Zwierz ma co prawda do zrecenzowania nowy film ale ponieważ ostatnio mamy tu wciąż recenzje, zdecydowałam się na nieco inny tekst. Otóż ostatnie rozmowy o piosenkach z Galavanta sprawiły, że zaczął Zwierz myśleć o skasowanych serialach których wiąż mu żal. Tym samym zrobił sobie taką osobistą listę produkcji które lubił a które nigdy nie doczekały się sukcesu. Ponieważ w Internecie mnóstwo jest „obiektywnych” list najlepszych skasowanych seriali, Zwierz pomyślał, że fajną odskocznią będzie taka jego osobista lista tego czego mu najbardziej żal.
Zacznijmy od jednego stwierdzenia patrząc na tą listę Zwierz uświadomił sobie, że przez lata poczuł sporo ciepłych uczuć do wcale nie takich doskonałych produkcji komediowych, które po prostu mu się miło oglądało. Niestety to dokładnie te produkcje, które najszybciej spadały z ramówki. A jednocześnie – czasem Zwierzowi niekoniecznie było smutno w chwili skasowania serialu ale kiedy po pewnym czasie zastanawia się co by obejrzał to właśnie przychodzi mu do głowy takie serial którego już nie ma. Oto więc osobista lista seriali, których Zwierzowi wciąż żal.
Better of Ted – Zwierz odkrył ten serial dosłownie na chwilę przed tym jak został skasowany. Opowidał o facecie imieniem Ted, który pracował w korporacji, takim typowym „złym” korpo i starał się jednocześnie zachować trochę przyzwoitości – zwłaszcza, że był ojcem który samotnie wychowywał swoją uroczą córkę. Serial był naprawdę zabawny – zwłaszcza w tym jak portretował działanie wielkich korporacji i pewne absurdy jakie wynikają z nadmiernej biurokracji. Do tego właściwie w każdym odcinku pojawiała się taka niby reklama firmy która nawiązywała do tematu przewodniego odcinka. Te małe reklamy były dziełami sztuki bo pokazywały jak korpomowa i dużo stokowych zdjęć potrafi całkowicie przesłonić rzeczywistość. Niestety doskonały i sympatyczny serial miał tylko dwa sezony. Co ciekawe, teraz kiedy Zwierz ogląda współczesne komedie ma niekiedy wrażenie, że gdyby Better of Ted pojawił się dziś w ramówce to nikt by tego programu nie zdjął. Ale te kilka lat temu jeszcze komedie były odrobinę inne, i tak podany humor rzeczywiście nie sprzedawał się najlepiej.
Galavant – Zwierz nadal czuje pustkę w sercu na myśl o tym, że nie będzie więcej Galavanta. Choć jednocześnie – to niesamowite, że serial miał w ogóle dwa sezony. I tak jasne – drugi sezon był słabszy od pierwszego. A właściwie inaczej – o ile pierwszy sezon miał doskonały niezależny materiał musicalowy to w drugim było (zdaniem Zwierza) za dużo nawiązań do już istniejących tradycji i piosenek musicalowych. Ci co znali doskonale musicale bawili się świetnie, ale gdzieś po drodze chyba zgubiła się taka bardziej „przypadkowa” widownia. Zwierz ma jednak wrażenie, że w Galavanta trafiło to, że serial tego typu nadawany w ogólnodostępnej telewizji nie może sobie pozwolić nawet na najmniejszy błąd i spadek oglądalności. W ogóle to i tak dziwne, że nie podjęła serialu żadna platforma streamingowa bo to jest idealny produkt dla nich – oryginalny, trochę wymagający i taki który zainteresuje wielu ale nie wszystkich. Galavant pozostanie w moim sercu głównie jako produkcja która natychmiast poprawiała mi humor i wprowadziła do życia Zwierza zdanie „I super believe in you Tad Cooper”.
