Home Doktor Who This is gonna be fun czyli Zwierz i 13 Doktor

This is gonna be fun czyli Zwierz i 13 Doktor

autor Zwierz
This is gonna be fun czyli Zwierz i 13 Doktor

Cza­sem zas­tanaw­iam się czy moż­na wyjaśnić komuś kto nigdy nie oglą­dał Dok­to­ra Who z czym wiąże się zmi­ana oso­by gra­jącej Dok­to­ra. Jakie to emoc­je. Niepewność i ile w tym wszys­tkim nadziei. W ogóle cza­sem zas­tanaw­iam się czy moż­na komukol­wiek wyjaśnić emoc­je związane z oglą­daniem Dok­to­ra. Bo to z jed­nej strony ser­i­al, ale z drugiej – coś więcej, zjawisko, które jeśli raz nas złapie, nie puś­ci. Nawet jeśli pier­wszy sezon nadano pięćdziesiąt pięć lat temu. Dwa zda­nia w tym tekś­cie mogą zostać uznane za jako tako spoilerowe ale tylko jak się oglą­dało odcinek.

Najwięk­sze emoc­je w pier­wszym odcinku nowej jede­nastej serii budz­iło oczy­wiś­cie pojaw­ie­nie się nowej odtwór­czyni roli Dok­to­ra, którą gra Jodie Whit­tak­er (znana z wielu bry­tyjs­kich seri­ali – Zwier­zowi najbardziej kojarzy się z Broad­church). Jed­nocześnie – jeśli ktokol­wiek to prze­gapił, zmienił się showrun­ner seri­alu. Po lat­ach rządów Mof­fa­ta jego miejsce zajął Chris Chib­nall, który pisał już odcin­ki Dok­to­ra (na przykład ten o dinoza­u­rach na statku kos­micznym) a poza tym dał nam genialne Broad­church. Przy takiej obfi­toś­ci nowoś­ci, trud­no było powiedzieć czego się spodziewać. W związku z tym Zwierz przyjął najlep­szą możli­wą tak­tykę i nie za bard­zo spodziewał się czegokol­wiek. Co okaza­ło się dobrym pode­jś­ciem bo pier­wszy odcinek jede­nastej serii, jest trochę zaw­ies­zony pomiędzy tym co się zna a czymś zupełnie nowym.

 

Zan­im zapom­nę. Bard­zo podobała mi się nowa muzy­ka. Bo też kom­pozy­tor się zmienił. Czuć że to trochę inna wrażli­wość muzy­cz­na ale wciąż — to jest jakaś kon­tynu­ac­ja — takie połączenia — czer­pa­nia z przeszłoś­ci ale z włas­ny­mi pomysła­mi, zawsze pod­bi­ja­ją serce zwierza.

Akc­ja odcin­ka roz­gry­wa się w Sheffield, w północ­nej Anglii. Podob­no prze­sunię­cie Dok­to­ra i jego przygód na północ było zamier­zonym dzi­ałaniem sce­narzys­tów, którzy chcieli docenić, wcześniej pomi­janych nieco mieszkańców regionu, którzy mogli co najwyżej patrzeć jak znów ktoś demolu­je Lon­dyn czy Cardiff.  O ile Londyńczy­cy pewnie by kole­jnego obcego nie zauważyli, to w Sheffield gdzie nigdy nie dzieje się nic dzi­wnego, kos­mi­ci raczej potrafią zwró­cić na siebie uwagę. Zresztą ponoć mieszkań­cy półno­cy aut­en­ty­cznie przyjęli radośnie scenę, w której pijany mieszkaniec mias­ta rzu­ca w kos­micznego łow­cę sałatką od kebabu, twierdząc że to najlep­szy portret mieszkańców regionu jaki widzieli od dawna.

 

Mam dzi­wne przeczu­cie, że nowy śrubokręt 13 Dok­tor będzie jed­nym z tych gadżetów który już wkrótce wszyscy będziemy chcieli mieć w domu. Pho­tog­ra­ph­er: Sophie Mutevilian

Sama przy­go­da jest raczej pros­ta. Mamy tu klasy­czne ele­men­ty – przy­pad­kowych ludzi na których wpa­da Dok­tor, tajem­nicze stworze­nie z innego świa­ta, które może być zagroże­niem, choć początkowo nikt nie wie o co mu chodzi. Mamy także regeneru­jącą się Dok­tor, co oznacza, że na początku odcin­ka jest zagu­biona, a wid­zowie, czeka­ją aż z każdą sceną przy­pom­ni sobie kim jest, co się jej przy­darzyło i jak może wszys­tkiemu co złe zapo­biec. Kto narze­ka na wolne tem­po nar­racji w tym odcinku powinien sobie przy­pom­nieć jak za cza­sów RTD Ten­nant po regen­er­acji spędz­ił więk­szość cza­su śpiąc, tylko po to by potem wal­czyć z morder­czy­mi choinka­mi. Przy­na­jm­niej Zwierz zawsze przy­pom­i­na sobie takie perły seri­alu ilekroć przy­chodzi mu narzekać na to, że gdzieś akc­ja toczy się wol­no, czy że rozwiązanie jest niedorzeczne.

