Home Ogólnie Nie ma życia bez walca czyli zwierz o swoich ulubionych scenach tanecznych

Nie ma życia bez walca czyli zwierz o swoich ulubionych scenach tanecznych

autor Zwierz

Hej

Wszyscy mamy słabość do pewnego rodzaj scen. Niek­tórzy lubu­ją się w fil­mowych pocałunkach inni w sce­nach w których ludzie próbu­ją się wza­jem­nie zabić jeszcze inni są gotowi oglą­dać w kółko każdą scenę w której pojawi się szy­bkie autko. Pod tym wzglę­dem zwierz niczym nie różni się od więk­szoś­ci widzów. Też ma swój ukochany rodzaj scen. I nie jest tu szczegól­nie ory­gi­nal­ny gdy powie wam że uwiel­bia sce­ny taneczne. Przy czym — zwierz najbardziej lubi sce­ny taneczne w fil­mach które nie są o tańcu. Począwszy od musi­cali, przez pro­dukc­je takie jak Step Up czy Dirty Danc­ing filmy kręcące się wokół tań­ca mają się w naszej kul­turze doskonale. Ale zwierz naprawdę lubi kiedy sce­na jest w filmie wcale nie wokół tań­ca osnutego. Zwierz nie wie dlaczego takie sce­ny robią na nim wraże­nie — być może dlat­ego, że wszyscy podświadomie mamy poczu­cie, że śpiew i taniec to coś co w kine­matografii jest ele­mentem niemal pier­wot­nym. W końcu kiedyś śpiewano i tańc­zono dość powszech­nie nawet w fil­mach zupełnie z tem­atem nie związanych. Zdaniem zwierza baw­ią­ca Europe­jczyków trady­c­ja śpiewu i tań­ca w każdym niemal bol­ly­woodzkim filmie jest raczej kul­ty­wowaniem zapom­ni­anych trady­cji z dawnych lat kina które w Europie porzu­cal­iśmy. Przy czym to tylko taka zwier­zowa intu­ic­ja, wynika­ją­ca z fak­tu, że kiedyś także nam tu na zachodzie nie śniły się filmy rozry­wkowe bez tań­ca i śpiewu. No dobra ale wraca­jąc do tem­atu. Dziś zwierz chce się z wami podzielić swoi­mi kilko­ma ulu­biony­mi sce­na­mi taneczny­mi z filmów które tań­com nie są poświę­cone. Zwierz raz zro­bił tak już z piosenka­mi i wpis się spodobał więc czas na sce­ny taneczne. Wpis oczy­wiś­cie nie pełny dyk­towany głównie gustem i wrażli­woś­cią zwierza.

Dziś będzie o sce­nach tanecznych w fil­mach ale uwa­ga, w fil­mach które nie są o tańcu. Tak więc nieza­leżnie od tego jak bard­zo lubi­cie Dirty Danc­ing (zwierz nie lubi, był za stary kiedy zobaczył film po raz pier­wszy) dziś o nim nie będzie.

