Home Film Przeklęta Szkocja czyli ambicja zawsze ta sama

Przeklęta Szkocja czyli ambicja zawsze ta sama

autor Zwierz

Hej

Zwierz nie może już was dłużej trzy­mać w niepewnoś­ci bo zacznie dostawać od czytel­ników listy z pogróżka­mi. Jed­nak zan­im przys­tąpi do recen­zowa­nia Mak­be­ta z Branaghem musi kil­ka spraw zaz­naczyć we wstępie. Po pier­wsze – nie ma czegoś takiego jak spoil­ery do Szek­spi­ra. To na wszel­ki wypadek bo zwierz będzie się odnosił do całej treś­ci sztu­ki, więc jeśli nie wiecie kto kogo zaciukał to nie wina zwierza. Dru­ga sprawa – zwierz ogól­nie nie przepa­da za Mak­betem jako sztuką a przy­na­jm­niej nie uwiel­bia jej tak jak innych znanych dra­matów Szek­spi­ra. Oczy­wiś­cie najważniejsze ekraniza­c­je zwierz widzi­ał, ale nigdy nie pod­dawał ich dogłęb­nej anal­izie. Stąd też recen­z­ja będzie miała niewiel­ki aspekt porów­naw­czy. No i zwierz chce wam jeszcze koniecznie przy­pom­nieć, że jest wiel­bi­cielem Szek­spi­ra w sposób zupełnie ama­tors­ki i nie ma żad­nego papier­ka ani nawet kur­su uni­w­er­syteck­iego, który jego miłość mógł­by wesprzeć naukową wiedzą. Ostat­nia sprawa —  dla zwierza jest jasne, że wśród wielu wiel­bi­cieli Szek­spi­ra są tacy, którym pode­jś­cie Branagha do wys­taw­ia­nia czy ekraniza­cji sztuk ang­iel­skiego poe­ty się nie podo­ba. Zwierz do tej grupy nie należy (co  chy­ba da się zauważyć) więc musi­cie po pros­tu przyjąć, że czyta­cie tekst kogoś komu podo­ba się pomysł, że Szek­spir ma się dobrze oglą­dać. No dobra tyle uwag wstęp­nych a ter­az czas na  wywód podekscy­towanego zwierza.

Zwierz zapew­nia was,  że w cza­sie pisa­nia recen­zji schował do kieszeni swo­ją fan­girl i ma nadzieję, że wyszło mu to całkiem nieźle

 

Zaczni­jmy od kwestii zdaniem zwierza najważniejszej. Mak­bet z Man­ches­teru to sztu­ka zre­al­i­zowana ku uciesze wid­owni a może dokład­niej – z wid­own­ią w pamię­ci. Twór­cy zde­cy­dowanie nie zapom­nieli, że pier­wsi wid­zowie Szek­spirows­kich sztuk nie szli do teatru jedynie po reflek­sję nad naturą ludzką ale także po rozry­wkę – walkę na miecze i kawałek z psem.  Stąd też zami­ast streszczać prze­bieg pier­wszej bitwy dosta­je­my jej rekon­strukcję na sce­nie – na wąskim błot­nistym pasku sce­ny (sztukę wys­taw­iano w starym koś­ciele gdzie wid­ow­n­ia siedzi­ała po bokach zaś za scenę służyła nawa głów­na) roz­gry­wa się więc prawdzi­wie wid­owiskowe star­cie dwóch armii. Szczęka­ją miecze, leje się deszcz, wszyscy grzęzną w bło­cie. Gdy poty­cz­ka się kończy na twarzach aktorów widać prawdzi­we zmęcze­nie, zaś ich stro­je wymięte są tak jak­by rzeczy­wiś­cie właśnie ubili kilku prze­ci­wników. To doskon­ały zabieg, zwłaszcza, że pod koniec sztu­ki może­my prze­cież obser­wować drugą bitwę – nie mniej wid­owiskową. Te dwie bitwy spina­jące treść sztu­ki – obie pokazane na sce­nie, każą się zas­tanaw­iać czy przed­staw­iony nam epi­zod istot­nie był tylko jed­ną his­torią, czy może widz­imy ury­wek nieprz­er­wanego ciągu zdarzeń. I tak jak Mak­bet zdradz­ił Dun­cana tak i Mal­colm które­mu na końcu sztu­ki ryc­erze ślubu­ją wier­ność nie pad­nie ofi­arą czy­je­jś ambicji.  Część komen­ta­torów nieco z pog­a­rdą określała sztukę jako „crowd pleas­er” ale zdaniem zwierza, wys­taw­iać Szek­spi­ra tak by pub­liczność się dobrze baw­iła a jed­nocześnie nie zgu­bić po drodze samej treś­ci sztu­ki – to zde­cy­dowanie więk­sze wyzwanie niż wys­taw­ian­ie sztu­ki wbrew wid­owni, jej oczeki­wan­iom i gustom.

