Home Ogólnie Lew który chciał być królem czyli zwierz na Królu Lwie w Londynie

Lew który chciał być królem czyli zwierz na Królu Lwie w Londynie

autor Zwierz

Hej

Zwierz jeszcze na wyjeździe obiecał wam osobny wpis poświęcony musicalowi Król Lew. Zwierz wie, że opisywanie przedstawienia które grają w innym mieście w innym kraju pół kontynentu od nas nie do końca ma sens ale z drugiej strony – ten musical grają od 1999 roku i kto wie może uda się wam jeszcze nań załapać zanim zdejmą go z afisza. Na co chyba się nie zapowiada bo przynajmniej w środku lata pierwszy popołudniowy spektakl był szczelnie obsadzony. Zwierz oczywiście zakłada że widzieliście film i że raczej nie zdziwią was informacje dotyczące rozwoju fabuły. W każdym razie ma nadzieję, że nawet jeśli nie będziecie mieli okazji musicalu obejrzeć to czytanie wpisu sprawi wam przyjemność.

Zwierz wie, że większość z was spektaklu raczej nie widziała i nie wszyscy obejrzą ale z drugiej stronie tylu teraz Polaków w Londynie, że pisanie o przedstawieniu w stolicy Anglii to prawie jak donoszenie co tam nowego w Rzeszowie

 

Przede wszystkim należy stwierdzić, że musical stanowi dzieło bardzo osobne od filmu Disneya. Nie chodzi nawet oto, że z oczywistych przyczyn nie mamy na ekranie lwów tylko ludzi. Reżyserka Króla Lwa Julie  Taymor postawiła przede wszystkim na pokazanie afrykańskiego charakteru opowieści. Choć Król Lew oczywiście dzieje się w Afryce także w filmie Disneya to nie mamy tam za wiele Afrykańskiej kultury. Tu widać ją przede wszystkim w strojach – absolutnie genialnych – łączących w sobie nawiązania do tradycyjnych strojów afrykańskich a jednocześnie mniej lub bardziej symbolicznie odwołujące się do faktu, że oglądamy historię o zwierzętach. Kostiumy odgrywają o tyle ważną rolę, że przynajmniej dla bardziej wnikliwego widza (można się kłócić czy na pewno ta wersja musicalowa to produkcja dziecięca) wszystko staje się umowne. I tak opowieść o ludziach przełożona na świat lwów, staje się opowieścią ludzi przebranych za lwy. To ciekawa sytuacja – z jednej strony bardzo czytelna,  z drugiej sprawiająca że wszystko co rozgrywa się na scenie można ująć w pewien nawias – bo nie o realizm przecież chodzi. Zresztą wydaje się, że w jednej ze scen gdzie Mufasa rozmawia z Simbą o przodkach spoglądających na nich z gwiazd, sama reżyserka trochę zachęca do tego by spojrzeć inaczej na bohaterów. Mufasa zdejmuje bowiem na czas konwersacji z synem swoją Lwią maskę co sprawia, że w sumie cała lwia metafora przestaje być potrzebna i mamy po prostu ojca zatroskanego o los syna.

Trzeba stwierdzić, że musical się nie starzeje – kilkanaście lat na scenie ale wciąż jest i nowoczesny i poruszający.

Zmiany zaszły także w samej fabule – po pierwsze Rafiki jest tu kobietą i postacią chyba jeszcze bardziej tajemniczą niż w filmie. Zwierzowi zmiana płci bohatera jest dobrym pomysłem. Rafiki jako szamanka sprawdza się bardzo dobrze i równoważy  trochę postacie żeńskie i męskie w musicalu. Zwierz nie może się jednak powstrzymać przed sugestią że pomysł Taymor by w swojej ekranizacji Burzy w roli Prospera obsadzić Helen Mirren zaczął się właśnie od jej pomysłu na Rafiki. Bo w sumie to bardzo podobny zabieg i co więcej – w obu przypadkach – równie udany efekt. Druga sprawa to uzupełnienie dość sporej luki jaka była w filmie. Kiedy Simba i Nala spotykają się w dżungli trochę trudno powiedzieć dlaczego akurat Nala – młoda lwica – poszła szukać pomocy i dlaczego dopiero teraz. W musicalu mamy scenę w której oszalały Skaza (o którym dowiadujemy się, że nikt go nie kochał nawet gdy był jeszcze dziecięciem) dochodzi do wniosku, ze nieśmiertelność zapewni mu tylko założenie rodziny. I decyduje się zalecać do Nali. Ten fragment miał znaleźć się w filmie ale ostatecznie z niego zrezygnowano.  W musicalu przywrócono (co zdaniem zwierza sugeruje, że nigdy nie próbowano zrobić z niego musicalu dziecięcego) co zdaniem zwierza doskonale wpłynęło na historię. Skaza któremu w filmie brakuje trochę historii dostaje chwile kiedy można mu współczuć, z kolei Nala staje się dużo ciekawszą postacią – bo jej poszukiwania pomocy poprzedzone nową piosenką wydają się być równie ważne co późniejsza walka Simby o odzyskanie tronu. Zresztą warto też zauważyć, że nieco inny jest w tym musicalu Mufasa – zdecydowanie mniej  posągowy – wręcz przeciwnie dowiadujemy się, że i on do swojej dostojności musiał dorosnąć.

