Home Film Rosomaki nie lubią kwitnących wiśni czyli oglądanie Wolverina nie jest zbyt przyjemne*

Rosomaki nie lubią kwitnących wiśni czyli oglądanie Wolverina nie jest zbyt przyjemne*

autor Zwierz

Hej

Zwierz ma na głowie więcej pra­cy niż wypa­da, ale po pros­tu, aby nie zwar­i­ować musi­ał udać się do kina na nowego Wolver­ine. Musi­ał z kilku powodów, po pier­wsze, dlat­ego, że Wolver­ine to „jego” mutant (plakat z Jack­manem w tej roli to jedy­na deko­rac­ja, jaka przeprowadz­iła się ze zwierzem do nowego mieszka­nia). Po drugie, dlat­ego, że Hugh Jack­man to „jego” Wolver­ine, no i po trze­cie – sce­narzyś­ci fil­mu zapowiadali, że mają zami­ar nakrę­cić przy­gody Wolve­ri­na w Japonii, co naw­iązy­wało­by do jed­nego z ulu­bionych komik­sów zwierza (najważniejszą japońską his­torię o Wolver­ine zilus­trował sam Frank Miller do sce­nar­iusza Chrisa Cler­mon­ta). Inny­mi słowy, jeśli zwierz musi­ał jak­iś film tego lata obe­jrzeć to musi­ał to być Wolver­ine. Nieste­ty zwierz cały czas myśli, że było­by zde­cy­dowanie lep­iej dla niego i dla jego wielkiej miłoś­ci do postaci gdy­by się na to nigdy nie zde­cy­dował. Poniższe uwa­gi są dość niekom­plet­nym spisem zarzutów (i bard­zo niewielu uwag pozy­ty­wnych), jakie zwierz ma pod adresem fil­mu. Nie obe­jdzie się bez spoil­erów, choć kawał­ki akcji wyję­to z komik­su z lat 80.  Poza tym to taki film gdzie zna­jo­mość czy niez­na­jo­mość akcji zupełnie nie wpły­wa­ją na jego odbiór.

Tak najlep­sza rzecz w Wolvernie to ten plakat. Jest naprawdę doskon­ały, niemal ide­al­ny. No i w sum­ie to jest jak­iś plus tej produkcji.

 

Kiedy two­je kosz­mary mają kosz­mary – wiecie, kiedy człowiek ma prawdzi­wy prob­lem psy­chiczny? Kiedy jego kosz­mary zaczy­na­ją śnić kosz­mary. Psy­chi­ka Logana musi być naprawdę w ciężkim stanie, bo budzi się z jed­nego snu w dru­gi (w jed­nym wybucha bom­ba ato­m­owa, po drugim snu­je się mart­wa ukochana) do koń­ca fil­mu zwierz miał nadzieję, ze to, co widzi jest tylko snem numer trzy, z którego bohater zaraz się obudzi i powie, że wszys­tko w porząd­ku. Plus – czy wiecie, że Wolver­ine nie tylko uchroni was przed skutka­mi wybuchu bom­by ato­m­owej, ale także skutecznie broni przed promieniotwór­c­zoś­cią? To jest jed­nak chłop (albo mutant) na schwał.

Troskli­we misie – komiks Millera zaczy­na się od sce­ny, w której Logan w górach Kanady dopa­da ran­nego rozwś­cieczanego griz­zly, który ran­iony strza­łą w sza­le zabił kil­ka osób. Brz­mi log­icznie nie? Taka ład­na scen­ka. W filmie nieco ją zmieniono – Logan jest z niedźwiedziem griz­zly zakumplowany (no, co każdy ma pra­wo mieć zwierzątko) i musi go z ciężkim sercem dobić. Resz­ta sce­ny prze­b­ie­ga dość podob­nie, choć czy sce­narzyś­ci naprawdę nie zna­ją litoś­ci – dla Wolve­ri­na, dla niedźwiedzia, dla widza? (Brat zwierza sug­erował, że Wolver­ine został drui­dem, o czym świad­czył­by jego raczej druidz­ki zarost)

