Home Ogólnie It’s beautiful czyli zwierz żegna się z Hannibalem

It’s beautiful czyli zwierz żegna się z Hannibalem

autor Zwierz
It’s beautiful czyli zwierz żegna się z Hannibalem

Stało się. Trze­ci sezon Han­ni­bala dobiegł koń­ca a tym samym, cały przedzi­wny ser­i­al. Ser­i­al który stworzył niesamow­ity fan­dom, dostar­czał niesamow­itych żartów i raz na zawsze uczynił zdanie “Noth­ig here is veg­e­tar­i­an” kani­bal­isty­czną alizją a nie sym­pa­ty­cznym przy­pom­nie­niem że mamy do czynienia z mięs­nym posiłkiem. Koniec Han­ni­bala jest z jed­nej strony smut­ny, z drugiej satys­fakcjonu­ją­cy. Zaś całość nie przes­ta­je zwierza zdu­miewać. Bo nikt abso­lut­nie nikt nie spodziewał się czym Han­ni­bal się stanie. A stał się naj­droższym fan fic­tion w his­torii świa­ta. WPIS ZAWIERA SPOILERY.

Hugh-Dancy-and-Mads-Mikkelsen-in-Hannibal-Season-3-Episode-10

Han­ni­bal z długiego seri­alu o seryjnych morder­cach i psy­chopat­ach stał się his­torią jed­nego trud­nego związku

Kiedy Han­ni­bal pojaw­ił się w telewiz­ji zapowiedziano nam mroczny thriller z prze­mocą zanur­zoną w tak fas­cynu­jącej este­tyce że będziemy chcieli więcej okru­cieńst­wa i więcej pięk­na. Do tego wystar­czyło dorzu­cić przedzi­wną i prze­cu­d­owną twarz Mad­sa Mikkelse­na i wielkie oczy Hugh Dancego i mieliśmy ciekawy ser­i­al do którego pasowały określe­nia takie jak “wys­makowany”, “Inteligen­ty” i “nie­s­tandar­d­owy”. Jed­nocześnie od samego początku w warst­wie fab­u­larnej Han­ni­bal miał cechy typowego retellingu czy nawet fan fic­tion. Znane z książek i filmów posta­cie pojaw­iały się w nowych inter­pre­tac­jach, niekoniecznie odry­wały tą rolę którą powin­ny, niekiedy wyglą­dały inaczej, lub wybier­ały zupełnie inną niż książkowa drogę. Wciąż jed­nak w pier­wszej i mniej więcej w połowie drugiego sezonu moż­na było dość jas­no powiedzieć, że mamy do czynienia z seri­alem, który opowia­da o kani­balu morder­cy i śledzą­cym go pra­cown­iku FBI. Co więcej był to ser­i­al który tak wyraźnie odróż­ni­ał się wiz­ual­nie i w sposo­bie nar­racji od wszys­tkiego co było wów­czas (w sum­ie też dziś) dostęp­ne w telewiz­ji, że Han­ni­bal szy­bko stał się ulu­bieńcem tych którzy bada­ją i piszą o współczes­nej telewizji.

tumblr_n728mbiVvM1rchw9zo1_1280

Zwier­zowi najbardziej na świeci będzie brakowało tych han­ni­balowych memów. NIekiedy lep­szych od serialu

