Home Seriale Ugotuj to jeszcze raz czyli moje ulubione kulinarne reality show

Ugotuj to jeszcze raz czyli moje ulubione kulinarne reality show

autor Zwierz
Ugotuj to jeszcze raz czyli moje ulubione kulinarne reality show

Zori­en­towałam się, że nigdy nie napisałam wam o mojej wielkie trwa­jącej od lat pasji. To pro­gramy kuli­narne. A właś­ci­wie — kuli­narne real­i­ty show z ele­mentem rywal­iza­cji. To są dokład­nie te pro­gramy, które oglą­dam po kilka­naś­cie odcinków bez zas­tanowienia. Kiedy pojaw­ia się nowy pro­gram — naty­ch­mi­ast sprawdzam czy mi się spodo­ba. Więcej — nawet jak mi się nie podo­ba oglą­dam dalej. postanow­iłam też zro­bić małe zestaw­ie­nie kuli­narnych pro­gramów real­i­ty i napisać — za co je lubię, a za czym niekoniecznie przepadam.

 

Zacznę od razu od pewnego stwierdzenia, które niekoniecznie jest oczy­wiste. Nie jestem w stanie oglą­dać pol­s­kich wer­sji kuli­narnych real­i­ty. W sum­ie to żad­nych pro­gramów real­i­ty. Dlaczego? Mam wraże­nie, że to kwes­t­ia języ­ka. Po pol­sku częs­to dużo bardziej „czu­ję” sztuczność dialogów (bo prze­cież sporo z nich zostało napisane), przeszkadza­ją mi nieprzy­jemne uwa­gi, krzy­cze­nie czy pouczenia Inna sprawa — uważam, że zwyk­le próbu­ją one dość bezre­fleksyjnie odt­worzyć schemat pro­gramów amerykańs­kich czy ang­iel­s­kich, ale nie mają tej swo­body czy uroku. Wiem, że wielu osobom to nie przeszkadza, ale ja oso­biś­cie tego nie lubię.

 

Mas­ter Chef (edy­c­ja amerykańs­ka i aus­tral­i­js­ka) - zde­cy­dowanie mój ulu­biony pro­gram. Był taki rok, kiedy nadro­bil­iśmy z Mateuszem chy­ba pięć sezonów w ciągu kilku tygod­ni. Dlaczego lubię ten pro­gram? Przede wszys­tkim — nie ekspery­men­tu­je za bard­zo ze sprawd­zoną for­mułą. Po kilku sezonach wiado­mo czego się spodziewać — jakie wyzwa­nia będą czekać na zawod­ników. To bard­zo trady­cyjny pod wzglę­dem for­mat pro­gram — kilku­nas­tu uczest­ników, po jed­nym lub dwa wyzwa­nia w odcinku, najsłab­sza oso­ba w danym tygod­niu odpa­da. Na przestrzeni kilku­nas­tu tygod­ni łat­wo wybrać swoich fawory­tów. Jed­nocześnie wiado­mo, że w każdym odcinku będą wybrane przez real­iza­torów najbardziej dra­maty­czne momen­ty, które spraw­ią, że będziemy chcieli oglą­dać dalej. Ostate­cznie jed­nak wszys­tko sprowadza się do jedzenia i do przy­jem­noś­ci obser­wowa­nia jak różne oso­by wybier­a­ją różne pode­jś­cie do zada­nia. Podo­ba mi się też to, że na przestrzeni pro­gra­mu wychodzą silne i słabe strony niek­tórych zawod­ników. Ktoś może świet­nie gotować, ale niekoniecznie sprawdza się w zada­ni­ach grupowych, ktoś nieźle zarządza grupą, ale potem nie jest w stanie zro­bić dobrego dania. Przy czym to co moim zdaniem jest najwięk­szym plusem — czyli bez­piecz­na pow­tarzal­ność — po pewnym cza­sie może zacząć ciążyć. Jed­nocześnie zwró­cil­iśmy uwagę, że to jest taki show, który też w sum­ie moc­no opiera się na kom­pe­tenc­jach kul­tur­owych uczest­ników. Inny­mi słowy — jeśli pochodzą z mniejs­zoś­ci etnicznych, czy są z uboższych rodzin, show jest dla nich trud­niejszy, bo spo­tyka­ją się ze smaka­mi i doświad­czeni­a­mi kuli­narny­mi, które nie są częś­cią ich codzi­en­noś­ci. Kiedyś pisałam o tym, że w sum­ie Mas­ter Chief dość dobrze odd­a­je pewne kla­sowe prob­le­my tego typu programów.

