Home Internet Nosić i Nie Znosić czyli zwierz i blogi poświęcone modzie

Nosić i Nie Znosić czyli zwierz i blogi poświęcone modzie

autor Zwierz

Hej

Czasem w weekendy zwierz nie ma energii na wysiłek umysłowy i spędza cały dzień przyglądając się temu, czym jest Internet. Polega na to plus minus na tym, że zwierz zapuszcza się w te rejony Internetu, które normalnie z braku chęci lub czasu ignoruje lub umieszcza na dalekich peryferiach swoich zainteresowań. W tym tygodniu padło na blogi poświęcone modzie (zwierz nie przepada za przymiotnikiem „modowy”, bo zawsze ma wrażenie, że to słowo sztuczne i dziwne), na blogi poświęcone blogom poświęconym modzie i na blogi, które są może niepoświęcone modzie tylko jej brakowi ewentualnie straszliwie daleko idącym wynaturzeniom tego, co można nazwać modnym. I wiecie, co po całym dniu przyglądania się zdjęciom ludzi w różnych ubraniach zwierz doszedł do wniosku, że jeszcze mniej niż dotychczas rozumie otaczają go rzeczywistość. Tak, więc dziś wpis może nieco mniej popkulturalny, ale za to refleksyjny. Być może zwierz pisze o rzeczach oczywistych, ale ponoć zasady działające światem każdy musi poznać na własną rękę

Zacznijmy od tego, że zwierz nie uważa, że nieznanie się na modzie jest cnotą. Nie uważa też by zananie się na modzie było cnotą. Posiadanie informacji odnośnie mody zwierz uważa za równie cenne (ewentualnie równie bezużyteczne), co posiadanie informacji na temat producentów samochodów. Nie trzeba być fanem motoryzacji by rozpoznawać samochody po znaczkach na masce, zachwycać się pięknym nowym modelem Ferrari, (choć powiedzmy sobie szczerze te starsze Ferrari są ładniejsze) czy wyczekiwać wyniku kolejnego wyścigu formuły 1 (niezależnie, komu się kibicuje, ale przecież wszyscy wiemy, że Fernando Alonso jest najlepszy).  Zwierz nie musi ubierać się modnie (w sezonie, w którym modne są pastele byłoby to dość trudne) by wiedzieć, kto, co i jak. Może nawet mieć swój ulubiony dom mody spokojnie żyjąc ze świadomością, że nigdy z tego domu mody nic nie zakupi. Wiedza jest wiedzą, a zwierz ma zamiłowanie do zbierania faktów. Poza tym zdaniem zwierza strasznie trudno nie wiedzieć, co jest w danym sezonie modne, bo wystarczy wejść do trzech sklepów i człowiek już wie wszystko. Stąd też podejście zwierza do mody jest obojętne (no jest i fajnie, że jest, ale idziemy dalej), ale zwierz nie należy do ludzi, którzy nie mają pojęcia, kto ubrania szyje czy sprzedaje. Co więcej zwierz cichutko uważa, że przyznawanie się do całkowitej ignorancji w materii historii mody jest plus minus porównywalne z przyznawaniem się do całkowitej ignorancji w zakresie historii muzyki. Nie ma, za co potępiać, ale nie ma się, czym chwalić.

 

Jednak popularność blogów modowych trochę zwierza dziwi. To znaczy zwierza nie dziwi, że ludzie je zakładają – to jasne, że ubieranie się w nowe ciuchy daje sporo przyjemności. Co więcej, jeśli danego dnia ładnie się wygląda to człowiek chce się pokazać innym. Chyba każdy miał taki dzień, kiedy po spojrzeniu w lustro był naprawdę zadowolony ze swojego wyglądu, ale niestety skonstatował, ze to jest dokładnie ten dzień, kiedy nikt go nie zobaczy (zwłaszcza ten jeden dzień w roku, kiedy włosy się same z siebie dobrze układają zawsze spędza się w dresach przed komputerem). Oczywiście zwierz wie (a właściwie został z wielu źródeł poinformowany), że polska część blogosfery poświęconej modzie to owoc zepsuty. Ponoć wszyscy tam chcą być sławni (podczas kiedy inne części blogosfery radośnie egzystują w pokorze ;) i są gotowi reklamować cokolwiek za jakiekolwiek pieniądze, wyminę czy głosy w konkursie. No i nikt się prawie nie zna na modzie a większość „stylizacji” (jest to słowo klucz blogów poświęconych modzie) to po prostu ubrania przeniesione z manekinów ewentualnie pokazów mody.  To w sumie zwierza też nie dziwi, bo gdyby ktokolwiek wziął jakikolwiek inny kawałek blogosfery doszedłby do takiego samego wniosku. Większość blogów książkowych zawiera rozszerzony opis z tył okładki książki, większość blogów lifestylowych zdjęcie śniadania itp. W świecie gdzie piszą tysiące osób musi w końcu ustalić się pewien schemat, z którego wybija się kilka jednostek. Tak już musi być. Co prawda zwierza nieco boli, że nawet największe blogi modowe są niekiedy na bakier z gramatyką, ale zawsze sobie przypomina jak matka zwierza strofowała go, gdy narzekał na małą ilość tekstów w Vogue, że czego się spodziewa po żurnalu.

