Home Ogólnie Seks jak nos czyli mała refleksja nad skandalem w Operze

Seks jak nos czyli mała refleksja nad skandalem w Operze

autor Zwierz
Seks jak nos czyli mała refleksja nad skandalem w Operze

Jak­iś czas temu zwierz wspom­ni­ał, że chęt­nie napisał­by i operze i sek­sie. Czytel­ni­cy ku zaskocze­niu zwierz byli bard­zo zain­tere­sowani (może nie dosłyszeli słowa opera) i zwierz postanow­ił, że jed­nak napisze. Jed­na tylko uwa­ga – tu zwierz naprawdę się nie zna i opiera się wyłącznie na włas­nych doświad­czeni­ach i obserwac­jach (czy­ta­j­cie: nie czy­tał nic mądrego). To dla tych dzi­kich i niespodziewanych czytel­ników  zwierza z odpowied­nim wykształceniem.

powder.ksiezna.schodzi.ze_.sceny_

Wszys­tkie ilus­trac­je z warsza­wskiego spek­tak­lu Pow­der Her Face w reż. Tre­lińskiego (wszys­tkie zdję­cia autorstwa Krzyszto­fa Bielińskiego)

Dobra zaczni­jmy od tego, że jak się nad tym zas­tanow­ić to sek­su w Operze jest mnóst­wo. Don Juan, Car­men, Madam But­ter­fly  czy Travi­a­ta Jak­by się nad tym zas­tanow­ić – więk­szość oper ma gdzieś wątek związany z sek­sem. A to bohaterowie się wza­jem­nie uwodzą, a to tes­tu­ją swo­ją wier­ność lub zma­ga­ją się z kon­sek­wenc­ja­mi tego, że zdarzyło im się ulec żąd­zom. Do tego jeszcze dochodzą te wszys­tkie led­wo dycha­jące kur­tyzany, niewierne żony i jak­iś uwodzi­ciel­s­ki tenor w tle. Choć sporo się w oper­ach śpiewa o miłoś­ci to w isto­cie niesły­chanie częs­to sprawa sprowadza się do tego kto kogo zaciągnął do łóż­ka i jakie miało to kon­sek­wenc­je. Przy czym rzecz jas­na nie jest to jedyny motyw oper i w sum­ie na sce­nie zbyt wielu momen­tów nie ma ale bez sek­su ani rusz. I w sum­ie trud­no się dzi­wić bo w oprze nie ma pół tonów i wszyscy wszys­tko czu­ją inten­sy­wnie i w sum­ie równie inten­sy­wnie żyją, częs­to nie doży­wa­jąc ostat­niego aktu.

powdre.her_.face_.oskarzona

Prawdę powiezi­awszy ostat­nio niemal w każdej operze bie­ga ktoś w bieliźnie. Za każdym razem widzi się to co raz mniej

Przez lata ta obec­ność sek­su w libret­tach oper trochę się opa­trzyła. Prawdę powiedzi­awszy trud­no było­by nam uznać Don Jua­na za jakkol­wiek skan­dal­izu­jącego i jakoś tym co najbardziej nas rusza w Travia­cie jest to, że cho­ra na gruźlicę bohater­ka jest w stanie przed zgonem odśpiewać arię wyma­ga­jącą doskonale pracu­ją­cych płuc. Zresztą same wys­taw­ienia też jakoś szczegól­nie do takich rozważań nie zachę­cały. Jeśli wys­taw­ia się klasy­czny reper­tu­ar bard­zo klasy­cznie to moż­na wszys­tko co niewygodne poupy­chać za sceną i zostać z his­torią która właś­ci­wie będzie trochę bezpł­ciowa. Z czym sporo osób pewnie bez trudu by się pogodz­iła bo w sum­ie cza­sem im mniej się myśli o fab­ule tym lep­iej (choć to podły mit, że wszys­tkie opery mają bezsen­sowne libret­ta. Co nie zmienia fak­tu, że sporo jest wyjątkowo głupich). Do tego operze nie poma­gał fakt, że jest i była postrze­gana (mówiąc była odnoszę się raczej do XX wieku niż wcześniej) jako ele­ment sztu­ki wysok­iej, rozry­wka nie dla pleb­su i w ogóle coś co lubić i rozu­mieć mogą ludzie którzy lubu­ją się w rzeczach wyrafi­nowanych i sub­tel­nych. Nie ukry­wa­jmy – taka wiz­ja opery to rzecz szkodli­wa, bo spraw­ia, że każdy wiel­bi­ciel tej muzy­ki i w sum­ie rozry­w­ki  sta­je się w oczach swoich zna­jomych kimś kto w pach­nącej naf­tal­iną sukni pojaw­ia się w trzec­im rzędzie Opery by potem w foy­er omaw­iać sub­telne różnice między wykonaniami.