 

Muszę tu jeszcze zaz­naczyć, że naprawdę ciekawą edy­cję pro­gra­mu ma Aus­tralia. Jest tam dużo, dużo więcej odcinków i sam pro­gram ma zupełnie inny nas­trój niż ten amerykańs­ki. Jest przy­jem­niejszy, jest w nim mniej dramy, sami jurorzy nie próbu­ją tak bard­zo sprzedać samych siebie. Mam wraże­nie, że to jest niezwyk­le ciekawa edy­c­ja, dużo bardziej sku­pi­ona na jedze­niu. Jed­nocześnie — moż­na rzu­cić okiem na aus­tral­i­jską kul­turę kuli­narną, tak różną od naszej, naprawdę jak szuka­cie konkur­su kuli­narnego, przy którym moż­na zapom­nieć, że to konkurs — to jest pro­gram dla was.

 

 

Great British Bake Off - abso­lut­nie kul­towa pro­dukc­ja, którą najbardziej kochałam, kiedy był jeszcze starszy zespół sędz­iów (choć z nowym też sobie nieźle radzi). W najwięk­szym skró­cie — gru­pa ama­tors­kich cukierników siedzi w namio­cie na bry­tyjskiej prow­incji I piecze. Brz­mi nud­no, ale każdy kto oglą­dał pro­gram może was zapewnić, że godzin­ka z pieką­cy­mi Bry­tyjczyka­mi (choć ostat­nio był POLAK!) to lek na całe zło. Tak to konkurs, ale wszyscy zachowu­ją się jak­by byli nieco zakłopotani fak­tem, że ktoś musi odpaść. Atmos­fera jest lek­ka, przy­jem­na, dużo jest dow­cipów a niek­tóre komen­tarze doty­czące wyp­ieków brzmią hmm… co najm­niej dwuz­nacznie (nikt mnie nie przekona, że tak nie miało być). Do tego, to jest ten pro­gram, w którym nie zniechę­ca się i nie karze uczest­ników za poma­ganie sobie przy pra­cy. Co znaczy, że cza­sem dosta­je­my fajny dowód na to, że moż­na rywal­i­zować i sobie poma­gać. Minus? Kil­ka razy o mało nie dostałam zawału jak ktoś szedł ze swoim tortem czy inną upiec­zoną kon­strukcją i nie byłam pew­na czy doniesie całość w jed­nym kawałku. Serio te emoc­je? A i pole­cam wam dodatkowo oglą­dać bry­tyjskie odcin­ki z cele­bry­ta­mi — są abso­lut­nie przeu­rocze a aktorzy i cele­bryci wyda­ją się bardziej prze­ję­ci wyp­ieka­mi niż czymkol­wiek innym w swoim życiu.

