Home Ogólnie Dziewczyna której nie było czyli zwierz o Gone Girl

Dziewczyna której nie było czyli zwierz o Gone Girl

autor Zwierz

Hej

Och moi drodzy zwierz chy­ba już nigdy nie zre­cen­zu­je wam niczego przed pre­mierowo. Nawet nie wiecie jaka to fra­j­da i miła odmi­ana obe­jrzeć coś jako ostat­nia oso­ba z grona zna­jomych. Poz­nać ich opinie, zach­wyty, prob­le­my, wąt­pli­woś­ci a potem iść i rozsądz­ić we włas­nym ser­cu czy mieli rację mówiąc to co mówili. Od daw­na nie było fil­mu który wzbudz­ił­by wśród bliższych i dal­szych zna­jomych zwierza (a także wśród kry­tyków) więk­szych dyskusji, prob­lemów czy zach­wytów niż Zagin­iona Dziew­czy­na. Trud­no się dzi­wić – nowy film Davi­da Finchera wręcz doma­ga się by rozkładano go na częś­ci pier­wsze. Co zwierz z przy­jem­noś­cią zro­bi. A ponieważ ma wraże­nie, że może już sko­rzys­tać z przy­wile­ju oso­by która pisze o filmie dłu­go po pre­mierze to jed­nak dziś nie będzie tań­ca na lin­ie. Drodzy czytel­ni­cy w tej recen­zji będą spoilery.

Zwierz  trochę żału­je że ostate­cznie do kin nie trafił ten pier­wszy plakat.

Na początku obow­iązkowe zas­trzeże­nie. Zwierz  nie czy­tał książ­ki. Choć zwierz wie, że sce­nar­iusz fil­mu został napisany przez autorkę książ­ki, to cały czas obnosił wraże­nie że w całej tej his­torii czegoś przy przekłada­niu na język fil­mu zabrakło. Nie chodzi o żaden istot­ny ele­ment fabuły – te jak mniema zwierz przełożono dość wiernie. Raczej o pewne ele­men­ty układan­ki które jak mniemam w ory­gi­nale albo układały się inaczej albo zostały nieco inaczej roze­grane. Wiado­mo prze­cież że film nawet idąc krok w krok za słowa­mi książ­ki nie koniecznie jest w stanie ide­al­nie przełożyć tego co jest w powieś­ci na język fil­mu. To poczu­cie naras­tało w zwierzu zwłaszcza pod koniec fil­mu kiedy zdał sobie sprawę, że motywac­je bohaterów – właś­ci­wie są wyjaśnione w bard­zo lek­ki sposób, nieco chy­ba zbyt prosty jak na całą intrygę – zwierz odnosił wraże­nie, że na kar­tach książ­ki mogło­by to wyglą­dać inaczej.  Zwłaszcza, że niekiedy to co bohaterowie mówią nie do koń­ca zgadza się z tym co widz­imy na ekranie. Zwierz jeszcze do tego wró­ci ale chci­ał­by to zaz­naczyć na samym początku.

  Zwierz miał wraże­nie, że sporo cech charak­teru bohaterów nie przeniosło się z książ­ki do filmu

Oglą­da­jąc Gone Girl zwierz nie mógł się pozbyć krążącego mu po głowie abso­lut­nie zgranego cytatu z Szek­spi­ra.  Bo rzeczy­wiś­cie, trud­no o film który lep­iej rozkładał by na częś­ci pier­wsze wszys­tkie spek­tak­le które odstaw­iamy w życiu.  Zaczni­jmy od tego, który jest tu pod­dany najwięk­szej kry­tyce czy dekon­strukcji. Ten który dwo­je ludzi gra przed sobą od samego początku zna­jo­moś­ci. Kobi­ety wciąż uda­jące te wymar­zone fajne dziew­czyny, mężczyźni którzy zna­j­du­ją sobie ide­alne kobi­ety i obiecu­ją sobie i im że kiedyś naprawdę staną się tymi fac­eta­mi, których ter­az tylko uda­ją. Rodz­ice gra­ją­cy kocha­ją­cych opiekunów cór­ki, której dziecińst­wo w specy­ficzny sposób prze­r­o­bili na źródło zarobku. Małżonkowie gra­ją­cy wiele lat później że wszys­tko jest w porząd­ku. Media roz­gry­wa­jące swój włas­ny spek­takl. Ludzie gra­ją­cy dla mediów pod ich dyk­tan­do.  Sąsiedzi uda­ją­cy sym­pa­ty­cznych ludzi. Kobi­ety które uda­ją że są słabe. Mężczyźni którzy uda­ją że są sil­ni. Wszyscy gra­ją, wciąż i wciąż —  w kółko.

