Home Film Stanley Kowalski już tu nie mieszka czyli zwierz o Blue Jasmin

Stanley Kowalski już tu nie mieszka czyli zwierz o Blue Jasmin

autor Zwierz

Hej

Zwierz zori­en­tował się, że w swoim przeglądzie filmów około Oscarowych ma jed­ną niewybaczal­ną wręcz dzi­urę. Oto ku swo­je­mu zaskocze­niu (widzi­cie nawet zwierz bywa cza­sem zaskoc­zony treś­cią włas­nego blo­ga), zwierz nie napisał ani słowa o Blue Jas­mine. Film Allena szum­nie reklam­owany w Polsce jako kome­dia, to jed­na  z tych pro­dukcji które należą do poważnych i dojrza­łych dzieł reży­sera.  Podob­nie jak w przy­pad­ku Wszys­tko Gra, Allen bierze dobrze znaną ramę dra­matu (inspiru­jąc się Tramwa­jem zwanym Pożą­daniem), ale daje mu włas­ną – ory­gi­nal­ną inter­pre­tację. Choć Blue Jas­mine na nikim nie zro­bi takiego wraże­nia jak Wszys­tko Gra, to jed­nak allenows­ka inter­pre­tac­ja dra­matu Ten­nessee Williamssa w cza­sach xanaksu i fun­duszy hedgin­gowych to rzecz naprawdę god­na uwa­gi.   I to nie tylko ze wzglę­du na istot­nie znakomitą rolę Cate Blanchett. Allen jak to ma zwyczaj w swoich poważnych pro­dukc­jach bierze nasze wyobraże­nie o tym jak his­to­ria powin­na się potoczyć a potem dzię­ki sub­tel­nym zmi­anom to tu to tam daje nam nową niem­niej gorzką opowieść.

Kiedy zwierz dowiedzi­ał się, że Allen robi film w San Fran­cis­co dłu­go zajęło mu zori­en­towanie się, że powo­dem tej wyciecz­ki nie jest cieka­wość lecz chęć nakręce­nia wari­acji na tem­at klasy­ki amerykańskiego dra­matu. To niesamowite jak bard­zo unikano tej infor­ma­cji w mate­ri­ałach pro­mo­cyjnych. Plus San Fran­cis­co doskonale wyszło w filmie — zwierz dawno nie widzi­ał znanego sobie z pop­kul­tu­ry mias­ta pokazanego tak inaczej ale pięknie.

Zaczni­jmy jed­nak od tego, że jeśli nigdy nie dało wam było widzieć Tramwa­ju zwanego Pożą­daniem to przed seansem fil­mu, (jeśli go jeszcze nie widzieliś­cie) zrób­cie sobie koniecznie powtórkę. Cho­ci­aż­by po to by móc porów­nać jak bard­zo zmieniły się przez te lata sposo­by gra­nia oso­by na skra­ju zała­ma­nia ner­wowego. Ale nie tylko, dlat­ego – Allen naw­iązu­je do fil­mu i do dra­matu wielokrot­nie i choć nie roz­gry­wa wszys­t­kich jego wątków to jed­nak zna­jo­mość punk­tu wyjś­cia jest tu istot­na. Także, dlat­ego, że Allen w pewien sposób gra naszy­mi oczeki­wa­ni­a­mi wzglę­dem roz­wo­ju sytu­acji. Tak jak we Wszys­tko Gra gdzie spodziewal­iśmy się zakończenia jak ze Zbrod­ni i Kary tak tu spodziewamy się, że bohaterowie wejdą ze sobą w podob­ne relac­je jak w dra­ma­cie.  Zresztą początek jest niezwyk­le podob­ny. Oto Jas­mine przy­jeżdża do San Fracis­co do siostry. Sama, trafia do ubo­giej dziel­ni­cy i wchodzi do mieszka­nia – za małego, zbyt ubo­giego jak na jej gust.  Doty­chcza­sowe życie Jas­mine lego w gruzach. Wspani­ała egzys­tenc­ja i boku niesły­chanie zamożnego przys­to­jnego męża odeszła w niepamięć, gdy mąż okazał się oszuku­ją­cym wszys­t­kich i zdradza­ją­cym ja draniem. Zru­jnowanej Jas­mine nie pozosta­je nic innego jak zająć pokoik u siostry. Jas­min nie ma na siebie pomysłu – chci­ała­by być deko­ra­torką wnętrz, ale najpierw musi zro­bić kurs kom­put­erowy, żeby zro­bić kurs kom­put­erowy musi pra­cow­ać, jako recepcjon­ist­ka u den­tysty. Jed­nak wszys­tkie jej dzi­ała­nia są chao­ty­czne, zaś ona sama, co chwila odpły­wa w przeszłość. Tam zaś we wspom­nieni­ach czeka ją wspani­ały świat przyjęć i posi­adłoś­ci, oraz kocha­ją­cy mąż, który rozpieszcza ją pon­ad życie. Jed­nak im częś­ciej Jas­mine wraca do swoich wspom­nień tym częś­ciej widz­imy, że w isto­cie świat, w którym żyła skła­da się z odwraca­nia wzroku i ignorowa­nia syg­nałów – coś, w czym Jas­mine przez lata wyspec­jal­i­zowała się tak bard­zo, że zda­je się sama wierzyć w ten cud­owny obrazek przeszłości.