 

Top Chef — to jest dopiero klasy­ka telewiz­ji — kiedy na Net­flix parę lat temu wylą­dowały pier­wsze sezony pro­gra­mu (który pokazy­wała na początku lat dwu­tysięcznych telewiz­ja Bra­vo) to sama jakoś nagrań przy­pom­i­nała jak stary to pro­gram. Zasady są proste — w pewien sposób podob­ne do Mas­ter Chefa — mamy grupę śmi­ałków rywal­izu­ją­cych o nagrodę, mamy prowadzącą i mamy grupę sędz­iów. Różni­ca jest taka, że tym razem nie rywal­izu­ją ama­torzy tylko pro­fesjon­al­ni sze­fowie kuch­ni. To spraw­ia, że ma się więcej wyma­gań, ale też zada­nia są nieco trud­niejsze. Lubię ten pro­gram głównie za to, że pozwala przyjrzeć się pewnym przyzwycza­je­niom i mod­om jakie panu­ją wśród kucharzy. Niezwyk­le ciekawe jest np. oglą­danie pro­gramów z początku lat dwu­tysięcznych, gdzie moż­na zobaczyć jak podawano dania — dziś więk­szość ówczes­nych pomysłów jest już zupełnie niemod­na — to intrygu­jące patrzeć na to jak zmienia się este­ty­ka podawanych dań. Minus pro­gra­mu to jego niesamowi­ta pow­tarzal­ność. Tak wiem, że chwal­iłam to przy Mas­ter Chef, ale tam mam wrażanie, wyrównu­ją to coraz bardziej spek­taku­larne dodat­ki czy charak­ter sędz­iów. Tu mamy kil­ka sezonów, które są moim zdaniem tak podob­ne, że trud­no zapamię­tać kogokol­wiek. Po pewnym cza­sie Top Chef stał się wielką franczyz z kilko­ma spin offa­mi — nie śledz­iłam wszys­t­kich, ale mogę założyć, że mają podob­ny sta­bil­ny poziom. Co ciekawe — seria nadal trwa i ma swój chy­ba dziewięt­nasty sezon.

 

 

The Final Table — chy­ba najlep­szy pro­gram kuli­narny w his­torii. Wśród uczest­ników — sze­fowie kuch­ni, ale nie byle jacy, tylko najlep­si na świecie (jest to bowiem konkurs między­nar­o­dowy). Poziom rywal­iza­cji — kos­miczny, stawka… no właśnie — o co mogą rywal­i­zować ludzie, którzy mają własne doskon­ałe restau­rac­je? Nagrodą jest stat­uet­ka i miejsce za tym finałowym stole, przy którym siedzą kuli­narne leg­endy. To właśnie ten brak wielkiej zawodowej czy finan­sowej nagrody czyni ten show tak ciekawym. Bohaterowie rywal­izu­ją o potwierdze­nie swo­jego miejs­ca na kuli­narnym pan­teonie a nie o kasę na nową restau­rację. Nie ma tu słabych zawod­ników, wszyscy są świet­ni, widać, że nie ma tu miejs­ca na proste błędy. Mimo, że sam pro­gram jest rywal­iza­cją to moim zdaniem ma w sobie bardziej wymi­ar cel­e­bracji gotowa­nia. Bard­zo żału­ję, że nie nakrę­cono więcej sezonów. Mam wraże­nie, że Net­flixa po pros­tu nie było za bard­zo stać na pro­gram z taki­mi gość­mi i tak wysoki­mi stawka­mi. Późniejsze pro­gramy real­i­ty real­i­zowane przez Net­flixa były zde­cy­dowanie skrom­niejsze i miały mniejsze budże­ty. Wyda­je mi się, że ten pro­gram jest ciekawszy, kiedy mniej więcej kojarzy się ludzi, którzy star­tu­ją czy oce­ni­a­ją. Mam wraże­nie, że jak się zupełnie nigdy nie słysza­ło o tych wszys­t­kich sze­fach kuch­ni to dość szy­bko pro­gram może się znudz­ić. Choć tu na mar­gin­e­sie — jego plusem jest fakt, że jest kró­ci­ut­ki i ma tylko kil­ka odcinków.

