?
Hej
Zacznijmy od tego, że zwierz kręcił się wczoraj po Internecie zupełnie bez pomysłu na wpis (jak to się zwierzowi często zdarza), nieco przygnębiony geniuszem swoich znajomych (a to wydają własne książki a to książki tłumaczą) kiedy natknął się na coś co sprawiło, że poczuł się zdecydowanie lepiej. Ba! Pomyślał nawet, że nie powinien się za bardzo przejmować i jak stwierdzili by obecni (ale nikogo nie było, bo zwierz sam w domu siedział) nawet się lekko uśmiechnął. Co wywołało uśmiech zwierza. A no screen strony, która pokazuje, że udało się już przez Internet zebrać nieco ponad pół miliona dolarów na muzeum Tesli. I to w ekspresowym czasie. Wszystko dlatego, że jak twierdzi Internet i popiera to spora część popkultury – Tesla był prawdopodobnie największym geekiem w historii.
Widzicie zwierz dowiedział się o Tesli dość późno. O ile nazwisko Edisona było mu znane (o dziwo nie jako wynalazcy żarówki ale jako wynalazcy człowieka, który wynalazł kamerę ale nie wiedział dla niej wystarczająco korzystnego zastosowania) o tyle Tesla był dla niego człowiekiem zupełnie nieznanym. Na całe szczęście zwierz ma starszego brata i lekko szalonego ojca, którzy nie tylko poinformowali zwierza o istnieniu Tesli ale także wtajemniczyli, dlaczego nie powinien lubić Edisona (podły złodziej i kradziej pomysłów) i być absolutnie na zawsze fanem Tesli. Do tego dodali jeszcze ów zawsze intrygujący element układanki jakim jest fakt, że Tesli pod koniec życia nieco odbiło i jak twierdził odwiedzał go biały gołąb, który przynosił mu pomysły. Kiedy gołąb przestał się pojawiać Tesla umarł. Co prawda wygląda na to, że to tylko legenda (choć pojawianie się pięknej białej gołębicy Tesla odnotował w swoich dziennikach) ale idealnie pasowała do obrazu naukowca nie tylko genialnego i ekscentrycznego ale także wychodzącego poza ramy nauki w kierunku czegoś mistycznego. Z resztą trzeba przyznać, że wbrew łasemu na kasę Edisonowi marzeniem Tesli była nieograniczona, darmowa energia dla wszystkich.
Jednak musiało minąć trochę czasu by zwierz zdał sobie sprawę, że Tesla ma spośród wszystkich naukowców chyba najciekawszy pokulturalny życiorys. Mimo, że teoretycznie Tesla jest tym zapominanym naukowcem (prawdę powiedziawszy, gdyby ludzi pytać na ulicy większość osób prawdopodobnie nie miałaby pojęcia o kim mówimu) to popkultura odwdzięczyła mu się taką ilością uczuć i nawiązań, że właściwie nie ma co mówić o naukowcu zapominanym. Raczej kochanym – i umieszczonym w dość ciekawym kontekście. Przede wszystkim Tesla stał się ulubieńcem autorów zajmujących się historiami alternatywnymi. Tesla w powieściach odbierał informacje z księżyca, podróżował na Marsa ( w towarzystwie Marka Twaina i Harrego Houdiniego) lub też w innej wersji komunikował się z Marsem (wraz z pomocą młodego kuzyna swojego śmiertelnego wroga Edisona). Istnieje też powieść, w której Tesla finguje własną śmierć, by w 2020 roku powrócić wraz z grupą stworzonych przez siebie super ludzi, których stworzył, a którzy teraz mają walczyć z przestępczością – grupa nosi jakże słuszną nazwę Generation Tesla.