Zapach kobi­ety — podob­no każdy kto próbu­je zro­bić taką listę bez doda­nia sce­ny z Zapachu Kobi­ety dosta­je tele­fon z pogróżka­mi od Ala Paci­no. Ale tak serio — zwierz ma wobec fil­mu mieszane uczu­cia — widzi­ał go chy­ba zbyt późno, wiedząc zbyt wiele o fab­ule, dialo­gach i posta­ci­ach co osłabiło doz­na­nia. Co nie zmienia fak­tu, że zwierz pod­dał się abso­lut­nie kiedy chodzi o słyn­ną scenę tań­ca. Dla tych którzy nie widzieli fil­mu — bohater grany przez Ala Paci­no jest niewidomy ale bez lęku prosi do tań­ca śliczną młodą dziew­czynę. Dziew­czy­na trochę się wacha, trochę się boi ale ostate­cznie się zgadza. Streszczanie takich scen nie ma sen­su — bo chodzi prze­cież przede wszys­tkim o zgranie tań­ca, muzy­ki i gry aktorów. Ale praw­da jest taka, że ta sce­na jest doskon­ała między inny­mi dlat­ego, że oglą­damy ją z bard­zo ciekawej per­spek­ty­wy. Jesteśmy trochę jako wid­zowie jak ta  ślicz­na dziew­czy­na w ramionach Ala Paci­no. Nie wiemy co będzie dalej — czy bohater który nie widzi nas nie skom­pro­mi­tu­je, czy się nie potknie, nie zgu­bi part­ner­ki? Pier­wszy niepoko­ju odchodzi po kilku tak­tach muzy­ki. Dobrze, już wiemy, to nie będzie kom­pro­mi­tac­ja. Ale wtedy dochodzi do nas ile emocji jest w takim tan­gu — i podob­nie jak bohater­ka daje­my się por­wać, najpierw nieśmi­ało wciąż z jakimś pod­skórnym lękiem o to co będzie dalej, a potem czer­piemy już z całej sce­ny i z samego tań­ca radość. przy czym co zwier­zowi strasznie się podo­ba to właśnie fakt, że tan­go zostało tu przed­staw­ione nie jako ten niesamowicie poważny taniec ale jako taniec łaskawy dla tancerza, dają­cy mu pole do kreaty­wnoś­ci i właśnie radość gdy coś wyjdzie. Zwierz uwiel­bia tą scenę.

  Zwierz zawsze jest pod wraże­niem jak dobrze Paci­no kon­trolu­je oczy — nie jest łat­wo na nic ani na niko­go nie patrzeć.

Knight’s Tale - zdaniem zwierza i pewnie wielu innych widzów Knigt’s Tale to film zde­cy­dowanie niedoce­ni­any. Wielu kry­tyków nie zrozu­mi­ało, że oglą­da­ją prze­cu­d­owną post­mod­ernisty­czną zabawę i próbowali odnaleźć w filmie prawdę his­to­ryczną, i odchodzili jak niepyszni. Film zaś z roku na rok oglą­da się coraz ciekaw­iej bo nagle okazu­je się, że kojarzy się właś­ci­wie wszys­t­kich aktorów nie tylko pier­wszego ale i drugiego planu. Sce­na tań­ca — oczy­wiś­cie na uroczystym przyję­ciu ide­al­nie pokazu­je na czym zasadza się niezwykłość pro­dukcji. Teo­re­ty­cznie do pewnego momen­tu wszys­tko idzie zgod­nie z planem — nasz bohater by się nie skom­pro­mi­tować i utrzy­mać pozo­ry, że jest przy­byszem z dalekiego kra­ju wymyśla napręd­ce taniec (poda­jąc go jako taniec ze swoich stron). Początek sce­ny zaczy­na się więc od ciekawej prz­erób­ki współczes­nych gestów na mod­łę śred­niowiecznych układów tanecznych by ostate­cznie skończyć się zupełnie współczes­ną dyskoteką. zwierz który uwiel­bia kon­trast jaki pojaw­ia się przy zetknię­ciu współczes­nych gestów i muzy­ki ze stro­ja­mi i deko­rac­ja­mi z epo­ki (choć w przy­pad­ku stro­jów to raczej mamy na myśl fil­mowe śred­niowiecze) bard­zo tą scenę lubi. A poza tym zdaniem zwierza fajnie pokazać w filmie — nawet kosztem “prawdy his­to­rycznej” ludzi z przeszłoś­ci którzy nie są do koń­ca związani gorsetem zwycza­jów. Bo przeszłość przeszłoś­cią ale zbyt częs­to ludzie w fil­mach his­to­rycznych wyglą­da­ją jak­by właśnie zes­zli ze sce­ny czy z XIX wiecznej miniatury.