 

The Final Table

 

Akademia Czeko­la­dy — lubię pro­gram które spec­jal­izu­ją się tylko w jakichś określonych sposobach gotowa­nia czy potrawach. To spraw­ia, że nawet jeśli na wstępie nie wiem za wiele o danej dziedzinie gotowa­nia to pod sam koniec — mam poczu­cie, że wiele się nauczyłam. W przy­pad­ku Akademii Czeko­la­dy mamy do czynienia z bard­zo specy­ficznym cukier­nictwem, bo takim, które spec­jal­izu­je się w czeko­lad­owych kon­strukc­jach i w ogóle — korzys­ta z czeko­la­dy zarówno jako skład­ni­ka dań jak i budul­ca do niesamow­itych kon­strukcji, które wyglą­da­ją bardziej jak popis umiejęt­noś­ci inżynieryjnych niż kuli­narnych. To co naprawdę mi się w pro­gramie podo­ba, to fakt, że jest w nim taki ele­ment eduka­cyjny — prowadzą­cy pro­gram Amau­ry Gui­chon doskonale wie, że żaden z uczest­ników nawet nie zbliża się do jego poziomu (z resztą jego czeko­lad­owe kon­strukc­je oraz pro­ces ich tworzenia moż­na podzi­wiać w Internecie — mi wyskaku­ją zarówno na Insta­gramie jak i na Tik Toku) i trak­tu­je uczest­ników bard­zo jak uczniów. Pro­gram nie jest bard­zo duży czy bom­basty­czny — wszys­tko sprowadza się do kole­jnych zadań i lekcji. Ale w przy­pad­ku tak pre­cyzyjnej rzeczy jak czeko­lad­owe kon­strukc­je — całkiem dobrze się sprawdza. Jedyny minus — nie ma tam aż tak wiele cza­su by lep­iej poz­nać uczest­ników co znaczy, że doskonale pamię­tam kon­strukc­je, ale już nie kto je tworzył.

 

SCHOOL OF CHOCOLATE. (L to R) Amau­ry Gui­chon, Tyri­cia, Aman­da, Stephanie, Mel­lisa, Daniel, Juan, Cedrick, and Thi­a­go in SCHOOL OF CHOCOLATE. Cr. Cour­tesy of Net­flix © 2021

 

Pres­sure Cook­er (pol. Gotowanie pod ciśnie­niem) — nowość na Net­flix. Ciekawy pomysł na pro­gram kuli­narny, bo psy­cho­log­icz­na gra pomiędzy uczest­nika­mi liczy się tu w równym stop­niu co gotowanie. W pro­gramie nie ma ani zewnętrznych sędz­iów ani prowadzą­cych. Uczest­ni­cy dosta­ją polece­nia przez drukarkę (która wyrzu­ca kole­jne „zamówienia”) i sami dobier­a­ją się w pary czy grupy, sami decy­du­ją kogo spośród siebie wye­limin­u­ją. Żeby było ciekaw­iej — wye­lim­i­nowane oso­by wraca­ją potem jako sędziowie czy właś­ci­wie degus­ta­torzy i próbu­ją dań — z jed­nej strony robią to na śle­po z drugiej — po pewnym cza­sie umieją się domyślić, kto co przy­go­tował. W tym show podo­ba mi się przede wszys­tkim ode­jś­cie od takiego prostego schematu prezen­towa­nia dań grupie sędz­iów. Jed­nocześnie naj­ciekawsze momen­ty pro­dukcji nie mają nic wspól­nego z gotowaniem — raczej z knu­ciem uczest­ników pro­gra­mu prze­ci­wko sobie. To nie jest pro­gram dla każdego — mam wraże­nie, że wiele osób, które oglą­da pro­gramy kuli­narne woli, gdy tych inter­akcji pomiędzy uczest­nika­mi nie ma aż tak wiele — chcą więcej gotowa­nia. Ja jestem trochę roz­dar­ta, bo nie ukry­wam — lubię te wszys­tkie knowa­nia i układy, pak­ty i nies­nas­ki. Plus jest taki, że to pro­gram, w którym wys­tępu­ją sami pro­fesjon­al­ni kucharze, więc gdy przy­chodzi do gotowa­nia — dosta­je­my całkiem ciekawe propozycje.

