Home Ogólnie Stosunek obserwowany czyli wcale nie takie skandaliczne Masters of Sex

Stosunek obserwowany czyli wcale nie takie skandaliczne Masters of Sex

autor Zwierz

Hej

Co roku we wrześniu trze­ba pod­jąć kil­ka istot­nych decyzji doty­czą­cych naszych seri­alowych planów na następ­ny rok. W isto­cie cała czyn­ność sprowadza się do oglą­da­nia masy pilotażowych odcinków by w końcu stracić wiarę, że oglą­danie seri­ali ma jeszcze sens. Ilość marnych czy nija­kich odcinków, jakie trafia na ekrany telewiz­orów jest zawsze zatr­waża­ją­ca, zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę, jak ostre jest sito selekcji pomysłów na seri­ale. Jed­nak raz na jak­iś czas trafia się pilot, co, do którego praw­ie nie mamy zas­trzeżeń i który każe bez zas­tanowienia dopisać do rozkładu seri­alowych fas­cy­nacji nową datę. A takim odcinkiem jest pilot nowego seri­alu Show­time “Mas­ters of Sex”. Seri­alu, który paradok­sal­nie jest dużo mniej skan­dal­iczny niż wskazy­wał­by na to tem­at i tytuł.

Teo­re­ty­cznie wydawać by się mogło, że ser­i­al w którym bohaterowie spędza­ją sporo cza­su obser­wu­jąc jak ludzie upraw­ia­ją seks będzie skan­dal­iczny. Tym­cza­sem wyszło bard­zo ciekaw­ie i zaskaku­ją­co daleko od taniej sensacji

 

Twór­cy telewiz­ji kablowych prze­bi­ja­ją się w speł­ni­a­n­iu społecznego zapotrze­bowa­nia na goliznę i seks w telewiz­ji. To, czego nie moż­na zro­bić w grzecznych stac­jach ogóln­o­dostęp­nych daje napęd stacjom komer­cyjnym — nie bez powodu po sieci krąży filmik zapew­ni­a­ją­cy ‘It’s not porn, It’s HBO”. Takiego stęże­nia nagich biustów i poślad­ków nie ma nawet w sto­jącej damską pier­sią pol­skiej kine­matografii. Ale, mimo, że wszyscy w seri­alach radośnie ze sobą syp­i­a­ją, seks nadal pozosta­je rozry­wkowym dodatkiem do innych dra­maty­cznych wątków, który ide­al­nie dzieli odcinek na kole­jne rozdzi­ały i pod­powia­da, kiedy moż­na iść do kuch­ni zro­bić sobie kanap­kę. W Mas­ters of Sex jest inaczej. Mimo, że ser­i­al dzieje się w USA lat pięćdziesią­tych sex stanowi jego cen­tral­ny tem­at. Bez zbęd­nej prud­erii, ale także bez niezdrowej ekscy­tacji przyglą­damy się dwójce badaczy (słyn­ni William Mas­ters i Vir­ginia John­son), którzy jako pier­wsi zadali sobie pytanie — co tak właś­ci­wie fizy­cznie dzieje się w ciele człowieka, który upraw­ia seks. Jak nie trud­no sobie wyobraz­ić bada­nia takie wyma­ga­ją obserwacji w trak­cie samego aktu co nawet dziś budzi pewne zas­trzeże­nia, a co dopiero w prud­eryjnej Ameryce lat 50. Ale nasi bohaterowie obserwac­je prowadzą, a to z zegarkiem i latarką w zębach, siedząc w szafie, bądź to w steryl­nym szpi­tal­nym pomieszcze­niu z pac­jen­ta­mi obwies­zony­mi kabla­mi. Wszys­tko dla dobra nau­ki. Choć może się wydawać, że tem­aty­ka sprawi, że ser­i­al będzie nieco per­w­er­syjny to nic bardziej błęd­nego. Seks zarówno dla seri­alowych badaczy jak i dla twór­ców seri­alu jest naj­nat­u­ral­niejszą z rzeczy, a co za tym idzie, jeśli ode­jmiemy od niego społeczne tabu pozosta­je jedynie kwes­t­ia satys­fakcji, przy­jem­noś­ci i fizjo­log­icznej mechani­ki całego pro­ce­su. O dzi­wo nie trud­no tą per­spek­ty­wę badaczy przyjąć — przy­na­jm­niej, kiedy mówimy o ich bada­ni­ach i widzieć w ich dzi­ała­ni­ach raczej walkę o zwycięst­wo wiedzy nad niewiedzą, niż pod­nosze­nie podglą­dact­wa do poziomu nau­ki. Zwłaszcza, że sce­narzyś­ci potrafią znaleźć w tych skan­dal­icznych na ówczesne cza­sy dzi­ała­ni­ach sporą dawkę komizmu.

