Home Ogólnie W zdrowiu i w chorobie czyli zwierz o Teorii Wszystkiego

W zdrowiu i w chorobie czyli zwierz o Teorii Wszystkiego

autor Zwierz
W zdrowiu i w chorobie czyli zwierz o Teorii Wszystkiego

Zwierz zawsze pos­tu­lu­je by oce­ni­ać to co w filmie jest a nie to czego nie ma. To jed­na z pod­sta­wowych zasad oce­ni­a­nia filmów a nie naszych wyobrażeń o nich. Co nie zmienia fak­tu, że wychodząc z Teorii Wszys­tkiego zwierza nie opuszcza­ła myśl, że twór­cy prze­gapili świet­ną  okazję by nakrę­cić zupełnie inny film.

THEORY-articleLarge

Trze­ba przyz­nać że twór­cy nie kom­bin­u­ją i  snu­ją swo­ją opowieść bard­zo lin­earnie. Miła odmina

Trze­ba bowiem od razu zaz­naczyć, że nie jest Teo­ria Wszys­tkiego his­torią Stephena Hawkinga pro­fe­so­ra fizy­ki, którego teorie i pop­u­laryza­torskie książ­ki przyniosły mu sławę i uznanie. Oczy­wiś­cie tem­at fizy­ki i najwięk­szych osiąg­nięć pro­fe­so­ra zna­jdą swo­je miejsce w filmie, ale pojaw­ią się na drugim czy nawet trzec­im planie. Film jest bowiem przede wszys­tkim oby­cza­jową his­torią pier­wszego małżeńst­wa Hawkinga z Jane Hawk­ing którą poz­nał jeszcze w cza­sie studiów.  Jest to więc przede wszys­tkim jeśli nie w ogóle his­to­ria oby­cza­jowa obe­j­mu­ją­ca czas od pier­wszego spotka­nia pary do chwili kiedy małżonkowie się od siebie odd­ala­ją. Zwierz nie ma do fil­mow­ców pre­ten­sji, że zde­cy­dowali się opowiedzieć his­torię oby­cza­jową – podob­nie zro­biono prze­cież tez w przy­pad­ku niedawnej Gry Tajem­nic, gdzie bada­nia nad Enig­mą stanow­ią jedynie tło zma­gań bohat­era. Prob­lem pole­ga jed­nak na tym, że w Teorii Wszys­tkiego po pier­wszych kilku sce­nach fizy­ka zosta­je właś­ci­wie niemal całkowicie wyru­gowana z opowieś­ci. A szko­da bo wyda­je się, że gdy­by wzbo­ga­cono całą his­torię – choro­by, zma­gań z codzi­en­noś­cią o fakt, że człowiek którego własne ciało go zawodzi próbu­je jed­nocześnie zaj­mować się sprawa­mi o najwięk­szej kos­micznej skali – wtedy film nabrał­by dodatkowej głębi.

theory-of-everything-stephen-hawking-movie-trailer

Naukowa kari­era Hawkinga jest tu tak bard­zo w tle że poza jed­ną sceną moż­na w ogóle zapom­nieć że poza codzi­en­ny­mi tru­da­mi musi też pra­cow­ać naukowo

