Jak zapewne wiecie wczoraj minęło piętnaście lat od chwili kiedy świat zobaczył młodych aktorów wybranych do głównych ról w Harrym Potterze. Tym samym możemy spokojnie odliczyć 15 lat od czasu kiedy seria filmów o młodym czarodzieju w mniejszym lub większym stopniu zawładnęła naszym życiem. Z tej okazji zwierz prezentuje niesłychanie subiektywny spis 15 rzeczy, które Harry Potter wniósł do naszej marnej egzystencji
Nowe pokolenie angielskich aktorów – rzadko się zdarza by można było powiedzieć że seria filmów stała się wylęgarnią całego pokolenia aktorskiego. Ale w przypadku Harrego Pottera trochę tak jest i nie chodzi tylko o odtwórców głównych ról. Przez film przewinęli się też młodzi brytyjscy aktorzy którzy naprawdę znani staną się z zupełnie innych ról (np. Robert Pattinson czy Domhnall Gleeson), zaś nawet aktorzy drugoplanowi zaczynają całkiem przyzwoite (i to międzynarodowe!) kariery. Doskonałym przykładem jest Alfred Enoch który przecież w Potterze grał rolę praktycznie trzecio planową a dziś gra jedną z głównych ról w How To Get Away With Murder. Przy czym nie ukrywajmy – mimo, że Daniel Radcliffe jest obecnie całkiem lubianym (zwierz go uwielbia) i ciekawym aktorem to chyba obecnie największą karierę robi z głównej trójki aktorów Emma Watson. Nie tylko przyjmuje ciekawe role, ale także stała się jedną z młodych aktorek która energicznie wypowiada się w kwestii feminizmu. Nie wiele starszych aktorek się na to decyduje tym bardziej można się cieszyć, że tak ładnie to aktorskie pokolenie rośnie. Zwierz nie ma wątpliwości, że jeszcze długo będziemy łapać się na tym, że dorosłych już aktorów znamy z czasów kiedy byli dziećmi (choć jak się patrzy na ostatnią sesję zdjęciową odtwórcy roli Nevilla Longbottoma to możne nie jest to dokładnie ta myśl która powinna nam przychodzić do głowy)..
Park rozrywki – jasne to nie przychodzi wam jako pierwsze do głowy kiedy myślicie o swoich wspomnieniach związanych z filmem,ale pomyślcie. Gdyby nie nakręcono filmów nie byłoby możliwości zwiedzania planów filmowych, oglądania rekwizytów i wszystkich tych cudownych elementów składających się na świat Harrego Pottera. Choć filmy nie we wszystkich budzą entuzjazm to same dekoracje i pomysły na wygląd świata, zawsze stały na wysokim poziomie. Dlatego zwierz uważa że to cudowne, że nie tylko zbudowano kawałek magicznego świata, gdzieś w Anglii ale że teraz można do niego zajrzeć i wziąć do ręki prawdziwą różdżkę. Jeśli zwierz będzie miał fundusze to następnym razem odwiedzając Anglię na pewno tam skoczy, przekonać się jak to wszystko wygląda naprawdę.
Nowych fanów Maggie Smith – Maggie Smith zawsze była cudowna, od młodości kiedy ponoć kradła sceny Laurence Olivierowi, przez późniejszą bohaterką karierę sceniczną i filmową. Cóż jednak po Oscarze kiedy młode pokolenie nie kojarzy z kim ma do czynienia? Na całe szczęście jedna rola Minervy McGonagall sprawiła, że dziś pewnie wśród fanów Meggie Smith znajdują się przedstawiciele wszystkich grup wiekowych (w środkowej są ci którzy zakochali się w jej roli w Downton Abbey). I dobrze bo to jedna z najlepszych aktorek jaką w ostatnich dziesięcioleciach miała Wielka Brytania. Cudownie kiedy można kogoś zachęcić do przyjrzenia się jej filmografii mówiąc po prostu „Jeśli widziałeś Harrego Pottera to wiesz jaka jest doskonała”. I będzie to 100% prawda. Do tego Maggie Smith nauczyła wszystkich fanów Pottera że są problemy i drobne niedogodności – w graniu McGonagall nie przeszkodziła jej nawet ciężka choroba. I to jest postawa która sprawia, że patrzy się na aktorkę nie tylko z podziwem ale także z nadzieją, że kiedyś też będzie się miało taką determinację.
