Hej
Zwierz chciał napisać swoją długą notkę o serialu Scrubs ?dopiero jak zobaczy wszystkie siedem sezonów serialu (z istniejących dziewięciu), które niedawno stały się jego własnością. Problem polega jednak na tym, że zwierz ogląda Scrubs ?hurtowo ale wyłącznie z bratem co oznacza, że zamiast być już po pięciu sezonach jest dopiero po dwóch. Ale z drugiej strony, zwierz przecież serial oglądał już nie raz bo pod tytułem „Hoży doktorzy” leci w telewizji (zwłaszcza na Comedy Central) od prawie zawsze i prawie non stop. Innymi słowy zwierz nie mógł się już doczekać by nie napisać o tym – zdaniem zwierza nie docenianym znakomitym serialu, który pod pozorami serwowania nam głupiego serialu komediowego ożywił prawie zapomniany gatunek jakim jest komediodramat.
Poczytajcie o śmieszno smutny serialu o lekarzach, z mnóstwem snów na jawie, zabawnych tekstów i naprawdę smutnych scen
Każdy kto obejrzy jeden odcinek tego serialu staje najczęściej przed dość prostą decyzją – albo chce się obejrzeć jeszcze jeden albo nie chce się już nigdy żadnego oglądać. Tak Scrubs? dzieli ludzi dość jasno i dość szybko. Przede wszystkim ze względu na totalne pomieszanie z poplątaniem – zarówno gatunkowe jak i narracyjne. Bohater serialu J.D (od John Dorian) to młody lekarz (poznajemy go jako szpitalnego stażystę) z wielkim sercem, bujną wyobraźnią i skłonnością do prowadzenia długiej wewnętrznej narracji. Przy czym kiedy zwierz pisze o bujnej wyobraźni to ma na myśli najśmieszniejsze sceny w serialu, kiedy mamy okazję zajrzeć do głowy J.D i zobaczyć co właśnie wymyślił. Te zupełnie surrealistyczne wizje (ulubiona zwierza to ta, w której lekarz wyobraża sobie, że ma osobno ciało a osobno głowę, żeby być w dwóch miejscach naraz), które chyba pochłonęły większość budżetu (serio czasem zwierz ma wrażenie, że w te kilku sekundowe sekwencje włożono więcej pieniędzy niż w resztę serialu) stanową o absolutnej wyjątkowości serialu. Przy czym J.D nie wyobraża sobie tylko rzeczy niesłuchanie zabawnych, czasem przychodzą mu do głowy inne wersje scenariusza wydarzeń, reakcje ludzi na to co powie i wizja samego siebie, takiego jakim chciałby być. Z resztą o tym jak bardzo wyobraźnia nie ma granic świadczyć może fakt, że przez dwa sezony scenarzyści bawili się pomysłem że jedna z postaci (szpitalny konserwator powierzchni płaskich który nie pała do J.D szczególną sympatią) jest tylko wytworem wyobraźni lekarza (przez pierwsze sezony grający Dozorcę aktor nie odzywał się do nikogo innego tylko do naszego bohatera – potem jednak okazał się prawdziwy). Serial w największym skrócie opowiada o jego karierze medycznej w jednym ze szpitali w Los Angeles (chyba zwierz tak zakłada bo nigdy się nie zastanawiał).