No ale nie ma być o fizyce ma być o uczu­ci­ach. I tu zwierz ponown­ie miał prob­lem.  Bo w isto­cie bohaterką fil­mu jest przede wszys­tkim Jane która decy­du­je się poślu­bić młodego śmiertel­nie chorego fizy­ka, które­mu zosta­ją dwa lata życia a sta­je się na wiele lat żoną i opiekunką wybit­nego naukow­ca który wcale się nie wybiera na tamten świat.  Sama postać Jane jest zresztą w filmie bez porów­na­nia ciekawsza niż Hawk­ing, który co praw­da jest głównym bohaterem ale w sum­ie wiemy o nim dużo mniej niż o Jane. Ta z kolei pokazana jest jako oso­ba, która dos­tosowu­je swo­je życie do wyma­gań rodziny i popa­da mimo wszys­tko w coraz więk­szą frus­trację. Zdaniem zwierza to tem­at niesły­chanie ważny – zwłaszcza, że film niko­go nie czyni win­nym – nie robi z niego świętego a z niej kobi­ety pozbaw­ionej ser­ca. Prob­lem w tym, że zwierz cały czas miał wraże­nie, że twór­cy fil­mu są zbyt tak­towni. Jest w filmie jed­na sce­na, gdzie Jane próbu­je założyć sweter Hawkingowi pod­czas kiedy jej małe dziecko właśnie płacze w poko­ju na górze. Żona fizy­ka bieg­nie więc do dziec­ka zostaw­ia­jąc męża uwięzionego w swetrze. Zami­ast jed­nak pod­krę­cić scenę i pokazać nam jak stre­su­ją­ca i trud­na jest sytu­ac­ja w której jed­na oso­ba musi opiekować się niemowlę­ciem i dorosłym fil­mow­cy wyko­rzys­tu­ją ten moment by nagle wrzu­cić scenę o tym jak wyglą­da olśnie­nie fizy­ka. Podob­nie w następ­nych sce­nach w których dochodzi do jakiegoś emocjon­al­nego star­cia między bohat­era­mi wszys­tko jest bard­zo wycis­zone. Co spraw­ia, że właś­ci­wie widz nie czu­je, że ma do czynienia z prawdzi­wym związkiem gdzie są prawdzi­wi ludzie. Jedy­na kłót­nia na ekranie sprowadza się do zda­nia wygłos­zonego pod­nie­sionym tonem.  Tym­cza­sem w his­to­ri­ach tego typu emoc­je jed­nak są ważne. Zresztą nie trze­ba niczego dopisy­wać, raczej poz­wolić wid­zowi dostrzec, jakiego poświęce­nia wyma­ga zaj­mowanie się kimś bard­zo chorym. Ponown­ie jest sce­na w filmie w której kole­ga pod­nosi Hawkinga i mówi „Nie wiem jak Jane daje sobie radę”.  I zwierz ma wraże­nie że lep­iej by było gdy­by nam pokazano choć jed­ną scenę w której żona pod­nosi męża. Bez komen­tarza tylko by uświadomić nam o jakim fizy­cznym i psy­chicznym wysiłku mówimy.

wpid-11-2014-12-18-16-27

Relac­je między małżonka­mi bywa­ją lep­sze i gorsze nieste­ty tam gdzie są gorsze twór­cy są tak tak­towni że nie sposób dociec jak bard­zo psu­ją się wza­jemne relacje

Ale takich scen – ani nawet sug­estii – w filmie nie zna­jdziemy, bo Teo­ria Wszys­tkiego to film nie tylko tak­towny ale też bard­zo ład­ny. Wszys­tko jest w nim ładne – uję­cia, scene­r­ia, kostiumy, ciepłe światło z którego reżyser hojnie korzys­ta. Otocze­nie bo wszak wszys­tko dzieje się w tej ład­nie sfo­tografowanej Anglii. Film jak­by chci­ał swo­ją urodą przeprosić za to, że opowia­da właś­ci­wie his­torię, która mimo całego pozy­ty­wnego i pełnego emocji i miłoś­ci przesła­nia jest dość smut­na. Bo prze­cież sama choro­ba Hawkinga – nawet mimo tego ile lat pro­fe­sor przeżył – wyda­je się być jakąś kosz­marną klątwą, która w cza­sie trwa­nia fil­mu powoli odbiera temu pełne­mu życia człowiekowi kole­jne możli­woś­ci. Zresztą film trzy­ma się z dala od nieprzy­jem­nych myśli i depresyjnych nas­tro­jów. Tu wszys­tko przepo­jone jest nadzieją i nawet sce­ny które powin­ny być prz­er­aża­jące czy smutne przepły­wa­ją delikat­nie prowadząc nas prostym kursem do zakończenia, które paradok­sal­nie mimo wszys­t­kich prze­ci­wnoś­ci losu jest zakończe­niem dobrym, niosą­cym pozy­ty­wne przesłanie i nadzieję.  Zwierz przyz­na szcz­erze, że nawet mu to nie przeszkadza, ale z drugie strony miał wraże­nie, że jedynie w jed­nej czy dwóch sce­nach pojaw­iała się jakaś reflek­s­ja nad prawdzi­wą naturą całej tej opowieś­ci i na tym, że jakie by dobre zakończe­nie nie było jest w nim też sporo goryczy. Ale to jest zde­cy­dowanie film z ambic­ja­mi pod­noszenia na duchu, które to pod­nosze­nie na duchu wielu wid­zom odpowia­da, bo bądź co bądź kto chci­ał­by być przygnębiony.

