Home Książki Gaiman tu, Gaiman tam czyli Amerykańscy Bogowie i Mitologia Nordycka

Gaiman tu, Gaiman tam czyli Amerykańscy Bogowie i Mitologia Nordycka

autor Zwierz

Ostat­nio dużo w moim zwier­zowym życiu Neila Gaimana. Co praw­da oglą­danie Amerykańs­kich Bogów nie idzie tak sprawnie jak zwierz myślał, za to pier­wszy raz od daw­na zwierz miał w łap­kach książkę pis­arza — tym razem Mitologię nordy­cką. Co w sum­ie sprowadza się do tego, że zwierz, Gaiman i Nordy­c­cy Bogowie spędza­ją ze sobą sporo cza­su. Z różny­mi efektami.

Na początek dwa słowa o seri­alu. Zwierz spodziewał się po nim wiele. Zwłaszcza, że aku­rat Amerykańs­cy Bogowie są powieś­cią którą zwierz lubi, a do tego ser­i­al pro­duku­je Bryan Fuller czyli człowiek który ma w głowie sza­leńst­wo, ale zwierz to sza­leńst­wo kocha. Zresztą po tym jak Han­ni­bal spadł z ramów­ki zwierz czuł że potrze­bu­je jeszcze tych kadrów w których twór­ców fas­cynu­je fizy­ka płynów. Serio nigdzie nie ma tyle ujęć wody co w pro­dukc­jach Fullera (przy­na­jm­niej tych nowszych). Inny­mi słowy — miało być wspaniale.

Nie ma wąt­pli­woś­ci, że nad obsadzaniem Amerykańs­kich Bogów czuwała jakaś boska ręka

 

Jak jest? Zwierz ma mieszane uczu­cia. Aktorsko ser­i­al jest doskon­ały. Właś­ci­wie gdy­by zwierz miał zacząć opisy­wać kto mu się najbardziej w seri­alu podo­ba to wyszła by mu po pros­tu lita­nia nazwisk zaan­gażowanych aktorów. Ale ponieważ ostat­nio zwierz spotkał się z zarzu­ta­mi że nic mu się nie podo­ba (poza seri­ala­mi Hall­marku) to spieszy donieść że Rocky Whit­tle jako Shad­ow Moon (zwierz korzys­ta z anglo­języ­cznych nazw postaci bo jakoś przy­wykł) jest doskon­ały i taki piękny że cza­sem trze­ba aż zro­bić pauzę i ciężko westch­nąć. Ian McShane gra tak jak­by urodz­ił się tylko po to by zagrać Mr. Wednes­daya, oglą­da­jąc Orlan­do Jone­sa jako Mr. Nan­cy zwierz ucieszył się że śledzi go w sieci już od dwóch lat. Gillian Ander­son jest po pros­tu genial­na, ale to Gillian Ander­son. Wymieni­ać moż­na dalej. Ale jed­no jest pewne — ktokol­wiek obsadzał ser­i­al miał olbrzy­mi tal­ent do wybiera­nia właś­ci­wych ludzi do właś­ci­wych ról.

Zwierz przeczy­tał gdzieś że ponoć w Amerykańs­kich Bogach pokazano więcej męskiej nagoś­ci niż w innych amerykańs­kich seri­alach w poprzed­nim roku. Jest to jed­na z zalet seri­alu ale warto zaz­naczyć — zde­cy­dowanie nie jedyna

Pewnej grupie widzów na pewno nie spodo­ba się este­ty­ka seri­alu. Nie ma w tym nic dzi­wnego — to jest taki rodzaj este­ty­cznej prze­sady która jed­nych przy­cią­ga innych nuży czy wręcz den­er­wu­je. Zwierz musi powiedzieć, że ma mieszane uczu­cia — z jed­nej strony podo­ba mu się fakt, że już na samym początku ser­i­al mówi nam co będzie grane — pokazu­jąc poty­czkę Wik­ingów w cza­sie której przez ekran prze­latu­je odcię­ta ręka dzierżą­ca jeszcze miecz. Miecz ostate­cznie lądu­je w gar­dle drugiego Wikinga. Jeśli ta sce­na was rozbawi albo ucieszy to w sum­ie jesteś­cie w domu. Ale część z was może zro­bić najwięk­szy facepalm w życiu. Zwierz z jed­nej strony jest zach­wycony (fizyko płynów we meet again) z drugiej — jest tu tego wszys­tkiego odrobinkę za dużo. O tą maleńką odrobinkę która spraw­ia, że zwierz nie umie się wczuć w ser­i­al bo cały czas jest tak bard­zo świadom, że oglą­da wiz­ję artysty­czną która chy­ba jest ważniejsza od płyn­nej nar­racji. Plus — zwierz naresz­cie wie gdzie się podzi­ała cała ta krew której nie wyko­rzys­tali w Han­ni­balu. W Hol­ly­wood nic się nie marnuje.

