Home Film Czułość i prawość czyli o Kształcie wody

Czułość i prawość czyli o Kształcie wody

autor Zwierz
Czułość i prawość czyli o Kształcie wody

Kiedy miałabym powiedzieć czego w filmach brakuje mi najbardziej to powiedziałabym – czułości. Filmy są doskonałe w pokazywaniu wielkich uczuć – nienawiści, wielkiej miłości, niechęci, wściekłości. Ale kiedy chodzi o czułość – tylko najlepsi twórcy i tylko w towarzystwie najlepszych twórców umieją pokazać na ekranie tą delikatność uczuć. I właśnie dlatego ujął mnie Kształt Wody. Film który pod względem opowieści nie zachwyca, ale to z jaką czułością podchodzi do bohaterów – łapie za serce. Recenzja bez spoilerów.

Kształt wody to opowieść o ludziach wykluczonych. Naszą bohaterką jest niema sprzątaczka. Jej przyjaciółmi – mieszkający po sąsiedzku samotny rysownik, homoseksualista i zdrowiejący alkoholik, oraz czarnoskóra koleżanka z pracy. Ponieważ są lata sześćdziesiąte cała ta grupa żyje w społeczeństwie które nie ma dla nich za bardzo miejsca. Zresztą w każdych czasach bycie cichą sprzątaczką na nocnej zmianie, w tajnym laboratorium naukowym nie czyni człowieka najbardziej zauważalnym. Przyglądając się życiu bohaterki – ułożonemu wedle pewnego schematu dostrzegamy w nim jakiś trudny do wypełnienia brak, ale z drugiej strony – nie jest to życie zupełnie samotne. Del Toro pokazuje nam bohaterów którzy wzajemnie się wspierają i są dla siebie dobrzy. Tworząc świat, w którym mimo pewnego poczucia niekompletności – da się żyć.

 

Wszystko zmienia się kiedy do laboratorium gdzie pracuje nasza bohaterka zostaje sprowadzony przedziwne stworzenie – coś pomiędzy człowiekiem a rybą. Do laboratorium przywozi je Richard Strickland – człowiek nieprzyjemny, zdecydowany i – czego szybko się dowiadujemy – dużo bardziej pasujący do wizji idealnego Amerykanina. Del Toro podąża bowiem za swoim czarnym charakterem do domu – gdzie czeka żona (oczywiście cudownej urody blondynka w rozkloszowanej sukience) i dwójka dzieci, które chętnie nakryją tacie do obiadu. W pobliskim salonie samochodowym Strickland kupi pięknego nowego Cadillacka, idealny samochód dla idealnego pana domu. Strickland należy do tych którzy w tej istniejącej rzeczywistości doskonale się odnajdują. Obok niego znajdzie się w niej też generał – który przywiezionego z Amazonii stwora postrzega jedynie jako  kolejny element do wykorzystania w zimnej wojnie, czy sprzedawca w barze z dość paskudnymi (ale ślicznymi) ciastami, który z jednej strony będzie się uprzejmie uśmiechał ale wyprosi czarnoskórych gości – żeby nie psuli mu opinii o restauracji.

 

Ten podział – na odrzuconych, którzy mają w sobie serce i empatię i dopasowanych – którzy choć nagradzani przez społeczeństwo – posługują się kategoriami prestiżu i użyteczności jest tu dość wyraźny. Del Toro staje po stronie wykluczonych dlatego, że reprezentują oni u niego cechy które wyraźnie są bliskie jego sercu. Zrozumienie dla inności, ciekawość świata, przekonanie że różnorodność jest fascynująca a nie niebezpieczna, lojalność.  No i wspomnianą wcześniej czułość. Nie tylko wobec przedziwnego stworzenia, które bite przez jednych, znajduje miejsce i miłość wśród drugich, ale także wobec siebie nawzajem. Jest w tych wzajemnych relacjach naszych bohaterów opiekuńczość, która sprawia, że są się w stanie razem wesprzeć – chociażby w najprostszych sprawach. Elisa, główna bohaterka, dba by Giles jej przyjaciel, zawsze miał co zjeść na śniadanie. Zelda, przyjaciółka z pracy, zawsze trzyma miejsce dla Elisy w kolejce – by ta mogła w odpowiednim momencie, mimo lekkiego spóźnienia – podbić kartę obecności. Te drobne gesty, tworzą atmosferę zrozumienia, zresztą potem – kiedy sytuacja bohaterów drastycznie się zmienia – pod wpływem ich decyzji – wciąż ta wzajemna troska daje im przewagę nad światem ludzi, którzy mimo, że są lepiej dostosowani, są samotni. Każdy gra do własnej bramki, bojąc się jedynie tego, że zdyskwalifikuje ich najmniejszy błąd.