Alana Rickamana w czerni – okej to by wystarczyło,ale w sumie zawsze można się rozpisać. Rickman zjadł książkowego Snape’a który miał być raczej odrażający i sprawił, że bohater kojarzy się zupełnie inaczej. Zdaniem zwierza ktoś powinien na jakimś etapie zorientować się,że postać budzi nieco inne uczucia niż powinna ale chyba wszyscy za bardzo zapatrzyli się w Rickmana ewentualnie dali się uwieść temu najbardziej niepowtarzalnemu z głosów we współczesnej kinematografii i nikt nie miał więcej uwag. Zwierz zaś dostał jedną ze swoich ukochanych scen w kinematografii kiedy w drugim Potterze Rickman w takim pięknym czarnym stroju pojedynkuje się z Branaghem. No jakby ktoś dla zwierza kręcił.
Prosty sposób wytłumaczenia kim jest Kenneth Branagh – no właśnie skoro o Branaghu mowa. Kiedy rozmawiamy tak między sobą (tzn. zwierz rozmawia z wami) to zwierz nikomu nie musi tłumaczyćkim tak właściwie jest jego ulubiony aktor i reżyser. Problem pojawia się wtedy kiedy wychodzimy z małego zamkniętego kręgu wielbicieli kultury brytyjskiej i musimy zacząć rozmawiać z tzw. „normalnymi ludźmi”. TU pojawia się problem bo okazuje się, że oni niestety nie reagują entuzjazmem na zdanie „No Branagh, ten który wyreżyserował czterogodzinną wersję Hamleta” lub „Pamiętasz Henryka V z 1989 roku?”. Na całe szczęście kiedy wszystkie podpowiedzi zawiodą zawsze pozostaje możliwość odwołania się do Harrego Pottera. Tyko potem trudno się tłumaczy,że to taki ciekawy aktor i reżyser Szekspirowski. Za to cudowne jest obserwowanie reakcji ludzi którzy uświadomili sobie że ten sam człowiek wyreżyserował Thora i grał Gilderoya Lockharta. Ich miny – bezcenne.
Osiem nocnych premier – zwierz co prawda nie obejrzał wszystkich Potterów na nocnym pokazie przedpremierowym ale na kilku był w nocy. TO cudowne uczucie, kiedy tak bardzo czeka się na film, że chce się go zobaczyć o północy . Zwierz w życiu czekał tak tylko na kilka filmów. I zwykle wychodził z kina strasznie zawiedziony. Zwierz nie będzie ukrywał – kilka ekranizacji Pottera zwierza zawiodło. Ale jednocześnie wszystkie nocne i późne premiery zwierz wspomina cudownie. Jako swojego rodzaju specjalne wydarzenie wyrwane z codzienności, magiczne same w sobie – jeszcze przed dodaniem magii filmu. Zwierz wiele by dał by znów mieć przed sobą serię filmów na których premiery czekałby z podobną niecierpliwością. Choć możliwe że takie wyczekiwanie z wiekiem (trochę!) przechodzi.
Doskonałe efekty specjalne – ok to nie jest tak, że wcześniej w naszym życiu nie było dobrych efektów specjalnych ale jeśli chodzi o książki zawierające wątki fantastyczne (a w sumie nie zekranizowano ich AŻ tak wiele) efektów specjalnych pokazujących jak wygląda troll, smok, bazyliszek i magiczne schody w jeszcze bardziej magicznym zamku – nigdy dość. Zwierz musi szczerze przyznać, że czasem oglądają Grę o Tron czy nawet Władcę Pierścieni (a właściwie ostatnio Hobbita) odnosi wrażenie, że przynajmniej w niektórych przypadkach (smok!) efekty z Pottera są zdecydowanie lepsze. Inna sprawa – dzięki produkcji Pottera we wszystkich dziedzinach tworzenia filmów w Wielkiej Brytanii powiał duch zmian i nowości. Jasne to nie to samo co Władca Pierścieni dla Nowej Zelandii, ale i tak był to całkiem spory finansowy zastrzyk który sprawił, że sporo nowych twórców – od efektów specjalnych po kostiumy znalazło zatrudnienie w filmie. I pracują dalej co zwierza bardzo cieszy bo jak już pisał – od strony wykonania niewiele można filmom o Potterze zarzucić. Jednocześnie Anglicy pokazali, że można u nich nakręcić duży, fantastyczny cykl filmowy .