Grandfathered – O ile Better of Ted czy Galavant pojawiają się czasie na liście najbardziej nieodżałowanych produkcji serialowych które zeszły z ekranów zbyt wcześnie o tyle po GrandFathered raczej nikt nie płacze. No może poza zwierzem. Grandfathered to serial w którym właściciel restauracji i playboy dowiaduje się jednego dnia, że ma dorosłego syna i wnuczkę. Tym samym jego życie wywraca się do góry nogami bo z człowieka który nie miał żadnych zobowiązań zamienił się w człowieka który ma rodzinę. Serial był bardzo przyjemną opowieścią o dorastaniu do rodzicielstwa – zarówno z perspektywy naszego głównego bohatera, ale także jego syna, który też został ojcem nieco z przypadku. Zwierz lubi seriale opowiadające o rodzinie a ta wydawała się całkiem sympatyczna. Do tego miała dobrze napisane postacie drugoplanowe i choć całość nie była szczególnie wybitna to naprawdę fajnie się to oglądało. Wygląda jednak na to, że zabrakło tutaj oryginalności. Co o tyle Zwierzowi nie przeszkadzało, że to nie jest taka produkcja po której jej wymagał. Z drugiej strony serial trochę zabił fakt, że zaraz potem wszedł remake Pełnej Chaty i w sumie potencjalna widownia serialu została zagospodarowana przez inny (gorszy zdaniem Zwierza) serial.
Forever – Zwierz ma teorię że gdyby Forever wróciłoby teraz na ekrany to nigdy by już ich nie opuściło. Historia nieśmiertelnego (tak serio nieśmiertelnego) lekarza który współpracuje z nowojorską policjantką przy rozwiązywaniu zbrodni to taki cudowny serial, który przypomina produkcje z lat 90. Kiedy pojawił się w telewizji mieliśmy jeszcze Castle i Bones, byliśmy świeżo po takim poczuciu rywalizacji Sherlocka i Elementary i trochę wszyscy mieli dość takiego nietypowego połączenia gdzie ktoś z umysłem geniusza pomaga rozwiązać zbrodnie. Dziś nie ma już ani Castle ani Bones a jest wielka pustka którą mogło zapełniać Forever. Zwłaszcza że to była bardzo miła produkcja, w której – właśnie jak w produkcjach sprzed dwóch, trzech dekad, pamiętano, że w odcinku powinien być jakiś fajny morał dla bohaterów. Zwierz wciąż chlipie po takim miłym odprężającym serialu, w którym naprawdę lubiło się bohaterów.
Don’t Trust the B—- in Apartment 23 – To jeden z tych seriali który Zwierz odkrył dopiero po tym jak zniknęły z anteny I pluje sobie w metaforyczną brodę że nie oglądał go wcześniej. Historia opowiada o dość naiwnej dziewczynie która wprowadza się do mieszkania gdzie mieszka Chloe – trudna do wytrzymania imprezowa dziewczyna która ma doskonały pomysł na biznes. Bierze od ludzi pieniądze ale potem zachowuje się tak koszmarnie że wyprowadzają się zanim naprawdę zdążą z nią pomieszkać. No ale tym razem dwie dziewczyny zaczynają się trochę dogadywać, tworząc doskonały komediowy duet. Do tego w serialu było kilka poważniejszych scen, które też były znakomicie zagrane. A na koniec – ciekawy pomysł (i bardzo dobry serialowy wątek) James Van Der Breek (Znany z Jeziora Marzeń) grał tam samego siebie i przyjaciela Chloe. Cały serial był sympatyczny, bardzo zabawny i zdaniem Zwierza – spadł z anteny głównie dlatego, że miał absolutnie beznadziejny tytuł.
