Home Ogólnie Rewolwer i Kaszkiet czyli zwierz o Man from U.N.C.L.E

Rewolwer i Kaszkiet czyli zwierz o Man from U.N.C.L.E

autor Zwierz
Rewolwer i Kaszkiet czyli zwierz o Man from U.N.C.L.E

Zwierz szedł na Kryp­ton­im U.N.C.L.E z poczu­ciem jak­by szedł na ostat­ni możli­wy seans kilka­naś­cie tygod­ni po pre­mierze. Tym­cza­sem film miał pre­mierę w piątek ale tak się stało, że zdążyły go obe­jrzeć chy­ba wszys­tkie przy­jaciół­ki zwierza, stwarza­jąc tym samym atmos­ferę że zwierz jest jedyną żyjącą istotą która fil­mu nie widzi­ała. Na całe szczęś­cie udało się zwier­zowi ten brak nadrobić.

Jv7V5

NAwet jeśli zwierz ma do fil­mu zas­trzeże­nia (a ma) to wiele wyna­gradza fakt, że to film dla oka niesły­chanie miły

Zwierz nazwał­by Kryp­ton­im U.N.C.L.E filmem kostiu­mowym. Nie nie chodzi o to, że roz­gry­wa się w lat­ach sześćdziesią­tych, kiedy wszyscy nosili ubra­nia o ład­niejszym kro­ju, a słońce we Włoszech świeciło bardziej na wszys­t­kich tych zad­owolonych ludzi na Ves­pach. Nie chodzi nawet o doskonale dobraną muzykę, która rzecz jas­na przenosi widza lotem błyskaw­icy do cza­sów których nie pamię­ta ale które dzię­ki pop­kul­turze doskonale zna. Nie chodzi też, o cud­owne dopra­cow­ane w najm­niejszym detalu wnętrza. Otóż cały film przy­wdziewa kostium. To nie nakrę­cony w 2015 film sen­sacyjny, tylko swego rodza­ju pró­ba odt­worzenia pro­dukcji z lat 60. Sce­nar­iusz teo­re­ty­cznie zaw­iera od cza­su do cza­su ele­ment zaskoczenia, ale nie dla widza. Widz bowiem zna te rozwiąza­nia z innych pro­dukcji z epo­ki. Sce­ny akcji są dużo krót­sze, miejs­ca­mi zaskaku­ją­co wręcz proste – ponown­ie przy­wodzące na myśl bardziej to co robiło się kil­ka dekad temu. Nawet sama struk­tu­ra fil­mu – jego tem­po, część dialogów, sposób w jaki ekspozy­c­ja nie pasu­je dłu­goś­cią do zakończenia – wszys­tko spraw­ia wraże­nie jak­byśmy oglą­dali film współczes­ny który prze­brał się za pro­dukcję z cza­sów gdy Bond był młody. Nawet mon­taż miejs­ca­mi (choć to najnowocześniejszy ele­ment w pro­dukcji) przy­wodzi na myśl dawne filmy. Wszys­tko zaś by obudz­ić u widza sen­ty­ment za cza­sa­mi gdy kon­flik­ty były prost­sze a ciuchy bohaterów i złoczyńców układały się idealnie.

man-from-uncle-2015-alicia-vikander

Co praw­da lata 60 nie były tak piękne jak film nam to pokazu­je ale każe trochę za nimi tęsknić. Gdzie te cza­sy kiedy ubra­nia tak dobrze się układały na dobrych, złych i tych po środku

