Home Ogólnie Warkocze Lady Makbet czyli Szkocka sztuka znów wygrywa

Warkocze Lady Makbet czyli Szkocka sztuka znów wygrywa

autor Zwierz
Warkocze Lady Makbet czyli Szkocka sztuka znów wygrywa

Mak­bet to trud­na sztu­ka. A może przek­lę­ta. Sztu­ka której imienia nie moż­na wymaw­iać. Kiedy się uda, niemal czuć zapach krwi na ciele zasztyle­towanego króla Szkocji, i sły­chać szum pod­chodzącego pod mury zamku lasu. Jeśli się nie uda, dosta­je­my prostą his­torię  o kłamst­wie i mordzie, które zawsze się mści. Najnowszy Mak­bet sta­je gdzieś pomiędzy tymi dwoma biegu­na­mi. Las nie szu­mi tylko płonie, ale trud­no w rysach Fass­ben­dera dostrzec Szkock­iego bohat­era. Choć kto wie, może właśnie tak ma być.

Wheres-Mel-Michael-Fassbe-009

Wzual­nie nowy Mak­bet to film bard­zo efek­towny. Choć nieste­ty cza­sem też efekciarski.

Otwier­a­jące film sce­ny są właś­ci­wie nieme. Odziani w czerń dworzanie Mak­be­ta żeg­na­ją dziecko.  Ten otwier­a­ją­cy film kadr, z małym, martwym dzieck­iem leżą­cym wśród odzianych w czerń ludzi wyz­nacza nas­trój fil­mu. Jeśli było jakieś szczęś­cie czy radość to skończyło się wcześniej  i ter­az nad ponury­mi kra­jo­braza­mi Szkocji unosi się tylko smutek i melan­cho­lia. Zaraz potem prze­chodz­imy do bitwy. Także niemej i krwawej, posza­tkowanej, niere­al­nej, to przyśpiesza­jącej to zwal­ni­a­jącej. Z tej pier­wszej ciszy i chao­su wychodzą w końcu wiedźmy wieszczące Mak­be­towi jego los. Te dwie sek­wenc­je – długie i powoli wprowadza­jące w film mają zdaniem zwierza spore znacze­nie inter­pre­ta­cyjne. Praw­da jest taka, że żad­nej z nich nie ma w dra­ma­cie, o bitwie dowiadu­je­my się ze spra­woz­da­nia, pogrze­bu dziec­ka nie ma. Te dwa wydarzenia – smutek i prze­moc, na które Mak­bet zda­je się reagować pewnym rozko­jarze­niem pod­suwa­ją zwier­zowi pewną interpretację.

3a80307d-2712-4dde-9e55-67936e63a772-620x372

A co jeśli Fass­ben­der nie gra źle tylko jego Mak­bet nigdy nie był szczegól­nie normalny?

Otóż Mak­bet jest w tym filmie dzi­wny. Powiedzi­ał­by człowiek niemal autysty­czny. Jeśli mówi to do siebie, albo w samot­noś­ci. Ale z pochy­loną częs­to głową, jak­by nie za bard­zo wiedzi­ał co ze sobą zro­bić, jak stanąć, jak ludzie którzy cza­sem rozko­jarzeni, oder­wani od świa­ta coś do siebie mówią. W pozostałych sce­nach o emoc­jach mówi ale ich nie okazu­je. Nie uśmiecha się na wieść o nowych tytułach, kiedy mówi o żonie nie ma w nim entuz­jaz­mu, nawet mord przy­chodzi mu zaskaku­ją­co mało emocjon­al­nie. W sce­nach z Lady Mak­bet – zwłaszcza tych początkowych nie ma uczuć, jest może jakieś wspom­nie­nie dawnej bliskoś­ci, ale jeśli był jak­iś żar to się wypal­ił. Zwierz przyglą­da­jąc się temu Mak­be­towi mógł podąć dwie decyz­je. Pier­wsza – Fass­ben­der sobie z Mak­betem nie poradz­ił. Prz­erósł go narzu­cony szkoc­ki akcent, szek­spirows­ka fraza, cała śred­niowiecz­na otocz­ka. Zaw­iódł go reżyser. Zwierz uwierzył­by w to gdy­by Fass­ben­der w swo­jej roli prze­holował. Gdy­by szcz­erzył te swo­je niesamowite zębiska i wydzier­ał się na wszys­t­kich. Przeszarżowanie roli – tak to było­by zde­cy­dowanie bardziej praw­dopodob­ne jako swoisty błąd akto­ra. Tylko, że tu Fass­ben­der jest bard­zo wyraźnie wyco­fany, tak jak jeszcze nigdy dotąd. To z kolei zrodz­iło w głowie zwierza pode­jrze­nie, że nie ma do czynienia z błę­dem, ale ze świadomym wyborem. I świadomym poprowadze­niem bohat­era w ten sposób.

