niesie za sobą zbyt duża kon­cen­trac­ja rynku. Hol­ly­wood już kiedyś coś takiego prze­chodz­iło i nie bez powodu z tym skońc­zono (zwłaszcza dla twór­ców nie jest to najlep­sze a i wid­zowie mogą się zła­pać na tym że ostate­cznie dosta­ją coraz więcej tego samego). Bez ros­nącej dom­i­nacji Dis­neya nie da się mówić o ostat­nich dziesię­ciu lat­ach w pop­kul­turze. I to jako syn­on­im wszys­tkiego co jest naj­gorsze jak i  tego co spraw­iało nam najwięk­szą fra­jdę. W każdym razie należy trochę patrzeć Dis­ney­owi na ręce bo to on będzie przez kole­jną dekadę roz­dawał kar­ty w pop­kul­turze i trud­no powiedzieć na czym się to skończy. I kiedy ktoś przy­pom­ni sobie, że ist­nieją przepisy anty­monopolowe (a przy­na­jm­niej powinny).

 

3D jako codzienność

3D to taka ciekawa tech­nolo­gia która niby miała total­nie zre­wolucjoni­zować kino, ale jed­nocześnie wciąż jest przez wielu trak­towana tylko jako dodatek. Nie zmienia to fak­tu, że upowszech­nie­nie się tech­nologii 3D to dziś najlep­szy sposób wal­ki z odpły­waniem ludzi od pokazów fil­mowych. Tworze­nie filmów i efek­tów które najlepiej wyglą­da­ją na dużym ekranie zachę­ca widzów by jed­nak nie porzu­cali zupełnie kina. Do tego bile­ty na seanse 3D są po pros­tu droższe co pozwala trochę załatać dzi­urę spowodowaną mniejszą iloś­cią widzów (bo w sum­ie wyni­ki  z box office to niekoniecznie to samo co licz­ba sprzedanych biletów co zawsze trze­ba mieć w głowie). 3D dla niek­tórych to dowód na to, że tech­no­log­icznie kino ma jeszcze wiele do zro­bi­enia i osiąg­nię­cia. Dla innych – dowód na to, że nawet na nowoś­ci­ach Hol­ly­wood zawsze próbu­je nieco zaoszczędz­ić – bo jed­nak są filmy w 3D i takie które są pokazy­wane w 3D ale nie wyko­rzys­tu­ją tech­nologii w pełni. Jest też sze­ro­ka gru­pa – do której się zal­iczam – która zde­cy­dowanie woli filmy w 2D i nie przepa­da za nosze­niem oku­larów ani za wraże­niem głębi.

Nie mniej coś co dekadę temu było taką nowoś­cią, dziś jest właś­ci­wie obow­iązkiem przy wprowadza­niu do kin więk­szych pro­dukcji. Co więcej może­my pode­jrze­wać że za dekadę, seanse filmów np. super bohater­s­kich w 2D będą znacznie ogranic­zone. Kino idzie do przo­du i trze­ba się z tym pogodz­ić. Co nie zmienia fak­tu, że jest całkiem spo­ra gru­pa osób dla których seanse 3D nie są miłym doświad­cze­niem. Pewne wady wzroku, czy zaburzenia błęd­ni­ka się z tą tech­nologią bard­zo nie lubią. Ale niewąt­pli­wie 3D nie jest chwilową modą. I jest czymś więcej niż przy­cią­ga­jące widzów nowin­ki typu 4DX, IMAX (który nie jest nowinką ale jest jed­nak niezwykłym sposobem oglą­da­nia filmów) czy debi­u­tu­ją­cy właśnie ScreenX. W przyszłoś­ci to będzie pod­sta­wowy sposób wyświ­et­la­nia nowych pro­dukcji. I choć nie jestem sama fanką, to jed­nak nie da się nie zauważyć, że to bard­zo zmienia doświad­cze­nie kinowe (choć nie tak bard­zo jak coraz więcej dub­bin­gowanych filmów).

 

Wszyscy jesteśmy młody­mi dorosłymi

Ostat­nia deka­da należała do powieś­ci z gatunku Young Adult. Po sukce­sie Har­rego Pot­tera i Zmierzchu okaza­ło się, że lit­er­atu­ra dla nas­to­latków i młodych dorosłych to żyła zło­ta. Szy­bko pojaw­iły się ekraniza­c­je nowych cyk­lów powieś­ciowych (Igrzys­ka śmier­ci, Więzień Labiryn­tu, Niez­go­da itd.) ale też książek dla młodzieży które już nie starszą dystopią tylko pode­j­mu­ją prob­le­my doras­ta­nia, tożsamoś­ci i jak to zwyk­le bywa w przy­pad­ku młodych ludzi – całej masy splą­tanych uczuć. Ekraniza­c­je powieś­ci młodzieżowych były w ostat­nich lat­ach oglą­dane przez nas­to­latków jak i dorosłych, budz­iły żywe dyskus­je – zarówno wywołane entuz­jazmem wobec powieś­ci jak i niechę­cią wobec niek­tórych wątków. Dziś jeśli wejdziecie do Empiku odkry­je­cie, że na żad­nej półce nie dzieje się tak dużo na raz jak na półce z powieś­ci­a­mi dla młodzieży. I co ważne – nie czy­ta ich tylko młodzież.

