Home Ogólnie Cierpienia młodego kawosza czyli 10 rzeczy, których nienawidzę w kawiarniach

Cierpienia młodego kawosza czyli 10 rzeczy, których nienawidzę w kawiarniach

autor Zwierz

Jak może wiecie jestem istotą, która jeśli nie spędza cza­su w pra­cy czy na wyprawach to jest najłatwiejsza do zlokali­zowa­nia w kaw­iarni. Uwiel­bi­am kawę, uwiel­bi­am pra­cow­ać w kaw­iarni i do tego po pros­tu lubię biznes kaw­iar­ni­any i to cię w nim dzieje. Lubię też hip­ster­ską kawę i wys­trój hip­ster­s­kich kaw­iarni. Ale. No właśnie każdy ma jakieś ale. Dzisiejszy wpis nie jest o tym co w kaw­iar­ni­ach kocham ale o tym co spraw­ia, że częs­to mam ochotę z nich wyjść zaraz po tym jak weszłam.

Lista nie doty­czy żad­nej konkret­nej kaw­iarni – jest wynikiem moich obserwacji i wielo­let­niego szwę­da­nia się po kaw­iar­ni­ach  w całym kra­ju. Kole­jność rzeczy które mi przeszkadza­ją jest przy­pad­kowa. Jed­nocześnie zdję­cia z których korzys­tam są stock­owe, bo nie chcę żeby ktokol­wiek myślał czy­ta­jąc ten tekst, że chodzi mi o jakąś konkret­ną jed­ną kaw­iarnię, w której byłam.

Mroczne toale­ty – jakoś tak się zro­biło, że dziś do wys­tro­ju kaw­iarni ma pasować nie tylko sala głów­na czy ogródek ale też toale­ta. Jeśli kaw­iar­nia idzie w kolor i światło to jest jeszcze dobrze, ale jeśli zde­cy­du­je się na wys­trój indus­tri­al­ny, wtedy może­cie się znaleźć w toale­cie szarej, led­wo oświ­et­lonej, wielkoś­ci schowka na miotły. Ogól­nie jestem zwolen­niczką że toale­ty nie tyle mają być ładne co funkcjon­alne i speł­ni­a­jące swo­je założe­nie. Ja doskonale wiem, że to lus­tro które jest maleńkie i ma takie fajne postar­zone szkło, świet­nie pasu­je do wys­tro­ju, prob­lem w tym że ja się w nim nie zobaczę. Podob­nie te wszys­tkie doskon­ałe pomysły by domyśle­nie się czy z kranu pole­ci ciepła czy gorą­ca woda było jakąś wielką życiową loter­ią. Nigdy też nie zrozu­mi­ałam wstaw­ia­nia wiel­kich lus­ter naprze­ci­wko toale­ty – ja rozu­miem pokusę zwięk­szenia przestrzeni ale czy ktokol­wiek siedząc w toale­cie myśli „Och tak dobrze ter­az wyglą­dam braku­je mi tylko lus­tra”. Ciem­ność też nie jest moim zdaniem  najlep­szym pomysłem bo toale­ta to jed­no z niewielu miejsc w których przy­jem­ny półm­rok raczej nie jest twoim przy­ja­cielem. Rozu­miem też pokusę by powiesić w toale­cie plakat nad­chodzą­cych wydarzeń choć zawsze mam wtedy smut­ną reflek­sję, że ten fes­ti­w­al lit­er­ac­ki to naprawdę chy­ba nie chci­ał się reklam­ować w kiblu, a  drugą że to chy­ba nie jest szczegól­nie higien­iczne. Ostate­cznie marzy i się świat gdzie wszys­tkie toale­ty są raczej jasne, raczej nie przy­pom­i­na­ją schowka na miotły i co dla mnie ważne – mają proste zam­ki. Serio cza­sem mam wraże­nie, że kaw­iarnie spisku­ją po to by uwięz­ić korzys­ta­ją­cych na zawsze w swoich toaletach.