Twór­cy zda­ją się rozu­mieć, że nawet dziś oglą­da­jąc Mak­be­ta chce się widzieć na sce­nie trochę akcji

Poza wprowadze­niem pier­wszej sce­ny bitewnej sama treść sztu­ki została min­i­mal­nie przy­cię­ta – ogranic­zono zwłaszcza obec­ność wiedźm. Wciąż są, ale ich sce­ny są zde­cy­dowanie krót­sze. Zwierz sporo się nad tym zas­tanaw­iał i w końcu doszedł do wniosku, że takie pode­jś­cie mu odpowia­da. Im mniej w Mak­be­cie cud­ownoś­ci tym lep­iej, bo prze­cież bohat­era napędza przede wszys­tkim bard­zo ludz­ka i niefan­tasty­cz­na ambic­ja. Poza tym – zde­cy­dowanie ciekaw­iej rozważa się czyny Szko­ta kiedy nie ma tych kuszą­cych dia­bel­s­kich sił, które rusza­ją spi­ralę prze­mo­cy. A sko­ro przy Mak­be­cie jesteśmy – ist­nieje wśród wielu inter­pre­ta­torów pokusa by Mak­be­ta uczynić słabym, może nie bez­wol­nym ale na pewno pozosta­ją­cym pod prze­możnym wpły­wem Lady Mak­bet. Tu jest nieco inaczej. Właś­ci­wie od samego początku widz­imy, że bohaterowie dzi­ała­ją razem.  Lady Mak­bet nie jest tu wyra­chowaną morder­czynią, której nawet powieka nie drgnie. Wręcz prze­ci­wnie – wyda­je się równie zaniepoko­jona prz­er­aża­ją­cym czynem jakiego mają dokon­ać. Ale przekonu­je Mak­be­ta bo chce wielkoś­ci i dla siebie i dla niego. Mak­bet zgadza się i dla siebie i dla niej. W jed­nej z kluc­zowych (zdaniem zwierza) dla inter­pre­tacji sztu­ki scen gdy Mak­bet powraca do kom­nat ze skr­waw­iony­mi sztyle­ta­mi, ganią­ca go za przeocze­nie (powinien sztyle­ty pozostaw­ić przy oskarżonych o zabójst­wo strażnikach) nie jest surowa, wręcz prze­ci­wnie wyda­je się zatroskana. Prz­er­aże­nie i lęk Mak­be­ta bierze po częś­ci na siebie – kiedy idzie odd­ać sztyle­ty nie jest metody­cznym morder­cą tylko kocha­jącą żoną, która kończy to co prze­rosło jej męża. Zresztą wyda­ją się oni dużo mniej wyra­chowani i zor­ga­ni­zowani niż w wielu inter­pre­tac­jach. Gdy omaw­ia­ją co dalej uczynić – wychodząc z ucz­ty – ich knu­cie prz­ery­wa­ją co chwilę wchodzą­cy służą­cy. To ludzie, którzy odwró­cili się od dobra a nie zawsze stali po stron­ie zła. Zbrod­nicza para  wyda­je się dzię­ki temu dużo ciekawsza.  Ambic­ja jed­nos­t­ki miesza się tu bowiem z uczu­ciem przy­wiąza­nia a cena jaką przyjdzie zapłacić za zbrod­nie jest pod­wój­na. Mak­bet (ale też Lady Mak­bet) nie stracą bowiem jedynie snu i spoko­ju ducha – stracą też łączącą ich więź – która odróż­nia ich od innych bohaterów sztu­ki. To zresztą jest ciekawe – bo wyda­je się, że Szek­spir paradok­sal­nie pisząc o Mak­be­tach napisał małżeńst­wo ide­alne, kocha­jące się (Mak­bet leci do żony i pisze do żony jak­by nie wyobraża­jąc sobie, że mógł­by zostaw­ić wydarzenia tylko dla siebie), przy­wiązane, które gdy­by nie ich zbrod­niczy plan mogło­by służyć za przykład.

