Home Ogólnie Człowiek z oczyma ciężkimi od wspomień czyli Doktor i brak prostej odpowiedzi

Człowiek z oczyma ciężkimi od wspomień czyli Doktor i brak prostej odpowiedzi

autor Zwierz

 ?

Hej

 

Od cza­su do cza­su kiedy zwierz słyszy kry­tykę Dok­to­ra Who  wzdy­cha ciężko i zaczy­na tłu­maczyć swo­je­mu rozmów­cy, że fakt iż na całym świecie zupełnie dorośli ludzie czeka­ją na kole­jne odcin­ki nie zwala­nia seri­alu z bycia pro­duk­tem w dużym stop­niu kierowanym, może nie do dzieci ale do młod­szej młodzieży. Niekiedy odcin­ki mają taki prze­bieg, że nie trud­no to dostrzec — zeszło­ty­god­niowe dinoza­u­ry były ide­al­ną zabawą dla kilku­latków (oraz wszys­t­kich, którzy jak zwierz nie wyrośli z tego wieku), ale dopiero odcin­ki takie jak to roz­gry­wa­jące się w niewielkim miasteczku Mer­cy gdzieś w samym środ­ku niczego pozwala­ją w pełni zrozu­mieć, dlaczego Dok­tor Who to pro­gram, zde­cy­dowanie misyjny w najlep­szym tego słowa znacze­niu (Dalej rzecz jas­na spoil­erów tyle, że nie sposób się opędzić).

 

 

  

Zwierz radzi by nie trak­tować ostrzeże­nia o Spoil­er­ach jako sug­estię. 

 

Choć początkowo odcinek wyglą­da dość charak­terysty­cznie — Dok­tor i towarzysze zna­j­du­ją się w miejs­cu w którym nie powin­ni się zna­j­dować i naty­ch­mi­ast odkry­wa­ją, że coś jest poważnie nie tak to jed­nak im dalej rozwi­ja się odcinek tym bardziej zbacza on z utartego szlaku. Przede wszys­tkim pot­worem tygod­nia okazu­je się, nie mierzą­cy z kos­micznej broni cyborg lecz sym­pa­ty­cznie wyglą­da­ją­cy lekarz z innej plan­e­ty. I tu dopiero sprawa zaczy­na się kom­p­likować bo im bardziej wsłuchu­je­my się w his­torię tego prag­nącego odkupić swo­je winy wojen­nego zbrod­niarza (który jed­nak przy­czynił się do wcześniejszego zakończenia kon­flik­tu) tym wyraźniej widać, że oto przyjdzie Dok­torowi dokon­ać specy­ficznego sądu nad samym sobą. I tu dochodz­imy do momen­tu w którym odcinek zostaw­ia za sobą jakikol­wiek cień schematu. Nasz dobry, pełen litoś­ci i wyrozu­mi­ałoś­ci Dok­tor nagle zupełnie traci tak właś­ci­wie mu cechy. Przy­pom­i­na 9 w spotka­niu z Dalekiem czy 10 z cza­sów Time Lord Vic­to­ri­ous. To naj­groźniejszy, najbardziej prz­er­aża­ją­cy dla widza obraz Dok­to­ra, który łamie zasady, które sam sobie narzu­cił. A zła­mać je musi bo wyraźnie daje się nam do zrozu­mienia, że może wybaczyć praw­ie wszys­tko poza tym czego sam się dop­uś­cił. Zdaniem zwierza fakt, że postrzegamy dzi­ała­nia głównego bohat­era, który się­ga po broń jako tak strasznie obce, dzi­wne i odmi­enne jest jak już zwierz kiedyś pisał olbrzymim zwycięst­wem seri­alu, w którym co nam się jeszcze powtórzy — prze­moc nie będzie rozwiązaniem. Ale zwierz nie tylko tym poczuł się zach­wycony — oto o wczes­nej wiec­zornej godzinie w pro­gramie przez­nac­zonym, jak zwierz już zauważył także dla dzieci i młodzieży staw­ia się jedne z najtrud­niejszych pytań. I to pytań na które znalezie­nie prostej odpowiedzi jest właś­ci­wie nie możli­we.  Bo jak należy potrak­tować prag­nącego odkupić swe winy, jed­nak nie osąd­zonego człowieka, który wyrządz­ił wiele zła by zapo­biec jeszcze więk­sze­mu złu? Serio, zwierz nie pamię­ta kiedy ostat­nim razem takie pyta­nia staw­iano w poważnych seri­alach przez­nac­zonych dla widzów dorosłych.

 

 

 Gdzie są granice wybaczenia winy jeśli wybacze­nie wiąże się z tym, że nie odniesiemy zwycięst­wa nad tym co złe. I jakim cud­em takie pyta­nia pojaw­ia­ją się w seri­alu famil­i­jnym. A właś­ci­wie dlaczego tak rzadko.

