Home Ogólnie 90 lat i koniec czyli dlaczego Oscary cienko przędą

90 lat i koniec czyli dlaczego Oscary cienko przędą

autor Zwierz

To nie będzie wpis omaw­ia­ją­cy kole­jne roz­danie Oscarów. Tego już się naczy­tal­iśmy wystar­cza­ją­co dużo. Dzisiejszy wpis będzie próbą zada­nia sobie pyta­nia czy po 89 roz­da­ni­ach nagród Oscary nadal mają sens. Albo inaczej, czy da się im nadać sens utracony.

W ostat­nich lat­ach pro­ces roz­dawa­nia Oscarów z trochę misty­cznego głosowa­nia akademików stał się łatwym do przewidzenia mech­a­nizmem. Nie dlat­ego, że coś się w biz­ne­sie drasty­cznie zmieniło, ale dlat­ego, że infor­ma­c­je doty­czące tego jak się o nagrody starać  i co zro­bić by je dostać stały się dość łat­wo dostęp­ne. Nie trze­ba dłu­go szukać w Internecie by odkryć, że ist­nieje całkiem sporo poważnych wyliczeń wskazu­ją­cych na relac­je pomiędzy dobrą kam­panią mar­ketingową, prowad­zoną nawet w prasie branżowej (zwierz pisze nawet bo któż jeszcze czy­ta prasę) by film prze­by­wa­ją­cy na peryfe­ri­ach zain­tere­sowań Akademii nagle znalazł się wśród pro­dukcji rozważanych do nom­i­nacji. Jed­nocześnie poza tym, że odkry­wamy sam pro­ces coraz głośnie mówi się o Oscarach jako o zwieńcze­niu dro­gi, która obec­nie nie obe­j­mu­je jed­nej (Złote Glo­by) czy dwóch (SAG AWARDS) cer­e­monii roz­da­nia nagród, ale kilka­naś­cie. Dochodzą nagrody Gildii reży­serów, sce­narzys­tów, nagrody roz­da­ją kostiu­molodzy a tuż przed roz­daniem Oscarów mamy nagrody dla amerykańskiego kina nieza­leżnego gdzie coraz częś­ciej wygry­wa­ją te same filmy co następ­nego dnia na Oscarach. Zabójcza przewidy­wal­ność cer­e­monii Oscarowej bierze się przede wszys­tkim właśnie z tego obiegu infor­ma­cji. To już nawet nie jest kwes­t­ia obstaw­ia­nia wyników. To jest właś­ci­wie kwes­t­ia uważnego czy­ta­nia listy nominowanych.

Jed­nak to lep­sze poin­for­mowanie wid­owni przełożyło się też na jeszcze jed­no zjawisko. Nie tylko lep­iej wiemy kto wygra, ale też coraz lep­iej widz­imy mech­a­nizmy sto­jące za tworze­niem pro­dukcji nomi­nowanych do Oscara. Za pow­stanie typowego fil­mu Oscarowego odpowiedzial­ny jest w dużym stop­niu Har­vey Wein­stein który stworzył taki metr z Sevres pro­dukcji Oscarowej. Film powinien zaw­ier­ać wąt­ki biograficzne, było­by dobrze gdy­by miał w sobie jakichś bry­tyjs­kich aktorów, powinien być wzrusza­ją­cy ale pod­nosząc na duchu, może pod­nosić kwest­ie mniejs­zoś­ci ale w taki sposób który nie wys­traszy więk­szoś­ci wid­owni. Co praw­da Wein­stein zgar­nął w ostat­nich lat­ach mniej Oscarów niż prag­nął ale nawet w tym roku film przy­go­towany wedle takiego przepisu (Lion) zdobył kil­ka nom­i­nacji a wcześniej był nagradzany na BAFTA.  Oczy­wiś­cie nie jest to tylko jeden przepis na film Oscarowy ale w ogóle pojaw­ia się swoista sub­kat­e­go­ria filmów które choć niekoniecznie rozpoz­nawane przez sze­roką wid­own­ię mają szan­sę dostać nom­i­nację czy nagrodę. Przyglą­da­jąc się iloś­ci kin w których moż­na obe­jrzeć pro­dukcję która wygrała Oscara za najlep­szy film z roku na rok – przy­na­jm­niej ostat­ni­mi cza­sy na liś­cie jest coraz mniej kin. Więcej – od cza­su zwycięst­wa Powro­tu Króla Oscar za najlep­szy film ani razu nie przy­padł pro­dukcji która jed­nocześnie odniosła­by sukces kasowy.  Naj­dalej od nagrodzenia fil­mu pop­u­larnego wśród wid­owni Akademia była w roku w którym wygrał Hurt Lock­er. Pokazy­wany w stanach w ok. 550 kinach. Co nawet trud­no nawet uznać za sze­roką dystrybucję.