Eddie-Redmayne-Interview-Theory-Everything

Zwierz się zas­tanaw­ia — czy kiedyś będzie film o fizyku bez wielkiej czarnej tablicy

Co ciekawe film – trochę przy­pad­kowo – pod­nosi jeszcze jeden prob­lem (którego jak zwierz mniema nie planowali sce­narzyś­ci). Oto w pewnym momen­cie wspar­ciem dla Jane i jej męża sta­je się dyry­gent lokalnego chóru. Uroczy i przy­jem­ny Jonathan który pod­kochu­je się w Jane ale też jest bard­zo pomoc­ny. Przez pewien czas wszyscy tro­je żyją w doskon­ałej sym­biozie a pomoc sprawnego mężczyzny bard­zo ułatwia życie w domu. Aż pojaw­ia się prob­lem bo prze­cież nie ma to jak plot­ki. Zwierz oglą­da­jąc film miał wraże­nie, że oto widzi najlep­szy przykład na to jak strasznie zaś­ciankowi jesteśmy jako ludz­ki gatunek. Komu by to przeszkadza­ło by cała trój­ka (a może i nawet czwór­ka kiedy na hory­zon­cie pojaw­ia się urocza i zadzior­na pielęg­niar­ka Hawkinga) mieszkała razem i dzieliła życie. Ile mniej było­by zła­manych serc, pożeg­nań i poczu­cia niespełnienia. Oczy­wiś­cie zwierz wie, że gatunek ludz­ki nie do koń­ca tak dzi­ała, ale przez chwilę widz­imy na ekranie niemalże per­fek­cyjny układ, który dzi­ała i przynosi wszys­tkim radość i trud­no nie zatrzy­mać się i nie zas­tanow­ić dlaczego tak właś­ci­wie nie mogło­by tak zostać. Przy czym jeśli zwierz miał­by jak­iś zarzut do fil­mu to nieste­ty jest to właśnie zarzut do wątku Jonathana który jest roze­grany z jed­nej strony zgod­nie ze wszys­tki­mi praw­idła­mi melo­dra­matu – z drugiej strony – w sposób zaskaku­ją­co mało emocjon­al­ny. Ponown­ie zwierz miał wraże­nie, ze ponieważ wszyscy bohaterowie żyją to nie pokaże się nam niczego co mogło­by kogokol­wiek postaw­ić w złym świetle.

theory-everything-reviews-charlie-cox

Zwierza prob­lem z Jonathanem jest taki że zan­im jeszcze kam­era dobrze skupi się na jego postaci my już wiemy, że bohater­ka się w nim zakocha. Nawet jeśli nie znamy his­torii Hawkinga