  Zwierz musi przyz­nać, że ostat­nio zas­tanaw­iał się ile jest filmów które podob­nie łączą przeszłość i ter­aźniejs­zość ale nie znalazł w głowie zbyt wielu tytułów

Przem­inęło z wia­trem — ja wiecie zwierz ma lekkiego fisia na punkcie fil­mu i książ­ki. Jed­nak nawet kocha­ją­cy fil­mową pro­dukcję zwierz musi przyz­nać, że film w bard­zo wielu miejs­cach nie odd­a­je nawet jed­nej dziesiątej uczuć czytel­ni­ka pod­czas lek­tu­ry. Tak jest w przy­pad­ku zwierza który kocha i książkę i film ale jego uczu­cia nie zawsze pokry­wały się w cza­sie sean­su i lek­tu­ry. Poza jed­ną sceną — abso­lut­nie przez zwierza uwiel­bianą. To oczy­wiś­cie sce­na na balu na której Rhett But­ler ofer­u­je gigan­ty­czną sumę pieniędzy za taniec ze Scar­lett. A Scar­lett mimo, że w żało­bie po mężu zgadza się bo jest prze­cież młodą dziew­czyną, która ma gdzieś wojnę i żałobę za to chce potańczyć. Zwierz uwiel­bia tą scenę za psy­cho­log­iczną prawdzi­wość i za to, że odwołu­je się do tego dziś zużytego ale w sum­ie zawsze dzi­ała­jącego środ­ka kiedy mężczyz­na pub­licznie choć nie bezpośred­nio przyz­na­je się że zależy mu na jakiejś kobiecie — to jeden z tych ele­men­tów melo­dra­matów który po pros­tu nie może pójść źle. Ale miało być o tańcu. No właśnie — zwierz jest pod wraże­niem, że twór­cy — którzy dopiero prze­cież zaczy­nali swo­ją przy­godę z kolorem w filmie tak doskonale go  wyko­rzys­tali. Scar­lett odziana w czerń od stóp do głów i Rhett który jako jedyny ubrany jest w czarny frak a nie w wari­ację na tem­at munduru. Ta pier­wsza ele­ganc­ka ale i czarna para na przedzie kolorowej grupy ustaw­ionej do tań­ca. I kiedy zaczy­na grać rados­na muzy­ka a Scar­lett zaczy­na tańczyć to ta żałob­na czerń jej sukni tak ide­al­nie kon­trastu­je z wesołym tańcem i radoś­cią dziew­czyny której naresz­cie udało się wyr­wać z choć na chwile z żało­by której nie czu­je i która jest dla niej przykrym obow­iązkiem. Och jak zwierz uwiel­bia ta scenę — właśnie za to jak cud­own­ie wyko­rzys­tano tak prosty środek. Pisząc ten wpis zwierz obe­jrzał ją ze trzy razy za każdym razem z podob­nym rados­nym uczu­ciem, które zapewne musi­ało wów­czas towarzyszyć Scarlett.

  Zwierz jest pod wraże­niem wyko­rzys­ta­nia koloru — zwłaszcza jeśli przy­pom­n­imy sobie, że tak właś­ci­wie mówimy o czymś co jest nowością

