Dlaczego w ogóle oglądamy seriale. Czytamy książki. Siedzimy w kinie na seansie. Pytanie pierwsze najprostsze i sprawiające sporo trudności. Zwierz postanowił że nie ma lepszego dnia niż wtorek by spróbować na nie odpowiedzieć. Oczywiście wie, że inni na nie odpowiedzieli lepiej, ale postara się odpowiedzieć wedle własnych intuicji. Co nie oznacza, że nie jest świadomy innych bardziej … przemyślanych odpowiedzi.
Po pierwsze zwierz zauważył przez wszystkie lata swojego zainteresowania kulturą popularną, że zanurzanie się w świat fikcji traktuje jako przeciwwagę dla świata realnego. Stąd też napomnienia by nie marnować czasu – a to przed telewizorem, a to nad powieścią (kiedy powstały powieści traktowano je jako równie szkodliwe co potem seriale czy telewizję) czy w kinie. Wedle tego schematu to co dzieje się rzeczywiście jest ważne, to co dzieje się w świecie fikcji stanowi jakąś przyjemniejszą dla czytelnika alternatywę. Alternatywę która jest jednocześnie ucieczką. Ucieka się w książki czy filmy by nie stanąć oko w oko z rzeczywistością. Nawet w kulturze mamy pewien obraz dziewczyny (rzadziej chłopaka – chyba że chodzi o gry komputerowe) która bojąc się życia chodzi wszędzie z książką. Książka ma być miejscem do którego uciekamy do problemów, świat serialu czy filmu ma być światem znanym i bezpiecznym pozwalającym uciec od problemów, zastąpić swoje dramaty cudzymi. W tej interpretacji istnieje dobra dawka kultury i dawka nadmierna która sprawia, że człowiek nie ma czasu żyć wedle pewnej z góry ustalonej rozpiski. W najbardziej brutalnym podziale istnieje prawdzie życie które składa się z przeżywania i to udawane – gdzie tylko o nim czytamy. Ponownie dość popularnym tropem jest odrywanie człowieka od czytania i przenoszenie go w świat gdzie może realizować swoje wizje.
Zdaniem zwierza ten podział nie ma sensu. Po pierwsze – jeśli oddalimy się od świata fikcyjnego schematu tak naprawdę jednostek które porzucają swoje życie dla świata fikcji nie ma tak dużo. Ale nawet nie o to chodzi. Załóżmy że ktoś preferuje świat fikcyjny nad prawdziwy. Zwierz ma poważny problem z uchwyceniem tego czym jest prawdziwy świat dla osoby czytającej książkę czy oglądającej film. Jest złudnym założeniem, że czynność czytania czy oglądania może być automatycznie zastąpiona każdą inną. To nie jest tak, że kiedy zwierz siedzi w domu i czyta książkę to w jakiś sposób marnuje czas który mógłby spędzić na żeglowaniu. W istocie w każdej chwili dnia mamy bardzo ograniczony wybór możliwości. Możemy pracować, bawić się, poświęcać czas rodzinie czy nauce. Nie oznacza to jednak, że kiedy wybieramy czas odpoczynku możemy skorzystać ze wszelkich możliwych form aktywności. Wręcz przeciwnie najczęściej możemy wybierać z kilku. I teraz zwierz ma pytanie czy spacer po okolicy na pewno zawsze oznacza lepiej przeżyte popołudnie (z punktu widzenia doświadczenia a nie zdrowotnego) niż popołudnie z książką. Oczywiście istnieje możliwość że w czasie spaceru dostaniemy nagłej epifanii i postanowimy zmienić swoje życie. Ale równie dobrze owej nagłej epifanii możemy dostać nad książką. Zwierz zajmuje się oczywiście pewną kwestią techniczną ale istotną o tyle,że dla wielu osób nadal przebywanie z kulturą jest marnowaniem czasu. Czasu który ich zdaniem można spędzić lepiej. I tak pewnie w jakimś ogólnym zarysie spraw każdy czas można spędzić lepiej. Ale w jednostkowych sytuacjach – niekoniecznie. Zresztą zwierz w ogóle ma problem z określeniem marnowanie czasu. Jest w nim za dużo domyślnego przeznaczania czasu – zwykle okazuje się, że czas jest po to by móc go spędzić pracując. I choć prac nie hańbi i jest bardzo miła to raczej nie powinna nigdy stać się głównym przeznaczaniem naszego czasu. Albo inaczej – możliwość przeznaczenia czasu na cokolwiek innego należy traktować jako luksus i zawsze z niego korzystać jeśli nadarza się okazja.