Największy eksperyment artystyczno/wychowawczy w historii kina – jeszcze nigdy wcześniej w historii kinematografii nie mieliśmy do czynienia z podobnym zjawiskiem. Przez cały cykl filmowy nie zmienili się młodzi odtwórcy głównych ról, podobnie jak większość młodych ludzi grających role drugoplanowe. Tym samym mogliśmy obserwować – jako widzowie, czy szerzej jako uczestnicy kultury popularnej jak właściwie wygada sytuacja w której młody człowiek nie tyle gra w filmach, co spędza całe swoje nastoletnie lata tworząc jedną postać. Oczywiście zdarzało się to wcześniej w przypadku seriali, ale nigdy młodzi ludzie w nich grający nie musieli się na taką skalę mierzyć z popularnością i uwagą mediów i widzów. Jak wyszło? Zdaniem zwierza ciekawe jest to, że przynajmniej trójka aktorów z głównych ról zdecydowała się związać z aktorstwem. To znaczy jasne – niewiele więcej znają ale jednak doświadczenia z planu nie mogły być koszmarne. Zwierz ma też wrażenie, że granie tych samych postaci jednak jakoś na nich wpłynęło – przynajmniej w kwestiach zawodowych. Daniel Radcliffe zdecydował się na kilka dość odważnych aktorskich decyzji – z jednej strony uciekając od roli Pottera z drugiej – wydaje się, chcąc osiągnąć coś więcej niż dożywotnią sławę bycia aktorem z popularnej serii filmowej, Emma Watson niczym Hermiona zawiesiła na pewien czas karierę i poszła na studia, bardzo dobre studia na dobrym uniwersytecie, i choć broni praw kobiet a nie skrzatów domowych to jednak trzeba przyznać, że jeśli brała coś od bohaterki to tyko to co najlepsze, na koniec Rupert Grint który z całej trójki gra najmniej i to też w produkcjach raczej angielskich i telewizyjnych – ponownie można sobie zadać pytanie ile w tych decyzjach postawy podobnej do tej jaką prezentował Ron który jakoś nigdy szczególnie się nie starał (przynajmniej w kwestiach nauki). Oczywiście nie należy się do tej wizji za bardzo przywiązywać bo np. Tom Felton grający Draco Malfoya wyrósł na ponoć przemiłego człowieka, Na pewno ciekawe będzie obserwowanie co z karierami i aktorami będzie się działo dalej. Zwłaszcza że może być naprawdę niesamowicie ciekawie, bo nie zapominajmy że np. Daniel Radcliffe ma tyle kasy że gdyby chciał mógłby już nie pracować. Niewielu młodych aktorów ma ten luksus.
Dowód na to, że każdemu potrzebny jest nos (albo i nie) – Ralph Fiennes grający w filmie Voldemorta na co dzień ma nos ale jeśli widzieliście go w filmie to bez nosa jest niemal nie do poznania. Brak nosa u Voldemorta – choć przecież opisany w książce, nigdy jakoś w niej szczególnie nie bawił. Ale kiedy pokazano w końcu jak najbardziej zły ze złych czarodziejów wygląda na ekranie – cóż nagle okazało się, że jest to tyle przerażające co zabawne. Zwierz przyzna szczerze, że to była jedna z rzeczy która w filmowym Voldemorcie mu przeszkadzała bo niestety – w przypadku zwierza więcej było rozbawienia postacią niż przerażenia. Jednocześnie jednak Ralph Fiennes mógł sobie spokojnie zagrać naprawdę wredną postać (w sumie trochę się w tym specjalizuje) i nadal pewnie mnóstwo osób nie kojarzy że on w ogóle w filmach jest. A wszystko przez brak nosa. Cudownie zapewniający anonimowość. Przemyślcie to.