Nie wszystko co JD sobie wymyśli ma sens ale większość jest zdecydowanie śmieszna
Jednak to nie jest serial złożony wyłącznie z szalonych rozmyślań bohatera. Nie jest to nawet serial, złożony z zabawnych wymian zdań pomiędzy nim a jego najlepszym przyjacielem Turkiem (z którym łączy go jeden z największych „bromance” w historii telewizji – który z resztą obaj bohaterowie nazywają ” Guy love” i który zdaniem zwierza jest jednym z najsympatyczniejszych wątków w serialu) czy długich niesłychanie śmiesznych choć obraźliwych monologów jakim częstuje bohatera dr. Cox jego mentor (choć niechętny). Scrubs? to przede wszystkim serial medyczny. Tylko w odróżnieniu od Grey’s Anatomy gdzie stawia się na realizm (krew, krew gdzie moja krew) w Scrubs? ważniejsze są emocje bohaterów. Ale to wciąż serial medyczny gdzie pacjenci umierają, postawienie diagnozy czasem bywa łatwe i trafne, a czasem bardzo trudne i niewłaściwie, gdzie rozterki dotyczące pacjentów, własnych umiejętności jako lekarza czy pracy w trudnym środowisku jakim jest szpital są nie mniej ważne od scen komediowych. Jednocześnie jednak serial nie popada w ten melodramatyczny ton w jaki popadają niektóre produkcje medyczne. I tym właśnie przede wszystkim Scrubs? kupiły zwierza. Nowe seriale medyczne skupiają się przede wszystkim na co raz bardziej okrutnych przypadkach, realizmie i robieniu kuku swoim bohaterom. Niektóre w ogóle przestały się już zajmować medycyną i skupiły się właściwie wyłącznie na romansach (Private Practice). Pod tym względem Scrubs ?odstają jako serial, który był jak Grey’s Anatomy bez wszystkich strasznych katastrof – J.D z sezonu na sezon stawał się co raz lepszym lekarzem, a prawdziwą tragedią była śmierć kogoś znanego i bliskiego a nie terrorysta strzelający do wszystkich w około. Bohaterowie zakładali rodziny bez wielkich dramatycznych dylematów i wszystko jakoś tak było odrobinę bardziej normalne. Innymi słowy dzięki balansowaniu na granicy komedii i tragedii udało się stworzyć serial, który mimo licznych surrealistycznych wstawek był niekiedy dużo bardziej realny niż poważne produkcje, w których połowa budżetu idzie na sztuczne wnętrzności. Z resztą co ciekawe Scrubs ?były kręcone w prawdziwym budynku szpitala (na dole kręcono film na górze siedziała ekipa producencka), co najbardziej zbliża je do Ostrego Dyżuru który też kręcono w szpitalnym budynku.
Plus minus najlepsze podsumowanie surrealistycznej części serialu
Do tego serial zamiast jak porządny sitcom stworzyć kilku stereotypowych bohaterów i pozostawić ich na kilka sezonów niezmienionymi serwuje nam bohaterów całkiem ciekawych i nie takich stereotypowych. Najlepszym przykładem są wspomniany już dr. Cox i dr. Kelso pełniący przez kilka sezonów funkcję szefa szpitala. Cox, którego J.D strasznie szanuje i o którego szacunek i sympatię zabiega przez większość serialu, wydaje się na pozór kolejną wersją Doktora Housa. Arogancki, wybuchowy, uwielbiający gnębić młodych lekarzy, nazywający blond lekarkę Barbie a naszego głównego bohatera wyzywając wyłącznie żeńskimi imionami. No po prostu paskudny typ. Ale im dłużej ogląda się serial tym szybciej okazuje się, że to jedyny naprawdę porządny człowiek w całym szpitalu. Poświęcający się dla pacjentów, uczący młodych lekarzy odpowiedzialności i radzenia sobie z trudnymi sytuacjami, stawiający na swoim przede wszystkim w sprawach opieki nad chorymi. Lubiany przez pacjentów, dla których zaskakująco często jest miły. Przy czym to nie jest człowiek przechodzący wewnętrzną przemianę – nadal się wścieka i obraża wszystkich na około ale nie stoi to w żadnej sprzeczności by raz po raz okazywał się dobrym i troskliwym człowiekiem. Z kolei dr. Kelso to teoretycznie bezduszny szef szpitala, przed którym drżą pracownicy i lekarze. Teoretyczne bo też wystarczy trochę bliżej przyjrzeć się serialowej postaci by dostrzec bardzo profesjonalnego lekarza, który dba o poziom szpitala, swoich lekarzy a przede wszystkim o poziom praktykowanej w szpitalu medycyny. Jest to jeden z niewielu przykładów jakie zwierz oglądał w serialach gdzie stary groźny i niemiły szef okazuje się także kimś niezwykle kompetentnym. Do tego raczej nie ma wątpliwości, że jego złośliwość to zasłona dymna, która ma mu ułatwić podejmowanie trudnych decyzji. Zresztą takich niejednoznacznych postaci jest więcej jak Turk najlepszy przyjaciel J.D który wydaje się przez dłuższy czas kimś zupełnie nie odpowiedzialnym ale potem zdajemy sobie sprawę, że wyrósł na naprawdę profesjonalnego chirurga i dobrego lekarza. W ogóle jeśli chodzi o głównych bohaterów (jest jeszcze Eliot – dziewczyna z całą masą problemów od zimnych dłoni po brak pewności siebie) Scurbs bardzo ładnie pokazuje ich przemianę – w drugim sezonie nie są już tacy jak w pierwszym itd. Przy czym o ile w większości seriali jak np. w Grey’s Anatomy tą przemianę wyznaczają nagłe zdarzenia i ważne decyzje tu to dojrzewanie do roli lekarza po prostu się dzieje.