Jas­mine żyła w świecie gdzie mogła liczyć na to, że kto inny zajmie się jej prob­le­ma­mi. Wystar­czyło tylko spo­jrzeć w drugą stronę.

Jas­mine i Gin­ger są adop­towany­mi sios­tra­mi. Gin­ger wciąż pow­tarza, że ich odmi­enne kole­je życiowe to wina różnych genów. Jas­mine to pięk­na kobi­eta z wdz­iękiem i klasą a Gign­er typowa przed­staw­iciel­ka amerykańskiej klasy śred­niej, która najlepiej wyglą­da w szor­tach i kolorowym top­ie. Ale praw­da jest taka, że mimo różnic społecznych czy gene­ty­cznych obie bohater­ki właś­ci­wie chcą tego samego – odpowied­niego fac­eta u boku. Zwłaszcza Jas­mine, która nigdy niczego w życiu nie robiła (w jej pow­tarza­ją­cych się monolo­gach wciąż pow­tarza, że powin­na skończyć col­lage) szu­ka mężczyzny, który podob­nie jak jej były mąż usunie spod jej stóp wszelkie przeszkody. Prob­lem w tym, że żaden mężczyz­na nie jest zain­tere­sowany Jas­mine. Den­tys­ta, u którego pracu­je za biurkiem oczy­wiś­cie zabierze ją na miłą rand­kę, ale zaraz potem zna­jdzie pretekst by się do niej dobier­ać, tłu­macząc jej, że powin­na być dum­na ze swo­jego pod­bo­ju. Z kolei, kiedy w końcu poz­na przys­to­jnego zamożnego dyplo­matę ten łyknie każde kłamst­wo na jej tem­at. Nawet dość ciepło jed­nak (mimo roman­sów) wspom­i­nany mąż wyko­rzys­ta każdą sytu­ację do skoku w bok, czego Jas­mine nie widzi (albo chce nie widzieć) godząc się na taki koszt bez­pieczeńst­wa. Żaden z fil­mowych mężczyzn nie jest zain­tere­sowany, kim tak naprawdę jest ta inteligent­na i pięk­na kobi­eta i zde­cy­dowanie bardziej wolą iluzję tego, kim mogła­by dla nich być.  Sama zaś Jas­mine, tak bard­zo przyzwycza­iła się do odd­awa­nia kon­troli w cud­ze ręce, że jest siebie samą gotowa w pewnym stop­niu poświę­cić by do tego bez­pieczeńst­wa wró­cić, (przy czym film tego nie potępia, jak­by widząc pułap­kę, w jakiej znalazła się bohaterka).

  Moż­na się zas­tanaw­iać czy Jas­mine w ogóle ist­nieje czy nie jest tylko kreacją, od samego początku do koń­ca ucieczką przed jakimś trud­niejszym życiem.

