Zwierz musi na chwilkę odpocząć od recenzji filmowych i serialowych bo czuje się lekko znużony własnymi tekstami. Dlatego dziś dla odprężenia a może czując już lekkiego ducha nadchodzących świat, zwierz wymienia swoje ulubione (jak na razie) gry planszowe. Jednocześnie może to będzie dobra podpowiedź dla tych którzy chcieliby kupić komuś planszówkę ale niekoniecznie wiedza jaką.
Kiedy zwierz podzielił się swoją listą z osobą, która w gry planszowe gra długo i interesuje się mechanizmem gier, okazało się, że jest ona śmieszna bo zawiera bardzo zróżnicowane gry, które niewiele łączy. Można więc powiedzieć że zwierz ma bardzo eklektyczny gust. Ale prawda jest taka, że zwierza w przypadku gier najbardziej interesują dwa czynnik. Pierwszy to taka zwykła przyjemność z rozgrywki, druga możliwość obudowania rozgrywki narracją (czy dowcipnymi uwagami) która dla zwierza czasem jest ważniejsza niż sama gra.
7 cudów świata – chyba moja ulubiona ze wszystkich gier planszowych, jedna z niewielu w którą zwierz jest gotów grać z dowolną ilością dodatków. O co chodzi? Każdy z graczy wybiera sobie jedną cywilizację i stara się zbudować swój „cud”, jednocześnie musi zdobywać surowce i może wykładać karty które zapewniają mu potrzebne materiały, punkty, siłę wojskową itp. Gra jest strategiczna ale nie ma jednej strategii zwycięstwa. Czasem można wygrać nie stawiając cudu, czasem opłaca się prowadzić wojny, czasem stawiać na naukę. Dlaczego zwierz lubi grę? Po pierwsze dlatego, że doskonale się bawi kiedy np. Rzym nie może wydać wojny Konstantynopolowi bo tamten wystawił Gołąbka Pokoju, albo kiedy Egipcjanie nie zajmują się niczym innym tylko stawianiem piramid. Jego wewnętrzny historyk nieco chichocze. Poza tym to gra która nawet z licznymi dodatkami nie staje się trudniejsza czy dużo bardziej skomplikowana. Jest za to bardzo przyjemna bo dostajemy dużo punktów i w każdej turze mamy sporo możliwości ruchu. Przy czym zdaniem zwierza naprawdę opłaca się kupić dodatek z liderami bo to jest bardzo śmieszne kiedy połączymy charakter wybranych postaci historycznych z ich specjalnymi zdolnościami.
Jeśli kupicie grę ze wszystkimi dodatkami to uwaga, może wam być potrzebny kolejny stół bo jeden może nie starczyć
Splendor – zwierz uwielbia tą grę bo jest bardzo prosta. Nie ma nawet planszy jedynie karty do gry i specjalne ciężkie żetony symbolizujące zdobywane klejnoty. Gra ma wiele zalet, po pierwsze naprawdę jej zasady można wyjaśnić w pięć minut, po drugie, niesłychanie szybko się ją rozstawia i zbiera, po trzecie nie gra się długo więc w czasie jednego posiedzenia można zagrać, zrewanżować się za przegraną i dojść do remisu. To doskonała gra żeby ją komuś podarować bo naprawdę trudno sobie wyobrazić żeby ktoś nie poczuł takiej prostej przyjemności zdobywania co raz to nowych klejnotów i kupowania za nie co raz to lepszych kart. Oczywiście można grę nieco skomplikować i grać strategicznie, ale jeśli po prostu dość automatycznie wykonujecie pewne ruchy to też nie będziecie się źle bawić. W każdym razie to jest jedna z tych gier którą warto mieć nawet jeśli się nie jest urodzonym graczem bo sprawdzi się nawet wyciągnięta dla znudzonych gości w trakcie większej imprezy. No i można się raz na zawsze nauczyć który klejnot jak wygląda i jak się nazywa. Poza tym, serio jak można nie lubić gry w której kupuje się drogocenne kamienie szlachetne.
