Home Film Podanie do administracji jest ciekawsze czyli o Listach do M3

Podanie do administracji jest ciekawsze czyli o Listach do M3

autor Zwierz
Podanie do administracji jest ciekawsze czyli o Listach do M3

Kochani jak wiecie Zwierz ma życiową ambicję. Kiedyś ktoś nakrę­ci w Polsce dobrą komedię roman­ty­czną i Zwierz chce być wtedy na wid­owni i krzyknąć „Trwaj chwi­lo, jesteś pięk­na!” wtedy przyjdzie Mefis­to zabierze duszę Zwierza. Na całe szczęś­cie dzię­ki fil­mom takim jak Listy do M3 mogę być spoko­j­na, że mój układ z dia­błem jeszcze trochę potrwa.

Zwierz mógł­by napisać recen­zję tego fil­mu ale zami­ast tego napisze wam krót­ki spis rzeczy które są w nim nie tak. Ponieważ – w sum­ie w tym filmie wszys­tko jest nie tak. Przy­go­tu­j­cie się więc na krótką przechadzkę po den­er­wu­ją­cych tropach, źle napisanych posta­ci­ach i szkodli­wych schemat­ach. Usiądź­cie wygod­nie bo to będzie cud­ow­na jaz­da bez trzy­man­ki. I ze spoil­era­mi. Zan­im zaczniemy – Zwierz chci­ał­by zauważyć, że i tak idąc na seans spodziewał się śred­niego fil­mu. A dostał coś dużo gorszego.

 

Tak kostium jest. O gra­niu nic nie było mowy. Chodz­ić po planie se będę”

Dzieci w tym filmie są albo głupie albo psy­chopaty­czne. Syn Karo­la­ka na oko jest najm­niej roz­gar­nię­tym dzieck­iem w his­torii ludzkoś­ci, które ma być urocze i szukać swo­jego dzi­ad­ka. Zami­ast tego Zwierz miał cały czas wraże­nie, że mamy do czynienia z dzieck­iem tak krań­cowo nai­wnym i po pros­tu głupim że powin­no być albo kil­ka lat młod­sze albo najlepiej nieobec­ne. Zwierz nie wie kto powiedzi­ał sce­narzys­tom, że krań­cowo nai­wne dzieci są słod­kie, ale bard­zo skła­mał. Ten nieroz­gar­nię­ty dzieci­ak Karo­la­ka to i tak lep­iej niż jed­na dziew­czyn­ka z drugiego planu. Tą należało­by odd­ać na poważne bada­nia psy­cho­log­iczne bo dziecko jest psy­chopaty­czne. Oto w przeu­roczym wątku krad­nie ona lap­topa jed­ne­mu z bohaterów. Lap­top jest stary i są na nim jedyne zdję­cia i film ze zmarłą żoną bohat­era. Dziew­czyn­ka w Wig­ilię tor­tu­ru­je fac­eta mówiąc, że jeśli ten nie spełni jej wyma­gań (nie zapewni jej matce wyda­nia ilus­tracji które mat­ka robi) to nie dostanie z powrotem lap­topa. Już pomi­ja­jąc fakt szan­tażu – wysoce per­fid­nego, i kradzieży. To dziew­czyn­ka nawet kilkulet­nia (na oko ma z lat 10) nie jest na tyle nieroz­gar­nię­ta by oczeki­wać że ktokol­wiek zapewni jej rozwiązanie prob­le­mu depresji mat­ki w jeden dzień.

 

Ten moment kiedy uświadami­asz sobie, że two­ja kari­era sięgnęła dna. Na całe szczęś­cie potem przy­pom­i­nasz sobie, że grałeś w Kac Wawa