Co ciekawe, choć ser­i­al nie jest jakoś szczegól­nie fem­i­nisty­czny to niemal od samego początku wyglą­da na to, że bada­nia naszego dziel­nego due­tu więcej mogą zmienić w życiu sek­su­al­nym kobi­et niż mężczyzn.

Ser­i­al (przy­na­jm­niej w pier­wszym odcinku) doskonale zderza to medy­czne, pozbaw­ione styg­matyza­cji trak­towanie sek­su z oby­cza­jowoś­cią lat 50. Prowadzą­cy bada­nia Mas­ters, może uważać seks za źródło wszelkiej ludzkiej twór­c­zoś­ci, ale sam w łóżku z żoną jest nastaw­iony wyłącznie na prokreację i nawet do koń­ca się nie roz­biera. Co więcej, jak prawdzi­wy mężczyz­na z lat 50 winą za niepłod­ność obar­cza żonę, pozwala­jąc jej żyć w poczu­ciu winy, (mimo, że najpewniej to on odpowiedzial­ny jest za brak potomst­wa). Podob­nie wyz­wolona asys­ten­t­ka naszego badacza Vir­ginia John­son. Jej otwartość pozwala pozyskać nowych uczest­ników badań, ale kiedy próbu­je wytłu­maczyć swo­je­mu kochankowi, że małżeńst­wo nie jest w jej planach (miała już dwóch mężów) dosta­je po twarzy (w znakomitej sce­nie przy­pom­i­na­jącej nam, że stan­dardy bard­zo się zmieniły) i zostanie nazwana dzi­wką. Nieza­leżnie od tego co opowia­da nowym chęt­nym do udzi­ału w bada­ni­ach, kobi­etom jeszcze nie wol­no wikłać się w związ­ki gdzie jest seks a nie ma miłości.

Teo­re­ty­cznie w seri­alu wszys­tko wyglą­da trochę jak z Mad Men, od mebli po ubra­nia, ale ton pro­dukcji jest zde­cy­dowanie inny.

Wyda­je się z resztą, że twór­com udało się odd­ać spory kawałek oby­cza­jowoś­ci lat 50 bez popada­nia w melan­cholię. Zwłaszcza w sferze oby­cza­jowej, gdzie  z jed­nej strony nasz postępowy lekarz prze­niesie murzynkę do lep­szego skrzy­dła dla białych by pomóc jej zajść w ciążę, z drugiej będzie trak­tował swo­ją żonę jak­by była nie do koń­ca ważną i myślącą istotką. Podob­nie młody sym­pa­ty­czny lekarz, który nie zawa­ha się uderzyć kobi­ety, skon­fun­dowany samą myślą, że kobi­eta może odd­zielić miłość od sek­su. Przy czym w warst­wie wiz­ual­nej wszys­tko jest na swoim miejs­cu — ubra­nia, wys­trój wnętrz rek­wiz­y­ty — wszys­tko w równie pięknej este­tyce do Mad Men, choć budu­jące świat zde­cy­dowanie mniej pocztówkowy. O ile bohaterowie Mad Men zda­ją się doskonale zdawać sprawę, że świat, w którym żyją się kończy (i częs­to pochodzą do tego refleksyjnie) o tyle bohaterowie Mas­ters of Sex po pros­tu w tym świecie żyją, jeszcze nie przyglą­da­jąc mu się z dystansem.

Bohaterowie są ciekawi bo niejed­noz­naczni — w niek­tórych momen­tach lubimy Mas­ter­sa za jego pasję badaw­czą, w innych wyda­je się, że trud­no o więk­szego sukinsyna.

Mas­ter of Sex to dodatkowo ser­i­al znakomi­cie zagrany. Ponoć główną rolę miał grać Paul Bet­tany, ale ostate­cznie przy­padła ona Mich­e­lowi Sheenowi. Trze­ba powiedzieć, że nie moż­na było trafić lep­iej. Sheen jest doskon­ały, jako lekarz per­fekcjon­ista i pra­co­ho­lik, który z jed­nej strony wypowia­da się o swoich badanych z pasją (nie ukry­wa, że jego ambicją są najwyższe naukowe zaszczy­ty) z drugiej jest w nim cały czas jak­iś dys­tans i zim­no, które każe pode­jrze­wać, że czegoś mu jed­nak w życiu braku­je mimo pięknej żony, dobrze prowad­zonej prak­ty­ki i przeło­mowych badań. Nie jest to bohater wyco­fany, bywa niekiedy niegrzeczny, niekiedy nieczuły i właś­ci­wie trud­no go lubić, ale nie trud­no zrozu­mieć, dlaczego budzie moc­je, dlaczego inni bohaterowie go toleru­ją czy krążą wokół niego stara­jąc się dowiedzieć jak najwięcej o celu jego badań. Bez­cenne są też te momen­ty, kiedy twarz Sheena rozświ­et­la sze­ro­ki uśmiech sugeru­ją­cy, że gdzieś tam w tym pra­co­ho­liku skrył się człowiek  zde­cy­dowanie bardziej rados­ny, który z jakichś powodów skrył się za bari­erą profesjonalizmu.