Ale wróćmy na chwilę do kwestii oddzielania prawdziwego od fikcyjnego. Kultura oferuje widzom może i nieprawdziwe sytuacje czy nieprawdziwe postacie ale prawdziwe emocje. Czasem nawet oferuje ich za dużo, czy wymusza je w najprostszy sposób ale nie da się uniknąć dość prostej konkluzji że jak płaczesz ze wzruszanie jako czytelnik czy widz to niezależnie od tego czy płaczesz nad tragedią ludzkości czy szopem żegnającym się z gadającym drzewem to emocje są prawdziwe. Nie dla wszystkich emocje związane z kulturą są zjawiskiem dobrym. Sporo krytyków uważa że to najprostszy sposób odbioru kultury nie zmuszający odbiorcy do intelektualnego rozbioru dzieła. Ale zwierz przez chwilę będzie owych emocji bronił. Wzruszenie, złość, zawód czy radość nie są wcale aż tak mocno wpisane w nasze życie codzienne. Wręcz przeciwnie wydaje się, że przez większość czasu pozostajemy na pewnym emocjonalnym (wybaczcie anglicyzm) stand by – poziom naszego życia jest mniej więcej taki sam. Nawet jeśli emocje dostarczane przez kulturę są płaskie to jednak są – pozwalają przypomnieć sobie jak szeroka jest skala tego co może się z nami dziać. Zresztą to ciekawe – jak kultura pozwala oswoić smutek – kiedy czujemy go w sposób zapośredniczony, gdy nie dotyczy bezpośrednio naszego życia ale jakoś się w nim trenujemy ilekroć umiera nam postać czy – co zdarza się częściej – kończy się książka. Dobrze jest sobie raz na jakiś czas popłakać – chociażby ze wzruszenia że Lessie w końcu trafiła do domu. Chociażby po to by przypomnieć sobie, że takie emocje mamy.
Jednak nie o same emocje chodzi. Chodzi też o doświadczenia i przeżycia. Prawda jest taka, że nie wszystko nam się w życiu przydarzy. Nie będziemy polować na smoki, nie zostaniemy kapitanem statku (ok może część z was zostanie. Powodzenia!), nie będziemy królem (OK ponownie – wasza książęca mość bardzo się cieszę że czytasz bloga zwierza). Nasza skala ludzkich doświadczeń jest dość wąska – część z nas nie będzie rodzicami, prawie wszyscy pozostaniemy przy przypisanej nam płci i nie wszyscy ruszymy się z domu. Tylko skromny procent będzie miał w głowie przemyślenia warte tego by podzielić się nimi ze światem. Książki w jakiś sposób rozszerzają nasze doświadczenie. Zwierznie twierdzi że czytanie o byciu matką jest tym samym co bycie matką. Nie ale niewątpliwie świadomość istnienia problemów, przeżyć czy emocji osoby w takiej sytuacji jest możliwa do zrozumienia jeśli spotkamy się z taką osobą przez kulturę. I dalej – podobnie jest z miejscami w których nie będziemy czy nawet z prostymi doświadczeniami które jeszcze nie były naszym udziałem. Obcowanie z kulturą pozwala dopisać się do takiego ogólnego faktu bycia człowiekiem – chociażby przez oglądanie czy czytanie jak to jest być kimś zupełnie innym. Co jest jakby nie patrzeć niesamowite kiedy się o tym pomyśli – te wszystkie wymyślone przez ludzi sposoby na to by pozostając w jednym miejscu przenosić się w czasie i przestrzeni. Oczywiście warto też zbierać własne doświadczenia życiowe, ale dlaczego mamy się ograniczać tylko do tego co jest dla nas łatwo dostępne? Wtedy to dopiero prowadzimy nudne życie zamknięci w świecie tylko tego co może się nam przydarzyć. A wbrew słowom piosnki, nie wystarczy marzyć by zdarzyło się nam wszystko.
