Home Film Seriale nie są lepsze od filmów czyli nie wszystko w kulturze to wyścig.

Seriale nie są lepsze od filmów czyli nie wszystko w kulturze to wyścig.

autor Zwierz
Seriale nie są lepsze od filmów czyli nie wszystko w kulturze to wyścig.

Raz na jak­iś czas ktoś w Internecie postanaw­ia oświad­czyć że „Seri­ale są ter­az lep­sze od filmów” albo snu­je długie wywody o tym jak wszys­tko co ciekawe dzieje się ter­az w telewiz­ji a w ogóle to nic nie ma w kinach. Sporo jest też reflek­sji nad tym jak to się dawno nie było w kinie zaś jest się na bieżą­co ze wszys­tki­mi seri­ala­mi. Czy to praw­da? Czy seri­ale są lep­sze od kina? A może – jak to częs­to bywa – patrzymy na świat nie do koń­ca obiektywnie.

 

Zacznę od razu od stwierdzenia, że nie jestem oso­biś­cie bard­zo przeko­nana, do robi­enia jakichkol­wiek porów­nań między filmem a seri­alem. Obie formy choć pozornie bard­zo prze­cież podob­ne są w sum­ie – fun­da­men­tal­nie różne. Co doskonale widać jak zaczniemy się zgłębi­ać nie tyle w język jakim mówią do nas kino i ser­i­al (częs­to niesły­chanie podob­ny) ale w struk­turę opowieś­ci. Nie da się ukryć, że kiedy mamy do czynienia z seri­alem ‑który ma od kilku do kilkuset odcinków to opowieść snu­je się inaczej niż w filmie który ma od pół­torej do kilku godzin. Dla mnie to różni­ca kluc­zowa – tak daleko idą­ca że widzę mniej punk­tów sty­cznych seri­alu i kina niż np. powieś­ci i opowiada­nia. Nie mniej – sko­ro bierze­my ten przykład lit­er­ac­ki – stwierdze­nie, że opowiada­nia są lep­sze od powieś­ci wywołało­by w nas poczu­cie, że ktoś robi nad­mierne uogól­nie­nie. Tym­cza­sem zdanie o fil­mach i seri­alach spo­ty­ka się częs­to z entuz­jasty­czną apro­batą i odrzuce­niem argu­men­tacji, że w sum­ie nie ma co czynić takich porównań.

 

W tym roku na fes­ti­walu w Berlin­ie widzów zau­roczył nowy film Wesa Ander­sona — to dobry przykład pro­dukcji która nie miała­by szans jako ser­i­al. Podob­nie jak wszys­tkie pro­dukc­je Ander­sona w których od akcji ważniejszy jest nastrój.

Jeśli jed­nak mamy już zas­tanaw­iać się co jest „lep­sze” to warto przyjrzeć się argu­men­tacji która takiemu zestaw­ie­niu towarzyszy. Zaczni­jmy od argu­men­tu wysuwanego bard­zo częs­to i takiego – najbardziej prak­ty­cznego. Chodzi o czas. Wiele osób pod­kreśla że nie ma cza­su usiąść na cały seans fil­mowy ale ma czas na objerze­nie odcin­ka seri­alu – zwłaszcza jeśli nie trwa 45 ale 30 min­ut. To oczy­wiś­cie praw­da – seans fil­mowy jest dłuższy od obe­jrzenia odcin­ka seri­alu. Ale jed­nocześnie – zawsze mam wraże­nie, że to jest nieco argu­ment czyniony na wyrost. Bo, po pier­wsze – coraz mniej osób poprzes­ta­je na jed­nym odcinku (a dwa odcin­ki seri­alu to już jeden film) a po drugie – jasne – jest to rozbite w cza­sie ale obe­jrze­nie sezonu seri­alu zaj­mu­je plus minus tyle co obe­jrze­nie filmów nomi­nowanych w danym roku do Oscara (zakładamy że mówimy o śred­nim sezonie seri­alu z odcinka­mi po 45 min­ut). Inny­mi słowy – seri­ale potrafią nam pożreć tyle samo, jeśli nie więcej cza­su. Oczy­wiś­cie – nie chodzi o czas w poję­ciu abstrak­cyjnym ale o to ile mamy go danego dnia. I tu zas­tanaw­iam się dlaczego więcej osób nie korzys­ta z sys­te­mu który Zwierz opanował już dawno – oglą­da­nia filmów na dwa posiedzenia. Zdarza­ło mi się to nie raz i przyz­nam szcz­erze – wpłynęło bard­zo dobrze na mój odbiór fil­mu. Nie mniej – sprawa cza­su nie jest aż tak prosta.