Nie moż­na też zapom­nieć, a właś­ci­wie przede wszys­tkim trze­ba pamię­tać, że Oscary są przy tym wszys­tkim wydarze­niem branżowym, moc­no pod­szy­tym biz­ne­sowy­mi intere­sa­mi. Pod tymi wszys­tki­mi podz­iękowa­ni­a­mi dla mam, babć i fryz­jerów kryją się wcale nie tajne i nie trudne do wyśledzenia interesy firmy pro­du­cenc­kich, pro­du­cen­tów, dys­try­b­u­torów i wszys­t­kich tych którym Zło­ta Stat­uet­ka przyniesie dodatkowy zysk. I ponown­ie nie ma w tym nic złego ani strasznego, wszak ogól­nie tak jest ze wszys­tki­mi nagro­da­mi, ale ponown­ie mamy dwa prob­le­my. Pier­wszy to granie dys­try­bucją fil­mu – w sposób wyra­chowany, tak by film dostał nom­i­nację ale niekoniecznie trafił zbyt sze­roko do kin (to ryzyko które warto pod­jąć kiedy się ma stat­uetkę) drugie to granie kat­e­go­ri­a­mi fil­mowy­mi tak że obec­nie wid­zowie wiedzą, że pro­du­cen­ci wys­taw­ia­ją filmy tak dobier­a­jąc kat­e­gorie by zapewnić sobie najwięk­sze szanse. Dlat­ego cza­sem aktor pier­ws­zo­planowy nagle okazu­je się grać w swoim filmie rolę dru­go­planową. A jak jeszcze dorzucimy do tego  orga­ni­zowanie pokazów dla członków Akademii i udawanie że ich się nie przekupu­je to wszys­tko traci nie tylko sens ale i blichtr. No i ponown­ie – nie ma tu nic nowego ale im więcej o ty wiemy, tym gorzej się nam na te Oscary czeka.

Część czytel­ników może powiedzieć, że roze­jś­cie się pop­u­larnoś­ci filmów z nagro­da­mi nie jest niczym złym. Prob­lem  tym, że jeśli zepch­niemy poważne tem­aty do kilku nis­zowych tytułów których praw­ie nikt nie oglą­dał (w tym roku w przy­pad­ku niek­tórych pro­dukcji nawet Polscy dys­try­b­u­torzy uznali, że to zbyt nis­zowa pro­dukc­ja by przy­ciągnąć uwagę widzów i takie Man­ches­ter by The Sea miało w Polsce tylko sie­dem kopii) to tak naprawdę Oscary staną się bardziej pozła­caną i droższą galą nieza­leżnego kina amerykańskiego, roz­da­jąc nagrody pro­dukcjom bez więk­szego wpły­wu na sze­roko poj­mowaną amerykańską wid­own­ię i na prze­mysł fil­mowy. Jed­nocześnie to – pozornie nat­u­ralne roz­dar­cie pomiędzy kinem nagradzanym a pop­u­larnym niekoniecznie zawsze było tak oczy­wiste, żeby przy­wołać chy­ba naj­jaśniejszy moment zejś­cia się tych dwóch trendów w Titan­icu. Nagrodze­nie Titan­i­ca kilku­nas­toma nom­i­nac­ja­mi przy­ciągnęło uwagę widzów fil­mu. A widzów były rzesze bo kto przeżył rok w którym Titan­ic królował na ekranach ten wie, że nic podob­ne­go mu się w życiu raczej już nie zdarzy. Serio jak ktoś nie chci­ał obe­jrzeć Titan­i­ca musi­ał się bardziej postarać niż jak chci­ał. Tym­cza­sem w tym roku La La Land wyrów­nał ilość nom­i­nacji ale nie był w stanie wzbudz­ić takiego zain­tere­sowa­nia galą. Nie ta skala fil­mu i jego znaczenia dla amerykańskiej wid­owni. Uroczy musi­cal o Los Ange­les zda­je się bardziej trafił do serc zakochany w amerykańskiej iluzji Europe­jczyków niż do samej amerykańskiej wid­owni. Film się zwró­cił ale takim frek­wen­cyjnym hitem nie był (co nie jest jego winą – wszak to nie super pro­dukc­ja). Nie mniej nawet reko­r­dowa ilość nom­i­nacji nie zmieni fak­tu, że oglą­danie jak stat­uet­ki dosta­jąilmy których się nie widzi­ało jest mało porusza­jące. Oscary zan­otowały najniższą oglą­dal­ność od dziewię­ciu lat. Trud­no się dzi­wić, pod wzglę­dem rozpoz­nawal­noś­ci filmów doszły chy­ba do ściany – z punk­tu amerykańskiego oglą­dal­iśmy fes­ti­w­al kina niszowego.

