Hej
Podobno wszyscy się indywidualizujemy. Każdy chce być sam jeden i niepowtarzalny. Ale bycie samym jednym i nie powtarzalnym to jedna z tych rzeczy, która skazuje nas na samotność. Każdy chce od czasu do czasu spotkać kogoś z kim dzieli zainteresowania i pasje. Problem którzy znamy wszyscy ujawnia się zwłaszcza w kulturze popularnej. Choć teoretycznie masowa z roku na rok co raz bardziej dzieli swoich odbiorców. Co raz większa ilość programów, wciąż zwiększająca się ilość punktów odniesienia ( cytaty z filmów, gier, seriali komiksów, książek, stron internetowych, blogów – ta lista wciąż się wydłuża) sprawia, że dziś co raz trudniej znaleźć kogoś kto będzie posługiwał się tym samym kodem odniesień co my. Co więcej jak juz wiecie z nie kończących się narzekań zwierza w kulturze popularnej nie istnieje żaden ustalony kanon czy poziom wiedzy, który można z góry założyć. Pod tym względem wielbiciele kultury wyższej są zdecydowanie bardziej uprzywilejowani bo elementem udziału w tej kulturze jest pewna wspólna wiedza ( nie znaczy to że wszyscy widzieli czy słyszeli czy czytali to samo ale przynajmniej wiedzą że powinni i udają że to zrobili )
Jako więc, że nie da się niczego z góry założyć, a nikt nie chce być samotny ludzie szukają alternatywnych dróg by nie tylko zasygnalizować swoje zainteresowania ale i by odnaleźć ludzi podobnych sobie. O ile w Internecie zwierzowi wystarczy kilka kliknięć by znaleźć ludzi którzy podobnie jak on oglądają kilkanaście seriali, mają świeżo ( lub dawno) nabytą słabość do cytowania Doktora Who i wiedzą kto ile razy umarł w uniwersum Marvela, o tyle w realnym świecie wprowadzić te tematy do dyskusji na tyle wcześnie by się nie naciąć jest stosunkowo trudno. Z resztą ile razy można przepytywać ludzi z ich znajomości kultury popularnej i nie zostać okrzykniętym największym nudziarzem świata. Jak jednak sprawdzić czy znajdujemy się wśród przedstawicieli naszego kulturalnego plemienia czy też wśród obcych? Cóż tu zwierz ma teorię która może być mylna – zwierz czyni to zastrzeżenie już teraz bo sam zdaje sobie sprawę że łatwo jego teorię podważyć. Nie mniej nie byłby sobą gdyby nawet nie spróbował się chwilę powymądrzać ( albo poteoretyzować).
Oto niedawno zwierz zdał sobie sprawę, że jedną z szybciej i dynamiczniej rosnących grup produktów są ubrania i akcesoria ( od butów po kolczyki) które nawiązują do symboli czy konkretnych produktów popkultury. Sam zwierz posiada koszulkę z logo Supermana, Batmana i Zielonej Latarni, może nosić w uszach kolczyki z doktorem Housem, i tylko odrobina zdrowego rozsądku powstrzymuje go przed kupieniem sobie conversów z logo któregoś z super bohaterów. Ta mania nie dotyczy jednak tylko zwierza ( który swoją garderobę kompletował w kilku Europejskich stolicach). W zeszłym roku Adidas wypuścił w Polsce całą linię ubrań nawiązujących do Gwiezdnych wojen, a w sklepach odzieżowych można było kupić koszulki z bohaterami Disneya ( zaznaczmy że w sklepach z odzieżą dla dorosłych i to zarówno w dziale męskim i damskim), kreskówek na Cartoon Network czy postaciami z innych produkcji telewizyjnych. Do tego należało by dodać dużą i szanowana firmę kosmetyczną która wypuściła kosmetyki z serii Wonder Women ( w cenie nie dostępnej raczej dla dzieci i bardzo średnio dostępnej dla nastolatków) i jedną z sieci odzieżowych która co prawda nie pozwala na szerokie eksponowanie swoich popkulturalnych zainteresowań ale za to wypuściła całą masę bielizny z wszelkimi możliwymi popkulturalnymi odniesieniami. Z jednej strony zwierz może uznać ( zapewnie podobnie jak większość z was) ten zalew produktów za przejaw albo otwarcia się rynku na produkty od dawna dostępne na zachodzie, albo przejaw globalnego zdziecinnienia dzisiejszych nastolatków i dwudziestoparolatków. Z jednej strony zwierz nie ukrywa, że sam tak uważa, ale jak mówił warto przyjrzeć się zjawisku intensywniej