 

Trud­no sobie wyobraz­ić by Hol­ly­wood kiedykol­wiek zde­cy­dowało się na zapro­ponowanie wid­zowi tak sza­lonego punk­tu wyjś­cia jak w przy­pad­ku Good Place. To przykład na to, że seri­ale mają niekiedy więcej swo­body przy wybiera­niu tem­atu opowieści

Warto tu zauważyć, że argu­ment doty­czą­cy cza­su pojaw­ia się najczęś­ciej w kon­tekś­cie wyprawy do kina. Tu rzeczy­wiś­cie – nie ukry­wa­jmy – wyjś­cie do kina zabiera więcej cza­su niż włącze­nie lap­topa czy telewiz­o­ra. Ale jed­nocześnie – uczest­nict­wo w kul­turze częs­to wyma­ga pewnego „poświęce­nia” tzn. do kina, teatru, galerii trze­ba wyjść. I jasne – nie każdy ma na to czas, ale jed­nocześnie – uczest­nicze­nie w kul­turze poza domem to coś zupełnie innego niż seans przed włas­nym kom­put­erem. To jaka jest wid­ow­n­ia potrafi bard­zo wpłynąć na odbiór fil­mu a jed­nocześnie – wychodz­imy poza doświad­cze­nie fil­mu i wchodz­imy w doświad­cze­nie sean­su kinowego – czegoś co jest osob­nym zjawiskiem kul­tur­owym. Sprowadze­nie wyprawy do kina wyłącznie do pewnej użytecznoś­ci czy wyda­jnoś­ci (po co iść do kina, jest kom­put­er) budzi mój niepokój, bo jak­by – ogranicza doz­na­nia fil­mowe a jed­nocześnie – staw­ia pod znakiem zapy­ta­nia nasze pode­jś­cie do kul­tu­ry. W kul­turze swoista opty­mal­iza­c­ja nie zawsze jest zjawiskiem pozy­ty­wnym. Nie mniej – rzeczy­wiś­cie seri­ale wygry­wa­ją pod wzglę­dem prostej dostępności.

 

Śmierć Stali­na to zdaniem wielu jeden z najlep­szych filmów zeszłego roku — tylko że w Pol­s­kich kinach go nie zobaczymy, a kiedy trafi na VOD jedynie najbardziej zain­tere­sowane kinem jed­nos­t­ki będą o nim pamiętać.

No właśnie, prob­le­mem drugim przy dyskusji o fil­mach i seri­alach oraz ewen­tu­al­nej wyżs­zoś­ci pro­dukcji telewiz­yjnej nad kinową jest pytanie —  jaką próbkę porównu­je­my. Jesteśmy w dość specy­ficznej sytu­acji – o ile dzię­ki ros­nące­mu rynkowi plat­form streamin­gowych mamy dostęp do świa­towych seri­ali właś­ci­wie od razu, o tyle w przy­pad­ku kine­matografii zdani jesteśmy na dys­try­b­u­torów i ich wyczu­cie gus­tu wid­owni. Co to oznacza? Ponieważ coś takiego jak ser­i­al „nieza­leżny” właś­ci­wie nie ist­nieje (każdy musi nadawać albo stac­ja telewiz­yj­na albo plat­for­ma streamin­gowa), to dosta­je­my więk­szość pro­dukcji na równi – Net­flix pokazu­je nam zarówno seri­ale kierowane do najsz­er­szej możli­wej wid­owni jak i pro­dukc­je które nie mogły­by się cieszyć więk­szą pop­u­larnoś­cią. Podob­nie inne plat­formy streamin­gowe – zwłaszcza Ama­zon – pokazu­je nam seri­ale które moż­na by spoko­jnie uznać za abso­lut­nie nis­zowe. Częs­to dosta­jąc pro­dukc­je z bard­zo różnych porząd­ków na jed­nej plat­formie trochę tracimy świado­mość, że mamy do czynienia z seri­ala­mi drasty­cznie różnią­cy­mi się pod wzglę­dem wid­owni i zain­tere­sowa­nia widzów. Dajmy przykład – taki ser­i­al jak „Easy” nie ma najm­niejszych szans znaleźć podob­ną wid­own­ię co dajmy  na to Grey’s Anato­my – sko­ro jed­nak oba są u nas na Net­flix, to nie trud­no utracić tą perspektywę.