Anna Karen­i­na - zwierz ma pot­worną słabość do ekraniza­cji Anny Kareniny z 1997 roku. Słabość nie ma wiele wspól­nego z wier­noś­cią powieś­ci ani nawet z jakoś­cią fil­mu — po pros­tu zwierz oglą­dał go wiele razy w dobrym towarzys­t­wie i zawsze mu się ten film dobrze kojarzy. Jed­nak nawet jeśli zwierz pod­chodzi kry­ty­cznie do niek­tórych aspek­tów pro­dukcji to sama kto wie czy nie kluc­zowa dla całej his­torii sce­na balu i wal­ca Kareniny z Wrońskim jest ide­al­na. Dlaczego? Rytm sce­ny wyz­nacza tu przede wszys­tkim muzy­ka — dokład­niej walc Cza­jkowskiego z Jezio­ra Łabędziego. Sce­na zaczy­na się od pier­wszych tak­tów i aż do koń­ca (spiętego tak piękną wyraź­na klam­rą wiz­ual­ną prze­chodzenia przez kole­jne ustaw­ione w amfi­ladzie poko­je) muzy­ka towarzyszy zdarzeniom. Z jed­nej strony reżyser nie traci z oczu wszys­t­kich bohaterów — spo­jrzenia Wrońskiego, budzącego się zau­roczenia Anny, zaw­iedzionych nadziei Kit­ty . Ale z drugiej strony dosta­je­my abso­lut­nie cud­owną scenę balu — jak pięknie tańczą ide­al­nie zgrane pary (och te fil­mowe bale gdzie wszyscy zna­ją chore­ografię) jak cud­own­ie rytm sce­ny dopa­sowany jest do ryt­mu muzy­ki. I jak pięknie wszys­tko roze­grane jest z sza­cunkiem właśnie dla muzy­ki — niewiele pada tu zdań dia­logu, właś­ci­wie wszys­tko jest nam opowiedziane spo­jrzeni­a­mi pomiędzy bohat­era­mi. Jeśli przyjrzy­cie się dokład­nie sce­nie widać, że konieczny był spory skrót (w sum­ie nigdy nie dowiadu­je­my się w filmie jak Wrońs­ki “prze­jął” Annę w tańcu) ale jakoś nie wytrą­ca to widza z ryt­mu. Och jak zwierz abso­lut­nie uwiel­bia tą scenę i jak bard­zo nie lubi jej odpowied­ni­ka w najnowszej ekraniza­cji Anny Kareniny. Tam reżyser zde­cy­dował się nie tylko na powtórkę zabiegu z Dumy i Uprzedzenia (gdzie pozostali tancerze znika­ją) ale i na udzi­wnioną chore­ografię jak­by nie umiejąc zrozu­mieć, ze cała siła tej sce­ny pole­ga właśnie za zestaw­ie­niu tego bard­zo intym­nego momen­tu z tym tłocznym pub­licznym balem. A poza tym — trze­ba ufać wal­com. Zwłaszcza w kinematografii.

  Zwierz uważa że wszyscy mamy takie sce­ny — które abso­lut­nie uwiel­bi­amy nawet jeśli mamy uwa­gi co do całoś­ci filmu.

Big Lebows­ki — zwierz nie będzie się baw­ił w inter­pre­tac­je sce­ny — bo praw­da jest taka, że bra­cia Coen napchali do tej dość krótkiej sek­wencji mnóst­wo tropów. Zwierz wie, ze to nie jest klasy­cz­na sce­na tanecz­na ale zaw­iera tyle prze­cu­d­ownych naw­iązań do tych bard­zo bard­zo klasy­cznych scen tanecznych z filmów rewiowych że zwierz nie może się pow­strzy­mać. Oczy­wiś­cie to tylko jeden z powodów — innym jest fakt, że  zwierz nigdy nie przepuś­ci okazji by wstaw­ić gdzieś naw­iązanie do Big Lebowskiego który jest darem od braci Coen dla kine­matografii i wiel­bi­cieli kręgli na całym świecie. Sce­na jest ide­al­na, cud­ow­na zarówno wiz­ual­nie jak i po pros­tu zabaw­na — zwłaszcza początek gdzie Jeff Bridges udowad­nia, że po pros­tu urodz­ił się by zagrać głównego bohat­era fil­mu i tylko siebie może winić za to, że potem przez lata wszyscy kojarzyli go głown­ie z tą pro­dukcją. Trze­ba było grać mniej przekonu­ją­co Dude.

  Trze­ba kochać braci Coen za to, że potrafią wstaw­ić do swo­jego fil­mu takie sce­ny. Na tym pole­ga kino

