Hej
W Hollywood panuje zasada – młodniej albo giń. Wszyscy mają być młodzi, piękni i śliczni. Wiek, u kobiet zabójczy u mężczyzn niepokojący winien zatrzymać się koło bliżej nie określonej trzydziestki i nie gnać już więcej do przodu. Jeśli gna należy go potraktować skalpelem lub botoksem tracąc przy tym bezpowrotnie całkiem przydatną aktorowi mimikę. Zwierz nigdy tego do końca nie rozumiał, zwłaszcza w kontekście uprawiania zawodu związanego całkowicie z umiejętnym wykorzystaniem mimiki twarzy. Ale zaprowadziło to też zwierza do pewnej refleksji. Powstrzymywanie starzenia się gwiazd nie tylko obraca się przeciw nim (taka Nicole Kidman postanowiła, że nie będzie się starzeć w związku z tym jej mimika twarzy została bezpowrotnie utracona) ale i w sumie nie ma sensu. Istnieje bowiem całkiem spora grupa aktorów i nieco mniejsza ale też istniejąca grupa aktorek, którzy z każdym rokiem wyglądają lepiej zamiast wyglądać gorzej. Bo wiek, jak zwierz to poniżej zechce udowodnić, wcale nie musi się na aktorze czy aktorce mścić – niektórych traktuje łagodnie, innym pozwala grać zupełnie nowe role a jeszcze innych nareszcie czyni prawdziwie przystojnym Oczywiście poniższy wpis jest subiektywny i należy, co konieczne brać pod uwagę, że niektórym przeszkadzał nie tylko wiek ale i panująca moda (fryzury jakieś dwie dekady temu nie były zbyt twarzowe z dzisiejszego punktu widzenia).
Bruce Willis – pomysł na wpis przyszedł zwierzowi w trakcie chorobowego seansu Szklanej Pułapki. Bruce Willis ze szczątkami włosów na głowie wygląda, co paradoksalne zdecydowanie gorzej niż wtedy kiedy jest już zupełnie łysy. Poza tym jakoś młodość nigdy do Willisa nie pasowała – kiedy patrzy się na okładki szklanych pułapek to na tej trzeciej gdzie jest już łysy, troszkę pomarszczony i taki zdecydowanie przez podłe życie i paskudnych terrorystów doświadczony – wygląda zdecydowanie lepiej. No i nie da się ukryć, że wygląda lepiej w porównaniu – Schwarzenegger poddał się z całą pewnością prasowaniu twarzy co sprawia, że jego nowsze fotografie budzą w zwierzu lęk, z kolei Stallone nic ze swoją twarzą nie zrobił co budzi w zwierzu jeszcze większy lęk. Na ich tle (a przecież wszyscy byli popularnymi aktorami kina akcji w latach 80) Willis wygląda naprawdę znakomicie. Zwłaszcza, że to taki typ urody, której młodość średnio pasuje. No w każdym razie zwierz i tak pogna na szklaną pułapkę 5.