  Fincherowi udało się do pozornie dość prostego w warst­wie fab­u­larnej Thillera wrzu­cić całe mnóst­wo dodatkowych treści

Początkowo może się wydawać że dzi­ała­nia Amy wynika­ją ze zmęczenia tymi ciągły­mi spek­tak­la­mi. Sko­ro nikt nie mówi prawdy – Amy wyko­rzys­tu­je ten fakt do granic. Układa­jąc plan swo­jego zabójstwa/porwania teo­re­ty­cznie nie robi nic innego niż robiła przez całe życie. Uda­je. Jej gorz­ki monolog o fajnych dziew­czy­nach uksz­tał­towanych całkowicie pod to by spełnić wyma­gania mężczyzn – ma w sobie tyle gorzkiej prawdy że przez chwilę chce­my jej kibi­cow­ać.  Kiedy Amy decy­du­je się na prze­branie szarej mysz­ki – takiej która smaży się w słońcu, nosi chus­tkę na głowie, brzy­d­kie ubra­nia i je czeko­ladę oraz nie goli nóg zaczy­namy się zas­tanaw­iać czy nie o to chodzi. Czy jej psy­chopaty­czne dzi­ała­nia nie są przy­pad­kiem jed­ną metodą na to by wyr­wać się z jakiegoś zak­lętego kręgu wyma­gań. Zresztą gdy potem trafia do Desiego a ten naty­ch­mi­ast pro­ponu­je jej powrót do dawnego wyglą­du, zaczy­namy pode­jrze­wać że to nie może się dobrze skończyć.  Jed­nak chy­ba najwięk­szym twistem okazu­je się reakc­ja Amy na wys­tąpi­e­nie Nic­ka. Kiedy okazu­je się, że nie chodzi jej o niechęć do spek­tak­lu ale o jakoś gry. Ten moment w którym widzi swo­jego męża równie dobrego co ona w odgry­wa­niu kogoś kim nie jest wyda­je się przeło­mowy. Pod tym wzglę­dem Amy była­by tu mis­trzynią w sztuce udawa­nia która nie tyle nien­aw­idzi gry ale nien­aw­idzi gdy ktoś psu­je jej przedstawienie.

  Amy to dziew­czy­na której nigdy nie było. Być może nie ma prawdzi­wej Amy

Jeśli tak na to patrzeć Nick jest na drugim końcu spek­trum. To ktoś kto grać po pros­tu nie umie, na czym pole­ga cała jego trage­dia. Cud­owne sce­ny kiedy podob­nie jak media nie jesteśmy skłon­ni uwierzyć Nick­owi tylko dlat­ego, że nie odstaw­ia odpowied­niego cyrku – doskonale pokazu­ją ten mech­a­nizm. Nick jest pod tym wzglę­dem osobą która jak­by nie poj­mu­je, że nie liczy się praw­da ale spek­takl. Kiedy w jed­nej sce­nie gra zupełnie wbrew sobie – wtedy uda­je mu się przekon­ać wszys­t­kich. Co ciekawe to właśnie tym dzi­ałaniem sprowadza na siebie więcej nieszczęść. Przy czym  Nick jest o tyle ciekawą postacią, że wcale nie jest ucz­ci­wy. Rzeczy­wiś­cie ma prob­le­my z infor­mowaniem policji, ma też śliczną kochankę. Ale tu film roz­granicza dwie rzeczy – jed­no to banalne przekła­manie, zata­je­nie, nieu­miejęt­ność poradzenia sobie z sytu­acją. Dru­ga to umiejęt­ność sprzeda­nia wiz­ji siebie innym ludziom. Nie ważne czy Nick zdradza żonę czy nie. Ważne jak to zaprezen­tu­je. Przy czym film  pozbaw­ia nas złudzeń. Nick i Amy nigdy nie powin­ni być razem. Są razem nie tyle w skutek kos­micznej pomył­ki ale na własne życze­nie. Wład­owali się w to obo­je uda­jąc kogoś kim nie są by zyskać sobie sym­pa­tię drugiej oso­by.  Chci­ało­by się ich oce­ni­ać ale z drugiej strony – win­ni są oni tej samej zbrod­ni co praw­ie wszyscy. Nikt nie jest tak naprawdę sobą. Choć jak­by się nad tym zas­tanow­ić – ist­nieje w filmie jed­na para bohaterów która niczego nie gra. To Nick i Mar­go – rodzeńst­wo, bliź­ni­a­ki, którzy nigdy się nie musieli poz­nać, zawsze byli obok siebie, więc nigdy nie musieli grać. To chy­ba jedyny układ w tym całym filmie który jest naprawdę szczery.

