Home Film Ćwiczenia ze straszenia czyli „W lesie dziś nie zaśnie nikt”

Ćwiczenia ze straszenia czyli „W lesie dziś nie zaśnie nikt”

autor Zwierz
Ćwiczenia ze straszenia czyli „W lesie dziś nie zaśnie nikt”

Kiedy wydawało się, że nie można znaleźć żadnych nawet najmniejszych pożytków z sytuacji, w której wszyscy się znaleźliśmy nagle zaczęły się w naszym kulturalnym świadku pojawiać małe iskierki nadziei, że nie wszystko co kinowe stracone. „Hejter” Komasy pojawił się na Playerze a „W lesie dziś nie zaśnie nikt” na Netflixie. I tak jakbym nigdy nie poszła do kina na ten film, to mogłam go obejrzeć z kanapy. I było to moi drodzy absolutnie przeurocze przeżycie.

 

„W lesie dziś nie zaśnie nikt” to polska wariacja na temat slashera – bardzo konkretnego podgatunku horroru, który opiera się na bardzo schematycznie poprowadzonej akcji. Tak schematycznie, że widz, który obejrzał jeden czy dwa filmy z tego gatunku dość automatycznie wyłapuje obowiązkowe chwyty i tropy. Gdyby jednak tego nie robił – jedną z charakterystycznych cech slashera jest pojawienie się jakiegoś bohatera, który ma świadomość, że jest bohaterem slashera. Do jego obowiązków należy najczęściej przypomnienie innym bohaterom oraz widzowi, jakie zasady rządzą światem przedstawionym. A są to zasady dość jasno określone – bo zwykle mamy grupę bohaterów, którzy znalazłszy się w niebezpiecznej sytuacji po kolei giną w coraz bardziej wymyślny i brutalny sposób. Sprawcą jest zazwyczaj seryjny morderca, potwór lub istota pozaziemska.

 

Zdjęcie: Akson Studio/Michał Chojnacki

 

Slasher to specyficzny rodzaj filmu. Oczywiście zdarzają się w tym gatunku filmy po prostu dobre, jednak większość slasherów od razu decyduje się na świadome wpisanie się w konwencje kina klasy B. To są filmy które nie tyle chcą być złe, co nie chcą być jakoś szczególnie dobre i ambitne. Potencjalnie powinniśmy je oglądać latem, kiedy w kinach nie ma jeszcze miliona dramatów rywalizujących o Oscara, czy razem ze znajomymi w trakcie imprezy. Slasher trzeba oglądać z pewnym dystansem do materiału wyjściowego, raczej ciesząc się rozlewem krwi i kolejnymi przejawami okrucieństwa i obrzydliwości, niż snując refleksje nad pogłębionym portretem psychologicznym bohaterów. Zwłaszcza że sami bohaterowie mają swoje stałe przypisane role.

 

Polska kinematografia, która dostarcza nam co roku kilka niezłych filmów, zawsze miała problem z kinem gatunkowym (nie żebyśmy nie próbowali, ale jakoś zwykle wychodziło gorzej niż lepiej). A właściwie miała problem z horrorami. Trochę trudno powiedzieć, dlaczego, bo Polska jakoś nie jest krajem, w którym nie sposób sobie wyobrazić psychopaty z siekierą (czy wiecie, że w Polsce w latach 90 była istna plaga mordowania się wzajemnie siekierami? Snuto domysły, że transformacja tak na ludzi wpływała, więcej stresów, frustracji i niepokojów. Nie mogli się strzelać to się mordowali siekierami). Nie jest też tak, że nasz polski krajobraz uniemożliwia nakręcenie narracji ponurej czy niepokojącej. Ostatecznie jak wiemy wystarczy mieć jakiś lasek na jeziorem i wystarczy. Nie mniej, przez lata się nie udawało.

 

 

„W lesie dziś nie zaśnie nikt” to film który tą złą passę próbuje przełamać. W jaki sposób? Przede wszystkim nie kombinuje, tylko korzysta ze wszystkich utartych tropów. Nasi bohaterowie to grupa nastolatków na obozie dla młodych ludzi uzależnionych od nowych technologii. Doskonały pomysł – bo oznacza to, że już w pierwszych scenach filmu zabieramy im telefony i całą elektronikę. Jak wiadomo największym problemem współczesnego horroru jest wyjaśnienie, dlaczego bohaterowie nie są w stanie natychmiast wezwać pomocy. Nasza grupka, która idzie na wycieczkę do lasu składa się – zgodnie z zasadą- z kilkorga bohaterów. Mamy więc pociągającą blondynkę, chłopaka, który lubi ćwiczyć, nerda, zamkniętą w sobie dziewczynę, drugiego chłopaka, przy którym dość szybko orientujemy się, że coś ukrywa. Całą grupę prowadzi zaś dziarska pani przewodnik. Nie będzie chyba zaskoczeniem, że cała wycieczka zamieni się w masakrę w chwili, kiedy nasza mała grupka dojedzie do chatki w środku lasu.

