Hej
Zwierz jest nie tylko popkulturalny ale i tropiący. To znaczy zwierza zawsze jest na tropie nowego trendu, stylu i kliszy fabularnej jaka opanowuje jego ukochaną popkulturę. Kiedy więc w kinach w krótkim odstępie pojawiają się trzy niemal takie same filmy zwierz nie może uczynić nic innego tylko pochwycić trop.
Dobra zwierz nie zna się na polowaniach więc porzuci już swoją metaforę i przejdzie do rzeczy.
Otóż w tym tygodniu na ekrany amerykańskich kin wchodzi komedia „Friends with Benefits” – oto dwoje młodych ludzi nie mających ochoty ani czasu angażować się w związek pełen uczuć i miłości decyduje się że będą tylko ze sobą sypiać. Tak też czynią co nie ochronie jak zwierz się spodziewa nawet filmu nie wdziawszy ( widział za to trailer co mu w tym przypadku chyba wystarczyło) zakochując się w sobie.
Sekundkę czy zwierz jest pewien że streszcza film „Friends with Benefits”? A może chodziło o film „No strings attached” gdzie dwoje młodych ludzi nie mających czasu ani ochoty… sekundkę równie dobrze zwierz opisuje wam film „Love and other drugs” gdzie dwoje młodych ludzi… .
Dobra te trzy filmy różnią się nieco od siebie ale wszystkie mają ten sam punkt wyjścia. Wizję seksu bez zobowiązań jako idealnego związku który jednak musi prowadzić do miłości ( tylko w ten sposób da się ocalić tą koncepcję w świecie dość jednak purytańskiej popkultury). Owa klisza fabularna fascynuje zwierza z kilku powodów.
Po pierwsze dlatego, że świetnie pokazuje jak jedno zjawisko może funkcjonować w kulturze na dwóch zupełnie różnych poziomach. Podczas gdy w smutnych Europejskich filmach ludzie uprawiający seks bez zobowiązań przestrzegają nas przed rozpadem więzi międzyludzkich tudzież uzewnętrzniają moralną zgniliznę społeczeństwa i samotność jednostki w świecie powszechnego indywidualizmu ( zwierz uważa że te trzy przytoczone frazy świetnie oddają treść większości smutnych europejskich filmów) o tyle w Stanach wątek ten stanowi ostatnimi laty najlepszy sposób by tchnąć życie w dość zatęchłą komedię romantyczną.
Nie mniej zwierz odważy się spojrzeć na to zjawisko w szerszym kontekście. Dokładniej kontekście społecznym – otóż punktem wyjścia w przypadku tych filmów jest fakt, że bohaterowie mają za mało czasu lub też mają szczerze dość tradycyjnego randkowania. I tu zdaniem zwierza należało by się zastanowić czy owa fantazja o tym by móc z kimś sypiać i nawet się przyjaźnić ale nie musieć randkować nie jest odpowiedzią młodego amerykańskiego społeczeństwa na niezwykle restrykcyjny za granicą system randkowy.
Wygląda na to, że tak hołubiony przez popkulturę system w którym randka nie jest po prostu spotkaniem ale pewnym z góry zaplanowanym spektaklem z rozpisanymi rolami. Co więcej biorąc pod uwagę, że wymaga się za oceanem randkowania od wczesnej szkoły średniej to nic dziwnego, że po dziesięciu latach takiego randkowania dzisiejsi dwudziestoparolatkowie są po prostu zmęczeni a co więcej nie bardzo mają na to czas ( problem bohaterki No strings attached).
Oczywiście można się też zastanawiać czy nie jest to też objaw pewnej niedojrzałości a właściwie obawy przed tym co niesie za sobą dorosłość. Wydaje się, że wszystkie te filmy choć kończą się radosnymi wyznaniami miłosnymi świetnie wpisują się w lęk przed związkami i idącymi za tym problemami takimi jak np zakładanie rodziny. Innymi słowy ów najlepiej sprzedający się produkt współczesnej popkultury – miłość staje się jakimś trudnym wyzwaniem które teoretycznie można obejść dzięki takim uczynnym przyjaciołom.
Zwierz może się rzecz jasna mylić – może nad interpretuje nową modę która jest po prostu wynikiem znudzenia purytanizmem Hollywood. Trzeba bowiem powiedzieć, że we wszystkich tych filmach wszyscy są śliczni o seksie mówią bez skrępowania a i niektórzy rozbierają się na ekranie częściej i bardziej niż to było przyjęte jeszcze kilka lat temu.Zwłaszcza, że jak zwierz już nie raz wspominał te wszystkie teoretycznie odważne komedie kończą się w bardzo klasyczny sposób gdzie okazuje się że co jak co ale seksu bez miłości być nie może ( to znaczy może ale wtedy niebezpiecznie wchodzimy w rejon zarezerwowany dla smutnych europejskich filmów).
A może chodzi po prostu o fakt, że nic tak nie sprzedaje filmu jak seks. Taką przynajmniej interpretacje wymusza Polski dystrybutor który ” No strings attached” wpuścił do Polskich kin jako ” Sex Story” zaś ” Frends with Benefits” jako ” To Tylko Sex”. I choć zwierz jest za tym by przyjąć jednak szerszą interpretacje nie może wykluczyć że to właśnie ta jest jedyną słuszną.