Manhattan Love Story – Zwierz przyzna się, że trochę go nie dziwi dlaczego skasowano ten serial, który próbował być inteligentną komedią romantyczną rozłożoną na kilka sezonów. Postacie były miłe i w ogóle to był bardzo ładny i nieźle napisany serial, ale trudno było znaleźć w nim TO COŚ co sprawia, że produkcja utrzyma się dłużej na ekranie. Jednak w tym pierwszym sezonie był jeden odcinek w którym bohaterowie spędzają cały dzień w łóżku ponieważ dzień wcześniej straszliwie zatruli się jedzeniem. Nie brzmi to romantycznie ale w istocie to jeden z najbardziej romantycznych odcinków telewizyjnych jakie Zwierz widział. I dowód na to, że można wypełnić komedię romantyczną scenami od romansu dalekimi. Ten jeden odcinek udowodnił Zwierzowi jak wielki potencjał miałby taki serial gdyby dostał naprawdę szansę. Niestety obok dobrych pomysłów były też takie dość banalne i ostatecznie produkcja miała chyba nie cały jeden sezon.
Pushing Daisies – To serio jest serial którego przedwczesnego końca najbardziej żałuję. Co prawda ponownie – drugi sezon nie jest tak perfekcyjny jak pierwszy (pierwszy sezon jest zdaniem Zwierza jedną z najlepszych rzeczy jaka kiedykolwiek była w telewizji) ale wciąż Zwierz tęskni za tym światem przedstawionym i za jego mieszkańcami. To była producencka która tak cudownie łączyła rzeczy niesamowicie smutne i nawet straszne, z kolorowym światem i dobrymi intencjami bohaterów. Plus – zdaniem Zwierza, w serialu był chyba jeden z najzdrowszych związków romantycznych jakie Zwierz widział w serialach. Wątek w którym główny bohater (który potrafił dotknięciem ożywiać zmarłych) orientuje się, że jego ukochana (ożywiona przez niego dotknięciem, co znaczy że już nigdy nie będzie mógł jej dotknąć) potrzebuje wolności i samodzielności by cieszyć się życiem – i daje jej to, bo wie że jej nie posiada jest tak cudownie zdrowe. Ogólnie Zwierz co pewien czas ogląda pierwszy sezon i za każdym razem odkrywa jak cudowny był to serial. Ale niestety, drugi sezon spotkał się ze strajkiem scenarzystów, odcinki były nadawane nie po kolei, niektórych nigdy nie wyemitowano i tak serial nie miał szans na dłuższe życie.
The Newsroom – to właściwe serial który jest zawieszony pomiędzy skasowanym a zbyt wcześnie skończonym bo Sorkin dopisał do niego jakieś tam zakończenie. Zwierz zawsze miał takie love/hate relationship z serialem, który był tak koszmarnie amerykański i tak niesamowicie wierzył w media i miał pół godziny na puentę i morał w każdym odcinku. Ale dzisiaj zwierzowi The Newsroom brakuje. Wydaje się że wzywania przed jakimi dziś stają dziennikarze – zwłaszcza fake news i zupełne nie licznie się z tym co tak naprawdę jest faktem a co przeczuciem, opinią czy plotką, doskonale sprawdziłoby się w serialu tak błyskotliwego człowieka jak Sorkin. Tak więc o ile sam serial potrafił mnie niesamowicie zdenerwować to trochę żałuje, że obecnie nie ma programu który starałby się nieco poważniej zająć relacją mediów, polityki i tego jak się właściwie idealnie i idealistycznie powinno wykonywać zawód dziennikarza. Dziś by mnie te oczywiste puenty i pouczenia chyba by już tak nie denerwowały
Crashing – Serial który można oglądać na Netflix (oryginalnie chyba na Channel 4 brytyjskiej telewizji) opowiadał o grupie osób które zamieszkują budynki przeznaczone do wyburzenia. Nie jest to nielegalne ale mieszka się w dość paskudnym budynku jednocześnie go pilnując przed wandalami. Serial trochę nawiązywał do schematu przypadkowych nieznajomych którzy dzielą razem przestrzeń życiową ale też miał kilka doskonałych wątków. Jak np. wątek bardzo pewnego i dość aroganckiego faceta który ewidentnie zakochuje się w innym mieszkańcu ale nie jest tego w stanie przyznać sam przed sobą. Całość była bardzo nieamerykańska i trochę dziwna ale ostatecznie – zaintrygowała Zwierza. Niestety wygląda na to, że nie będzie nic więcej. Choć Zwierz nie wie czy to decyzja zaplanowana czy tylko Zwierzowi coś takiego się spodobało.