Zwierz nie twierdzi, że to humor wyrafinowany ale bawi
Przy czym obok tych poważnych postaci są też takie od początku do końca komediowe – jak wspomniany już szpitalny Cieć który nienawidzi naszego bohatera, który ma do niego ciągle pretensje i lubi psuć mu dzień. Co w sumie nie świadczy tak źle o charakterze bohatera – po prostu zawsze negatywnie interpretuje słowa i działania J.D – zwierz uwielbia tą postać bo jest w niej coś z takiego surrealizmu spod znaku brytyjskiego humoru. Z resztą to ciekawa postać bo grający ją Neil Flynn większość surrealistycznych tekstów swojego bohatera wymyślił sam – dostając przyzwolenie od twórców serialu. Jednak ukochaną postacią zwierza jest Ted – szpitalny prawnik, przerażony wizją jakiegokolwiek pozwu, który nienawidzi swojego szefa i prowadzi smutne depresyjne życie, pełne samobójczych myśli. Teoretycznie ta postać nie powinna być śmieszna ale jest. Jest koszmarnie śmieszna bo Ted przypomina nieco Kłapouchego – na którego zwalają się wszystkie nieszczęścia świata. Przy czym twórcy serialu zadbali by puenta historii jego postaci sprawiła, że nie czujemy się winni że wcześniej śmialiśmy się z jego problemów. Czysto komicznych postaci jest więcej ale nawet one dostają od czasu do czasu jakiś poważniejszy wątek.
Ted – najśmieszniejszy depresyjny bohater w telewizji.
Tym ciekawsze jest to, jak wiele osób gotowych jest postrzegać Scrubs ?tylko jako głupią komedię – dostrzegając przede wszystkim wizje J.D czy kilka powtarzających się dowcipnych elementów, jakby ignorując fakt, że to naprawdę jeden z bardzo niewielu seriali telewizyjnych gdzie np. ludzie umierają – nawet wtedy kiedy bardzo, bardzo chcemy żeby przeżyli. Wielu widzów nie dostrzega też, że Scrubs? nie łapie się na to nazywamy sitcomem bo nie jest kręcone czterema stałymi kamerami, nie ma śmiechu z offu i jak już zwierz wspomniał często nie jest śmieszne. Do tego, jest to serial, który częściowo jest oparty na prawdziwych przeżyciach jednego z przyjaciół scenarzysty który jest lekarzem. A jeśli doda się jeszcze, że Scrubs ?to serial, w którym mamy do czynienia z pewnym ciekawym konceptem (choćby takim, że wszystkie odcinki, których narratorem jest JD mają tytuły zaczynające się od „My” a jeśli narrację z rzadka przejmuje kto inny to pojawia się tytuł „His Story”, 'Her Story”) to wychodzi coś zdecydowanie więcej niż prymitywna produkcja komediowa. Problem jednak w tym, że Scrubs? tym swoim balansowaniem pomiędzy dwoma gatunkami bardzo często odrzucały widzów zamiast ich przyciągać. Zwierz już dawno zauważył, że ludzie nie przepadają gdy nie widzą co oglądają, a w przypadku Scrubs? nastrój serialu potrafi się zmienić w przeciągu sekundy. Zakwalifikowanie go jako durną komedię dla wielu jest prostsze niż przyznanie się przed sobą, że ogląda się coś bardziej skomplikowanego.
