Home Ogólnie Spotkanie w Samarrze czyli zwierz recenzje (ze spoilerami) ” The six thatchers”

Spotkanie w Samarrze czyli zwierz recenzje (ze spoilerami) ” The six thatchers”

autor Zwierz
Spotkanie w Samarrze czyli zwierz recenzje (ze spoilerami) ” The six thatchers”

Wda­je się niemożli­we oglą­dać ser­i­al od tylu lat i zasi­adać dopiero do jego jede­nastego odcin­ka. Ale to w sum­ie cały Sher­lock dla was – ser­i­al który wchodząc w siód­my rok swo­jego ist­nienia był w stanie wypro­dukować mniej odcinków niż pół sezonu Glee. Dlat­ego każdy odcinek jest wydarze­niem i dlat­ego każdy musi być rozczarowaniem. Poniżej – peł­na spoil­erów recen­z­ja pier­wszego odcin­ka czwartego sezonu Sherlocka.

Zaczni­jmy od pozy­ty­wnych stron odcin­ka – zdaniem zwierza należy do tego zbioru włożyć pier­wsze czter­dzieś­ci pięć min­ut. Wydarzenia z końców­ki trze­ciego sezonu zosta­ją szy­bko zamiecione pod dywan i Sher­lock, Wat­son oraz Mary mogą zająć się tym co robią najlepiej. Rozwiązy­waniem spraw krymi­nal­nych. Kole­jni klien­ci prze­tacza­ją się przez salon na Bak­er Street, Lestrade ciężko wzdy­cha a Wat­sonowie próbu­ją połączyć asys­towanie genial­ne­mu detek­ty­wowi z wychowaniem małego dziec­ka. Choć mamy tutaj kil­ka ukłonów w stronę życia codzi­en­nego, oraz prob­lemów Sher­loc­ka z zachowaniem się przy ludzi­ach to mamy tu też to za co ser­i­al i bohat­era w tym wyda­niu pokochal­iśmy. Szy­bkie prze­mowy, zbyt­nią pewność siebie, poczu­cie humoru i urocze sce­ny łączące geniusz detek­ty­wa z wydarzeni­a­mi życia codzi­en­nego. Wszys­tko jest całkiem przy­jemne i wyda­je się jak najbardziej tym na co pub­liczność czekała – pewnym men­tal­nym powrotem do pier­wszych sezonów gdzie było mniej szpiegów, genial­nych morder­ców i wsze­chobec­nej sym­bo­l­i­ki. Do tego nawet ład­nie wyglą­da tytułowa sprawa – sześ­ciu popier­si Mar­garet Thatch­er, które po kolei znikają.

Zaczni­jmy od stwierdzenia jed­nego. Sher­lock jako ser­i­al nadal jest doskonale zagrany. Głównie za sprawą widocznej na zdję­ciu trój­ki aktorów

Do pozy­ty­wnych stron odcin­ka zwierz zal­iczył­by też sposób w jaki wprowad­zony został motyw powro­tu Moriarty’ego. Sher­lock decy­du­je się nic ze sprawą nie robić, tylko czeka i ma nadzieję, że w pewnym momen­cie prze­myśl­ny plan jego arcy­wro­ga sam się ujawni. Fakt, że się nie ujaw­nia, zaś Sher­lock co chwila jest pewien, że już zała­pał o co chodzi – jest jed­nym z najwięk­szych plusów odcin­ka. Przy­pom­i­na trochę początek pier­wszego sezonu gdzie Mori­raty i jego plan pojaw­iali się gdzieś na mar­gin­e­sie całej his­torii. Tu właśnie tak mamy – Mori­raty jest niczym ten pojaw­ia­ją­cy się sym­bol­icznie w niek­tórych sce­nach rekin – cza­ją­cy się, czeka­ją­cy i nie ataku­ją­cy nim nie nadarzy się odpowied­nia chwila. Fakt, że główną prze­ci­wniczką Sher­loc­ka w całej tej his­torii okazu­je się zwykła sekre­tar­ka doda­je wszys­tkiemu smaku. Zwłaszcza, że reprezen­tu­je ona wszys­tko to czego Sher­lock zwykł nie zauważać – prze­cięt­ność, nor­mal­ność, ciszę. Sher­lock który musi robić wokół siebie mnóst­wo szu­mu i cały czas wypa­tru­je wiel­kich planów dociera do niej ostate­cznie za późno. Niko­go nie udało mu się ocal­ić – tylko rozwiązał kole­jną zagadkę.

Lestrade to postać o której zwierz zawsze ma jed­no do powiedzenia. Jest jej za mało.