Telenovela – Ponownie serial za którym nikt nie tęskni a Zwierzowi łezka się w oku kręci. Telenovela opowiadała o gwieździe hiszpańskojęzycznych telenoweli produkowanych na potrzeby latynoskiej widowni. Główna bohaterka czuje się doskonale na planie swojego serialu do póki nie pojawia się na nim jej były mąż – też popularny aktor telenowelowy. Serial miał przeuroczych bohaterów – zwłaszcza że nie wszyscy byli bardzo stereotypowi. Poza tym ładnie naśmiewał się z telenowelowych wątków i tego jak charakter aktorów niekoniecznie zgadzał się z charakterem postaci. Całość oglądało się bardzo miło, ale Zwierz jakiś czas temu zauważył że programy o telewizji – choć potencjalnie powinny się doskonale sprawdzać – bardzo często szybko spadają z anten. Może ludziom którzy podejmują decyzje przychodzi łatwiej skasować coś co naśmiewa się z ich zawodu? A może widzowie wolą programy w których wszystko dotyczy życia i śmierci, a nie kręcenia kolejnych odcinków serialu? W każdym razie Zwierzowi wciąż żal Telenoveli bo to była jedna z tych nielicznych produkcji w której naprawdę lubił bohaterów i dobrze im życzył.
Bunheads – Ponownie serial który Zwierz poznał niestety dopiero po tym jak został skasowany. Bunheads zaczyna się dość dziwnie – jako historia tancerki rewiowej która przyjmuje oświadczyny swojego największego fana i przenosi się z nim do niewielkiej miejscowości. Kiedy już zaczyna tego żałować jej mąż nagle ginie a ona zostaje w takiej dziwnej sytuacji – bez męża, bez pracy za to z teściową której nigdy wcześniej nie miała. Czym się zajmuje? Prowadzeniem lekcji dla młodych adeptek baletu w lokalnej szkole (prowadzonej przez jej teściową. Serial wyszedł spod pióra twórczyni Gilmore Girls i miał bardzo podobną stylistykę i atmosferę. Główna bohaterka bardzo przypominała Lorelai choć była od niej sympatyczniejsza. Jednak najciekawsze były jej bardzo zróżnicowane i utalentowane uczennice. Zwierz do dziś pamięta kilka doskonałych scen tanecznych z serialu i w ogóle nastrój że ogląda coś naprawdę dobrego. Trudno pojąć dlaczego serial nie dostał drugiego sezonu ale Zwierzowi bardzo żal że skończył się po pierwszym. No i warto zaznaczyć, że ten serial miał naprawdę niesamowicie utalentowaną obsadę. Zwierz nie wie gdzie znaleziono młode dziewczyny które tak grały i tańczyły ale były fenomenalne.