Opinie o tym pier­wszym Han­ni­balu mogły się różnić. Zwierz był wielkim fanem kun­sz­tu z jakim Fuller snuł swo­ją opowieść — zupełnie inaczej niż moż­na było się tego spodziewać. Jed­nocześnie zwierz czer­pał wów­czas olbrzymią przy­jem­ność z tego jak na kole­jne odcin­ki reagował fan­dom. Bo trze­ba było przyz­nać, ser­i­al od samego początku doskonale nadawał się do oczy­ta­nia fanowskiego, dow­cip­nego, wyczu­lonego na wszelkie podtek­sty — od tych związanych z kani­bal­izmem po sug­estie, że Willa i Han­ni­bala łączą zde­cy­dowanie inne uczu­cia niż moż­na było­by się spodziewać. Zwierz przyz­na szcz­erze, że ten sposób odczy­ty­wa­nia odcinków — zwłaszcza zwraca­ją­cy uwagę na każdą scenę gdzie Han­ni­bal właś­ci­wie mówi wszys­tkim, że jest kani­balem (a nikt go nie słucha) a nikt nie zwraca na niego uwa­gi. Takie oglą­danie — ze świado­moś­cią jak sza­lone założe­nie (powiedzmy sobie szcz­erze Han­ni­bal jest zbyt zły i fas­cynu­ją­cy by być prawdzi­wym) stoi za seri­alem spraw­iało zwier­zowi swoistą przy­jem­ność. Być może gdzieś tam na świecie byli ludzie którzy oglą­dali relac­je Willa i Han­ni­bala śmiertel­nie na poważnie ale zwierz do nich nie należał od chwili kiedy Han­ni­bal pier­wszy raz powąchał Willa. Jed­nocześnie jed­nak zwierz musi przyz­nać że w przy­pad­ku pier­wszego sezonu, zwierz był po pros­tu zach­wycony kun­sztem dia­logu i sposobem prowadzenia nar­racji. Czegoś podob­ne­go w telewiz­ji dawno nie było, cud­owny odd­ech świeżoś­ci po wszys­t­kich podob­nych do siebie produkcjach.

tumblr_inline_nqawspBKZ61s5z3hs_500

Ogól­nie “Angsty can­ni­bal nois­es” to streszcze­nie pier­wszej połowy sezonu. Idealne.

To wszys­tko powiedzi­awszy — zwierz przyz­na szczerze,że po zakończe­niu sezonu trze­ciego nie jest do koń­ca pewien czy powinien wierzyć, że to co zobaczył naprawdę pow­stało. Nie chodzi o to, że trze­ci sezon jest głupi czy dale­ki od real­iz­mu. Może­my bez trudu założyć, że jeśli ktokol­wiek doszedł do trze­ciego sezonu zauważył już,że jest to ser­i­al w którym logi­ka zaj­mu­je dalekie miejsce po este­tyce i miłoś­ci sce­narzysty do długich i skom­p­likowanych dialogów. Prob­lem z trzec­im sezonem nie zasadza się więc na braku sen­su. Gdy­by to nam przeszkadza­ło pewnie już dru­gi sezon powinien być ostat­nim który oglą­damy. Nie jest też prob­le­mem w sezonie trzec­im fakt, że wcześniejsza waż­na w pro­dukcji este­ty­ka, została pod­nie­siona do poziomu rzad­ko w telewiz­ji oglą­danego. Poza piękny­mi wnętrza­mi, stro­ja­mi, kadra­mi mamy też całe mnóst­wo scen w których twór­cy wyda­ją się być abso­lut­nie zafas­cynowani fizyką płynów (spójrz­cie jak kapie, woda, spójrz­cie jak kapie krew) czy też stara­ją się odd­ać stany psy­chiczne bohaterów ser­ią ująć (z dzi­wną muzyką) które niekoniecznie są łatwe do oglą­da­nia. No i jak zwyk­le — to ser­i­al gdzie każdy odcinek ma set­ki zbliżeń — niekoniecznie na rzeczy które potem ode­gra­ją ważną rolę. Do tego jeszcze obec­na ury­wana nar­rac­ja, ret­ro­spek­ty­wy, dzi­w­na muzy­ka. Niby wszys­tko już w Han­ni­balu było ale w trzec­im sezonie mieliśmy zde­cy­dowanie więcej takich zabiegów (niekoniecznie ciekaw­ie wykorzystanych).

