Home Seriale Północnoirlandzka konfuzja czyli o “The Lovers”

Północnoirlandzka konfuzja czyli o “The Lovers”

autor Zwierz
Północnoirlandzka konfuzja czyli o “The Lovers”

Jestem skon­ster­nowana. Wydawać by się mogło, że po kilku­nas­tu lat­ach uważnego przyglą­da­nia się kul­turze pop­u­larnej mało co jest w stanie wywołać we mnie uczu­cie zupełnego zmiesza­nia. Na pewno nie pode­jrze­wałabym o to pro­dukcji, która pojaw­iła się w zeszłym miesiącu na SkyShow­time, bez dosłown­ie żad­nej reklamy. A jed­nak – spośród wielu doskon­ałych i słabych pro­dukcji jakie oglą­dałam w ostat­nich miesią­cach ta wywołała we mnie najwięcej reflek­sji, jed­nocześnie nie dając spoko­ju. I nie, nie jest to „Klątw” (ser­i­al wybit­ny!) ale ser­i­al „Lovers”. Nieste­ty, żeby opowiedzieć o mojej kon­fuzji muszę wrzu­cić post ze spoilerami.

 

Ser­i­al „Lovers” wypro­dukowany przez telewiz­ję Sky (stąd pewnie znalazł się na pol­skiej plat­formie), na pier­wszy rzut oka wyglą­da jak kome­dia roman­ty­cz­na. Oto mamy dwójkę bohaterów. Ona, pracu­je w lokalnym super­marke­cie w Belfaś­cie, on jest prezen­terem telewiz­yjnym z Lon­dynu. Spec­jal­izu­je się w poli­ty­cznym komen­tarzu. Irlan­dia Północą nie jest mu zupełnie obca, jak się dowiadu­je­my – stąd pochodz­iła jego mat­ka, która przeniosła się do Lon­dynu. Ojca, angli­ka, bohater nigdy nie poz­nał. Ta dwój­ka spo­ty­ka się w dość zaskaku­ją­cym momen­cie – on ucieka przed lokalny­mi chuli­gana­mi, ona w ogród­ku, postanaw­ia ode­brać sobie życie. Wpada­ją na siebie i… coś iskrzy.

 

 

Tu zaczy­na się pier­wsza połowa seri­alu, która jest anal­izą rodzącego się pomiędzy nimi uczu­cia. Od samego początku jest pewne, że to co do siebie czu­ją przy­cią­ga ich bardziej niż cokol­wiek, co kiedykol­wiek czuli. Nasz bohater ma dziew­czynę, którą z resztą poz­na­je­my. Nie jest ani nie miła, ani zła, ani paskud­na. Wręcz prze­ci­wnie – zda­je się być przesym­pa­ty­cz­na. Nic jed­nak to nie zmieni – bohaterowie – Sea­mus i Janet – będą razem. Już ten sam początek seri­alu wywołał u mnie sporo sprzecznych emocji. Nie przepadam za trak­towaniem wątku zdrady i roman­su jako coś co musi się zdarzyć. Nie wiem też czemu twór­cy upier­a­ją się byśmy postrze­gali to jako dowód na to, że nasza para po pros­tu musi być razem. W isto­cie nim miną cztery odcin­ki nasi bohaterowie zda­ją się być bardziej okrut­ni niż romantyczni.

 

No dobrze, ale fakt, że w świecie fil­mu zdra­da jest raczej narzędziem nar­ra­cyjnym niż odbi­ciem real­nych emocji i wyborów moral­nych – jestem w stanie przyjąć. Nie muszę się z tym zgadzać, ale niekoniecznie mnie to dzi­wi. Tym co mnie zdzi­wiło, był plot twist, który pojaw­ia się wtedy, kiedy naszego bohat­era i bohaterkę ma czekać pozornie rados­ny związek – nic ich już nie trzy­ma, Sea­mus zer­wał z narzec­zoną, Janet przes­tała twierdz­ić, że nie będzie dla niego dobrą part­nerką. I właśnie wtedy – trochę jak kró­li­ka z kapelusza sce­narzyś­ci postanaw­ia­ją wyciągnąć… Trou­bles, czyli ład­ną wielce bry­tyjską nazwę na wojnę domową w Irlandii.