Jest więc Teo­ria Wszys­tkiego paradok­sal­nym dość przykła­dem fil­mu sen­ty­men­tal­nego, miejs­ca­mi wręcz zahacza­jącego o nieco telenow­elowe rozwiąza­nia który jed­nak cały czas stara się tak­town­ie nie prze­sadzać z emoc­ja­mi. Dosta­je­my więc z jed­nej strony his­torię porusza­jącą, z drugiej tak złagod­zoną i wycis­zoną, że trud­no jest naprawdę poczuć to co przeży­wa­ją bohaterowie. Zwłaszcza że film będzie miał dla wielu widzów jeszcze jed­ną wadę. Zwierz nie wie jak dobrze zna­cie biografię Stephena Hawkinga – zwierz nie jest jakimś specem ale zna ją na tyle dobrze by wiedzieć co się zdarzy. Co więcej pode­jrze­wam, że nie był zwierz jedyną oso­ba na sali która zdawała sobie sprawę jakie były najważniejsze punk­ty zwrotne w życiu słyn­nego pro­fe­so­ra. Oznacza to, ze właś­ci­wie cały fab­u­larny szkielet fil­mu jest wid­zowi znany z góry i nie ma tu ani zaskoczeń ani takich emocjon­al­nych wzniesień. Do tego właś­ci­wie brak fizy­ki w filmie spraw­ia, że nie ma też tej reflek­sji nad roz­bieżnoś­cią sprawnoś­ci intelek­tu­al­nej bohat­era i jego niemo­cy fizy­cznej. Pojaw­ia się nato­mi­ast dość częs­to wątek wiary w Boga, który prawdę powiedzi­awszy zawsze gdy pojaw­ia się w zestaw­ie­niu z fizyką lekko zwierza iry­tu­je. Tak jak­by naprawdę to były dwie tak strasznie pow­iązane sprawy, lub też sprzeczne.  Co więcej to wątek ury­wany i właś­ci­wie – trochę w tej pry­wat­nej opowieś­ci o związku dwo­j­ga ludzi niepotrzeb­ny. Zwierz cały czas miał wraże­nie, jak­by najwięk­szy prob­lem z ateizmem Hawkinga mieli nie tyle sami bohaterowie fil­mu co twór­cy scenariusza.

video-undefined-2276E12900000578-965_636x358

Zwierz musi przyz­nać że trochę go den­er­wu­je jak mało mówi się o roli Felic­i­ty Jones w kon­tekś­cie fil­mu. Bo to w sum­ie jest przez więk­szość cza­su jej film

A właśnie sko­ro mówimy o związku dwój­ki ludzi, to zwier­zowi trochę przeszkadza­ło jak w tym filmie – bądź co bądź o życiu pry­wat­nym potrak­towano kwest­ie dzieci. Tak widz­imy jak Hawk­ing się z nimi bawi, ale dzieci są właś­ci­wie tylko mil­czą­cym dodatkiem, jakim­iś istotka­mi w tle, które trochę ros­ną ale nie odgry­wa­ją właś­ci­wie żad­nej więk­szej roli. Tym­cza­sem wyda­je się, że w takiej pry­wat­nej opowieś­ci dzieci powin­ny jed­nak odgry­wać więk­szą rolę. Cho­ci­aż­by dlat­ego, że rzeczy­wiś­cie ich życie od samego początku toczyło się w nieco innej rodzinie. Zwierz chci­ał­by choć na chwilkę oder­wać się od dwój­ki naszych bohaterów i spo­jrzeć też na rodz­inę – zwłaszcza, że prze­cież najmłod­sze z dzieci musi­ało naw­iązać kon­takt już z zupełnie innym ojcem niż to najs­tarsze. Zwierz bard­zo chęt­nie – zobaczył­by choć jed­ną scenę gdzie dzieci był­by czymś więcej niż rek­wiz­y­ta­mi (jest jed­na mała sce­na na początku ale potem właś­ci­wie nic). Zresztą ich brak roli w filmie dobrze pokazu­je fakt, że w pewnym momen­cie właś­ci­wie znika­ją z his­torii. Co przy­na­jm­niej zdaniem zwierza zamienia trochę ten opar­ty na fak­tach film w fan­tazję. Bo trochę tak w ogóle jest z Teorią Wszys­tkiego – mimo, że wiele w nie fak­tów to cza­sem odnosi się wraże­nie, że to raczej taka fan­taz­ja na tem­at życia Hawkinga z kilko­ma sce­na­mi odnoszą­cy­mi się do sławnych aneg­dot o uczonym.