Stills from the film 'Macbeth' 2014. Directed by Justin Kurzel, DoP Adam Arkapaw. Produced by Iain Canning, Laura Hastings-Smith & Emile Sherman Unit stills Photography by Jonathan Olley Shoot-Day/18

Ten Mak­bet Fass­ben­dera nie się­ga po władzę bo prag­nie potę­gi. Raczej dlat­ego, że to jedyny sposób by się wpa­sować, co ostate­cznie i tak sie nie udaje. 

Jaki jest więc był­by ten Mak­bet? Oto zwierz ma tezę, że Mak­bet nie jest tym za kogo częs­to go mamy – dziel­nym, lubianym, inter­su­ją­cym człowiekiem którego zgu­biła ambic­ja włas­na i żony. Ten Mak­bet którego zwierz zobaczył w kinie jest człowiekiem dzi­wnym. Może nieszczegól­nie lubianym, może poza Bankiem wszyscy odwracali głowy, nie przepadali za jego mil­czą­cym towarzys­t­wem. Może jego zasłu­gi na polu bitwy odwracały uwagę od tego, że jest człowiekiem dzi­wnym, jak­by obcym. Może wszyscy udawali, że nie widzą jego dzi­wnych zachowań. Może się przyzwycza­ili. Może kiedyś dawno był zupełnie nor­mal­ny, ale z które­jś wojny wró­cił już inny. Może coś w nim pękało już od daw­na i wzyscy cieszyli się, że ma stanow­czą żonę która jest w stanie nad nim zapanować. Która jakoś pow­strzy­mu­je go przed ostate­c­ną utratą rozu­mu czy god­noś­ci. Do takiej inter­pre­tacji skła­nia mnie kil­ka scen. Pier­wsza to ta w której Mak­bet pod­ci­na gardła służą­cym króla, robi to szy­bko i bez mrug­nię­cia. Zosta­je za to zgan­iony, ale wszyscy mają miny trochę na zasadzie „No tak to Mak­bet, wszys­tkiego się moż­na po nim spodziewać”. Dru­ga sce­na to ta w trak­cie wiecz­erzy gdy Mak­bet widzi ducha Ban­ka. Nie chodzi tylko jak Fass­ben­der to gra (zresztą to w jego wyko­na­niu naprawdę doskon­ała sce­na, chy­ba jedy­na w cały filmie) ale też jak zachowu­je się Lady Mak­bet. Jest coś w spo­jrze­niu Mar­i­on Cotil­lard co przy­wodzi na myśl każdego kto przy­wykł do prze­by­wa­nia w towarzys­t­wie oso­by, która nie umie się zachować, która nie pier­wszy raz łamie oby­cza­je. Jak­by takie ata­ki zdarza­ły się Mak­be­towi wcześniej. Ci wszyscy otacza­ją­cy Mak­be­ta dworzanie posłusznie odwraca­ją­cy wzrok, nie tracą­ca rezonu Lady Mak­bet która spraw­ia wraże­nie jak­by nie pier­wszy raz kończyła ucztę  z powodu dzi­wnego zachowa­nia męża. Może nie pier­wszy raz widzi ducha, choć wcześniej łatwiej dawał się uciszyć. W końcu sce­na kiedy Mak­bet w samej noc­nej koszuli błą­ka się po wrzosowiskach szuka­jąc wiedźm. Kiedy w końcu wraca Lady Mak­bet ponown­ie patrzy na niego tym spo­jrze­niem, kobi­ety która wyszła za mężczyznę niedoskon­ałego godząc się przyjąć jego wady w zami­an za możli­wość sterowa­nia nim Wcześniej ta władza pozwalała utrzy­mać wysoką pozy­cję, ter­az jed­nak Lady Mak­bet przesadziła.

macbeth-critica-resena-estreno-3

Trage­dia Lady Mak­bet nie wyni­ka tu z samego popełnienia zbrod­ni tylko utraty kon­troli nad mężem, w którym na dobre zapłonęło szaleństwo.

