Home Film Z każdym aktorem, byleby Fordem czyli o “Hanie Solo” (bez spoilerów)

Z każdym aktorem, byleby Fordem czyli o “Hanie Solo” (bez spoilerów)

autor Zwierz
Z każdym aktorem, byleby Fordem czyli o “Hanie Solo” (bez spoilerów)

Zaczni­jmy od prostego stwierdzenia. Kocham Hana Solo. Zwierz zakochał się w Hanie Solo gdy był dzieck­iem. Miłość trwa od lat. Nie jest wyk­luc­zone, że wpłynął na nią fakt iż Hana Solo grał Har­ri­son Ford który do dziś stanowi dla Zwierza przykład mężczyzny bezsprzecznie atrak­cyjnego. Nie fil­mowo ład­nego, tylko takiego którego człowiek chci­ał­by widzieć w swoim domost­wie jak napraw­ia drzwi do garażu. Stąd na film o Hanie Solo Zwierz czekał. Czekał bard­zo. I się cieszył. Ter­az ciszy się odrobinę mniej.

Tu potrzeb­na jest jeszcze jed­na erra­ta – Zwierz nie tylko oglą­dał filmy z Gwiezd­nych Wojen ale czy­tał książ­ki. I to czy­tał książ­ki dość nało­gowo bo w pewnym momen­cie kolekc­ja szła w dziesiąt­ki tomów. W nich wszys­t­kich zwierza oczy­wiś­cie najbardziej intere­sował Han Solo. Nigdy nie było mu dość kole­jnych opowieś­ci o prze­myt­niku, który dobre serce skry­wał pod warst­wą olbrzymiej pewnoś­ci siebie.  Z cza­sem chęć bycia z Hanem Solo ewolu­owała u zwierza w chęć bycia Hanem Solo. W każdym razie – nieza­leżnie od tego co o tej postaci pisano potem – to jest chy­ba moja ukochana postać w całych Gwiezd­nych wojnach.

 

Stąd wziął się mój entuz­jazm do fil­mu – byłam już gotowa na więcej his­torii o moim ulu­bionym bohaterze. Wbrew temu co się może niek­tórym wydawać (zwłaszcza po lek­turze resz­ty tej recen­zji) wybór Alde­na Ehren­re­icha do roli bard­zo Zwierza uciszył.  Kari­era tego akto­ra nabiera ostat­nio tem­pa i bard­zo dobrze, bo to młody zdol­ny aktor, urodzi­wy, z prze­cu­d­ownym uśmiechem i naprawdę sporym tal­en­tem. Do tego przy­na­jm­niej zwier­zowi wyda­je się, że ma w sobie dużo tego niewymus­zonego uroku, który jest tak ważny kiedy chce się opowiedzieć jakąkol­wiek his­torię o Hanie. Zwierz nigdy nie należał do ugrupowa­nia które uważa że jakiejś roli nie może grać kilku aktorów. Doświad­czenia z oglą­da­nia serii po Bondzie czy Dok­to­ra Who a także umiłowanie do kole­jnych opowieś­ci o Sher­locku uświadomiły Zwier­zowi, że im więcej osób gra tą samą rolę tym sta­je się ona ciekawsza. Nie przeszkadzał też Zwier­zowi brak jed­noz­nacznego fizy­cznego podobieńst­wa pomiędzy aktora­mi, bo moim zdaniem – to jest bez sen­su dobier­ać aktorów pod wzglę­dem podobieńst­wa do siebie. Trze­ba ich dobier­ać pod wzglę­dem podobieńst­wa tech­ni­ki aktorskiej. To jest zde­cy­dowanie ważniejsze.