powder.porno_.zdjecia.kochankow

Kilka­naś­cie dni temu zwierz przeglą­da­jąc w pra­cy teczkę z wycinka­mi poświę­cony­mi pornografii znalazł tam tekst o operze. I choć do pornografii oper­om jeszcze daleko to nie jest to aż tak wiel­ka pomył­ka jak mogła­by się wydawać. Głównie w warst­wie pewnych wiz­ual­nych odniesień. Co ponown­ie niby ma szokować ale ostate­cznie trochę się rozmy­wa i sta­je się banalne

Być może dlat­ego w ostat­nich dekadach  — właśnie by zro­bić na złość tym wszys­tkim melo­manom w naf­tal­in­ie, paskud­nym  burżu­jom wzrusza­ją­cym się na Puc­cin­im i pan­iom z komitetów robią­cych skład­ki na Operę reży­serzy na całym świecie postanow­ili zro­bić oper­ową sek­su­al­ną rewolucję. Znaw­cy zapewne doskonale potrafią wskazać kto i gdzie jako pier­wszy uznał, że bez odrobiny nagoś­ci, bielizny i kop­u­lacji opera się nie nada­je. Nieza­leżnie jed­nak do tego gdzie dokład­nie wszys­tko się zaczęło nagle stało się nor­mą. Dziś idąc na operę moż­na się właś­ci­wie od razu spodziewać, że ktoś będzie po sce­nie bie­gał nago albo w samej bieliźnie i że na pocałunkach się nie skończy.  Ele­men­ty te stały się dość powszechne zarówno w oper­ach w których seks wpisany jest w libret­to jak i w tych które nic z nim wspól­nego nie mają. Przy czym po pier­wszym szoku melo­mani wzruszyli ramion­a­mi. Tak rzeczy­wiś­cie co pewien czas zna­jdzie się na jak­iś forum obur­zony głos kogoś kto zada­je pytanie jak moż­na tak bezcześ­cić sztukę i co to za pomysł. Ale panie w koczkach i burżu­je w futra­ch to nie to samo co melo­mani. Ci tak naprawdę wcale nie są obruszeni tym co dzieje się na sce­nie tak dłu­go jak muzy­ka jest dobra a śpiewa­cy dobrze śpiewa­ją.  Tu z kolei te wszys­tkie sek­su­alne ele­men­ty spraw­iły, że zmienił się nieco sys­tem rekru­tacji śpiewaków. Choć nie tylko to wpłynęło na co raz częst­sze zatrud­ni­an­ie ład­nych śpiewaczek i przys­to­jnych śpiewaków to jed­nym z czyn­ników z którym liczą się ter­az reży­serzy oper­owi jest pytanie jak ich aktor­ka będzie wyglą­dała w bieliźnie. Zwierz wielokrot­nie siedząc w operze myślał, że to dość  dzi­wne jak częs­to bohater­ki muszą wys­tępować w bieliźnie. Dodatkowym obow­iązkowym ele­mentem jest pojaw­ie­nie się kogoś nago przy czym co ważne – rzad­ko kogoś kto śpiewa. To też się przez lata trochę opa­trzyło i ter­az właś­ci­we zarówno wiel­bi­ciele opery jak i część wiel­bi­cieli teatru pod­chodzi do tego z obo­jęt­noś­cią. Mamy więc obec­nie dość ciekawą sytu­ację kiedy twór­cy insc­eniza­cji zachowu­ją się tak jak­by ich pomysły były jakieś bard­zo szoku­jące, a wid­ow­n­ia ze spek­tak­lu na spek­takl co raz bardziej obo­jęt­nieje. Dziś poza wycieczka­mi przy­wożony­mi do Oper w ramach dodatku do wyprawy do Warsza­wy nikt już nie jest szczegól­nie obrażony tym że ktoś mu się tam na sce­nie roz­biera i bieliz­na nawet bard­zo wyuz­dana niko­go nie rusza. Seks mimo, że teo­re­ty­cznie wyciąg­nię­ty na pier­wszy plan sta­je się trochę niewidzial­ny i nie speł­nia tego zada­nia które miał jeszcze dekadę czy dwie temu. Co więcej wielu młodych wiel­bi­cieli opery nigdy innych wys­taw­ień nie widzi­ało więc ta funkc­ja wal­ki z pewną trady­cją też straciła na znacze­niu. Więcej stała się równie wtór­na i iry­tu­ją­ca jak pewne ele­men­ty dawniejszych wys­taw­ień (np. dość trady­cyjne i ciężkie deko­rac­je). I tak coś co miało być bard­zo widoczne stało się trochę niewidoczne jak wszys­tko do czego przyzwycza­ja się nasze oko. Jak nos.