Studio 60 on Sunset Strip – to już drugi serial Sorkina na tej liście i chyba najbardziej przez Zwierza nieodżałowany. Opowiadał historię dwóch producentów/scenarzystów odpowiedzialnych za przywrócenie popularności programowi który ewidentnie jest wzorowany na SNL. Zwierz ma do dziś kilka skeczy i w ogóle scen z odcinka które uważa za genialne. Do tego serial łączył wątki komediowe, z dramatycznymi a także – uroczo romantycznymi. Dlaczego się nie udało zrobić z niego hitu? Zwierz odniósł wrażenie, że to była produkcja w sumie bardzo niszowa. Jak na produkcję dramatyczną za bardzo komediowa, jak na komediową za bardzo dramatyczna. Inna sprawa – zdaniem Zwierza serial trochę zabiła końcówka pierwszego sezonu, która nagle miała bardzo poważny i zupełnie nie związany z tematem przewodnim wydźwięk. Nie mniej do dziś Zwierz wchodzi na Youtube obejrzeć sobie swoje ulubione sceny i zastanawia się czy serial nie miałby większych szans na powodzenie gdyby nie pojawił się w telewizji w tym samym roku co 30 Rock opowiadające – dużo lżej i chyba jednak zabawniej o tworzeniu telewizyjnego show jak SNL. Dwa takie seriale to jednak rzeczywiście za dużo.
Off The Map – Serial znany równie jako „Ten nieudany serial medyczny Shondy Rhimes z którego aktorzy grają we wszystkich innych serialach medycznych Shodny Rhimes”. Historia od początku nie zapowiadała się na bardzo ambitną – chociażby dlatego, że jako miejsce akcji wybrano kraj „gdzieś w Południowej Ameryce” co wskazuje, na lekkie lenistwo scenarzystki. Ale historia lekarzy pracujących w niemal zupełnym oderwaniu od osiągnięć współczesnej medycyny (albo przynajmniej – z dużymi ograniczeniami) była całkiem fajnym guilty pleasure, zwłaszcza, że seriali medycznych gdzie lekarze wszystko mają pod ręką było już naprawdę sporo. Zwierz co prawda przewracał oczyma na niektóre rozwiązania fabularne ale patrząc z perspektywy – trochę mu żal tych wszystkich dramatycznych odcinków z dala od miast. Ostatecznie Zwierz porzucił wszystkie medyczne seriale Shondy które zawsze nieuchronnie zmierzają do bardzo podobnej dramy.
The Hour – Och… kto by pomyślał, że można tak tęsknić za produkcją opowiadającą o pracy BBC w latach 50. Ale można. Doskonale obsadzona i fenomenalnie napisana historia powstała w momencie kiedy moda na seriale osadzone w latach 50/60 zaczęła powoli rozkwitać za sprawą sukcesu Mad Men. The Hour jest zdaniem Zwierza (po genialnym The Mad Men) najlepszym serialem jaki powstał w tym okresie – fenomenalnie łącząc wątki bardziej polityczne i społeczne z osobistymi dramatami bohaterów. Najciekawsze w serialu było to, że Zwierz dowiedział się z niego całe mnóstwo o brytyjskim społeczeństwie lat 50 oraz o tym jak się kiedyś robiło telewizję. Do tego zaletą serialu było to, że rozgrywał bohaterów zupełnie inaczej niż mogło się wydawać. Najbardziej bezwzględnie walczył o karierę idealista a z kolei prezenter o szerokim uśmiechu gwiazdy filmowej okazywał się dużo bardziej zagubiony niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Zwierz nadal nie rozumie dlaczego BBC zdecydowało się skasować jeden ze swoich najlepszych seriali. Może dlatego, że grało w nim zbyt wielu doskonałych aktorów i brakowało ich w innych serialach?
Sleepy Hallow – Zwierz nadal tęskni za serialem choć nie do końca takim jakim się stało kiedy zdjęto go z anteny. Dwa pierwsze sezony Sleepy Hallow były uroczo dowcipne, doskonale obsadzone i opierały się na fenomenalnej chemii pomiędzy bohaterami. Plus miały w sobie coś z ducha Hamiltona – człowiek znów czuł że wojna o Niepodległość Stanów Zjednoczonych była cool. Niestety potem serial zaczął odbiegać od tego początkowego pomysłu – łącznie z tym że niemal zupełnie zapomniał o jeźdźcu bez głowy i znaczeniu swoich bohaterów. Kiedy zaczęła się zmieniać obsada a relacje między postaciami zupełnie się wypaczyły trudno się to oglądało. Wciąż jednak Zwierz uważa że przynajmniej pierwszy sezon historii tego jak Ichabod Crane stara się odnaleźć we współczesnym świecie był naprawdę przecudowny.