Gra nadaje się idealnie do edukowania bliskich które klejnoty są bliskie naszemu sercu. Kto wie kiedy im się ta wiedza przyda
Lords of Waterdeep – to jest gra w której zwierz się całkowicie zakochał. Z wielu powodów. Po pierwsze rzeczywiście m świetne pudełko, wszystko się w nim mieści itp. PO drugie ta gra, gdzie jest się jednym z władców miasta ma cudowne założenie. Z jednej strony każdy gracz wykonuje zupełnie jawne zadania które są potrzebne żeby zdobywać punkty a co za tym idzie wygrać. Ale każdy z graczy ma też własne, ukryte przed innymi zadanie które stara się realizować i to tak by inni nie zorientowali się co on tak właściwie robi. Jeśli dobrze zagramy w grę to pod koniec może się okazać że kiedy nikt nie patrzył dorobiliśmy się mnóstwa punktów. Poza tym gra jest naprawdę ładna i polega na tym by nie tylko grać na swoją korzyść ale też przewidzieć co będzie potrzebne naszym przeciwnikiem. Do tego w grze są karty intrygi które pozwalają na zagrania przeciwko innym graczom. Są przy tym często dowcipne. To dokładnie jedna z tych gier w których zawsze zdarza się gracz który siedzi niepozornie i nic nie mówi a potem okazuje się, że wygrał ze wszystkimi i ma milion punktów więcej i trudno powiedzieć jak to się stało.
To nie tylko fajnie zaprojektowana gra ale przede wszystkim super zrobiona. Serio wszystkie elementy sprawiają przyjemność nawet jeśli się tylko na nie patrzy
Fauna – to jest gra którą trzeba koniecznie wyciągnąć na koniec wieczoru, kiedy nikomu nie zależy na wygranej a wszystkim na dobrej zabawie. Gra polega na tym, ze dostajemy bardzo ogólne wiadomości o różnych egzotycznych zwierzętach i musimy zgadnąć gdzie mieszkają, jakiej są wielkości i ile ważą. Co ciekawe, dostajemy punkty także za bliskie trafienie np. tuż obok miejsca gdzie zwierze mieszka. Czyli jeśli ktoś obstawia że zwierzę mieszka w Indiach nie pozostaje nam nic innego jak obstawić że mieszka w Ocenie Indyjskim i czekać na punkty za niebezpośrednie trafienie. Gra jest urocza głównie dlatego, że w pewnym momencie na skutek licznych strategii oraz prób wychodzą nam węże żyjące na dnie oceanu które ważą około 5 kilogramów i mają 10 metrów. I to właśnie dlatego gra jest tak przeurocza .Jeśli tylko nie gra się na wygraną (wtedy trudno się powstrzymać od skorzystania z google) a na dobrą zabawę to fauna nie tylko nieco nas wyedukuje w miejscach występowania dziwnych zwierząt Przede wszystkim jednak ważne jest poczucie humoru graczy. Jeśli wszyscy umieją się śmiać z siebie i ze swoich błędów, wtedy jest naprawdę przyjemnie.