Eddie-Redmayne-in-The-Theory-of-Everything_article_story_large

Dzieci w ogóle nie s ą tu posta­ci­a­mi, co nieste­ty utrud­nia spo­jrze­nie na życie rodzinne Hawkinga

Oczy­wiś­cie nie było­by filmów bez aktorów. Najwięk­sze pochwały dosta­je tu Eddie Red­mayne za rolę Hawkinga. Rzeczy­wiś­cie to jed­na z tych ról, które budzą podziw głównie dlat­ego, że ich nie widz­imy. To znaczy Hawk­ing którego poz­na­je­my w pier­wszych sce­nach fil­mu to po pros­tu młody chłopak patrzą­cy na świat zza wiel­kich oku­larów,  ale pod koniec fil­mu to już jest ten Hawk­ing którego znamy. Red­mayne właś­ci­wie całkowicie zni­ka z ekranu – uda­je mu się nato­mi­ast odd­ać wszys­tko – spo­jrze­nie, ruch brwia­mi, charak­terysty­czne wygię­cie ciała. Nie trud­no wyobraz­ić sobie jak olbrzy­mi wysiłek fizy­czny musi­ał wiązać się z tą rolą. Zwłaszcza, że jest ona od pewnego cza­su właś­ci­wie niema co jeszcze bardziej wyma­ga od akto­ra by kon­trolował na ekranie każdy swój gest. Niewąt­pli­wie Red­mayne zro­bił to błyskotli­wie nawet przez chwilę nie dając nam poczuć że kogoś gra. Jed­nocześnie – jest to być może jed­na z najwięk­szych ekra­nowych trans­for­ma­cji ostat­nich lat która oby­wa się bez mak­i­jażu czy sztucznego nosa a wyma­ga od akto­ra by wyko­rzys­tał naprawdę wszys­tkie mięśnie które posi­a­da, po to by udać człowieka, który swe mięśnie traci. Zwierz jest pod wraże­niem roli Red­mayne a właś­ci­wie pod wraże­niem tego na jak niewymus­zoną ona wyglą­da. Jed­nocześnie jed­nak zwierz ma wraże­nie, że to wysiłek przewyższa­ją­cy jakość fil­mu i sce­nar­iusza. Zwłaszcza sce­nar­iusza, który nie jest w stanie dać Rede­maynowi takiej roli którą moż­na było­by porówny­wać z Danielem Day-Lewisem z Mojej Lewej Stopie.

Eddie-redmayne-stephen-hawking-theory-of-everything-517613

Przemi­ana Red­may­na jest istot­nie niesamowita

Przy czym zwierz przyz­na szcz­erze, że ma tu cięż­ki orzech do zgryzienia. Bo z jed­nej strony – bard­zo podzi­wia to co Red­mayne zro­bił w filmie z drugiej – gdy­by miał przyz­nawać Oscara to zde­cy­dowanie pole­ci­ał­by do Keatona. I to nie wina akto­ra, tylko raczej pref­er­encji zwierza, który od trans­for­ma­cji woli na ekranie oglą­dać role, gdzie aktor musi mu sprzedać coś w bardziej intelek­tu­al­ny sposób (np. poprzez dialo­gi, których z przy­czyn oczy­wistych Red­mayne ma z każdą min­utą fil­mu co raz mniej). Przy czym to prob­lem zwierza który np. do dziś nie jest przeko­nany, czy Cate Blanchett powin­na dostać Oscara za rolę Katharine Hep­burn bo mimo, że była doskon­ała to taką rolę tworzy się inaczej niż nie mając wzor­ca swo­je postaci. Przy czym to jest w ogóle ciekawe w kon­tekś­cie tegorocznych Oscarów że mamy w więk­szoś­ci role które są oparte w jakimś stop­niu na ludzi­ach żyją­cych gdzie aktor nie tylko musi zagrać rolę, ale też w jak­iś sposób fizy­cznie zbliżyć się do odgry­wanego pier­wow­zoru. Stopień trud­noś­ci jest różny (np. Red­mayne mógł spotkać Hawkinga, Cum­ber­batch nie miał nawet nagranego gło­su Turinga, Carell miał sztuczny nos, Bradley Coop­er musi­ał zamknąć się na siłowni) ale jed­nak wszys­tko to w mniejszym lub więk­szym stop­niu pole­ga na pewnej trans­for­ma­cji. I na tym tle zwierz chy­ba woli role stwor­zone bez żad­nych punk­tów odniesienia poza włas­ną wyobraźnią. Ale w sum­ie jak­by Red­mayne wygrał to zwierz nie wywiesi czarnej flagi.