 

Tu następu­je najdzi­wniejszy zabieg nar­ra­cyjny w his­torii lek­kich seri­ali oby­cza­jowych. Oto okazu­je się, że Janet ma za sobą trzylet­ni pobyt w więzie­niu za udzi­ał w jed­nej z grup ter­ro­rysty­cznych (nazy­wanej potocznie „Lovers” co oznacza, że tytuł seri­alu jest dwuz­naczny), Sea­mus z kolei wciąż żyje z traumą wynika­jącą z fak­tu, że pod naciska­mi nacjon­al­istów jego mat­ka musi­ała opuś­cić Północ­ną Irlandię i wychowała go w oder­wa­niu od korzeni, rodziny i poczu­cia przy­należnoś­ci. Nie dzi­wi więc, że Sea­mus nie przyj­mu­je tej infor­ma­cji szczegól­nie dobrze. Zwłaszcza, że jak słusznie zauważa – to nie jest coś co nie wpłynie też na jego zawodową kari­erę, bo jed­nak komen­ta­tor poli­ty­czny, raczej nie poradzi sobie, gdy media dowiedzą się, że jego part­ner­ka była członk­inią orga­ni­za­cji uznawaną w UK za ter­ro­rys­tów. Przy czym, żeby było jasne – twór­cy pod­kreśla­ją, że udzi­ał w tej orga­ni­za­cji był raczej wynikiem frus­tracji, zwłaszcza po śmier­ci ojca zamor­dowanego w tym konflikcie.

 

 

No nie powiem – grubo. Sam pomysł na plot twist początkowo mnie zaskoczył, ale pomyślałam – okej, to może być fan­tasty­czny sposób by pokazać, że lata mija­ją a ludzie wciąż żyją z kon­sek­wenc­ja­mi tego co wydarzyło się w Irlandii Północ­nej. Po pełnym nadziei zakończe­niu „Der­ry Girls” taka erra­ta wydała­by się całkiem ciekawa. Prob­lem w tym, że zaraz po ujawnie­niu tych infor­ma­cji, i włącze­niu tego wątku do his­torii… sce­narzyś­ci wyda­ją się naty­ch­mi­ast nim nudz­ić. Sprawy, które dla wielu osób do dziś są istot­nym ele­mentem ich biografii, traumy czy braku poczu­cia przy­należnoś­ci, zosta­ją po pros­tu wyko­rzys­tane jako niespodziewana per­tur­bac­ja. Nim ser­i­al się skończy, nagle przes­tanie mieć to jakikol­wiek znacze­nie. I to nie dlat­ego, że nasza dwój­ka jakoś głęboko poroz­maw­iała o tym jak odnoszą się do tych kwestii, ale dlat­ego, że oczy­wiś­cie – nasz bohater musi­ał uświadomić sobie, że uczu­cie jest ważniejsze od kari­ery i nie może być snobem z telewizji.

 

Przyz­nam, kiedy sześ­ciood­cinkowy ser­i­al się skończył (z leci­utką sug­estią drugiego sezonu) przez chwile nie mogłam dojść do ładu z tym co czu­ję. Z jed­nej strony – rozu­miem, że przy­wołanie his­torii roz­gry­wa­jącej się w Irlandii Północ­nej, bez naw­iąza­nia do Trou­bles, może się wydawać sporym pominię­ciem. Z drugiej – nigdy nie widzi­ałam, by ele­ment jak najbardziej współczes­nej his­torii wewnętrznych kon­flik­tów przy­woły­wać w taki sposób. Nie mówię, że te ele­men­ty nie mogą się pojaw­ić w seri­alach gatunkowych – wspom­ni­ane „Der­ry Girls” fan­tasty­cznie pokazy­wały, że moż­na pogodz­ić sit­com, i doskon­ałą anal­izę doras­ta­nia w świecie kon­flik­tu. Tylko, że tu twór­cy przy­wołu­ją rzeczy nie do pogodzenia, po czym – postanaw­ia­ją je zig­norować. Roman­ty­cz­na opowieść nie jest pretek­stem by przyjrzeć się temu co wciąż dzieli i boli, ale sta­je się wyjś­ciem do tego – jak to zig­norować. Przyz­nam, że nasuwa­ją­ca się puen­ta, że miłość jest ważniejsza od tych podzi­ałów, wyda­je się nie tylko trochę nai­w­na, ale też zupełnie pozbaw­iona wrażli­woś­ci dla tych którzy rzeczy­wiś­cie mają momen­ty takiego spotka­nia dwóch zupełnie innych światów.

 

 