 

Zwier­zowi jak na razie podoba­ją się towarzysze Dok­tor. Nie wiado­mo jacy będą ale jestem ciekawa jak się rozwiną w tym sezonie.

Przy czym w tym odcinku – jeśli chodzi o akcję to dzieje się dość dużo. Więcej niż w zwykłym odcinku Dok­to­ra. Nowoś­cią jest nie tyle tem­po nar­racji, co jej roz­ciąg­nię­cie. Odcinek nie jest dłuższy ale dzieje się w nim więcej rzeczy, w więk­szym przedziale cza­sowym. Mam poczu­cie, że za cza­sów Mof­fa­ta cały odcinek roze­grał­by się w ciem­nym pociągu gdzie przed chwilą widziano obcego. Tu jest to tylko niewiel­ki epi­zod. Z kolei samo poszuki­wanie odpowiedzi na to kim jest obcy i czego chce też zaj­mu­je nieco więcej cza­su, ale ponown­ie – wbrew ulu­bionym zabiegom Mof­fa­ta, odpowiedź jest raczej pros­ta, i bardziej przy­wodzi na myśl sko­jarzenia z Preda­torem niż z jakimś kos­mitą o niesamowicie skom­p­likowanej poplą­tanej motywacji.

 

Jak na razie nie powiem bym czuła wielką zmi­anę w postaci tylko dlat­ego, że Dok­to­ra gra kobi­eta. Chy­ba więk­szy przeskok czułam kiedy przes­zliśmy od 10 do 11

Chib­nall jest sce­narzys­tą dużo bardziej bezwzględ­nym, czy może dorosłym, niż jego poprzed­ni­cy. Jed­nym z kluc­zowych ele­men­tów obec­nych w odcinku jest śmierć przy­pad­kowych ofi­ar – które giną zupełnie bez sen­su. Jed­nocześnie w odcinku ginie też jed­na z postaci do której się przy­wiąza­l­iśmy – jej śmierć ma znacze­nie dla motywacji bohaterów, pozostałe – są zupełnie przy­pad­kowe. Przyz­nam wam szcz­erze – mam poczu­cie, że to jest trochę zmi­ana. Jasne – w Dok­torze zawsze zdarza­ło się, że ktoś ginął, ale tutaj miałam poczu­cie, że tej śmier­ci jest naprawdę dużo i cza­sem jest ona zupełnie bezsen­sow­na, a cza­sem – jest zaaranżowana tak by było nam bard­zo przykro (np. widz­imy ochro­niarza który na chwilkę przed śmier­cią roz­maw­ia czule z wnuczką). Nie wiem jeszcze jak się z tym czu­ję. Oso­biś­cie wolę kiedy w Dok­torze wszyscy żyją i niko­mu nic złego się nie dzieje. Może Mof­fat ze swo­ją niechę­cią do ostate­cznego zabi­ja­nia kogokol­wiek mnie rozpuścił.

 

Lubię kiedy w Dok­torze wszys­tko się dobrze kończy i niko­mu nic złego się nie dzieje. Nieste­ty to chy­ba pieśń przeszłości.