powder.her_

Zupełnie na mar­gin­e­sie zwierz musi wam powiedzieć że jego zdaniem reżyser nie do końća dobrze rozłożył akcen­ty. Zwierz miał cały czas wraże­nie, jak­by w operze która częś­ciowo oce­nia tych którzy oce­ni­a­ją sek­su­al­ny apetyt bohater­ki, to ona sama jest trochę pokazana jako kobi­eta upadła. Jak­by twór­cy zgadza­li się z wyrok­iem na nią wydanym

No dobra ale gdzie prob­lem? Zapy­ta ktoś kogo powyższe wywody śred­nio intere­su­ją a jeszcze mniej dzi­wą. Prob­lem pojaw­ia się wtedy kiedy okazu­je się że seks jest moty­wem nie pobocznym ale abso­lut­nie prze­wod­nim w Operze. Co więcej operze napisanej między inny­mi po to by szokować i poruszyć wid­own­ię. Mowa tu o Pow­der Her Face – operze która prze­biegla przez warsza­wską scenę (inaczej nie da nazwać się sytu­acji w której zan­im zdążysz powiedzieć zna­jomym, że jest coś ciekawego to sztu­ka już schodzi z afisza). His­to­ria  Mar­gaert Camp­bell, ang­iel­skiej księżnej znanej ze swo­jego skan­dal­icznego życia i nieza­spoko­jonego apety­tu sek­su­al­nego (trwa­ją spory czy nie był to wynik wypad­ku, w którym doz­nała obrażeń głowy co mogło wpłynąć na jej osobowość) bierze seks za tem­at prze­wod­ni. Przy czym w isto­cie to opowieść o kobiecie, kon­we­nansach i skom­p­likowanych relac­jach pomiędzy ludź­mi z wyższych sfer – do których się aspiru­je (choć­by w sferze marzeń) a klasa­mi niższy­mi które w każdym momen­cie są gotowe jak harpie rzu­cić się na każdą jed­nos­tkę i z pomocą mediów rozszarpać ją na strzępy. Jest więc w tym trochę reflek­sji nad naturą skan­dalu. Przy czym zwierz musi przyz­nać od razu, że jest w operze też trochę taniej psy­chologii  — zwierz nie jest do koń­ca przeko­nany czy życie i ekscesy księżnej naprawdę da się sprowadz­ić do – nikt mnie w dziecińst­wie nie kochał i takie to skut­ki (w telegraficznym skrócie).