the-theory-of-everything-eddie-redmayne-2-3

Zwierz miał wraże­nie że wiele w Teorii Wszys­tkiego robi muzy­ka. Nawet nieco za dużo jak na gust zwierza

Red­mayne strasznie przykry­wa swo­ją rolą wysił­ki innych aktorów tym­cza­sem należy powiedzieć dwa słowa o Felic­i­ty Jones. Zdaniem zwierza tym co jest najwięk­szym minusem jej roli to fakt, że na tle zmieni­a­jącego się Red­mayne ona fizy­cznie za bard­zo pozosta­je taka sama. Mimo, ze film obe­j­mu­je dwadzieś­cia pięć lat to nieste­ty od początku do koń­ca mamy na ekranie śliczną młodą dziew­czynę. Nie jest to jed­nak wina aktor­ki tylko chy­ba pewne reży­ser­skie przeocze­nie czy założe­nie że zmi­ana fryzury wystar­czy by aktor­ka się postarza­ła. Tym­cza­sem sama Felic­i­ty Jones gra bard­zo dobrze, zwłaszcza w sce­nach naras­ta­jącej w niej frus­tracji, czy  wtedy kiedy zaczy­na­ją powolutku ulaty­wać z niej negaty­wne emoc­je. W sum­ie trze­ba aktorce przyz­nać że robi dużo dobrego dla roli i tylko dzię­ki niej widz­imy postać z krwi i koś­ci a nie świętą. Ale ponown­ie jej też przy­chodzi wal­czyć ze sce­nar­iuszem zwłaszcza wtedy kiedy w fab­ule pojaw­ia się Jonathan, którego wątek jest najm­niej sub­tel­nie przeprowad­zonym wątkiem od bard­zo daw­na. Co praw­da trze­ba przyz­nać że gra­ją­cy go Char­lie Cox jest w swo­jej roli abso­lut­nie przeu­roczy ale właśnie, jego bohater – bądź co bądź ważny dla fabuły skła­da się z przemiłego uśmiechu i loczków. Nie jest to szczegól­nie przykre ale ponown­ie moż­na dopisać coś do długiej listy wątków i postaci które moż­na było poprowadz­ić odrobinę lepiej.

movies-theory-of-everything-1

Zdaniem zwierza dopiero było­by ciekaw­ie gdy­by w ogóle uczynić Hawkinga postacią drugoplanową

Zwierz ma swo­ją teorię doty­czącą Teorii Wszys­tkiego i jej pop­u­larnoś­ci. Otóż moi drodzy przez lata najpop­u­larniejszym gatunkiem fil­mowym był stary dobry melo­dra­mat. Jed­nak z cza­sem zarówno ten gatunek jak i spoko­jne filmy oby­cza­jowe niemal kom­plet­nie zniknęły z hory­zon­tu. W ich miejsce pow­stała pust­ka którą w tym sezonie wypełniły filmy biograficzne. Bo tak naprawdę  his­to­ria małżeńst­wa w cza­sach wzlotów upad­ków i kryzysów z fizyką czy z samym Hawkingiem niewiele ma wspól­nego. Gdy­by nikt na wid­owni nie wiedzi­ał o kim mowa całość przemówiła­by do widzów w podob­ny sposób. Jest to dość symp­to­maty­czne bo prze­cież dość podob­ną drogą idzie też Imi­ta­tion Game – gdy­by Tur­ing nie rozpra­cowywał Enigmy to jego his­to­ria też była­by dla widza ciekawa. Prob­lem pole­ga jed­nak na tym, że kiedy wąt­ki oby­cza­jowe pojaw­ia­ją się na pier­wszym planie to sam fakt że doty­czą oso­by sławnej czy genial­nej jeszcze nie gwaran­tu­je, że będą ciekawe czy porusza­jące. Samo zaś prowadze­nie wątków oby­cza­jowych jest trudne bo trze­ba z jed­nej strony budz­ić emoc­je i widza z drugiej strony nie moż­na przeszarżować. Zdaniem zwierza Teo­ria Wszys­tkiego to nawet niezły film oby­cza­jowy który jed­nak traci na tym, że twór­cy (pewnie z racji opowieś­ci o ludzi­ach żyją­cych) boją się cza­sem zatrzy­mać się na poważniejszym problemie.