 

Przesłanie filmu Del Toro nie jest trudne do rozgryzienia – inność wcale nie jest taka inna. Uczucia przełamują bariery, i sprawiają, że wszystko staje się bliższe. Odrzuceni na margines mają światu do zaoferowania więcej niż tylko rywalizacja, przemoc i dążenie do sukcesu. Nauka sprawia, że człowiek staje się ciekawy świata. Konflikt sprawia, że człowiek się świata boi. Te proste prawdy wplecione w delikatną i niepozbawioną serca narrację Del Toro wyjątkowo mocno wybrzmiewają w obecnych czasach. Zaryzykuję tezę, że kilka lat temu film mógłby niektórych odrzucić swoim prostym (choć wyjątkowo pięknie podanym) przekazem. Ale czasy nam się trochę zmieniły. Nie tylko politycznie i społecznie ale także kulturowo. Miejsce postaci szlachetnych coraz częściej zastępują postacie cyniczne, czy tak ułomne że interesują nas pomimo swoich licznych wad. Tymczasem Del Toro prowadzi nas do świata ludzi szlachetnych, którzy postępują słusznie w imię słusznych zasad. Bohaterka mówi nam wprost- jeśli nie zdobędziemy się na pomoc tym, którzy jej potrzebują, czym będziemy? Niczym. W niczym nie będziemy różnić się od tych których uważamy za złych i podstępnych.

 

Ten przekaz – połączony z głęboką wiarą w możliwości ludzi niedostrzeganych i spychanych na margines, wybrzmiewa wyjątkowo dobrze. Jest w nim jakaś uczciwość. Do tego Del Toro dodaje nam tu romans, który teoretycznie powinien być w jakiś sposób odrzucający – wszak odwołuje się raczej do kategorii horroru – kobieta wiążąca się z takim wodnym „nieczłowiekiem”. Tylko, że nic takiego nie ma miejsca. To uczucie jest czyste, porozumienie – pozbawione słów – prawdziwe. Dajemy się temu porwać bo jest w tym tyle spokoju, czułości i ponownie – uczciwości. Łatwo się uśmiechnąć, bo widzimy szczęście jakie daje znalezienie kogoś kto rozumie, kto widzi nas takimi jakimi sami siebie zawsze chcieliśmy zobaczyć. Ponownie – Del Toro w prosty sposób opowiada się po stronie uczuć, które niwelują różnice i zastępują strach szczęściem. Ponownie – kilka lat temu człowiek czułby się pewnie nieco znużony prostotą przekazu, ale obecnie film w prosty sposób staje się odtrutką na rzeczywistość w której inne kojarzy się już niemal wyłącznie ze strachem a odpowiedzią staje się wyłącznie mur albo przemoc.

 

Przy czym Del Toro ani przez moment nie ukrywa, że opowiada nam bajkę. O księżniczce bez głosu, która zamiast się bać potwora dostrzegła w nim najpiękniejszego księcia. W ten świat – bajki i rzeczywistości proponowanej przez autora łatwo wejść, bo to wszak Del Toro – doskonale kreuje świat który jest trochę przesunięty względem rzeczywistości. To historia w dekoracjach które przypominają nieco Jean-Pierre’a Jeuneta trochę wcześniejsze filmy Del Toro. Łatwo w ten świat wejść – zwłaszcza, że jest stworzony – jak zwykle u meksykańskiego reżysera – niesłychanie konsekwentnie i spójnie. W tej rzeczywistości, w której od razu wyczuwamy takie dość umowne dekoracje – cała opowieść nie razi, nie kłuje. Bo to bajka w baśniowych dekoracjach. Jednocześnie – nie jest to film zupełnie oderwany od rzeczywistości – reżyser przywołuje fragmenty starych filmów, odtwarza napiętą atmosferę lat sześćdziesiątych. Ale z filmem jest trochę tak jak z mieszkaniem naszej bohaterki nad salą kinową (właśnie grają „Historię Rut”, opowieści gdzie bohaterka mimo, ze odrzucana przez wszystkich w około ostatecznie znajduje miłość i broni się przeciwko zarzutom mówiąc tyko prawdę)  gdzie dialogi z seansu mieszają się z codziennymi odgłosami. I tak jest w tym filmie gdzie ten „przesunięty realizm” czasem spotyka się z czymś bardzo realistycznym i prawdziwym.