powder.her_.face_

Tak już zupełnie na mar­gin­e­sie — co jest z tymi reży­sera­mi teatral­ny­mi że mają taką obsesję na punkcie armatu­ry łazienkowej — co opera to wan­na, pisuar, toale­ta albo abso­lut­ny hit — umy­wal­ka.  Dru­ga wiel­ka miłość to Neony. Neon nad umy­walką to chy­ba marze­nie częś­ci reżyserów

Wróćmy jed­nak do sek­su. Teo­re­ty­cznie powin­no go być w tej kam­er­al­nej operze całkiem dużo. Zwłaszcza jeśli rzucimy okiem na dość rozbu­dowane didaskalia. Tu pier­wsza uwa­ga – opera dość luźno się owych didaskaliów trzy­ma i jed­nak jest  bardziej prud­eryj­na. Poza tym oczy­wiś­cie wchodzi tu ele­ment wiz­ji reży­sera. Zwierz nie do koń­ca wie co na sce­nie w pewnym momen­cie robił samochód ale naprawdę kto bogate­mu zabroni zwłaszcza że był to samochód bard­zo ład­ny i czer­wony. Wiecie czer­wony samochód – tyle możli­woś­ci inter­pre­tacji. Ale właśnie – nawet wykas­trowana nieco opera zaw­iera jed­nak sporo scen w których ma być wyzy­wa­ją­co – tu jest to w pełni zgodne  z treś­cią opery, uwzględ­nione w librettcie i w końcu w muzyce –  co jest chy­ba naj­ciekawsze  z tego wszys­tkiego. Prob­lem jed­nak w tym, że widz to wszys­tko już widzi­ał. W innych oper­ach gdzie nie do koń­ca było to potrzeb­ne. I tak opera która ma anal­i­zować pewne nasze pode­jś­cie do sek­su­al­noś­ci, skan­dalu itp. Sta­je się czymś przezroczystym. Seks nie jest ciekawy – opa­trzył się i żad­na chore­ografia aktorów, bieliz­na czy naga postać w tle tego nie zmieni. Pozosta­je więc tylko dobra muzy­ka ale i ta niekoniecznie zgry­wa się z pomysła­mi  reży­sera. Być może dwie dekady temu bohater­ka opery dobier­a­ją­ca się do roz­por­ka mężczyźnie budz­iła­by porusze­nie. Ale dziś widz nie takie rzeczy już na sce­nie widzi­ał i emoc­je zastępu­je trochę obojętność.

powder.her_.face_.uwielbiana

Ciekawe jest to, że warsza­wskie wys­taw­ie­nie  jest dość prud­eryjne. Zwłazcza jak się zajrzy do libretta. 

Przy czym że by było jasne – Pow­der Her Face w Oprze Nar­o­dowej to nie jest zła Oper (a właś­ci­wie złe wys­taw­ie­nie). Zwierz może napisać kil­ka bard­zo niepochleb­nych słów o jakoś­ci krze­seł na wid­owni (zwierz czuł skut­ki wypadu do opery jeszcze przez kil­ka dni) czy może pod­dawać pod wąt­pli­wość czy na pewno dobrym pomysłem jest numerowie­nie pier­wszych pię­ciu rzędów zupełnie inaczej niż pozostałych, ale to nie jest kwes­t­ia samego wys­taw­ienia. To jest nawet ciekawe, doskonale zaśpiewane (złośli­wość pod­powia­da że to dlat­ego, iż tą anglo­języ­czną operę śpiewa­ją sami Angl­i­cy i amerykanie) i świet­nie zagrane a także bard­zo fajnie dyry­gowane przed­staw­ie­nie.  Oczy­wiś­cie – są w nim ele­men­ty które trochę den­er­wu­ją – jak np. zupełnie nie potrzeb­na (zdaniem zwierza) para która tańczy w tle (zwierz ma paskudne posądzenia że o jej doda­niu zade­cy­dował nepo­tyzm) ale to są dyskus­je które prowadzą wszyscy po każdym przed­staw­ie­niu, nieza­leżnie od tego ile tam było „momen­tów”. Na pewno opinia zwierza niewiele zmieni w waszych głowach  bo jeśli byliś­cie to pewnie macie włas­ną a jeśli chcielibyś­cie pójść to jest trochę za późno (serio jak to zwierz den­er­wu­je – tyle pra­cy włożonej np. w przy­go­towanie osob­nej wid­owni na sce­nie i tak mało przedstawień).

