Hej
Zwierz ucieszył się ostatnio bo w internecie pojawiły się pierwsze zdjęcia zapowiadające ekranizację Hobbita. O dziwo nakręcenie tej krótkiej książki Tolkiena okazało się większym wyzwaniem niż nakręcenie całej wielkiej trylogii Władcy Pierścieni. Zaczęło się od problemów ze znalezieniem reżysera ( w końcu Peter Jackson przestał się wygłupiać i zdecydował się powrócić na Śródziemie), potem z Nowozelandzkim przemysłem filmowym który ekranizacjami Tolkiena stoi co pozwala mu dyktować warunki. W ostatecznym rozrachunku wszyscy jednak stawili się na planie i przystąpili do ekranizacji. Niemal od razu pojawiła się też wieść że z jednej książki powstaną dwa filmy. I tu zwierz lekko się zasępił.
Oto bowiem Hobbit książka jak najbardziej urocza i pełna zdarzeń nie wydaje się być bardziej skomplikowana niż np. Drużyna Pierścienia która dostała jak pamiętacie tylko jeden film. Fani kręcą nosem widząc w tym podziale ewidentna próbę wyciągnięcia od widzów pieniędzy. Zwłaszcza, że jeśli zekranizuje się Hobbita to właściwie nie zostanie już nic Tolkiena do zrealizowania bo zwierz jakoś nie widzi tych dzikich tłumów czekających na premierę Silmarillionu. Jednak zwierz nie byłby sobą gdyby nie spojrzał na to zjawisko nieco szerzej.
Jak zwierz zauważył wieki temu ostatnimi czasy filmy zaczęły robić się co raz dłuższe. Standardowe niegdyś 90 minut powoli zamieniło się w 120 dochodząc niekiedy nawet do 150-160 minut. Innymi słowy filmy zrobiły się tak długie, że oglądając koniec nie koniecznie pamiętamy co było na początku wiemy natomiast że bez względu na wszystko musimy opuścić kino i udać się do toalety. Z punktu widzenia sztuki filmowej dzielenie filmu na dwa jest oczywiście barbarzyństwem ale z drugiej strony niekiedy dla wszystkich jest lepiej gdy da im się opuścić salę kinową o jakiejś ludzkiej godzinie.
Zwłaszcza że gdy chodzi o ekranizację prozy najczęściej im więcej czasu tym lepiej – zwierz uważa że gdyby system – 1 książka 2 filmy zastosować już od 5 tomu Harrego Pottera mielibyśmy do czynienia z bez porównania lepszymi ekranizacjami niż te które nam zafundowano. Tak już bowiem jest, że skróty poczynione na rzecz filmowej narracji okazały się dość zabójcze dla spójności serii.Z drugiej strony jeśli dodamy do siebie dwie części ostatniego Pottera to jasne staje się że 4 godzin nikt by na ekranizacji nie wysiedział.
Zwłaszcza że gdy chodzi o ekranizację prozy najczęściej im więcej czasu tym lepiej – zwierz uważa że gdyby system – 1 książka 2 filmy zastosować już od 5 tomu Harrego Pottera mielibyśmy do czynienia z bez porównania lepszymi ekranizacjami niż te które nam zafundowano. Tak już bowiem jest, że skróty poczynione na rzecz filmowej narracji okazały się dość zabójcze dla spójności serii.Z drugiej strony jeśli dodamy do siebie dwie części ostatniego Pottera to jasne staje się że 4 godzin nikt by na ekranizacji nie wysiedział.
Nie ma się z resztą co oszukiwać dzielenie filmów na dwa nie jest nowym trikiem. W dwóch częściach pokazywano i Przeminęło z Wiatrem i Potop i nikogo wtedy to nie dziwiło ( choć rzecz jasna była to o tyle inna sytuacja że nie kręcono dwóch filmów tylko dzielono jeden na dwa). Tak więc to co może dziś wydać się niebezpieczną nowością jest powrotem do czasów w których kinowe fotele były nieco mniej wygodne i nie chciano biednych widzów męczyć. Z resztą jeśli przyjrzymy się temu lepiej to już nieco wcześniej oferowano nam jeden film w formie dwóch – o tacy Piraci z Karaibów część 2 i 3 to przecież jako żywo jeden film ( nawet kręcono je na raz) – tylko że wtedy nie było tendencji by przyznawać się do tego, iż pokazuje się tak naprawdę jedną historię.
Nie oznacza to jednak, że dzisiejsza tendencja do dzielenia filmów na dwie części jest zupełnie pozbawiona finansowego wymiaru. O ile jeszcze w przypadku Hobbita można się spodziewać, że fani w sumie będą zadowoleni z przedłużenia pobytu na Śródziemiu o tyle w przypadku podzielonego na dwie części ostatniego tomu Zmierzchu , można podejrzewać, że to decyzja wysoce nastawiona na zysk. Zwierz który rzecz jasna przeczytał ostatni tom Zmierzchu nie widzi w nim materiału na dwa filmy ( z trudem widzi materiał na jeden) – no ale wydaje się, że pomysł dość słuszny by rozłożyć Pottera na dwie części otworzył puszkę pandory.
Czy jednak należy się wściekać? W sumie przecież tego chcemy – współczesna widownia kinowa przyzwyczajona jest do seriali w których czekać trzeba i to dużo ( choć w małych dawkach). I tu pojawia się problem. Rozszczepianie filmów na pół w sumie jest dobrym zjawiskiem – pozwala kręcić filmy nieco wolniejsze, składniejsze a w przypadku ekranizacji powieści dokładniejsze. Ale jest jeden haczyk – ilość czasu jaka upłynie między premierami. Zdaniem zwierza gdyby dwie części pozywano tuż po sobie widzowie mogli by być nawet zadowoleni. Ale kiedy każe się czekać pół roku lub dłużej na drugą część historii nawet jeśli znamy zakończenie to spokojnie może nas trafić szlag.
Ps: Nowości, nowości, nowości. Zwierz trafił na świetnego bloga oferującego proste i przejrzyste rady jak zainstalować kilka dodatków na bloga i radośnie z niego korzysta. Tak więc pod facebookową tabelką możecie zobaczyć z jakich krajów czytelnicy przeglądają zwierza, czerwony ludzik z boku mówi wam ilu czytelników czyta zwierza razem z wami a taki malutki znaczek google + powala wam dodawać plusy zwierzowi by się lepiej pozycjonował ( o ile zwierz dobrze zrozumiał na czym ta zabawa polega). Ponieważ blog z dodatkami się rozrasta zwierz radośnie będzie dodawał nowe elementy. Mając nadzieje że uczynią czytanie i tak wspaniałego bloga jeszcze fajniejszym.