Zwierz rozu­mie tą kon­wencję choć ma z nią pewien prob­lem. Jasne bard­zo miło jest obe­jrzeć sobie film szpiegows­ki z lat 60 nakrę­cony przy wyko­rzys­ta­niu współczes­nej tech­ni­ki czy z aktora­mi których są dziś piękni i młodzi. Zwier­zowi nie przeszkadza fakt, że nasi bohaterowie gani­a­ją głównie po włos­kich mias­tach i wys­pach – bo jak wiado­mo nie ma lep­szej przestrzeni do szpiegows­kich pora­chunków niż ciepłe słońce połud­niowych kra­jów. Zwierz ma jed­nak prob­lem z tym, że ta kon­wenc­ja trochę jed­nak film ogranicza. Nigdzie nie jest on zaskaku­ją­cy, miejs­ca­mi jest wręcz tak przewidy­wal­ny, że widz może się poczuć zwol­niony ze śledzenia fabuły bo wie co będzie dalej. Do tego – przy­na­jm­niej zdaniem zwierza, taka kon­wenc­ja ogranicza obec­ne w filmie posta­cie. Co to znaczy? Nawet jeśli sce­narzyś­ci stara­ją się je w jak­iś sposób zmienić – ostate­cznie lądu­ją one w dawno wyz­nac­zonych ramach. Dobrym przykła­dem jest postać Gaby granej przez Alicję Vikan­der. Gaby to postać która ma być nieco inna niż klasy­czne kobi­ety wys­tępu­jące u roli szpiegów. I rzeczy­wiś­cie – w warst­wie deklaracji jest inna, ale w warst­wie czynów i miejs­ca w his­torii – wpa­da dokład­nie w prze­gród­kę wyz­nac­zoną dla kobi­et, które się prze­wozi, ratu­je, pociesza czy wys­taw­ia jako żywą przynętę. Jasne – ogranic­zono w pro­dukcji kwest­ię obow­iązkowego roman­su, ale wciąż postać Gaby służy przede wszys­tkim by ład­nie wyglą­dać i znaleźć się w miejs­cu skąd nasi dziel­ni bohaterowie będą ją musieli ura­tować. Co więcej w filmie jest trochę scen które zupełnie do wybranej kon­wencji nie pasu­ją. Zwierz siedząc na sali kinowej i oglą­da­jąc jed­ną z nich (dla tych co widzieli — prezen­tac­ja dokon­ań jed­nego złoczyń­cy) tak bard­zo poczuł, że nie przys­ta­je ona do resz­ty fil­mu, że cały czas zami­ast obser­wować bohaterów zas­tanaw­iał się o co reży­serowi właś­ci­wie chodzi. A to olbrzy­mi minus bo „wypa­da się” z fil­mu i trud­no potem do niego wró­cić. I zwierz rozu­mie pokusę łama­nia schematu ale w tym przy­pad­ku narzu­cona kon­wenc­ja jest tak sil­na że pró­ba jej zła­ma­nia nie wychodzi pro­dukcji na dobre.

L90wO

W sce­nar­iuszu jest wszys­tko to co być powin­no — szpiedzy, Włoych, Vespy. Czego chcieć więcej?

Co prowadzi zwierza do jeszcze jed­nej reflek­sji – być może kluc­zowej dla tego jk ostate­cznie film wyglą­da. Otóż nie był to film który miał łatwą drogę na ekrany – przez dobrych parę lat Warn­er Bros bard­zo chci­ał wypro­dukować ten opar­ty o ser­i­al z lat 60 film na ekrany – jed­nak bez powodzenia. Przez pewien czas w filmie miał grać Tom Cruise ale na całe szczęś­cie zrezyg­nował. Co nie zmienia fak­tu, że takie pro­dukc­je z długim roz­biegiem, częs­to łączą wspólne cechy. Jed­ną z nich jest sce­nar­iusz po którym widać, że ktoś musi­ał go kil­ka razy przepisy­wać, zmieni­ać, dodawać pewne tropy a potem porzu­cać. Taki jest sce­nar­iusz do fil­mu – niekiedy wyda­je się, że zna­j­du­ją się w nim sce­ny, pomysły czy inne ele­men­ty które nie zna­j­du­ją rozwiąza­nia. Cza­sem sce­narzyś­ci jak­by o nich zapom­i­na­ją. Niekiedy moż­na wręcz dojść do wniosku, że wszyscy są his­torią znudzeni i przeskaku­ją po pros­tu parę kartek do przo­du żeby nie musieć opowiadać wszys­tkiego po kolei albo w ogóle darować sobie jakaś nud­ną scenę. Zwierz ma mieszane uczu­cia – z jed­nej strony – cieszy się cza­sem z szyb­szego tem­pa fil­mu, z drugiej miał wraże­nie jak­by pisał sce­nar­iusz napisany w taki leni­wy sposób – jak coś jest za trudne to nie opowiada­jmy i nie wyjaś­ni­a­jmy tylko idźmy dalej. Raz czy dwa to dzi­ała, ale kiedy korzys­ta się z tego zbyt częs­to w filmie pojaw­ia­ją się trudne do załata­nia czy ukrycia przed widzem dziury.

d59bynt1_nn0tyz

Jak wiado­mo złych ludzi w fil­mach poz­na­je­my po tym, że wyglą­da­ją po pros­tu zabójczo