 

Pres­sure Cook­er. (L to R) Jeana Pecha, Chris­tan Willis, Bri­an Nadeau and Rob­bie Jester in Episode 101 of Pres­sure Cook­er. Cr. Cour­tesy of Net­flix © 2022

 

Zum­bo Just Desserts — pro­gram skon­cen­trowany całkowicie na deser­ach. Moim zdaniem — ma niesamow­ity potenc­jał, ale prob­le­mem jest sposób przy­dziela­nia I podlicza­nia punk­tów. Nie dość, że jest zupełnie nie prze­jrzysty to dodatkowo — niezbyt emocjonu­ją­cy. Co nato­mi­ast jest ciekawe to boje jakie toczą uczest­ni­cy z zasada­mi przy­go­towywa­nia deserów I ciast. Jak wiado­mo — to ten wymi­ar sztu­ki kuli­narnej który nie wybacza żad­nych błędów. Choć uważam, że pro­gram ma sporo wad I przede wszys­tkim — zupełnie pozbaw­ionych charyzmy prowadzą­cych to jed­nak… od chwili, kiedy zobaczyliśmy z Mateuszem Zum­bo co pewien czas mówimy o mści­wych “bogach tęże­nia”, którzy są odpowiedzial­ni za to czy deser się zetnie. Bo cza­sem owi bogowie nie są łaskawi dla kucharzy i wtedy cóż — na nic wysił­ki — jak się nie chce coś ściąć to się nie zetnie. Także — mam, wobec tego pro­gra­mu mieszane uczu­cia — były frag­men­ty, które dały mi mnóst­wo emocji, ale też momen­ty, kiedy myślałam, że w sum­ie nie miałabym ochoty skosz­tować niczego co przy­go­towano w tym pro­gramie. Co z resztą w ogóle jest moim prob­le­mem, bo ja nie jestem jakoś szczegól­nie zain­tere­sowana desera­mi, piecze­niem czy ciastka­mi a nieste­ty coraz więcej pro­gramów kuli­narnych sku­pia się właśnie na cukier­nictwie. A ja lubię, jak oni gotu­ją wytrawne rzeczy, bo tu zwyk­le mam więk­szą ochotę skosz­tować przy­go­towanych dań.

 

 

Amer­i­can Bar­beque Show­down (pol. Grill­mas­terzy w akcji)  — jed­nym z moich najwięk­szych prob­lemów z pro­gra­ma­mi kuli­narnym jest fakt, że w więk­szoś­ci kon­cen­tru­ją się one na gotowa­niu znanym z wyk­wint­nych europe­js­kich restau­racji. To zwyk­le oznacza, że całe mnóst­wo kuli­narnych tal­en­tów, pomysłów i tech­nik nigdy się tam nie pojaw­ia. Dlat­ego lubię, kiedy pro­gramy wychodzą z europe­jskiej kuch­ni i pro­ponu­ją nam coś innego — gotowanie określonych potraw czy skupi­e­nie się na innych tech­nikach. Właśnie dlat­ego bard­zo lubię ten Net­flixowy pro­gram, który w głównej mierze sku­pia się na gril­lowa­niu mięsa. Po pier­wsze — dlat­ego, że mamy do czynienia z zupełnie inną grupą uczest­ników — bycie mis­trzem gril­lowa­nia to coś zupełnie innego niż gotowanie w kuch­ni. Po drugie — dosta­je­my przegląd bard­zo ciekawych tech­nik, które przy­pom­i­na­ją jak wielowymi­arową czyn­noś­cią jest gotowanie i jak to co robimy w restau­rac­jach to tylko niewiel­ki ele­ment tej wielkiej kul­tu­ry. Minusem pro­gra­mu jest oczy­wiś­cie fakt, że sku­pia się głównie na mięsie. To w ogóle jest ciekawe, jak bard­zo nie wege­tari­ańskie i nie wegańskie są pro­gramy tego typu. Pamię­tam, że kiedy w Mas­ter Chef pojaw­iło się wegańskie wyzwanie wszyscy byli zaskoczeni i zdzi­wieni. Wraca­jąc jed­nak do Amer­i­can Bar­beque Show­down — jeśli nie czu­je­cie się dobrze patrząc na to jak przyrządzane jest mię­so to zde­cy­dowanie nie jest to pro­gram dla was. Poza tym — moim zdaniem jeden z najlep­szych i najprzy­jem­niejszych pro­gramów tego typu na Netflixie.