Hugh Laurie – zwierz zawsze się zastanawia jak czują się wielkie fanki Lauriego oglądającego jego występy z młodości w angielskiej telewizji. Młody Laurie, wyglądał jak typowy przedstawiciel angielskiej urody, z długą twarzą trochę końską szczęką i mało twarzową fryzurą. Wystarczyło jednak trochę poczekać i przenieść aktora za ocean by nagle jak za sprawą magicznej różdżki wyprzystojniał tak, że część widowni Housa stanowiły tylko autentyczne fangirl. Zdaniem zwierza to też przypadek w którym aktor może mnóstwo zyskać na obowiązkowym dwudniowym zaroście swojej postaci bo niedogolony Laurie wygląda zdecydowanie lepiej niż gładko ogolony Laurie. Poza tym angielska kamera nie umiała tak ładnie jak amerykańska pokazać koloru jego oczu który przy lekko siwiejących w późniejszych sezonach włosach stały się jeszcze bardziej błękitne. Jak już zwierz pisał – jakiego szoku muszą doznawać te wszystkie fanki, które oglądają go potem w Czarnej Żmii
George Clooney – poster boy pięknego starzenia się. Młody Clooney po prostu nie był przystojny, Clooney z okresu Ostrego Dyżuru był całkiem łady a potem nagle z roku na rok, ze zdjęcia na zdjęcie Clooney zaczął wyglądać co raz lepiej. Właściwie nie do końca wiadomo na czym to polega – zdaniem zwierza na totalnym braku konkurencji w tej radosnej niewymuszonej swobodzie z jaką aktor porusza się pomiędzy aktorstwem a polityką, pomiędzy byciem playboyem a budowaniem swojej marki jako reżyser/aktor/producent. Nic tak nie dodaje urody jak urok i pewność siebie. A poza tym zdecydowanie lepiej wygląda jako ambasador szpakowatych włosów (znów kontrast do ciemnych oczu) niż jako facet z kolejną tragiczną fryzurą. Poza tym wydaje się, że to jeden z tych rzadkich przypadków kiedy ktoś nie ma dobrej młodej twarzy – im więcej zmarszczek robi mu się w kącikach oczu kiedy się uśmiecha tym paradoksalnie lepiej wygląda. No a poza tym z roku na rok co raz bardziej sprzyja mu panująca- zwłaszcza wyjściowa moda.
Sean Connery – tu mamy przypadek wybitny. Connery był jako młody mężczyzna jednym z tych licznych umięśnionych brunetów którzy biegali po ekranie. Iluż takich tak było, oczywiście jego Bond wzbudzał szybsze bicie kobiecych serc ale nie przesadzajmy – miał sporą konkurencję. Connery dość długo walczył z postępującym wiekiem (czy ktoś pamięta koszmarny tupecik z Nigdy nie mówi nigdy więcej) a kiedy przestał nagle okazało się że nie ma dla niego konkurencji. Bowiem nawet młody Connery nie mógł się pod względem urody i ekranowej charyzmy równać z Connerym w wieku mocno średnim. O dziwo ani łysina ani siwa broda urody mu nie odebrały, wręcz przeciwnie – nagle zrobił się szalenie interesujący a jego ciemne oczy zaczęły jeszcze intensywnie spoglądać w dusze każdej fanki. W takiej sytuacji nie powinno dziwić, że jest najstarszym aktorem uznanym kiedykolwiek za People za najseksowniejszego żyjącego mężczyznę. Co więcej, owa nowa ekranowa prezencja dała mu dostęp do zupełnie innych ról niż wcześniej dzięki czemu jego kariera przeżywała jeszcze mnóstwo wspaniałych wzlotów (zwierz pisze w czasie przeszłym bo aktor chyba już oficjalnie przeszedł na emeryturę).
Patrick Dempsey – kiedy Dempsey rozpoczynał swoją karierę jako młody człowiek idealnie nadawał się do grania nerdów i geeków, niezbyt przystojny a do tego chudziutki mógł się co najwyżej pochwalić bardzo dobrze wypadającym przed kamerą zestawem niebieskich oczu do ciemnych włosów. Jego kariera po kilku wczesnych występach zamarła i przez lata nie mógł dostać większej roli (głównie dlatego, że jako dyslektyk nie mógł przeczytać niczego z kartki na przesłuchaniach). A potem nagle boom – nie tylko dostał jedną z głównych ról w Grey’s Anatomy ale także zupełnie nie przypominał samego siebie z młodości. Do grania nerdów nie nadawał się już zupełnie za to do grania bardzo przystojnych chirurgów (w szpitalu gdzie nie zatrudniają brzydkich ludzi) znakomicie. Zdaniem zwierza to taki typowy przykład jak ktoś z czasem zmężniał na tyle, że dorósł do własnej urody. Teraz serial ma już 9 sezonów a na Dempseya wciąż patrzy się niesłychanie miło.