No właśnie gdy­by przyjąć że nasz Mak­bet zawsze był taki jaki jest, że żało­ba tylko pognębiła ten stan, rysu­je się nam ciekawa inter­pre­tac­ja tego co widz­imy na ekranie. Nie była­by to bowiem opowieść o zemś­cie i mordzie, o wyrzu­tach sum­ienia traw­ią­cych duszę. O nie. Była­by to opowieść o tym jak Lady Mak­bet traci kon­trolę. Kon­trolę nad już i tak “zła­manym” wcześniej Mak­betem, którego prowadz­iła od pewnego cza­su przez życie. Na początku zgod­nie ze jej planem, zgod­nie z tym co zawsze było nor­mą Mak­bet wykonu­je jej polece­nia. Rozważa kon­sek­wenc­je swoich czynów, ale nie spraw­ia wraże­nie żeby on sam pode­j­mował decyzję. Decyz­ja jak zwyke należy do jego żony. Jest panią sytu­acji, do czego zdążyła się przyzwycza­ić. Ale potem traci kon­trolę. Nie od razu ale po kolei. Wraz z każdym kole­jnym zrod­zonym z para­noi more­drst­wem. Mak­bet, zawsze posłuszny wymy­ka się z rąk i pod­niecony płomień sza­leńst­wa zaczy­na płonąć pełnym ogniem. Ogniem który pod­pala stosy i który w jed­nej z piękniejszych scen płonie w źreni­cach Makbeta.Nie da się już go odwieść od planów, pow­strzy­mać, uspokoić. Wymknął się i ter­az — czego od zawsze moż­na było się spodziewać idzie pros­to do autode­strukcji. Ciągnąć za sobą żonę i całą Szkocję. Sza­leńst­wo Lady Mak­bet nie było­by więc wynikiem wyrzutów sum­ienia, ale poczu­ciem całkowitej utraty kon­troli. Zresztą cud­own­ie się to zgry­wa z jej fryzu­ra­mi, w pier­wszych sce­nach ma włosy ufry­zowane w przyle­ga­jące do głowy piękne mis­terne warkocze, opuszcza je w kole­jnych sce­nach co raz niżej, włosy są co raz bardziej roz­ple­cione aż w końcu w ostat­niej sce­nie po warkoczach nie ma śladu. Pod tym wzglę­dem Mak­bet mniej niż o poli­tyce czy rządzy władzy nad kra­jem, był­by his­torią o rządzy władzy nad drugim człowiekiem. I o tym jakie są kon­sek­wenc­je gdy ta władza się z rąk wymsknie.

macbeth-reelgood

Puci, puci taki śliczniusi”. OK żar­ty na bok. Co jeśli to pełne ciepła zachowanie Dun­cana wobec Mak­be­ta to nie tylko królews­ka cno­ta tylko swoista odpowiedź na to jaki Mak­bet jest. 

Zresztą nar­rac­ja ukła­da się tak, że chy­ba po raz pier­wszy od daw­na Mak­bet istot­nie nie jawi się nam nawet przez chwilę jako złoczyń­ca. Ponieważ od samego początku zda­je się być w jakimś nien­at­u­ral­nym stanie umysłu, to sza­leńst­wo nie wyda­je się być kon­sek­wencją zbrod­ni, tylko czymś co zawsze w Mak­be­cie było. A może nawet nie sza­leńst­wo, może tylko jakieś niedos­tosowanie. Czy wyob­cow­anie, coś co ów Mak­bet mógł­by chci­ał w jak­iś sposób wypełnić tytułem królewskim. Zresztą film sugeru­je, że to nie jest tak, że Mak­bet nie ma uczuć. Zwierz oglą­da­jąc film miał wraże­nie, że to jed­na z tych osób które był­by świet­nym ojcem i spraw­iedli­wym nauczy­cielem, ale nigdy  nie powiedzi­ał­by ani słowa na ucz­cie, a ich uczu­cia trze­ba było­by zgady­wać. Ewen­tu­al­nie to ofi­ara tych wszys­t­kich wojen w których się wsław­ił, w których zginął o jeden towarzysz za dużo. Sug­erowała­by to trochę pier­wsza sek­wenc­ja w której Mak­bet zda­je się zupełnie zagu­biony w bitwie, mimo że rzeczy­wiś­cie spraw­ia się mężnie. Ale też co pewien czas jak­by dostrze­gał jedynie sto­ją­cych poza polem bitwy — wiedź­mi i dowód­ców prze­ci­wnej armii. Jak­by nie był już się w stanie zakotwiczyć na dłużej w rzeczy­wis­toś­ci. To było­by ciekawe — umieś­cić źródło sza­leńst­wa wcześniej a dzi­ała­nia które widz­imy był­by ostat­nim sta­di­um długiego pro­ce­su odchodzenia od zmysłów.