I był­by to film bard­zo łatwy do zapom­nienia gdy­by nie fakt, że cały ten śred­ni sce­nar­iusz odgry­wa­ją dla nas bard­zo zdol­ni aktorzy, którzy – nie waha­jmy się tego napisać – zostali do swoich ról wybrani ide­al­nie. Bohaterów mamy dwóch – uroczego Amerykan­i­na baw­idam­ka Napoleona Solo (który jak wskazu­je nazwisko musi być jakoś spokrewniony z Hanem Solo) i Ros­jan­i­na – wrażli­wego mil­cz­ka — Ilyę Kuryak­i­na. Obaj pracu­ją dla swoich rządów – odpowied­nio dla CIA i KGB choć niekoniecznie są z tej współpra­cy jakoś bard­zo zad­owoleni. Solo zmus­zony jest do pra­cy dla CIA by nie trafić do więzienia (w isto­cie to po pros­tu bard­zo zdol­ny złodziej sztu­ki) zaś na Kuryakinem wisi groź­ba że źle wypełnione zadanie skończy się dla niego – podob­nie jak dla ojca – pobytem na Syberii. Mamy więc doskon­ałych, ale jed­nocześnie niechęt­nych szpiegów którzy zmuszeni są współpra­cow­ać. Moż­na było ich wza­jemne relac­je czy niechęć oprzeć na spotka­niu dwóch światów – zachod­niego, kap­i­tal­isty­cznego i tej wschod­niej komu­nisty­cznej Rosji. Prob­lem w tym, że współcześnie wcale nie było­by to zabawne. Zami­ast tego dosta­je­my więc bohaterów o różnych charak­ter­ach, których wza­jem­na niechęć, a potem oczy­wista przy­jaźń opiera się na różni­cach nie mają­cych wiele wspól­nego z kra­jem z którego pochodzą.

henry-cavill-the-man-from-uncle-movie

Hen­ry Cav­ill zgłasza swój akces do wyś­cigu po rolę Bon­da, a Guy Ritchie udowad­nia, że tak jak J.J. Abrams ma swo­je ukochane flary, tak on kocha tęczę — serio w kilku­nas­tu sce­nach odniesiecie wraże­nie jak­by twór­ca baw­ił się pryzmatem

Solo to bohater mają­cy w sobie coś z gen­tle­m­ana włamywacza, trochę z Bon­da. Zachowu­je się jak­by był nieomyl­ny ale to tylko swego rodza­ju kostium – w isto­cie popeł­nia całkiem sporo błędów. Jed­nak ma tą pod­bi­ja­jącą ser­ca wszys­t­kich widzów cechę – jest spoko­jny wtedy kiedy ludzie spodziewa­ją się emocji co stwarza wraże­nie jak­byśmy mieli przed sobą najin­teligent­niejszego i najbardziej pewnego siebie człowieka na zie­mi. To człowiek który będzie na tyle niefra­sobli­wy by dać się otruć i na tyle pewny siebie, że podłoży sobie poduszkę zan­im osunie się nieprzy­tom­ny. Solo gra Hen­ry Cav­ill i to jest przy­na­jm­niej zdaniem zwierza pewne objaw­ie­nie. Zwierz Cav­il­la po Super­manie bard­zo nie lubił, a przede wszys­tkim miał spory prob­lem z jego urodą. Niby facet niesły­chanie przys­to­jny ale jakoś odrzu­ca­ją­cy. No i po tym jak Cav­ill zagrał Napoleona Solo zwierz musi zmienić zdanie. Aktor rzeczy­wiś­cie dał swo­je­mu bohaterowi odpowied­nią dawkę pewnoś­ci siebie, tak że bez trudu wierzymy, że gdy wchodzi do poko­ju zwraca­ją na niego uwagę wszys­tkie kobi­ety. Zresztą strasznie poma­ga w tym garder­o­ba. Cav­ill ma trud­ną syl­wetkę bo to niesamowicie kwadra­towy facet (gdzieś te wszys­tkie mięśnie muszą się podzi­ać) i na pre­mier­ach filmów w gar­ni­tu­rach cza­sem wyglą­da źle. Ale ponieważ film dzieje się w lat­ach 60 to wystar­czy nieco inny krój i już każde uję­cie bohat­era w gar­ni­turze (zwłaszcza jego pleców) to bard­zo miłe przeży­cie este­ty­czne. Do tego nie mamy prob­le­mu z tym by uwierzyć że Solo to człowiek dow­cip­ny i wyk­sz­tał­cony, zna­ją­cy się nie tylko na rabowa­niu ale i na sztuce. Zwierz zgadza się z tymi którzy być może dostrzegli­by w nim przyszłego Bon­da bo udowad­nia, że ma odpowied­nią charyzmę. Jedyne co zwier­zowi przeszkadza to fakt, że kom­plet­nie nie był w stanie uwierzyć że Napoleon jest Ameryka­ninem. Kiedy mówi o cza­jniku herbat­ki i ciasteczkach to sły­chać że to anglik.