 

Fizy­ka płynów!

Ostate­cznie Amerykańs­cy Bogowie jak na razie zwierza baw­ią — umi­arkowanie. Braku­je tu jakiegoś ryt­mu, czy poczu­cia tajem­ni­cy jakie towarzyszyło — pier­wszej co należy zaz­naczyć — lek­turze powieś­ci Gaimana. Zwierz był­by ostat­nim, który twierdz­ił­by, że to ser­i­al zły, ale jakoś go nie wciągnął. Choć wiele się jeszcze może zmienić bo zwierz dopiero zaczy­na a jak wiemy — w tej opowieś­ci warto czekać na wszys­t­kich bohaterów. Jed­nocześnie zwierz jest trochę zaskoc­zony że ser­i­al dostał kole­jny sezon (tak po dwóch odcinkach) bo był świę­cie przeko­nany (sam z siebie!) że to będzie mini ser­i­al który zamknie całą książkę w jed­nym sezonie. Jakoś wydawało się to log­iczne. Wiecie Angl­i­cy zdołali zmieś­cić całą Wojnę i Pokój w ośmiu odcinkach to dlaczego Amerykańs­cy Bogowie wyma­gal­i­by więcej? No cóż.

Zwierz może nie wczuwa się tak w oglą­danie jak sądz­ił ale nie przeszkadza to z entuz­jazmem oczeki­wać na kole­jne odcinki

 

Jak zwierz wspom­ni­ał Gaiman ataku­je go zewsząd bo Mateusz przyniósł do domu i rzu­cił u stóp zwierza “Mitologię nordy­cką” czyli najnowszą książkę Gaimana. Zwierz przyz­na szcz­erze — trochę ignorował jej pojaw­ie­nie się na rynku bo sama kon­cepc­ja jakoś go nie por­wała. No ale sko­ro piękne wydanie (trze­ba przyz­nać że MAG wyda­je ter­az Gaimana w cud­ownej graficznie serii) znalazło się w domu zwierza to wstyd było­by nie przeczy­tać. Zwłaszcza że to nie za dłu­ga książecz­ka, którą czy­ta się szy­bko.  I to nie dlat­ego, że jest taka dobra ale dlat­ego, że po pros­tu nie ma w niej zbyt wiele treś­ci.  Zwierz zresztą przyz­na się wam szcz­erze, że spodziewał się olbrzymiego tomiszcza i był nieco zaskoc­zony, że poczyniony przez Gaimana wybór jest tak skąpy.

Zwierz bard­zo chci­ał zilus­trować tekst najbardziej znany­mi ilus­trac­ja­mi do Eddy autorstwa Fran­za Stasse­na. Nieste­ty prob­lem z tymi ilus­trac­ja­mi jest taki że Stassen był dość akty­wnym nazistą, a obraza­mi nazisty zwierz tek­stu ilus­trował nie będzie.

 