 

 

Uzbro­jony w takie przeko­na­nia Zwierz poszedł do kina na Hana Solo pełen dobrych przeczuć. I oto stanął twarzą w twarz z trze­ma fak­ta­mi. Pier­wszy – który najbardziej go zaskoczył – Hana Solo musi grać Har­ri­son Ford. Zwierz wie, że to się zdarza ale jakoś nigdy wcześniej nie poczuł tak moc­no że jed­nak aktor jest rolą, a rola jest aktorem. Alden Ehren­re­ich jest z pewnoś­cią jed­nym z naj­moc­niejszych punk­tów tego fil­mu. Jest uroczy, przys­to­jny i uśmiecha się zawa­di­acko. Umie dobrze nosić pis­to­let w kaburze na pasku i zapew­ni­ać dziew­czynę którą zaraz pocału­je, że wcale nie jest miły. Ale jed­nocześnie – to nie jest Han Solo. Bo Han Solo to Har­ri­son Ford. Kiedy Alden próbu­je co pewien czas uśmiech­nąć się jak Ford, czy w taki charak­terysty­czny sposób powiedzieć „kid” na końcu zda­nia, czy wykon­ać jak­iś lek­ki gest głową, który świad­czy że on naprawdę nie jest wszys­tkiemu winien i ogól­nie jest zawsze niewin­ny, to człowiek czu­je jak bard­zo braku­je w tym filmie akto­ra  z ory­gi­nału. Być może dlat­ego, że bez tej aury lekkiego zdys­tan­sowa­nia do wszys­tkiego, może bez tego jed­nego konkret­nego uśmiechu, czy jakiejś takie nat­u­ral­noś­ci w kon­tak­cie z Wook­ie, nie moż­na zagrać Hana Solo. Postać która jest w cen­trum nowego fil­mu ma bard­zo podob­ną biografię do Hana Solo, ma też podob­ne cechy charak­teru, ubiera się praw­ie tak samo. Ale jed­nak to jest jak­iś zupełnie inny koleś. Zwierz nie ma tu zarzutów do sce­narzys­tów (ma o wiele innych rzeczy) ani do akto­ra. Raczej ma poczu­cie, że  cza­sem się tak zdarza, że nie moż­na odd­ać roli. Może też dlat­ego, że prze­cież Han nie miałbyć tak ważny dla całej sagi  i  w sum­ie to ekra­nowa charyz­ma For­da spraw­iała, że ukradł on resz­cie obsady try­logię.  Alden mimo tal­en­tu, niko­mu fil­mu nie ukradnie.

 

Dru­ga sprawa jest już nieco bardziej konkret­na. Chodzi o inne posta­cie w filmie. Otóż nieste­ty – poza cud­owną postacią robot L3-37 – która rzu­ca zupełnie nowe światło na kon­tak­ty ludzi i robot­ów w galak­tyce (cud­owny wątek!) wszys­tkie pozostałe właś­ci­wie nie są napisane. Najbardziej widać to w przy­pad­ku postaci dawnej ukochanej Hana (nazy­wa się Qi’ra) granej przez Emil­ię Clarke. To nie jest postać. To jest taki „slot na postać”. Są sce­ny w których Zwierz miał wraże­nie, ze Emil­ia Clarke zaplą­tała się na  plan Gwiezd­nych Wojen i nawet nie gra, tylko stoi i cieszy się, że jest w filmie. To jest postać o której właś­ci­wie nic nie wiemy, poza tym, że Han ma do niej słabość. Jest tak nija­ka że nawet nie jesteśmy w stanie mieć jakichkol­wiek pozy­ty­wnych czy negaty­wnych uczuć. Podob­nie jest z wielo­ma posta­ci­a­mi na drugim planie.  Dry­den Vos – jeden z najpiękniej ubranych ludzi w galak­tyce (och te krótkie pel­eryn­ki…) to także jeden z najbardziej nija­kich „złych” w his­torii Gwiezd­nych Wojen. Val, Beck­ett czy Enfys Nest – to posta­cie, które nie mają dużo więcej cech niż swo­je imiona. Beck­ett ma być taką postacią do której Han Solo nauczył się być Hanem Solo. I było­by to nawet niezłe gdy­by nie fakt że ostate­cznie mamy w filmie dwie oso­by które próbu­ją grać Hana Solo ale wciąż żad­na z nich nie robi tego tak dobrze jak Har­ri­son Ford. Ale tak serio – Zwier­zowi dość przeszkadzał fakt, że to był tak klasy­czny wątek że nie wnosił niczego ani do świa­ta Gwiezd­nych Wojen ani do mojego postrze­ga­nia bohatera.

