Home Ogólnie Kobieta, mężczyźni i owce czyli o Z dala od zgiełku

Kobieta, mężczyźni i owce czyli o Z dala od zgiełku

autor Zwierz
Kobieta, mężczyźni i owce czyli o Z dala od zgiełku

Z dala od zgiełku to film na który zwierz czekał całym swoim ser­duszkiem. Bo i ekraniza­c­ja ang­iel­skiej prozy (Thomas Hardy!) i doskon­ała obsa­da ( zwierz bard­zo lubi Carey Mul­li­gan) ale przede wszys­tkim- trochę nie pasu­ją­cy do ekrani­zowa­nia ang­iel­s­kich powieś­ci oby­cza­jowych doskon­ały duńs­ki reżyser Thomas Vin­ter­berg którego Polowanie i Fes­ten zwierz zal­icza do jed­nych z najlep­szych filmów jakie w życiu widzi­ał. I w sum­ie wszys­tko się w filmie sprawdz­iło choć nie do koń­ca tak jak zwierz pode­jrze­wał. Wpis zaw­iera umi­arkowane spoil­ery, choć biorąc pod uwagę, że powieść została wydrukowana w XIX wieku może­my założyć, że raczej nie należy. spodziewać się że mamy do czynienia z filmem, który opiera swo­ją kon­strukcję na suspensie

Far-From-The-Madding-Crowd-Photos-21Abril2015-05

Smut­na praw­da jest taka, że człowiek jest tylko igraszką w rękach owcy 

Przede wszys­tkim, pier­wszym pytaniem jakie zwierz zadał sobie (a właś­ci­wie inter­ne­towi w komórce) po wyjś­ciu z kina było czy przy­pad­kiem Z dala od zgiełku nie było pub­likowane pier­wot­nie jako powieść w odcinkach. Zwierz trafił ale nie dlat­ego, że jest taki niesamowicie bystry ale dlat­ego, że sce­nar­iusz fil­mu nie jest w stanie ukryć tego, że fabuła jest wyraźnie nastaw­iona na takie małe cliffhang­ery, czy zaw­ieszenia akcji albo niewielkie sce­ny dra­maty­czne które niczego tak naprawdę nie wnoszą ale gdy­by zwierz miał czy­tać powieść w comiesięcznych odcinkach pewnie nie mógł­by się doczekać co dalej. Nieste­ty oznacza to też, że obok wydarzeń dra­maty­cznych i praw­dopodob­nych spotkamy trochę tych kosz­marnie niepraw­dopodob­nych czy wyma­ga­ją­cych od nas więk­szego niż zazwyczaj założe­nia niewiary. Może nie jest jak w operetkach gdzie mąż nie poz­nał żony bo zmieniła rękaw­icz­ki, ale więcej tu niedopowiedzeń, omyłek, źle odczy­tanych intencji czy.… owiec o samobójczych skłon­noś­ci­ach, niż jest to w stanie pomieś­cić logi­ka opowieś­ci. Pozby­cie się tych zabiegów uczyniło­by film niesamowicie nud­nym, ich pozostaw­ie­nie, spowal­nia akcję, która nieste­ty ma układ bard­zo książkowy a nie fil­mowy. Co moż­na uznać, za wier­ność adap­tacji, która nie zawsze dzi­ała jed­nak na korzyść pro­dukcji fil­mowej. Przy czym to wszys­tko naraz stanowi właś­ci­wie tylko otoczkę dość w sum­ie prostej opowieś­ci w cen­trum której stoi nieza­leż­na i bard­zo łat­wa do pol­u­bi­enia Bathshe­ba Ever­dene i wszyscy zakochani w niej mężczyźni.

maxresdefault (1)

Trud­no się dzi­wić okolicznym pasterzom,żołnierzom i posi­adac­zom ziem­skim nasza boahter­ka wpa­da w oko. Bo ślicz­na jest i zarad­na i nie dała się owcom.