Po lek­turze książ­ki zwierz nadal nie wie co właś­ci­wie Gaiman chci­ał osiągnąć. Udało mu się bowiem napisać rzecz wyjątkowo… żad­ną. Przy­wołu­je on w książce kil­ka mniej lub bardziej znanych opowieś­ci o nordy­c­kich Bogach. Jest Odyn, Thor, Loki i wszys­tkie inne posta­cie, które zna każdy kto choć raz otarł się o mitologię ludów półno­cy. Gaiman zapew­nia że wybrał to co sam lubi najbardziej posługu­jąc się Edda­mi i ujed­no­li­ca­jąc na potrze­by książ­ki szczegóły opowieś­ci. To jeszcze wyda­je się pomysłem niezłym, zwłaszcza jeśli wyobraz­imy sobie młodego czytel­ni­ka, który dajmy na to — wyjdzie z kina po obe­jrze­niu fil­mu o Thorze i zaprag­nie dowiedzieć się więcej o tym bohaterze. Wtedy moż­na było­by mu rzeczy­wiś­cie książkę Gaimana pod­sunąć bo jest to właśnie taki zbiorek dla czytel­ni­ka niekoniecznie zori­en­towanego, który prag­nie dowiedzieć się czegokol­wiek. Zwierz który z bohat­era­mi mitologii nordy­ck­iej spotkał się po raz pier­wszy w cza­sie lek­tur Thor­gala pewnie też wtedy jako dziecko nie pog­a­rdz­ił­by lek­turą. Choć – zabi­j­cie zwierza za herezję – nordy­c­cy Bogowie z Thor­galu wydawali się bez porów­na­nia ciekawsi i tajem­niczy niż w opowieś­ci Gaimana (zwierz ma do komik­sów o Thor­galu olbrzy­mi sentyment).

Prob­lem w tym, że nieste­ty mity w wyko­na­niu Gaimana są bezpł­ciowe. Autor niczego nie styl­izu­je, wręcz prze­ci­wnie — uwspółcześ­nia. Chce być bajarzem i opowiadaczem ale braku­je mu trochę poe­t­y­ck­iego zacię­cia. Ostate­cznie tym co najbardziej tu boli jest język — nieco zbyt prosty, zbyt nastaw­iony na opowiadanie za mało na tworze­nie świa­ta. Zwierz czuł jak­by ktoś streszczał mu streszcze­nie pomi­ja­jąc wszys­tko to co jest naprawdę ciekawe. I jasne Gaiman próbu­je to tu to tam uczynić swo­ją prozę czymś więcej niż tylko spra­woz­daniem z mitologii ale nieste­ty —  wychodzi mu to jakoś płasko. Zwierz chy­ba najbardziej nie może mu darować opisów stworzenia świa­ta. Nordy­c­ka wiz­ja ma w sobie coś niesamowitego, kos­micznego — a u Gaimana wszys­tko jest takie płask­ie, pozbaw­ione magii. Zwierz musi przyz­nać, że cały czas czy­ta­jąc książkę miał poczu­cie jak­by czy­tać coś w sty­lu Mitologii Parandowskiego tylko zde­cy­dowanie gorzej napisane i poprzed­zone mniejszą kwerendą.

O tym, że Gaimana mitolo­gia nordy­c­ka fas­cynu­je wiemy od daw­na — bądź co bądź jego własne podeś­cie do mitologii znalazło odzwier­ciedle­nie w Amerykańs­kich Bogach. I chy­ba na tym pole­ga prob­lem. Gaiman już raz nam opowiedzi­ał to co miał do opowiedzenia o Odynie, Thorze i innych fas­cynu­ją­cych go bohat­er­ach. Ter­az właś­ci­wie drepcze w miejs­cu, nie mogąc się zde­cy­dować co właś­ci­wie zro­bić. Więc opowia­da jeszcze raz, his­to­rie opowiedziane już przez innych i jakoś nie umie zostaw­ić na nich włas­nego śladu. Gdy­by ktoś zak­leił mi nazwisko twór­cy nie umi­ałabym go w tych tek­stach odnaleźć. We wstępie wspom­i­na, że nie czy­tał innych autorów którzy zde­cy­dowali się napisać swo­je wer­sje — jak rozu­mie zwierz, żeby się nie sug­erować. Ale może lek­tu­ra wszys­t­kich dostęp­nych wer­sji uświadomiła­by mu jak bard­zo potrze­bu­je włas­nego sty­lu żeby to przed­sięwz­ię­cie miało sens. Inny sens niż tylko takiego wprowadzenia do wprowadzenia.  I jed­nocześnie w tym samym wstępie Gaiman tak żału­je wszys­t­kich tych bogów i bogiń po których nie zostały już żadne opowieś­ci tylko imiona i atry­bu­ty. Aż chci­ało by się krzyknąć — o! To napisz! Wymyśl od nowa, naśladuj styl, sko­rzys­taj z  bohaterów którzy zostali. To będzie two­ja mitolo­gia nordy­c­ka — to ma sens! Tu jest miejsce na coś prawdzi­wie kreaty­wnego. Zresztą zwierz ma wraże­nie że Gaiman jest ofi­arą włas­nej fas­cy­nacji. Zdarza się twór­com że powraca­jąc wciąż i wciąż do tych samych tem­atów cza­sem łapią się na tym że nie mają nic więcej ciekawego do powiedzenia.