A przecież to dopiero początek – Teslę pokochali wszyscy ci, którzy lubią historie alternatywne i wykorzystywanie postaci wymyślonych bądź dzięki wyobraźni twórców zakorzenionych na przełomie XIX i XX wieku. Do takich twórców należą min. Ralph Vaughan, który uczynił z Tesli jednego z bohaterów swoich książek będących crossoverami pomiędzy światem Sherlocka Holmesa a Lovecrafta (zwierz z ręką na sercu przyznaje, że nie czytał żadnej ale brzmi to wprost fenomenalnie). Z kolei w innej powieści – ze zdecydowanie steampunkowym zacięciem nasz ulubiony naukowiec spotyka Charlesa Babbage (słynnego amerykańskiego matematyka) i obaj panowie wymyślają bezprzewodową energię oraz steampunkowy komputer. To w sumie też brzmi absolutnie fantastycznie. Tesla pojawia się w drugoplanowej roli nawet w naszym swojskim Lodzie co w sumie nie dziwi – bo zwierz przyglądając się liście książek w których pojawił się Tesla (zwłaszcza tych dotyczących historii alternatywnych) dochodzi do wniosku, że do Polskiej literatury po prostu musiał przesiąknąć. Co ciekawe – dla wielu autorów Tesla zdaje się funkcjonować na tych samych zasadach jak bohaterowie powieści – jego życiorys wydaje się na tyle fascynujący, że aż trudno uwierzyć, że nie był postacią fikcyjną.
Niestety filmowo Tesla nie ma tak wielkiego powodzenia jak w przypadku powieści. Wszyscy oczywiście pamiętają znakomitego Davida Bowie jako Teslę w Prestiżu (opartego co warto zaznaczyć o beznadziejną książkę). Tesla w Prestiżu jest podobnie jak w wielu powieściach kimś pomiędzy naukowcem a prawdziwym czarodziejem – i choć nie buduje (jak plotkowano) maszyny czasu to jego wynalazki są naprawdę niesamowite. Więcej zwierz niestety nie może powiedzieć bo za wydawanie o co naprawdę chodzi w Prestiżu są specjalne popkulturalne kary. Nie mniej fakt, że w roli Tesli obsadzono Davida Bowie jest zdaniem zwierza bardzo charakterystyczny. Wszyscy wiedzą, że Bowie tylko udaje ziemianina a tak naprawdę jest z Marsa. Wydaje się, że popkultura w podobny sposób myśli o Tesli. Okazuje się, że oprócz biograficznego filmu o Tesli ( nakręconego jeszcze w Jugosławii ale pojawia się w nim Orson Welles) – który jednak nie jest szczególnie bliski rzeczywistości bo Tesla posiada tam umiejętności przewidywania przyszłości (choć kto go tam wie, Tesla wydaje się być z przekazów naprawdę nie z tego świata) jest jeszcze kreskówka z Supermana. Kreskówka jest z 1941 roku i Superman walczy z szalonym naukowcem nazywającym się Tesla. Z resztą istnieje jakaś dobra tradycja o wspominaniu Tesli w kreskówkach – zarówno w Disneyowskiej kreskówce Robinsosn jak i w Klopsikach i innych zjawiskach pogodowych pojawia się jego podobizna na ścianie bohatera, który uosabia szalonego naukowca. Oczywiście zwierz nie liczy wszystkich filmów w których pojawiała się cewka Tesli jeden z tych efektownych wynalazków, który trzeba pokazać w każdym filmie, w którym chce się osiągnąć niesamowity efekt. W serialach dzieje Tesli toczyły się jeszcze dziwniej – w serialu Sancturay Tesla okazał się pół wampirem – który na całe szczęście z czasem staje się przyjazny wobec bohaterów (jasne nie da się nie lubić Tesli).