 

Pier­wszy sezon Grey’s Anato­my to było objaw­ie­nie dla widzów i kry­tyków. Kilka­naś­cie sezonów później — trud­no mówić żeby wciąż ser­i­al wywoły­wał te same emocje

W przy­pad­ku filmów jest zupełnie inaczej. Po pier­wsze – o tym co trafi do kin decy­du­ją dys­try­b­u­torzy – odsiewa­jąc znaczną część właśnie tych mniejszych pro­dukcji. Po drugie – nawet jeśli mamy dys­try­b­u­torów takich jak Gutek Film – sprowadza­ją­cy do nas najlep­sze filmy z całego świa­ta, to ilość kin w których moż­na zobaczyć takie pro­dukc­je jest znacznie ogranic­zona. Każdy kto ma Inter­net może sobie w Polsce obe­jrzeć najnowsze pro­dukc­je amerykańs­kich stacji. Nie każdy (jeśli szanu­je pra­wo) ma szan­sę nie tylko obe­jrzeć naj­ciekawszych filmów z całego świa­ta ale też dowiedzieć się w ogóle o ich ist­nie­niu. Zresztą nawet kiedy łatwiej po nie wyciągnąć rękę (ist­nieje całkiem sporo stron z dobry­mi fil­ma­mi w ramach Vod) wcale nie wszyscy się ku temu śpieszą. Dlaczego? Pier­wsza sprawa to fakt, że VOD nie jest pier­wszym miejscem dys­try­bucji fil­mu (poza niek­tóry­mi fil­ma­mi na Net­flix i Ama­zon) więc kiedy już tam dociera nie ma osob­nej kam­panii pro­mo­cyjnej infor­mu­jącej, że oto film w końcu moż­na obe­jrzeć w domu. Zupełnie inaczej jest w przy­pad­ku seri­ali które z dużym hukiem i poin­for­mowaniem wszys­t­kich sprowadza się na platformy.

 

Lady Bird to taka pro­dukc­ja w której w sum­ie niewiele się dzieje. Filmy mogą sobie na to poz­wolić — seri­ale — niekoniecznie, bo widz decyzję o tym czy chce ser­i­al oglą­dać pode­j­mu­je nie raz ale przy każdym odcinku

Weźmy przykład – jed­nym z zabawniejszych i zad­niem wielu widzów i kry­tyków – najlep­szych bry­tyjs­kich filmów zeszłego roku była „Śmierć Stali­na” – tego fil­mu nikt nie sprowadz­ił do Pol­s­ki. Jeśli pojawi się na jakimś VOD – zapewne za rok, pół roku pewnie więk­szość widzów prze­gapi fakt, że w ogóle taki film był. Swo­ją opinię na tem­at tego co w danym roku miało do zapro­ponowa­nia kino częs­to opier­amy na niepełnych danych. I jasne – nie wszyscy mają dostęp do wszys­t­kich seri­ali, ale raczej nie możli­wa jest sytu­ac­ja w której ser­i­al uznawany w danym roku za abso­lut­nie najlep­szy nie trafił­by na któryś z kanałów sieci kablowych (tak jasne bry­tyjskie seri­ale mają w Polsce niekiedy opóźnie­nie ale wciąż – jeśli jakaś stac­ja je wykupu­je to zwyk­le robi wokół pre­miery szum).