 

Nad­mier­na famil­iarność – jakoś się tak przyjęło, że w bard­zo wielu kaw­iar­ni­ach amerykańskim stylem zaczy­na­ją do ciebie na wstępie mówić na „TY”. Prob­lem w tym, że amerykańskie „You” i pol­skie „Ty’ to nie dokład­nie to samo – takie są nasze społeczeńst­wa i nasze języ­ki, że brz­mi to zupełnie inaczej. You po ang­iel­sku jest dużo mniej famil­iarne niż nasze prze­chodze­nie na ty. I wiecie to nie chodzi o to, że chcę by ktoś mówił do mnie „pan” czy „pani” – nie uważam żeby oso­ba robią­ca mi kawę jest moim sługą. Nic z tych rzeczy. Po pros­tu to prze­chodze­nie na „ty” przy zamaw­ia­n­iu kawy, z osobą której zupełnie nie znam trochę mnie krępu­je. Bo np. jeśli kawa okaże się abso­lut­nie paskud­na, to zupełnie inaczej zgłasza się to obsłudze kiedy jesteś­cie w for­mal­nych sto­sunkach, a inaczej kiedy musisz powiedzieć to komuś z kim jesteś na „ty”. I jasne w więk­szoś­ci przy­pad­ków nie ma takiej potrze­by ale mam poczu­cie, że jed­nak wolę być klien­tem niż nową zna­jomą. Oczy­wiś­cie to jest subiek­ty­wne uczu­cie ale ja się po pros­tu czu­ję jakoś niezręcznie a prze­cież nie po to przyszłam do kaw­iarni. Zwłaszcza, że w ogóle w życiu raczej wybier­amy kiedy skra­camy z kimś dys­tans, i zawsze czu­ję się śred­nio kiedy ktoś za mnie decy­du­je kiedy ów dys­tans zostanie skró­cony. I tak może to jest staro­modne ale wyni­ka trochę z tego, że ja w ogóle wolę jak sto­sun­ki są bardziej for­malne bo wtedy łatwiej się w nich poruszać (bo mamy wdrukowane pewne for­muły i schematy po które moż­na sięgnąć).

 

Pożeg­nanie z fil­iżanką – uwiel­bi­am pić kawę z fil­iżan­ki. Albo kub­ka. Ogól­nie to są moje dwa ulu­bione naczy­nia na kawę. Jed­nak coraz częś­ciej okazu­je się, że kaw­iarnie szuka­ją nowych rozwiązań. I te rozwiąza­nia nie zawsze budzą entuz­jazm. Oczy­wiś­cie wiem, że sporo kaw rzemieśl­niczych poda­je się w szk­lankach czy karafkach – nie mam o to pre­ten­sji – taka jest zasa­da. Ale np. cza­sem zas­tanaw­iam się co myślą kaw­iarnie poda­jące gorącą kawę w szk­lance, bez usz­ka, co spraw­ia, że na kawę możesz sobie popa­trzeć bo wziąć tego do ręki nie sposób. Prob­le­mem jest też cza­sem sytu­ac­ja – zwłaszcza w bard­zo kawowych miejs­cach, kiedy ktoś zamówi herbatę i wtedy nagle okaz­je się, że na wyposaże­niu kaw­iarni nie ma żad­nego imbrycz­ka czy czegokol­wiek co poz­woliło­by ową herbatę – która jest w menu, podać w sposób właś­ci­wy. Oso­biś­cie nie mam pre­ten­sji do kaw­iarni które nie poda­ją herbaty zakłada­jąc że ludzie przys­zli już tam tylko na kawę. Ale jeśli kaw­iar­nia decy­du­je się na szer­sze menu to powin­na być przy­go­towana na to, żeby podać wszys­tko w sposób najwłaś­ci­wszy dla danego napoju.

 