  Zwierz ma jakieś uczu­cie że Ben Affleck powinien dostać nagrodę za ten uśmiech.

Oczy­wiś­cie film roz­gry­wa tez w tle medi­al­ny spek­takl – w sposób abso­lut­nie ide­al­ny. Od podawa­nia infor­ma­cji, przez sza­leńst­wo domysłów, po nagonkę, wybacze­nie i kole­jne pro­gramy tym razem donoszące o szczęś­ciu. Finch­er doskonale ujął wszys­tkie poszczególne etapy nakrę­ca­nia spek­tak­lu wokół morder­stw. Spek­tak­lu który przez wiele lat był swego rodza­ju amerykańską specy­fiką (oczy­wiś­cie w innych kra­jach też ludzi ponosiły emoc­je ale tylko amerykanie mieli tak wypróbowaną metodę ksz­tał­towa­nia medi­al­nego zamiesza­nia wokół zbrod­ni i pro­ce­su) ale ostat­nio widz­imy że moda na tak pod­krę­coną his­ter­ię wokół poje­dynczej zbrod­ni roznosi się po świecie. Przy czym medi­al­na roz­gry­wka jest tu tak przewidy­wal­na że moż­na ją wyko­rzys­tać w planowa­niu zbrod­ni. Moż­na ją też obró­cić prze­ciw policji która – w znakomitej więk­szoś­ci – ule­ga presji mediów.  Zwierz musi przyz­nać, że ta część fil­mu podobała mu się najbardziej – zwłaszcza kiedy dostrzegamy jak media są wyko­rzysty­wane przez Nic­ka i jego obrońcę, jak są wyko­rzysty­wane przez rodz­iców Amy – to już nie jest gra oni (media) kon­tra my (uczest­ni­cy wydarzeń). Tu wszyscy gra­ją razem, dokłada­jąc kole­jne cegieł­ki do sza­leńst­wa. To jest jed­na z tych rzeczy które zwier­zowi się niesamowicie podobały.

  Kry­tykowanie mediów jest w obec­nych cza­sach niesły­chanie proste.  Pokazanie że nie dzi­ała­ją one same — zawsze się przydaje