Najlepiej  wypadają te zmiany w scenariuszu które mówią nam więcej o Skazie. To postać która nabiera nowych barw i w sumie jest bardziej interesująca niż w filmie.

Co ciekawe mimo, że musical wiele dodaje do fabuły to w kwestii scenografii jest bardzo umowny.  Z jednej strony udało się na ekran przenieść właściwie wszystko – zarówno Lwią Skałę, jak i stado pędzące wąwozem, ale nie ma ani jednego momentu kiedy czujemy przeładowanie. Scen zbiorowych jest mało (poza pierwszą i ostatnią), natomiast duży nacisk położono na to by „żywa” scenografia wchodziła w interakcje z aktorami. Kiedy Simba, Timon i Pumba szukają idealnego miejsca w dżungli by sobie odpocząć to aktorzy przebrani za trawę reagują na narzekania Simby któremu nie podoba się żadne wybrane przez przyjaciół miejsce. Kiedy Mufasa i Simba polują to ich skradanie się w trawach pokazano w prosty sposób – aktorzy grający Mufasę i małego Simbę przechodzą pomiędzy aktorami grającymi trawę. Co więcej oprócz tych interakcji mamy jeszcze wielu aktorów grających drugoplanowe zwierzęta (serce zwierza podbiła aktorka grająca geparda – po części dostojnie krocząc po scenie po części korzystając z poruszanego kostiumu) oraz wykorzystanie wielu różnych technik. Niekiedy mamy więc zamiast aktorów kukiełki, kiedy indziej twórcy zdecydowali się na grę świateł. Zdaniem zwierza to doskonały sposób na podkreślenie pewnej umowności całej opowieści a jednocześnie – można dzięki temu pokazać mnóstwo scen, które w innej sytuacji byłby trudne do przeniesienia z filmu na scenę. Ale nie jest to jeden z tych musicali w których jest dużo latania pod sufitem czy kilkudziesięciu tancerzy na raz na scenie. Paradoksalnie Król Lew to bardzo kameralny musical.

Musical w zaskakujący sposób łączy w sumie skromne dekoracje ze spektakularnym efektem, a najfajniejszym zwierzęciem jest gepard – grająca go aktorka lub aktor chodzą po scenie w tak cudownie koci sposób że niemal zapomina się, że tylko operują kukłą 

Oczywiście w musical ocenia się przede wszystkim po muzyce. Tu właściwie mamy do czynienia z dwoma zjawiskami. Pierwsze to inne wykonania piosenek znanych z filmu. Zadniem zwierza trudno tu robić proste porównania. Film ma wygładzoną, wielokrotnie miksowaną i dopieszczaną wersję utworu, w teatrze mamy aktorów śpiewających na żywo. Nie mniej w przypadku piosenek znanych z filmu trochę jak w przypadku kostiumów  dostajemy sporą dawkę nawiązań do Afrykańskich nut i dźwięków (ponoć twórcy musicalu przemierzyli kontynent w poszukiwaniu odpowiednich inspiracji i dźwięków i wrócili do domu przybici muzykalnością mieszkańców Afryki), poza tym wszystko brzmi inaczej kiedy widzi się aktora śpiewającego dla ciebie na żywo. Zwierzowi brakowało tylko kilku jego ulubionych fragmentów z muzyki do filmu – przede wszystkim absolutnie wspaniałego kawałka Hansa Zimmera który rozbrzmiewa w filmie kiedy Simba ostatecznie decyduje się wrócić do domu. W musicalu go nie usłyszycie. Co do piosenek napisanych na potrzeby musicalu to uwagę zwierza przykuła tylko piosenka Nali. Nie tylko dlatego, że wykorzystywała bardzo ładny i dobrze znany z filmu motyw ale przede wszystkim była po prostu potrzebna. Nala musiała mieć własną piosenkę i ta jest idealna dla tej postaci. Pozostałe utwory napisane na potrzeby musicalu nie są złe ale nie poruszyły serca zwierza. No może poza One By One ale poruszył ten utworów zwierza tylko dlatego, że zwierz nie miał zielonego pojęcia co on właściwie w tym musicalu robi. Piosenka zaczyna drugi akt i nie wiąże się  niczym co widzimy na scenie. Co więcej jest śpiewna przez chór ubrany w kolorowe Afrykańskie stroje i tyle jeśli chodzi o interpretacje. Zwierz naprawdę jest ciekaw jaki był artystyczny zamiar stojący za tymi pierwszymi scenami drugiego aktu. Być może reżyserka chciała nam jeszcze raz przypomnieć gdzie jesteśmy.