Mak­bet w tym wys­taw­ie­niu to nie sztu­ka o dwóch osob­nych jed­nos­tkach ale o zbrod­niczej parze

Zwłaszcza, że wys­taw­ie­nie pozwala nam lep­iej przyjrzeć się częs­to trak­towanym po macosze­mu posta­ciom dru­go­planowym. Zwłaszcza ciekaw­ie wypa­da tu Mac­duff, który ucieka ze Szkocji pozostaw­ia­jąc za sobą żonę i syna.  Przyglą­da­jąc się żalom jego żony (krót­ka ale abso­lut­nie znakomi­ta sce­na – zdaniem zwierza Szek­spir bard­zo dobrze pisał wściekłe kobi­ety), a potem cier­pi­eniom samego Mac­duf­fa, który dowiadu­je się, że jego rodz­i­na została wymor­dowana (znakomi­tym pomysłem jest wydłuże­nie sce­ny poza stre­fę kom­for­tu widza, tak że ów jęk człowieka, który stracił wszys­tko brz­mi naprawdę prz­er­aża­ją­co) może­my zas­tanow­ić się, czy nie widz­imy człowieka, który jest Mak­betem którego nie było. Bo Mak­bet zabrał­by żonę – pewnie by się nigdzie bez niej nie ruszył – przy­wiązanie do rodziny co praw­da zbliżyło go tragedii, ale odcię­cie się od niej myśle­nie tylko o sobie – wcale człowieka nie uratu­je. Mac­duff zabi­ja Mak­be­ta (ponown­ie – pamię­ta­jąc że widzi też chce his­torii sen­sacyjnej ostat­ni poje­dynek jest niesły­chanie wid­owiskowy, zwierz poczuł się jak w  ostat­niej sce­nie sen­sacyjnego fil­mu gdy dwaj sponiewierani już ryc­erze stawali naprze­ciw siebie do ostat­niego poje­dynku) ale jego motywac­je wcale nie są szczegól­nie szla­chetne. Jak już zwierz wspom­ni­ał – gdy­by uznać ową his­torię za jedynie epi­zod w spi­rali zła, które raz puszc­zone nigdy się nie kończy, moż­na by spoko­jnie założyć, że następ­nym człowiekiem który da się ponieść ambicji będzie Macduff.

Ele­men­ty fan­tasty­czne choć obec­ne zostały moc­no okro­jone — jak­by twór­cy zdawali sobie sprawę, że lep­iej szukać zła w człowieku niż poza nim