 

Zwierz doskonale wie, że niejed­na oso­ba zach­wycała się w filmie Lan­do Cal­ris­sianem. Nie będę ukry­wać Don­ald Glover jest tak dobry w tej roli i tak dobrze zda­je się rozu­mieć charak­ter swo­jego dobrze ubranego, uśmiech­niętego i ego­cen­trycznego bohat­era, że to aż trochę prz­er­aża­jące, że moż­na tak dobrze odw­zorować postać o której w sum­ie niewiele wiemy. To doskon­ały cast­ing i doskonale zagrana rola. Ale jed­nocześnie jeśli spo­jrzymy na film – Lan­do nie ma tam w sum­ie więk­szego znaczenia. Zresztą to chy­ba jest prob­lem z praw­ie wszys­tki­mi posta­ci­a­mi w tym filmie, nawet jeśli są fajnie napisane to człowiek tak kończy oglą­dać his­torię całego zamiesza­nia i wzrusza ramion­a­mi. Być może jest to prob­lem tego, że dosta­je­my film który choć bard­zo się stara się nas przekon­ać o swoim znacze­niu dla dziejów galak­ty­ki tak naprawdę opowia­da o jed­nym napadzie. I trochę to wypa­da bla­do na tle innych pro­dukcji gdzie zwyk­le w cen­trum są losy całej galaktyki.

 

No i uwa­ga trze­cia, być może najważniejsza. To film który ma taki bard­zo śred­ni sce­nar­iusz. Już po raz dru­gi Star Wars Sto­ries to tzw. Heist movie, co spraw­ia wraże­nie jak­by nikt nie miał pomysłu na inną opowieść w świecie Gwiezd­nych Wojen. Gorzej że widać bo his­torii że ją wielokrot­nie prz­er­abi­ano bo momen­ty emocjonu­jące niekoniecznie wypada­ją tam gdzie powin­ny i ostate­cznie cały ostat­ni akt fil­mu wypa­da jakoś płasko. Z kolei pier­wszy akt fil­mu który mógł­by być naj­ciekawszy – też przeskaku­je to po co więk­szość z nas do kina przyszła – jakieś niez­nane nam infor­ma­c­je o bohaterze. I raczej nie o tym gdzie pra­cow­ał jego tata ale np. dlaczego wyle­ci­ał on z Impe­ri­al­nej Akademii i jakie miał cechy poza tym, że był dobrym pilotem. Fil­mowi nie poma­ga też dość śred­nio napisany wątek szczenięcej miłoś­ci, który sprowadza nas do tych wszys­t­kich his­torii gdzie oni się nie wiedzieli przez kil­ka lat ale wciąż po pię­ciu min­u­tach roz­mowy są tymi samy­mi ludź­mi co kiedyś. Cały film spraw­ia wraże­nie jak­by co kil­ka scen ktoś chci­ał go zaczy­nać na nowo. Co więcej sce­narzyś­ci upar­li się, że muszą wrzu­cić do fil­mu naw­iąza­nia do wydarzeń o których Solo wspom­i­na w klasy­cznej try­logii. W ten sposób dosta­je­my uzu­pełnie­nie biografii Hana które zami­ast czynić jego przeszłość ciekawszą, raczej ją spłaszczają.

 

To nie jest zły film ale to jest film który moim zdaniem nie wnosi wiele w postrze­ganie postaci Hana Solo, nie rozwi­ja jakoś szczegól­nie ciekaw­ie świa­ta galak­ty­ki i ogól­nie jest… nie wiem taki sobie. To chy­ba najlep­sze określe­nie. Oso­biś­cie mam poczu­cie, że dużo bardziej niż w świat try­logii Star Wars wpisu­je się w świat seri­alu ani­mowanego Rebels, do którego zresztą bezpośred­nio naw­iązu­je. Zwierz znalazł w nim kil­ka scen które były całkiem zabawne, kil­ka które są fajne ale nieste­ty – głęboko niepoko­jące w kon­tekś­cie swoich imp­likacji dla sagi (chodzi mi zwłaszcza o wątek robot­ów – jeśli pos­tu­laty L3 37 są zgodne z prawdą to mało który bohater GW może być postrze­gany jako postać pozy­ty­w­na – może tylko Luke odpowied­nio trak­tował robo­ty), oraz kil­ka scen które były po pros­tu głupie. Mnóst­wo dobrych pomysłów znalazło się na drugim planie, co nieste­ty tylko wyol­brzymiło jak w sum­ie banal­ny i schematy­czny jest pomysł na niemal wszys­tko co dzieje się na pier­wszym planie. Jeśli jest jakaś niepisana zasa­da by posta­cie dru­go­planowe nie były ciekawsze od pier­ws­zo­planowy to nieste­ty tu ją zła­mano. Co zresztą widać cho­ci­aż­by po tym, że nikt nie spodziewa się więk­szej iloś­ci filmów o Hanie Solo ale pojaw­ia­ją się sug­estie, że nieza­leżny film o Lan­do to było­by coś co wnosi radość i szczęś­cie w sera widowni.