W filmie jest jeszcze jeden spek­takl. Ten najważniejszy. Kobi­ety i mężczyźni. Film przez wielu  uznawany jest za sek­sis­tows­ki. W końcu jest to his­to­ria psy­chopaty­cznej  kobi­ety, która mści się na mężczyźnie za zmarnowanie jej życia. Z drugiej jed­nak strony to film, który zda­je się mówić – Panowie nie ma żad­nych fajnych dziew­czyn, w ogóle nie ma żad­nych dziew­czyn – wszys­tkie kobi­ety które zna­cie i kocha­cie to tylko role na jakie decy­du­ją się – dla włas­nej lub waszej korzyś­ci wybrane przez was przed­staw­iciel­ki płci prze­ci­wnej. Amy doskonale pokazu­je przez cały film jak łat­wo moż­na manip­u­lować mężczyz­na­mi. Desi który udziela jej schronienia i przypła­ca to życiem, przesłuchu­ją­cy ją śled­czy FBI nie dopy­tu­ją­cy o szczegóły w obliczu opisy­wanych przez nią okrop­noś­ci.  Lokalny polic­jant kupu­ją­cy w całoś­ci wykre­owany przez nią obraz medi­al­ny.  Cały czas wąt­pli­woś­ci ma tylko lokalna pani detek­tyw. Moż­na się domyślić, ze nie daje się nabrać na sztucz­ki które kojarzy każ­da kobi­eta. Sztucz­ki które jed­nak nie są prze­jawem nien­aw­iś­ci kobi­et wobec mężczyzn. Raczej dowo­dem na to, że to oni rządzą światem w jak­iś sposób narzu­ca­jąc kobi­etom kim mają być. Jak z tym gole­niem  nóg które (zasug­erowane jed­nym podra­paniem łyd­ki) wyda­je się sym­bol­em wyz­wole­nia i zrzu­canie mas­ki. Przy czym zwierz powie wam szcz­erze, że nie jest w stanie powiedzieć, czy film miesza się w te kwest­ie spec­jal­nie czy nie. Czy po pros­tu korzys­ta z pewnego odwróce­nia ról (mężczyz­na zamyka­ją­cy na noc drzwi ze stra­chu przed kobi­etą) czy rzeczy­wiś­cie chce się wpisać w dyskusję o płci. Niewąt­pli­we jed­nak to jest ele­ment który odgry­wa tu olbrzymią rolę.

  Najwięk­szym prob­le­mem bohaterów jest to, że tak naprawdę poślu­bili nie siebie tylko swo­je wyobraże­nia o sobie. Niby coś co się częs­to zdarza ale tu pokazano aż do ekstremum do czego takie roze­jś­cie może doprowadzić.

Jak więc widzi­cie – zwierz widzi w filmie olbrzymie pole do inter­pre­tacji. Do dyskusji. Nawet miejs­ca­mi do zach­wytu. Ale nieste­ty zdaniem zwierza po dwóch doskon­ałych aktach całej his­torii następu­je akt trze­ci który nie ma sen­su. A właś­ci­wie inaczej – zwierz pode­jrze­wa, ze nie ma sen­su w filmie. Otóż zwierz rozu­mie motywac­je Nic­ka który nie odchodzi od swo­jej żony następu­ją­co.  Nick jest dzieck­iem z rodziny gdzie ojciec odszedł. Ta pojaw­ia­ją­ca się w tle właś­ci­wie od samego początku postać, której właś­ci­wie zupełnie nie znamy, wyda­je się kluczem do decyzji Nic­ka.  Zosta­je bo nie chce być swoim ojcem. Bo doskonale wie jak on sam nien­aw­idz­ił ojca, albo do niego tęsknił albo … tu trud­no powiedzieć coś więcej. Niewąt­pli­we jed­nak to jest ele­ment który odgry­wa tu kluc­zową rolę. Podob­nie jak sama chęć posi­ada­nia dzieci – zwyk­le nie przyp­isy­wana mężczyznom. Nie mniej mimo, ze to tłu­macze­nie ma sens to nieste­ty wszys­tko inne sen­su nie ma. Nie da się tak po pros­tu prze­jść do porząd­ku dzi­en­nego nad olbrzymi­mi luka­mi w his­torii opowiadanej przez Amy. Tak jak przyz­nanie się do tego co zarzu­ca Nick­owi żona nie pozostało­by zupełnie bez kon­sek­wencji. To, że zosta­ją razem choć ma widza zszokować jest w sum­ie rozwiązaniem płaskim. Choć decy­du­ją się na wspól­ny spek­takl to odnosi się wraże­nie, że gdy­by nie wysiłek sce­narzys­t­ki nie mieli­by szan­sy nawet wejść razem na scenę. Zresztą zwierz miał wraże­nie, że tak z czys­to reży­ser­skiego punk­tu widzenia Finch­er popełnił tu ten sam błąd co w Dziew­czynie z Tat­u­ażem – film ma kul­mi­nację a potem trwa dalej.