The Paradise – serial The Paradise opaty na wątkach z fabuły Wszystko dla Pań powstał trochę dlatego, że BBC chciało wyprzedzić ITV które robiło wówczas własny serial Mr. Selfridge. Oba seriale opowiadają o wielkich domach handlowych które powstawały w Anglii pod koniec XIX i na początku XX wieku. The Paradise opowiada o młodej dziewczynie która zostaje zatrudniona w domu handlowym (Paradise) i szybko okazuje się, że ma rękę do sprzedawania i do tego co dziś nazwalibyśmy marketingiem, wpada w oko właścicielowi sklepu i od tego momentu mamy jednocześnie opowieści o rozwijających się mechanizmach sprzedaży i o uczuciu łączącym ludzi z różnych klas społecznych. The Paradise było cudownym serialem bo miało w sobie wszystkie zalety dramatów kostiumowych a jednocześnie – opowiadało o sklepie – co zawsze nieco odciąża produkcję. Zwierz nadal żałuje, że były tylko dwa sezony, bo serial trochę się skończył w miejscu w którym zaczął być ciekawy. Ale jeśli szukacie czegoś kostiumowego w czym się nie strzelają to The Paradise będzie dla was.
Dirt – Zwierz ma wrażenie, że być może tylko on pamięta ten serial. Główną bohaterką była redaktor naczelna czasopisma plotkarskiego, które nie cofnie się przed niczym by znaleźć jakieś brudy na sławnych i bogatych. Ci zresztą sprawy nie utrudniają bo mają za uszami takie rzeczy od których włosy stają na głowie. Aby mieć pewność, że zdobędzie najlepsze zdjęcia nasza bohaterka wynajmuje do pracy swojego przyjaciela, doskonałego paparazzi który nie tyko nie cofnie się przed niczym ale także cierpi na schizofrenię. Z kolei redaktor naczelna też ma problemy – wywołane głównie tym, że była świadkiem samobójstwa swojego ojca. W tle zaś pojawia się młody robiący właśnie wielką karierę aktor który też nie jest szczególnie stabilny emocjonalnie. Dirt był doskonałym serialem o bardzo poranionych ludziach, którzy mają problemy ze swoją złością na świat a jednocześnie – żyją w świecie wielkich skandali, wielkich pieniędzy i też – wielkich karier. To był bardzo niepokojący ale wciągający serial. Choć Zwierz nie dziwi się, że spadł z anteny po dwóch sezonach bo w sumie trochę przypominał, że wszyscy są nieco nieszczęśliwi.
Dirty Sexy Money – To był chyba najdziwniejszy serial jaki Zwierz oglądał. Być może dlatego, że kolejność odcinków była chyba nie po kolei a może dlatego, że trudno się było po nim czegokolwiek spodziewać. Historia opowiada o niesamowicie zamożnej rodzinie, dla której pracuje prawnik – który wychował się z dziećmi patriarchy rodu. Teraz zajmuje się dla nich rozwiązywaniem spraw prawnych – z dnia na dzień. Oczywiście dość szybko okazuje się że jego zadaniem nie jest tylko rozwiązywanie problemów prawnych ale też moralnych rodziny. Poza tym sam jest uwikłany w prywatne sprawy rodu np. wiemy, że jest zakochany (mimo, że ma żonę) w córce głowy rodziny. Całość była dziwna ale przyjemnie dziwna. Zwłaszcza, że naprawdę po bohaterach można było się spodziewać wszystkiego i nikt tak naprawdę nie był tak dobry i moralny jakby chciał się przedstawiać. A nad wszystkim wisiały nie do końca wyjaśnione rodzinne sekrety. Serial był drogi i naprawdę nie pasował ani do komedii, ani do dramatu – najczęściej był trochę groteskowy. Zwierz uwielbiał go oglądać ale nie dziwił się że go skasowano.