Jed­nak zwierz nie miał wam intepre­tować na włas­ną rękę Mak­be­ta (inni to już dobrze zro­bili) tylko skupić się na samym wys­taw­ie­niu. Jed­ną z rzeczy której zwierz się bard­zo obaw­iał był fakt, że twór­cy pod­kreślali, iż chcą jakoś wyko­rzys­tać przestrzeń koś­cioła i fakt, że gra­ją przed­staw­ie­nie w tak sym­bol­icznym budynku. Na całe szczęś­cie nie prze­sad­zono – w kilku miejs­cach sztu­ki przestrzeń jest wyko­rzys­tana znakomi­cie (w chwili kiedy Mak­bet myśli, że widzi przed sobą sztylet) jed­nak wyko­rzys­tanie przestrzeni najlepiej sprawdza się w tych niewiel­kich momen­tach kiedy bohaterowie wznoszą oczy ku zaw­ies­zone­mu nad prezbi­teri­um krucy­fik­sowi. Nie ma tu wiel­kich gestów jedynie ciągła świado­mość przyglą­da­ją­cych się ludzkim i królewskim poczy­nan­iom sił wyższych. Trze­ba zresztą przyz­nać, iż w przy­pad­ku tego przed­staw­ienia możli­wość oglą­da­nia go za pośred­nictwem kamer dawała dodatkowe wraże­nia. Kam­era pod­wies­zona pod sufitem pozwalała spo­jrzeć na aktorów z góry co dawało znakomitą niedostęp­ną dla obec­nych na żywo widzów, per­spek­ty­wę. Dodatkowo zwierz musi powiedzieć, że niesły­chanie podobało mu się pode­jś­cie do kostiumów – twór­cy zde­cy­dowali się na taki teatral­ny real­izm. Jesteśmy w śred­niowiecznej Szkocji, więc stro­je są takie proste, niby śred­niowieczne ale bez prze­sady bo jed­nak skła­ni­a­jące się ku współczes­nej este­tyce. Wszys­tko utrzy­mane w stosowanych barwach, noszące już śla­dy noszenia, nieco prza­śne. Nawet królews­ki płaszcz bardziej przy­pom­i­na koc, który zmęc­zony i zlękniony Mak­bet może się otulić szuka­jąc snu na nieprzez­nac­zonym do drzem­ki tron­ie. Co praw­da zwierz z prz­er­aże­niem myśli o byciu garder­o­bianą w takiej sztuce (dosłown­ie każdy ubrudzi się tu błotem) ale całość pasu­je do siebie ide­al­nie. Zresztą to bło­to pewnie zasługi­wało­by na osob­ną inter­pre­tację – zwierz cały czas zas­tanaw­iał się czy fakt iż ta ziemia wszys­t­kich brudzi oblepia, doty­ka, niesie ich śla­dy ale też ogranicza ruchy i bar­wi rąb­ki jas­nych sukien nie jest w jak­iś sposób sym­bol­iczne. Nie mniej zwierz nie jest tu pewien czy taki był zamysł reży­ser­s­ki czy chodz­iło raczej o taki najprost­szy, najszyb­szy skrót myślowy który pozwala wid­zowi zrozu­mieć, że ta część sce­ny jest śred­niowieczną Szkocją.

Zdaniem zwierza Lady Mak­bet jest postacią doskonale zagraną, bo odrzu­cono tą inter­pre­tację, w której jest ona zim­na wyra­chowana i odd­alona od Makbeta

Dochodz­imy do tego momen­tu kiedy zwierz musi w końcu napisać o aktorach. Zaczni­jmy od Branagha. Zwierz wie, że zdaniem niek­tórych jego sposób recy­tacji Szek­spi­ra jest zbyt aktors­ki, teatral­ny kto wie czy nie staro­mod­ny. Zwierz mógł­by uznać to za wadę gdy­by Branagh nie był takiego sty­lu gry mis­trzem. Są sce­ny kiedy Szek­spir w jego ustach brz­mi niemal jak mowa potocz­na. Jest w nim tyle swo­body i tyle zrozu­mienia dla tek­stu, że niemal nie czu­je­my, że mówi coś wcześniej napisanego. Ale Branagh nie boi się aktorskiego ges­tu, zaw­ieszenia gło­su, zmi­any intonacji. To inter­pre­tac­ja czytel­na, ale właśnie dzię­ki temu tak dobra do oglą­da­nia. Kiedy Branagh wymaw­ia słowo morder­st­wo czy zabójst­wo to w samym tonie jego gło­su słyszymy jak niewyobrażal­nie wiel­ka jest to zbrod­nia jak wiele praw życia i świa­ta trze­ba zła­pać. Z drugiej strony jego Mak­bet to nie jest postać mięk­ka – wręcz prze­ci­wnie – od samego początku widz­imy w nim  żołnierza, sprawnego gracza,  może jeszcze zakochanego męża. Kiedy w ostat­nich sce­nach szyku­je się do poje­dynku z Mac­duf­fem to bardziej niż sza­leńst­wo widz­imy w nim dumę – sko­ro już ma zginąć to w poje­dynku a nie pod­da­jąc się wyrokom sił wyższych.  Przede wszys­tkim jed­nak Mak­bet Branagha jest bohaterem sztu­ki w sposób tak wyraźny, że kiedy zni­ka ze sce­ny w drugim akcie to jego nieobec­ność bard­zo się czu­je. Spo­ra w tym zasłu­ga samego akto­ra, który ma nie tylko niesamow­ity tal­ent ale przede wszys­tkim sceniczną charyzmę. Nat­u­ral­nie przy­cią­ga uwagę i wzrok widza i przy­na­jm­niej zwier­zowi zdawał się od innych aktorów i swo­bod­niejszy i wyraźniejszy. Zwierz nigdy wcześniej nie widzi­ał Branagha na sce­nie ale nawet mając takie zapośred­nic­zone doświad­cze­nie zaczy­na rozu­mieć, że o ile Branagh jest doskon­ałym aktorem fil­mowym, to jed­nak bez porów­na­nia lep­szym aktorem scenicznym. Co oczy­wiś­cie nieco przygnębia zwierza. Jak wiado­mo Branagh przez dziesięć lat nie wys­tępował w sztukach Szek­spirows­kich. Zwierz rozu­mie akto­ra, który nie chci­ał zostać na zawsze przyp­isany do roli współczes­nego odpowied­ni­ka Oliviera.  Jed­nak jego powrót do ról Szek­spirows­kich pokazu­je, że nie powinien się lękać bycia doskon­ały inter­pre­ta­torem ang­iel­skiego bar­da. Zwłaszcza, że dzię­ki jego aktorstwu Mak­be­ta oglą­da się tak jak­by nie było do koń­ca pewne co będzie dalej.

