Kiedy BBC ogłosiło, że tuż po finale Wimbledonu (Federer!) ogłosi kto zagra 13 Doktora zwierz nawet przez chwilę nie pomyślał, że usłyszy kobiece nazwisko. Marzenie o kobiecie Doktorze to była taka powtarzana między fanami fantazja, która nigdy nie mała się ziścić. Tylko, że od wczoraj jest prawdą.
Zwierz nie będzie ukrywał. Całkiem lubił fakt, że Doktor jest facetem. Jak grał go Tennant to zwierz wręcz uwielbiał fakt, że Doktor jest facetem. Ale jednocześnie, z czasem fakt, że w serialu którego bohater mógł się zmieniać ilekroć chciał i w którym wiek, wzrost, wygląd nie grał roli, ograniczeniem miałaby być płeć, stawał się coraz bardzie bez sensu. Skoro od pewnego czasu wiemy, że Władcy Czasu mogą się odradzać jako kobiety, to w sumie dlaczego nie miałaby zrobić tego nasz bohater? Zwłaszcza, że sami widzieliśmy na przykładzie Missy, że zmiana płci postaci – nawet po latach odgrywania jej przez mężczyznę niekoniecznie oznacza, że straci ona swojego ducha. Missy, była równie dobrym Masterem co Master Simma, jeśli nie lepszym (przynajmniej w niektórych wątkach). Innymi słowy – wiedzieliśmy już, że to wcale nie byłoby takie straszne. Ale wydawało się niemożliwe. Świat przecież działa inaczej.
Dlaczego? Trudno w sumie powiedzieć dlaczego. Poza przywoływaniem takich typowych rynkowych argumentów. Produkcje z męskimi bohaterami sprzedają się lepiej niż z kobiecymi. Naturalnymi odbiorcami sf są faceci a oni wolą oglądać na ekranie innego faceta, bo mogą się z nim utożsamiać. Do tego argument, że nikt nie zaryzykuje zmiany płci głównego bohatera serialu w którym rolę Doktora przez ostatnie pół wieku grali mężczyźni. Bo to nie może być tak że męską rolę gra kobieta. Bo poprawność polityczna, bo gender. Innymi słowy, mnóstwo bardzo poważnych argumentów, oraz trochę mniej poważnych argumentów, które części widzów wydawały się bardzo rozsądne i właściwie pewne. Skoro było w jakiś sposób to powinno tak zostać na zawsze. Pewnych rzeczy naprawdę się nie zmienia! I pewnie mieliby rację gdyby nie fakt, że nie mówimy o jakimś kolejnym serialu. Mówimy o Doktorze. Produkcji która przetrwała w popkulturze przez pięćdziesiąt lat bo umiała wymyślać się na nowo. Iść z duchem czasu. Zrobić coś co nie śniło się telewizyjnym filozofom. Pod tym względem kobieta w roli Doktora nie oznacza nowości tylko potwierdza zasadę rządzącą serialem – iść do przodu, eksperymentować i zmieniać się tak często by widzowie nie zdążyli się znudzić.
Wybór aktorki do roli Doktora cieszy mnie nie tylko społecznie. Choć oczywiście fajnie, że w historii bez granic przełamano tą pozbawioną sensu granicę płci. Moja radość wynika z tego co ta zmiana może nieść dla fabuły. Wszystko będzie takie samo ale jednak nowe. Będziemy mogli zobaczyć jak podróżowanie w czasie i przestrzeni może się zmienić jeśli w przeszłości ląduje Doktor kobieta a nie Doktor mężczyzna, będziemy mogli wysłuchać tych wszystkich wspaniałych mów Doktora wygłaszanych kobiecym głosem. Może będziemy mieli zupełnie inny układ relacji z towarzyszką czy towarzyszem. Może ta zmiana dla Doktora będzie drastyczna, może będzie na zasadzie „ej no są dwie nerki to spoko”. Może będzie to symbol, który coś będzie znaczył – pamiętacie że w przypadku Capaldiego to miało znaczenie. No ilość nowych wątków, pomysłów, problemów, dowcipów – wszystkiego, czego jeszcze nie było jest nieskończona. To nie tylko radość, że w głównej roli będzie kobieta ale radość że serial nie stoi w miejscu i się zmienia. Tak jak w ostatnich sezonach w głównej roli widzieliśmy młodego aktora i aktora starszego tak teraz kobieta będzie wnosiła nowe wątki i perspektywy. Dla wielbiciela serialu którego motywem jest zmiana nie ma lepszej wiadomości.