fassbender-macbeth-crop-750x563

Fass­ben­der w roli syren­ki. Serio ta sce­na nie ma żad­nego sen­su. No poza szla­chet­ną trady­cją zanurza­nia bry­tyjs­kich aktorów w jezio­rach. Choć to wyglą­dało na jakieś piekiel­nie zimne.

Taka inter­pre­tac­ja zwierza satys­fakcjonu­je, ale jed­nocześnie – nie ukry­wa­jmy, została dopisana by wyjaśnić pewną słabość fil­mu. Bo nieste­ty ten Mak­bet jest strasznie bez ducha. To znaczy nie, rzeczy­wiś­cie Mar­i­on Cotil­lard chy­ba wygrała w rankingu na najlep­sze wygłosze­nie znanego mono­logu, ale poza nią wszyscy spraw­ia­ją wraże­nie jak­by błądzili we śnie. Co oczy­wiś­cie ponown­ie może być pewną kon­cepcją ale nieste­ty chy­ba nieco chy­bioną bo nie udało się stworzyć na ekranie bohaterów, jest za to cała masa postaci recy­tu­ją­cych cicho Szek­spi­ra ze szkockim akcen­tem. Do tego z mate­ri­ału wyjś­ciowego trzech sce­narzys­tów wycięło tak dużo, że właś­ci­wie zosta­je nam tylko bard­zo prosty – a przez to nieste­ty dość łopa­to­log­iczny schemat opowieś­ci. Zresztą zwierz miał kil­ka razy wraże­nie, że aktorzy nie do koń­ca czu­ją co mówią. To jed­nak jest poez­ja. I cza­sem trze­ba jej dać wybrzmieć.

macbeth-poster2-social

Jed­ną obiet­nicę reżyser spełnił. Nakrę­cił film wiz­ual­nie porusza­ją­cy. Tam jest tyle pięknych kadrów, że aż w pewnym momen­cie czu­je się przesyt

No właśnie, tylu już Mak­betów było, że poje­dynku­je­my się nie tylko na inter­pre­tac­je ale i na popisy aktorskie. Zdaniem zwierza nieste­ty Fass­ben­der wypa­da tu słabo. Właśnie dlat­ego, że kon­cepc­ja przy­gas­zonego Mak­be­ta nie gra z jego środ­ka­mi aktorski­mi. Fass­ben­der nie jest aktorem ekspresyjnym ale z całą pewnoś­cią umie grać na emoc­jach, jest charyz­maty­czny, dobrze sku­pia uwagę. Tu kiedy ma cich­nąć, znikać w sce­nie, zwierz miał wraże­nie, że się gubi, i ostate­cznie zami­ast grać w sposób ogranic­zony po pros­tu kon­cen­tru­je się na odpowied­nim szkockim wypowiada­niu ‘r”.  Jak zwierz wspom­ni­ał, jedy­na sce­na w której czu­je się, że gdzieś tam jest nasz Fass­ben­der to sce­na z duchem Ban­ka – bo tam widać że w końcu Fass­ben­der może skupić na sobie uwagę i włączyć te swo­je wszys­tkie aktorskie pomysły. A przy okazji ponown­ie zagrać nam człowieka małego, zagu­bionego, mimo swo­jej funkcji i pozy­cji. Coś co aku­rat ten aktor zawsze umi­ał pokazać.

video-undefined-2962727000000578-107_636x358

Tylko w kilku sce­nach spod tej traumy czy zaburzenia wychodzi ktoś kim Mak­bet kiedyś był czy mógł być. I wtedy Fass­ben­der pokazu­je że jed­nak nie jest kom­plet­nie chy­biony do tej roli.