200_s

Powiedzmy sobie szcz­erze to pasu­je do praw­ie całej ścież­ki dialogowej

Prob­lem z trzec­im sezonem jest taki, że to jest fan fic­tion. I to nie w rozu­mie­niu takim, że twór­ca opowiada­jąc jeszcze raz his­torię zawsze w jak­iś sposób przek­sz­tał­ca ist­niejące dzieło. Nie chodzi tu o pode­jś­cie fanowskie, staw­ia­jące przede wszys­tkim na satys­fakcję tego kto tworzy (szuka­jąc jej poza kanonem który pewnych emocji najwyraźniej nie zag­waran­tował w takim wymi­arze jakiego prag­nął­by fan). Bohaterowie niekoniecznie zachowu­ją się zgod­nie ze swoi­mi charak­tera­mi, ale zgod­nie z tym co twór­ca sobie dla nich wymarzył. Przy czym trze­ci sezon Han­ni­bala nie jest nawet fan fic­tion do powieś­ci Har­risa czy do doskon­ałego fil­mu z Antho­ny Hop­kin­sem. Nie to jest bardziej skom­p­likowane — trze­ci sezon Han­ni­bala jest fan fic­tion do sezonu pier­wszego. Oczy­wiś­cie już w pier­wszym sezonie moż­na znaleźć sug­estie, że twór­ca ma pewne zami­ary w sto­sunku do swoich bohaterów, ale o ile pewne sug­estie były nawet całkiem ciekawe, to już roz­gry­wanie wszys­tkiego wprost jest co najm­niej dzi­wne. Żeby dłużej nie krę­cić — pier­wsze sezony Han­ni­bala sug­erowały, że więź która łączy kani­bala i pro­fil­era to może być coś więcej niż zawodowa fas­cy­nac­ja — w drugim sezonie zna­j­dowal­iśmy jeszcze zapewnienia o przy­jaźni i jej roli, ale trze­cia seria jest mniej sub­tel­na — chodzi o miłość. I tu zaczy­na się prob­lem, bo to miłość wielce fan fikowa (zwierz wie, że są doskonale napisane wnikli­we fan fiki ale sporo jest też takich które pięknie kopi­u­ją naj­gorsze schematy lit­er­atu­ry i to właśnie ten sposób pisa­nia ma tu w głowie) — Han­ni­bal zostawi Willi dosłown­ie zła­mane serce (oczy­wiś­cie makabryczne) zaś w samym seri­alu pad­nie pytanie o uczu­cia — z wielce jed­noz­naczną odpowiedz­ią. Tak Han­ni­bal Willa kocha (na swój kani­bal­isty­czny sposób) i właś­ci­wie jedyną niewiadomą jest czy psy­cholog te uczu­cia odwza­jem­nia (finał sugeru­je, że wcale nie ma tu jas­nej odpowiedzi). Choć ponown­ie nie o same uczu­cia chodzi.

To zdzi­wie­nie kiedy nagle okaza­ło się że “it is  that kind of party”