Myślcie że to koniec Tesli w świecie popkultury? Ależ skąd. Dopiero początek. Istnieje cała grupa zespołów o których zwierz nigdy nie słyszał, która nagrała piosenki o Tesli albo nawiązywała do Tesli w swoich utworach. Jest też zespół nazywający się Tesla i zespół nazywający się Tesla Boys, a także piosenka nosząca tytuł Tesla Girls. Jedyny zespół jaki zwierz kojarzy z długiej listy – White Stripes wydał piosenkę ” Maybe Tesla does the Astro”. Nie mniej zwierz nie przywołuje te dane ponieważ umie szukać w Internecie – otóż poszukał i praktycznie nie ma piosenek poświęconych Edisonowi (choć też pojawia się w książkach czy kreskówkach). Co więcej Tesla jest obecny w muzyce na dwa sposoby – istnieją bowiem super alternatywne zespoły które w jakiś sposób (nie pytajcie zwierza w jaki) korzystają z wynalazków Tesli (innych niż prąd) do wykonywania swoich utworów. Cóż trzeba powiedzieć, że Tesla mógłby się zdziwić. Zresztą wydaje się że kochają go zwłaszcza rockerzy – co mogłoby zdziwić spokojnego, żyjącego w celibacie, rezygnującego z jedzenia mięsa Teslę. Ale muzyka to nie wszystko – naukowca naprawdę polubili autorzy komiksów i gier. Alan Moore w Lidze Niezwykłych Dżentelmenów wymyślił alternatywną rzeczywistość w której Tesla i Edison zamiast toczyć patentowo/naukowy spór na śmierć i życie zawarli spółkę która znakomicie prosperuje. W JLA: Age of Wonder – Superman ląduje w Kansas podczas wystawy światowej gdzie rzecz jasna spotyka Teslę. W komiksie Atomic Robo głównym bohaterem jest robot stworzony przez Teslę. Można go też znaleźć w komiksie S.H.I.E.L.D gdzie ukrywa się pod pseudonimem Night Machine. Z kolei w grach komputerowych doczekał się wspomnienia w Falloucie, w Command and Conquer: Red Alert Tesla jest naukowcem pracującym dla Związku Radzieckiego – oprócz żołnierzy Tesli pojawia się też zabójcza broń jaką jest cewka Tesli. Ale nawiązania – mniejsze lub większe – można znaleźć w drugiej części Assassin’s Creed, Tom Riderze czy nawet Quake II.
Ponownie jednak zwierz nie zarzuca was tymi wszystkimi niedokładnymi danymi o obecności Tesli w popkulturze bez powodu (dokładniejsze informacje znajdziecie w necie bez trudu). Oto bowiem zdaniem zwierza mamy do czynienia z absolutnym fenomenem. Jak zwierz już pisał – Tesla przestał być żywym naukowcem, który miał tego pecha, że w życiu posługiwał się raczej szaloną ideą niż chęcią zysku, a stał się postacią niemal fikcyjną, kolejnym z bohaterów na poły elektrycznego na poły magicznego świata, do którego wielu współcześnie żyjących tęskni. Dlaczego akurat Tesla? Wydaje się, że poza tym iż był naprawdę fascynującym człowiekiem (całe życie powtarzającym, że on nie jest genialny – genialny to był jego brat który niestety zmarł będąc jeszcze nastolatkiem) zadziałała tu magia naukowca zapomnianego. Jakaś straszna niesprawiedliwość dziejowa zaprowadziła Edisona na strony wszystkich podręczników, zaś Teslę do świata lekkich wariatów. Wydaje się, że dziś rywalizacja między naukowcami nie tylko pobudza wyobraźnię ale także skłania do jakiegoś kulturalnego zadośćuczynienia tej dziejowej niesprawiedliwości. Jednak przede wszystkim wydaje się, że Tesla bardziej niż jakikolwiek inny naukowiec z tego okresu wpisuje się w ową wizję wynalazcy mistyka – człowieka, który co prawda żyje między nami ale jego pomysły i wynalazki to już prawie magia czy kosmiczna przyszłość. Co więcej w przypadku Tesli chce się nawet wierzyć, że gdyby miał trochę więcej pieniędzy i czasu to załatwiłby nam wszystkim darmową energię, komputery i Internet jakieś pół wieku wcześniej. A potem wróciłby na swoja planetę. O ile właśnie tego nie zrobił. Sprytnie pozorując swoją śmierć.
Ps: Jeśli chcecie po przeczytaniu wpisu zwierza (albo przed przeczytaniem) przyczynić się do powstania muzeum Tesli w USA (jest jedno w Belgradzie w którym są prochy Tesli w jego ulubionej figurze geometrycznej czyli sferze) – to możecie dorzucić się TUTAJ. Nawet jeśli się nie chcecie dorzucić to przynajmniej przeczytajcie – brzmi fantastycznie!
ps: Wypada jeszcze dodać, że oczywiście możecie dostać popkulturalne wynagrodzenie po śmierci jak Tesla więc nie ma się co martwić, musicie tylko spełnić jeden maleńki warunek. Być absolutnie genialni. Nie mniej zwierza pociesza, że będzie miał na wykazanie się tym geniuszem jeszcze sporo czasu.