  Finch­er zawsze doskonale kreśli przestrzeń w której roz­gry­wa sie his­to­ria. Kil­ka kadrów i już wszys­tko wiesz.

Zwierz ma też prob­lem z castingiem i to zupełnie inny niż myślał że będzie miał. Zaczni­jmy od tego,  że Ben Affleck jest być może najlep­szym Nick­iem jakiego moż­na było znaleźć we współczes­nym Hol­ly­wood. Affleck tak dobrze gra człowieka który nie umie grać że każe się zas­tanaw­iać ile w tym zaprzęg­niętego do fil­mu tal­en­tu aktorskiego a ile w tym słyn­nego aktorskiego drew­na. Nie mniej kiedy aktor chodzi po ekranie to cały czas mamy wraże­nie, ze coś jest z nim nie tak. Jak­by był niedokońc­zony,  nieukierunk­owany, porusza­ją­cy się przez życie siłą iner­cji. Affleck nawet wyglą­da odpowied­nio. Niby przys­to­jny ale jed­nak nie do koń­ca, ani gru­by ani szczupły, umięśniony ale jed­nocześnie jak­iś bezk­sz­tałt­ny, bardziej snu­ją­cy się po ekranie niż po nim chodzą­cy. Do tego Affleck paradu­je po filmie z tą ide­al­ną miną zaw­ies­zoną pomiędzy kilko­ma emoc­ja­mi, tak że człowiek chci­ał­by nim potrząs­nąć by dowiedzieć się co tak naprawdę czu­je. Zwierz wciąż uważa że Affleck naprawdę dobrze robi próbu­jąc się sprawdz­ić raczej po drugiej stron­ie kamery, ale nie zmienia to fak­tu, ze tu cast­ing jest ide­al­ny do postaci. A tak przy okazji – zwierz starał się zobaczyć w Afflecku choć w jed­nej sce­nie Bruce’a Wayne. Zwierz wie, że nie powinien ale nie mógł się pow­strzy­mać. Na razie nie widzi.

  Zwierz nadal ma wąt­pli­woś­ci czy Affleck jest dobrym aktorem ale nie ma wąt­pli­woś­ci ze to tej roli jest idealny

Sko­ro zwierz nie ma prob­le­mu z Affleck­iem to z kim ma? Z Rosamund Pike. Nie zwierz nie ma prob­le­mu z tym jak aktor­ka gra. Raczej z tym co kazano jej zagrać. Widzi­cie tu wracamy do mono­logu o fajnych dziew­czy­nach i prob­le­mu z adap­tacją. Rosamund nawet przez chwile nie jest faj­na dziew­czyną. Coś takiego jest w urodzie i sposo­bie gra­nia aktor­ki, że nawet przez min­utę nie jesteśmy w stanie dostrzec w niej tej wymar­zonej dziew­czyny chłopa­ka ze środ­kowych stanów. Od samego początku wyda­je się wyniosła i zdys­tan­sowana. To  nie jest wina aktor­ki, ze wyglą­da jak bry­tyjs­ka arys­tokrac­ja, ale kiedy słyszymy o tych fajnych dziew­czy­nach to nie za bard­zo nam się to skła­da w całość. Prawdą jest że potem kiedy opa­da mas­ka i bohater­ka odgry­wa przed nami kole­jne stop­nie manip­u­lu­jącej wszys­tki­mi psy­chopat­ki Rosamund Pike jest doskon­ała. No ale ponown­ie – ma coś takiego bezwzględ­nego w oczach że nie musi się jakoś bard­zo starać byśmy uwierzyli, że jest zdol­na do wszys­tkiego a przy okazji kom­plet­nie szurnię­ta. Nie mniej zwierz cały czas miał wraże­nie, że ta wykre­owana faj­na dziew­czy­na zupełnie nie pojaw­iła się na ekranie. To jest właśnie ten moment kiedy zwierz miał wraże­nie, że rzeczy­wis­tość wykre­owana na ekranie zupełnie nie zgadza się z tym co mamy w książce.