Ale nie chodzi tylko o to by być kimś innym. Chodzi też o ciągłe zadawanie sobie pytań co nas łączy, jakie są główne problemy ludzi i ich dylematy. Większość z nas nie musi podejmować w życiu decyzji trudnych czy graniczących z niemożliwymi. Skala naszych dylematów moralnych może się różnić ale w wielu przypadkach będzie raczej ograniczona. Podobnie jak nasza refleksja nad światem – chociażby dlatego, że ogranicza się wyłącznie do naszego punktu widzenia a my sami jesteśmy – czy tego chcemy czy nie ograniczeni (nawet jeśli bystrzy). Kultura rozszerza nasze postrzeganie świata. Ilekroć widząc coś przywołuje się cytat z filmu czy z książki oznacza to, że właśnie element świata z którego opisaniem mielibyśmy problemy, znalazł odpowiednie słowa. Albo że dostrzegliśmy coś co wcześniej by nam umknęło, tylko dlatego że ktoś inny zwrócił naszą uwagę. Zwierz nie wie jak często przywołujecie jakieś fikcyjne postawy w podejmowaniu ważnych decyzji, ale właściwie nie ważne jest kto co zdecydował ale że wiecie iż istnieje możliwość podjęcia takiej decyzji. I co więcej możecie się z nią zgadzać lub nie. Co z kolei jest doskonałym wyzwaniem dl nas samych. Zbyt często pozwalających sobie na beztroskę nie myślenia tylko dlatego, że nikt od nas tego nie wymaga. I tu zwierz podzieli się z wam refleksją która niekiedy go nachodzi – otóż nawet w średnich serialach telewizyjnych zdarzają się wybory bohaterów, czy pewne ich zachowania które mogą stać się kołem zamachowym głębszej refleksji. Co właściwie oznacza, że choć uczciwy jest podział na kulturę wysoką i niską, to nie znaczy to,że nie można się złapać na głębszej refleksji oglądając sitcom. Zdaniem zwierza największą rolę odgrywają tu predyspozycje widza a niekoniecznie wartość materiału wyjściowego (choć zwierz się zgadza że istotnie bywają teksty które do myślenia pobudzają zdecydowanie bardziej, choć nie mają na to monopolu)
Przy czym warto zauważyć że tak naprawdę pierwszą przyczyną nie jest ucieczka od rzeczywistości tylko próba jej nasycenia. Człowiek pozostawiony sam sobie często zacznie z nudów sam sobie coś opowiadać. Ci obdarzeni większą wyobraźnią stworzą światy fantastyczne, ci mniejszą będą szukać innych scenariuszy własnego życia. Jednak potrzeba jest podobna. Nasycenia własnego życia treściami które niekoniecznie znalazłyby się tam same z siebie. Innymi słowy gdy jedziesz w tramwaju i czytasz książkę nie chodzi o to by uciec od rzeczywistości ale o to by nie wypełnioną jakimiś pasjonującymi doświadczeniami rzeczywistość wypełnić treścią. W końcu zdarza się, że przez te pół godziny zdarzy się w książce coś strasznego – a tramwaj łagodnie przejedzie swoją trasą. Rzeczywistość nie jest tu czymś od czego trzeba uciec – jest po prostu nudna i trzeba ją napełnić. Choć oczywiście zdarza się że w sytuacji trudnej sięga się po książkę czy film. Ale ponownie wydaje się, że nie koniecznie chodzi o sam fakt uciekania ale pewnego wyrównywania rzeczywistości. Innymi słowy – jeśli tu dzieje się źle a tam dobrze, to razem jesteśmy gdzieś w sytuacji gdzie funkcjonowanie jest znośne. Z obserwacji zwierza wynika, że to tylko próba dążenia do pewnej równowagi, nie koniecznie do zanegowania rzeczywistości. Pod tym względem „ucieczkę” w kulturę należałoby traktować jak domową medycynę – która tym razem leczy nie ciało a …. no właśnie zwierz chciałby powiedzieć duszę ale pewnie znaleźli by się tacy co kręcą nosem na takie określenie. Powiedzmy więc ducha i niech każdy czyta jak chce.