 

Zwierza nie dziwią też aż tak bardzo ludzie, którzy czytają blogi o modzie. Zwierz przeglądając bloga Charlize Mystery ze zdumieniem zorientował się, że większość zdjęć robiona jest w Warszawie. Zwierz mieszka w stolicy całe życie i nigdy wcześniej nie zorientował się, że to takie ładne miasto. Każde niemal zdjęcie pokazywało mu jakiś inny bardzo europejsko wyglądający zakątek stolicy aż zwierz żałował, ze pod wypisaniem, co blogerka ma na sobie nie ma dokładnej lokalizacji sesji zdjęciowej, co by zwierz mógł sobie robić sobotnie wycieczki do miejsc gdzie Warszawa nie wygląda jak Warszawa. Zresztą ta zasada sprawdza się w przypadków większości znanych blogów o modzie – ładne zdjęcia w ładnych miejscach. Zresztą z tego, co zwierz rozumie większość czytelników przegląda blogi z ubraniami wcale nie szukając na nich ubrań. Ludzi zainteresowanych modą jest zapewne mniej niż tych zainteresowanych ładnymi zdjęciami i obrazkami. Prawdą jest też, że znaczna części blogów brakuje ładnych zdjęć i ładnych (a chyba przede wszystkim oryginalnych) ubrań. I że część to po prostu ciuchy wyjęte z szafy na tle ściany. Co w sumie nie dziwi, bo skąd młode często uczące się jeszcze dziewczyny miałby brać bardzo oryginalne ubrania?  Poza tym zwierz ma wrażenie, że blogosfera zwłaszcza ta modowa czy lifestylowa stała się łatwą przestrzenią ucieczki. Jak wiadomo wszyscy uciekamy od rzeczywistości i przestrzeń proponowana przez większość blogów, na których zawsze świeci słońce jest wyjątkowo przyjemną odskocznią od dnia codziennego. Zresztą to powoduje pewien samo napędzający się mechanizm – jak w przypadku magazynów o modzie, o których pisał kiedyś zwierz – ludzie chcą patrzeć na to, co jest ładniejsze niż rzeczywistości, więc rzeczywistość z rzadka zagląda do świata blogów.

 

Co więc zwierza dziwi? Po pierwsze krytyka nie tyle samego zjawiska blogowania o modzie, co źle ubranych blogerek. Dlaczego? Cóż zwierz mniema, ze większość z was czytając jego recenzje zdaje sobie sprawę, że zwierz właściwie, jako widz się od was nie różni. Idzie do kina jak każdy śmiertelnik i albo film mu się podoba albo nie. Nie jest z racji posiadania bloga większym specjalistą niż inni ludzie na sali. Być może widział więcej filmów niż większość z nich, ale nadal nie czyni go to lepszym. Zdaniem zwierza podobnie jest z blogami o modzie. Jasne jest, że część dziewczyn ubiera się źle albo wręcz tragicznie źle. Tylko, że właściwie nie ma w tym nic złego. Wystawianie się na pokaz publiczny nie oznacza jeszcze automatycznie, że jest się lepszym od ludzi, którzy nas otaczają. Złe ubranie może być przejawem braku gustu, braku funduszy (powiedzmy sobie szczerze całe Faszyn from Raszyn to przede wszystkim wyśmiewanie polskiej biedy) lub brakiem perspektyw, ale obiektywnie nie jest czymś złym.  Jeśli dziewczyna uważa, że się dobrze ubiera, a wygląda w czymś kretyńsko można jej, co najwyżej pozazdrościć samooceny. Można skrytykować ubranie, czy dostrzec, że nie jest oryginalne, ale wyśmiewać się?  Rynek świata blogów jest wielki i kilkunastolatka z niewielkiej wsi, która robi sobie strój w codziennych ciuchach nie zostanie kolejną gwiazdą blogosfery.  Komu więc to szkodzi? (To jedno z tych pytań, jakie zadaje sobie zwierz zawsze, kiedy ma coś skrytykować.) Przy czym nie jest to zdziwienie zwykłym hejtem, (którego na blogach o modzie zawsze dość sporo), ale właśnie takim pół profesjonalny krytykowaniem, które sprawia wrażenie jakby walczyło się z patologią społeczną.