Helen Mirren – kiedy Helen Mirren była młoda była jedną z dziesiątek ślicznych blond aktorek z dużym biustem. Różnica między nią a wieloma z nich była taka że Helen Mirren umiała grać. Sporo wody upłynęło i o ślicznych dziewczynach nikt nie pamięta, głównie dlatego, ze większość z nich nie miała do zaproponowania nic poza młodzieńczą urodą. Tymczasem Helen Mirren nie tylko stała się jedną z najlepszych i najważniejszych aktorek angielskiego kina, ale także jedną z najlepiej wyglądających aktorek w swoim wieku. Nigdy szczególnie nie przejmując się tym co myślą ludzie (co zaznaczała w wielu swoich wywiadach) oraz co trzeba przyznać, zachowując świetną figurę stała się kilka lat temu – gdy do sieci wyciekło jej zdjęcie w bikini – punktem wyjścia do całkiem poważnych rozmów, o tym czy to dobrze, że sześćdziesięciolatki tak dobrze wyglądają. I zwierz nie żartuje bo sam czytał na ten temat zupełnie poważny artykuł. Do tego patrząc na jej zdjęcia człowiek raczej nie ma wątpliwości, że nie poprawiała sobie urody. Co z resztą byłoby tak koszmarnie nie brytyjskie.
Halle Berry – to trochę podobny przykład jak Helen Mirren. Halle Berry zawsze była ładniejsza od większości kobiet. Ale kiedy miała dwadzieścia kilka lat jej uroda wydawała się czymś absolutnie oczywistym. Teraz kiedy aktorka skończyła czterdzieści lat to jak wygląda budzi co raz większy zachwyt. Zwierz nie będzie analizował czy rzeczywiście chodzi tu o dobre geny, znakomite kosmetyki czy operacje plastyczne. Nie zmienia to jednak, faktu że kiedy patrzy się na Halle Berry to człowiek nagle zaczyna myśleć, że głupcami są ci, którzy dobre i ciekawe role chcąc proponować jedynie młodym aktorkom, bo przecież z całą pewnością po świecie chodzi cała masa osób, które chętnie zobaczyłby film w którym Halle Berry gra wybrankę naszego bohatera. Choć oczywiście, głównie dlatego, że zupełnie na swój wiek nie wygląda.
Kate Winslet – jak często bywa z aktorkami, które poznajemy wtedy kiedy sa jeszcze bardzo młode. Kate Winslet zaczęła się regularnie pojawiać w filmach majac kilkanaście lat co rzadko bywa dla aktorek momentem kiedy wyglądają najlepiej, do tego, choć nigdy nie była gruba (zwierz nigdy nie rozumiał tych wszystkich artykułów poświęconych temu, że aktorka nie chce schudnąć skoro zawsze wyglądała normalnie) miała bardzo okrągłą twarz – ładną ale nic specjalnego. Wraz z upływem czasu i łaskawą zmianą mody , oraz fryzury aktorka wygląda zdecydowanie lepiej niż wtedy kiedy poznaliśmy ja po raz pierwszy. Oczywiście to tu to tam mówi się, że to zasługa raczej skalpela niż łaskawego upływu czasu. Zwierz nie wie co o tym myśleć, bo zawsze odsuwa od siebie wizję że ktoś poprawia sobie urodę, jeśli nie jest to zmiana ewidentna lub publicznie omawiana. A jako że w tym przypadku potwierdzenia nie ma, zwierz woli uważać, że to łaskawy upływ czasu.
Robert Downey Jr – żeby nie było, zwierz uwielbia Roberta w każdym wieku bo to ten rodzaj aktora, którego wstyd nie kochać. Ale prawda jest taka, że jest to też ten typ aktora, który z roku na rok wygląda co raz lepiej. Tym razem zwierz nie ma wątpliwości, że to kwestia oczu. Na większości swoich młodzieńczych zdjęć Downey wygląda jakby miał takie nie do końca pasujące do młodej twarzy podpuchnięte oczy. Czas minął, rysy twarzy się zmieniły i wyostrzyły i teraz właściwie jedyna rzecz, którą trzeba robić by zachwycać się Downeyem Jr. to na niego patrzeć. A patrzeć można długo bo taki ładny jest. No i zdaniem zwierza to jeden z tych aktorów, którym zdecydowanie lepiej kiedy są zarośnięci (jak widzicie jest ten tydzień, w którym zwierz lobbuje na rzecz zarośniętych aktorów).