Nasza Bathshe­ba (zwierz korzys­ta z ang­iel­skiej wer­sji imienia bo nie ma poję­cia czy ją w pol­skim wyda­niu przetłu­mac­zono) stoi bowiem co chwilę przed decyzją życiową – co spot­ka się z mężczyzną ten wcześniej czy późnej zaczy­na pałać do niej uczu­ciem gorącem. Są jed­nak oni tak rozpisani,że właś­ci­wie prezen­tu­ją trzy klasy­czne wybo­ry jakie ma (czy właś­ci­wie miała) do wyboru kobi­eta – może wyjść za mąż z pożą­da­nia, dla pieniędzy i bez­pieczeńst­wa albo z miłoś­ci. Bathshe­ba co praw­da wcale nie jest pew­na czy męża potrze­bu­je (jak słusznie wskazu­je, chęt­nie była­by pan­ną młodą na weselu tylko co dalej) zaś potenc­jal­ni ukochani – niekoniecznie zada­ją sobie wystar­cza­ją­co dużo trudu by zrozu­mieć Bathshe­bę. Co praw­da są jej w stanie zaofer­ować piani­no i całe mnóst­wo bez­pieczeńst­wa (bard­zo chcą się nią opiekować), ale gdy nasza bohater­ka uroc­zo odpowia­da, że piani­no już ma wtedy pojaw­ia się prob­lem. Prob­lem dość istot­ny bo co właś­ci­wie zro­bić z kobi­etą, która lubi i umie prowadz­ić własne gospo­darst­wo i choć oczy­wiś­cie daje się zła­pać na urok munduru (oraz pro­fesjon­alne dwuz­naczne machanie szablą) to jed­nak ma też tyle rozsąd­ku by dość jas­no stwierdz­ić że popełniła błąd. To niesamowite jak bard­zo bohaterowie w tym filmie właś­ci­wie nie widzą co właś­ci­wie miało­by przekon­ać bohaterkę do związku. Nawet o uczu­ci­ach nie mówią, a niekiedy szcz­erze przyz­na­ją, że bez nich też obe­jść się mogą. Co ciekawe – w filmie wcale nie najlep­sze są sce­ny z samą Bathshe­bą ale te które kon­cen­tru­ją się na mężczyz­nach. Ci to total­nie jak dzieci we mgle. Nie rozu­mieją co czu­ją (niby nic im nie obiecy­wano ale odrzuceni mają gorycz w ser­cu), grat­u­lu­ją sobie nawza­jem rywal­iza­cji o serce jed­nej kobi­ety zupełnie nie widząc, że bez niej jeszcze nic nie postanowione, żąda­ją zadośćuczynienia za porzu­cone kari­ery, top­ią się i war­i­u­ją a wszys­tko dlat­ego, że dziew­czy­na przesłała im walen­tynkę. W tym całym męskim świecie zda­ją się być total­nie zagu­bi­eni – zwłaszcza gdy kobi­eta nie mówi od razu „tak”.

Far-From-the-Madding-Crowd-4

Kandy­dat pier­wszy — przys­to­jny, uroczy,opiekuńczy, z życiem zła­manym przez owce 

Sama Bathshe­ba jest zaś chy­ba najbliższa temu co moż­na nazwać współczes­nym wołaniem o jakąś taką bliższą życia nieza­leżną bohaterkę. Bo oto mamy dziew­czynę która popeł­nia błędy – mniejsze i więk­sze, nie zawsze zda­jąc sobie sprawę z tego jakie będą one miały kon­sek­wenc­je. Jed­nocześnie jed­nak nie jest emocjon­al­na kup­ką nieszczęś­cia, sprawnie zarządza far­mą, odmaw­ia mężowi udziela­nia poży­czek, jest gotowa poświę­cić nieza­leżność dla przyszłoś­ci swo­jego przed­siębiorstwa. Przy czym nawet wtedy kiedy ewident­nie popeł­nia błąd, nawet przez chwilę nie przes­ta­jmy jej rozu­mieć. Mimo,że film w sum­ie zaw­iera dość niewiele bezpośred­nio wyrażonego komen­tarza społecznego, to jed­nak widać ile z zachowań naszej bohater­ki potrak­towanych jest taki­mi a nie inny­mi wyma­gani­a­mi i ograniczeni­a­mi społeczny­mi. Bohater­ki fil­mowe rzad­ko są zresztą trak­towane tak dobrze jak nasza – popeł­nia błędy, zachowu­je się nierozsąd­nie ale w sum­ie to właśnie te zachowa­nia pozwala­ją jej dotrzeć do dobrego zakończenia. Tym­cza­sem częs­to nar­rac­ja jest dla naszych bohaterek zde­cy­dowanie mniej życ­zli­wa a na pewno nie wlicza poraż­ki w ciąg zdarzeń który musi zaist­nieć. Ogól­nie zwierz zła­pał się na tym,że film właś­ci­wie nie oce­nia naszej bohaterki.