 

AMERICAN BARBECUE SHOWDOWNMICHAELSHOTGUNCOLLINS in episode BBQ IN THE BLOOD from AMERICAN BARBECUE SHOWDOWN. CR. Cour­tesy of NETFLIX/NETFLIX © 2020

 

Iron Chief (pol. Kuchenne Poty­cz­ki. Kto zostanie leg­endą) - to nie jest pro­gram dla każdego — wywodzą­cy się z japońskiej pro­dukcji show kuli­narny ma w sobie ele­ment autoironii, kiczu i prze­sady. To jest pro­gram o gotowa­niu, ale poza tym — to jest trochę par­o­dia pro­gramów o gotowa­niu. Wszys­tko — od wyzwań po sposób prezen­tacji kole­jnych uczest­ników jest niesły­chanie „over the top” — do tego stop­nia, że dla częś­ci widzów może to być zupełnie nies­trawne. Ostate­cznie chodzi jed­nak o dość typową rywal­iza­cję — przy­chodzą­cy do pro­gra­mu zawod­ni­cy rywal­izu­ją z pię­cioma sze­fa­mi kuch­ni, spośród których jed­nego do poje­dynku wybiera prowadzą­cy pro­gram. Potem przy­go­towane dania (zaw­ier­a­jące tajem­niczy skład­nik, ujaw­ni­any na początku pro­gra­mu) oce­ni­a­ją jurorzy, którzy stara­ją się w zabawny sposób komen­tować to co dzieje się na planie. Przyz­nam, bez bicia — obe­jrza­łam cały nowy sezon na Net­flix w jedne dzień i zro­biłam to bez chwili zas­tanowienia. Ale mam wraże­nie, że ten sposób udzi­w­ni­a­nia pro­gramów lep­iej sprawdzał się w telewiz­ji. Kiedy obe­jrzy się kil­ka takich odcinków na streamin­gu człowiek czu­je się bardziej zmęc­zony niż rozbaw­iony. Wciąż — jeśli widzi­ałam już wszys­tko inne to skuszę się i na Iron Chief.

 

Iron Chef: Quest For An Iron Leg­end. (L to R) Mar­cus Samuels­son, Gabriela Cama­ra in episode 103 of Iron Chef: Quest For An Iron Leg­end. Cr. Patrick Wymore/Netflix © 2022

 

The Big Fam­i­ly Cook­ing Show­down — ciekawy pomysł na show kuli­narny, gdzie rywal­izu­ją ze sobą dwie rodziny — trochę brz­mi jak kuli­nar­na Famil­i­a­da i nie ukry­wam — ma to niekiedy taki nas­trój. Zwłaszcza w pier­wszym sezonie, gdzie jed­no z zadań pole­gało na przy­go­towa­niu i poda­niu posiłku we włas­nym domu. Tym co najbardziej mi się podobało, to wyzwanie — obec­ne w obu sezonach pro­gra­mu, gdzie rodz­i­na gotowała posiłek, ale miała do wyda­nia tylko dziesięć fun­tów. Bard­zo lubię finan­sowe ogranicza­nia w takich pro­gra­mach, bo cza­sem mam wraże­nie, że nietrud­no świet­nie gotować kiedy ma się pod ręką nieogranic­zony dostęp do najlep­szych skład­ników. Co ciekawe — pro­gram znacznie się zmienił pomiędzy pier­wszym a drugim sezonem — do tego stop­nia, że pod pewny­mi wzglę­da­mi — była to już zupełnie inna pro­dukc­ja. Wciąż — był to pro­gram kuli­narny od BBC co znaczy, że nas­trój całoś­ci był dużo bardziej przy­jazny i mniej rywal­iza­cyjny niż ma to miejsce w pro­gra­mach amerykańs­kich. To taki pro­gram, który oglą­da się jed­nym okiem przy posiłku — także dlat­ego, że ostate­cznie nie zależy ci aż tak bard­zo na konkret­nym zwycięzcy.