Kate Beckinsale – zwierz nie do końca rozumie dlaczego, ale jeśli przejrzycie w Internecie listy aktorów i aktorek, którzy lepiej wyglądają z wiekiem to nazwisko Kate Beckinsale pojawi się praktycznie na wszystkich. Zwierz składa to na karby faktu, że aktorka zadebiutowała w kinie bardzo wcześnie, jako młodziutka dziewczyna i po prostu wyrosła z nastoletniej urody w urodę dorosłą a tym samym wyładniała bo większość kobiet jest jednak ładniejszych mając dwadzieścia parę lat niż kilkanaście. Zwierz musi jednak zauważyć, ze on sam raczej nie zauważył jakiejś drastycznej zmiany, a aktorka zawsze jego zdaniem wyglądała znakomicie. Coś jednak musi być w tym stwierdzeniu skoro prawie wszyscy czują się w obowiązku wymieniać ją jako tą gwiazdę, której taka przemiana wyszła na dobre.
Zwierz mógłby jeszcze długo wymieniać – niestety przede wszystkim aktorów (zwierz wie, że fani Supernatural dostają lekkiej głupawki kiedy patrzą na zdjęcia młodego Jensena Acklesa bo rzeczywiście aktorowi się zdecydowanie wyprzystojniało koło trzydziestki) w mniejszym stopniu aktorki. Z drugiej strony – istnieje wcale nie taka mała grupa aktorek, które po tym jak z powodzeniem przeszły przez mielizny kariery w wieku średnim mają teraz rozkwit kariery gdyż jest strasznie mało aktorek po których widać wiek – ale co smuci są to przede wszystkim aktorki angielskie, które w newralgicznym punkcie kariery filmowej mogły wrócić do nie przejmującego się takimi drobiazgami jak wiek teatru. Szkoda bo widać też straszną ilość zdjęć – też przede wszystkim aktorek, które pragnąc powstrzymać upływ czasu stały się najgorszymi możliwymi hybrydami elementów starszych i młodszych – czy komuś naprawdę by przeszkadzało gdyby Demi Moore naprawdę wyglądała na swój wiek, zamiast mieć młodej twarzy, starych rąk i budzić w zwierzu lęków. Oczywiście zwierz powraca do tematu, który stał się ostatnio jakimś motywem przewodnim, czyli Hollywoodzkiej nie łaskawości wobec starzenia się kobiet i próby przekonania nas, że zawsze są piękne i młode. Zwierz zastanawia się skąd to się u niego wzięło. Być może to wynik prostej refleksji – nominacje, nagrody i sławę co raz częściej zbierają aktorki młodsze od zwierza, podczas kiedy wśród aktorów nadal wszyscy starsi (zwierz kompulsywnie liczy różnice wieku między sobą a aktorami – robił tak zawsze). A przecież na logikę – dystans winien być zawsze taki sam. przynajmniej w idealnym świecie. Bo talent nie zna wieku.
A i jeszcze jedno – zwierz rzecz jasna nie uważa swojej listy za pełną czy skończoną. Tak więc bez lęku możecie dopisywać własne typy, o ile oczywiście chcecie.
Ps: Zwierz chciał tylko zaznaczyć, że niepoważna tematyka wpisu bierze się ze zwierzowego lekkiego konania na katar. Stąd prosi zwierz o wybaczenie, że wpis dziś lekko banalny.
Ps2: Wspomnienie o Supernatural oznacza, że zwierz obejrzał już dwa odcinki i z przykrością musi stwierdzić, że nadal nie rozumie o co chodzi ale ponoć musi oglądać dalej aż do czwartego sezonu by załapać dlaczego serial jest tak wspaniały. Cóż, poczekamy zobaczymy.??