Chodzi o pewne pisanie które najwięk­szą satys­fakc­je spraw­ia nie tyle czytel­nikowi (wid­zowi) co samemu twór­cy. Zwierz przez cały trze­ci sezon miał wraże­nie, że jeśli ktoś naprawdę dobrze się bawi widząc Han­ni­bala — w takim dzi­wnym wyda­niu, to nie sami wid­zowie (którzy też baw­ić się dobrze mogą- jak zwierz od cza­su do cza­su) a sce­narzys­ta. I to nie tylko dlat­ego, że może śmi­ać się z włas­nych żartów (właś­ci­wie cały wątek Chiltona, jego kari­ery lit­er­ack­iej czy paten­tu na “Han­ni­bal? Can­ni­bal”, pozwalać bohaterom na zachowa­nia dalekie od ich wcześniejszych cech (doskon­ałym przykła­dem jest Alana która właś­ci­wie na potrze­by his­torii całkowicie zmieniła charak­ter) ale przede wszys­tkim — ser­i­al spraw­ia wraże­nie jak­by bohaterowie nie tyle mieli się zachowywać zgod­nie z fabułą ale byli przestaw­iany­mi pio­nka­mi. Dokład­nie tam gdzie najbardziej będą baw­ić czy cieszyć fanowskie serce sce­narzysty. Przy czym — zdaniem zwierza — Fuller wcale się z tym nie kry­je. Jak zwierz mówił — pier­wsze odcin­ki sezonu — zwłaszcza moment w którym Han­ni­bal spoglą­da pros­to w kamerze i obiecu­je nam bajkę — dają do zrozu­mienia, że wszys­tko co oglą­damy należy wziąć w olbrzy­mi naw­ias. Trud­no zresztą postąpić inaczej sko­ro Han­ni­bal jest z odcin­ka na odcinek co raz bardziej uwodzi­ciel­skim dia­błem, a jed­nocześnie zaskaku­ją­co roman­ty­czną duszą — postacią ide­al­ną do fan fików. Podob­ny jest zresztą Will który sta­je się też tak ide­al­nie fan fikowy — z jed­nej strony prag­ną­cy się trzy­mać z dala od Han­ni­bala z drugiej — kiedy roz­maw­ia­ją Will nie wyjdzie nie oglą­da­jąc się za siebie i nie doda­jąc ostat­niego zda­nia. Na Boga dosta­je­my nawet scenę jak z Star Tre­ka — z przykładaniem dłoni do szyby.

W sum­ie w ostat­nim odcinku bohaterowie nie baw­ią się w poezję ale mówią dokład­nie to co zawsze chcieli. Tak jak zawsze chcieli. Dzi­wne uczucie

Oczy­wiś­cie takie zagra­nia mogą cieszyć, czy baw­ić ale jed­nocześnie Han­ni­bal pokazu­je jak dzi­ała pewien ciekawy mech­a­nizm. Otóż fani uwiel­bi­a­ją śnić o pewnych sytu­ac­jach jakie mogły­by się zdarzyć (doskon­ałym przykła­dem jest John­Lock z fan­do­mu Sher­loc­ka) ale abso­lut­nie nie chcą by to się zdarzyło. Dlat­ego agresy­wnie reagu­ją np. na sytu­acje taka jak początek 3 sezonu Sher­loc­ka naw­iązu­jącego do fanowskiej nar­racji. Pod tym wzglę­dem Han­ni­bal w trzec­im sezonie spraw­ia wraże­nie jak­by cały był krę­cony w ten sposób — co oczy­wiś­cie nie budzi entuz­jaz­mu fanów. Z drugiej strony — przy­na­jm­niej zwierz siedzi­ał zas­tanaw­ia­jąc się co właś­ci­wie Fuller zro­bił, że poz­wolono mu nakrę­cić trzy­naś­cie odcinków czys­to fanowskiej wari­acji z budżetem prawdzi­wego seri­alu telewiz­yjnego i ekipą doskon­ałych aktorów. Są sce­narzyś­ci oskarżani o to, że podl­izu­ją się fanom, ale zdaniem zwierza u Fullera ten skręt ku ele­men­tom obec­nym w fanowskiej twór­c­zoś­ci nie jest podyk­towany chę­cią pozyska­nia ich serc. Zdaniem zwierza to raczej fani w pewien sposób anty­cy­powali coś co Fuller chci­ał pokazać od samego początku.

Kiedy takie zdanie jest kanonem w sum­ie człowiek nie wie co jest twór­c­zoś­cią fanowską