Nowa gru­pa poma­ga­ją­ca Dok­tor została bard­zo sym­pa­ty­cznie pomyślana. Ryan Sin­clair to dziewięt­nas­to­latek cier­pią­cy na przy­padłość, która powodu­je zaburzenia równowa­gi i koor­dy­nacji. Napisano go jako sym­pa­ty­cznego ale nieco zagu­bionego bohat­era. Doskon­ałego by mógł się zmienić z cza­sem. W wir przy­gody przy­pad­kowo zaplą­tu­je się jego koleżan­ka ze szkoły śred­niej, początku­ją­ca polic­jan­t­ka – Yas­min Khan. Tu z kolei mamy taki typowy przykład bohater­ki, która chci­ała­by w końcu zacząć coś robić a nie tylko rozsądzać skłó­conych ludzi na parkingu. Na koniec – para która chy­ba naj­ciekaw­iej uzu­peł­nia grupę – dzi­ad­kowie Ryana – Grace i Gra­ham – dopiero niedawno po ślu­bie (Gra­ham nie jest rod­zonym dzi­ad­kiem bohat­era), którzy przy­pom­i­na­ją że doskonale baw­ić się w cza­sie przygód z Dok­torem nie muszą tylko oso­by młode. Cała ta gru­pa ma dobrą dynamikę a posta­cie są na tyle wyraźnie nakreślone że chce­my wiedzieć o nich więcej. Przy czym cieszy mnie, że mają ze sobą inne związ­ki niż tylko bycie towarzysza­mi Dok­to­ra. To spraw­ia, że budowanie relacji pomiędzy nimi może się zacząć w zupełnie innym miejscu.

Moim zdaniem przepis na pisanie Dok­to­ra zawsze powinien być taki sam. To musi być zawsze naj­ciekawsza oso­ba w towarzystwie

 

Tu dochodz­imy do pyta­nia jaka jest 13 Dok­tor? Oso­biś­cie Zwierz miał poczu­cie, że chwilowo jest bard­zo podob­na do mojego ukochanego dziesiątego Dok­to­ra. Dlaczego? Trud­no to jed­noz­nacznie określić. Na pewno dużo jest w tej postaci entuz­jaz­mu, i radoś­ci – którego nieco brakowało wcześniejszej reinkar­nacji. To nie jest zła Dok­tor, to Dok­tor motywa­cyj­na, pew­na siebie, dow­cip­na, ale przede wszys­tkim optymisty­cz­na. Jodie Whit­tak­er bez trudu radzi sobie tu z graniem kos­mi­ty, po którym niekoniecznie na pier­wszy rzut oka widać, że jest kos­mitą. Jest w jej zachowa­niu coś dzi­wnego, niecodzi­en­nego, dokład­nie takiego jakiego moż­na się spodziewać po kimś kto jeszcze niedawno był wściekłym szkotem. Jed­nocześnie – jeśli ktoś się zas­tanaw­iał – jak bard­zo zmienia ser­i­al fakt, że bohat­era gra kobi­eta- zaskaku­ją­co mało. Dok­tor to Dok­tor. Jeśli jako jedyny w pomieszcze­niu nie boi się obe­cego, jeśli wymyśla przedzi­wne rozwiąza­nia skom­p­likowanych pomysłów, jeśli sta­je w obronie ludzi i każe im schować się za sobą – wtedy to Dok­tor, nieza­leżnie kto go gra. Zwłaszcza, że bohaterowie seri­alu nie zna­ją innego Dok­to­ra więc dla nich nie zaszła tu żad­na zmi­ana. Co praw­da w kilku miejs­cach sce­narzys­ta niemal dosłown­ie odnosi się do tego jak moż­na iść do przo­du, odd­a­jąc hon­or temu co było, ale jest to na tyle zgrab­nie wpisane w ser­i­al, że za parę lat kiedy wid­zowie nie będą w ogóle widzieli w czym był prob­lem – ta prze­mowa też będzie miała sens.

Jeden odcinek to zbyt mało by powiedzieć jaki będzie cały sezon ale takie otwar­cie nas­tra­ja optymistycznie

 

Ciekawa jest – choć może mi się tylko wyda­je – zmi­ana kolorysty­cz­na w Dok­torze. Odcinek jest dość ciem­ny – choć ze zło­ty­mi ele­men­ta­mi. Pod wzglę­dem atmos­fery budowanej przez kole­jne uję­cia bardziej przy­pom­i­nał mi Torch­wood, niż Dok­to­ra z cza­sów Mof­fa­ta. W ogóle – sko­ro przy tym jestem, miałam jakieś poczu­cie, że oglą­da­jąc ten pier­wszy odcinek mam odczu­cie jak­byśmy trochę zbliżyli się do cza­sów RTD a niekoniecznie kon­tyn­uowali to co zro­bił Mof­fat. Ale po jed­nym odcinku nie sposób tego ocenić. Przy czym Chib­nall moim zdaniem pozostaw­ił w odcinku pewne sug­estie jakiejś więk­szej nar­racji która wszys­tko razem zep­nie. Zobaczymy do jakiego stop­nia pójdzie tropem Mof­fa­ta z duży­mi meta­plota­mi a do jakiego drogą RTD gdzie meta­plot zwyk­le jed­nak odgry­wał nieco mniejszą rolę. Na pewno mam poczu­cie pewnej ulgi, że obe­jrza­łam odcinek bez kos­micznego plot twistu, bo te zaczęły mnie nieco męczyć. Choć jest cliffhang­er (niewiel­ki ale zawsze).

