Home Film Przyjaźń to magia czyli nawet krwiożerczy Venom z kosmosu kocha Toma Hardy’ego

Przyjaźń to magia czyli nawet krwiożerczy Venom z kosmosu kocha Toma Hardy’ego

autor Zwierz
Przyjaźń to magia czyli  nawet krwiożerczy Venom z kosmosu kocha Toma Hardy’ego

Ist­nieje pewne nagro­madze­nie złych i dzi­wnych recen­zji które spraw­ia, że każdy widz pokro­ju Zwierza rez­er­wu­je bile­ty na pier­wszy dostęp­ny seans nisko oce­ni­anego fil­mu. Nie ma się co dzi­wić – nie ist­nieje dla wyro­bionego widza nic przy­jem­niejszego niż pro­dukc­ja wobec której ist­nieje kon­sen­sus że coś jest z nią nie tak. Nic więc dzi­wnego, że kiedy tylko w kalen­darzu pojaw­iło się wid­mo małego okien­ka pobiegłam do kina na Venom.

Ven­om to tak naprawdę dwa filmy. Pier­wszy to taka śred­ni­awa i schematy­cz­na ekraniza­c­ja komik­su. Prawy bohater, złol w czarnym golfie, była dziew­czy­na i „coś z kos­mo­su”. Trochę poś­cigów na moto­cyk­lu, bie­ga­nia po lesie, bijaty­ka pod koniec, bo świat ratu­je się przy pomo­cy dawa­nia sobie po pysku i może jeden czy dwa momen­ty wal­ki które powin­ny nas w jak­iś sposób poruszyć czy wydać się ciekawe, ale nie ukry­wa­jmy – widzieliśmy to już tyle razy, że właś­ci­wie mózg widza jest w tym momen­cie na takim specy­ficznym stand-by, to znaczy czekasz aż skończą jechać moto­cyk­lem, mor­dować ludzi, biec czy prać się po pyskach. Bo prze­cież to wszys­tko już było.

 

Eddie ma przy­ja­ciela. Przy­ja­ciel Eddiego jest kos­mitą. Nie ma w tym nic dziwnego.

Ale Ven­om to tez dru­gi film. I ten dru­gi film jest… zaskaku­ją­cy. Dru­gi film o Ven­omie to taka „bud­dy com­e­dy” o dwóch kumplach którzy  cały czas się przeko­marza­ją. Obu w życiu trochę nie wyszło, ale mają dobrą relację – zależy im na tym, żeby odzyskać dziew­czynę, spędz­ić dobrze czas i być może odgryźć komuś głowę. A no tak… zapom­ni­ałam, że jeden z naszych nieu­daczników to dzi­en­nikarz z Zie­mi a dru­gi sym­bio­ty­czny kos­mi­ta ze słaboś­cią do spoży­wa­nia ludzkiego mięsa. Poza tym jed­nak obaj panowie  całkiem dobrze się rozu­mieją, cza­sem trochę przeko­marza­ją (jak to z kumpla­mi bywa). Jeden nie lubi głośnej muzy­ki, dru­gi wysokoś­ci, obaj dzielą przeko­nanie, że była narzec­zona bohat­era powin­na do niego koniecznie wrócić.

 

TY widzisz tylko straszne zębiska a to taki nieu­dacznik który tylko chce być zrozu­mi­any i prag­nie szczęś­cia swo­jego kumpla.

 