A sko­ro przy tym wątku jesteśmy – sce­narzyś­ci uznali, że prze­cież dwulet­nia żało­ba to jak­iś skan­dal. I ponieważ są świę­ta to bohater nie ma prawa siedzieć w domu i wspom­i­nać zmarłą żonę. Zami­ast tego powinien zdać sobie sprawę, że wcale nie potrze­bu­je chodz­ić do niej na cmen­tarz, ani prze­chowywać jej ciuchów czy wal­czyć o to by dostać z powrotem pamiąt­ki po niej. Powinien założyć sweter z bałwankiem i spędz­ić świę­ta ze swo­ją pra­cown­icą i jej psy­chopaty­czną córką. Bo to są świę­ta i żało­ba jest passe. I wiecie co jest najsłod­sze w tym wątku? NIKT nie powiedzi­ał z ekranu że szan­tażowanie i kradzież jest złe, że tak się nie robi, że to paskudne świńst­wo, że nic tego nie uspraw­iedli­wia, i świę­ta nie są żad­ną wymówką. Serio film jest stwor­zony z wiz­ją, że prze­cież dzieci okrada­jące pogrążonych w żało­bie dorosłych są takie słod­kie i niewinne. Zwierza aż skrę­cało przy tym wątku, bo to dokład­nie przykład takiej trag­icznie wręcz zde­gen­erowanej kliszy fil­mowej. Plus – od kiedy dwa lata po śmier­ci ukochanej żony człowiekowi nie wol­no nawet w świę­ta przeży­wać żało­by? Skąd ten chory pomysł że ist­nieje jakikol­wiek lim­it żało­by. Jasne moż­na komuś pomóc. Ale powoli, spoko­jnie, krok po kroku. Ale nie tak. Inna sprawa – moż­na być po ukochanej oso­bie w żało­bie przez całe życie.

 

Jeśli kochasz bez­domne pies­ki nigdy nie wiąż się z facetem który nosi sza­lik na płaszczu. Wiado­mo, że cię nie pokocha.

Inna sprawa to dość – ponown­ie paskud­ny – wątek Zuzy co nie kochała swo­jego fac­eta (praw­ie narzec­zonego). Dlaczego Zuza go nie kocha? Zapewne dlat­ego, że obo­je chcą zupełnie innych rzeczy, zupełnie innego życia, mają inne potrze­by. Czy Zuza roz­maw­ia z  ukochanym? Albo ma przy­na­jm­niej tyle odwa­gi czy rozsąd­ku by od niego ode­jść? Och nie Zuza jest pon­ad to, dlat­ego sprezen­towaną od fac­eta sukienkę wyrzu­ci przez okno (zami­ast po pros­tu powiedzieć „Kochanie sama sobie wybiorę strój na Wig­ilię”), przynosi do domu psa (bez kon­sul­tacji a potem jest zła że narzec­zone­mu pies nie przy­padł do gus­tu) no i na koniec nasz słod­ka Zuza flir­tu­je sobie z wetery­narzem – jakoś tak zapom­i­na­jąc mu powiedzieć że być może nic z tego nie wyjdzie. I jasne – sce­narzyś­ci stara­ją się za wszelką cenę przekon­ać nas że Zuza ma pra­wo być nieszczęśli­wa – bo narzec­zony to paskud­ny kor­poszczur który ją zdradza z sekre­tarką (przy czym Zuza o tym nie wie, więc nie jest to jakaś zem­s­ta) a poza tym mamin­synek. Co więcej jego rodz­i­na to jakieś sno­by, co kupu­ją nor­mal­ną choinkę (a nie słod­ko poła­maną) i mówią „Zuzan­no”. Tylko widzi­cie – Zuza nie rzu­ca fac­eta w jakimś przyz­woitym momen­cie. Nie ona po pros­tu mówi mu na schodach jego domu w Wig­ilię, że go nie kocha a potem wychodzi w trak­cie wiecz­erzy, kiedy ten ma się zami­ar oświad­czyć. Doskon­ały moment dro­ga Zuz­iu!  Zwierz nien­aw­idzi takich cier­pią­cych bohaterek, którym rzecz jas­na musi spaść dobry, kochany acz nieco biedu­ją­cy wetery­narz, którego moż­na całować pod jemiołą obok krzy­wej choin­ki. Bo nikt niko­mu nie karze być w związku z kimś kogo się nie kocha, nie lubi i nie rozu­mie. Jeśli film nie daje żad­nego wyjaśnienia dlaczego para jest razem, to dlaczego mam właś­ci­wie jakoś szczegól­nie pochy­lać się nad dziew­czyną, która nie ma w sobie tyle przyz­woitoś­ci by ode­jść od fac­eta którego i nie kocha i jak wyraźnie widać nieszczegól­nie lubi. To ponown­ie ta strasz­na klisza w której mamy stras­zli­wie cier­piącą kobi­etę, w związku z facetem który jest taki niedo­bry bo wykupił wycieczkę na Maledi­wy a ona chci­ała przy­gar­nąć psa (i dostać kar­mę firmy która zain­west­owała w najm­niej sub­tel­ny prod­uct place­ment od Listów do M 2).