Ktoś mógł­by zauważyć, że Oscary nagradza­jące filmy ważne społecznie to nie jest wiel­ki prob­lem. W końcu Moon­light – opowieść o doras­ta­niu czarnoskórego homosek­su­al­nego chłopa­ka w Mia­mi raczej by się nie prze­biła na nagro­dach na pro­dukc­je bardziej pop­u­larne. Prob­lem jed­nak w tym, że nagrodze­nie filmów takich jak Moon­light nie jest regułą ale wyjątkiem. Wbrew powszech­ne­mu przeko­na­niu, że do wygra­nia Oscarów wystar­czy nakrę­cić film o jakiejś mniejs­zoś­ci, więk­szość Oscarów trafia w dość bez­pieczne ręce his­torii które o reprezen­tacji mówią niewiele. Choć Inter­net zachowu­je się cza­sem tak jak­by wystar­czyło nakrę­cić film o homosek­su­al­izmie by dostać Oscara to praw­da jest taka, że Moon­light jest pier­wszym w his­torii filmem który dostał tą nagrodę pode­j­mu­jąc tem­at homosek­su­al­nej tożsamoś­ci jako cen­tral­ny dla fabuły. Inaczej sprawa wyglą­da w nom­i­nac­jach ale nom­i­nac­je liczą się tylko przed nagro­da­mi, nie po nich. A kiedy zbierze­my roz­dane nagrody wyjdą nam dużo bardziej kon­ser­waty­wne wyni­ki niż może­my się spodziewać.  Nagrod­zony kil­ka lat temu 12 Years a Slave był filmem który wywołał burzę bo „Jasne że jak ktoś nakrę­cił film o niewol­nictwie to dostał Oscara”. Praw­da jest jed­nak taka, że poprzed­ni film o niewol­nictwie który dostał Oscara za najlep­szy film miał tytuł „Przem­inęło z Wia­trem” i niekoniecznie opowiadał się po stron­ie tych którzy uważali posi­adanie niewol­ników za coś złego. A jed­nak – Oscar­om towarzyszy cią­gle pow­tarzane oskarże­nie o nad­mierną poprawność poli­ty­czną i roz­dawanie nagród wyłącznie za drażli­wy społecznie tem­at.  Co jest śmieszne kiedy mówimy o tych samych nagro­dach na których „Mias­to Gniewu” wygrało z „Broke­back Mountain”.