Moż­na się wkurzyć kiedy pada a w całym Tokio nie ma koszuli w naszym rozmiarze

Czy mogę poprosić wid­elec – Jed­nym z najlep­szych pomysłów związanych z prze­niesie­niem his­torii Logana do Japonii w komik­sie o Wolver­ine była ten, że Wolver­ine nie czu­je się tam obco, ale wręcz prze­ci­wnie swo­jsko. W komik­sie mówi płyn­nie po japońsku, podzi­wia kul­turę i nawet w oczach miejs­cowych jest postrze­gany, jako człowiek o bard­zo „japońskim” charak­terze. Wolver­ine, jako samu­raj czy ronin – to wiz­ja, która rzeczy­wiś­cie pasowała do charak­teru bohat­era. Tyle komiks – fil­mowy Wolver­ine chy­ba nawet nie umie jeść pałeczka­mi, nie zna języ­ka, nie zna trady­cji 0- jest typowym Ameryka­ninem (nawet nie Kanadyjczykiem, bo nie jest grzeczny) w świecie obcej kul­tu­ry, do tego sama Japonia sprowad­zona została do takiego folk­loru, że trud­no do koń­ca zrozu­mieć, po co to, komu. A szko­da, bo zwierz bard­zo czekał na przed­staw­ie­nie kabu­ki, które zamienia się w krwawe mordobicie.

Pif, Paf jesteś trup – uwa­ga, wielkim zaskocze­niem dla widzów fil­mu ma być fakt, że Wolver­ine traci swo­ją moc. Prob­lem pole­ga na tym, ze po pier­wsze – nawet postrzelony wykazu­je się więk­szą sprawnoś­cią fizy­czną niż więk­szość z nas kiedykol­wiek będzie się wykazy­wała, po drugie okazu­je się, że kule odbi­ja­ją się właś­ci­wie od szkiele­tu i nasz bohater sobie trochę pokr­wawi, ale w sum­ie nic mu nie jest. Oznacza to, że nadal moż­na do niego strze­lać aż miło a on idzie dalej ciacha­jąc wszys­t­kich, bie­ga, skacze i dokazu­je. Może też, dlat­ego nawet sam Logan zauważy­wszy, że nie ma swoich mocy regen­er­a­cyjnych nie prze­j­mu­je się tym zbyt­nio i wybiera spoko­jny wypoczynek na wsi prz­ery­wany rąban­iem drze­wa (zapewne nucąc: I’m a lum­ber­jack and I’m okay I sleep all night and I work all day).

Cały pomysł z prze­niesien­im Wolve­ri­na do Japonii ma sens jeśli zagra się moty­wem samuraja/ronina. Inaczej Japonia to tylko dość stereo­ty­powe dekoracje.

I believe I can fly – w komik­sie o Loganie w Japonii pojaw­ia się sce­na z pociągiem – zaj­mu­je trzy kadry i nie jest istot­na dla akcji. Tym­cza­sem w nowym filmie o Wolverinie super szy­b­ki japońs­ki pociąg pozwala nam spo­jrzeć w nowy sposób na prawa fizy­ki. Chce­cie latać? Wejdź­cie na dach super szy­bkiego pociągu, weź­cie nóż i zau­fa­j­cie sile mięśni rąk. To wystar­czy! Serio sce­na jest tak idio­ty­cznie idio­ty­cz­na, że nie prze­bi­ja jej nawet wal­ka pomiędzy zdol­nym samu­ra­jem a naszym bohaterem. Gdzie nasz bohater zupełnie nie robi uników tylko pozwala się raz po raz nadziewać na miecz – to dopiero ory­gi­nal­na i pięk­na sztu­ka walki

I love you Logan-san – z Wolver­inem i wątkiem miłos­nym zawsze trze­ba uważać, no, bo jak­by nie ukry­wać nasz bohater jest sporo starszy od każdej pięknej i młodej dziew­czyny na ekranie. No, ale w his­torii Japońskiej miłoś­ci nie da się uniknąć (to znaczy jest bard­zo kanon­icz­na). Tylko prob­lem pole­ga na tym, że Wolver­ine odd­a­je serce zde­cy­dowanie nie tej Japonce, której powinien- jego uczu­cie do właś­ci­wie niez­nanej sobie (serio łączą ich jakieś trzy kon­wer­sac­je, co jest chy­ba jed­nym z najbardziej wkurza­ją­cych zwierza schematów. Dlaczego w fil­mach ludzie praw­ie nic do siebie nie mówią i od razu są dla siebie stworzeni.) Mariko jest abso­lut­nie bezsen­sowne (inaczej niż w komik­sie), z kolei kręcą­ca się wokół niego niesły­chanie bit­na i zadzior­na Yukio pasu­je zde­cy­dowanie lep­iej. A że nie zachodzi pew­na sytu­ac­ja z komik­su, która stała na przeszkodzie takiemu szczęśli­we­mu związkowi to zwierz nadal nie rozu­mie, dlaczego Wolver­ine wybiera najnud­niejszą, mdłą i właś­ci­wie niez­naną sobie dziewczynę.