Krewni i zna­jo­mi kró­li­ka – kiedy mówię o kaw­iar­ni­anym dys­tan­sie, to wyni­ka to też z tego, że ja bard­zo nie lubię zawracać głowy. Lubię kiedy mam pewność że sto­sunek między mną a osobą która coś dla mnie robi jest zawodowy. Kiedy więc wchodzę do kaw­iarni i widzę baristę roz­maw­ia­jącego z kilku­nas­toma osoba­mi przy kon­tu­arze i wniosku­ję – a przy­na­jm­niej staram się wywnioskować, że są to jego zna­jo­mi czy rodz­i­na, a nie klien­ci, to wtedy czu­ję się bard­zo źle. Bo zawracam głowę, komuś kto ewident­nie roz­maw­ia, robi coś pry­wat­nego, a ja tu przy­chodzę i chcę kawy. Nien­aw­idzę wci­nać się w takie pry­watne roz­mowy, czy usta­lać kto przy kasie jest tak dlat­ego, że wpadł pogadać ze zna­jomy­mi a kto dlat­ego, że coś zamaw­ia. Kiedy jeszcze w kaw­iarni jest dużo osób to prob­le­mu nie ma, ale jeśli jest mało, to wtedy człowiek czu­je się niemalże jak­by wparował komuś do salonu i zażą­dał kawy od pana domu, mimo że się nie zna­cie. Przy czym nie mam łatwego rozwiąza­nia tego prob­le­mu bo wiem, że pewnie pod­niosą się głosy, że jed­nak oso­ba pracu­ją­ca w kaw­iarni ma pra­wo sobie cza­sem pogadać ze zna­jomy­mi. I to jest praw­da. Nie mniej zdarza­ło mi się wielokrot­nie rezyg­nować z kaw­iarni, bo nie chci­ałam przeszkadzać osobom zaję­tym roz­mową. Myślę, że nie jed­na oso­ba, która jak ja – czu­je się niekom­for­towo w takiej sytu­acji, pójdzie gdzie indziej, by oszczędz­ić sobie stre­su angażowa­nia się w sytu­ację społeczną, która jest bardziej skom­p­likowana niż proste zamaw­ian­ie kawy.

 

Atmos­fera niestosownoś­ci – są kaw­iarnie w których zawsze mam wraże­nie, że robię coś nie tak. Pomi­jam już kwest­ię menu – z którego cza­sem moż­na zrozu­mieć połowę nazw ofer­owanych pro­duk­tów (oczy­wiś­cie wiem, że o wszys­tko moż­na dopy­tać ale ponown­ie – częs­to oznacza to wejś­cie w dużo bardziej skom­p­likowane inter­akc­je społeczne), ale po zamówie­niu człowiek cza­sem ma wraże­nie, że musi dowieść bar­iś­cie że umie tą kawę pić. Już pomi­jam taką zbrod­nię jak poprosze­nie o cuki­er (lubię słodz­ić kawę) ale w ogóle człowiek zamaw­ia tą kawę i odbiera ja z poczu­ciem jak­by zaraz miał zro­bić jakąś gafę. Co więcej cza­sem jest sytu­ac­ja w której pije się kawę zde­cy­dowanie paskud­ną, albo źle przyrząd­zoną z pełną świado­moś­cią, że jakiekol­wiek pró­by zgłoszenia paskud­noś­ci kawy obsłudze mogły­by nas ewen­tu­al­nie zdekon­spirować jako nai­w­ni­aków którzy jeszcze nie wiedzą że kawa musi być paskud­na. Oczy­wiś­cie to poczu­cie niestosownoś­ci jest subiek­ty­wne, ale są takie kaw­iarnie do których wchodzisz, i od razu masz wraże­nie, że niechcą­cy zapisałeś się na test na prawdzi­wego kawosza, i jeśli go nie zdasz, obsłu­ga ma pra­wo wyrzu­cić cię przez główne drzwi albo obrzu­cić bard­zo wymownym spojrzeniem.

 

Niewygodne krzesła i siedziska – ja wiem, że to krzesło z krat­ki jest śliczne, a tamten różowy puff dopeł­nia plakat na ścian­ie. Tylko cóż po tym kiedy oba są niewygodne. Podob­nie jak ta wspani­ała ława do siedzenia pod oknem która jest dużo wyższa od sto­lików. I tak te wysok­ie krzesła są naprawdę super pod warunk­iem że uda ci się na nie wskoczyć w jed­nej ręce trzy­ma­jąc kawę a w drugiej lap­topa. Im więcej kaw­iarni zwiedzam tym bardziej czu­ję, że foto­geniczność miejs­ca czy uro­da wys­tro­ju w wielu przy­pad­kach zupełnie wygry­wa z funkcjon­al­noś­cią. Ile razy zdarza­ło mi się siedzieć na bard­zo ład­nych, ale bard­zo niewygod­nych siedziskach, czy zas­tanaw­iać się czy takie niskie sto­li­ki w porów­na­niu z siedziska­mi nie są jakąś cichą zachętą właś­ci­cieli kaw­iarni do wzmoże­nia akty­wnoś­ci fizy­cznej. Nie każ­da kaw­iar­nia musi mieć od razu głębok­ie fotele (zresztą jak się człowiek zapad­nie w głębo­ki fotel to cza­sem sięg­nię­cie po kawę może nie być takie proste) ale jed­nocześnie – warto usiąść na krześle które się kupiło zan­im wstawi się je do kawiarni.