 

Kiedy bohater­ka gra prezen­terkę Radiową bo bez prod­uct place­ment radia film daleko nie zajedzie

Choć może Zwierz powinien się cieszyć, że Zuza nie postanow­iła roz­maw­iać ze swoim facetem. Wtedy w filmie było­by jeszcze więcej naprawdę złych dialogów. Wszyscy wiemy, że w Pol­skim kinie dialo­gi kule­ją ale Listy do M3 pokazu­ją, że twór­cy zapom­nieli, jak wyglą­da kon­wer­sac­ja pomiędzy ludź­mi. W więk­szoś­ci przy­pad­ków bohaterowie mają swo­je kwest­ie – ale nie żeby one składały się w jakąkol­wiek znośną dla ucha kon­wer­sację. Wręcz prze­ci­wnie – nie tylko sły­chać sze­lest papieru ale też – w wielu przy­pad­kach odnosi się wraże­nie, że nic co bohaterowie mówią nie ma żad­nego wpły­wu na atmos­ferę, akcję, budowanie relacji pomiędzy nimi. Twór­cy wiedzą, że nie może pomiędzy bohat­era­mi panować zupeł­na cisza, ale żeby to miało jak­iś więk­szy sens – niekoniecznie. To jest o tyle przykre, że cza­sem w tych kosz­marnych dialo­gach zna­j­du­je się na dokład­kę psy­cholo­gia za pięć zło­tych (czy wiecie że Karo­lak nie może się do niczego na poważnie zobow­iązać bo jego ojciec odszedł od mat­ki – taka jest jedy­na słusz­na diag­noza) i ona w tej całej kosz­marnej dial­o­gowej mamały­dze jakoś umy­ka. Zwierz zas­tanaw­ia się gdzie żyją polscy sce­narzyś­ci, że nie wiedzą jak ludzie do siebie mówią. Czy mają poko­je bez okien w podziemi­ach stu­dio fil­mowych? Może czas ich wypuś­cić, niech ludzi zobaczą, języ­ka się nauczą.

 

Kobi­ety mają hor­mo­ny. To dlat­ego są takie śmieszne.

Mamy też wątek Karo­la­ka, gdzie wszys­tko sprowadza się do poszuki­wa­nia ojca/dziadka w Piotrkowie Try­bunal­skim. Jak­byś­cie się zas­tanaw­iali – ostat­nio Listy do M 2 zaw­iozły nas do Ostrołę­ki gdzie jeszcze była komu­na. W Piotrkowe Try­bunal­skim też jest – zwłaszcza w miejs­cowym salonie fryz­jer­skim gdzie ewident­nie są lata 60. Wiecie tam jest taka total­nie PRLows­ka fryz­jer­ka w czep­ku i far­tuchu, która drży przed swoim wściekłym mężem woła­ją­cym „mat­ka”.  Och ludzie z prow­incji są tacy śmieszni. Boki zry­wać. Podob­nie jak np. boki zry­wać w sce­nie gdzie nasi bohaterowie nap­at­acza­ją się na człowieka który ewident­nie cier­pi na demencję. Och jakie to śmieszne kiedy starzy ludzie z demencją nie pamię­ta­ją kto jest kto i w ogóle plotą bez sen­su. Was też to tak niesamowicie bawi jak Zwierza? Zobacz­cie jak się tarzam po podłodze. Jed­nak naj­gorsze w tym wątku – szuka­nia ojca który czter­dzieś­ci lat wcześniej wyszedł po piwo i nie wró­cił jest to jak się kończy. Bo widzi­cie ojca nie chce szukać Karo­lak tylko jego nieroz­gar­nię­ty syn, które­mu najwyraźniej nikt nie powiedzi­ał, jak funkcjonu­ją rodziny. Kochane dziecko chce znaleźć dzi­adz­iu­sia, to i Karo­lak chcąc nie chcąc musi szukać ojca. I co się okazuje?

 

Ej a wiecie że w Piotrkowie Try­bunal­skim to jest tak plus minus czter­dzieś­ci lat temu?