Pulp Fic­tion - podob­no kiedy nie uwzględ­nia się tej sce­ny w spisie najlep­szych scen tanecznych do drzwi puka Samuel L Jack­son z pis­to­letem. Ale tak na serio zwierz uwiel­bia tą scenę głównie za to, że dzi­ała na trzech poziomach. Po pier­wsze mamy Taran­ti­no jako twór­cę który cały czas  gra nie tylko z rzeczy­wis­toś­cią fil­mową ale i poza fil­mową. Właśnie dlat­ego w filmie, który przy­wracał nieco zapom­ni­anego Tra­voltę kinu aktor znany głównie z ról tanecznych dosta­je scenę taneczną. To jest tak bard­zo w sty­lu Taran­ti­no mrugnąć do widza, przekroczyć granicę między rzeczy­wis­toś­cią a fikcją. Ale nie tylko o to chodzi. To także sce­na która pasu­je do Taran­ti­no reży­sera, który nie boi się (na tym pole­ga jego abso­lut­ny geniusz) wstaw­ić do gang­ster­skiego fil­mu o zapęt­lonej akcji sce­ny tanecznej. Co więcej sce­ny tanecznej potrak­towanej na poważnie — jasne widz się uśmiecha (choć powiedzmy sobie szcz­erze — wszyscy kopi­owal­iśmy wcześniej czy później te ruchy) ale bohaterowie się nie śmieją. To jest dokład­nie sposób dzi­ała­nia Taran­ti­no który nagle wyry­wa nas z pewnego ryt­mu nar­racji i wstaw­ia coś czego nie powin­no tam być. Na przykład długą scenę tańczenia twista. Której nie powin­no tam być ale jest. No i na koniec sce­na gra w ramach opowieś­ci — w tym momen­cie bohaterowie już wiedzą, ze się sobie podoba­ją i to jest dla ich obo­j­ga niebez­pieczne. A najlep­sze w tej sce­nie jest to, że dzi­ała nawet wyję­ta z fil­mu. Pulp Fic­tion będzie obchodz­iło dwadzieś­cia lat ale na Boga jaki to jest doskon­ały film za każdym razem kiedy się go ogląda.

  Zwierz ilekroć oglą­da tą scenę ma takie dzi­wne uczu­cie, że nigdy tak wyraźnie nie widzi­ał jak się robi his­torię kina

Sil­ver lin­ings Play­book - zwierz nie przepa­da za filmem i uważa go nawet miejs­ca­mi za szkodli­wy ale jed­nego mu nie odmówi — ta osta­nia sce­na tanecz­na — nie do koń­ca udana, ale prze­cież ujaw­ni­a­ją­ca sporo w tym co wydarzyło się pomiędzy bohat­era­mi od początku trwa­nia fil­mu bard­zo się reży­serowi udała. Przy czym zwierz przekon­ał się do niej dopiero za drugim czy trzec­im razem — kiedy jed­nak się przekon­ał to już na całość. Przy czym zwier­zowi podo­ba się, że widz ponown­ie trochę jak sami bohaterowie obser­wu­ją­cy ten popis jest w sytu­acji gdzie nie wie czego się dalej spodziewać. Oglą­damy tą scenę życząc bohaterom jak najlepiej a jed­nocześnie wiemy, że nie prezen­tu­ją mis­tr­zowskiego poziomu. Jed­nak od pewnego momen­tu nie ma to znaczenia bo prze­cież nie tańczą o nagrodę tylko po to by sami sobie coś udowod­nić. Zwierz uważa zresztą że dopiero w tej sce­nie włącza się chemia między Bradleyem Coop­erem a Jen­nifer Lawrence ( która przy okazji jest w niej naprawdę doskon­ała), której wcześniej bard­zo w filmie braku­je. Co ciekawe w następ­nej już typowo roman­ty­cznej sce­nie między bohat­era­mi jest zde­cy­dowanie więk­szy dys­tans A przy okazji tań­ca i doskonale chemii to zwierz uwiel­bia scenę z klubu w Amer­i­can Hus­tle — tam z kolei gra Bradley Coop­er z Amy Adams i  to jest ekra­nowo genial­nie dobrana para. Ale to już nieco inny temat

  Cud­own­ie jest kiedy naresz­cie komuś kto nie ma prawa wygrać rzeczy­wiś­cie ie wychodzi ide­al­nie. Plus znakomi­ty jest pod­kład muzyczny