Jed­nocześnie zwierz musi przyz­nać, że trze­ci sezon miał dobre — choć nie do koń­ca wyko­rzys­tane momen­ty. Dzi­w­na, pokrę­cona i fas­cynu­ją­ca relac­ja Han­ni­bala z Bedal­ią, doskonale zagrana rola Czer­wonego Smo­ka (Richard Armitage jest naprawdę doskon­ałym aktorem i zwierz nie może się doczekać jego kole­jnych ról), naprawdę dow­cip­ny (choć nie koniecznie log­iczny) wątek Chiltona. Zwier­zowi ten trze­ci sezon oglą­dało się naprawdę bard­zo dobrze — choć trze­ba przyz­nać, że początek był trud­ny — głównie dlat­ego, że było w nim mnóst­wo pomysłów (serio co dalej ze śli­maka­mi?) które nie znalazły potem rozwinię­cia w częś­ci poświę­conej spraw­ie Smo­ka. Tak jak­by Fuller w połowie sezonu zmienił zupełnie kon­cepcję tego co będzie się liczyć. Zresztą sam wątek Czer­wonego Smo­ka choć ciekaw­ie zagrany i w kilku miejs­cach inteligent­nie naw­iązu­ją­cy do ory­gi­nału w sum­ie poprowad­zony był nieco bez ducha. Przy­na­jm­niej zdaniem zwierza. Plus znów uznano, że dobrym pomysłem będzie obsadze­nie w roli fac­eta który ma wyraźny prob­lem ze swoim wyglą­dem akto­ra bard­zo przys­to­jnego (pamięta­cie to samo zro­biono w drugiej fil­mowej wer­sji gdzie obsad­zono Ral­pha Fien­nesa), który zosta­je “zeszpecony” jed­ną malutką blizną. Zde­cy­dowanie lep­iej wychodz­iło Fullerowi baw­ie­nie się naw­iąza­ni­a­mi niż pró­ba rzetel­nego przełoże­nia czegoś co napisał Harris.

W 99% kul­tur ten gest odzy­tu­je się jako “Kocham cię, zjedzmy kogoś razem”

Ponown­ie zwierz nie ma nic do zarzuce­nia aktorstwu. Mads Mikkelsen gra swo­jego cud­ownego dia­bła ze swo­bodą która spraw­ia, że nie mamy prob­le­mu by zrozu­mieć, dlaczego ameryknie widzą w nim głównego kandy­da­ta na zło­la w kole­jnych pro­dukc­jach. Choć trze­ba przyz­nać, że Mad­sowi równie dobrze wychodzi granie bez­dusznego dia­bła, jak psy­chopatę zab­ie­ga­jącego o uczu­cia swo­jej ofi­ary … no właśnie czy moż­na nazwać Willa ofi­arą? Trze­ba też przyz­nać, Mad­sowi że w częś­ci w której gra uwięzionego Han­ni­bala zda­je się baw­ić zde­cy­dowanie lep­iej niż w częś­ci flo­renck­iej. Jest w nim jakaś swo­bo­da której brakowało jego roli w pier­wszej połowie sezonu. Jed­nocześnie, ponown­ie uda­je mu się nie kopi­ować Hop­kin­sa, choć prze­cież tu pokusa mogła być olbrzymia. Z kolei Hugh Dan­cy doskonale bal­an­su­je pomiędzy wrażli­woś­cią i roze­dr­ganiem człowieka który nie do koń­ca umie się pogodz­ić z tym co się wokół niego dzieje, a wściekłoś­cią i bez­dusznoś­cią obec­ną w nim w drugiej częś­ci sezonu. Doskon­ałą jest też Gillian Ander­son — wyrafi­nowana, żona pot­wo­ra, ale też jego ofi­ara (albo wspól­nicz­ka — to zależy jak inter­pre­tu­je­my postać), która wyda­je się jako jed­na z niewielu znać zasady gry z Han­ni­balem. Do tego Han­ni­bal wciąż jest seri­alem pięknym, które­mu uda­je się uciec nawet przed brzy­dotą więzi­en­nej celi (serio miejsce w którym trzy­ma­ją Han­ni­bala tak bard­zo nie ma sen­su). Co praw­da jak zwierz pisał niekiedy zdarza się twór­com prze­sadzać (wiz­je Czer­wonego Smo­ka przede wszys­tkim pokaza­ły nam że jak cały budżet idzie na garder­obę jed­nego akto­ra to braku­je na efek­ty spec­jalne) ale nie było to brzydkie.