 

Nie udałoby się Del Toro osiągnąć takiej atmosfery w swoim filmie gdyby nie doskonała obsada. Przede wszystkim Sally Hawkins, w swojej niemej roli doskonale pokazuje, że dialogi dobremu aktorowi są zasadniczo rzecz biorąc zbędne. Ale nie chodzi nawet o to ile mówi w tym filmie nie opowiadając za wiele. Hawkins ma niesamowitą umiejętność pokazywania na ekranie dobrych emocji. Kiedy jej bohaterka się zakochuje, to wszyscy przypominamy sobie tą radość wypełniającą serce kiedy ktoś nas pokocha. Jest w tym filmie kilka scen gdzie człowiek uśmiecha się na sam widok twarzy aktorki – tyle jest w niej dobrych emocji. Doskonała jest Octavia Spencer jako Zelda – ciągle narzekająca na męża przyjaciółka naszej bohaterki. To doskonała rola bo z jednej strony – widzimy, że to osoba przyzwyczajona do tego, że żyje w rasistowskim społeczeństwie – gdzie nikt jej nie widzi i gdzie prawie nikt jej nie szanuje. Z drugiej – to postać dumna, dowcipna, ponownie – ciepła. No i umiejąca bez najmniejszego trudu odróżnić to co jest słuszne od tego co słuszne nie jest. Tak jak nie miałam żadnych uczuć odnośnie tego kogo bym widziała z Oscarem za rolę drugoplanową tak też żal mi, że Octavia pewnie Oscara nie dostanie.

 

Nieco mniej niejednoznaczną rolę do zagrania dostaje Michael Shannon jako paskudny Strickland – choć jednocześnie – cudownie gra taką odrażającą pewność siebie, która przykrywa jakieś niezrealizowane ciągoty i jakieś lęki – przed porażką czy ośmieszeniem się. Nie mniej – jest w tym zdecydowanie mniej delikatności – widać, że nie z nim utożsamia się reżyser. Natomiast naprawdę ciekawy jest tu Michael Stuhlbarg. Gra naukowca, jak się dowiadujemy, rosyjskiego agenta, który jednak wyłamuje się z tej dychotomii – narzucanej przez zimną wojnę. Jest naukowcem i nie zabije stworzenia które jest piękne i rozumne. Stuhlbarg gra swojego bohatera może na jednej nucie ale jednocześnie – to postać trochę z sercem na dłoni – ten archetypiczny dobry naukowiec. No ale ponownie – jest w tym występie jakaś szczerość, która sprawia, że ta prosto zarysowana rola nie przeszkadza tylko wzrusza. Zaś sam Sthulbarg zdecydowanie wygrał w tegorocznej loterii scenariuszowej, bo pojawił się w trzech filmach nominowanych do Oscara (w Call me by your name gra ojca bohatera, w The Post – wydawcę New York Times). Co ciekawe – wszystkie te trzy role są naprawdę dobre.  Ktoś powinien dać podwyżkę swojemu agentowi.

 

 

Czy Kształt Wody jest najlepszym filmem mijającego roku? Nie. Zdecydowanie przegrywa z Trzema Bilbordami, głównie tym, że „Trzy Bilbordy” umykają schematom opowieści, podczas kiedy Del Toro układa znane filmowe klisze w nieco inną układankę. Jednocześnie – mimo, że film ujmuje czułością, nie ma w nim tego elementu, który uwodzi ludzi w „Call me by your name”, punktu zaczepienia który rozmywa granice pomiędzy uczuciami bohaterów a naszymi własnymi wspomnieniami. Nie zmienia to jednak faktu, że Kształt Wody jest filmem idealnym na nasze czasy. Szlachetnym w swoich intencjach, uczciwym w swoim przesłaniu i dającym coś czego nie dostajemy zbyt wiele w naszej poza filmowej rzeczywistości. Czułość i prawość. I za to jestem Del Toro wdzięczna.

Ps: Jak może wiecie wokół scenariusza do filmu pojawiło się wiele kontrowersji i oskarżeń o plagiat. Zdaniem niektórych scenariusz filmu niepokojąco przypomina dramat „Let me hear your whisper”. Dramat jest dość dobrze znany – obecny we fragmentach w podręcznikach do angielskiego i dwukrotnie zrealizowany w formie filmu/teatru telewizji dla programów edukacyjnych w Stanach. Podobieństwa – na pierwszy rzut oka, rzeczywiście są duże. Ale jednocześnie – nie jestem pewna czy winny jest sam Del Toro. Trzeba bowiem zauważyć, że reżyser – wychowany w Meksyku, raczej nie czytał amerykańskich czytanek i nie oglądał amerykańskiej telewizji edukacyjnej. Czy istnieje możliwość że dwie osoby napisały bardzo podobną historię – w samym Hollywood zdarza się to nagminnie więc może się zdarzyć też w innych dziedzinach sztuki. Osobiście nie mam jednoznacznego zdania co do zarzutów. Musiałabym naprawdę wiedzieć co myśleli i wiedzieli twórcy scenariusza, a to jest jednak chwilowo niemożliwe.   Jednocześnie, musiałabym założyć, że jeśli był to świadomy plagiat to musiałby być zrobiony przez najgłupszych ludzi na świecie – bo akurat teksty które pojawiają się w podręcznikach to czasem jedyne teksty które kojarzy szersza publika.

31 komentarzy
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online