Jed­nak mimo tych niepowodzeń Jas­mine uważa (podob­nie jak Blanche), że jej sios­tra ma fatal­ny gust, jeśli chodzi o mężczyzn. Typowi przed­staw­iciele klasy pracu­jącej – kręcą­cy się przy jej siostrze są zdaniem Jas­mine zde­cy­dowanie poniżej możli­woś­ci Gin­ger. Zwłaszcza Chili (ucharak­tery­zowany nieco na Bran­do z tym białym pod­koszulkiem i przyl­izany­mi włosa­mi) chłopak Gin­ger budzi w Jas­mine niechęć. Sama Gin­ger nie ma zaś wiel­kich wyma­gań. Chci­ała­by miłego fac­eta, który by nie pił nie krzy­czał i pomógł się jej zająć synka­mi. Właś­ci­wie nigdy nie zaczęła­by się za kimś innym rozglą­dać gdy­by nie zachę­ty ze strony Jas­mine. Allen jed­nak przewrot­nie nie decy­du­je się na rozwiązanie, którego trochę się spodziewamy. Odchodząc zupełnie od wątku, który nor­mal­nie przy­padał bohaterowi Bran­do zada­je wid­zowi pytanie. Kim jest ten miły facet. Wyda­je się nam przez chwilę, że Gin­ger go znalazła – bezpośred­ni, inżynier dźwięku, sza­le­ją­cy za nią mężczyz­na. Jasne nie bard­zo przys­to­jny i prze­bo­jowy, ale niemalże ide­al­nie wpa­sowu­ją­cy się we wszys­tkie stereo­ty­powe ramy sym­pa­ty­cznego fac­eta. Ale Hap­py end czeka na Gin­ger zupełnie gdzie indziej. I ponown­ie okazu­je się, że mniej udane życie wyposażyło gorzej obdarowaną przez geny siostrę w zdol­ność adap­towa­nia się do zmi­any i przeży­wa­nia kryzysów. Coś, czego Jas­mine nie ma i co powoli doprowadza ją do sza­leńst­wa. Przy czym Allen obdarł całą his­torię ze scen dra­maty­cznych. Wszys­tko toczy się tu spoko­jnie. Tu przyję­cie, tam zakupy gdzie indziej przy­jem­na kon­wer­sac­ja przy stole. Zwierz zawsze wyobrażał sobie, że tak właśnie niek­tórym ludziom kończy się świat – pomiędzy zupełnie nor­mal­ny­mi sce­na­mi. Nawet zakończe­nie Allen obdarł z tego emocjon­al­nego, sek­su­al­nego kon­tek­stu, jakie miało w ory­gi­nal­nym dra­ma­cie. Tu kro­pla, która przele­wa czarę sza­leńst­wa pochodzi zupełnie z innego źródła. Zdaniem zwierza dużo prawdzi­wszego, pokazu­jącego bohaterkę w zupełnie innym świ­etle. Zwierz pisze na, około bo jego zdaniem to jed­nak wpły­wa na oglą­danie fil­mu, kiedy wszys­tko się wie z góry. A zwierz nie chci­ał­by go za bard­zo spoilerować. Choć z drugiej strony – zwierz nie jest sobie w stanie wyobraz­ić by oglą­da­jąc początek fil­mu nie czuć, dokąd on zmierza. Pewne poczu­cie klęs­ki wisi nad bohaterką od pier­wszych scen, i nie trze­ba dłu­go główkować by dostrzec, że nie jest to his­to­ria upad­ku i powrotu.

Obsadze­nie Louisa C.K w roli tego sym­pa­ty­cznego fac­eta to ponow­na gra z naszy­mi sko­jarzeni­a­mi, gdzie bro­daty facet z brzuszkiem jest tym bez­piecznym wyborem. 