  Zwierz nie jest w stanie uwierzyć w fajną dziew­czynę w wyko­na­niu Rosamund Pike.  To dobra aktor­ka ale nie do tej aku­rat roli

Doskon­ała jest za to obsa­da dru­go­planowa i to w całoś­ci. Zwierz jest pod olbrzymim wraże­niem Kim Dick­ens w roli lokalnej pani detek­tyw. To taka postać z krwi i koś­ci, którą naty­ch­mi­ast lubimy. Zresztą  jeśli ktoś oskarża film o sek­sizm to moż­na było­by się tą bohaterką łat­wo wybronić bo to ona ma ten cud­owny tekst w całym filmie – gdy jej part­ner chce wezwać posił­ki ‘Nie prze­j­muj się obronię cię”. Cud­owne. Zresztą Patrick Fugit  w roli jej part­nera czy pomoc­ni­ka też jest doskon­ały. Do tego dochodzi jeszcze Tyler Per­ry jako prawnik Nic­ka. Jak się cud­own­ie oglą­da Per­rego na ekranie. Ani przez chwilę nie wąt­pi się w kom­pe­tenc­je prawni­ka a jed­nocześnie to jest włąśnie ta postać, która dostrze­ga pewien humorysty­czny wydźwięk całej sytu­acji. Sprawdza się też Neil Patrick Har­ris w niewielkiej roli byłego chłopa­ka, przez lata zakochanego w Amy. Har­ris tworzy doskon­ałą kreację przede wszys­tkim dlat­ego, że jego bohater bard­zo mało mówi ale za to jego gesty bard­zo wiele znaczą. Zresztą NPH ma w sobie coś takiego, że wystar­czy że odrobinę zmieni mimikę i z całkiem sym­pa­ty­cznego przys­to­jnego fac­eta zamienia się w typa z którym nie chci­ało­by się być więcej niż trzy min­u­ty w jed­nym poko­ju. Ogól­nie jak zwierz pisał – cały dru­gi plan jest doskonale zagrany.

  Zdaniem zwierza dru­gi plan fil­mu jest w Gone Girl zagrany perfekcyjnie

Prze­jdźmy do Finchera. Ten krę­ci swój film dokład­nie tak jak krę­cić wszys­tkie swo­je filmy (OK nie wszys­tkie ale te które zwierz lubi) – nieśpiesznie,  z przy­wiązaniem do niemal każdego kadru, w ogranic­zonej kolorystyce z doskon­ałą muzyką. Ponown­ie – zwierz niewiele ma reży­serowi do zarzuce­nie – co praw­da wolał­by aby bohater­ka opuszcza­ła szpi­tal umy­ta (to jed­na z tych pier­wszych rzeczy które robią) ale rozu­mie że Finch­er nie mógł się pow­strzy­mać by nie umieś­cić blon­dyn­ki, krwi i odpły­wu w sce­nie z prysznicem.  Poza tym jed­nak film  jest wyreży­serowany z god­ną podzi­wu pre­cyzją, dodatkowo udało  się Fincherowi – mimo tych pozorów thrillera nie zgu­bić wątków już teo­re­ty­cznie zupełnie pobocznych a jed­nocześnie kluc­zowych. Jak np. fak­tu, że sytu­ację bohaterów uksz­tał­towała reces­ja. Ten otwier­a­ją­cy film przegląd domów, sce­na  w opuszc­zonym cen­trum hand­lowym, zestaw­ie­nie życia na kredyt jaki wiodą Nick i Amy z real­nym bogactwem  Desiego. Pieniądze, pozy­c­ja społecz­na, wydat­ki, fun­dusze powier­nicze – wszys­tko to stanowi przegląd deko­racji potrzeb­nych w spek­tak­lu. Do tego Finch­er doskonale wyko­rzys­tu­je muzykę – świet­nie widać to w sce­nie w której Amy gra do kamery prze­mysłowej. Muzy­ka w tle jest podłożona tak jak­by cały ten dra­mat roz­gry­wał się naprawdę. Tym­cza­sem dra­mat jest ale zupełne gdzie indziej. Do tego zwier­zowi  aku­rat tu podo­ba się niesły­chanie graficz­na sce­na morder­st­wa. Jest w niej coś tak.. no właśnie teatral­nego, że ide­al­nie pasu­je do tych wszys­t­kich wielowarst­wowych spek­tak­li które oglą­damy na ekranie. No a poza tym zwierz jest abso­lut­nie przeko­nany, ze David Finch­er lubi koty. Zwierz nigdy nie widzi­ał reży­sera który by tak dobrze odd­awał kocistych na ekranie. Najpierw kocur z Dziew­czyny z Tat­u­ażem ter­az kot bohaterów. Sce­na w której bohater pod­nosi kota by ten nie pokaleczył łapek o rozbite szkło przekon­ała zwierza że bohaterowi moż­na ufać. Sce­na w której sios­tra Nic­ka wyb­ie­ga z jego domu ale zan­im wyjdzie schy­la się by podra­pać kota za uchem – przekon­ały zwierza że reżyser ma kota. Zresztą zwierz trochę żału­je, że film nie kończy się sceną w której samot­ny Nick z kotem na kolanach siedzi w poko­ju zamknię­tym od środ­ka ze stra­chu przed żoną. Było­by to tak cud­owne zakończenie.