Czy dla Oscarów jest szansa? Zdaniem zwierza wiele zależy od kierunku zmi­an. Jeden już widz­imy – nie da się ukryć że po lat­ach królowa­nia przepisu Wein­steina powoli zaczy­na on być wyłapy­wany spośród nomi­nowanych filmów i Aka­demi­cy ale też sami wid­zowie zaczy­na­ją pod­chodz­ić do takich pro­dukcji z coraz więk­szą  rez­er­wą. Co może oznaczać, że ów ide­al­ny film Oscarowy niedłu­go w ogóle zniknie z naszego radaru. Było­by to piękne zakończe­nie pewnej epo­ki która ostate­cznie przy­p­ieczę­towała wiz­ję Oscarów jako nagród dla pewnego bard­zo określonego rodza­ju filmów. Przy czym zdaniem zwierza najbardziej zaszkodz­ił sobie sam pomysło­daw­ca który rok w rok właś­ci­wie próbował prze­for­sować ten sam film w różnych kostiu­mach. Kole­j­na – być może pozy­ty­w­na zmi­ana którą już ter­az widać, jest kon­sek­wencją pewnego odrzuce­nia fil­mu Oscarowego. Otóż po lat­ach pewnej dom­i­nacji – przy­na­jm­niej w nom­i­nac­jach, Bry­tyjczyków powoli zaczy­namy sobie przy­pom­i­nać, że w Stanach też są dobrzy aktorzy i może należało­by im dać jakąś stat­uetkę. To dobry znak – przy­na­jm­niej z punk­tu widzenia amerykańskiego kina bo zachę­ca pop­u­larnych aktorów młod­szego pokole­nia do szuka­nia ambit­nych pro­jek­tów. Wystar­czy spo­jrzeć jak szy­bko i jak daleko zaszedł Andrew Garfield w ostat­nim roku. Zresztą wyda­je się, że Oscary muszą wró­cić do pier­wszego gar­ni­tu­ru Hol­ly­wood jeśli mają budz­ić emoc­je. Jeśli spo­jrzymy na oglą­dal­ność Oscarów w ostat­nich lat­ach to górkę zal­iczyły w 2014 roku. Fil­mowo nie były jakieś szczegól­nie przys­tęp­ne (to wtedy wygrało 12 Years a Slave) ale na wid­owni siedzi­ał Brad Pitt, Jen­nifer Lawrence, Matthew McConaugh­ey, San­dra Bul­lock czy Leonar­do DiCaprio. Inny­mi słowy nazwiska amerykańs­kich aktorów które kojarzą sze­rok­ie rzesze widzów. Na tym tle tegoroczni nomi­nowani wypada­ją o tyle bla­do że poza Den­zelem Wash­ing­tonem resz­ta aktorów (nawet uwzględ­ni­a­jąc Goslin­ga który jest takim hip­ster­skim ulu­bieńcem) to trochę dru­gi Hol­ly­woodz­ki gar­ni­tur. Może się nam to podobać albo nie ale Oscary mają sens głównie jako świę­to Hollywoodzkie.

Dzień przed Oscara­mi przyz­nano Inde­pen­dent Spirt Awards. Nagrody kina nieza­leżnego. Moon­light zgar­nął tam wszys­tko co było do zgar­nię­cia. Z wynika­mi Oscarowy­mi decyz­je twór­ców i wiel­bi­cieli kina nieza­leżnego pokryły się kilkukrot­nie. I tu chy­ba leży pies pogrze­bany. Obec­ne Hol­ly­wood nie potrze­bu­je dwóch świąt kina nieza­leżnego. To czego potrze­bu­je to świę­ta kina nieza­leżnego i na tyle dużo filmów które może­my uznać za dobre i Hol­ly­woodzkie by było co nagradzać na Oscarach. W sytu­acji kiedy mówimy właś­ci­wie o tej samej puli filmów mamy do czynienia prob­le­mem głęb­szym niż spada­ją­ca pop­u­larność Oscarowej gali. Oscary sta­ją się niepotrzeb­ne bo kino które powin­ny nagradzać zani­ka. Tak moi drodzy, jeśli przyjrzymy się w ostat­nich lat­ach Oscar­om zobaczymy, że zagar­nia sobie ono coraz szer­sze poła­cie kina nieza­leżnego bo to co trafia do kin nie reprezen­tu­je poziomu wartego nagradza­nia. Długie dyskus­je o tym czy powin­no się nagradzać nom­i­nac­ja­mi filmy super bohater­skie świad­czą o tym, że gdzieś zgu­biło się kino które było­by pomiędzy przy­jem­ną komer­cyjną rozry­wką a filmem nieza­leżnym pokazy­wanym na sześ­ciuset ekranach w kra­ju. Być może nie sam wygląd gali zabi­je Oscary ale ksz­tałt obec­nego rynku fil­mowego na którym gdzieś przepadło kino środka.