 

 

Best Left­overs Ever! (pol. Ucz­ta z resztek) - jeden z najbardziej zmarnowanych pomysłów na pro­gram kuli­narny jak widzi­ałam. Sam pomysł wyjś­ciowy jest moim zdaniem doskon­ały. Uczest­ni­cy mają przy­go­tować ciekawe dania, ale korzys­ta­ją do tego z resztek — coś co mil­iony osób na całym świecie trenu­ją zaglą­da­jąc do swo­jej lodów­ki. Dlaczego uważam, że to zmarnowany pomysł? Bo nieste­ty, nie da się odt­worzyć tego czym jest gotowanie z resztek, a też same wybrane dania, które mieli prz­er­abi­ać nasi uczest­ni­cy niekoniecznie były dobrze wybrane. Prob­lem był też taki, że zami­ast zro­bić dobre jedze­nie wielu uczest­ników wyraźnie chci­ało ode­jść jak naj­dalej od tego co znaleźli w lodów­ce i ostate­cznie — miałam wraże­nie, że wiele nowych dań było zupełnie nieapety­cznych. Pro­gram miał miłą prowadzącą i dobry punkt wyjś­cia, ale jakoś mam wraże­nie, że nikt dokład­nie nie prze­myślał — jak to zro­bić by odd­ać te życiowe zma­gania ludzi zaglą­da­ją­cych do pustych lodówek. Czy obe­jrza­łam całość — oczy­wiś­cie! Ale w sum­ie z żalem, że nie udało się zro­bić ciekawszego programu.

 

Best Left­overs Ever! S1. (L‑R) Jonathan Kim, Alexan­dra Jones and Melis­sa Schwim­mer in Best Left­overs Ever, Episode 1 (Fast Food to Fan­cy). c. Cour­tesy of Net­flix © 2020

 

Nailed It! — jedyny pro­gram kuli­narny Net­flixa którego nie zdzierżyłam, pomi­mo tego, że sam punkt wyjś­cia uważam za doskon­ały — uczest­ni­cy stara­ją się odt­worzyć skom­p­likowane wyp­ie­ki, tylko że sami niekoniecznie mają kom­pe­tenc­je by to zro­bić. Sam pro­gram nar­o­dz­ił się w odpowiedzi na pop­u­larność w sieci filmików które zestaw­iały piękne zdję­cia wyp­ieków z Pin­ter­s­ta czy Insta­gra­ma i czy­jeś domowe pró­by odt­worzenia takich stwor­zonych przez pro­fesjon­al­istów cud­ów. Pomysł zro­bi­enia pro­gra­mu kuli­narnego nie do koń­ca na poważnie początkowo bard­zo mi się podobał. Ale po kilku odcinkach nie dałam rady. Za dużo było tam chao­su, przeszkadza­nia, wytrą­ca­nia z równowa­gi. Miałam wraże­nie, że pro­gram nie wierzy we własne założe­nie, że poraż­ka kuli­nar­na może być zabaw­na i na każdym kroku próbował mnie dodatkowo rozśmieszyć. To było dla mnie zde­cy­dowanie zbyt wiele.   Zda­ję sobie sprawę, że sporo osób to bawi, ale mnie pro­gram zupełnie nie wciągnął. Chy­ba jed­nak lubię inne emocje.