No właśnie prze­jdźmy ter­az do tego co zwier­zowi w odcinku przeszkadza­ło i zdaniem zwierza – niezbyt dobrze wpły­wało na jego struk­turę. His­to­ria Mary. Zwierz z Mary w wyda­niu Mof­fa­ta i Gatis­sa ma prob­lem od momen­tu ujawnienia jej biografii. Szuka­jąc porów­na­nia – Mary jest jak atak nin­ja w Dare­dev­ilu – ten jeden zbyt fajny, zbyt pop­kul­tur­al­ny ele­ment który spraw­ia że całą his­torię szlag trafia. Tak jest właśnie z tą super Mary. Z jed­nej strony – sce­narzyś­ci mogą ją posłać gdzie chcą, z drugiej – postać ta należy do jakiegoś innego świa­ta i to świa­ta dużo gorzej prze­myślanego i napisanego niż detek­ty­wisty­czne sprawy ze środ­ka Lon­dynu. Zwierz musi przyz­nać, że his­to­ria tajnej agen­t­ki za którą ciąg­nie się krymi­nal­na przeszłość spraw­iała – w tym ale i w poprzed­nich odcinkach wraże­nie takiej schematy­cznej his­to­ryj­ki która mogła­by spoko­jnie zasi­lać jak­iś amerykańs­ki thriller sen­sacyjny ale nie za bard­zo jest na nią miejsce w seri­alu o genial­nym detek­ty­wie. Wątek Mary ciąg­nie się więc dość dłu­go i sta­je się w pewnym momen­cie chao­ty­czny a przede wszys­tkim – umi­arkowanie ciekawy. Zwłaszcza, że zwierz nie może się pozbyć wraże­nia, że twór­cy chcieli z Mary zro­bić naj­ciekawszą postać kobiecą jaką się dało, przez co zapom­nieli napisać jej w tym sezonie jakiegoś rozsąd­nego charak­teru. Mamy bowiem lubić Mary i uważać ją za doskon­ały dodatek do całej grupy ale nieste­ty ma ona jed­ną poważną wadę – nikt jej do koń­ca nie zna. To, że Sher­lock jej do koń­ca nie zna nie powin­no aż tak bard­zo boleć, ale to że jej mąż nawet nie wie jak Mary naprawdę ma na imię spraw­ia, że zwierz nie był w stanie zapałać jakąś więk­szą sym­pa­tią do bohater­ki. Zwłaszcza kiedy w pewnym momen­cie opuszcza Johna i swo­ją córkę. Nie chodzi o porzu­canie rodziny ale raczej o sytu­ację w której ma się tak dobrze przy­go­towaną drogę uciecz­ki, która świad­czy że brało się pod uwagę konieczność zniknię­cia z pola widzenia. Jeśli człowiek ma taką biografię powinien się dwa razy zas­tanow­ić zan­im założy rodz­inę. A dru­ga oso­ba powin­na dokład­nie wiedzieć w jakiej sytu­acji się zna­j­du­je. Przy­na­jm­niej zdaniem zwierza tylko wtedy taki związek jest ucz­ci­wy. Nieza­leżnie od tego czy mówilibyśmy o bohaterze czy bohaterce.

Zwierz ma prob­lem z Johnem I Mary bo to para której związek opar­ty jest na takiej iloś­ci kłamstw niedopowiedzeń i tajem­nic że trud­no im szcz­erze kibicować