W przyszłym roku Oscary będą świę­towały swo­je 90 urodziny. To kawał his­torii kina ale też pewnie moment reflek­sji nad samą nagrodą. Nagrodą która potrafiła kre­ować tytuły, nadawać nowy kurs karierom i real­nie przy­czy­ni­ać się do zmi­an w fil­mowych tren­dach. Ale też nagrodą która z racji swo­jej wielkoś­ci i prestiżu, nie może stać się kole­jnym wydarze­niem, które nie ma na siebie pomysłu. Prob­lem w tym, że same się Oscary nie uratu­ją, tym co naprawdę je uratu­je mogą być filmy które jed­nocześnie będą miały wystar­cza­jącą wartość artysty­czną by je docenić  i będą przy­cią­gały widzów do kin. Bez takich pro­dukcji Oscary w ciągu kilku lat mogą się zamienić w smutne wydarze­nie które nie ma więk­szego wpły­wu na amerykańską kine­matografię. Zresztą już są na tym kur­sie. Było­by żal – cho­ci­aż­by dlat­ego, że są one sym­bol­em tego ostate­cznego Hol­ly­woodzkiego osiąg­nię­cia fil­mowego, do którego moż­na dążyć.  Tak więc niska oglą­dal­ność Oscarów w tym roku to nie wina pomy­lonych kop­ert, słabego prowadzącego, czy nawet fak­tu, że pier­wszy raz w his­torii nagrod­zono film o czarnoskórym homosek­su­al­iś­cie. Oscary przeży­wa­ją kryzys bo nie da się ukryć że amerykańskie kino pop­u­larne nie ma na siebie poważniejszego pomysłu. Co jest dużo bardziej niepoko­jące niż źle wyczy­tana nazwa filmu.

Na koniec reflek­s­ja która naszła zwierza po przeczy­ta­niu wczo­ra­jszych komen­tarzy do gali Oscarowej. Poza prob­le­ma­mi wynika­ją­cy­mi z samej mechani­ki dzi­ała­nia prze­mysłu fil­mowego widać olbrzymią nieufność do nagród. Przeko­nanie, że twór­cy gali zro­bią wszys­tko by pod­nieść oglą­dal­ność a cała cer­e­mo­nia jest w pewien sposób ustaw­iona wyda­je się być dobrą miarą pewnej zmi­any pode­jś­cia do całego wydarzenia. Widząc i wiedząc zbyt wiele, zna­jąc mech­a­nizmy i nie darząc sym­pa­tią zakulisowych gier pro­du­cen­tów zaczęliśmy patrzeć na Oscary z nieufnoś­cią i niechę­cią. Zami­ast wejść na jeden wieczór do świa­ta pięknie wykre­owanego Hol­ly­wood sta­je­my przed spek­tak­lem którego zasady nie tylko znamy ale też czu­je­my się oszukani, że ktoś nam wmaw­ia że to rzeczy­wis­tość. Ta zmi­ana postawy wid­owni jest nie do pow­strzy­ma­nia w świecie Inter­ne­tu i social media. Nie wyda­je się, żeby Oscary mogły jako wydarze­nie dłużej ignorować  zmi­anę postaw wid­owni.   Jaka będzie odpowiedź? Trud­no orzec. W każdym razie miejmy nadzieję, że przekon­amy się przed 100 roz­daniem nagród. O ile w ogóle do niego dojdzie.

Ps: Zwierz zdał sobie sprawę, że niek­tóre obserwac­je które tu zawarł w pewnym stop­niu pokry­wa­ją się z tym co może­cie znaleźć w filmiku „Oscar Bait” Chez Lind­say. Musi­cie wierzyć zwier­zowi na słowo, że też sam z siebie wiedzi­ał to co mówi autor­ka filmu.

17 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online