Otóż oczy­wiś­cie nie ma złych ojców. Tacy co odchodzą i nie zasługu­ją przez to na miłość swoich synów – nawet w świę­ta. Ojcu marnotrawne­mu zosta­je prze­bac­zone bo jak wiado­mo, nie był taki zły – list pisał, na urodziny pod­kład­ki do piwa przysyłał a na osiem­nastkę nawet zapał­ki. Bo w sum­ie po co ojciec face­towi do czegoś więcej. Więc jasne moż­na go zaprowadz­ić na Wig­ilię i wprowadz­ić do rodziny. Bo to nie zły człowiek, tylko wiecie cwa­ni­aczek taki, wol­ny duch, no rozu­mie się, że rodz­i­na nie dla niego. Wszys­tko cacy – nawet włas­nej mat­ki  — od której ów rozkoszny ojciec oszust odszedł nie trze­ba pytać. Waszak są świę­ta i nie ma się co roz­wodz­ić nad porzuce­niem rodziny – trze­ba wpieprzać piero­gi. Wiecie co – Zwierz oglą­da­jąc takie wąt­ki zawsze ma poczu­cie, że to taki policzek wymier­zony wszys­tkim dzieci­akom z rozbitych rodzin, które naprawdę miały złego ojca. To takie powiedze­nie – ej nic złego się prze­cież nie stało, a ter­az wybacz tacie. Gówno praw­da. Taki ojciec wcale nie ma prawa do Wig­ilii z synem i wnuczkiem. Trze­ba było się rodz­iną intere­sować przez te wszys­tkie lata. I ponown­ie – świę­ta nie są żad­ną wymówką. Ale sce­narzyś­ci Listów do M już dawno pokaza­li, że gdzieś mają mat­ki i ich uczu­cia i gdzieś mają odpowiedzial­ność ojców. Jak ojcu się dziecko przy­pom­ni to ma do niego pra­wo. Zwierz miał nadzieję, że cho­ci­aż naw­iążą do tego. Ale nie mat­ka daje jeden policzek marnotrawne­mu ojcu i już wszyscy wpieprza­ją pierogi.

Po co matce głowę zawracać pytaniem czy chce fac­eta który ją porzu­cił na Wig­ilii. Wnuczek chce dzi­ad­ka to ma być dziadek.

 

 

Mamy w filmie jeszcze przedzi­wny wątek z Zama­chowskim, Szycem i Różczką. Otóż po pier­wsze – Zama­chows­ki z Szycem niby jeżdżą samo­cho­dem ale naprawdę to mają TARDIS – bo inaczej nie da się wyjaśnić jak skrę­ca­jąc z Placu Trzech Krzyży znaleźli się pod Arkadią. Zresztą praw­da jest taka, że tele­por­tacji w tym filmie jest więcej np. wiecie że jak się wysiądzie przy Nowym Świecie z Metra i idzie się wzdłuż Kubu­sia Puchat­ka to się wylą­du­je na Starym Mieś­cie. Naprawdę Warsza­wa jest mag­icz­na w tym filmie. Ale wróćmy do bohaterów. Niby to ma być dow­cip­ny duet ale Zwierz chy­ba nigdy nie widzi­ał aktorów którzy grali by tak bard­zo w zupełnie różnych fil­mach. Ten Szy­ca jest smut­niejszy a ten Zama­chowskiego – jeszcze bardziej den­ny niż Listy do M3. Ale nie oni dwaj są najważniejsi.  Otóż bohater Szy­ca jest zakochany w prezen­ter­ce radiowej, bo jej co dzień słucha. Ona go zupełnie nie zna ale wierzy w miłość. I co – on dzwoni że ją kocha, ona słusznie nie jest entuz­jasty­cz­na. Nie mniej miłość i świę­ta więc ostate­cznie spo­tyka­ją się u niej w domu i pada­ją sobie w ramiona. Uwa­ga – ona o nim nic nie wie, on słuchał tylko jej audy­cji w radio. Nie mieli żad­nej szan­sy pogadać pry­wat­nie. Nic o sobie tak naprawdę nie wiedzą. I wiecie co – serio już czas z tym skończyć. Czy było­by takie trudne żeby gdzieś pomiędzy jego tele­fonem wcis­nąć choć jed­ną scenę w której ze sobą roz­maw­ia­ją? Zami­ast wciskać nam do gardła że jeśli facet uznał, ze cię kocha to znaczy że czas odwza­jem­nić uczu­cie? Sor­ry ale ten uroczy polic­jant równie dobrze mógł­by być stalkerem.