Dla niek­tórych tri­umf – wydawniczy ale też fil­mowy opowieś­ci kierowanych dla młodych dorosłych, świad­czą o niedo­jrza­łoś­ci współczes­nego społeczeńst­wa. Oso­biś­cie mam wraże­nie, że YA to jeden z tych gatunków którego przed­staw­iciele (autorzy) trzy­ma­ją rękę na pulsie. To tu zna­jdziemy his­to­rie o odkry­wa­niu swo­jej tożsamoś­ci, prze­mo­cy policji wobec mniejs­zoś­ci, depresji, prob­le­mom ze zdrowiem psy­chicznym czy samoak­cep­tacją. Mam wraże­nie, że to jeden z tych gatunków który z jed­nej strony czytel­ników nie przytłacza ale pozwala im odnaleźć wśród przeżyć bohaterów odnaleźć własne przeży­cia. Moim zdaniem pop­u­larność YA bierze się z tego, że życie młodych ludzi jest coraz bardziej skom­p­likowane a rodz­ice nie zawsze umieją pomóc. A lit­er­atu­ra pod­powia­da jak się w tym wszys­tkim odnaleźć. Plus dorzu­ca roman­sid­ło z jakimś bla­dym pan­iczem. Kto by nie chci­ał czy­tać roman­sid­eł z bla­dy­mi paniczami.

 

Pięćdziesiąt odcieni złych książek

Wiem, że to może was zaskoczyć ale uważam że sukces „Pięćdziesię­ciu Twarzy Greya” jest kluc­zowy dla pop­kul­tu­ry ostat­nich dziesię­ciu lat. Po pier­wsze – to jest dowód na to, że fan fic­tion – bo prze­cież książ­ka pow­stała jako fan fic­tion do Zmierzchu, może zrów­nać się w kul­tur­owym znacze­niu z kanonem. Żaden fan fik nigdy nie zaszedł tak daleko. Chy­ba że uznamy że Wład­ca Pierś­cieni to fan fik do wszys­t­kich eposów i edd, które Tolkien miał w głowie. Wtedy Grey może się schować. Po drugie – Pięćdziesiąt Twarzy Greya spraw­iło, że lit­er­atu­ra eroty­cz­na przeniosła się z półek na tyłach księ­gar­ni na stoisko „Pole­cane” i „Best­sellery”. Nigdy nie były to powieś­ci dobre ale po tym jak okaza­ło się, że wystar­czy ład­na i grzecz­na okład­ka by się dobrze sprzedawały, nagle znalazły się w cen­trum lit­er­ack­iego świata.

Trze­cia sprawa to fakt, że „Pięćdziesiąt Twarzy Greya” jest opowieś­cią eroty­czną która odnosi się do ist­nieją­cych fetyszy. Nie mówię, że dobrze je opisu­je, ale staw­ia je w cen­trum. Oso­biś­cie uważam to za kluc­zowe w pop­kul­turze, gdzie wszelkie sek­su­alne fetysze mogły się pojaw­iać z dala od głównego nur­tu fil­mowego i książkowego. Mogły być albo w his­to­ri­ach które bard­zo świn­tuszyły albo takich które starały się poruszyć. Oczy­wiś­cie ekraniza­c­ja „50 twarzy Greya” to najdłuższa i najnud­niejsza rekla­ma mebli, ale pier­wszy raz w his­torii Hol­ly­wood musi­ało się zmierzyć z próbą połączenia BDSM i fil­mu który moż­na wpuś­cić do jak najwięk­szej iloś­ci kin. Ostate­cznie wyszedł wspom­ni­any kat­a­log mebli. Ale fakt, że powieść była tak pop­u­lar­na że Hol­ly­wood w ogóle pod­jęło taką próbę jest kluc­zowy. I fakt, że dziś kole­jne pow­sta­jące, coraz gorsze powieś­ci eroty­czne są bez mrug­nię­cia okiem sprzedawane przez najwięk­sze wydawnict­wa i ustaw­iane w pier­wszych rzę­dach na półkach „nowoś­ci”.

 

A jed­nak kobi­ety istnieją!

Ostat­nia deka­da to zde­cy­dowanie czas kiedy zaczęło się pojaw­iać więcej kobi­et w pop­kul­turze. Jasne ostat­nia deka­da nie wymyśliła aktorek, ani reży­serek czy pro­du­cen­tek. Ale rzeczy­wiś­cie moż­na było dostrzec że kobiecych postaci jest coraz więcej. Gwiezdne Wojny tym razem nie opowiada­ją o drodze młodego chłopa­ka, tylko o drodze młodej dziew­czyny. Na Net­flix moż­na obe­jrzeć seri­ale krę­cone przez kobi­ety, opowiada­jące o kobi­etach i takie w których mężczyźni są na drugim planie. Dodatkowo seri­ale o prob­lemach kobi­et przes­tały być kierowane tylko do kobi­et. Porusza­ją­ca „Opowieść Podręcznej” stała się seri­alem który musieli obe­jrzeć wszyscy. Wśród aktorek seri­alowych zaczęły pojaw­iać się takie, które mają już gaże o których kiedyś mogły tylko marzyć – jak Ellen Pom­peo z „Grey’s Anato­my”. Zresztą przez ostat­nie lata Shon­da Rhimes rozbu­dowała swo­je telewiz­yjne imperi­um pokazu­jąc że nic nie jest w stanie jej powstrzymać.