 

Dziś pre­miera seri­alu to coś więcej niż reklamy — to wiel­ki inter­ne­towy szum, mają­cy na celu wykre­owanie poczu­cia że wszyscy muszą obe­jrzeć ser­i­al i wszyscy oglą­da­ją ser­i­al w tym samym momen­cie. Stąd częs­to w Internecie pre­miery seri­ali roz­chodzą się z dużo więk­szym hukiem niż pre­miery filmów.

Mamy już czas, mamy dostęp­ność. Ter­az zajmi­jmy się prob­le­mem, który zdaniem Zwierza jest kluc­zowy. Otóż musimy poroz­maw­iać o tym jak bard­zo oglą­danie seri­ali różni się od oglą­da­nia filmów. Po pier­wsze – mamy kwest­ię przy­wiąza­nia i lojal­noś­ci. Wid­zowie którzy poświę­cili nie kil­ka ale kilka­naś­cie czy kilka­dziesiąt godzin z bohat­era­mi pro­dukcji seri­alowych zde­cy­dowanie bardziej zży­ty niż z bohat­era­mi fil­mowy­mi. Co oznacza, że w pewnym momen­cie patrzymy na nich zupełnie inaczej – tyle razem przes­zliśmy, że sta­ją się dla nas kimś pomiędzy posta­ci­a­mi z seri­alu a real­ny­mi zna­jomy­mi. Oczy­wiś­cie nie oznacza to, że wybaczymy pro­dukcji każdy fab­u­larny twist, czy słabą grę ale jed­nak – to zupełnie inny rodzaj uczu­cia niż w przy­pad­ku filmów. Uczu­cia, które wpły­wa na ocenę. Dru­ga sprawa – seri­ale mają dużo więcej możli­woś­ci odkupi­enia swoich win. Doskon­ałym przykła­dem jest Mad Men – jeden z niewielu seri­ali doskon­ałych od początku do koń­ca. Jed­nak nawet tu zdarza­ły się słab­sze sce­ny, gorsze wąt­ki, śred­nie odcin­ki. W ostate­cznym rozra­chunku – ser­i­al miał czas by coś popraw­ić, odkupić winy, zmienić nasze pode­jś­cie do bohaterów. Film nie ma takiej szan­sy – zwłaszcza, że twór­ca nie wie – kreu­jąc his­torię bohaterów jak już odnoszą się do nich wid­zowie. A nawet jeśli wie i krę­ci drugą część – w kinie kole­jne częś­ci opowieś­ci o tych samych bohat­er­ach są trak­towane jako dowód braku pomysłów, w seri­alu  — przyj­mowane z radością.

 

Mad Men to wybit­ny ser­i­al, jeden z najlep­szych jakie nakrę­cono. Ale nawet tu znalazły się gorsze odcin­ki. Na całe szczęś­cie ser­i­al miał szan­sę je “odkupić”

Trud­no też powiedzieć co to właś­ci­wie znaczy dobry ser­i­al. To znaczy jasne – mam swo­je ukochane seri­ale, mam seri­ale które uważam za wybitne. Co nie zmienia fak­tu – że seri­ale które utrzy­mały wyso­ki poziom od początku do koń­ca – nie ważne czy to pro­dukc­je z ambic­ja­mi czy też rozry­wkowe. Seri­ali dobrych od początku do koń­ca jest mało. Więk­szość po kilku sezonach zaczy­na nieste­ty tracić początkową świeżość i wpadać w dobrze znane koleiny schematy­cznych rozwiązań. Tu kino ma zde­cy­dowaną przewagę – jasne zdarza­ją się filmy które zaczy­na­ją się nieźle, a kończą zde­cy­dowanie sła­biej, ale jed­nocześnie – rzad­ko zdarza­ją się tak spek­taku­larne przy­pad­ki jak np. Down­ton Abbey, które miało fenom­e­nal­ny pier­wszy sezon a potem poszło w takie schematy taniego melo­dra­matu, że nie dało się tego poważnie oglą­dać. Takich przy­pad­ków jest w świecie seri­ali więcej – nie zawsze win­ni są twór­cy – cza­sem po pros­tu dzi­ała mech­a­nizm – sko­ro ludziom podo­ba się ta his­to­ria to ciąg­ni­jmy ją daleko poza granice wytrzy­małoś­ci naszej opowieś­ci. Dlat­ego, oso­biś­cie mam poważny prob­lem z seri­ala­mi jako tym wyz­nacznikiem dobrze prowad­zonej fabuły – bo nieste­ty zwyk­le oprócz tego co chci­ał­by powiedzieć twór­ca mamy bard­zo dużo takiego gra­nia z widza­mi. Zwierz ma zresztą teorię, że min. dlat­ego pier­wsze sezony wielu seri­ali są lep­sze niż późniejsze bo tworząc ten pier­wszy twór­cy jeszcze nie biorą opinii widzów pod uwagę.