Fauna jest w sumie tym zabawniejsza im bardziej się mylicie
Sentinels of the Multiverse – absolutny hit w sercu zwierza. Gra kooperacyjna której twórcy co prawda bardzo nawiązują do istniejących super bohaterów ale nie korzystają z żadnego istniejącego. Dlaczego? Bo to gra od pasjonatów dla pasjonatów więc bez konieczności sięgania po prawa autorskie, można stworzyć postać która będzie przypominała Batmana ( w tym wydaniu to dziewczyna) czy Kapitana Ameryki. Cała gra jest pod tym względem cudowna, łącznie z cytatami z nieistniejących komiksów obecnymi na kolejnych kartach. Zresztą to gra dowcipna która ma np. tyle odwagi by wprowadzić postać podobną do Dedpoola i pozwolić jej łamać czwartą ścianę. Jest to jednocześnie gra kooperacyjna polegająca na tym, że na początku rozgrywki wybiera się przeciwnika, bohaterów i miejsce gdzie rozgrywa się konflikt. Potem zaś bohaterowie wszyscy razem starają się pokonać tego złego. Trochę jakby rozgrywać finał Avengerów. Prawdziwa zabawa zaczyna się wtedy kiedy gracze naprawdę jednoczą siły i pomagają sobie wzajemnie. Do tego fajne jest to, że nawet gracz który zginie nadal może wspomagać grupę. Ogólnie to gra doskonała zarówno wtedy kiedy towarzystwo się dobrze zna jak i wtedy kiedy właśnie chce się poznać. Zwierz gra też (nadal) jedna kampanię która do kolejnych potyczek dodaje także tło fabularne, co dodatkowo jest bardzo zabawne. Jedyny minus gry to fakt, że jest po angielsku. Niby nic ale czasem kiedy się szybko gra i czyta można źle odczytać instrukcję (zwłaszcza skrótowo napisaną) i to wpływa na rozgrywkę. Poza tym nie można w nią grać bez pewnego stopnia koncentracji. Ale jeśli będziecie mieli kiedyś okazję zagrać to bardzo zwierz poleca. I warto zaznaczyć, im więcej dodatków tym lepiej.
Gry kooperacyjne chyba należą do ulubionych zwierza, bo wtedy działania innych graczy mogą przyczynić się do zwycięstwa zwierza. A to zawsze jest miłe
K2 – Zwierz już o tej grze pisał w swoim wpisie o planszówkach, ale nadal poleca. To gra w której wchodzi się swoim pionkiem na K2, warunki pogodowe są niesprzyjające więc można zginąć, do tego są dwa podejścia jedno letnie i zimowe, w tym zimowym jest zdecydowanie trudniej. Na czym polega przyjemność? Otóż to jest dokładnie taka gra gdzie najlepiej nadać pionkom imiona i zamiast koncentrować się na tym kto wygra opowiadać sobie smutne albo wesołe historie konfliktów między himalaistami. Jasne nie wszyscy będą chcieli grać z taką „dopisaną” do gry historią ale serio zasada że w stawianych przez graczy namiotach (pozwalają przetrwać) nie mogą odpocząć wspinacze innych graczy aż prosi się o jakąś dramatyczną historię. Poza tym K2 jest jedną z tych gier w których ma się wrażenie, że naprawdę jest trudno. Co z jednej strony jest frustrujące ale z drugiej, niekoniecznie bo jak się nie wygra to żaden dyshonor czy smuteczek.
Zwierz chyba nigdy nie zbliży się bardziej do himalaizmu
Magnaci – ogólnie zwierz musi powiedzieć, że Magnaci bawią go z jednego powodu – nie ma nic lepszego niż robienie historycznych aluzji i dowcipów nad planszą do gry a Magnaci nadają się do tego doskonale. Co prawda historia nie idzie w nich dokładnie takim torem jak powinna ale za to można się nieźle pośmiać. Do tego jest to gra gdzie nie tylko opłaca się grać dla siebie ale też knuć i intrygować przeciwko innym i rozgrywać ich słabości na własną korzyść. Czyli naprawdę zachowywać się jak typowy szlachcic. Poza tym gra ma kilka zróżnicowanych i fajnych stadiów – zwłaszcza początek gdy gracze „obstawiają” różne funkcje które dają potem przywileje w czasie gry, robi się ciekawie i strategicznie. Ogólnie całość daje mnóstwo radochy choć jest to jedna z tych gier którą oskarża się o psucie dobrych relacji między znajomymi. No cóż zupełnie jak Magnateria.