The Theory of Everything

Należy przyz­nać że film jest bard­zo ładny

Zwierz pisał że nie należy oce­ni­ać filmów po tym czym nie są. Ale moż­na zgłaszać pos­tu­laty. Zwierz ma po Teorii Wszys­tkiego dwa. Po pier­wsze – chci­ał­by by już po najdłuższym życiu Hawkinga ktoś nakrę­cił film kładą­cy nacisk na jego kari­erę naukową (nie sprowadza­jąc jej do sce­ny – jeśli rosyjs­ki pro­fe­sor przyz­na­je mi rację to musi to być praw­da) – cho­ci­aż­by dlat­ego, że filmy o kari­er­ach naukowych naprawdę są ciekawe i mają wszelkie obow­iązkowe dra­maty­czne zwroty akcji. Po drugie – jeśli już kręcimy film właś­ci­wie o kobiecie, a właś­ci­wie o tym jak bard­zo skom­p­likowane jest jed­nocześnie życie z geniuszem i człowiekiem wyma­ga­jącej bezus­tan­nej opie­ki to może… może nakręćmy film o niej. Sko­ro  sce­nar­iusz fil­mu pow­stał w opar­ciu o jej wspom­nienia to dlaczego nie zro­bić fil­mu o niej. Z jej per­spek­ty­wy, ją przed­staw­ia­jąc nam jako główną bohaterkę, jej poświę­ca­jąc najwięcej ekra­nowego cza­su. Prawdę powiedzi­awszy – zdaniem zwierza był­by to wtedy film nie tylko bez porów­na­nia ciekawszy ale i – nawet w takiej swo­jej oby­cza­jowej formie – bardziej nowa­tors­ki czy przeło­mowy. Zwier­zowi marzy się ten film z Hawkingiem w roli dru­go­planowej. Ale sko­ro już mamy film tak nakrę­cony to może cho­ci­aż akc­ja pro­mo­cyj­na była­by nastaw­iona trochę bardziej na wspom­nie­nie, że to film dwój­ki bohaterów i dwój­ki aktorów. Tak zwierza naszło po sean­sie. Teo­ria Wszys­tkiego funkcjonu­je bowiem jako „Ten film o Hawkingu”. Co jest nie dość że nie prawdzi­we co niespraw­iedli­we. W końcu to film o małżeńst­wie. A w nim zazwyczaj bywa dwo­je ludzi.

Ps: Jak cud­own­ie moż­na po tym filmie ziden­ty­fikować obec­nych na sali wiel­bi­cieli kul­tu­ry bry­tyjskiej jest w tym filmie sce­na tak pięknie naw­iązu­ją­ca do Dok­to­ra Who że każdy fan musi się zaśmi­ać – i wiecie co na sean­sie na którym był zwierz usłyszał on też śmiech z innego rzę­du niż ten w którym siedział.

Ps2: Zwierz zapom­ni­ał dodać, że w filmie jest kil­ka całkiem dow­cip­nych scen, przy czym nigdy nie wiado­mo kiedy się ich spodziewać.

40 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online