  Zwier­zowi podo­ba się, że Mak­bet nawet  jeśli drążony przez wyrzu­ty sum­ienia i duchy wciąż pozosta­je tym samym Mak­betem co na początku jest w postaci odt­warzanej przez Branagha spójność, której częs­to Mak­be­tom brakuje

Alex Kingston jako Lady Mak­bet gra doskonale, choć jej postać jest nieco trud­niejsza do zin­ter­pre­towa­nia. Zwier­zowi podo­ba się że nie zagrała postaci zim­nej, wyra­chowanej pozbaw­ionej uczuć. Podo­ba się też , że zwierz widzi­ał w niej jakąś niedopowiedzianą his­torię z przeszłoś­ci, która mogła uksz­tał­tować jej postępowanie. Mówi wszak na sce­nie, że miała dzieci a wiemy, że Mak­bet nie ma potomków. Kingston na tyle dobrze pod­kreśla odpowied­nie kwest­ie, że zaczy­namy się zas­tanaw­iać czy jej prag­nie­nie władzy dla męża nie jest próbą wyna­grodzenia jakiegoś zawodu z przeszłoś­ci. Zwierz jest też pod wraże­niem sce­ny kiedy Mak­bet widzi ducha Ban­ka – zwyk­le wyda­je się, że to jest ten moment kiedy bohaterowie zupełnie już się nie rozu­mieją. Ale w tej inter­pre­tacji Lady Mak­bet naprawdę martwi się o swo­jego nie mogącego pozbyć się wyrzutów sum­ienia męża.  Także koń­cowa sce­na sza­leńst­wa jest doskon­ała bo nie przeszarżowana, nie schematy­cz­na a jed­nocześnie bard­zo czytel­na. Zwierz dzięku­je niebio­som za każdą scenę sza­leńst­wa w której człowiek nie tarza się po podłodze. Nie mniej zwierz cały czas nie mógł dokład­nie uch­wycić jaka jest ta Lady Mak­bet i choć początkowo mu to przeszkadza­ło ter­az doszedł do wniosku, że chy­ba woli się zas­tanaw­iać niż dostać inter­pre­tację na talerzu.