Co ciekawe część fandomu uznała, że to straszna poprawność polityczna. Zwierz musi przyznać, że to niesamowite. Widzowie serialu, przy którym nawet nie ma zgody od którego odcinka trzeba zacząć – tak jest zmienny, różny, dziwny i w ogóle wyjątkowy, uznali że akurat płeć aktora w głównej roli to rzecz tak ważna. A przecież to serial o równości, o tym że wszyscy są ważni, że broń jest zła, że postęp jest wszystkim. Doktor wygłaszał z ekranu już nie raz zdania z których wynikało, że Władcy Czasu są naprawdę poza naszym prostym spojrzeniem na płeć i seksualność. To jest od dawna serial wypełniony postępowymi ideami, który właśnie mówi o równości, o tym że nasze ziemskie normy są jednak przestarzałe. To, że serial idzie w kierunku który przecież od lat wskazuje, nikogo nie powinno dziwić. Zresztą przyznam szczerze jako kobieta czuję się nieco urażona. Naprawdę to nie jest tak, że kobiety są wytworem poprawności politycznej. Jest nas równie dużo co mężczyzn, a nawet więcej. Kiedy rolę dostaje mężczyzna, nikt się nie zastanawia nad jego płcią. Kiedy trafi do kobiety nagle lewactwo kończy świat i niszczy wszystko. I to jeszcze gdyby to była jakaś inna rola niż Doktor – która nie należy do żadnego aktora, przechodzi z rąk do rąk. Nikt nie powiedział że czternasty Doktor nie będzie grany przez aktora. Po prostu od wczoraj możemy zadawać sobie pytanie „Kto z brytyjskich aktorów i aktorek mógłby zagrać Doktora” ot jedyna różnica. Nawet jeśli woli się mężczyznę w głównej roli (choć jeśli nigdy nie widziało się kobiety w tej roli to czy naprawdę można serio wiedzieć kto będzie lepszy) to najwyżej jest to kwestia cierpliwości. Za kilka lat znów może być aktor. Aktorki czekały lat 50. Jeśli się to komuś nie podoba z przyczyn ideologicznych to znaczy, że chyba bardzo nieuważnie oglądał serial.
Co do samej Jodie Whittaker aktorki wybranej do roli 13 Doktora zwierz nie wie czego się spodziewać. Cieszy go, że to aktorka związana z Broadchurch czyli znająca nowego scenarzystę (zresztą zwierz podejrzewa, że dlatego właśnie na nią padło). W serialu trochę zwierza denerwowała ale nie ze względu na swoją grę ale ze względu na swoją postać. Co dobrze świadczy o jej talencie. Na pewno umie grać i należy do tej doskonałej kategorii brytyjskich aktorów których dobrze kojarzą fani BBC ale świat jeszcze nie zdążył ich sobie przypisać do jakiejś konkretnej roli. Pod tym względem jest bardzo podobna do Tennanta. Zwierz czytał skargi, że skoro kobieta to dlaczego nie Olivia Colman. Zwierz kocha Olivię i nawet pisał wpis o tym, że byłaby najlepszym Doktorem pod słońcem. Co nie zmienia faktu – aktorzy nie mają obowiązku grać tam gdzie chcielibyśmy, żeby zagrali. Pamiętajcie, że nawet jeśli ktoś złożył aktorce propozycje, to nie musiała być nią zainteresowana, mogła mieć inne plany, nie chcieć albo być już zaangażowana w inny serial. To, że nam jako fanom podoba się jakaś opcja castingowa to jeszcze nie znaczy, że aktorzy mają obowiązek się angażować w te same projekty które my uważamy dla nich za dobre. Inna sprawa – Jodie Whittaker jest na tyle mało rozpoznawalną poza UK aktorką, że będzie mogła stworzyć całą swoją rolę bez „walki” z wizerunkiem z poprzednich produkcji. I to może jej tylko wyjść na dobre.
Zwierz przyzna, że tak jak na kolejny sezon Doktora czekał z umiarkowanym entuzjazmem tak teraz nie może wytrzymać z napięcia. Tyle pytań. Jaki pomysł będzie miał nowy scenarzysta, czy aktorka się sprawdzi, jakie będą te odcinki i jak płeć aktorki zostanie rozegrana w kontekście przemian Doktora. Czy dostanie towarzysza faceta a może dwie kobiety będą podróżować przez czas i przestrzeń. Ale też zwierz widzi oczyma duszy swojej, te wszystkie dziewczyny które będą mogły do cosplay dorzucić jeszcze jeden – być może prostszy niż poprzednie i chłopaków którzy też będą pewnie coplayować nowego Doktora. I myślę o dzieciakach które nie są pewne jak bardzo ich płeć określa kim są, które będą miały swojego bohatera który jest po prostu sobą niezależnie od tego kto go gra. I niemal słyszę jak na pytanie „Kto jest twoim ulubionym Doktorem” ktoś odpowiada „Trzynastka”. I jakoś mi lżej na sercu choć przecież jeszcze nie widziałam ani jednego odcinka i może będą psioczyć na marne scenariusze. Ale na razie ten świat jest troszkę bardziej otwarty, troszkę bardziej różnorodny i jakby troszkę bardziej z przyszłości. Takie to są sprawki Władców Czasu.
Ps: Jak zwykle przy takich rozmowach pojawił się argument z cyklu „A co dalej – czarnoskóry homoseksualista na wózku”? Tu zwierz ma zawsze dwie refleksje – po pierwsze – od kiedy bycie czarnoskórym homoseksualistą na wózku to jest taka straszna niemożliwa rzecz która zwiastuje koniec cywilizacji. Po drugie – kobiety to nie jest jakaś mniejszość. Kobiety to połowa populacji a nie jakiś dziwny wymysł na potrzeby spełniania poprawności politycznej.
Ps2: Nadal uważam że chyba większym przekroczeniem granicy były nie biały Doktor. Zwierz osobiście ma wrażenie że zwłaszcza w Anglii ciekawe byłoby obsadzenie kogoś pochodzenia hinduskiego czy pakistańskiego. No ale pewnie nie prędko się doczekamy.