 

Jest całe mnóst­wo seri­ali które doskonale się zaczęły a potem stały się trochę pośmiewiskiem samych siebie. Jak Down­ton Abbey.

Jest jeszcze jed­na sprawa. Język fil­mu i seri­alu – o czym wspom­ni­ałam, jest jed­nak nieco inny. Pro­dukc­je seri­alowe rozkłada­ją wąt­ki i emoc­je nieco inaczej niż fil­mowe. Jeśli oglą­da się wiele filmów i wiele seri­ali to szy­bko uda­je się nam roz­gryźć jakie zagra­nia sto­su­ją twór­cy. W przy­pad­ku seri­ali – z racji na to, że jest w  nich dużo sfor­mal­i­zowanych ele­men­tów odnalezie­nie iden­ty­cznych pomysłów, odcinków i tropów przy­chodzi bard­zo łat­wo. Nie zawsze te ele­men­ty opowieś­ci tak naprawdę służą czemuś dobre­mu. Doskon­ałym przykła­dem jest cliffhang­er. Sto­su­ją go nawet poważniejsze pro­dukc­je – stara­jąc się koniecznie utrzy­mać widza w niepewnoś­ci, tak by wró­cił na następ­ny sezon. Co oznacza, że częs­to odcin­ki nastaw­ione są na wyt­worze­nie jakiejś dra­maty­cznej sytu­acji – zagroże­nia życia, wyboru, niedopowiedzenia, tylko dlat­ego, że w tym świecie zupełnie poza fabułą trze­ba upewnić się, że widz będzie zain­tere­sowany. Pod tym wzglę­dem wal­ka o ciągłe podtrzymy­wanie zain­tere­sowa­nia widza seri­alowego negaty­wnie wpły­wa na fabułę. W seri­alu dużo częś­ciej coś musi się dzi­ać niż w filmie. Co ostate­cznie kończy się taki­mi sytu­ac­ja­mi jak w Grey’s Anato­my – ser­i­al zaczy­nał jako his­to­ria o młodych chirur­gach i zbier­ał pochwały kry­tyków. Kilka­naś­cie sezonów później człowiek tylko czeka aż na szpi­tal w którym pracu­ją nasi bohaterowie spad­nie bomba.

 

Sher­lock był doskon­ałym seri­alem, póki nie zaczął staw­iać głównie na zaskaki­wanie widza — kosztem psy­chologii postaci czy w ogóle jakiegokol­wiek sensu.