Pod koniec gry znajomi ze sobą nie gradają i mają do siebie pretensje. To naprawdę gra doskonała
Eldritch horror– zwierz nie jest w fandomie wielbicieli prozy Lovecrafta ale musi przyznać, że ta gra go zauroczyła. Gra się tu grupą bohaterów którzy razem walczą o to by na ziemię nie powrócili wielcy przedwieczni. Gra jest przede wszystkim bardzo dopracowana i po prostu piękna. Do tego ma mnóstwo nawiązań i do prozy Lovecrafta i do innych dzieł kultury popularnej. Zwierzowi podoba się w grze kilka spraw, po pierwsze rozgrywka trwa dość długo co oznacza, że można się naprawdę wczuć i zżyć z bohaterami , po drugie przy dobrze ułożonej drużynie można się podzielić funkcjami tak, żeby grać jak najbardziej efektywnie. No i ponownie nie jest to gra szczególnie łatwa, co daje mnóstwo satysfakcji kiedy się w końcu wygra. A strategii jak wygrać jest sporo i bardzo zależą przeciw komu konkretnie gramy. Ogólnie nie sposób się tu nudzić a jednocześnie można się bardzo wyspecjalizować w jakiś bardzo konkretnych działaniach na rzecz grupy.
Jedna z najładniejszych planszówek w jaką zwierz grał. Jej jedyny minus to fakt, że rozgrywka potrafi trwać dobre trzy godziny. Niektórzy mówią minimum.
Dominion – gra która daje tyle satysfakcji z samej rozgrywki że to aż nieprzyzwoite. Gra polega na budowaniu talii, dopiera się karty, które pozwalają zdobyć pieniądze, punkty i przede wszystkim kupić inne karty. Dokupuje się więc kolejne elementy talii aż w końcu udaje się stworzyć talię idealną która pozwala np. wyłożyć kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt kart na raz. Jasne celem gry jest zdobycie odpowiedniej ilości punktów ale nie o to chodzi. Szczęście daje właśnie nie samo zwycięstwo ale moment kiedy okazuje się, że skonstruowana przez nas talia „działa” i pozwala nam na bardzo długi i bardzo zyskowny ruch. Teoretycznie może się to wydawać trudne i wymagające wielkiej taktyki i myślenia, ale tak naprawdę wcale aż tak trudno nie jest. Wręcz przeciwnie dość szybko można się zorientować jaką kartę trzeba jeszcze dokupić i czego brakuje. To jedna z tych gier które właściwi nie mogą się znudzić, bo kombinacji kart jest mnóstwo, możliwości zagrań też a przyjemne jest właśnie samo granie.
Dominion to gra w którą przede wszystkim bardzo przyjemnie się gra. Tak to brzmi śmiesznie ale nie o każdej grze można to powiedzieć
Zwierz obiecał dziesięć gier ale poprzestał na 9 bo jest – jak to często bywa w przypadku zwierza bardzo ciekawy co wy byście dopisali. Zwierz nie uwzględnił tu takich evergeenów jak Osadnicy z Catanu (zawsze bardzo fajni) czy Carcassone bo ma wrażenie, że naprawdę wszyscy już w te gry wcześniej czy później grali. Podobnie jak np. w Dixit. W każdym razie zwierz odkrywa świat planszówek i jest mu z tym bardzo dobrze. Gdybyście chcieli rzucić okiem na jakieś nowsze gry to niedawno Trefl przesłał zwierzowi do recenzji grę Boss Monster, nawiązującą grafiką do pikselowych gier komputerowych. To taka sympatyczna gra – raczej imprezowa, która ma tą zaletę, że ponownie nie zajmuje dużo miejsca i polega na całkiem sympatycznym budowaniu podziemi po których poruszają się bohaterowie. Przyjemne jest to, że tym razem gra się po stronie potwora a nie bohaterów. Gra jest fajna i prosta w obsłudze, ponownie dla takich niekoniecznie zafascynowanych światem gier planszowych. W każdym razie zwierz poleca – zwłaszcza w okolicach obdarowywania się mniejszymi prezentami na Mikołajki. Zwłaszcza że podarowanie komuś gry ma tą zaletę, że od razu można z nim zagrać.
Ps: Zwierz nadal ogląda Jessicę Jones ale niedługo skończy i skrobnie kobylasty tekst.