Party Down – Nieodżałowany serial opowiadał o pracownikach firmy kateringowej. Każdy odcinek miał tytuł od innej imprezy którą obsługiwali bohaterowie i korzystał z formatu mockumentary czyli udawanego dokumentu. Zwierz uwielbiał bohaterów a także to, że czasem odcinki koncentrowały się bardziej na ich prywatnym życiu a czasem na tym co tak właściwie działo się na imprezach które obsługiwali. Do tego serial miał doskonałą obsadę i był autentycznie bardzo zabawny. Kiedy zdjęto go z anteny po zaledwie dwóch sezonach pojawiły się plotki, że podobno serial ma zwieńczyć film fabularny. Niestety nigdy nie powstał. Dlaczego produkcja nie miała więcej sezonów? Zdaniem zwierza akurat to poczucie humoru jakie prezentowało Party Down – choć osobiście Zwierza niesamowicie bawi, nigdy nie znajdzie bardzo szerokiej widowni. A szkoda, bo to był TAKI DOBRY serial.
Selfie – Zwierz nie będzie ukrywał – po pierwszym odcinku współczesnego podejścia do My Fair Lady (w świecie social media) zwierz był zdania że serial nie zasługuje na nic więcej tylko na skasowanie. Ale to była ta jedna z niewielu produkcji która z każdym odcinkiem stawała się coraz lepsza i lepsza. Kiedy serial w końcu zaczął być interesujący – zdjęto go z anteny. Tymczasem historia młodej dziewczyny, która jest niezwykle popularna w Internecie ale nie bardzo umie sobie poradzić w realnym życiu, naprawdę doskonale sprawdza się w naszych czasach. Niektórzy mówią, że serial zabił tytuł – zdaniem niektórych odrzucający od serialu i sprawiający wrażenie, że twórcy chcą być tak bardzo „na czasie”. W każdym razie – szkoda bo jeszcze kilka odcinków i może produkcja zdołałaby przekonać do siebie wystarczająco wielu widzów by ją kontynuować.
SMASH – Ponownie – skomplikowana sprawa – pierwszy sezon SMASH to był dar od bogów seriali. Produkcja o tworzeniu nowego musicalu o Marylin Monroe miała wielki budżet, doskonałą obsadę, świetne oryginalne piosenki i atmosferę serialowego wydarzenia. W drugim sezonie wszystko się trochę posypało, ale wciąż – gdyby stacja miała trochę więcej wiary i pomysłów – można byłoby te problemy poprawić. Niestety – zdecydowano się na skasowanie serialu i tak jedyne na co możemy liczyć to, że plotka o tym iż tworzony w serialu musical powstanie naprawdę – nie jest tylko pustą zapowiedzią. Smash pokazuje zresztą jak straznie trudno jest nakręcić serialowy musical który nie znudzi widzów.
Mental – czy ktoś w ogóle pamięta ten serial? Miał tylko jeden sezon i trafił na ekrany wtedy kiedy szczyt popularności święcił House. Bardzo było widać, że stacje telewizyjne chciały kuć żelazo póki gorące i zasiedlić seriale genialnymi lekarzami. Głównym bohaterem Mental był przystojny lekarz który leczył osoby z zaburzeniami i chorobami psychicznymi w niestandardowy sposób. Oczywiście zawsze popadał swojej szefowej i niemal zawsze miał rację. Mental było jednocześnie lżejsze od Housa (główny bohater był jednak nieco sympatyczniejszy) a jednocześnie korzystało też z podobnych nieco mroczniejszych wątków. Ostatecznie serial skasowano tylko po jednym sezonie, najwyraźniej zakładając że widownia większej ilości geniuszy nie zniesie. Ale Zwierz wspomina go całkiem miło, zwłaszcza że był tak cudownie durny w niektórych odcinkach.