W filmie też mamy zmi­any – kiedyś nie do pomyśle­nia było nie tylko zro­bi­e­nie fil­mu z kobiecą bohaterką w roli głównej ale też danie go do wyreży­serowa­nia kobiecie. I przyz­nanie jej na ten film wysok­iego budże­tu. Won­der Woman jest fajnym filmem, ale przede wszys­tkim jest kluc­zowym filmiem jeśli chodzi o doce­nie­nie reży­serek. Ta deka­da to też np. pier­wsza nom­i­nac­ja do Oscara za najlep­sze zdję­cia dla kobi­ety, czy pojaw­ie­nie się więk­szej iloś­ci kobi­et wśród pro­du­cen­tek, które biorąc sprawy we własne ręce, wybier­a­jąc his­to­rie, które wcześniej nie miały szan­sy na real­iza­cję. Oczy­wiś­cie wciąż jest sporo do zro­bi­enia ale z satys­fakcją widzę, że pewne prob­le­my o których mówiliśmy dekadę temu, dziś już wyglą­da­ją zupełnie inaczej. Nie ma jeszcze równoś­ci – zarówno wśród twór­ców jak i bohaterów ale dys­pro­por­c­je nie są już tak widoczne i tak powszechne. I to mnie cieszy jak mało co.

 

Tri­umf Youtuberów

Youtu­berzy, Stream­erzy – ludzie którzy dostar­cza­ją włas­nych treś­ci wiz­ual­nych. Tak naprawdę to oni pod koniec dekady wychodzą na prowadze­nie. Nie tylko dostar­cza­ją niesamowitej iloś­ci treś­ci, ale też dla wielu młodych ludzi to jest pod­sta­wowy sposób konus­mowa­nia rozry­w­ki i szuka­nia kul­tu­ry. Dziś Youtu­berzy to gwiazdy, oso­by wyz­nacza­jące trendy i tem­aty który­mi zaj­mu­ją się młodzi ludzie. Sama jestem fanką kilko­r­ga Youtu­berów którzy dostar­cza­ją prostej rozry­w­ki – dokład­nie tego co te pro­gramy telewiz­yjne których nigdy uważnie nie oglą­dasz. Plus część Youtu­berów dostar­czyła zde­cy­dowanie poważniejszych i ciekawszych treś­ci niż kiedykol­wiek dostar­cza­ła telewiz­ja. Oso­biś­cie jestem trochę prz­er­ażona trochę zach­wycona taką iloś­cią różnorod­nej treści.

Nie zmienia to fak­tu, że to rozprosze­nie się dostaw­ców rozry­w­ki, i wzrost znaczenia Youtu­berów jest moim zdaniem jed­nym z naj­ciekawszych i najważniejszych zjawisk w pop­kul­turze. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że dostar­czane przez nich treś­ci nie są tak ograniczane i prze­myślane jak te dostar­czane przez stac­je telewiz­yjne. Czy to znaczy że Youtu­berzy są złym zjawiskiem? Była­by bard­zo dale­ka od tego stwierdzenia ale na pewno – zmieni­a­ją oblicze pop­kul­tu­ry i niedłu­go to wiel­cy dostar­czy­ciele treś­ci będą się dos­tosowywać do ich wzorów. Swo­bo­da Youtu­berów może być zarówno trak­towana jako powiew świeżego powi­etrza jak i zjawisko niebez­pieczne. Na pewno niebez­pieczne jest to, że część osób – zwłaszcza ze starszych pokoleń w ogóle nie zda­je sobie sprawy z ist­nienia tego świa­ta. Co spraw­ia, że pokole­niowe i kul­tur­owe podzi­ały są chy­ba głęb­sze niż w poprzed­nich pokole­ni­ach. Tak mi się przy­na­jm­niej wydaje.

 

Oto moja lista dziesię­ciu najważniejszych zjawisk w pop­kul­turze, od cza­su kiedy założyłam blo­ga. Może te zjawiska są ważne głównie dla mnie, może wy nie zgodzi­cie się z tym wyborem. Nie mniej mam wraże­nie że to są te momen­ty które spraw­iły, że ostat­nia deka­da wyglą­dała tak a nie inaczej. I które praw­dopodob­nie wpłyną na to jak wyglą­dać będzie następ­na dekada.

Ps: Jutro jestem w Krakowie na spotka­niu pro­mu­ją­cym FMF na którym będziemy roz­maw­iać o muzyce Fil­mowej. Zaczy­na się o 19 w kaw­iarni Metaforma

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online