 

Pamięta­cie jak w poprzed­nich fil­mach były takie wąt­ki jak adopc­ja, albo para homosek­su­al­na? To było dawno. W nowej częś­ci jak facet mówi, ze cię kocha to musisz go odnaleźć i ucałować. Nawet jak typa nie znasz

Na koniec wątek w którym Adam­czyk i Dygant gra­ją trze­cią odsłonę nieco skłó­conej pary. I co? Tym razem dow­cip jest taki, że zostali dzi­ad­ka­mi. Adam­czyk radzi sobie doskonale, ale jego żona dosta­je sza­łu bo miała być prze­cież mło­da a jest bab­cią. Jak wiado­mo, jak kobi­eta zosta­je bab­cią to dosta­je odpału bo prze­cież całe życie już za nią. Więcej – jak zaczy­na się sła­biej czuć to pewnie menopauza. I wiecie jaki jest dow­cip – nasza bohater­ka nie była nieobliczal­na, bo menopauza tylko dlat­ego, że była w ciąży. Och no tak – kobi­eta­mi wszak rządzą hor­mo­ny albo ich za dużo albo za mało. Wszys­tko inne to tylko jakieś śmieszne dodat­ki. Najs­mut­niejsze jest w tym to, że to chy­ba jest najlep­szy wątek w filmie. Ma nawet jeden dobry dow­cip. To bard­zo smutne. Naprawdę. Choć jed­nocześnie oglą­da­jąc ten wątek Zwierz chy­ba bardziej niż kiedykol­wiek wcześniej zas­tanaw­iał się – ile trwa w tym filmie Wig­ilia. Bo wedle Zwier­zowych obliczeń jakieś trzy dni.

 

Och czy jest coś słod­szego niż dziecko szan­tażu­jące wdow­ca w Wig­ilię tym że zniszczy mu pamiąt­ki po żonie?

Oglą­da­jąc Listy do M3 Zwierz doszedł do wniosku, że ten film  już nawet nie bazu­je na świątecznych emoc­jach (tak przy okazji – wiecie jak się budu­je świąteczną atmos­ferę? Na starym mieś­cie wszyscy chodzą z taki­mi wielki­mi pudła­mi prezen­towy­mi. W Wig­ilię. W Polsce). Nawet na roman­ty­cznych. Ten film po pros­tu wmaw­ia ci, że sko­ro są świę­ta to wszys­tko uchodzi. Już Zwierz woli takie filmy gdzie ludzie się z okazji świąt mor­du­ją. To przy­na­jm­niej brz­mi jakoś sen­sown­iej niż wciskanie człowiekowi do gardła tej obrzy­dli­wiej i zakła­manej wer­sji rzeczy­wis­toś­ci, gdzie nikt nie jest za nic odpowiedzial­ny, bo prze­cież są świę­ta. To jest odrzu­ca­jące już nie na poziomie fil­mowym ale moral­nym.  Co ciekawe – dało­by się z tego zro­bić znośny film. Wyrzu­cić wszys­tkie poboczne wąt­ki, których niko­mu nie chci­ało się pisać. Zostaw­ić Karo­la­ka z synkiem szuka­ją­cych dzi­ad­ka. Tylko zami­ast wspól­nej wiecz­erzy pokazać że cza­sem dzi­adek na świę­ta nie zasłużył. Ale to nic bo jest kocha­ją­cy tata i bab­cia. To było­by wzrusza­jące i świąteczne. To był­by fajny przekaz.

 

A może by tak nakrę­cić film o tym że przysyłanie dziecku pod­kładek do piwa to nie to samo co bycie ojcem?

Nieste­ty Listy do M3 są jak Karo­lak w kostiu­mie Mikoła­ja. Nikt nigdy nie wiedzi­ał co ma być w tym jakoś szczegól­nie śmiesznego, ale za pier­wszym i drugim razem się sprawdz­iło. Za trzec­im w ogóle nie ma uza­sad­nienia w fab­ule, ale aktor bie­ga  w tym kostiu­mie tam i z powrotem, bo jakże to bez Karo­la­ka w kostiu­mie. I taki to jest ten film – są świę­ta więc pro­dukc­ja ma być, bohaterowie mają zapieprzać po Arkadii i na końcu ma być słod­ko i miłośnie – nawet jeśli nie powin­no być. Co więcej mimo, że twór­cy nakrę­cili już trze­ci film naw­iązu­ją­cy do kon­strukcji To właśnie miłoś­ci, to nadal zupełnie nie pojęli, że za sukce­sem tamtego fil­mu odpowiadał zróżni­cow­any ton opowieś­ci, a nie prezen­ty, śnieg i jakieś dziecko mówiące urocze rzeczy. Niesamowite jak bard­zo moż­na nie rozu­mieć schematu który próbu­je się bezczel­nie powtarzać.