Choć brat zwierza, twierdzi, że Scrubs ? uczą nas by nie mówić tego co się naprawdę myśli, bo to prowadzi człowieka w kłopoty, to zwierz ma wrażenie, że serial zdecydowanie mocniej niż wiele produkcji podkreślał wagę właściwego i moralnego postępowania. Bohaterowie serialu często się mylą, czasem są denerwujący ale ich główne bolączki rozgrywają się właśnie wokół pytania jak się zachować by wyjść na porządnego człowieka. I choć nie zawsze wychodzi im to na dobre (zwierz ma w głowie kilka przykładów) to jednak zwykle zachowują się tak jak byśmy odczekiwali od porządnych ludzi. Co sprawia, że łatwo ich lubić (ogólnie w serialu jest bardzo mało postaci – to bardziej jak sztuka na kilku aktorów – ale właściwie nie ma postaci denerwujących). Zwierz dostrzegł też, że to jeden z niewielu seriali, które dzięki swojemu komediowemu wydźwiękowi podnosiły tematy, które inne seriale rozgrywały wyłącznie na najwyższej nucie. Tak jak kwestia tego, że Turk jest młodym czarnoskórym chirurgiem, w świecie pełnym białych facetów. Nie tylko często podkreślane jest to jak wiele stereotypów otacza młodych czarnoskórych mężczyzn, ale np. kiedy szpital jest reklamowany zdjęciem Turka nie ma wątpliwości, że szefostwo szpitala wykorzystuje jego kolor skóry by wydać się miejscem otwartym. Serial mówi o tym otwarcie ale nie dramatycznie – nie potrzebuje takiej sceny jak Chirurdzy gdzie czarnoskóra pani chirurg musi operować faceta z wytatuowaną swastyką na brzuchu. Podobnie zwierz bardzo lubi fakt, że Carla mimo, że urodziła się na Dominikanie i rozmawia z matką po hiszpańsku w istocie jest z Chicago, o czym musi przypominać wszystkim łącznie z własnym chłopakiem, który jest przekonany, że jest z Puerto Rico. Zwierz lubi kiedy pokazuje się, w sposób nie nachalny takie właśnie uprzedzenia – człowiek nie czuje się w najmniejszym stopniu pouczony ale widzi pewne mechanizmy. Dobra jest z resztą w tym rola J.D, który co prawda nazywa Turka „My chocolate Bear” ale też wydaje się ciągle żyć w strachu, że powie coś naprawdę rasistowskiego. Przy czym do wszystkich tych spraw serial podchodzi z dużą dawką humoru i dystansu.
Serial podejmuje kwestie poprawności politycznej w taki sposób że nikogo to chyba nie razi.
Scrubs ?to dobry serial, żeby do niego wracać. Zwierz niektóre odcinki widzi po raz piąty czy szósty i jeszcze mu się nie znudziły. Jest coś przyjemnego w oglądaniu perypetii bohaterów zawieszonych pomiędzy czymś bardzo śmiesznym a bardzo smutnym. Zwierz twierdzi, że to dlatego iż nasze życie mieści się dokładnie w tym spektrum. Jest bardzo śmiesznie póki nie zrobi się bardzo smutno.
Przy czym uwaga – wszystkie pochwały zwierza dotyczą przede wszystkim pierwszych 7 sezonów serialu jakie nadało NBC – w mniejszym stopniu sezonu 8 (montaż kończący serial jest jednym z ukochanych zakończeń serialowych zwierza) nadawanego przez staję ABC i w ogóle nie dotyczą koszmarku jakim był sezon 9 poświęcony innym bohaterom, który nigdy nie powinien powstać.
Ps: Ktoś kiedyś pytał jaki jest ulubiony odcinek zwierza – nie ma wątpliwości – cudowny odcinek musicalowy!