far-from-the-madding-crowd (1)

Kandy­dat dru­gi — człowiek z katas­tro­fal­ną w skutkach wadą wymowy i mis­trz dwuz­nacznego (albo i jed­noz­nacznego) macha­nia szpadą.

Zwier­zowi trochę zabrakło ele­men­tu który stanow­ił dość istot­ny czyn­nik w powieś­ci (a który tu jest jedynie zaz­nac­zony) czyli tego ludzkiego gada­nia i plotek,które jed­nak wpły­wa­ją na dzi­ała­nia bohaterów. Tu na tych dość idyl­licznych ang­iel­s­kich polach (gdzie zawsze jest piękne słońce tuż przed wscho­dem albo tuż przed zacho­dem) świat jest daleko. Tym­cza­sem wyda­je się, że jest jed­nak zde­cy­dowanie bliżej niż chci­ało­by się przyz­nać, steru­jąc bohat­era­mi cza­sem nawet wbrew ich woli (wszak różnice w pochodze­niu, pozy­cji i nakłada­ją­ca się na to kwes­t­ia płci nie pozosta­ją bez wpły­wu na cały ten pog­mat­wany układ). Należy tu jed­nak zauważyć, że niekiedy zwierz miał wraże­nie, że sce­narzys­ta (idąc z koniecznoś­ci za Hardym) dąży cały film do spotka­nia swo­jego jedynego słusznego paringu i lep­iej lub gorzej usuwa im przeszkody spod stóp co prowadzi do scen które są dość kuri­ozalne i pewnie nie trafił­by do fil­mu gdy­by ich tak nie napisano w XIX wieku. Jed­nocześnie – żeby za bard­zo nie spoilerować, zwierz odniósł wraże­nie, że Hardy stał się ofi­arą włas­nych zbyt dobrze napisanych wątków. Zarówno prob­le­my z pier­wszym jak i drugim wybrankiem ser­ca bohater­ki są doskonale wpisane w sytu­ację i dylematy kobi­et. Prob­lem w tym, że oby­cza­jowość narzu­ca że bohaterów trze­ba się pozbyć w dość specy­ficzny sposób. Co spraw­ia, że ostate­cznie dwa wąt­ki bez wyjś­cia spo­tyka­ją się w jed­nym momen­cie – i jest to nieste­ty najsłab­szy moment opowieści.

d5c236ac-e9c8-11e4-_894353b

Kandy­dat trze­ci — bogaty,miły dla oka i ład­nie śpiewa ale nie przetr­wał­by szkol­nych Walentynek