Allenowi nie udało­by się osiągnąć takiego efek­tu gdy­by nie miał do dys­pozy­cji świet­nych aktorów. Może­cie nie lubić Allena (zwierz wie, że to reżyser specy­ficzny i nie wszyscy go lubią. Zwierz Allena uwiel­bia od dziecińst­wa), ale trze­ba mu przyz­nać, że jak na to, iż właś­ci­wie praw­ie nie spo­ty­ka się wcześniej z aktora­mi, którzy u niego gra­ją dobiera ich wyśmieni­cie. Przede wszys­tkim Cate Blanchett jest w tym filmie abso­lut­nie wspani­ała. Granie oso­by na skra­ju zała­ma­nia nie jest proste. Łat­wo przeszarżować, łat­wo postaci nie dograć. Tym­cza­sem sposób, w jaki Blanchett w jed­nej chwili przeis­tacza się z bard­zo pewnej siebie, pięknej wyrafi­nowanej kobi­ety w roztrzę­sioną istotę, która wyraźnie nie chce być przez niko­go dotykana, która chce snuć swo­ja his­torię roman­ty­cznego pier­wszego spotka­nia z mężem w winiarni – to jest popis aktorskiego kun­sz­tu. Zresztą Allen napisał jej sce­nar­iusz, który w źle zagrany mógł­by doprowadz­ić do katas­tro­fy. Jak w sce­nie gdzie Jas­mine porównu­je jak­iś obskurny bar w San Fran­cis­co z Cannes. Trze­ba sporo tal­en­tu by z jed­nej strony wypaść dość nat­u­ral­nie z drugiej dać wid­owni syg­nał, że bohater­ka gra nie tylko przed włas­ną sios­tra ale i przed samą sobą. Zresztą w tym filmie nie ma jed­nej Jas­mine, zwierz nal­iczył ich cztery. Jed­na ta pew­na siebie, sta­bil­na, bez­piecz­na ze wspom­nień. Dru­ga roztrzę­siona bankrut­ka z plana­mi na siebie pomieszku­ją­ca z siostrą. Trze­cia kom­plet­nie roz­pada­ją­ca się oso­ba, która zaczy­na mówić do siebie na uli­cy. Czwarta, która próbu­je ponown­ie grać wyrafi­nowaną, pozbaw­ioną prob­lemów osobę, choć tym razem nie idzie to tak łat­wo. Blanchett bez trudu żonglu­je tymi posta­ci­a­mi, zmieni­a­jąc się ze sce­ny na scenę niemal fizy­cznie. Zwierz życzy jej Oscara, bo to wybit­na rola.

Prob­lem Jas­mine pole­ga na tym, że właś­ci­wie żaden z facetów jej nie kocha. Kocha tylko włas­ną wiz­ję Jasmine

Doskon­ała jest też (jak zwyk­le) Sal­ly Hawkins w roli Gin­ger mniej prze­bo­jowej siostry. Wiele aktorek nie umie przekonu­ją­co grać kobi­et z klasy śred­niej, zaś Hawkins udało się to ide­al­nie, tak że człowiek nie ma trud­noś­ci by uwierzyć, że jest taką niezbyt pewną siebie amerykanką z gorzej częś­ci San Fran­cis­co. Przy czym zwierz z jed­nej strony od początku ją pol­u­bił z drugiej, podob­nie jak Jas­mine (a właś­ci­wie pod wpły­wem Jas­mine) cały czas miał wraże­nie, że mogła­by trafić lep­iej, gdy­by tylko coś zmieniła ruszyła, inaczej się uczesała czy ubrała. Ale Hawkins w prze­ci­wieńst­wie do Bla­chett gra postać, która doskonale wie, kim jest i jaka jest. To dzię­ki temu może wybaczyć fakt, że mąż siostry zde­frau­dował jej pieniądze zamyka­jąc drogę do świ­et­lanej przyszłoś­ci.  I to jest doskon­ały kon­tra­punkt do roz­pada­jącej się na naszych oczach Jas­mine. Bo w ostate­cznym rozra­chunku okazu­je się, że to Sal­ly jest lep­iej przys­tosowana do życia niż jej sios­tra i to ona otrzy­mała lep­sze geny o ile przyjmiemy, że to w genach jest zapisana nasza zdol­ność przetrwania.

Chłopak Gin­ger to “Satn Kowal­s­ki którego nie było. To on się w tej opowieś­ci najbardziej zmienił. 