 

Odpowiedź sce­narzys­tów zna Amelia Pond, która nieza­leżnie czy się ja lubi czy nie jest z całą pewnoś­cią tylko towarzyszką. Kiedy celu­je do Dok­to­ra przeła­mu­je pewną zasadę mówiącą że towarzysz ufa Dok­torowi, że ten wie co robi. Amy nie boi się Dok­to­ra (i nie prze­j­mu­je się postawą Rorego, który zde­cy­dowanie jest za wydaniem więź­nia na pewną śmierć. A tak w ogóle to strasznie mało Roryego w tym odcinku, bo to chy­ba jeden z tych odcinków, który zde­cy­dowanie nie jest o towarzyszach) a jed­nocześnie ma na tyle pewnoś­ci, że zna odpowiedź na trudne pytanie. Zabi­janie nigdy nie było wyborem. Takie są zasady. Trze­ba postąpić właś­ci­wie, i choć Dok­tor tłu­maczy, że jest już zmęc­zony ciągłym wal­cze­niem z tymi wobec których okazał litość (co jest prze­cież wątkiem, który nur­tu­je i widza przyglą­da­jącego się komuś kto próbu­je wal­czyć ze złem wszechświa­ta bez się­ga­nia po argu­men­ty siły), to Amelia jest nieustę­pli­wa. Jej nieustę­pli­wość jest nieustę­pli­woś­cią samego Dok­to­ra, który jeszcze jako 10 w Doc­tor’s Daugh­ter w owej dra­maty­cznej sce­nie udowad­ni­ał, że dobry człowiek nigdy ale to nigdy nie sięg­nie po broń. Być może właśnie dlat­ego, Dok­tor korzys­ta tylko z jej imienia kiedy przyz­na­je jej rację — Amelia Pond to praw­ie Dok­tor — może nie ma dwóch serc, ale zna zasady gry w podróżowanie w cza­sie na równi ze swoim prze­wod­nikiem. Być może nawet zaczy­na je znać lep­iej. Z resztą przyglą­da­jąc się Amy w tym odcinku zwierz doszedł do wniosku, że to właśnie z jej osobą i jej decyzją będzie się wiąza­ło najwięcej w spodziewanym finale przygód Pondów. Sce­na, w której przy­pom­i­na się, że jest matką, w której dosta­je jed­ną scenę w której dosta­je wykład­nię, że moż­na od życia, które nas nie satys­fakcjonu­je uciec do miejsc gdzie da się zacząć od początku — zwierz ma wraże­nie, że to wyraźne zna­ki, doty­czące tego co czeka nas dalej (plus zwierz uważa, że pojaw­ia­ją­ca się już w drugim odcinku lista świątecz­na będzie miała coś z tym wspól­nego!). Bo Amelia, która jest zde­cy­dowanie niezad­owolona z życia, które prowadzi na zie­mi będzie musi­ała pod­jąć decyzję.

 

 

 Litość a właś­ci­wie prze­bacze­nie jest moty­wem prze­wod­nim odcin­ka od tytułu aż po sam koniec. I dobrze za rzad­ko się o tym mówi.

 

Gdy­by jed­nak odcinek skończył się na Amy pow­strzy­mu­jącej Dok­to­ra wtedy zdaniem zwierza mielibyśmy co najwyżej krótką pogadankę o tym, że nie moż­na iść w stronę cienia. Ale sce­narzys­ta zde­cy­dował się jed­nak pokazać nam to dosłown­iej. Nie tylko pada trup (kole­jny dru­go­planowy bohater męs­ki, który zdaniem zwierza zasługi­wał na więcej cza­su ekra­nowego), ale także pojaw­ia się tak sil­nie związany z mitologią dzikiego zachodu wątek linczu. Sce­na, w której nasz Dok­tor obłaskaw­ia gotowego strze­lać 19 lat­ka to zdanie zwierza sce­na nie do przece­nienia. Dlaczego? Ponown­ie wraca­jąc do charak­teru seri­alu — Dok­tor pow­tarza to co teo­re­ty­cznie wszyscy wiedzą, ale nigdy nie dość pow­tarza­nia — zwłaszcza młodym — prze­moc nie jest odpowiedz­ią na prze­moc. Zwierz wie, że ta sce­na nic do argu­men­tacji nowego nie wnosi ale zwierz cieszy się, że pojaw­iła się w odcinku pełnym pis­to­letów (choć jak to u Dok­to­ra bywa niewielu wys­trza­łów, w każdym razie zamier­zonych i cel­nych). Ale nawet wtedy czu­je­my coś niedo­brego w oso­bie Dok­to­ra, jak­by wydarzenia które miały miejsce nie dotknęły go tak jak powin­ny. I tu po raz kole­jny pojaw­ia się ele­ment zaskoczenia — tym, który w pewien sposób przy­wołu­je Dok­to­ra do porząd­ku, który uświadamia mu i nam po raz kole­jny, że nie jest tak pros­to wydawać jakiekol­wiek sądy w świecie gdzie ludzie nie są tylko dobrzy i źli to właśnie nasz “potwór tygod­nia” — człowiek, które­mu podob­nie jak Dok­torowi przyjdzie żyć z tym co uczynił i z poczu­ciem winy.