 

NAILED IT! — Con­tes­tants from NAILED IT! Cr. Cour­tesy of NETFLIX/© 2022 Net­flix, Inc.

 

Hell’s Kitchen (edy­c­ja amerykańs­ka) - to jest w ogóle naj­ciekawszy przy­padek na tej liś­cie. Hell’s Kitchen było pier­wszym pro­gramem kuli­narnym jaki oglą­dałam. Było to dawno temu i moim pod­sta­wowym źródłem dostępu do kole­jnych odcinków, były chińskie ser­w­ery, na których każdy odcinek był pokro­jony na kilka­naś­cie kawałeczków. Cały pomysł opiera się na rywal­iza­cji osób, które nie mają doświad­czenia pra­cy w restau­ra­cyjnej kuch­ni (lub mają doświad­cze­nie ogranic­zone) a rywal­izu­ją by dostać posadę w ekskluzy­wnej restau­racji.  Te kilka­naś­cie lat temu zupełnie mi nie przeszkadza­ło to ile w pro­gramie jest krzy­czenia na uczest­ników, jak częs­to komuś wysi­ada­ją ner­wy itp. Ale po pewnym cza­sie, kiedy wró­ciłam do Hell’s Kitchen zdałam sobie sprawę, że jed­nak nie oglą­da mi się tego tak przy­jem­nie — wręcz prze­ci­wnie, mam wraże­nie, że choć pro­gram nadal leci i ma nowe sezon, to ta for­muła już zupełnie nie pasu­je, do współczes­nej telewiz­ji — jak­by już zobaczyliśmy wszys­tko to co było dla nas nowe — jeśli chodzi o pracę w kuch­ni i chy­ba nie potrze­bu­je­my kole­jnych sezonów zro­bionych wedle tego samego pomysłu. Z resztą na przestrzeni lat zaczę­to coraz głośniej mówić, że ten sposób prowadzenia kuch­ni, który przed­staw­ia się tu jako obow­iązu­ją­cy, jest już przes­tarza­ły i fakt — krzy­cze­nie na siebie było swego cza­su domeną kucharzy, ale to naprawdę nie jest jedyny sposób by się porozu­miewać w pra­cy. W każdym razie — wciąż mam do pro­gra­mu pewien sen­ty­ment, bo pamię­tam, jak zary­wałam dla niego noce na stu­di­ach, ale mam poczu­cie, że nie tylko ja z niego wyrosłam, ale w ogóle jako wid­zowie trochę wyrośliśmy z takich pro­gramów reality.

 

 

Jak widzi­cie — więk­szość pro­gramów widzi­ałam na Net­flix. Tam jest nie tylko najwięk­szy kat­a­log takich real­i­ty show, ale też co chwila dorzu­cane są nowe. W momen­cie, w którym piszę ten post mam jeszcze dwa pro­gramy (jeden prowad­zony przez Antoniego Porowskiego, dru­gi o robi­e­niu drinków), których nie widzi­ałam. Mam też pro­gramy, które odrzu­ciłam (nie jestem w stanie zrozu­mieć uroku Cooked with Cannabis — obe­jrza­łam jeden odcinek i zupełnie nie poczułam tego pro­gra­mu) czy takie, które nie są w ogóle rywal­iza­cją („Chef’s Table” czy „Some­body Feed Phil” i wiele, wiele innych) ale wciąż — żad­na inna plat­for­ma nie daje mi tyle kuli­narnych przy­jem­noś­ci. Mam nadzieję, że może wkrótce inne plat­formy pójdą tą drogą, bo cza­sem jak mi się skończy na Net­flix zestaw kuli­narnych pozy­cji, to naprawdę nie mam czego oglą­dać do obiadu i muszę sobie robić powtór­ki „Han­ni­bala” (poza piątka­mi, kiedy jest nowy odcinek Makłow­icza). Sami widzi­cie — nie ma takiej iloś­ci konkursów kuli­narnych, których nie byłabym w stanie obejrzeć.

0 komentarz
3

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online