Dobrze dobrani są też bohaterowie do ról męs­kich. Najbardziej zwier­zowi podobał się Alec Bald­win, jako powraca­ją­cy we wspom­nieni­ach mąż oszust. Jest coś takiego w Bald­winie, że nie mamy wąt­pli­woś­ci, że rzeczy­wiś­cie mógł­by być w swoim drugim życiu zamożnym bankierem, który z uśmiechem wycią­ga od zna­jomych pieniądze by umieś­cić je w piramidzie finan­sowej. Z drugiej strony – wciąż ma tyle uroku, że zwierz nie miał trud­noś­ci by uwierzyć, że Jas­mine mogła bez trudu wierzyć w jego kłamst­wa o romansach. Z kolei Bob­by Can­navale gra­ją­cy pory­w­czego chłopa­ka Gin­ger to jak się wyda­je rola obsad­zona tak byśmy dali się ponieść naszym sko­jarzeniom. Patrząc na bohat­era spodziewamy się po nim, że okaże się piją­cym i biją­cym macho, który ster­ro­ryzu­je wszys­t­kich. Wyda­je się, że Allen dokład­nie tego chce. Po to by nas pod koniec wywieść w pole. Doskon­ałym pomysłem było też obsadze­nie Louisa C.K w roli Ala tego miłego fac­eta. Komik rzeczy­wiś­cie wyglą­da na pier­wszy rzut oka na takiego miłego sym­pa­ty­cznego fac­eta, który w prze­ci­wieńst­wie do tych wszys­t­kich umięśnionych przys­to­j­ni­aków z przyl­izaną fryzurą nie okaże się draniem. Co ponown­ie jest ele­mentem gry z widzem.

Kiedy wykreśli się z rów­na­nia sfrus­trowanych sam­ców dosta­je­my doskon­ały film o dwóch sios­tra­ch i dwóch życiowych dro­gach. I to zwierz w sum­ie w filmie bard­zo lubi

Blue Jas­mine nie jest filmem wybit­nym, ale jest z całą pewnoś­cią filmem bard­zo dobrym.  Zwierz ceni Allena, bo czegoś on od widza wyma­ga, zaś jego filmy nie tylko gra­ją z naszy­mi wyobraże­ni­a­mi, ale też każą nam sięgnąć do naszego kul­tur­owego zaplecza. Poważny Allen nie ma nam do powiedzenia o świecie nic szczegól­nie miłego, ale wbrew temu, co moż­na było­by sądz­ić niekoniecznie sta­je po stron­ie swoich wyk­sz­tał­conych nowo­jor­czyków. Wręcz prze­ci­wnie wyda­je się, że Allen od dłuższego cza­su przestrze­ga w swoich fil­mach przed życiem w pewnej iluzji szczęś­cia. Zresztą zwierz ma wraże­nie, że oszuku­ją­cy samych siebie bohaterowie to zawsze był trochę jeden z powraca­ją­cych częś­ciej wątków twór­c­zoś­ci Allena. Może­cie nazwać zwierza snobem, ale Blue Jas­mine to typ kina, który niesły­chanie do zwierza trafia. Z jed­nej strony naład­owany naw­iąza­ni­a­mi, z drugiej opowiada­ją­cy his­torię, za którą stroi jakaś myśl i która dąży do puen­ty. Zwierz lubi, kiedy czu­je, że autor fil­mu chce mu coś powiedzieć. I lubi, kiedy inaczej niż w O półno­cy w Paryżu, nie robi tego wprost usta­mi bohat­era, ale dając zwier­zowi przestrzeń do włas­nej Inter­pre­tacji. I zwierz jest przeko­nany, że to właśnie takie filmy jak Blue Jas­min zosta­ją z nim na dłużej każąc się wciąż pytać od nowa ile w moim świecie prawdy a ile zapew­ni­a­jącej bez­pieczeńst­wo iluzji.

Ps: Zwierz nie wie czy nie wprowadzi zasady, że jed­nak nie pisze tylko o fil­mach najnowszych, bo pisze mu się dużo lep­iej z myślą, że więk­szość z zain­tere­sowanych już film widzi­ała i moż­na porów­nać wrażenia.

Ps2: Ci, którzy męczą zwierza o recen­zję Her – zwierz dziś idzie do kina, ale nie to nie będzie tak, że zwierz dręc­zony zawsze do kina trafi, wiecie, że nie ma nic gorszego niż recen­zent, który nie to, że chce ale musi być na pokazie. To może mieć bard­zo nieprzy­jemne konsekwencje.

11 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online