Han­ni­bal: kome­dia romantyczna”

Zwierz stwierdz­ił jed­nak, że zakończe­nie jest w jak­iś sposób satys­fakcjonu­jące. I to praw­da. By wszys­tko było jasne. Koniec seri­alu jest cud­own­ie melo­dra­maty­czny. Sce­na na kli­fie w blasku księży­ca, bohaterowie trzy­ma­ją­cy się przy­tom­noś­ci, czy życia złączeni w uścisku. I wymi­ana zdań, aut­en­ty­cznie przepisana z fan fików czter­nas­to­latek. Wielkie marze­nie Han­ni­bala — wspólne zabójst­wo, satys­fakcjonu­jące dla obu stron — zabi­cie Czer­wonego Smo­ka ostate­cznie kończy cykl który rozpoczął się trzy sezony wcześniej. Han­ni­bal zawsze chci­ał by Will się do niego zbliżył. Jasne Fuller mógł nam zapro­ponować coś bardziej kon­wencjon­al­nego z jakim­iś pocałunka­mi czy przedzi­wnie zmon­towany­mi sce­na­mi sek­su. Ale to prze­cież Fuller, a ser­i­al który oglą­damy to Han­ni­bal. Dlat­ego, nie ma więk­szego zbliże­nia czy porozu­mienia niż wspólne morder­st­wo. Na sam koniec — zan­im nasi “mur­der hus­bands” zostaną odesłani w zaświaty — jedyne miejsce gdzie mogą funkcjonować, dostaniemy jeszcze ten dia­log. Zapewnie­nie Han­ni­bala, że oto spełniło się to co wymarzył sobie dla Willa i dla samego siebie. I tą pełną akcep­tacji odpowiedź Willa który doce­nia pię­kno ich porozu­mienia. Oczy­wiś­cie może­my inter­pre­tować to jako chęć utrzy­ma­nia porozu­mienia by móc dokon­ać ostate­cznego poświęce­nia, ale nie oszuku­jmy się. To ten doskon­ały moment fanowskiego pisku i szczeroś­ci bohaterów. Will zawsze bal­an­sował na grani­cy, pomiędzy odrzuce­niem wszys­tkiego co Han­ni­bal reprezen­tu­je a fas­cy­nacją naszym pięknym kani­balem. Co ponown­ie kieru­je nas ku tym wszys­tkim dia­bel­skim kono­tacjom. Nie mniej jeśli jakoś mieli nasi bohaterowie skończyć — przy­na­jm­niej na chwilę (sce­na po napisach sugeru­je, otwar­cie na kole­jny sezon którego na całe szczęś­cie chy­ba nie bezie) — to właśnie tak, w jed­nej krótkiej chwili porozu­mienia, która jed­nak oznacza koniec wszys­tkiego. I za to zwierz Fullera ceni, bo to tak właś­ci­wie jedy­na — choć bard­zo melo­dra­maty­cz­na — opc­ja którą zwierz jest w stanie zaak­cep­tować. Nic więcej w tej his­torii powiedzieć się nie da. Jakiejkol­wiek dobre zakończe­nie było­by sprzeczne z przyję­tym – w sum­ie dość roman­ty­cznym – sposobem nar­racji. Zwierz przyz­na szcz­erze, jest zaskoc­zony, że ten fes­ti­w­al swois­tego fanowskiego bezen­su tak rozsąd­nie się skończył.