Co do resz­ty obsady to zwierz musi powiedzieć, że nie udało mu się znaleźć żad­nego słabego punk­tu. Aktorzy – przy­na­jm­niej zdaniem zwierza- gra­ją bez zarzu­tu. Co praw­da zwierz stras­zli­wie namęczył się skąd zna gra­jącego Mal­col­ma Alexan­dra Vla­hosa ale potem wyłow­ił z pamię­ci, że to Mor­dred z seri­alu o Melin­ie. Trze­ba zresztą przyz­nać, że jako Mal­colm wypa­da bard­zo dobrze – jest tak odmi­en­ny od tych zapraw­ionych życiem, bit­wa­mi i woj­na­mi pozostałych bohaterów sztu­ki. Jego niewin­ność, młodość i  rodzą­ca się zupełnie gdzie indziej niż u pozostałych bohaterów zapal­czy­wość każe wiązać z nim wielkie nadzieje, ale także zas­tanaw­iać się czy taki człowiek będzie mógł ową przek­lętą Szkocję pod swoi­mi rzą­da­mi utrzy­mać. Zresztą trze­ba powiedzieć, że wyraź­na różni­ca wieku między bohat­era­mi spraw­ia, że Mak­bet sta­je się też star­ciem młodych ze stary­mi. Ambic­je Mak­be­ta są ambic­ja­mi człowieka, dla którego wszys­tko jest kwest­ią „ter­az albo nigdy”, nie tylko dlat­ego, że takie są okolicznoś­ci ale też dlat­ego, że nie tak dużo już tej wielkiej przyszłoś­ci zostało. Zwier­zowi bard­zo podobał się też  Ray Fearon jako McDuff – który naprawdę w drugim akc­je sta­je się bohaterem nie mniej intere­su­ją­cym niż Mak­bet.  Dokon­ały był też  Nor­man Bow­man jako Ross, między inny­mi dlat­ego, że mówił z przepięknym szkockim akcen­tem. Ponieważ nie zde­cy­dowano się zmuszać obsady do char­czenia po szkocku ( i słusznie – aktor, który męczy się z akcen­tem i z jed­nocześnie ma trud­ny tekst częs­to obniża jakoś przed­staw­ienia) to miło było posłuchać prawdzi­wego szko­ta. Poza tym jego Ross to postać a nie tylko człowiek, który wchodzi i wychodzi. To w ogóle jest sztu­ka w której aktorzy gra­ją na tyle dobrze, że niewiele jest takich rólek, które nie mają charak­teru, nawet jeśli posta­cie mają niewiele od powiedzenia.

Zwier­zowi podo­ba się, kiedy twór­cy nie zapom­i­na­ją o posta­ci­ach dru­go­planowych nawet prze­by­wa­ją­cych tak krótko na sce­nie jak Duncan

Przed wyjaz­dem do Pra­gi zwierz zaczął czy­tać Mak­be­ta mimo złośli­wych sug­estii niek­tórych zna­jomych, że nie musi sobie odświeżać dra­matu bo ostat­nio nic się w nim nie zmieniło. Zwierz odparł wtedy, że jed­nak Mak­bet za każdym razem jest trochę o czym innym. Zwierz nadal twierdzi, że był to nagły prze­błysk błyskotli­woś­ci w wyko­na­niu zwierza.  Jak wszyscy wiemy przenosze­nie Szek­spi­ra w cza­sie potrafi wydobyć jego najbardziej uni­w­er­salne przesłanie i pokazać, że są to sztu­ki naprawdę wybitne bo nie opowiada­ją o swoich cza­sach ale o niezmi­en­nej kondy­cji ludzkiego ducha. Moż­na przenosić Kori­olana na Bałkany, Wiele Hała­su o Nic do Kali­fornii czy Ham­le­towi kazać się błąkać po XIX wiecznym zamku a to i tak wciąż będzie doskon­ałe, aktu­alne i na miejs­cu. Jed­nak przed­staw­ienia takie jak to z Man­ches­teru pokazu­ją, że Szek­spi­ra ruszać nigdzie nie trze­ba. Że geniusz tych sztuk pole­ga też na tym, że moż­na opowiedzieć his­torię o prag­ną­cym władzy Szkockim śred­niowiecznym bohaterze i nadal zna­jdziemy tam nas samych.  Trze­ba mieć jed­nak sporo zrozu­mienia dla tek­stu, sza­cunku dla widza i wiary w potęgę tal­en­tu by zrozu­mieć, że cza­sem najlep­szą rzeczą jaką moż­na zro­bić z dra­matem to po pros­tu go wystawić.

Ps: Zwierz był dziś na Wałęsie (stąd wpis później) i chy­ba dawano żaden pol­s­ki film tak go nie zaskoczył

26 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online