Har­ry Pot­ter: Czara Ognia — zwierz nie będzie ukry­wał jest o jed­na z jego ulu­bionych scen we wszys­t­kich ekraniza­c­jach Pot­tera. Dlaczego? Cóż zwier­zowi podo­ba się, że twór­com udało się połączyć to takie trochę szkolne marze­nie każdej (ok nie każdej ale wielu) doras­ta­jącej dziew­czyny by wziąć udzi­ał w jakimś balu, z nas­tro­jem szkol­nej potańców­ki która ostate­cznie zawsze kończy się rozczarowaniem. Ale sam układ taneczny bard­zo zwier­zowi się podo­ba, podob­nie jak muzy­ka. Praw­da jest jed­nak taka, ze zwier­zowi najbardziej podo­ba się w sce­nie fakt, że Pot­ter źle tańczy. Co więcej ‑nie taki był zamysł twór­ców — po pros­tu kiedy wszyscy ćwiczyli Daniel Rad­cliffe krę­cił inne sce­ny (chy­ba te ze smok­iem), więc nauczył się swo­jego tań­ca po pros­tu gorzej. Aktor skarżył się zresztą wów­czas w wywiadzie że jego zdaniem byłó­by super gdy­by Pot­ter okazał się znakomi­tym tancerzem ale nieste­ty sam nie posi­a­da tanecznych zdol­noś­ci. Zabawnie się te zapewnienia oglą­da wiedząc, że za kil­ka lat wys­tąpi na Broad­wayu tańcząc i śpiewa­jąc w musi­calu. Wraca­jąc jed­nak do źle tańczącego bohat­era, który — paradok­sal­nie — doskonale zgry­wa się z filmem, gdzie Pot­ter pewnie też nie miał­by cza­su  nauczyć się kroków tań­ca stara­jąc się nie zginąć, ocal­ić świat i być może wygrać turniej trój­mag­iczny. Zwierz był zawsze pod wraże­niem jak bard­zo udało się w tej sce­nie zawrzeć wszys­tko co niesie za sobą szkol­ny bal, potańcówka czy dyskote­ka. Właśnie za taką ide­al­nie współczes­ną szkol­ną scenę w samym środ­ku tej  mag­icznej opowieś­ci zwierz uwiel­bia ten fragment.

  Zupełnie jak na szkol­nej potańców­ce. Mieli rację Angl­i­cy zatrud­ni­a­jąc do ekraniza­cji tego tomu reży­sera znanego z komedii roman­ty­cznych bo sce­ny oby­cza­jowe wypadły doskonale

Beau­ty and the Beast - może­cie się ze zwierza śmi­ać ale nawet po tylu lat­ach od pre­miery zwierz doskonale pamię­ta jak niesamowicie zau­roczył go taniec Pięknej i Bestii w ani­macji Dis­neya. Zwierz oglą­dał tą scenę wiele razy i wie, że dzi­ała tu przede wszys­tkim ide­alne zestaw­ie­nie muzy­ki z obrazem. Ale nie tylko o to chodzi. W sce­nach tanecznych tak częs­to mamy ten schemat pewnego siebie prowadzącego mężczyzny i kobi­ety która dopiero w tańcu uświadamia sobie pełnie swoich emocji. A tu mamy taką pewną siebie Bel­lę i Bestię który nie za bard­zo wie ku czemu to wszys­tko zmierza. Jeśli jest jakaś sce­na która jest odpowiedzial­na za to, że pod koniec fil­mu wyda­je­my jęk zawodu kiedy bes­tia zamienia się w banal­nego księ­cia to właśnie ten uśmiech Bestii który w cza­sie tań­ca chy­ba uświadamia sobie, że jego uczu­cia wobec Bel­li są odwza­jem­nione. Poza tym — cóż tylko w ani­mac­jach moż­na bez poczu­cia kiczu poz­wolić sobie na scenę taneczną w pustej sali gdzie piosenkę bohaterom śpiewa imbryk do herbaty. I wszys­tko jest na swoim miejscu.

  Och Dis­ney — jedy­na wytwór­nia która potrafi cię wzruszyć śpiewa­ją­cym imbrykiem