powder her facew

Rozb­wiła zwierza adno­tac­ja że jest to opera wyłącznie dla widzów dorosłych. Jasne nie jest to Opera dla dzieci ale spoko­jnie nas­to­latek może na nią przyjść. Chy­ba że żyje­my w świecie gdzie ludzi uświadamia się w wieku 18 lat 

Wraca­jąc jed­nak do sek­su. To jest pew­na pułap­ka w którą paku­ją się raz na jak­iś czas wszys­tkie sztu­ki – nie tylko opera. Ta konieczność szokowa­nia, pewnego wymie­nienia wid­owni, wyda­je się dość nat­u­ral­na. Prze­cież w sum­ie i w filmie zna­jdziemy takie momen­ty – nie koniecznie związane z pokazy­waniem sek­su czy nagoś­ci ale np.  z pokazy­waniem prze­mo­cy. Wyda­je się, że kil­ka lat temu (ponown­ie pewnie moż­na było­by to pociągnąć w przeszłość) znacznie wzrosła ilość prze­mo­cy w pro­dukc­jach które nie koniecznie kon­cen­trowały się tylko na prze­mo­cy. I znów mamy ten sam mech­a­nizm. Coś nas rusza, coś nas doty­ka a potem sta­je się niewidzialne. Pytanie tylko co dalej – szukać nowych źródeł szokowa­nia a może ode­jść od kon­cepcji szoku jako niezbęd­nego ele­men­tu. W sum­ie opery i bez tego potrafią sobie dobrze radz­ić. Zwłaszcza, że – co zwierz pisał – w ostate­cznym rozra­chunku liczy się muzy­ka. I jeśli w muzyce i śpiewie nie ma odpowied­nich emocji, albo jeśli reżyser nie dba o tą warst­wę to całość nie zagra. To jest minus opery jako sztu­ki tak bard­zo synkre­ty­cznej – dużo łatwiej zro­bić błąd. Przy czym, żeby było jasne – mimo, że bie­ganie w bieliźnie po sce­nie nie budzi w zwierzu więk­szych emocji a nawet go nudzi to wcale nie jest jakimś wielkim orę­down­ikiem powro­tu do starych dobrych cza­sów. Nie ma starych dobrych cza­sów – wszys­tko się musi rozwi­jać i raz na jak­iś czas wymyślać na nowo. Kino może tu liczyć na zmi­any idące wraz z postępem tech­no­log­icznym, opera musi bardziej kom­bi­nować. I prawdę powiedzi­awszy zwierz jest niesły­chanie ciekawy co będzie dalej. Dobra tyle wpisu sno­bisty­cznego. Niedłu­go tekst o przedzi­wnym sur­re­al­isty­cznym wydarze­niu w życiu zwierza. Zwierz nie może się tego tek­stu doczekać. Zwłaszcza, że his­to­ria jest zabaw­na i niesie ze sobą niesły­chanie ważną życiową lekcję. A ter­az by zrównoważyć poziom sno­biz­mu pozwól­cie, że zwierz odd­ali się oczeki­wać na kole­jny finał Eurow­iz­ji. Jed­ną z ukochanych rozry­wek zwierza, w czym słabość do opery nie przeszkadza wcale a wcale.

Ps: Zwierz ogłosił rozwiązanie konkur­su Han­ni­balowego na Face­booku ale zna­jdziecie tam też konkurs doty­czą­cy fil­mu Mis­tr­zowie – może­cie tam wygrać wejś­ciów­ki na film.

Ps2:  Zwierz jedzie do Krakowa na następ­ny week­end – jeśli chce­cie się spotkać – tu są nami­ary na wydarze­nie :)

5 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online