Gdy­by jed­nak tu się moja kon­fuz­ja kończyła było­by mało. Otóż twór­cą i sce­narzys­tą seri­alu jest David Ire­land. To dram­atopis­arz z Irlandii Północ­nej, który dla telewiz­ji napisał trzy odcin­ki „Der­ry Girls” ale jest dużo bardziej znany, ze swoich sztuk. Jed­na z nich Cyprus Avenue zebrała worek nagród i była bard­zo dobrze oce­ni­ana. Podob­nie z resztą jak inna Ulster Amer­i­can. Nie mamy tu więc dzieła, które wyszło spod ręki kogoś, kto nie wie o co chodz­iło, czy nie spędz­ił dużo cza­su na reflek­sji nad tym jak kon­flikt w Irlandii Północ­nej przełożył się na psy­chikę, tych którzy brali w nim udzi­ał. Być może – gdy­by potrak­tować ser­i­al jak sztukę, to ten plot twist pod koniec wydawał­by się ciekawszy. Choć nawet wtedy – dobre zakończe­nie, które przy­chodzi jakieś dwadzieś­cia min­ut po tym jak bohaterowie spo­tyka­ją się z właś­ci­wie nierozwiązy­wal­nym kon­flik­tem jest na swój sposób dzi­wne. Oczy­wiś­cie mogłabym fan­tazjować, że końcówka miała być inna, ale w świecie telewiz­ji trud­no zaprosić widzów do komedii roman­ty­cznej tylko po to by zostaw­ić ich z przygnębi­a­ją­cym dra­matem o podzi­ałach, które wciąż tlą się w społeczeństwie,

 

Przy czym zakładam, że przyjęłabym to zakończe­nie inaczej, gdy­by nie fakt, że od momen­tu total­nego odrzuce­nia różnic, do momen­tu pogodzenia się kochanków mija bard­zo niewiele cza­su. Na tyle niewiele, że trud­no uwierzyć, że mogli real­nie prze­myśleć nie tylko to, że podzi­ały nie mają dla nich znaczenia, ale też – jak wpłyną na całe ich życie. Oczy­wiś­cie może­my sobie tłu­maczyć, że pier­wsza część seri­alu pokaza­ła nam oso­by dość impul­sy­wne, ale wciąż – braku­je tu trochę więcej miejs­ca na reflek­sję, na jakieś pogodze­nie się z tym czego nie da się zmienić. Bard­zo mnie intrygu­je czy ser­i­al od początku miał tak wyglą­dać i czy w związku z tym cała fabuła jest tylko przy­gry­wką do np. drugiego sezonu, w którym twór­ca będzie się zas­tanaw­iał czy oso­ba pub­licz­na mogła­by się umaw­iać z kimś kto ma za sobą pobyt w więzie­niu za terroryzm.

 

Lovers” to pod wielo­ma wzglę­da­mi dobry ser­i­al. Bard­zo podo­ba mi się jak stara się ująć poczu­cie przy­należnoś­ci do lokalnej wspól­no­ty. Belfast jawi się jako mała wios­ka, gdzie wszyscy, wszys­t­kich zna­ją i co więcej – bard­zo się o Janet martwią. Sce­ny w lokalnym super­marke­cie, gdzie szef i pozostali pra­cown­i­cy stara­ją się objąć opieką i delikat­nie pod­chodz­ić do życia prze­chodzącej kryzys koleżan­ki – są moi­mi ulu­biony­mi. Ser­i­al dobrze gra też jako kome­dia roman­ty­cz­na — John­ny Fly­nn i Roisin Gal­lagher mają świet­ną chemię. Tak dobrą, że praw­ie moż­na nie kwes­t­ionować tego jak paskud­nie zachowu­ją się wobec ludzi wokół nich. Co praw­da ser­i­al przy­pom­i­na trochę rozbity na sześć odcinków film, ale dziś to nie jest już tak rzad­kie, żeby uznawać to za sporą wadę.

 

 

Jak widzi­cie – nie ma seri­alu tak nie ważnego, by nie móc o nim napisać kilku stron tek­stu. Ja sama pozosta­je w pewnej kon­ster­nacji. Czy uznać, że sko­ro opowieść napisał twór­ca z Irlandii Północ­nej, to jest tam warst­wa, której nie widzę? Czy przyjąć, że obec­nie już to rzeczy­wiś­cie nie są podzi­ały tak ważne by się w nie zagłębi­ać? Czy może w tej his­torii zadzi­ałały jed­nak ręce bry­tyjskiego dys­try­b­u­to­ra, który zawsze będzie nieco inaczej przed­staw­iał znacze­nie tych wydarzeń? Nie mam tu żad­nej jed­noz­nacznej odpowiedzi, raczej – rzad­ko pojaw­ia­jące się u mnie, przy zetknię­ciu z bry­tyjską kul­turą, poczu­cie – niewystar­cza­jącej kom­pe­tencji kul­tur­owej. Wyda­je mi się, że jestem w stanie przełożyć sobie zaprezen­towane w filmie podzi­ały na inne kon­flik­ty, ale też – mogę nie ori­en­tować się w niuansach. Co pokazu­je, że cza­sem bliskość językowa potrafi być zwod­nicza. To, że ser­i­al jest w języku, który rozu­miem i roz­gry­wa się teo­re­ty­cznie w ramach, które znam niekoniecznie znaczy, że jestem w stanie wszys­tko w nim dostrzec. Mogę nato­mi­ast z tej kon­ster­nacji napisać wpis, żebyś­cie byli równie skołowani co ja.

0 komentarz
2

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online