 

  Widzi­cie każdy musi w końcu jako pier­wszy zadać przeło­mowe pytanie…

Niem­niej nie ma wąt­pli­woś­ci, że ser­i­al krad­nie Lizzy Caplan, jako Vir­ginia Jonhson — sekre­tar­ka, mat­ka dwój­ki dzieci, kobi­eta, która zde­cy­dowanie umie odd­zielić miłość od sek­su i spo­jrzeć bez złudzeń na oby­cza­jowość swoich cza­sów. Caplan znana pewnie więk­szoś­ci widzów z znakomitego seri­alu Par­ty Down (o fir­mie cateringowej)  jest w swo­jej roli aut­en­ty­cznie znakomi­ta. Zwierz miał wraże­nie, że dawno nie widzi­ał na ekranie takiej swo­body, bijącej od aktor­ki i postaci inteligencji, ale także uroku. Nie trud­no nam pol­u­bić Vir­ginię, która doskonale radzi sobie w świecie, który prze­cież na każdym kroku wyda­je się nieprzy­jazny. Do tego aktor­ka wnosi na ekran świeżość i aut­en­ty­czność, postaci, która z koniecznoś­ci wybi­ja się z oby­cza­jowoś­ci swoich cza­sów. I choć na razie o jej bohater­ce wiemy w sum­ie niewiele to nie trud­no ją pol­u­bić i życzyć jej wszys­tkiego najlepszego.

I dostać przeu­roc­zo dosad­ną odpowiedź.

Zwierz musi powiedzieć, że spodobało mu się pode­jś­cie twór­ców do najbardziej drażli­wej kwestii seri­alu tego typu, czyli do nagoś­ci. Zwierz dawno nie widzi­ał pro­gra­mu, który przy­na­jm­niej z per­spek­ty­wy zwierza pokazy­wał, że wszelkie kine­matograficzne lęki to wiele hała­su o nic i że pokazanie nagiego bius­tu na ekranie nie musi oznaczać, że  w owej sce­nie będzie wyłącznie biust. Doskonale widać to w sce­nie gdzie biorą­ca udzi­ał w bada­ni­ach prosty­tut­ka ujaw­nia Mas­ter­sowi, że z mężczyz­na­mi syp­ia tylko dla kasy zaś ogól­nie intere­su­ją ją kobi­ety. Sce­na jest dow­cip­na, doskonale zagrana i fakt, ze aktor­ka jest pół­na­ga nie budzi ekscy­tacji. Tak jest — przy­na­jm­niej w odczu­ciu zwierza przez cały odcinek i w sum­ie to odsła­ni­an­ie neu­tral­izu­je nagość dużo bardziej niż wtedy, kiedy wszys­t­kich się szczel­nie owi­ja prześcier­adła­mi. Dzię­ki temu ser­i­al mimo mar­ketingowo gorszącego tem­atu tak naprawdę dale­ki jest od epa­towa­nia sek­sem, co może się wydawać dzi­wne, ale doskonale pasu­je do kon­wencji. Taka a nie inna tem­aty­ka seri­alu, pozwala nato­mi­ast zanurzyć się w oby­cza­jowość w jej najbardziej restryk­cyjnych obszarach. Jak już zwierz wspom­ni­ał, od razu po pier­wszym odcinku ma się ochotę na następ­ne, i choć wiado­mo jak to się skończy (każdy, komu nazwisko John­son i Mas­ters obiło się o uszy wie, jakie były dal­sze losy badaczy i badań, kto zaś nie wie może bez trudu dowiedzieć się z Wikipedii) to jed­nak jest to tak zagrane, że oglą­da się z olbrzymią przy­jem­noś­cią.  Zwłaszcza, że ser­i­al pozwala spo­jrzeć na współczesne zachowa­nia sek­su­alne z innej per­spek­ty­wy i uświadamia zapewne wielu wid­zom, że to, co dziś uzna­je­my za oczy­wiste musi­ało kiedyś zostać odkryte. Przez naukow­ca, który jako pier­wszy głośno zadał pytanie, po co Kobi­ety uda­ją orgazm. I dostał jedyną słuszną odpowiedź. Jaką? A to już musi­cie się dowiedzieć z serialu.

Ps: Zwierz będzie kon­tyn­uował swo­je boje z pre­miera­mi seri­alowy­mi i postara się odnieść do chwalonego przez wszys­t­kich Sleepy Hallow.

Ps2: Zgad­ni­j­cie kto idzie jutro oglą­dać Top Gear w Warsza­w­ie? Zgadliście ;)

10 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online