 

Za dużo sto­lików na za małą przestrzeń – to jest nieste­ty prob­lem który pewnie ma niewiele wspól­nego z intenc­ja­mi twór­ców kaw­iarni a wiele z ich budże­ta­mi. Nie mniej przyz­nam szcz­erze że naw­igowanie po kaw­iar­ni­ach sta­je się coraz trud­niejsze. Po pier­wsze – sto­li­ki są częs­to tak ustaw­ione, że trud­no w ogóle dojść do baru bez prze­suwa­nia kilku klien­tów. Po drugie – cza­sem ściśnięte sto­li­ki spraw­ia­ją, że siada­jąc przy jakiejś roz­maw­ia­jącej grupie, sta­je­my się chcąc nie chcąc niemal kole­jny­mi członka­mi kon­wer­sacji. Co cza­sem jest dość krępu­jące np. jeśli usiądziesz łok­ieć w łok­ieć z parą która właśnie ze sobą zry­wa. Cza­sem po pros­tu przeszkadza też głośność roz­mowy. Cza­sem ktoś odchyli się na krześle i zan­im się zori­en­tu­jesz zamoczy łok­ieć w twoim cap­puc­ci­no. Do tego nie da się ukryć, że jeśli ma się więcej bagaży czy wózek dziecię­cy to właś­ci­wie należy zawró­cić na progu bo i tak nie uda się dotrzeć do tego jed­nego wciśniętego w kąt sto­li­ka. Oczy­wiś­cie rozu­miem że dużo sto­lików na małej przestrzeni to potenc­jal­nie więk­szy zysk, ale wciąż – mam wraże­nie, że wiele kaw­iarni powoli przekracza granicę obłożenia.

 

Agresy­w­na muzy­ka – rozu­miem, że kaw­iarnie puszcza­ją coś w tle bo to częś­ciowo zagłusza roz­mowy i potrafi tworzyć przy­jem­ną atmos­ferę. Mam jed­nak prob­lem kiedy w kaw­iarni muzy­ka jest agresy­w­na – głoś­na, tanecz­na (czego zupełnie nie rozu­miem) albo bard­zo  narzu­ca­ją­ca się klien­tom. Mam z tym prob­lem z kilku powodów – po pier­wsze w kaw­iarni jed­nak lubię słyszeć moich rozmów­ców i mówić do nich bez koniecznoś­ci pod­noszenia gło­su. Po drugie już tak zupełnie racjon­al­nie – muzy­ka tanecz­na pasu­je mi do klubu ale nie do picia przed­połud­niowej kawy, zwłaszcza że ja w ogóle nie przepadam za tym stylem muzy­cznym i zas­tanaw­iam się czy na pewno muszę go słuchać. Jed­nak najważniejsza sprawa, wiąże się w ogóle nie z moi­mi upodoba­ni­a­mi muzy­czny­mi. Otóż inten­sy­w­na muzy­ka w kaw­iarni jest abso­lut­nym kosz­marem dla wszys­t­kich osób z nad­wrażli­woś­cią sen­so­ryczną. Ileż to razy widzi­ałam ludzi, którzy po pros­tu nie byli w stanie wytrzy­mać kwad­ransa bo muzy­ka z reg­u­larnym ryt­mem spraw­iała, że czuli się niekom­for­towo. Bard­zo mnie dzi­wi, że w ogóle nie bierze się tego pod uwagę. Zwłaszcza że ludzi, którzy są wrażli­wi na dźwię­ki, zwłaszcza głośne jest całkiem sporo.