Jak zwierz pisał – niby to historia o zwierzętach ale całość wygląda bardziej jak ludowa legenda  odgrywana przez przebranych ludzi – jest afrykańsko , kolorowo, ciekawie i przede wszystkim pięknie

Zwierz nie będzie się jakoś szczególnie skupiał na grze aktorskiej bo jest to chyba kwestia zawsze do rozważenia w kontekście tego spektaklu który się widziało. Zwierzowi najbardziej podobał się Skaza ale po prostu to jest bardzo fajna rola. Doskonale dobrano tez młodych aktorów do grania małej Nali i małego Simby. Tych aktorów trzeba bardzo często zmieniać bo musical trwa a dzieciaki rosną ale udaje im się wybrać naprawdę zdolnych młodych aktorów. W przedstawieniu zwierza mała Nala była bez wątpienia jedną z najlepiej zagranych postaci. Doskonały jest też Timon i Pumba ale w tym przypadku trudno powiedzieć czy to kwestia samych aktorów czy faktu, ze dostali dwie najzabawniejsze postacie w sztuce. Choć nie każdy aktor potrafiłby tak jak odtwórca roli Timona odpowiednim wymówieniem słów „Let It Go” nawiązać do Frozen i rozbawić całą widownię. W każdym razie wychodzą z teatru zwierz był pod największym wrażeniem absolutnie doskonałych tancerzy, którzy nie dość że byli znakomici to jeszcze wszystkie swoje tańce wykonywali w często bardzo ciężkich strojach. Trudne zadanie ma natomiast Jedyne czego zwierzowi brakowało to przynajmniej jego zdaniem musical był odrobinę za mało dowcipny. Pewne żarty wypadały co prawda lepiej niż w wersji filmowej (Timon i Puba tańczący Riverdance byli lepsi niż w scenie z Hula z filmu) ale np. żarty Zazu wypadały jakoś tak płasko i w sumie ten musicalowy Król Lew jest całkiem poważny. A przynajmniej poważniejszy niż film. I zdaniem zwierza to jednak błąd, zwłaszcza, że jednak widownia pełna jest dzieci.

Zwierz zastanawia się jak to jest grać trawę, ale dzięki różnym pomysłom inscenizacyjnym udaje się na scenie pokazać prawie wszystkie sceny z filmu.

Jeśli kiedyś znajdziecie się w Londynie koniecznie znajdźcie chwilkę na Króla Lwa. Nie dlatego, że to fabularnie najlepsza historia jaką kiedykolwiek poznacie, ale dlatego, że to po prostu znakomity przykład twórczego podejścia do materiału wyjściowego.  Musical chyba jest od filmu lepszy pod tym względem, że rzeczywiście dostrzega się dzięki niemu najmocniejsze strony historii. Poza tym widząc na scenie aktorów jednak zupełnie inaczej odbiera się całą fabułę niż wtedy kiedy nie ma w zasięgu wzroku żadnego człowieka. Oczywiście porównywanie musicalu z animacją jest niemożliwe, ale miło wiedzieć, że jeden dobry pomysł może zaowocować dwoma doskonałymi wytworami popkultury a nie jednym. Jedyne na co zwierza będzie narzekał to widownia – kompletnie nie zainteresowana, chrupiąca i szeleszcząca. Zwierz nie rozumie zachowania ludzi którzy dali sporo kasy by mieć dobre miejsca a teraz w czasie najważniejszych lirycznych piosenek po prostu jedzą. To mogli już kupić marne miejsca w ostatnim rzędzie. Tam chrupanie byłoby równie oburzające ale bardziej uzasadnione ekonomicznie. A tak to tylko się siedzi i czeka na przerwę by zwrócić uwagę na koszmarne zachowanie. Takich widzów powinno się rzucać na pożarcie dzikim zwierzętom. Mógłby być na zapleczu teatru jakiś dyżurujący Lew. Komu by to przeszkadzało.

Posłuchajcie

Ps: Dla ludzi których ta recenzja zachęciła – bilety na Króla Lwa dzielą się na drogie, bardzo drogie i niebotycznie drogie ale te drogie (w cenie do przełknięcia) dają miejsca w których naprawdę wszystko fajnie widać. Ogólnie wydaje się, że nawet z tanich miejsc powinno być ładnie widać scenę (a nigdy nie dzieje się na niej aż tak dużo by była obawa że coś się przegapi)

Ps2: Zwierz nie zapomniał o Halt and Catch Fire, po prostu jeszcze nie miał czasu ułożyć sobie w głowie co myśli o tym wszystkim.

4 komentarze
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online