Im bardziej zawodzi Mak­bet tym bardziej lśni Lady Mak­bet. Zwierz miał olbrzymie zas­trzeże­nia do obsadzenia Mar­i­on Cotil­lard w tej roli ale musi powiedzieć, że nic nie wiedzi­ał  i wszys­tko odszczeku­je. Poza tym, że jest doskon­ała właśnie jako kobi­eta tracą­ca kon­trolę nad swoim mężem, to jeszcze udało się jej nowa­torsko i zwycięsko powiedzieć jeden z najbardziej znanych kobiecych monologów jakie są. Serio sce­na jej „sza­leńst­wa”, zagrana bard­zo spoko­jnie, w bard­zo niety­powym miejs­cu i ustaw­ie­niu po pros­tu łamie wid­zowi serce. Zwierz nigdy wcześniej nie miał w sobie tak olbrzymiego rozdzier­a­jącego wręcz współczu­cia dla tej postaci. Co jest w ogóle niespo­tykane bo zwyk­le wychodzi ona na kosz­marną zołzę, i tak lubią ją pokazy­wać reży­serzy. Cza­sem uda­je się prze­my­cić jaką nieco cieple­jszą inter­pre­tację. Ale tu – czap­ki z głów dla aktor­ki, która właś­ci­wie ukradła sobie cały film nie pyta­jąc niko­go o zgodę. I ta moi drodzy jeśli jest jak­iś aktors­ki powód dla którego powin­niś­cie wybrać się do kina to właśnie po to by zobaczyć jak moż­na znaną rolę zagrać inaczej. I co lep­sze – dodać do niej mnóst­wo włas­nej inter­pre­tacji nie wypowiada­jąc ani słowa.

macbeth_header-620x338

Jeśli chodzi o inter­pre­tac­je Lady Mak­bet jeszcze wiele aktorek będzie miało prob­lem z tym żeby coś dorzu­cić tak jak zro­biła to Cotillard

Jest jeszcze jeden powód dla którego na tego Mak­be­ta warto pójść. Otóż to jest film piękny. Wiz­ual­nie. Kra­jo­brazy tworzą doskon­ałą ramę tej ponurej opowieś­ci. Ale nie tylko o nie chodzi. Ostat­ni roz­gry­wa­ją­cy się w pomarańc­zowo, czer­wonym kra­jo­bra­zie pożarów (doskon­ały pomysł na to jak las pode­jść ma do zamku) jest zach­wyca­ją­cy. Ale nawet wcześniej pojaw­ia­ją się kadry przepiękne, wys­tu­diowane, porusza­jące wiz­ual­nie. Choć niekiedy reżyser trochę prze­sadza – zwłaszcza tam gdzie korzys­ta ze slow motion, albo tam gdzie każe Mak­be­towi niczym dziew­czynie Bon­da wynurzać się z wody (zwierz przyz­na głosem nie kry­ty­cznym że skąpo odziany Fass­ben­der nigdy przykry dla oka nie jest ale jed­nak Mak­bet w roli Syren­ki jakoś zwier­zowi nie pasu­je).  Sporo jest też ciekawych pomysłów insc­eniza­cyjnych, jak cho­ci­aż­by pomysł by Mak­bet przyj­mował Dun­cana w niebyt pięknym obo­zowisku na odludz­iu. To zde­cy­dowanie lep­sze deko­rac­je niż te z których zwyk­le się korzysta.

the-curse-of-macbeth-is-michael-fassbender-headed-for-an-oscar-macbeth-promises-to-be-a-605567 

Trze­ba zaz­naczyć, że to jest bard­zo piękny film. Nawet jeśli nieudany

Oglą­da­jąc pier­wszą bitwę zwierz doszedł do wniosku, że miejs­ca­mi ten Mak­bet przy­pom­i­na Hen­ry­ka V na stery­dach, albo właś­ci­wie pomysły z Hen­ry­ka V przepisane na XXI wiek. Branagh wpadł na pomysł by wojs­ka ang­iel­skie ubło­cić, i pokazać je w nieco brzyd­szym niż doty­chczas wyda­niu. Tu mamy podob­ny pomysł, tylko jest więcej krwi a samo bło­to stało się nagle este­ty­czne. Zresztą wyda­je się, że este­ty­ka jest dla reży­sera niekiedy ważniejsza od samej sztu­ki czy inter­pre­tacji. Np. wyda­je się, że mimo całkiem ład­nego pomysłu na wiz­ual­ną reprezen­tację reży­sera zupełnie nie obchodzą wiedźmy i cały mag­iczny wymi­ar Mak­be­ta. Umy­ka mu to, i ostate­cznie są to po pros­tu jak częs­to bywa trzy kobi­ety, których przepowied­nie i dzi­ała­nia mają w sobie zaskaku­jącą klarowność, pod­czas kiedy powin­ny być jed­nak pod­szyte tajem­nicą. Z kolei kil­ka spraw jest rozwiązanych prostacko – jak cho­ci­aż­by kwes­t­ia sztyle­tu. W wys­taw­ie­niu Branagha  sztyletem okazu­je się odwró­cony cień krzyża. Jak­iż to był fenom­e­nal­ny pomysł. Tu jed­nak takich perełek nie zna­jdziemy. Będzie zach­wyca­ją­co pięknie, ale nie czu­je się by ta bardziej mag­icz­na czy metafizy­cz­na strona opowieś­ci jakkol­wiek reży­sera interesowała.