Gaiman dedyku­je swo­ją książkę syn­owi. Syn co praw­da jest w wieku moc­no przed czytel­niczym ale może należało­by przyjąć to za jakąś wskazówkę. Bo jedy­na przestrzeń w której tak napisane Mity Nordy­ck­ie mają sens to przestrzeń powieś­ci młodzieżowej czy dziecięcej. Jak już wierz wspom­ni­ał — może podarowanie jej jakiemuś młod­sze­mu nas­to­latkowi — w ramach uzu­pełnienia do posi­adanej już wiedzy, czy wprowadzenia do pewnych dzieł kul­tu­ry — nie było­by takim złym pomysłem. Jed­nak czytel­nik dorosły chy­ba musi ode­jść od książ­ki z pewnym rozczarowaniem. Czegoś tu bard­zo zabrakło. Nawet pod sam koniec kiedy Gaiman opisu­je ostat­nie dni Bogów- który to opis powinien wbić się w pamięć jakoś wszys­tko będzie przy­pom­i­nało suche spra­woz­danie. A prze­cież to mitolo­gia! Tak cud­owny przed­miot do pokaza­nia włas­nego kun­sz­tu, możli­woś­ci, wyobraźni. Bohaterowie mitów mierzą się ze sprawa­mi najwięk­szy­mi więc i moż­na użyć — odpowied­nio — najwięk­szych słów. Bez nich książ­ka Gaimana jest taka… pusta.

Przyglą­da­jąc się zarówno Amerykańskim Bogom jak i Mit­om nordy­ckim zwierz zas­tanaw­ia się nad specy­ficzną pozy­cją Gaimana w świecie współczes­nej fan­tasty­ki. To nie jest zły twór­ca ale w sum­ie dar­zony dużo więk­szą atencją niż inni — cza­sem zde­cy­dowanie lep­si. Jego tek­sty zaskaku­ją­co częs­to zawodzą — albo, co rzad­kie — okazu­ją się słab­sze i bardziej powierz­chowne od adap­tacji (doskon­ały przykład Star­dust). Gaimana wszędzie pełno i w sum­ie-przy­na­jm­niej z per­spek­ty­wy zwierza, w ostat­nich lat­ach sprawdza się dużo bardziej jako feli­eton­ista czy komen­ta­tor kul­tu­ry niż jako twór­ca. Być może to poczu­cie subiek­ty­wne ale lek­tu­ra ostat­niego wyda­nia zebranych ese­jów Gaimana dostar­czyła zwier­zowi zde­cy­dowanie więcej radoś­ci niż te dwa wiec­zo­ry nad Mitologią nordy­cką. Przy czym żeby było jasne — zwierz nie jest w tej grupie która uważa że Gaiman to jakieś najwięk­sze zło czy grafo­man. Ale fas­cynu­je go jak niek­tórzy autorzy — niekoniecznie najlep­si cieszą się tak dużą estymą. Co zresztą wcale nie jest dla nich dobre- zwierz ma wraże­nie, że Gaiman był­by dużo lep­szym pis­arzem gdy­by był mniej sławny i redakc­ja nie wydawała­by wszys­tkiego co napisze. Przy czym to nie jest prob­lem jed­nego pis­arza ale całej grupy — która już nie musi się martwić o odrzu­cone maszynopisy.  W każdym razie zwierz by tą Mitologię nordy­cką jeszcze ze trzy razy do Gaimana odesłał. Aż w końcu stanie się dobrą książką.

Ps: Zwierz nie ma ostat­nio dużo cza­su na więk­szy research więc trochę utknęliśmy w recen­z­jach. Zwierz ma nadzieję, że go zrozu­miecie (choć parząc pod tem­per­aturze dyskusji o Ani to recen­z­je też mają swo­je zalety)

26 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online