 

Nie będę was dłużej utrzymywać w napięciu. Film spodobał mi się niesamowicie. Uważam, że jest przeuroczy. Tak dobrze czytacie – słowo „uroczy” idealnie pasuje do tego slashera. Bo tak – pod względem straszenia czy przerażania film ma mały potencjał – ale też nie jest tak by bardzo starał się to robić. Jest tu może jedna czy dwie sceny, które mogą sprawić, że się podskoczy – ale wciąż, nie sposób się tu naprawdę bać. Jest mnóstwo krwi i flaków – dość kreatywnie rozrzuconych (są to zresztą flaki na wysokim filmowym poziomie) po całym filmie. To co się jednak naprawdę udało to napisanie wszystkich postaci. Nie mają one jakoś zbyt wielu dialogów, ale są to moim zdaniem dialogi napisane dobrze, tak po ludzku, często – zaskakująco dowcipnie jak na polski film. W ogóle ten film ma sporo zupełnie dowcipnych scen (Lubaszenko pod koniec!) co pięknie wskazuje, że twórcy doskonale wiedzą co kręcą i nie próbują udawać, że nie znają zasad rządzących gatunkiem, którego się podjęli.

 

Zdjęcie: Akson Studio/Michał Chojnacki

 

Uważam też, że bardzo dobrze napisano galerię postaci drugoplanowych – która sprawia, że nasi bohaterowie nie istnieją w zupełniej pustce. I to są naprawdę małe role i kilka scen, ale zagrane bardzo porządnie. Ksiądz (grany przez Piotra Cyrwusa) to będzie jedna z moich ulubionych paskudnych postaci polskiego kina. Inna sprawa, że pod względem społecznym film rzuca to tu to tam nawiązaniami do sytuacji bardziej społecznej niż politycznej i są to nawiązania dobre i nie nachalne. Ogólnie sporo w tej produkcji dowodów, że jej twórcy się doskonale bawili i od samego początku bardzo dobrze wiedzieli jaki efekt chcą osiągnąć. Moim zdaniem im się udało, bo spokojnie można tą produkcję włączyć wieczorem na imprezie ze znajomymi i zagrać w najważniejszą ze wszystkich gier „W jakiej kolejności będą ginąć bohaterowie”

Sam film nie jest zupełnie pozbawiony wad. W drugiej połowie trochę siada tempo, głównie dlatego, że ilość bohaterów się zmniejsza i przy życiu zostają niekoniecznie ci, którym się najbardziej kibicuje. Trochę też nie kupuję tego skąd się wziął lokalny potwór. To jest moim zdaniem najsłabszy fragment, całej historii. Trochę też żałuję, że nie spędzamy nieco więcej czasu na początku na entuzjastycznym obozie o ludziach uzależnionych od nowych technologii. Te pierwsze sceny są naprawdę nieźle nakręcone i sprawdzają się jako po prostu całkiem niezłe komediowe podejście do tematu. Inna sprawa jak rzadko muszę pochwalić twórców, że przynajmniej zdają sobie sprawę, z tego jak plus minus może wyglądać popularność w sieci i najwięcej subskrypcji niekoniecznie będzie miał przystojniak z szerokim uśmiechem.

 

Zdjęcie: Akson Studio/Michał Chojnacki

 

Aktorsko film jest dokładnie na takim poziomie na jakim powinien być. Młodzi aktorzy nie szarżują, nie grają teatralnie a nawet jeśli czasem ktoś jest drewniany, to nie ma problemu, bo w slasherach można grać słabiej – i tak taka postać zaraz zginie. Z młodej obsady zdecydowanie najlepiej wypada Michał Lupa grający Julka – obowiązkowego świadomego sytuacji, w której się znalazł nerda. To zdecydowanie sympatycznie napisana postać i nawet stereotypy względem nałogowego gracza zostały tu tak wykorzystane, że człowiek nie czuje, żeby postać była zbyt stereotypowa. Nikt tu nie gra idealnie, ale nikt nie gra obraźliwie źle. No dokładnie tak jak powinno być.

 

Słyszałam kilka opinii osób, które – jak podejrzewam spodziewały się filmu dobrego. Tymczasem „W lesie dziś nie zaśnie nikt” idealnie spełnia założenia filmu świadomie złego. I doskonale się z tym bawi. Moim zdaniem pierwszy raz udało się tak dobrze wykorzystać wszystkie elementy kina gatunkowego, zrobić bardzo świadomie film klasy B i jeszcze dorzucić do niego odrobinę humoru. To nie jest dobry film, ale to nigdy nie miał być dobry film. Jako ćwiczenie z gatunku wyszło zaś bardzo dobrze. No i ta bieganina po lasach polski to idealnie na zamknięcie w domu.

 

Zdjęcie: Akson Studio/Michał Chojnacki

 

 

PS: Mam wrażenie, że zdarzyła się przy okazji rzecz bardzo interesująca, film, który pewnie w Polskich kinach zobaczyłaby tylko zainteresowana konkretnym gatunkiem grupa widzów trafił do szerszej widowni. Może potrzeby byłby wcześniej taki człowiek z pogadanką co właściwie za chwilę zobaczymy. Wyobrażam sobie jak Łukasz Stelmach pojawia się przed seansem w takim filmiku i przywołuje historię gatunku (wiecie jak Stanisław Janicki przed seansami w Starym Kinie)

0 komentarz
2

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online