Only lovers left alive - zwierz pisał już o tym ale zawsze go bawi kiedy w fil­mach ludzie wsta­ją i naty­ch­mi­ast wykonu­ją ide­al­ną chore­ografię której nie da się osiągnąć bez miesię­cy ćwiczeń. Zwierz bard­zo rzad­ko natrafia w fil­mach na sce­ny o których myśli — tak właśnie ludzie tańczą. Między inny­mi dlat­ego tak strasznie podo­ba mu się sce­na tań­ca w Only Lovers left Alive gdzie bohaterowie tańczą tak, jak zwierz wyobraża sobie, ze tańczą ludzie którzy potrafią zła­pać rytm (inaczej niż niek­tórzy blogerzy) i wczuć się w muzykę ale nie wykonu­ją z góry zapisanej chore­ografii. Ale nie tylko o to chodzi — kiedy bohater­ka grana przez Tildę Swin­ton mówi, że życie (przy­pom­i­na zwierz że jest to film o wam­pirach) moż­na spożytkować między inny­mi tańcząc brz­mi to jak taka ład­na fraza pros­ta do napisa­nia hel­veticą na jakimś roz­mazanym obrazku. Ale kiedy w końcu bohaterowie zaczy­na­ją tańczyć wtedy rozu­miemy o co chodz­iło. Bo w tym fil­mowym tańcu widz­imy bliskość bohaterów ale także — jak­by nie przys­ta­jącą do ich wieku, doświad­czeń i całego świa­ta beztroskę. Ten moment tań­ca (do doskonale dobranej piosen­ki) to moment który nawet widza cieszy i  w jak­iś sposób odwołu­je się do naszych wspom­nień i wrażli­woś­ci wydoby­wa­jąc radość z tań­ca. To doskon­ała sce­na — być może nie dają­ca się dokład­nie opisać ale zawsze wywołu­ją­ca uśmiech na twarzy zwierza. jeśli tak wyglą­da taniec to może rzeczy­wiś­cie warto mu poświę­cić trochę cza­su w życiu. Zresztą sam fil­mowy taniec spraw­iał przy­jem­ność też aktorom – do tego stop­nia, że odtwór­cy roli Adama Tomowi Hid­del­stonowi trze­ba było przy­pom­i­nać, że jego depresyjny bohater nie powinien się uśmiechać (co w ogóle spraw­iało aktorowi prob­lem przez cały czas kręce­nia filmu)

  Najtrud­niejszą rzeczą przy Only Lovers Left Alive to przekon­ać zna­jomych że kole­jny film o wam­pirach jest wart ich uwagi

Artys­ta — zwierza niemy film nie zau­roczył tak jak kry­tyków (zwierz ma drob­ne pode­jrze­nie że w roku kiedy Artys­ta wszedł na ekrany zwierz miał powyżej uszu niemego kina) ale trze­ba przyz­nać, że ostat­nia tanecz­na sek­wenc­ja jest przeu­rocza. oczy­wiś­cie twór­cy nie odkry­wa­ją tu amery­ki — wręcz prze­ci­wnie wyko­rzys­tu­ją schemat sek­wencji tanecznych doskonale znanych ze starych filmów. Ale nie przeszkadza to zwier­zowi cieszyć się sceną która jed­nak troszkę bardziej odwołu­je się do naszej współczes­nej este­ty­ki. Do tego zwierz jest zawsze pod wraże­niem aktorów — prze­cież nie tancerzy — którym udało się tak dobrze wyuczyć kroków i nie dostać w połowie zadysz­ki. To jed­na z tych scen do której zwierz nie ma żad­nej inter­pre­tacji — [po pros­tu ma słabość do ład­nie syn­chron­icznie tańczą­cych ludzi na ekranie Przy czym sce­na kończy się abso­lut­nie prze­cu­d­owną puen­tą, która dla zwierza “robi” film. Jeśli zwierz miał­by pokazać jak najlepiej wyko­rzys­tać dwa słowa w kine­matografii to odpowiedź tytułowego artysty na prośbę by zatańczył jeszcze raz na pewno znalazła­by się wysoko na liście.