Nosząc koszulkę z logo Supermana oczywiście, że poddajemy się najprawdopodobniej przejściowej modzie ( z drugiej strony czy to nie ciekawe jak czytelnymi symbolami stały się emblematy superbohaterów – ale o tym kiedy indziej) ale kiedy zakłada się już koszulkę z X-menem czy z Zieloną Latarnią równie dobrze można sygnalizować światu, że wie się co nosi się na piersi. Podobnie ze wszystkimi pozostałymi akcesoriami – buty z Adidasa stylizowane na hełm Boby Fetta równie dobrze mogą być przejawem czystej kolekcjonerskiej pasji co sygnałem, że imię i nazwisko łowcy nagród nie jest nam obce. Zdaniem zwierza choć ta druga opcja wydaje się może mało oczywista to jednak co raz częściej to właśnie ona decyduje o zakupie produktu. Dziś kiedy każdy może wirtualnie gromadzić fajne obrazki, modelować swój profil, zmieniać tapetę na komputerze lub zupełnie realnie obwieszać pokój plakatami owa potrzeba wyrażenia naszych kulturalnych pasji i zasygnalizowania do jakiej grupy należymy wydaje się na tyle silna i powszechna by uznać że symbole popkultury nie przypadkowo trafiają na koszulki i torebki. I choć niektórzy zapewne uznają to za barbarzyństwo zwierz uważa, że to chyba jedna z bardziej fascynujących rzeczy w popkulturze ( która dodatkowo w jakiś sposób zbliża nastolatka w koszulce z mutantami do młodzieńca który po przeczytaniu Goethego chciał się ubierać jak Werter)
Oczywiście bywa tak, że udaje się wylansować zupełnie pusty symbol – od lat obrazy Marlin Monroe czy Audrey Hepburn nie muszą oznaczać, że ktoś się interesuje filmem czy nawet kojarzy którąś z aktorek – te symbole popkultury powielane nieskończenie wiele razy na wszelkiego rodzaju kubkach, parasolach czy koszulkach straciły swoją informacyjną wartość Z drugiej jednak strony to że jakichś symboli jest co raz więcej to nie znaczy, że kompletnie straciły swoją moc sygnalizowania czegokolwiek. Zwłaszcza, że równie popularne co kupowanie ciuchów w sieciówkach stało się zamawianie ich w Internecie. A tam oprócz odniesień najbardziej oczywistych znajdą się i takie które wymagają dłuższego zastanowienia. Brat zwierza zakładając koszulkę z napisem ” Cake is a Lie” nie reklamuje tylko hasła z gry Portal ale dość wyraźnie dzieli ludzi na tych którzy to nawiązanie zrozumieją i na tych którzy nie w ząb nie będą mogli pojąć dlaczego brat zwierza nie wierzy w wyroby cukiernicze.
Oczywiście możecie się na takim myśleniu nieco zawieść – zwierz nie ukrywa, że kiedy na ostatniej imprezie zobaczył w pokoju nieznajomego człowieka z w koszulce z K-9 poczuł się jakby wygrał los na loterii. Nie zważając na nic podbiegł i zapytał czy posiadacz koszulki jest fanem Doktora Who na co ów nadruk ewidentnie wskazywał. Zamiast potwierdzenia zwierz otrzymał jednak tylko informację, że takie koszulki można kupić w Tłuszczu za 3 złote i stąd obecność wielkiego napisu Dr. Who na jego koszulce. Zwierz nieco się zasmucił, ale nie podważyło to jego wiary, w fakt że od czasu kiedy popkulturę co raz częściej nosimy na sobie a nie w sobie łatwiej jest rozpoznać tajnych członków naszego popkulturalnego plemienia. Zwłaszcza. że do dziś ma w pamięci jak na lotnisku w Rzymie kiwnął w geście porozumienia głową jakiemuś arabowi który podobnie jak zwierz miał tego dnia na sobie koszulkę z logo Batmana. W końcu to mój popkulturalny krewny.
Ps: Zwierz powinien się przyznać, że od czasu do czasu w cichym hołdzie dla swoich popkulturalnych pasji maluje sobie paznokcie albo na Supermana( na żółto, czerwono, niebiesko), albo na Batmana ( żółty i czarny) – większość ludzi pewnie myśli że zwierz eksperymentuje z kolorem paznokci ale tak naprawdę zwierz sygnalizuje światu że jest superbohaterem:P