Czy to znaczy, że seri­ale są od filmów gorsze? Abso­lut­nie nie. Współczes­ny ser­i­al może sobie poz­wolić na rzeczy, które w kinie zde­cy­dowanie trud­niej przepch­nąć. Punkt wyjś­cia bard­zo wielu seri­ali jest tak dzi­wny, że kino nigdy nie zde­cy­dowało­by się na wrzuce­nie widza na tak głęboką wodę. Pod wzglę­dem styl­isty­cznym seri­ale bywa­ją zde­cy­dowanie bardziej wys­makowane niż filmy – a przy­na­jm­niej muszą tworzyć spójny styl­isty­cznie świat – sko­ro widz ma w nim dłu­go prze­by­wać. Seri­ale bywa­ją też bardziej pro­gresy­wne od kina. Albo inaczej – pop­u­larne seri­ale kierowane do bard­zo sze­rok­iej wid­owni zwyk­le są bardziej pro­gresy­wne niż filmy kierowane do bard­zo sze­rok­iej wid­owni. Fakt, że aktorzy mają więcej cza­su na stworze­nie swo­jej roli spraw­ia, że częs­to kreu­ją w seri­alach role ciekawsze i bardziej zróżni­cow­ane niż w kinie. Zwłaszcza kobi­ety mają szan­sę naresz­cie sobie coś intere­su­jącego zagrać, bo rzeczy­wiś­cie seri­ale zde­cy­dowanie odsta­ją tu od kina. Z drugiej strony – kari­ery twór­ców takich jak Bryan Fuller pokazu­ją, że jeśli ma się zbyt sza­lone pomysły to moż­na bard­zo wiele seri­ali zacząć – ale bard­zo niewiele skończyć.

 

Bryan Fuller od lat ser­wu­je nam bard­zo dobre pier­wsze sezony swoich seri­ali. Jed­nak właś­ci­wie nigdy nie dane jest mu zafun­dować nam całej historii.

To kole­j­na sprawa którą warto pod­jąć. Nad seri­ala­mi ciąży pew­na kląt­wa otwartych zakończeń – spowodowanych wcześniejszym zdję­ciem seri­alu z ante­ny. Co spraw­ia, że bard­zo wiele pro­dukcji zapamię­tanych jest jako doskon­ałe min. dlat­ego, że twór­cy nigdy nie zamknęli wątków, nie opowiedzieli swo­jej his­torii do koń­ca.  Tym­cza­sem ciekaw­ie rozpocząć his­torię jest zde­cy­dowanie łatwiej niż ją ciekaw­ie zakończyć. Tym samym ska­sowane seri­ale nigdy nie musi­ały borykać się z najwięk­szym prob­le­mem wielu opowiadanych his­torii – znaleźć jakieś ory­gi­nalne zakończe­nie otwartych wątków. Cza­sem kiedy po lat­ach twór­cy dosta­ją szan­sę na kon­tyn­uowanie tego co rozpoczęli dostrzegamy, że tak naprawdę brak zakończenia był sporą zaletą – trochę to widać w przy­pad­ku Fire­fly i Seren­i­ty – ser­i­al otoc­zony jest miłoś­cią widzów, film pokazał że być może gdy­by było jeszcze kil­ka sezonów to ta miłość szy­bko by wygasła.

 

Wiele pro­dukcji pozostało w naszej pamię­ci jako fenom­e­nalne także dlat­ego, że nigdy nie musieliśmy oglą­dać ich banal­nych zakończeń.

Na sam koniec coś co wzbudza spore kon­trow­er­sje – o czym pisała kiedyś Tattwa w swoim tekś­cie o tym, że TV raczej nigdy nie dogo­ni kina. Otóż jest rzeczy­wiś­cie taka kat­e­go­ria his­torii i fil­mowych przeżyć do których seri­ale w ogóle nie star­tu­ją. Tu od razu powiedzmy wprost – moim zdaniem nie muszą star­tować – a przy­na­jm­niej chwilowo – nie ma takiej potrze­by. Jasne – są pro­dukc­je autorskie (Miasteczko Twin Peaks przy­chodzi jako pier­wsze do głowy, czy Królest­wo) ale jed­nocześnie – wciąż seri­ale są przede wszys­tkim rozry­wką. Doskon­ałą rozry­wką, częs­to wybit­ną, ale niekoniecznie będą szły w kierunku filmów które z rozry­wką nie chcą mieć nic wspól­nego. Nie dostaniecie takiego seri­alu jak „Call me by yoru name”, bo to nie jest his­to­ria na ser­i­al.  Pytanie które się tu ksz­tał­tu­je – czy seri­ale rozry­wkowe są lep­sze od kina rozry­wkowego. Tu już odpowiedź jest trochę mniej jed­noz­nacz­na. Z jed­nej strony – chci­ało­by się powiedzieć – tak całkiem sporo seri­ali i filmów kierowanych do tej samej kat­e­gorii ludzi zde­cy­dowanie różni się od siebie poziomem.  Może­my stwierdz­ić, że Legion jest lep­szym seri­alem o super bohat­er­ach niż np. Ant-Man. Z drugiej strony – film Logan jest lep­szy niż ser­i­al Agen­ci Tar­czy. Ostate­cznie seri­ale mają swo­je wielkie zale­ty – ale niekoniecznie wygry­wa­ją z fil­ma­mi w tak jed­noz­naczny sposób.