No dobrze ale fabułę Z dala od Zgiełku może­cie inter­pre­tować sami wszak znana jest nie od dziś. Inna sprawa to sam film. Rzeczy­wiś­cie jest niesamowicie piękny — Thomas Vin­ter­berg nakrę­cił znaczną część zdjęć w plen­erze i zde­cy­dowanie to czuć – nie tylko moż­na się pozach­wycać ang­iel­skim kra­jo­brazem ale dostrzec w nim ide­alne deko­rac­je dla życia naszych bohaterów. Co praw­da jak zwierz wspom­ni­ał – słońce w tym filmie ma tylko dwie pozy­c­je wzglę­dem hory­zon­tu ale zwierz to nawet rozu­mie bo film ma dzię­ki temu fan­tasty­czne oświ­etle­nie. W ogóle pra­ca kamery w tym filmie jest doskon­ała i sporo jest w nim scen które moż­na było­by wyjąć tylko dla ich uroku i opraw­ić w ram­ki. Zresztą w całej urodzie fil­mu zwier­zowi przeszkadza­ła tylko jed­na rzecz to znaczy garder­o­ba głównej bohater­ki. Przez cały film — od skrom­nych początków do finan­sowego powodzenia na sam koniec – nasza bohater­ka chodzi w prze­cu­d­ownych wzorzystych sukienkach, o cud­ownych barwach. Do tego jeszcze prze­biera się ład­nie i chęt­nie prezen­tu­jąc nam całe spek­trum ówczes­nej mody. Zwierz jest ostat­nim które­mu by przeszkadza­ło, że bohater­ka ma ładne ubra­nia a aktor­ka ładne kostiumy. Ale gdy w jed­nej ze scen (początkowych) doi krowę ubrana w prześliczną wzorzys­tą bluzkę i ma na głowie taką pięknie pasu­jącą chus­tkę i to wszys­tko jest tak śliczne i nowe że niemal czuć zapach wypra­sowanego mate­ri­ału to wtedy zwierz ma pewne wąt­pli­woś­ci. Choć oczy­wiś­cie ma też olbrzymią fra­jdę z oglą­da­nia kole­jnych cud­ownych stro­jów w których Carey wyglą­da prześlicznie.

far-from-the-madding-crowd-film-2015-habitually-chic-003

Prob­le­my widzów pier­wszego świa­ta — bohater­ka ma zbyt piękne stro­je (w drugim planie pies który jest w zmowie z wszech­moc­ny­mi owcami)

Nie zawodzi też obsa­da choć zwierz ma do niej kil­ka uwag. Zaczni­jmy od Bathshe­by. Zdaniem zwierza (i reży­sera który ponoć miał tylko jed­ną aktorkę w głowie) wybra­no doskonale. Z jed­nej strony doskonale rozu­miemy dlaczego wszyscy mężczyźni tracą głowę dla isto­ty tak przeu­roczej jak Carey Mul­li­gan. Z drugiej – aktor­ka doskonale odd­a­je zarówno pło­chość i wrażli­wość swo­jej bohater­ki jak i jej deter­mi­nację by osiągnąć sukces i wszys­t­kich zadzi­wić. Zwierz rzad­ko kibicu­je bohaterkom które mogły­by osiągnąć więcej gdy­by nieco jaśniej komu­nikowały swo­je uczu­cia ale gra Carey spraw­iła, że wyjątkowo zwierz nie miał ochoty wal­nąć jej patel­nią przez łeb (zapoży­c­zone wyraże­nie od Rusty) a nawet kiedy chci­ał to raczej z sym­pa­tii. Dalej mamy Gabriela — tego naprawdę jedynego słusznego mężczyznę Vin­ter­berg wybrał tu bel­ga – farmera gra więc Matthias Schoe­naerts i jest w swo­jej roli dokład­nie taki jaki powinien być. Nawet fizy­cznie — Wyso­ki (taki naprawdę więk­szy od wszys­t­kich) jak skała trwa­ją­cy przy naszej bohater­ce, niekiedy bardziej wyco­fany niekiedy bardziej pewny siebie, przys­to­jnieją­cy i brzyd­ną­cy w zależnoś­ci od uczuć bohater­ki i naszych. Nie trud­no jest uwierzyć w przy­jaźń łączącą bohaterów choć nieco trud­niej w uczu­cie. Zwierz nic nie poradzi na to ale Schoe­naerts ma w tym filmie najlep­szą chemię z Michaelem Sheen­em. Jak wiecie zwierz uwiel­bia wal­i­jskiego akto­ra, który ma zwyczaj grać doskonale nawet w mniejszych rolach (niekiedy w pro­dukc­jach w których nikt tego od niego nie wyma­ga). Tu Scheen gra sąsi­a­da który dla Bathshe­by zro­bił­by wszys­tko i nie za bard­zo rozu­mie dlaczego ona nie odwza­jem­nia równie entuz­jasty­cznie jego uczuć. Scheen od swo­jego pier­wszego pojaw­ienia się na ekranie jest w jak­iś dzi­wny sposób nie pasu­ją­cy, mimo pewnoś­ci siebie i ang­iel­skiej powś­ciągli­woś­ci i bard­zo dobrze prowadzi swo­jego bohat­era aż do momen­tu kiedy jego wątek nabierze rysów trag­icznych. Co nie zmienia fak­tu, że roz­mowy granego przez Scheena Bold­woo­da z Gabrielem mają w sobie więcej szczeroś­ci i bliskoś­ci niż jakiekol­wiek inter­akc­je jego bohat­era z Bathshe­bą. Panowie doskonale razem gra­ją i jest między nimi więcej chemii – nawet część dialogów brz­mi śmiesznie dwuznacznie.