Tak, Ven­om z jakiegoś dzi­wnego powodu zami­ast być mroczną i moral­nie niejed­noz­naczną adap­tacją komik­sową, stał się filmem, który nie gorzej od Dead­poola rozpraw­ia się z idio­tyzmem wielu komik­sowych założeń. Oglą­danie Ven­o­ma na poważnie o tyle nie ma sen­su, że ten film sprawdza się tylko i wyłącznie oglą­dany jako kome­dia. Co więcej, ta inter­pre­tac­ja nie jest nawet szczegól­nie trud­na biorąc pod uwagę jak gra Tom Hardy. Być może ktoś gdzieś na początku kręce­nia fil­mu miał zami­ar zro­bić z tego poważną his­torię, ale najwyraźniej infor­ma­c­ja nie dotarła do Toma Hardy’ego który właś­ci­wie od pier­wszych scen gra w komedii. Wychodzi mu to prze­cu­d­own­ie, jego bohater, który na papierze ma być twardym dzi­en­nikarzem, w samym filmie jest facetem który naprawdę chci­ał­by żeby wszyscy dali mu spokój (zwłaszcza sąsi­ad wiel­bi­ciel głośnej muzy­ki) i który naw­iązu­je dość przy­ja­ciel­ską więź z Ven­omem także dlat­ego, że obaj panowie się całkiem nieźle rozu­mieją. Zresztą Ven­om jako swat­ka to najbardziej urocza część całego fil­mu, pod­powiada­ją­ca że życie było­by dużo sym­pa­ty­czniejsze gdy­by za nasz uczu­ciowe decyz­je odpowiadał kos­mi­ta ze słaboś­cią do narządów wewnętrznych.

Kiedy dziew­czy­na cię rzu­ci, nie płacz, twój kumpel pod­powie ci co dokład­nie powiedzieć żeby ją odzyskać.

 

 

Trud­no powiedzieć jaki film chcieli nakrę­cić twór­cy. Teo­re­ty­cznie – chy­ba nie sposób nakrę­cić tak dow­cip­nego fil­mu w sposób przy­pad­kowy. Jed­nocześnie – im zabawniejsze są inter­akc­je Ven­o­ma z Hardym (ktoś próbu­je mnie przekon­ać że Hardy w tym filmie gra ale on raczej w tym filmie jest sobą) tym  bardziej widać jak na dłoni – że cała resz­ta fabuły to napisana na kolanie słabiz­na. Zły przed­siębior­ca prag­ną­cy wywieźć ludzkość w kos­mos to taki Elon Musk z włas­ną kom­panią far­ma­ceu­ty­czną. Człowiek niezbyt miły ale też – wybit­nie pozbaw­iony jakichś więk­szych rysów charak­teru. Gra go Riz Ahmed który pewnie żału­je, że wszys­tkie ciekawe sce­ny w filmie dostał Hardy.  Michelle Williams gra byłą narzec­zoną bohat­era, prawniczkę, inteligent­ną i nieustraszoną dziew­czynę, jed­ną z tych nieustraszonych dziew­czyn która widząc jak jej były chłopak zamienia się w wielkiego czarnego pot­wo­ra każe mu iść do szpi­ta­la. Poza tym jed­nak – nie znamy jej na tyle by bard­zo obchodz­iły nas jej relac­je z bohaterem (inaczej niż Ven­o­ma który ship­pu­je tą parę jak najwięk­sza fanka).

 

To jasne że grany przez Riza Ahme­da bohater jest zły. Nic nie może na to poradz­ić. Ubra­no go na czarno!

Jedyną postacią w całym filmie która nie wpa­da w jak­iś schemat jest Dan – lekarz i nowy chłopak byłej dziew­czyny Eddiego (głównego bohat­era). W tym całym stosie schematów ktoś doszedł do wniosku, by pójść wbrew nim. Nowy chłopak narzec­zonej jest nie tylko pomoc­ny (jako lekarz) ale też nie­ludzko cier­pli­wy. Gdy Eddie wpa­da do restau­racji i odstaw­ia tam scenę, po czym szu­ka ochłodzenia w zbiorniku pełnym żywych homarów, Dan nie wścieka się, nie robi niko­mu wyrzutów tylko po pros­tu infor­mu­je wszys­t­kich że zabierze Eddiego do szpi­ta­la żeby go prze­badać. W szpi­talu zaś jest dla niego niesamowicie miły i pomoc­ny. To taki przykład o ile sym­pa­ty­czniejszy się robi film kiedy postać zwyk­le pisaną jako schematy­cznie złą czy ego­isty­czną (nowy facet byłej dziew­czyny nie może być prze­cież dobry) pisze się jako kom­pe­tent­nego lekarza który odkry­wa że Eddie ma pasoży­ta. Trochę jak w Ant-mnie ale nawet ten wątek jest bardziej rozwinięty.