 

Za co ja właś­ci­wie płacę – w kaw­iar­ni­ach które spec­jal­izu­ją się w kaw­ie częs­to dochodzi do dość paradok­sal­nej i moim zdaniem bezsen­sownej sytu­acji. Kawa – za którą płacisz sporo – bo jest przy­go­towana przez spec­jal­istów, kosz­tu­je tyle samo co herba­ta czy napój z butel­ki. I tu zwyk­le następu­je kon­ster­nac­ja bo np. w wielu tego typu miejs­cach o ile kawa jest przy­go­towana w sposób pro­fesjon­al­ny to herba­ta jest … no cóż dale­ka od ekskluzy­wnej. Bard­zo dzi­wnie czu­ją się dwie oso­by przy sto­liku, które zapłaciły tyle samo ale jed­na pije napój przyrząd­zony w sposób którego nie da się bez spec­jal­nych umiejęt­noś­ci zrekon­struować w domu, a dru­ga pije napój który jest z tore­b­ki. Spotkałam się z tym kil­ka razy i zawsze miałam niemiłe uczu­cie, że jed­nak zróżni­cow­anie cen było­by zde­cy­dowanie na plus w przy­pad­ku kawy i herbaty bo jed­nak jest moment kiedy człowiek zda­je sobie inten­sy­wnie pytanie za co właś­ci­wie zapłacił. I jasne kaw­iar­nia może nie mieć w ogóle herbaty w ofer­cie, ale jeśli już ma powin­na ją trak­tować poważnie. Nie musi mieć czter­dzi­es­tu rodza­jów liś­ci do parzenia, ale było­by miło gdy­by trzy­mali poziom.

 

Dostęp­ność dla niepełnosprawnych – przyz­nam szcz­erze, że jest mi zawsze przykro kiedy patrzę na nowe kaw­iarnie otwier­ane częs­to przez ludzi, otwartych na wszys­tko i widzę że jed­nak wciąż pomysł by kaw­iar­nia była częś­ciowo dos­tosowana do osób z niepełnosprawnoś­ci­a­mi jest raczej fan­aber­ią. Wspom­ni­ałam już fakt, że kaw­iarnie są częs­to przeład­owane, jeśli chodzi o sto­li­ki, więc jest w nich mało miejs­ca, częs­to też są w nich jakieś niewielkie schod­ki, wąskie prze­jś­cia, czy menu napisane tak, że bez dobrego wzroku nie sposób  dowiedzieć się co jest w ofer­cie. Do tego wspom­ni­ana głoś­na muzy­ka – która nie zawsze ułatwia komu­nikację i w ogóle  — takie zupełne pominię­cie kwestii tego, że nie wszyscy są ide­al­nie sprawny­mi ludź­mi koło 30 – bo dopiero takich stać na fan­cy kawę. Oczy­wiś­cie wiem, że taki zarzut moż­na postaw­ić więk­szoś­ci budynków, sklepów czy kna­jp w Polsce. Ale wiele hip­ster­s­kich kaw­iarni deklaru­je swo­ją otwartość i bard­zo chce wyjść poza takie usłu­gowe miejsce. I dlat­ego jakoś zawsze mam wraże­nie, że bardziej mnie niedostęp­ność takich miejsc boli.

 

Oczy­wiś­cie nie znaczy to, że nien­aw­idzę kaw­iarni i wszys­tkie są miejs­ca­mi kosz­maru i cier­pień. Nie napisałabym tego tek­stu gdy­bym nie spędz­iła w nich sporej częś­ci swo­jego życia. Jed­nocześnie – cza­sem jeśli atmos­fera jest miła a kawa dobra, wszys­tkie wymienione tu prob­le­my zupełnie mi nie przeszkadza­ją i ostate­cznie bard­zo cieszę się z odwiedzin. To jest trochę tak, że człowiek narze­ka bo mu zależy. Zresztą jeśli jak Zwierz chce­cie przemierzać Pol­skę szlakiem hip­ster­s­kich kaw­iarni to bard­zo pole­cam album, prze­wod­nik, Cof­fee Spots Poland. Książkę moż­na kupić w sieci albo w salonikach pra­sowych – zna­jdziecie tam spis właśnie takich spec­jal­isty­cznych kaw­iarni w kra­ju – z podzi­ałem na mias­ta. Nic tylko kupić i wyruszyć na kawową pielgrzymkę.

Ps: Pisane nad kawą zro­bioną przez męża.

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online