 

Nigdy nie będzie seri­alu takiego jak “Call me by your name” to ser­i­al nie jest stwor­zony do opowiada­nia takich historii.

Jest jeszcze coś o czym kiedyś pisałam a co wciąż widzę i co za mną chodzi. Prob­le­mem nie jest poziom filmów. Prob­le­mem jest to, że wiele osób przes­tało oglą­dać filmy. Nie dlat­ego, że były gorsze ale dlat­ego, że oglą­danie seri­ali jest łatwiejsze. Tech­nicznie łatwiej jest włączyć kole­jny odcinek pole­canego przez wszys­t­kich seri­alu (warto tu dodać że rzeczy­wiś­cie na odbiór seri­alu wpły­wa to, że znów dzię­ki streamin­gowi stało się to doświad­cze­nie bardziej wspólne), niż znaleźć film który się nam spodo­ba. Ludzie nie nadra­bi­a­ją starszych filmów, w ogóle poza wielki­mi pro­dukc­ja­mi nie za bard­zo się intere­su­ją co leci. Filmy nie są nam łat­wo podawane (jak wspom­ni­ałam wcześniej – dla niek­tórych wyprawa do kina jest kłopotli­wa, zresztą nie wszys­tkie kina pokazu­ją wszys­tko), nie są dostar­czane do domu, na kom­put­er przed którym i tak siedz­imy (tzn. sporo z nich jest ale ponown­ie – trze­ba wysiłku by poszukać). Moim zdaniem to jest prob­lem, bo seri­ale – choć naprawdę fajne i miłe (oglą­dam reg­u­larnie od kilku­nas­tu do dwudzi­es­tu więc nie mówię z pozy­cji oso­by nie lubiącej tej rozry­w­ki) jed­nak nie są kinem.

Ostate­cznie przy­chy­lam się najbardziej do tego by zami­ast koniecznie stwierdzać że jed­no jest lep­sze od drugiego, pamię­tać że nie wszys­tko koniecznie trze­ba ze wszys­tkim porówny­wać. Tak seri­ale rządzą ter­az dusza­mi wielu widzów. Ale z drugiej strony – kino opowia­da nam swo­je his­to­rie od pon­ad stu lat, więc trud­no się dzi­wić że straciło pos­mak nowoś­ci. Ogól­nie – w ostate­cznym rozra­chunku – warto szukać dobrych his­torii, które nas poruszą.  A nie postrze­gać świat wyłącznie w kat­e­go­ri­ach rzeczy lep­szych i gorszych.

Ps: Jeszcze jed­na sprawa – w Internecie strasznie dużo osób prezen­tu­je tezy w opar­ciu o swo­je doświad­cze­nie a nie w opar­ciu o anal­izę sytu­acji. W przy­pad­ku kul­tu­ry jest to nag­minne. Tzn. wiecie za tym jak funkcjonu­je­my w świecie kul­tu­ry sto­ją dość w sum­ie skom­p­likowane mech­a­nizmy. Odnoszę wraże­nie, że o ile coraz więcej rozu­mie to w przy­pad­ku zachowań społecznych czy decyzji poli­ty­cznych to w przy­pad­ku kul­tu­ry wciąż wiele osób żyje w przeko­na­niu, że wszys­tko jest kwest­ią naszych oso­bistych decyzji i pref­er­encji. Odpowiem poważnie: lol nope.

15 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online