Najbardziej magiczną muzykę od czasu Dziadka do Orzechów – zwierz przyzna szczerze że ilekroć słyszy motyw przewodni z Harrego Pottera ma wrażenie, że Williams nie tyle inspirował się Czajkowskim co ukradł mu kawałek partytury. Ale to może być jedynie złudzenie związane z tym, że tu coś brzdąka i tam coś brzdąka ( u Czajkowskiego to na pewno czelesta ale zwierz nie wie czy u Williamsa też). Niezależnie jednak od inspiracji, jedno jest pewne. To doskonała muzyka. Jest w niej dokładnie to co powinno być, czyli magia i zapowiedź czego odrobinę niepokojącego. Co ważne – o ile Williams jest autorem motywu przewodniego to muzyka – pisana przez różnych kompozytorów jest doskonała w całym cyklu. Zwierz najbardziej lubi muzykę do części czwartej którą pisał jego ukochany Patrick Doyle. Jednocześnie motyw przewodni do Harrego Pottera to jeden z niewielu w ostatnich latach jaki przebił się do świadomości zbiorowej. Tzn. ostatnio w kinie co raz mniej jest motywów muzycznych przy których po usłyszeniu kilku pierwszych nut od razu wiemy o jaki film chodzi. A Potter taki właśnie motyw przewodni ma.
Dzielenie ostatniej części powieściowego cyklu na dwa filmy – w przypadku ostatniego tomu Harry Pottera była to decyzja – zdaniem filmowców i wielu widzów naprawdę konieczna. Książka rozpada się dość naturalnie na dwie części bardzo różniące się od siebie nastrojem i sposobem prowadzenia narracji. Co prawda wiele osób uważało to za skok na kasę ale przynajmniej istniały podstawy – już w przypadku szóstego tomu skracanie go tak by zmieścił się w jednym filmie przyniosło zdecydowanie za dużo skrótów i nie wyszło produkcji na dobre. Problem w tym,że seria o Potterze stworzyła przy tym dość niebezpieczny precedens i tak połowa filmowych serii dzieli ostatni tom na dwie części – nawet jeśli naprawdę nic w nich nie ma. Najlepszym przykładem niech będzie ostatni film na podstawie Sagi Zmierzch. Nie było tam materiału nawet na jeden film a zrobiono dwa. Z drugiej strony – w przypadku serii filmowych które się nawet lubi (zwierz nawet lubi Hunger Games) taki podział daje o jeden film więcej. A zwierz nadal się cieszy że powstał taki film jak pierwsze Insygnia Śmierci bo uważa go osobiście za bardzo dobry, właśnie dlatego że nic się tam nie dzieje.
Ten szalik Gryffindoru który zawsze chciało się mieć – zwierz przyzna bez bólu, że uwielbia fakt iż powstanie filmów zaowocowało powstaniem całego mnóstwa około Potterowskich gadżetów. Niestety żyjemy w takich czasach że do książek robi się niesłychanie mało gadżetów, ale wystarczy że zrobią na podstawie książki film i można wejść do sklepu pełnego rzeczy prosto ze świata Pottera. I zwierz przyzna szczerze – nie jest mu smutno z tym, że może sobie kupić szalik któregoś z domów Hogwartu, czy wydać fortunę na kolekcjonerską różdżkę (niekoniecznie Pottera). Zwierz jest istotą która lubi się otaczać gadżetami a te – zwłaszcza jeśli pasują po równo do książki i do filmu jakoś tak urozmaicają szarą rzeczywistość. Ciekawe jest też to, że od premiery ostatniego filmu minęło już naprawdę sporo czasu ale dzięki książce która nie ma aż tak krótkiego terminu ważności jak popularność filmów w sklepach z gadżetami z Pottera zawsze można spotkać tłumy.
Modę na ekranizowanie powieści młodzieżowych – przez lata nad kinematografią unosiło się coś co nazywa zwierz „klątwą Harrego Pottera” – producenci filmowi za wszelką cenę starali się zekranizować kolejną książkę dla młodzieży – najlepiej z elementami fantasy – i odnieść podobny sukces. Mimo starań, nakładów i naprawdę, dobrych materiałów źródłowych (jak Narnia) niestety się nie udało. Najczęściej ekranizowanie cyklu kończono po pierwszym filmie bo jakoś nie przyniósł spodziewanych milionów. Po pewnym czasie klątwę udało się złamać i kino zasiedliły Zmierzchy czy Igrzyska Śmierci. Teraz najmodniejsze są młodzieżowe dystopie. Nie mniej – wizja opartego na powieści cyklu filmowego dla młodzieży który pozwala wykreować młode gwiazdy a jednocześnie przynosi krociowe zyski – przynajmniej we współczesnym wydaniu ma jednak źródła w sukcesie jaki odniósł Harry Potter. I w sumie patrząc na jakąś koszmarną wtórność wielu scenariuszy filmowych można się zastanawiać czy to nie dobrze. Jasne filmy na podstawie powieści też są wtórne ale samo sięgnięcie do powieści to dobry sposób na znalezienie nowych pomysłów i tematów.