Czyli na pol­s­ki “Kocham cię Will ale jestem kanibalem”

Zwierz kiedy pisał sce­nar­iusze tego co stanie się dalej w związku ze ska­sowaniem Han­ni­bala uwzględ­nił w swoich rozmyśla­ni­ach jeden punkt. Otóż sytu­ację w której ska­sowanie seri­alu po trzec­im sezonie będziemy witać z ulgą czy wręcz radoś­cią. Zdaniem zwierza mamy do czynienia z tą właśnie sytu­acją. Trze­ci sezon pokazał, że Fullerowi skończył się ser­i­al. Może nam zafun­dować więcej pięknych miejsc, soku kukury­dzianego w kolorze krwi czy Mad­sa w pięknych gar­ni­tu­rach, ale to co napędza­ło nar­rację seri­alu – a zde­cy­dowanie były to relac­je między Han­ni­balem a Willem właś­ci­wie zostało opowiedziane. Jasne, Fuller trochę sam się na taki schemat skazał, przekłada­jąc tą emocjon­al­ną czy miłos­ną grę bohaterów pon­ad wszys­tkie inne aspek­ty serii. Ale trze­ba mu przyz­nać, że w tych trzech sezonach zawarł swo­je fanowskie rozważa­nia o pięknej i mag­ne­ty­cznej naturze zła od początku do koń­ca. Gdy­by zwierz nie wiedzi­ał, że ser­i­al został ska­sowany mógł­by to zakończe­nie sezonu trze­ciego potrak­tować bez bólu jako zaplanowane zakończe­nie całego seri­alu – co więcej zgod­nego z tym co pokazy­wano nam we wcześniejszych sezonach. Pod tym wzglę­dem pró­ba kon­tyn­uowa­nia his­torii była­by równie mało satys­fakcjonu­ją­ca, jak wszys­tkie seri­ale w których droczą­ca się ze sobą para schodzi się w końcu by żyć dalej dłu­go i szczęśli­wie. Zwierz nie płakał­by więc nad brakiem sezonu czwartego. Te trzy dały mu coś tak przedzi­wnie cud­ownego, że jest w stanie uznać, że oto ma przed sobą zaplanowaną całość.

Ten moment kiedy wszys­tko trochę nie ma sen­su, jest fan fic­tion i dalej 100% satys­fakcji. Bra­wo Fuller

Zwierz doskonale zda­je sobie sprawę, że ser­i­al ma licznych kry­tyków. Głównie tych którzy próbu­ją wciąż od nowa przykładać do świa­ta Fullera nasze codzi­enne ramy. Zdaniem zwierza od samego początku nie ma to sen­su – uni­w­er­sum Fullera jest do naszego świa­ta aletr­naty­wne, bardziej wys­makowane, elok­wentne ale też – rządzące się nieco inny­mi prawa­mi (np. w spraw­ie przeży­wal­noś­ci po licznych obraże­ni­ach wszys­tkiego). Zwierz który przyjął taki sposób patrzenia na świat nie miał prob­le­mu ani z wyglą­dem (i zarządzaniem) szpi­ta­la ani z niepo­rad­noś­cią FBI. Przyjął, że oglą­da bajkę. Mroczną fas­cynu­jącą bajkę gdzie zły zami­ast zjeść dobrego, postanaw­ia go uwieść. Jak widać całkiem z powodze­niem. I tak każ­da baj­ka dochodzi do koń­ca a my musimy zas­tanow­ić się nad puen­tą. A będą trzy. PO pier­wsze – w obcym domu dla bez­pieczeńst­wa zawsze proś o opcję wege­tari­ańską. Po drugie – jeśli ktoś sugeru­je że jest kani­balem nie wchodź z nim w bliskie relac­je. I najważniejsza – po trze­cie, jeśli jesteś czter­nas­to­let­nią fanką i marzysz by zobaczyć kiedyś swój fan fic w formie seri­alu, to rób dokład­nie to co Bryan Fuller. Sko­ro mu się udało tobie też musi!

Ps: Zwierz prag­nie zauważyć, że mimo kry­ty­cznych słów na tem­at trze­ciego sezonu nadal Han­ni­bala uwiel­bia. Trochę jak Will – może i mor­du­je oraz zja­da ludzi ale jak tu go nie kochać.

Ps2: Zwierz będzie tęsknił za gar­ni­tu­ra­mi Madsa.

19 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online