  Zwierz musi powiedzieć że kocha tą scenę głównie za już nie taneczną końcówkę, ale zawsze oglą­da z przyjemnością

Duma i Uprzedze­nie — podob­no kiedy czyni się taki wpis i nie uwzględ­ni się ani jed­nego tań­ca chod­zonego  ekraniza­cji Austen przy­chodzi losowo wybrany anglik i daje ci książką po łbie. Zwierz przyz­na szcz­erze, że lubi właś­ci­wie wszys­tkie sce­ny taneczne z ekraniza­cji powieś­ci Austen ale chy­ba jak więk­szość fanów kine­matograficznych inter­pre­tacji jej powieś­ci lubi tą z Dumy i Uprzedzenia gdzie bohaterowie tańczą roz­maw­ia­ją i jed­nocześnie zda­ją sobie chy­ba powoli sprawę ze sprzecznych uczuć jakie nimi rządzą. Zwierz woli inter­pre­tację tej sce­ny w wyko­na­niu seri­alu BBC — głown­ie dlat­ego, że poza dobra grą aktorską mamy tu ide­alne zgranie chore­ografii z uczu­ci­a­mi bohaterów — taniec który właś­ci­wie ich obo­je zaskoczył zaczy­na­ją jak się wyda­je z pewnym poczu­ciem, że może jest szansa na jakieś porozu­mie­nie — cho­ci­aż­by towarzyskie jed­nak im dalej tańczą tym więcej chy­ba jest w nich frus­tracji — wynika­jącej z fak­tu, że nie są w stanie jed­noz­nacznie określić ani swoich uczuć ani charak­terów. I tu ład­nie pokazano to chore­ografią która na początku staw­ia bohaterów obok siebie by potem ich rozdzielić — w chwili kiedy dys­tans się zwięk­sza (choć jak moż­na mniemać — chęć bycia obok siebie nie słab­nie). Zwierz nie jest wielkim kry­tykiem inter­pre­tacji tej sce­ny w filmie z 2005 ale ponown­ie — zwierz nie lubi kiedy reżyser zapom­i­na że krę­ci jed­nak scenę tań­ca. Zwierz wybaczył­by wszys­tko łącznie ze znikaniem innych tancerzy gdy­by nie fakt, że w tym skom­p­likowanym tańcu bohaterowie na chwilę przys­ta­ją (co doda­je sce­nie dra­maturgii) a wszyscy wokół nich tańczą dalej — w takim układzie na pewno ktoś by się pomylił został bez pary, musi­ał sko­ry­gować kro­ki. Strasznie zwierza den­er­wu­je takie zaw­ieszanie sytu­acji tań­ca na chwilę.  Plus — bohaterowie mówią zdaniem zwierza zde­cy­dowanie za szy­bko — najwyraźniej na dłuższe sce­ny tań­ca już w filmie miejs­ca nie było.

  Ekraniza­c­ja BBC dlat­ego jest tak dobra że miejs­ca­mi nie wydzi­wia tylko ufa temu co było w powieś­ci. A to wystarczy

No dobra tyle na dziś bo wpis zro­bił się niesamowicie dłu­gi. Tym­cza­sem to tylko wybór – w którym zwierz trochę postaw­ił na różnorod­ność, trochę ograniczyły go dostęp­ne w Internecie sce­ny fil­mowe – bo np. zwierz uwiel­bia tan­go z Pana i Pani Smith (a właś­ci­wie to jak doskonale wyko­rzys­tano pewien schemat z fil­mowej sce­ny tań­ca) ale nieste­ty nie znalazł w Internecie żad­nego filmiku z tą sceną. Zresztą może i dobrze – bowiem zwierz ma gdzieś z tył głowy, że jakoś niedłu­go (czy­ta­j­cie za rok jak zwierz sobie przy­pom­ni) uraczy was jakimś wpisem o Tan­go w filmie – czego by nie powiedzieć – to jeden z najbardziej przetwor­zonych przez kul­turę tańców jaki da się znaleźć.  No dobra zwierz kończy wpis bo on ma już osiem stron a wy w prze­ci­wieńst­wie do zwierza nie macie jeszcze wol­nego.  A na jutro zwierz szyku­je bard­zo rzad­ki u siebie wpis o tylko jed­nej oso­bie. Nie zapom­i­na też o obiecanym wpisie o koszulkach. W ogóle musi­cie częś­ciej wysyłać zwierza do innych miast, bo wyraźnie nawet jednod­niowy odwyk od klaw­iatu­ry doskonale wpły­wa na zwier­zową kreatywność.

Ps: Zwierz radzi dziś zajrzeć na Seryjnych będzie wpis o nowoś­ci­ach seri­alowych na lato.

44 komentarze
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online