M7MQZ

Napoleon Solo to postać równie nierzeczy­wista co jej imię. Ale takich bohaterów łat­wo pokochać

Ilyę Kuryakin to z kolei bohater z tajem­nicą. Małomówny, niby cier­pią­cy na wybuchy agresji (zapewne rozpoczęte przez trau­maty­czne wspom­nienia) ale jed­nocześnie – niewąt­pli­wie inteligent­ny i wrażli­wy. Zwierz oglą­da­jąc film cały czas zas­tanaw­iał się czy nasz bohater nie padł ofi­arą zjawiska dość powszech­nego. Kuryakin może być błyskotli­wy i dow­cip­ny po rosyjsku ale ponieważ w filmie mówi wyłącznie po ang­iel­sku, to cały dow­cip czy lekkość ginie a zosta­ją jedynie dość surowe i ogranic­zone komu­nikaty. Zwierz tak tą postać inter­pre­tu­je, bo niewąt­pli­wie jest w niej więcej niż słyszymy w dialo­gach. Ilyę gra Armie Ham­mer. Zwierz musi się wam do czegoś przyz­nać. Uwiel­bia Armiego Ham­mera. Od chwili kiedy będąc sam jeden zagrał bliź­ni­aków w Social Net­work zwierz jest w stanie – co więcej stara się to robić – obe­jrzeć z nim wszys­tko. Wyso­ki, przys­to­jny, niebieskoo­ki z takim ład­nym niskim głosem. Ale nawet nie o to chodzi – to po pros­tu zdol­ny ciekawy aktor, który jak na razie daje zwier­zowi bard­zo różne przeży­cia (Samot­ny Jeździec należał bard­zo do tych filmów w których na Armiego miło się patrzyło i to tyle) ale zwierz cieszy się że śledzi jego kari­erę. W Kryp­ton­im U.N.C.L.E aktor mówi z ciężkim rosyjskim akcen­tem, robi maślane oczy do ślicznej dziew­czyny i co pewien czas ma ochotę sprać wszys­t­kich w około na kwaśne jabłko. I we wszys­t­kich tych aspek­tach swo­jej roli jest wiary­god­ny. Przy czym o ile do Cav­il­la zwierz musi­ał się przekon­ać, tak w przy­pad­ku Arnie Ham­mera, zwierz był wcześniej przy­go­towany na to, że oglą­danie go w ład­nych ciuchach z epo­ki sprawi mu mnóst­wo przy­jem­noś­ci. Dla takich filmów jak ten wymyślono kaszkiet.

The man from uncle 800x450

Ilyia to wyraźnie bohater pisany ze świado­moś­cią że w seri­alu to właśnie małomówny Ros­janin a nie uroczy Amerykanin pod­bił serce widzów