Oczy­wiś­cie najwięcej emocji budzi zakończe­nie. Nieste­ty dla zwierza – było ono jasne mniej więcej od chwili kiedy okaza­ło się, że główną bohaterką odcin­ka będzie Mary a nie Mori­ar­ty. Dlaczego zwierz wiedzi­ał jak się wszys­tko skończy? Nie tylko ze wzglę­du na zna­jo­mość tek­stu źródłowego gdzie Mary zni­ka z pola widzenia. Chodzi przede wszys­tkim o możli­we zakończenia w przy­pad­ku wykre­owa­nia pewnej sytu­acji na ekranie. Zwierz nie jest Sher­lock­iem ale widzi­ał w swoim życiu wystar­cza­ją­co dużo filmów i seri­ali by móc zawęz­ić ilość możli­wych zwrotów akcji a potem po wywnioskować co będzie najlep­sze dla twór­ców. Zabi­cie Mary było log­iczne – stanow­iła zde­cy­dowanie zbyt angażu­ją­cy ele­ment his­torii, jed­nocześnie wprowadza­jąc do seri­alu wątek którego nikt tak naprawdę nie potrze­bował – wspom­nie­nie o tym, że ist­nieje życie poza niewielką bańką w której John i Sher­lock rozwiązu­ją swo­je zagad­ki krymi­nalne. Jakkol­wiek zwierz uważa że wprowadze­nie Mary było niezłym pomysłem – cho­ci­aż­by po to by w poprzed­nim sezonie wprowadz­ić pewne emocjon­alne napię­cie,  to jej wyprowadze­nie było swoistą koniecznoś­cią. W ostate­cznym rozra­chunku wyda­je się, że Sher­lock jako ser­i­al cią­gle musi prowadz­ić do tego samego momen­tu – Johna i Sher­loc­ka rozwiązu­jącego zagad­ki krymi­nalne w due­cie. Kole­jne sezony stara­ją się właś­ci­wie zawsze robić to samo – zniszczyć ten ide­al­ny stan równowa­gi a potem ustanow­ić nowy układ. Wprowadzanie Mary niszczyło go w sezonie trzec­im, jej wyprowadze­nie zniszczy go w sezonie czwartym. Nieste­ty inaczej niż w przy­pad­ku „zgonu” Sher­loc­ka w sezonie II ten jakoś nie poruszył zwierza. Może dlat­ego, że spo­jrzał na to rozwiązanie nie jako rozwiązanie zgodne z naturą świa­ta bohaterów, ale zgodne z pewnym roz­wo­jem fabuły. Zresztą to chy­ba należy doliczyć do prob­lemów zwierza z Mary – zawsze wydawała mu się raczej narzędziem sce­narzys­tów niż postacią samą w sobie. To zawsze jest prob­lem kiedy widzisz mech­a­nizm opowieś­ci. Zwyk­le znaczy że został za słabo przykry­ty emocjami.

Pier­wsza połowa odcin­ka która bard­zo przy­pom­i­na pier­wsze serie jest najlep­szym kawałkiem Sher­loc­ka od dawna

Pod wzglę­dem aktorskim mamy tutaj to czego zawsze moż­na oczeki­wać. Cum­ber­batch gra swo­jego Sher­loc­ka jak z nut, najlepiej jed­nak wyry­wa­jąc tym razem nie sce­ny popisu intelek­tu­al­nych możli­woś­ci (choć przyz­na­jmy sobie szcz­erze, nigdy nie jest piękniejszy niż wtedy kiedy z szy­bkoś­cią światła recy­tu­je kole­jne niesamowite teorie) ale te sce­ny w których Sher­lock łapie się na tym że przeży­wa jakieś emoc­je. Sce­na w której ori­en­tu­je się, że nie udało mu się obronić Mary przed jej włas­ną przeszłoś­cią, moment w którym prosi panią Hud­son o to by była łaskawa mu przy­pom­i­nać że cza­sem nie może być zbyt pewny siebie (moment cud­owny ale tez jeden do jed­nego naw­iązanie do Conan Doyle’a) czy sama końcówka kiedy okazu­je się, że nie będzie łat­wo ura­tować Johna Wat­sona. Moż­na wiele rzeczy mówić o aktors­kich tal­en­tach Cum­ber­batcha i zas­tanaw­iać się czy są przece­ni­ane ale jego Sher­lock jest w tym odcinku abso­lut­nie fenom­e­nal­ny. Czyli taki jak zwyk­le (poza kilko­ma momen­ta­mi w trzec­im sezonie).

Zwierz nie wie jak wyglą­da obec­na klasy­fikac­ja aktorów pod wzglę­dem tego jak dobrze wyglą­da­ją wpa­tru­jąc się w mikroskop ale Cum­ber­batch musi być gdzieś w czołówce