still-of-tom-sturridge-in-far-from-the-madding-crowd-2015-large-picture

Zwierz zas­tanaw­ia się czy nie założyć kam­panii na rzecz uwol­nienia młodych aktorów od wąsa z epo­ki. Bo jak tu kochać i pożą­danie czuć jak ten wąs z epo­ki dzi­ała jakoś tak zniechęcająco

Jed­nak mimo tych uwag jedyne prawdzi­we zas­trzeże­nie zwierz ma do obsad­zonego w roli przys­to­jnego ofi­cera Toma Stur­ridge’a .Z aktorem zwierz się zna od daw­na bo jakoś przy­pad­kiem chy­ba widzi­ał wszys­tko w czym mógł go zobaczyć. Jest to rzeczy­wiś­cie młodz­ian przys­to­jny, choć jest w nim taka bard­zo współczes­na chu­dość, która jakoś nie koniecznie pasu­je do munduru i wąsa z epo­ki. Jako że Tom gra „tego sek­sownego” to przy­na­jm­niej zdaniem zwierza trochę za mało w nim mag­ne­tyz­mu, tego abso­lut­nie nie dwuz­nacznego przy­cią­ga­nia które spraw­iło­by że z miejs­ca zrozu­mielibyśmy wszys­tkie decyz­je Bathshe­by. Przy czym zwierz być może zach­wu­je się nieucz­ci­wie bo na Imdb wyczy­tał że rolę graną przez Stur­ridge’a zapro­ponowano najpierw Matthew Goode (który zapewne odrzu­cił ją bo ileż moż­na grać przys­to­jnego dra­nia w mundurze) i właśnie wtedy zwierz oczy­ma duszy swo­jej zobaczył ide­al­ny cast­ing do tej roli. W każdym razie zwierz nie mówi, że to cast­ing zły ale sam chy­ba wybrał­by inaczej. No ale nie moż­na tu niko­mu zarzu­cić że jakoś źle gra.

pobrane

Zdję­cie z planu — po środ­ku reżyser po bokach najlep­szy w tym filmie duet aktors­ki — panowie pasu­ją do siebie na ekranie idealnie. 

Trze­ba jed­nak zauważyć, że film toczy się powoli i nieśpiesznie i że zna­jdziemy w nim wszys­tkie obow­iązkowe ele­men­ty. Będzie kosa, i wpa­try­wanie się w morze, będzie spotkanie w środ­ku nocy i śpiew (jed­ną z nieda­ją­cych się uniknąć den­er­wu­ją­cych cech filmów – aktorzy mają doskon­ałe głosy i jak zaczy­na­ją śpiewać to zawsze im tak ślicznie wychodzi) i mnóst­wo mnóst­wo ujęć pól, nie­ba i owiec. Przy czym całość skła­da się w taka klasy­czną nie przeszarżowaną pro­dukcję kostiu­mową po której tylko z rzad­ka widać, że krę­cił ją ktoś kto ma wyraźny reży­ser­s­ki styl. Na pewno jest w niej więcej odd­echu i ludzie zda­ją się jacyś tacy bardziej namacal­ni niż w niek­tórych pro­dukc­jach. Z obsady zwierz wypa­trzył jeszcze jed­ną młodą aktorkę którą poz­nał po głosie i okaza­ło się, że kil­ka lat wcześniej grała w filmie Tama­ra i mężczyźni,który to film jest wari­acją właśnie na tem­at Z dala od Zgiełku (choć zgadzam się z Rusty że za dużo się po drodze zgubiło).Na pewno warto zwró­cić uwagę na muzykę – naprawdę doskon­ałą i taką której moż­na spoko­jnie słuchać w kółko nawet bez oglą­da­nia fil­mu. Zwierz musi też przyz­nać, że cały czas oglą­da­jąc film miał wraże­nie, że ta adap­tac­ja Hard­ego jest jakoś bliska tej nowej Tess D’urbervilles (mini ser­i­al BBC z 2007 roku).Intuicja okaza­ła się słusz­na bo obie adap­tac­je miały tego samego sce­narzys­tę. Zwierz mógł­by się chwal­ić doskon­ałym nosem i uchem ale obaw­ia się, że to czysty przypadek.