 

Mam poczu­cie że cały zewnętrzny świat ma takie “Ale jak to zmie­nil­iś­cie akto­ra na aktorkę, i wciąż to ta sama postać” tym­cza­sem wśród widzów seri­alu emoc­je są raczej “O mój Boże nowy scenarzysta!”

W przyras­ta­jącej mitologii Dok­to­ra, zawsze jest miejsce dla nowych przed­miotów, scen i sytu­acji które mają spore szanse stać się kul­towy­mi. Jestem przeko­nana, że wciągu najbliższych lat będę widzieć mnóst­wo coplay­erów Dok­to­ra chodzą­cych z łyżeczka­mi w dłoni czy narzeka­ją­cy­mi na puste kiesze­nie. Jestem przeko­nana, że Trzy­nas­ta Dok­tor sporo do tej mitologii dołoży – bo już ter­az widać, że sce­narzys­ta lubi – jak każdy sce­narzys­ta Dok­to­ra – baw­ić się w nadawanie znaczenia pozornie błahym przed­miotom. Do dziś jest mi trud­no uwierzyć, jak bard­zo ważny dla fanów dok­to­ra jest Fez. Takie reflek­sje zawsze spraw­ia­ją, że człowiek zaczy­na się zas­tanaw­iać jak myśmy tu trafili?

 

Nie mam wąt­pli­woś­ci że 13 będziemy cos­play­ować jak sza­leni (wpisu­je do inter­ne­tu pytanie o bluzkę w paski)

Pier­wszy odcinek nowych przygód Dok­to­ra, to wciąż mało by jed­noz­nacznie przesądz­ić czy zmi­ana showrun­nera rzeczy­wiś­cie przełoży się na dużą zmi­anę w samym seri­alu. Na to trze­ba będzie poczekać do koń­ca sezonu. Co nie zmienia fak­tu, że już po tym pier­wszym odcinku wiemy, że naprawdę nie ma znaczenia kto gra Dok­to­ra o ile gra go dobrze. To naprawdę postać której cała kon­cepc­ja opiera się na pewnym zachowa­niu (entuz­jazmie w obliczy zagroże­nia, moral­nym kom­pasie, przeko­na­niu o koniecznoś­ci niesienia pomo­cy) a nie na wyglądzie czy płci. Kiedy Trzy­nast­ka mówi, że przemieszcza się po kos­mosie sta­jąc się pomóc i napraw­iać rzeczy, to jest to streszcze­nie całej kon­cepcji postaci. Wszys­tko inne to tylko ładne ozdob­ni­ki i zabawa z widzem. Dlat­ego, nie oglą­da się tego odcin­ka jako coś zupełnie innego – taki był chy­ba zresztą zami­ar sce­narzys­tów – tylko jako kon­tynu­ację.  Być może to tylko moje odczu­cie, ale nie miałam poczu­cia, by była to jakaś drasty­cz­na zmi­ana, może dlat­ego, że Dok­tor nadal jest naj­ciekawszą postacią w pomieszczeniu.

 

Nie będę ukry­wać – ten odcinek raczej nie zostanie moim ukochanym, ale nie jestem zaw­iedziona. Nie ma we mnie jeszcze dzi­kich pisków, ale już troszkę nóż­ka lata żeby poskakać z entuz­jazmem.  Ta pier­wsza odsłona Dok­to­ra bard­zo przy­padła mi do gus­tu. Ter­az jestem ciekawa jak bohaterowie poradzą sobie na innych plan­e­tach i co zawsze mnie najbardziej intere­su­je – w przeszłoś­ci albo przyszłoś­ci. Ale na to pozosta­je mi czekać w następ­nych tygod­ni­ach i wcale, ale to wcale mnie to nie smu­ci. Wręcz prze­ci­wnie nie mogę uwierzyć, że znów mamy Dok­to­ra co tydzień. A ter­az wybacz­cie muszę iść przeczesać Inter­net w poszuki­wa­niu takiego fajnego kol­czy­ka jaki nosi Dok­tor. Muszę mieć taki sam.

Ps: Odcinek kupiłam za niecałe dwa dolary na Film Play. W podob­nej cenie moż­na dostać na ITunes jeśli macie amerykańskie konto.

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online