 

 

 Ponown­ie — Dok­tor nie mówi w tej sce­nie nic nowego czy błyskolti­wego ale coś co pow­tarza się zde­cy­dowanie za rzad­ko, zwłaszcza w takiej formie, która nie jest obrzy­dli­wie eduka­cyj­na. 

 

 

Tak więc kiedy dochodzi do ostate­cznego rozra­chunku nie ma już złych. Dok­tor jak zwyk­le stara się ura­tować wszys­t­kich i jak zwyk­le mu się nie uda­je choć nie ponosi całkowitej klęs­ki. Ocale­je miasteczko, ocale­je niewin­ność sko­rego do strze­la­nia 19 lat­ka, ocale­je cyborg, który nawet przez moment nie był pot­worem i ocale­je koń, który choć ma na imię Jeszua wolał­by by nazy­wano go Susan (tak zupełnie na mar­gin­e­sie zwierz uważa, że wprowadze­nie dia­logu z koniem jest genial­nym zabiegiem kiedy odd­ziela się Dok­to­ra od Towarzyszy). Nie uda się ura­tować tylko drugiego Dok­to­ra, który jak lus­tro odbi­ja wszys­tkie winy naszego. Ten wybierze śmierć, zdaniem zwierza z kilku powodów —  po pier­wsze dlat­ego, że takie rozwiązanie jako jedyne pozwala uniknąć nar­ra­cyjnej pułap­ki czyli wypuszcza­nia na wol­ność ludzi, którzy jed­nak nie są niewin­ni. Ale jest też zdaniem zwierza dru­gi powód, który każe nam po raz kole­jny spo­jrzeć na naszego rados­nego bohat­era przez pryz­mat wszys­tkiego co przeżył. Każdy ma lim­it powyżej którego nie da się już dalej udawać że wszys­tko jest w porząd­ku. Nasz Dok­tor ma swoich towarzyszy którzy pozwala­ją mu zapom­nieć, ale jeśli nie ma się takiego lim­i­tu — wtedy nie ma też wielu innych rozwiązań.

 

 Żeby nie było — ser­i­al jest także zabawny — no i ujaw­nia, że Dok­tor na 100% jest anglikiem przez osmozę.

 

Odcinek spię­ty jest klam­rą nar­ra­cyjną — opowieś­cią snutą przez kobi­etę wiele, wiele lat później trochę jak w bez prze­baczenia gdzie głos zza kadru dopowia­da to czego nie zobaczymy. Ale dla zwierza taka opowieść o małym miasteczku zwanym Mer­cy, gdzie dzi­ały się rzeczy dzi­wne spraw­ia, że cały odcinek nabiera ram bardziej przy­powieś­ci o tym jak należy się zachować, a właś­ci­wie jak należało­by się zachować niż zwykłej przy­gody. Stąd nie razi ani fakt, że odcinek wyraźnie zaczy­na się nieco za późno, ani też nie musimy do koń­ca się zas­tanaw­iać, nad całym west­er­nowym sztafażem i sce­na­mi nieco niekiedy za bard­zo wzorowany­mi na fil­mach. To nie jest odcinek Dok­to­ra Who. To opowieść o  człowieku z oczy­ma ciężki­mi od wspomnień.

 

 Jed­nego Mat­towi Smithowi nie moż­na odmówić. W niek­tórych sce­nach widać w jego oczach cale 900 lat wspomnień.

 

Ps: zapowiedź następ­nego odcin­ka wywołała u zwierza poczu­cie smutku i niepoko­ju co zwias­tu­je, że zapowia­da się kawałek dobrego Who. Jak zwyk­le kiedy zwierz czu­je smutek i niepokój. Może obe­jrzy sobie jeszcze raz Dinozaury? 

 

ps2: Jed­na rzecz den­er­wu­je zwierza w niek­tórych fanach Dok­to­ra Who — koń, który chce być nazy­wany Susan został przez wielu uznany za głos seri­alu w sprawach trans­gen­derowych i naty­ch­mi­ast skry­tykowany za takie pode­jś­cie. Zdaniem zwierza koń po pros­tu nazy­wał się Susan . Ale nawet jeśli. Dlaczego tyle osób oglą­da ten ser­i­al szuka­jąc w każdym odcinku jakichś uchy­bień doty­czą­cych przed­staw­ienia osób o róznych ori­en­tac­jach sek­su­al­nych czy kobi­et. Dok­tor Who nie jest pod tym wzglę­dem ani lep­szy ani gorszy od więk­szoś­ci pro­dukcji ale tylko w tym przy­pad­ku zwierz spotkał się z takim pode­jś­ciem. Ktoś wie dlaczego? Spóś­ciz­na  RTD czy niechęć do nie odpowiedzial­nego za wszys­tkie odcin­ki Moffata?

 

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online