Men on Trees – Zwierz przyzna wam, że choć sam serial miał swoje gorsze momenty to trochę go żałuje, bo chyba najlepiej – współcześnie oddawał klimat Przystanku Alaska. Trudno się zresztą dziwić bo opowiadał o autorce popularnych poradników, która w czasie trasy promocyjnej na Alasce dowiedziała się, że jej życie legło w gruzach. Zamiast wrócić do Nowego Jorku decyduje się zostać w niewielkiej miejscowości i prowadzić tam program radiowy z poradami sercowymi i życiowymi. Oczywiście miejscowość pełna jest cudownych mężczyzn, bo w okolicy aż roi się od drwali i przystojnych weterynarzy z którymi można się wdać w romans. Zwierz lubił pomysł na serial – który bezczelnie zżynał z klasycznej kliszy wielkomiastowego który musi się przyzwyczaić do ekscentrycznych mieszkańców małego miasta. Po dwóch sezonach serial zszedł z anteny a Zwierzowi brakuje jakiegoś nowego podejścia do atmosfery Przystanku Alaska.
Benched – Zwierz ma wrażenie, że tego to już naprawdę nikt nie oglądał – serial opowiadał o prawniczce z dużej firmy która po załamaniu jakie przeżywa w swojej firmie, zaczyna nową pracę jako obrońca z urzędu. No i oczywiście przeżywa pewien szok kulturowy – bo praca prawnika do której przywykła bardzo się różni od tej którą wykonuje teraz. Zwierz nie pamięta już dokładnie co takiego mu się w serialu spodobało – być może to że ponownie nie próbował niczego odkrywać na nowo. W każdym razie jak mu go skasowali to był smutny bo znów musiał szukać czegoś lekkiego i przyjemnego do oglądania a jak wszyscy wiemy to naprawdę nie jest łatwe.
Mixology – to był serial który miał fajny pomysł i w sumie mimo, że go skasowano nadal spokojnie można go oglądać. Historia opowiada o jednym wieczorze w barze z perspektywy kilku osób. Każdy odcinek koncentruje się na innej parze bohaterów a jednocześnie – opowiada o kolejnej godzinie imprezy dając nam trochę informacji o tym co zdarzyło się wcześniej w ich życiu. Brzmi skomplikowanie ale to naprawdę fajny pomysł, który sprawia, że bohaterowie mogą się nam zaprezentować jako nieco bardziej wielowymiarowe postacie. Zwierz nawet rozumie dlaczego serial skasowano – bo naprawdę fajny jest jak ogląda się go jak film, ale wciąż zastanawia się – czy nie byłoby lepiej po prostu zrobić z niego filmu.
Tyle przychodzi zwierzowi dziś do głowy z tych seriali których tak osobiście żałuje. Najgorsze jest to, że ma takie przeczucie, że wiele z nich – gdyby dać im trochę dłużej szansę, zmienić godzinę emisji, tytuł a może inaczej stargetować – mogłyby odnieść sukces. Co w sumie fajnie pokazuje, jakim przypadkiem jest to, że jeden seriale zostają a inne są skasowane. Inna sprawa – to gdybyście wiedzieli ile z tych produkcji kończy się cliffhangerem – jakby nie można było dać twórcom jeszcze kasy na jeden odcinek by mogli – nawet pośpiesznie wszystko skończyć. Cóż życie wielbiciela seriali to jak bycie studnią niedokończonych opowieści. Inna sprawa – ta lista świetnie pokazuje, że wymyślić i utrzymać na antenie fajny serial komediowy to sztuczka która rzadko się udaje.
Ps: Zwierz ma nadzieję, że to jest jasne we wstępie ale doda w PS że zależało mu na stworzeniu listy która nie będzie miała tytułów typu Firefly czy Veronica Mars – bo takie listy tworzą wszyscy – chodziło o osobiste powspominanie seriali.