  To jest faj­na Japon­ka z czer­wony­mi włosa­mi, mutac­ja­mi i moto­cyk­lem. jest jeszcze ta dru­ga. Robi zupę.

Serce na dłoni – pamięta­cie dziel­ną bohaterkę Prom­e­teusza, która sama sobie robiła cesarskie cię­cie z lekką pomocą maszyny? Gdzie jej do Wolve­ri­na, który sam jeden rozci­na sobie klatkę pier­siową i grze­bie w okoli­cach ser­ca (true sto­ry). Zwierz kiedyś napisze wpis o najwięk­szym fil­mowym micie pole­ga­ją­cym na tym, że moż­na na sobie na żyw­ca przeprowadz­ić oper­ację. No nie moż­na. A zwłaszcza oper­ac­ja ser­ca wychodzi marnie.

Przy­ja­ciel wro­ga mojego przy­ja­ciela jest moim wro­giem – jest taki moment w tym filmie, kiedy chce się wszys­t­kich zatrzy­mać i zadać im poważne pytanie, po co to całe zamieszanie i kto jest po czy­jej stron­ie. Im, bowiem bliżej koń­ca tym bardziej się wyda­je, że wszys­tko nie ma sen­su i gdy­by bohaterowie oraz ich prze­ci­wni­cy po pros­tu na chwilę przestali się tłuc i jas­no wyjaśnili sobie po kolei, komu, na czym zależy to może okaza­ło­by się, że wszyscy byli­by żywi zdrowi i w domu, jeszcze przed dobranocką.

A może by tak poda­gać zami­ast od razu rzu­cać się na siebie z ostrza­mi z adamantium?

Kto nie skacze nie jest Nin­ja – jak wiado­mo nie ma japońskiego fil­mu bez Nin­ja. Po pros­tu każdy ma kilku, co mu się kręcą po dachach, trochę jak gołę­bie. Tu Nin­ja są zabójc­zo szy­b­cy i strasznie skoczni. Skaczą nawet jak niema, przez co. Chy­ba żeby się popisać.

Scoo­by doo where are you – kojarzy­cie tą scenę w każdym odcinku Scoo­by Doo w którym nasza dziel­na pacz­ka w końcu ścią­gała maskę pot­worowi I okazy­wało się, że to był pra­cown­ik tar­taku, który chci­ał wyciąć las, czy coś równie ciekawego. Mniej więcej tak jest pod koniec tego fil­mu – teo­re­ty­cznie ujawnie­nie tego złego ma być prawdzi­wym plot twist, ale jeśli dla kogokol­wiek jest to plot twist to chy­ba tylko dla widzów w wieku, w którym może kogoś naprawdę zaskoczyć zakończe­nie kole­jnego odcin­ka Scoo­by Doo.

Czy to nie jest najbardziej klasy­cz­na ze scen — wiel­ki heros uwięziony przez kobi­etę w za cias­nych ciuchach?

Mam kły mam… pazury? – To chy­ba najwięk­szy WTF całego fil­mu. Jak wiado­mo Wolver­ine od mniej więcej lat dwu­tysięcznych (tzn. wtedy ustalono taką wer­sję wydarzeń) ma koś­ciane szpony pokryte adaman­tium, co gwaran­tu­je mu posi­adanie najt­ward­szych szponów na świecie, które przetną wszys­tko i są właś­ci­wie niezniszczalne. No chy­ba, że masz olbrzy­mi samu­ra­js­ki miecz, który jest roz­grzany do czer­wonoś­ci, (ale tylko, jeśli go trzy­masz oburącz) i po pros­tu takie szpony odkrawa. Tak Nasz Logan traci swo­je sty­lowe szpony z adaman­tium. Jak się okazu­je nie bez powodu – otóż, jeśli ma się małą wiertareczkę to moż­na przez koś­ci szponów wys­sać z bohat­era całą jego mutac­je. Jeśli macie ochotę w tym momen­cie zro­bić face palm to policz­cie do trzech i zro­bimy go wszyscy razem.

Zak­li­nam cię nie idź w stronę światła, (choć po pewnym zas­tanowie­niu…) – no właśnie w filmie jest aut­en­ty­cz­na sce­na na zasadzie – „idź w stronę światła”, „nie idź w stronę światła” (po stron­ie świtała jest Jean Grey, która skarży się, że jest sama – jak sama cały tłum X‑menów tam z nią powinien siedzieć po tym jak ich wybiła). Przy czym Wolver­ine grzecznie dzięku­je i jed­nak zosta­je. Może posłuchał Osła.