 

Star Wars Sto­ries to w sum­ie pomysł nowy – Rogue One miało sporą przewagę nad potenc­jal­nie inny­mi fil­ma­mi – bo wypeł­ni­ało bard­zo jas­ną lukę i robiło to w dużym zbliże­niu do wydarzeń z ory­gi­nal­nej try­logii. Dzię­ki temu dostal­iśmy film niby osob­ny ale przyk­le­jony do najważniejszych wydarzeń w Galak­tyce. Solo miał być próbą prze­niesienia ducha Rebels (czyli nowego Extend­ed Uni­verse) na duży ekran. Wyszło śred­nio bo jed­nak magia Gwiezd­nych Wojen nie dzi­ała kiedy nie ma się do opowiedzenia czegoś ciekawego. Pod pewny­mi wzglę­da­mi Solo jest gorszy od pre­queli. Nie jest gorzej zagrany czy tech­nicznie gorzej zre­al­i­zowany, ale o ile pre­quele przy całej swo­jej okrop­noś­ci umi­ały jakoś rozsz­erzyć świat i przy­na­jm­niej podrzu­cić dylematy których wcześniej nie znal­iśmy i zmienić nasze spo­jrze­nie na starą Repub­likę, to Solo po pros­tu jest kos­micznym bie­ganiem w kółko, bez sza­cunku dla wyjątkowych gatunków zamieszku­ją­cych kos­mos. Co pokazu­je, że nawet najbardziej rozry­wkowa i pop­u­lar­na pro­dukc­ja w his­torii – jaką z pewnoś­cią są Gwiezdne Wojny, musi mieć w swoim cen­trum jak­iś real­ny kon­flikt – inaczej wypa­da płasko.

 

Po pre­mierze fil­mu w Stanach kiedy pojaw­iły się pier­wsze recen­z­je, Paweł Opy­do zwró­cił mi uwagę, że brzmią one tak jak­by wszyscy chcieli bard­zo pol­u­bić ten film ale nie mieli punk­tu zaczepi­enia. To jed­na z lep­szych recen­zji, odczuć jakie budzi Solo. To nie jest film, który chce się akty­wnie nien­aw­idz­ić – jak nie wiem… Mroczne Wid­mo? Ale jed­nocześnie kiedy zdamy sobie sprawę, że to mogła być pro­dukc­ja o tyle lep­sza, lep­iej posz­erza­ją­ca świat, ciekawsza, dow­cip­niejsza, z lep­iej napisany­mi dialoga­mi (dialo­gi ekspozy­c­je w tym filmie królu­ją) to człowiekowi robi się przykro. I wiecie co – gdzieś z tył głowy kołacze się myśl, że być może umielibyśmy to wszys­tko prze­baczyć. Gdy­by jed­na sprawa. Gdy­by w tym filmie był Har­ri­son Ford.

Ps: Uważam, że ktoś powinien założyć kos­miczną ligę obrony zagrożonych gatunków kos­micznych tzn. wiecie w niemal każdym filmie z Gwiezd­nych Wojen ginie jakieś kos­miczne stworze­nie i cza­sem zupełnie bez sen­su. To nie może być tak że się wpa­da do habi­tatu jakiegoś kos­micznego stwo­ra i zabi­ja go tylko za to, że chce cię zjeść. Na co mi opór sko­ro dzieje się bez poszanowa­nia dla ekologii.

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online