Gone Girl to film o kocie w którego życiu zachodzą dzi­wne zmi­any ale nadal jest bard­zo kochany

Gone Girl to dokład­nie taki film jakiego nam potrze­ba raz na jak­iś czas w kinach. Na tyle dobry by się nie chci­ał od nas odczepić i kazał wracać myśla­mi do poszczegól­nych scen. Na tyle niepozbaw­iony wad by dawał się anal­i­zować i pozwalał kłó­cić tym którzy uważa­ją, że pro­dukc­ja była dobra i tym których zdaniem się nie udała. Zwierz uwiel­bia takie filmy- zwłaszcza wtedy kiedy jak w tym przy­pad­ku ma zdanie  gdzieś po środ­ku. Nawet pisząc tą recen­zję zwierz zdał sobie sprawę, że za pewnie po drugiej stron­ie spot­ka przede wszys­tkim zagorza­łych prze­ci­wników i wiel­bi­cieli fil­mu z tylko niewielką grupą która nie ma jed­noz­nacznego zda­nia.  Zresztą tu aż prosi się o zacy­towanie starszego bra­ta zwierza który streś­cił ten film w sposób błyskotli­wy. Kazał bowiem wyobraz­ić sobie zwier­zowi najprzys­to­jniejszego mężczyznę na zie­mi. Spo­jrzeć na niego przy­chyl­nym okiem. Na jego piękne łyd­ki, długie nogi, umięśniony tors, sze­rok­ie bar­ki. A potem spo­jrzeć na twarz i zdać sobie sprawę że nie ma on głowy. Zwierz przyz­na szcz­erze że chy­ba by lep­iej swo­jego stanowiska nie ujął.  Zagin­iona dziew­czy­na to doskon­ały film, ale nieste­ty dziew­czynie braku­je głowy.

Ps:  Zwierz obiecał rozwiązanie konkur­su przypinkowego – dziesięć przyp­inek dosta­je Joan­na Hoły za cud­owny pomysł by Dok­tor był pier­wow­zorem Johna Wat­sona. Cud­na kon­cepc­ja. Pozostałe zestawy po pięć przyp­inek dosta­je Marceli Bubel, Lo Ki, Weroni­ka Anna, Kasia Leszczyńs­ka i Mar­ty­na Wyle­cial. Ter­az musi­cie napisać do przypinki.pinmedown@gmail.com poda­jąc jakich wzorów i wielkoś­ci przyp­inek pragniecie.

Ps2: W poniedzi­ałek jak zwyk­le nieco spóźniona recen­z­ja ostat­niego odcin­ka Dok­to­ra. Ale dla tych którzy już ter­az chcieli­by poczy­tać o czymś innym niż bry­tyjs­ka telewiz­ja zwierz ma tekst bonu­sowy czyli mały feli­eton zwierza  w odpowiedzi na to, że Michael Owen słyn­ny bry­tyjs­ki piłkarz wyz­nał że widzi­ał w życiu tylko osiem filmów.

16 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online