 

Przyglą­da­jąc się nowym pozbaw­ionym charak­teru posta­ciom zwierz zaczął tęsknić za facetem z drugiej częś­ci — wiecie tym co miał ewident­nie romans z owcą

Jak wiecie Zwierz nie wyz­na­je zasady „ależ to tylko film rozry­wkowy”. Fakt, że nakrę­ciło się świąteczną komedię nie zwal­nia od napisa­nia dobrego sce­nar­iusza, prze­myśle­nia postaci, nakreśle­nia ich motywacji i uczuć. Więcej – jeśli mamy uroczy film, który zapom­i­na gdzieś po drodze o tym, że w imię dobrego zakończenia i rodzin­nej atmos­fery nie wol­no zapom­i­nać o tym, że bohaterowie powin­ni być choć trochę moral­ni – to tym gorzej. Nic tak nie utr­wala złych wzor­ców jak takie niegroźne kom­e­dyj­ki. Więc po kolei kochani – jak nie kocha­cie i nie lubi­cie fac­eta, to się z nim rozs­tań­cie ale nie w cza­sie rodzin­nej Wig­ilii. Jak flir­tu­je­cie z facetem a macie narzec­zonego to daj­cie jak­iś znak, bo inaczej facet z którym flir­tu­je­cie jest w kłopotli­wej sytu­acji. Jeśli twój ojciec porzu­cił two­ją matkę kiedy byłeś dzieck­iem, to zan­im go przyprowadzisz na Wig­ilię poroz­maw­iaj z matką. Jeśli twój ojciec cię porzu­cił, to tak jest złym ojcem. Jeśli facet dzwoni do radia i mówi, że cię kocha nie musisz odwza­jem­ni­ać uczu­cia. Jeśli kogoś nie znasz nie musisz odwza­jem­ni­ać uczu­cia. Jeśli ktoś cier­pi na żałobę dwa lata po śmier­ci żony to ma pra­wo. Jeśli ktoś nie chce wyrzu­cać jej rzeczy ma pra­wo. Jeśli ktoś chce spędz­ić świę­ta nad jej grobem ma pra­wo. Jeśli szan­tażu­jesz człowieka w żało­bie to jesteś paskud­nym dzieck­iem. ŚWIĘTA NIE ZWALNIAJĄ Z MORALNOŚCI*. Świę­ta zwal­ni­a­ją z wyrzutów sum­ienia jak się zje pięt­nastego piero­ga. I tyle.

Ps: Zwierz powtórzy to po raz set­ny zan­im pojawi się ten argu­ment. Zwierz wierzy w Pol­skie kino rozry­wkowe. Serio, wierzy że ktoś w końcu kiedyś zro­bi dobry film. Dlat­ego je oglą­da – nie z czys­tej nien­aw­iś­ci ale właśnie z tej wielkiej nieod­wza­jem­nionej miłoś­ci. Pod­czas kiedy więk­szość osób uważa że kino które się kocha może dawać tylko zach­wyty Zwierz udowad­nia – nie ma miłoś­ci bez cierpienia.

 

PS2: Zwierz zwró­cił uwagę, że podob­ne zas­trzeże­nia co do paskud­nego egoiz­mu bohaterów miał już przy Lis­tach do M2. Co to za pomysł że nikt nie potrafi zro­bić roman­ty­cznej sytu­acji w której ludzie nie porzu­cal­i­by drugich połówek w Wig­ilię. Serio — ludzie którzy robią takie rzeczy nie zasługu­ją na naszą sympatię.

 

*To znaczy Świę­ta Bożego Nar­o­dzenia w Polsce bo zwierz jakoś pamię­ta (choć przez mgłę) że bywały na świecie w różnych kul­tur­ach takie świę­ta które znosiły wszys­tkie tabu i moż­na było robić co się chci­ało. Ale to z całą pewnoś­cią nie było w Warsza­w­ie (choć wędru­jąc przed Wig­ilią po super­mar­ke­tach moż­na odnieść inne wrażenie)

19 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online