Inna sprawa to rola Mar­tin Free­m­ana – wyda­je się, że w tym odcinku John Wat­son znalazł się na drugim planie, ale rzeczy­wiś­cie im bliżej koń­ca odcin­ka tym więcej ma scen i tym ważniejsze jest jak zostaną zagrane. Free­man jest takim aktorem, który potrafi niesamowicie dużo pokazać poza dialo­giem. Zwierz czy­tał zach­wyconych reży­serów, którzy wspom­i­nali, że mogli od niego w każdym uję­ciu spodziewać się innego ges­tu, spo­jrzenia, czy nawet kroku. Kiedy oglą­damy Johna Wat­sona który wcale nie jest tak szla­chet­nym człowiekiem jak może się wydawać (zwierz jest bard­zo prze­ci­wny roman­som ale podo­ba mu się, że twór­cy dość kon­sek­went­nie zauważyli, że jego związek z Mary nie miał pod­staw by być ide­al­nym) dostrzegamy, że jest on trochę inny niż wtedy kiedy wydawał się nam tak dobry i sko­ry do poświęceń. Trochę dyskusji w sieci wywołała reakc­ja Johna na śmierć Mary. Sama śmierć Mary była jed­nym z tych seri­alowych zgonów w którym ludzie umier­a­ją dopiero wtedy kiedy skończą mówić swo­je ład­nie napisane kwest­ie. Ale reakc­ja Johna – właśnie taka bez doskonale napisanej kwestii – podzieliła Inter­net. Zwierz uśmiech­nął się na widok tych wszys­t­kich tweedów które twierdz­iły, że John był o krok od zami­any w Hul­ka, bo był to komen­tarz który usłyszał zwierz dokład­nie w tym momen­cie odcin­ka. Jed­nak zdaniem zwierza to nie taki złe sko­jarze­nie – ból Johna man­i­fes­tu­je się bowiem nie w płaczu a złoś­ci. Złoś­ci którą kieru­je na Sher­loc­ka bo na kogoś musi. To zdaniem zwierza doskonale roze­grana scena.

Zwierz może nie jest zach­wycony końcówką odcin­ka ale jest bard­zo ciekawy tego jak Free­man zagra tego (po raz kole­jny) zła­manego żałobą Watsona

Oczy­wiś­cie jak to zwyk­le bywa zwierz czu­je pewien niedosyt postaci dru­go­planowych. Zwłaszcza Lestra­da (i to nie tylko dlat­ego, że zwierz jest zda­nia że w seri­alach zawsze jest za mało Ruper­ta Gravesa – wszys­t­kich seri­alach) i Mol­ly – postaci bard­zo wyko­rzysty­wanych wcześniej, ter­az zepch­nię­tych nieco poza naw­ias. Mol­ly praw­ie w tym odcinku nie ma. Jest nieco więcej Mycrof­ta – zwierz lubi jego sce­ny z Sher­lock­iem, zwłaszcza te w których sce­narzyś­ci przy­pom­i­na­ją że w porów­na­niu ze swoim bratem Sher­lock jest w pełni zsoc­jal­i­zowany. Dia­log z Wikipedią stanie się zaś jed­nym z ulu­bionych zwierza w his­torii. Głównie dlat­ego, że nie jeden raz taki w życiu prowadz­ił. Inna sprawa, że ten odcinek potwierdza mito­log­icznego trze­ciego bra­ta. Zwierz musi wam przyz­nać, że to chy­ba wzbudz­iło w tym odcinku jego najwięk­sze emoc­je. Ma nadzieję, że trze­ci z braci Holmes się zjawi. Było­by przepysznie. Nieza­leżnie od tego kto by go zagrał. Pod wzglę­dem obsad­owym więc jak zwyk­le bez wpadek choć trze­ba przyz­nać, że przez te kil­ka lat powin­na się pojaw­ić cho­ci­aż jed­na nowa postać, aż trud­no uwierzyć że nikt nie poz­nał niko­go nowego.

Zwierz był zaw­iedziony skrom­ną iloś­cią psa w odcinku więc ma nadzieję że jego genial­ny węch jeszcze powróci

Jak na pier­wszy odcinek serii ten zapewne pla­su­je się wyżej niż ostat­nie otwar­cie. Być może dlat­ego, że widać po twór­cach że prag­nąć zacząć trochę od nowa i zrzu­cić z siebie część ciężaru meta­plo­tu. Inna sprawa – wyglą­da na to, że w kole­jnych odcinkach serii chcą nieco zamienić role. Doty­chczas John emocjon­al­nie ratował Sher­loc­ka ter­az może być na odwrót. Zwierz nie jest pewien co sądz­ić o Sher­locku w gabinecie ter­apeu­ty – wyda­je się, że to ład­na klam­ra nar­ra­cyj­na ale nie koniecznie dzi­ałanie spójne z charak­terem bohat­era. Nie mniej taka zami­ana ról – może być ciekawa. Zwierz musi powiedzieć, że choć nie przeży­wał tego odcin­ka tak emocjon­al­nie jak niek­tórzy wid­zowie już zaciera ręce na kole­jne. Zwłaszcza jest ciekawy jaki będzie „ten zły” Toby’ego Jone­sa (widzieliś­cie plakat w tle?). Jak to kiedyś zdarzyło mu się rzec „Sher­lock to doskon­ała coty­god­niowa rozry­wka. Przez trzy tygod­nie. Raz na dwa lata”.

Ps: W najbliższych dni­ach deszcz recen­zji  bo zwierz zdążył już w tym roku obe­jrzeć w kinie cztery filmy.

48 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online