Carey Mulligan as "Bathsheba" in FAR FROM THE MADDING CROWD. Photos by Alex Bailey.  © 2014 Twentieth Century Fox Film Corporation All Rights Reserved

Bohater­ka myśli że sprawu­je kon­t­role nad swoim życiem ale nie wie, że szwadron owiec zawsze jest gotów do poświęceń — cho­ci­aż­by by nauczyć ją czegoś o przy­jaźni i lojal­noś­ci (choć niekoniecznie wzglę­dem owcy)

Ostate­cznie zwierz wyszedł z kina jed­nocześnie zad­owolony i z pewnym niedosytem. Przy czym nieste­ty za ów niedosyt nie odpowiedzial­ni są ani sce­narzys­ta, ani aktorzy ani reżyser. Zwierz obaw­ia się, że to sam Thomas Hardy który jest pis­arzem ciekawy, z poglą­da­mi których pewnie wielu nie spodziewa się po XIX wiecznych powieś­ci­ach zaw­iódł tu fil­mow­ców. Wyda­je się bowiem,że pewne rzeczy które łatwiej przełknąć w kole­jnych rozdzi­ałach powieś­ci zawodzą gdy stłoczy się je w filmie. Zwłaszcza, ze jeśli sobie rzeczy­wiś­cie z czymś film nie radzi to z pokazaniem nam upły­wu cza­su. Zwierz cały czas nie wiedzi­ał do koń­ca ile cza­su mija między jed­ny­mi a drugi­mi wydarzeni­a­mi a że aktorzy cały czas wyglą­da­ją tam samo nie sposób było jed­noz­nacznie określić czy liczymy tu upływ, dni, tygod­ni, miesię­cy czy lat. Co jed­nak znacznie wpły­wa na sposób postrze­ga­nia postaci i ich zachowań. Nie mniej nawet jeśli Hardy jest miejs­ca­mi melo­dra­maty­czny a owce naprawdę rządzą losem człowieka (na spółkę z plon­a­mi i pogodą) to jeśli szuka­cie dobrego fil­mu kostiu­mowego to może­cie spoko­jnie wybrać się do kina. I nawet jeśli miejs­ca­mi będziecie się podśmiewać (może nie koniecznie z intenc­ja­mi twór­ców) z zachowań bohaterów to ostate­cznie ich dobro będzie wam leżeć na ser­cu. Zwłaszcza w ostat­niej sce­nie gdzie zwierz niemal czuł jak cała wid­ow­n­ia łączy się men­tal­nie ponaglając bohaterów by w końcu powiedzieli sobie to co win­ni sobie powiedzieć dawno. Tak więc może nie tryumf ale miły wieczór w kinie na pewno.

Macie śliczną piosenkę na koniec

Ps: Zwierz nie wie czy wam mówił ale w ten Week­end w sobotę będzie na Balti­conie a w niedzielę na See Blog­gers. To jak­byś­cie byli z Trójmi­as­ta i chcieli zła­pać zwierza na wys­tę­pach gościnnych.

Ps2: Jest zwias­tun drugiego sezonu FARGO. Zwierz taki szczęśliwy.

15 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online