Zwierz ma niemiłe wrażenie, że moda w Internecie budzi w nas najgorsze instynkty. Przede wszystkim poczucie wyższości, bo nawet siedząc w dresie i kapciach przed monitorem czujemy, się lepsi, bo nigdy byśmy nie założyli pasków zebry do lamparciej skóry. Po drugie jednak lubimy się śmiać z ludzi pozbawionych gustu (czy posiadających daleko idący gust alternatywny), przy czym o ile zwierz rozumie, że wszyscy czasem przeglądamy się z niedowierzaniem źle ubranym ludziom na ulicy, to w świecie Internetu źle dobrane ciuchy urastają do zbrodni porównywalnej z podstawianiem nogi staruszkom i mówieniem matkom, że ich dziecko jest brzydkie.  Przy czym standardy są tu okrutne i piętnuje się zarówno zbrodnie niewybaczalne (z punktu widzenia mody) jak i po prostu fakt, że nie wszystkim na modzie równie zależy (zdaniem zwierza znaczna część tych koszmarnych mężczyzn noszących skarpetki do sandałów ma gdzieś modę natomiast woli nie obcierać sobie stóp, co w sumie jest podejściem dość rozsądnym). Przy czym oczywiście ta ostatnią uwaga odnosi się do blogów piętnujących źle ubranych ludzi na ulicy. Jednocześnie zwierz zwrócił uwagę, że nawet te blogi o modzie, które można by uznać za lekko niszowe czy być może niezbyt profesjonalnie prowadzone mają bez porównania większą grupę czytelników niż np. wasz niżej podpisany zwierz (porównując ilość wejść czy fanów na Facebooku). Zwierza to co prawda nie dziwi (grupa „och przeczytam co zwierz myśli o kwestiach rasowych w odniesieniu do Frozen” jest naturalnie niższa niż ‘Zobaczę jaka jest najlepsza stylizacja na letnie popołudnie”) ale każe zadać sobie pytanie, co jest w takich blogach że ludzie namiętnie je czytają i czy skoro czytają je w takiej ilości naprawdę należy odbierać im tą przyjemność.

 

Jednak to, co zwierza najbardziej zastanawia po wycieczce w rzadziej uczęszczane rejony Internetu to przekonanie, że moda jest ważna.  I tu zwierz jest rozdarty. Bo z jednej strony rzeczywiście moda stanowi niesłychanie istotny element naszej kultury i rzeczywiście ułatwia funkcjonowanie w życiu społecznym. Z drugiej strony, to tylko ubrania. Jasne są przejawem ludzkiej kreatywności, mogą pomagać wyrazić osobowość czy jak zwierz pisał niedawno – pomóc rozeznać się w skomplikowanym świecie fandomów. Ale czytając oburzenie, z jakim reaguje się na źle dobrane stroje, na próby prowadzenia blogów o modzie bez odpowiedniego zaplecza w historii mody, czy bez odpowiednich funduszy sprawia wrażenie jakby ludzie popełniali jakiś niesamowity grzech. Przy czym zwierz np. nie obserwuje takiego podejścia w przypadku blogów poświęconych kulturze. Jeśli ktoś przyznaje się na początku swojego bloga, że nie widział klasyki, że nie czyta książek filmoznawczych i że po prostu chodzi do kina i pisze, co mu się podoba, to raczej przyjmie się to, jako coś zrozumiałego. Podobnie, jeśli ktoś gotujący przyzna, że pomysły czerpie z głowy i nigdy nie pobierał żadnych nauk tajemnych ani nie obkłada się książkami kulinarnymi. Zwierz cały czas zastanawia się, co takiego jest w blogach o modzie, co włącza ten przycisk powodujący, że z ludzi wylewa się cała masa negatywnych emocji. Czy chodzi o to, że moda dotyczy w jakiś sposób nas wszystkich? A może rozrzut jest tu tak duży, ze dużo lepiej wiemy jak to powinno wyglądać? Zwłaszcza, że mamy porównanie z blogami amerykańskimi i w ogóle światowymi.

Zwierz wie, że teoretycznie strój reprezentuje kim jesteśmy, ale powiedzmy sobie szczerze nie ma takiej bluzki która wyrazi złożoność naszej osobowości. I dobrze.