Mamy więc dwóch aktorów i dwie role, ale nic by nie zadzi­ałało gdy­by nie chemia między nimi. Tu zaś wszys­tko jest na miejs­cu. Nieza­leżnie od tego czy się gani­a­ją, biją czy robią razem zakupy nie chce­my patrzeć na niko­go innego. W jed­nej z pier­wszych scen fil­mu bohaterowie kłócą się jaką garder­obę wybrać dla dziew­czyny która z nimi podróżu­je. Dwóch szpiegów kłócą­cych się o modę, strój i jaki pasek będzie pasował do jakiej sukien­ki. Moż­na było­by tą scenę przeszarżować, moż­na było­by pokazać że nasi panowie to macho którzy zna­ją się na takich sprawach tylko dlat­ego, że wyma­ga tego mis­ja. Ale nie – zde­cy­dowano się na trop inny – wszak mężczyźni też isto­ty wrażli­we obdar­zone gustem. Przepy­chanka jest więc między dwiema osoba­mi których poglądy na modę są zupełnie odmi­enne, nie pomiędzy dwoma super fac­eta­mi którzy się nie zgadza­ją. I dlat­ego sce­na jest zabaw­na (i naw­iązu­ją­ca do seri­alu gdzie nasz Ilyia został w końcu pro­jek­tan­tem mody). Ważne jest też że nasi bohaterowie nie tylko się kłócą. Nie czynią też jakichś wylewnych deklaracji wza­jem­nej miłoś­ci i sym­pa­tii ale w pewnym momen­cie, mimo różni­cy charak­terów po pros­tu sprawnie razem dzi­ała­ją. Ich wspólne sce­ny są w filmie zde­cy­dowanie najlep­sze. Spodziewamy się czegoś dow­cip­nego, może z lekkim podtek­stem, cud­own­ie niejed­noz­nacznego. Ale nieste­ty – zwierz ma tu wraże­nie, że przyję­ty schemat fabuły ponown­ie nie pozwala w pełni zre­al­i­zować potenc­jału tej pary. Przy­dało­by się w filmie zde­cy­dowanie więcej scen gdzie nasi bohaterowie roz­maw­ia­ją, a przede wszys­tkim więcej scen w których może­my się o nich czegoś dowiedzieć. Tak naprawdę mamy bowiem do czynienia z posta­ci­a­mi led­wie zarysowany­mi – które choć zabawne i miłe dla oka nie wychodzą poza pewien schemat. Jasne moż­na sobie dopisy­wać do nich jakieś his­to­rie ale same w sobie – niewiele dają. I ponown­ie – zwierz rozu­mie, że tak musi być bo prze­cież schemat sprzed kilku dekad właśnie tak trak­tował swoich bohaterów. Ale od tamtego cza­su trochę się jed­nak zmie­nil­iśmy i dziś nawet o Bondzie wiemy więcej niż byśmy chcieli.

The-Man-from-U.N.C.L-31

Zwierz przez cały film miał wraże­nie jak­by Ali­cia Vikan­der męczyła się trochę w swo­jej roli. A to taka dobra aktorka

Co więcej – jak bard­zo posta­cie są nie napisane widać w chwili w której ode­jmiemy ekra­nową chemię czy dow­cip. Widać to w postaci Gaby – granej przez Alicję Vikan­der. Gaby jest postacią tak płaską,że nud­ną. Jasne ślicznie wyglą­da w stro­jach z epo­ki, ale aktor­ka jakoś nie umi­ała prze­bić się przez dość płas­ki w jej przy­pad­ku sce­nar­iusz. Dosta­je­my więc postać która teo­re­ty­cznie jest ciekawa, teo­re­ty­cznie samodziel­na i teo­re­ty­cznie nie­s­tandar­d­owa. Ale wszys­tko pozosta­je w warst­wie pewnych deklaracji bo na ekranie zde­cy­dowanie częś­ciej mamy dość nud­ną i pozbaw­ioną osobowoś­ci dziew­czynę w opałach, która nie jest ani bard­zo dow­cip­na, ani bard­zo inteligen­ta, ani bard­zo głu­pia. Jest po pros­tu żad­na. Tak żad­na że kiedy pojaw­ia się teo­re­ty­cznie jakaś niespodzian­ka widza nie bard­zo ona intere­su­je – bo zain­west­owanie jakichkol­wiek uczuć w tak pozbaw­ioną osobowoś­ci postać jest bard­zo trudne. I ponown­ie braku­je jakiejś sce­ny – wyjętej ze schematu, która pozwalała­by nam poz­nać bohaterkę na tyle dobrze, że zaczęlibyśmy się prze­j­mować jej losem a nie postrze­gać jako kole­jną z tych „obow­iązkowych do ratowa­nia” kobi­et. Przy czym to nie jest tak, że w filmie nie ma dobrych ról kobiecych. Doskon­ała jest Eliz­a­beth Debic­ki jako Vic­to­ria. To jed­na z tych postaci która też została żyw­cem prze­nie­siona z lat 60 ale w tym przy­pad­ku została tak dobrze zagrana i pokazana (serio aktor­ka jest w tym filmie tak niesamowicie wystyl­i­zowana że oczu nie moż­na oder­wać) że widz czer­pie ze schematy­cznoś­ci jej postaci czys­tą radość. Co więcej ‑mimo że postać też właś­ci­wie nie ma jakiegoś bardziej zarysowanego charak­teru (bo w filmie nie ma na to miejs­ca) to właś­ci­wie nie za bard­zo to wid­zowi przeszkadza. Jest zła, pięk­na, wyra­chowana i wład­cza. Jak pisał zwierz wcześniej – oczu oder­wać nie moż­na. Co ład­nie pokazu­je, że to raczej prob­lem z Vikan­der niż z rolą. Choć z drugiej strony zwierz nie mógł się oprzeć wraże­niu że Gaby to sios­tra Madam Simzy z drugiego Sher­loc­ka Holme­sa. Posta­cie są do siebie bard­zo podob­ne – z jed­nej strony mają być wbrew schema­towi nieza­leżne i obdar­zone nie­s­tandar­d­owy­mi zdol­noś­ci­a­mi, z drugiej – film nie daje im żad­nej możli­woś­ci by w pełni wyko­rzys­tać swój potenc­jał. W obu przy­pad­kach w filmie Ritchiego wys­tąpiła doskon­ała europe­js­ka aktor­ka, o której wiado­mo, że umie grać. I w obu przy­pad­kach były to role raczej prze­ciętne, tak jak­by Ritchie nie umi­ał ich poprowadz­ić. Może reżyser nie jest najlep­szy w pra­cy z aktorka­mi? W końcu jego filmy od zawsze charak­tery­zowały się doskon­ały­mi rola­mi męski­mi (i okiem do castin­gu aktorów). Zresztą w ogóle zwierz miał wraże­nie, że Ritchie przeniósł sporo pomysłów z Sher­loc­ka do tego fil­mu. Cho­ci­aż­by w budowa­niu relacji między główny­mi bohat­era­mi (którzy pewnie za jakieś dziesięć lat będą w takiej komi­ty­wie jak Sher­lock i Watson).