macbeth

To niesamowite jak bard­zo twór­ca nie jest zain­tere­sowany wiedź­ma­mi. Ma je bo ich potrze­bu­je ale odnosi się wraże­nie, że najchęt­niej by ten wątek wykreślił

No właśnie, prob­lem z tym Mak­betem jest taki, że to nie tyle film zły co stras­zli­wie chy­biony. Jasne – zwierz stworzył sobie swo­ją inter­pre­tację i musi powiedzieć, bard­zo mu z nią dobrze. Zwłaszcza, że jest w filmie krót­ka migawka tego co Mak­bet robi sam w swo­jej kom­na­cie, i zdaniem zwierza pasu­je do jego wiz­ji, Mak­be­ta jak człowieka dzi­wnego, może trochę autysty­cznego. Prob­lem jed­nak w tym, że aby przyjąć tą inter­pre­tację (czy taką która jego stan otępi­enia prz­erzu­ca na ból po stra­cie dziec­ka) trze­ba wykazać się mak­si­mum dobrej woli i skłon­noś­cią do dopisy­wa­nia drugiego tyle do tego co się zobaczyło. Tym­cza­sem jeśli Mak­bet jest dobrze wys­taw­iony i pokazany z pomysłem, to niczego nie trze­ba dopisy­wać i wnosić z mil­czenia na ekranie, wszys­tko jest tak jak powin­no w tym co Szek­spir napisał. Zresztą, w ogóle jeśli wyrzu­ci się z całej  his­torii motyw zbrod­ni, sza­leńst­wa które dopa­da osobę stara­jącą się o niej zapom­nieć, motyw ambicji to niewiele zosta­je. Trochę rąban­ki, trochę wal­ki o tron i bard­zo dużo lin­i­jek tek­stu wypowiedzianych bard­zo jed­nos­ta­jnym tonem. Do tego reżyser ma jakieś przedzi­wne skłon­noś­ci do kręce­nia ludzi którzy sto­ją trzy­ma­jąc się wza­jem­nie za twarz, co raz nie przeszkadza, ale potem irytuje.

landscape-1441213900-macbeth

Zbyt częs­to w fil­ie rzeczy są proste, jak roz­plata­jące się warkocze Lady Makbet

Żyje­my w takich cza­sach gdzie na Szek­spi­ra trze­ba mieć pomysł. A pomysł to rzecz zwod­nicza. Może nas zaprowadz­ić tam gdzie jeszcze nie byliśmy, a może spraw­ić że zupełnie się pogu­bimy. Zwierz ma wraże­nie, że nieste­ty – tym razem pomysł na Szek­spi­ra się nie sprawdz­ił. Może zabrakło jed­nak trochę poko­ry wobec tek­stu, a może z inną obsadą by się udało. W każdym razie zwierz widzi tam niezłe tropy. Ale na tropach się kończy. Resz­ta zaś odchodzi jak wiedźmy w ostat­niej sce­nie, jak­by niepocies­zone że w całym tym zamiesza­niu były zupełnie niepotrzebne.

Ps: I tak kończymy Listopad z Fass­ben­derem. A że jest to aktor wybit­ny ale jed­nocześnie dość chimeryczny to ostate­cznie okazu­je się, że z trzech ról najlep­szą okaza­ła się ta w Slow West. Małym filmie który pewnie wiele osób prze­gapi. A nie powin­no, bo to perełka.

Ps2: Słucha­j­cie nie pyta­j­cie o recen­z­je Dok­to­ra czy Jes­si­cy. Będą. Ale jak ich ter­az nie ma to muszą być powody.

12 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online