Filmowe przeżycie (niemal) pokoleniowe – zwierz musi przyznać, że spędził kawał życia albo dyskutując o nowym filmie na podstawie Pottera albo czekając na kolejny. Jasne – zwierz ogólnie spędził sporo czasu czekając na jakieś filmy (Gwiezdne Wojny anyone?). Nie zmienia to jednak faktu,że w przypadku serii filmowej rozłożonej na osiem filmów, które zwierz oglądał od czasu kiedy jeszcze nawet nie był w liceum do chwili kiedy kończył studia. Co więcej – to był właśnie ten czas kiedy oglądanie filmów co raz bardziej wiązało się z ich komentowaniem w Internecie – na forach czy w mailach. Co – trochę jak czytanie książki – wzmacniało poczucie, że coś popkulturalnego przeżywamy razem. Jasne – sporo osób w ogóle nie odczuło tego zjawiska, ale na całe szczęście to blog zwierza i może pisać z własnej perspektywy. Co nie zmienia faktu, ze ma wrażenie iż dla wielu ludzi mniej więcej w wieku zwierza a nawet młodszych to jedno z tych popkulturalnych przeżyć które łączy – zwłaszcza że od dawna nie było tak długiej serii filmów, na które można by czekać. Jednocześnie zwierz zapewnia was że najlepsze filmy o Harrym Potterze to nie te które się widziało tylko te na które się czekało.
Ochotę na więcej – jak sami wiecie (albo nie wiecie) właśnie rozpoczęły się prace nad nowym filmem który będzie rozgrywał się w świecie Harrego Pottera (doskonałą decyzją jest kręcenie filmu osadzonego w świecie a niekoniecznie opowiadającego o tych samych bohaterach) a to oznacza, że być może już niedługo dowiemy się nieco więcej o tym jak wygląda rzeczywistość angielskich magów widziana oczyma J.K. Rowling. Niezależnie od tego co zwierz czuje do adaptacji filmowych (a uczucia ma mocno mieszane) trzeba przyznać, że zawsze chętnie powróci do świata angielskiej magii. Poza tym – nareszcie wszyscy aktorzy którzy nie mieli czasu załapać się na filmy za pierwszym razem (patrzymy na ciebie Eddie Redmayne) będą mogli dołączyć do wielkiej angielskiej rodziny aktorów którzy grali w Harrym Potterze. Co bardzo ułatwi zwierzowi tłumaczenie swoim mniej zorientowanym znajomym kto jest kim w angielskim kinie.
Zwierz ma nadzieję, ze nie potraktowaliście tego tekstu jakoś wybitnie poważnie. Co nie zmienia faktu, że zwierz zawsze lubi wraca do filmów o Potterze, nawet jeśli bez bicia przyznaje że podobają mu się tylko niektóre. Ale samo oglądanie ich po kolei przenosi zwierza w jakieś bezpieczne miejsce gdzie wszystko jest w porządku i dobrze się skończy. Zwierz wie, że ekranizacje budzą różne emocje ale sam cieszy się,że powstały – chociażby ze względu na punkt pierwszy -naprawdę super że tylu młodym aktorom udało się (raczej) bez szwanku przejść przez tą przedziwną szkołę filmową i stworzyć nowe pokolenie brytyjskich aktorów. Zwierzowi nigdy dość brytyjskich aktorów. A wy co byście dopisali do listy? Zwierz jest otwarty na wszelkie propozycje i bardzo ciekawy waszych pomysłów.
Ps: Wpis trochę napisany na zamówienie, zwierz to nawet lubi czyje się tak pięknie zwolniony od wymyślania tematu.
Ps2: Wiecie że zwierz w czwartek idzie do telewizji. Jak zwykle główne pytanie jest tak cudownie nie merytoryczne. W co się ubrać?