d4d-3324-dng

Z jed­nej strony — dzię­ki za kostiumy z drugiej — zwierz miał wraże­nie że film wybrany kos­tum nieco ciśnie

Zwierz nie wyszedł z Kryp­ton­im U.N.C.L.E zaw­iedziony. Siedzą na sali zdarza­ło mu się kil­ka razy westch­nąć głęboko. No bo jak nie wzdy­chać kiedy bohaterowie są tacy przys­to­jni i dow­cip­ni, akc­ja dzieje się w słonecznej Italii a ścież­ka dźwiękowa przenosi człowieka pros­to do lat 60. Zwierz śmi­ał się na sce­nach na których – jak mniema powinien się śmi­ać, i rozmyślał nad tym o ile piękniejszy był­by świat gdy­byśmy niek­tórych mężczyzn obow­iązkowo wyposażyli w kaszki­ety. Zwierz nie nudz­ił się też – co zdarza mu się co raz częś­ciej w fil­mach gdzie sce­ny akcji trwa­ją godz­i­na­mi. Co więcej kiedy film zaczął się kończyć zwierz poczuł pewien żal bo chci­ał­by być jeszcze dłużej z bohat­era­mi, dowiedzieć się o nich tego czego jeszcze nie wie. Być może należało­by więc odłożyć na bok wszelkie kry­ty­czne uwa­gi i cieszyć się miłym wiec­zorem w kinie. Prob­lem w tym, że zwierz jest już trochę zmęc­zony fil­ma­mi które zmusza­ją go by ignorował luki w sce­nar­iuszu. Podob­nie jak jest zmęc­zony fil­ma­mi które nie ofer­u­ją mu postaci a szkice do postaci. Dziś kiedy zwierz dopisu­je kil­ka ostat­nich zdań film pamię­ta jak przez mgłę. I choć pole­ca wam seans – bo jest to przeży­cie miłe (zwłaszcza este­ty­cznie) to sam chy­ba chci­ał­by czegoś więcej. No zobaczymy – może w sequelu który ma spore szanse pow­stać. Zwierz wcale by się nie pogniewał.

Ps: Wszyscy zauważyli, że mamy w tym roku jak­iś wysyp filmów szpiegows­kich. Zwierz ma jed­nak wraże­nie, że choć więk­szość pro­dukcji odwołu­je się do schematu fil­mu szpiegowskiego to tak naprawdę od lat nie mieliśmy takiego porząd­nego, poważnego fil­mu o szpiegach.

Ps2:Słuchajcie zwierz tak na zaś chce wam powiedzieć, że w ten week­end wyjeżdża a to oznacza że tek­stów raczej nie będzie – przy­na­jm­niej w niedzielę.

17 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online