Jeśli chce­cie zobaczyć jak Wolver­ine cos­playu­je jeża to koniecznie powin­niś­cie zwró­cić uwagę na tą scenę.

12 lat minęło jak jeden dzień – Zwierz uwiel­bia Hugh Jack­mana i tak jego musku­latu­ra jest z fil­mu na film, co raz bardziej imponu­ją­ca, prob­lem jed­nak pole­ga na tym, że co za dużo to nie zdrowo. Jed­na, dwie sce­ny to tak, ale wyglą­da na to, że w całej Japonii nie było ani jed­nej koszuli, w którą by się nasz bohater zmieś­cił. A poza tym wszyscy wiemy, że Hugh jest najlep­szy, kiedy zami­ast pakować chud­nie a zami­ast podrzy­nać gardła śpiewa na Broad­wayu. W każdym razie – Hugh nie pakuj już więcej (zwłaszcza, że już troszkę zaczy­na być widać, że od pre­miery pier­wszych x‑menów minęło 12 lat), bo aż stra­ch pomyśleć jak to będzie wyglą­dało w tym sequelu pre­quela, co jest czwartą częś­cią trylogii.

Jak on prze­chodzi przez bram­ki na lot­nisku- po całym tym bolesnym niel­og­icznym spek­tak­lu, jest sce­na po napisach. Sce­na znakomi­ta, budzą­ca więcej emocji niż wszys­tkie sce­ny w filmie razem wzięte, sce­na, która każe czekać by rok minął szy­b­ciej. Tak moi drodzy jak słusznie stwierdz­ił brat zwierza- jest to jedy­na dobra sce­na w całym filmie. To jak­iś nowy rekord.

  Czekamy, czekamy, bard­zo czekamy.

Czyli iść czy nie iść? Wiecie, co raczej nie iść, przede wszys­tkim, dlat­ego, że Wolver­ine zasługu­je na więcej niż dzi­u­rawy sce­nar­iusz i marną reży­ser­ię. Po drugie, dlat­ego, że nie warto sobie psuć świet­nego obrazu Logana z pier­wszych a zwłaszcza drugich X‑menów. Podob­no post wzma­ga łaknie­nie, więc im mniej mutan­tów na ekranie tym lep­iej. W 2014 wejdą Days of Future Past i wtedy będziemy sztur­mować kina nawet okna­mi. Tym­cza­sem cóż… powtórkę X‑men: First Class? Tam też jest Wolver­ine. I ma znakomitą scenę ;)

Ps:Zwierz jest bard­zo ciekawy jak wyglą­dał­by Wolver­ine gdy­by pozostał przy nim Aronof­sky, gdy­by nie zmieniono sce­nar­iusza i przede wszys­tkim gdy­by nie zde­cy­dowano się na PG-13. To jest chy­ba jed­no z najwięk­szych przek­leństw współczes­nego kina – konieczność by film przeszedł przez cen­zurę oby­cza­jową ze wzglę­du na zawartość scen prze­mo­cy i sek­su. Nie żeby zwierz jakoś tak łakną prze­mo­cy i sek­su, ale najczęś­ciej fakt, że zakła­da się, iż na film pójdzie także młod­sza młodzież oznacza wyrzuce­nie ze sce­nar­iusza bardziej skom­p­likowanych dylematów bohaterów. Zresztą po Wolver­ine widać, ze majstrowano bard­zo przy sce­nar­iuszu, bo się kupy nie trzyma.

Ps2: po raz pier­wszy od daw­na zwierz widzi­ał naprawdę intrygu­ją­cy trail­er fil­mowy – zapowiedź fil­mu The Secret Life of Wal­ter Mit­ty wyglą­da naprawdę intrygu­ją­co. Może, dlat­ego, że po raz pier­wszy od daw­na nie da abso­lut­nie wywnioskować po trail­erze, o czym dokład­nie będzie film. Tak trzymać.

*Dla pier­wszej oso­by, która zgad­nie do czego zwierz naw­iązu­je w tytule zwierz ma numer bry­tyjskiego EMPIRE z olbrzymim mate­ri­ałem poświę­conym Wolveri­nowi i naprawdę fajną okład­ką — film może nie jest genial­ny ale ład­nie się prezen­tu­je na zdję­ci­ach :) A w numerze jest dodatkowo wywiad z Jossem Whedonem.

28 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online