Przy czym żeby było jasne. Zwierzowi blogosfera modowa i w ogóle miejsce mody w Internecie jest nieco obojętne „ bom nie był mu nigdy przyjacielem, i za głos jego wstydzić się nie mam obowiązku.” Co nie zmienia faktu, że zwierz widzi, że blogi poświęcone modzie są klonami samych siebie, że wyglądają podobnie, że mają te same pomysły (a właściwie ten sam brak pomysłów), że ludzie od siebie ściągają posty i cykle i że każdy niemal blog tego typu ma w końcu post pod tytułem „Inspiracje” gdzie radośnie wrzuca się zdjęcia, czego popadnie. Oraz że z niewiadomych przyczyn wszystkie blogerki pozują w trzech takich samych pozach, w czym jedna wymaga przejścia przez ulicę a druga odgarniania włosów przy jednoczesnym wpatrywaniu się spłoszonym wzrokiem w bok (wpatrywanie się w bok spłoszonym wzrokiem dotyczy też blogerów męskich, ale z drugiej strony, to poza z większości sesji zdjęciowych). No i nawet zwierz jest w stanie dostrzec, że blogi pisane są złym językiem, choć to akurat nie dziwi, (choć czy ktoś może wytłumaczyć zwierzowi, dlaczego niemal wszystkie posty mają anglojęzyczne tytuły? To jest coś, czego zwierz nie rozumie). I w końcu, ze na wielu z tych blogów nikt dawno ubrań nie widział, bo większość miejsca zajmują relacje z kawiarni, recenzje kosmetyków i wpisy sponsorowane. Zwierz to wszystko widzi, i pewnie gdyby prowadził bloga o modzie by mu to trochę przeszkadzało. Choć z drugiej strony, jako bloger kulturalny wie, ze, jeśli pojawi się w kinie nowy wyczekiwany film to napiszą o nim wszyscy i co więcej zwierz się z tego cieszy, bo fajnie poznać cudze opinie. Co do kradzenia sobie pomysłów na wpisy jest to wręcz w blogosferze kulturalnej uznane i kultywowane i wiele osób cieszy. No, ale to chyba jednak nieco inny przypadek.

W każdym razie zwierz pozostaje w swoim zdziwieniu (musicie zwierzowi wybaczyć, ale to stan, który zwierza dopada ciągle i który sam zwierz bardzo lubi, choć w sumie pisząc ten wpis nieco je w sobie osłabił), które może dla was jest przejawem daleko idącej naiwności zwierza, że póki się nikomu nie szkodzi nie koniecznie zasługuje się na krytykę. Przy czym zwierz zdaje sobie sprawę, że w ogóle cała blogosfera poświęcona modzie jest krytykowana – głownie za to, że się sprzedała. Zwierz ma wrażenie, że to jest zarzut stawiany wszystkim blogerom, bo rzeczywiście wydaje się, że choć blogerom współprace są na rękę (a właściwie płynące z nich wymierne zyski) to jednak czytelnik chciałby żyć w świecie gdzie ma absolutna pewność, że nasza blogerka sama wybrała, jako dodatek etolę z lisów i nikt jej za to nie zapłacił. Niezależnie czy etola pasuje do tych fioletowych botków czy nie. Być może zwierz nie miałby większych trudności z otrząśnięciem się ze swojego zdziwienia gdyby przyjął, ze ludzie już tak mają, ze wolą się wyżywać niż przechodzić obojętnie obok czegoś, co im się nie podoba. W sumie nie jest to szczególnie błyskotliwa konstatacja. Ale zwierz ma gdzieś z tył głowy pytanie. W jaki sposób ma mnie obrażać czy denerwować fakt, że ktoś się źle ubrał i zrobił sobie zdjęcie? Zwierz zachodzi w głowę i znajduje tam pustkę. Być może tam gdzie była odpowiedź leżą obecnie informacje na temat starych filmów.

Ps: Zwierz ma wrażenie, że w Internecie jest mnóstwo blogów naprawdę poświęconych modzie „modzie” gdzie krytykuje się i omawia pokazy projektantów i że prawie nikt tam nie zagląda, ale to obserwacja subiektywna.

Ps2: Czy w Polsce istnieje odpowiednik takiego The Sartorialist? Tzn. pozytywnej fotografii ulicznej łapiącej ludzi ubranych fajnie i oryginalnie, na co dzień? Negatywnych przykładów nie trzeba długo szukać w Polskiej blogosferze ale zwierz jakoś nie natknął się na pozytywny.

Ps3: Zwierz obiecuje, że jutro będzie bardziej popkulturalnie. O filmie albo o serialach :)

35 komentarzy
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online