W kampaniach promocyjnych zachęcających do czytania kładzie się nacisk na wartość intelektualna lektury, na poszerzanie horyzontów językowych na pewne funkcjonalne traktowanie czytania. Czytaj bo będziesz mądrzejszy mówią głowy w telewizorze. Ale prawda jest taka że szukając odpowiedzi po co i dlaczego mielibyśmy odwracać się do rzeczywistości potencjalny uzyskany dzięki temu rozwój intelektualny wydaje się być na szarmy końcu. Albo inaczej. Wydaje się być miłym efektem ubocznym naszych działań. Prawdziwa odpowiedź na pytanie po co i dlaczego wydaje się bliższa hasłu – Czytaj bo masz tylko jedno życie, czytaj bo zawsze będziesz tylko jedną osobą (póki co). Innymi słowy – czytaj bo zmusza cię do tego rzeczywistość. Oczywiście można to rozszerzyć na inne przejawy kultury i hasło będzie równie prawdziwe. Bo rzeczywiście wydaje się, że rzeczywistość zmusza nas do tego byśmy szukali sobie jakiegoś sposobu by ją poszerzyć. Określenie rozszerzona rzeczywistość odnosi się do świata w którym istotną rolę odgrywają telefony i smartfony, ale wydaje się, że to określenie idealnie pasuje co rzeczywistości poszerzanej przez kulturę. Bo przecież tak jest. Kultura a właściwie fikcja ciągle wcina się w rzeczywistość. Wcale jej nie negując tylko rozszerzając. Co jest działaniem fascynującym i trochę magicznym. Oraz dużo bardziej przydatnym człowiekowi niż poszerzone dzięki lekturze słownictwo.
Zapewne należałoby dodać, że ta nasza potrzeba rozszerzania rzeczywistości jest czymś niesłychanie mocno zakorzenionym w nas jako ludziach. Trudno znaleźć coś bardziej łączącego gatunek ludzki niż słabość nie tylko do opowiadania ale i do słuchania historii. Oczywiście są różne narracje, sposoby opowiadania i przekazywania treści ale ostatecznie nawet bardzo prawdziwe historie nabierają cech fikcji. Chociażby w momencie kiedy wybierzemy dobrych i złych, naszych i przeciwników. Skoro taka potrzeba w nas istnieje musi być konieczna do przeżycia. Czy to dlatego, że przenosi jakąś przydatną mądrość czy dlatego,że jesteśmy tak skonstruowani że dusimy się w swojej jednostkowości- to już zwierz nie jest w stanie odpowiedzieć. Pewnie część naszej słabości do opowieści wynika z bardzo prostego unikania nudy czy z partykularnych potrzeb jednostek w grupie (które wykorzystują opowieści do własnych celów). Ostatecznie jednak jedno jest pewne. Marnowanie czasu na kulturę może oznaczać czerpanie z życia równie intensywnie co przeżywanie wszystkiego samodzielnie. W każdym razie zwierz nie zna lepszego sposobu by kogoś zadźgać, otruć i zasztyletować i nie trafić przy okazji do więzienia. A to dopiero początek możliwości.
Zwierz bardzo dobrze wiedział co chciał powiedzieć kiedy zaczynał pisać ten tekst ale teraz nie jest to dla niego już tak jasne. Oczywiście zwierz naprawdę nie jest ani tak głupi ani tak bardzo arogancki by nie wiedzieć, że jest to tekst pełen banałów. I dobrze znanych nam rozmyślań. No ale czasem każdy musi sobie pewne rzeczy ułożyć sam w głowie. Tym razem zwierz zdecydował się na taki tekst ponieważ uderzyło go jak trudno sobie odpowiedzieć na tak proste pytanie jak – dlaczego TO robisz. Biorąc pod uwagę, że zwierz spędza nad różnymi dziełami kultury mnóstwo czasu jest całkiem dobry moment by zastanowić się nad odpowiedzą. Nawet jeśli do końca nie ma się pewności co tak właściwie chce się powiedzieć. Być może to właśnie jest ten znak, że szuka się odpowiedzi na pytania najważniejsze.
Ps: Zwierz jedzie pod koniec lipca na występy objazdowe do Trójmiasta. Poza obecnością na Balticonie zwierz znajdzie się też na See Bogers gdzie będzie brał udział w panelu „Dlaczego nikt nie czyta twoich wpisów o kulturze”. Zwierz będzie bardzo ciekawy odpowiedzieli
Ps2: Wiecie, że istnieje coś takiego jak „kryzys środka wpisu” zdarza się zwierzowi niemal codziennie i mniej więcej w środku wpisu zwierz odnosi wrażenie, że wszystko nie ma sensu. Zwierz wczoraj napisał cały drugi wpis z tego powodu. Ostatecznie jednak zdecydował się opublikować ten by nie śnił mu się po nocach