 

To niesamowite jak doskonale w tym filmie gra Tom Hardy. Od “Co tu się odpierdala do Okej moim najlep­szym kumplem jest glut z kosmosu”

Czy Ven­om jest dobrym filmem? To skom­p­likowane pytanie. Jako ekraniza­c­ja komik­su – abso­lut­nie nie – to jest niesamowite jak ta pro­dukc­ja nie próbu­je nawet trochę zmienić schematu tych najs­tarszych ekraniza­cji komik­sowych. Pod wzglę­dem skom­p­likowa­nia fabuły mieś­ci się gdzieś w okoli­cach Spi­der-Mana 2. Jako kome­dia o dwóch kumplach, którzy są trochę inni ale bard­zo się lubią – sprawdza się fenom­e­nal­nie – Ven­om i Eddie to doskon­ała para – fakt że jeden jest kos­mitą naprawdę nie przeszkadza w zbu­dowa­niu takiej sym­pa­ty­cznej kumpel­skiej więzi  z okazjon­al­na potrze­ba kon­sumpcji jakiegoś człowieka. Czy film sprawdza się jako odpowiedź na pro­dukc­je MCU? Moim zdaniem nie za bard­zo – Ven­om to jeden z tych filmów komik­sowych na których człowiek doskonale bawi się w kinie, kiedy sobie je pop­corn i śmieje się z żartów z całą wid­own­ią ale nie budu­je jakiejś więk­szej emocjon­al­nej więzi z bohat­era­mi i nie ma poczu­cia, by te filmy były nawet w drob­nym stop­niu o czymś. Zde­cy­dowanie jed­nak spory ele­ment kome­diowy spraw­ia, że pro­dukc­ja przy­na­jm­niej nie jest nud­na co częs­to zdarza się schematy­cznym fil­mom super bohaterskim.

 

Film koniecznie powinien mieć pod­ty­tuł “Jak zrozu­mi­ałem potęgę przyjaźni”

To co stało się z Ven­omem – dobre oce­ny od widzów, połąc­zone z bard­zo dobrym otwar­ciem i kon­sen­susem kry­tyków, że to było co najm­niej dzi­wne – nie bard­zo mnie dzi­wi. Ludzi do Ven­o­ma przy­ciągnęły uwa­gi o tym, że nie sposób łat­wo zak­wal­i­fikować fil­mu (zła pro­dukc­ja na której człowiek się dobrze bawi), pochwały pod adresem Toma Hardy’ego (abso­lut­nie zasłużone, Tom Hardy jest cud­owną perełką) ale przede wszys­tkim – tak mi się wyda­je – fakt, że Spi­der-man nadal jest jed­ną z najpop­u­larniejszych postaci komik­sowych, a Ven­om jest moc­no z jego światem związany. Pode­jrze­wam, że gdzieś tam była jakaś skrom­na gru­pa osób spodziewa­ją­ca się bard­zo mrocznego fil­mu, o anty­bo­haterze ale oni pewnie ter­az siedzą i łka­ją w kącie.Nie będę ukry­wać, że chęt­nie obe­jrza­łabym drugą część Ven­o­ma. Jedy­nak poświę­ca strasznie dużo cza­su na budowanie takiego trochę zbęd­nego wstępu do schematy­cznych wydarzeń. W dwój­cie moż­na było­by już w całoś­ci poświę­cić się obser­wowa­niu relacji Eddiego i Ven­o­ma i ich przy­jaźń. Wszak wszyscy wiemy, że przy­jaźń to najpotężniejsza moc we wszechświecie!

Ps Oczy­wiś­cie jako że to film super­bo­hater­s­ki są po nim sce­ny po napisach. Które zresztą bard­zo pozy­ty­wnie nas­tra­ja­ją do innej pro­dukcji od Sony.

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online