Hej
Jeśli jest styczeń to znaczy, że BBC winno nam zafundować jakąś nową obsesję, a zwierzowi przedmiotu do entuzjastycznej recenzji. Skoro nie może nam jak rok temu zafundować wycieczki do współczesnego Londynu to przenosi widza do Londynu roku 1889, w sześć miesięcy po wstrząsających morderstwach Kubry Rozpruwacza. Ale nie traktujcie drodzy czytelnicy Ripper Street jako prostego erzacu w oczekiwaniu na kolejne odcinki swoich ulubionych seriali. 9 minut – tyle dokładnie zajęło zwierzowi zapałanie absolutną miłością do tej nowej produkcji (a przynajmniej do jej głównego bohatera). A kolejnych pięćdziesiąt wystarczyło by zwierz nie miał w głowie nic innego tylko tak dobrze znane „ja chcę jeszcze raz”, które jest być może najlepszą znaną zwierzowi recenzją jakiegokolwiek produktu popkulturalnego.
Dobra kto ma telefon do WB? Trzeba im powiedzieć że BBC ukradło im czołówkę od Sherlocka. Nie ładnie :P
Zacznijmy od tego że Londyn w oczach twórców Ripper Street jest jakoś tak dziwnie podobny do tego który pokazywali nam twórcy Sherlocka Guy’a Ritchie. Pierwsze kilka minut to nielegalna walka bokserska, dobrze znane smyczki w soundtracku i taka czołówka po której Warner Bros powinno pojawić się z żądaniem wypłacenia jakichś pieniędzy za kradzież stylistyczną (są nawet takie fajne literki jak z prasy drukarskiej). Jednak tu podobieństwa pomiędzy Sherlockiem kinowym a Ripper Street właściwie się kończą, bowiem mimo, że serial ma bardzo ciekawą postać w centrum intrygi to po pierwsze – daleko nam tu do geniuszy i ich olśnień, po drugie odwołujemy się do zdecydowanie innego pakietu popkulturalnych skojarzeń. Wszystko toczy się bowiem w cieniu morderstw Kuby Rozpruwacza. Przy czym twórcy inteligentnie postawili nie tyle na śledzenie mordercy ale na dzielnicę w której działał (Whitechapel), środowisko w którym się obracał (jednym z ważnych miejsc w serialu obok posterunku policji jest lokalny dom publiczny) a także – co chyba najważniejsze – na lęk jaki pozostawił w sercach mieszkańców miasta i dzielnicy. Nawet jeśli Kuba Rozpruwacz nie pojawia się osobiście, na ekranie widać, że jak zły duch prześladuje bohaterów – zarówno tych którzy nie zdołali go złapać, jak i tych którzy (a właściwie które) mogliby się bać jego ataku. W tle zaś panikę podsyca łakoma prasa widząca w ewentualnym powrocie seryjnego mordercy możliwość szybkiego zarobku (czy nie wydaje się wam że w angielskich serialach nie ma większej kanalii niż dziennikarz prasowy szukający sensacji. Ciekawe dlaczego). Przy czym serialowi daleko od spiskowego podejścia znanego z From Hell czy do innych lubianych teorii – chwilowo wydaje się, że to przede wszystkim motyw nieujętego sprawcy jest tym co napędza bohaterów, bardziej nawet niż jego okrutne zbrodnie. Zresztą trzeba przyznać, że nawet gdyby Kuby Rozpruwacza w tle nie było to XIX wieczna policja w Londynie (i to w marnej dzielnicy) wydaje się tematem mającym spory potencjał.
Dziennikarz Kanalia. Czyli obowiązkowy element niemal każdej brytyjskiej produkcji telewizyjnej. Aż zwierz się zastanawia czy nie zacząć ukrywać miejsca pracy.
W centrum wydarzeń mamy trójkę ciekawych i świetnie zestawionych ze sobą bohaterów. Przede wszystkim naszym bohaterem jest detektyw inspektor Edmund Reid. Od samego początku przeczuwamy, że jego związek z sprawą Kubry Rozpruwacza jest nie tylko zawodowy co też osobisty. Nie dowiadujemy się dokładnie co stało się w trakcie prowadzonego śledztwa, ale nie ulega wątpliwości, że doszło do wydarzeń tragicznych w skutkach ( o czym informują nas liczne blizny na ciele biednego detektywa). Niemniej Reid prezentuje dość klasyczny typ policjanta mądrego i sprawiedliwego. Dla niego najważniejsza jest prawda i aby do niej dotrzeć nie wacha się użyć wszelkich możliwych środków – przy czym nie od razu chodzi o tłuczenie świadków po mordach (choć powiedzmy sobie szczerze czy bez brutalnego przesłuchania można nakręcić obecnie jakikolwiek serial policyjny), Reid jest człowiekiem nowoczesnym umiejącym korzystać ze zdjęć z miejsca zbrodni, nie wąchającym się sięgać po tak, wówczas wciąż jeszcze kontrowersyjne, nowe metody, jak na przykład autopsja. Oczywiście tak wewnętrzna potrzeba dotarcia do prawdy staje się zawsze przyczyną konfliktu z przełożonymi, którzy niektóre sprawy wolą rozwiązywać szybko albo zamiast pod dywan. Reid byłby bohaterem dość wtórnym i być może nawet nudnym gdyby nie grał go Matthew Macfadyen. Większość z was może kojarzyć aktora z nowej kinowej Dumy i Uprzedzenia gdzie grał Pana Darcego (co w sumie jest rolą trochę sprzeczną z większością jego filmografii), ale to znakomity aktor telewizyjny. Zwierz bardzo lubi i ceni Macfadyena za umiejętność grania ludzi porządnych bez fałszu. Kiedy tak patrzy swoimi smutnymi oczyma (w całym odcinku tylko w jednej scenie wydaje się, że być może się uśmiechnie, ale nawet wtedy ma spojrzenie zbitego szczeniaka) lub zapewnia swoim spokojnym głosem że sprawca musi zostać ujęty to po prostu mu się wierzy. To jedna z tych cech, które trudno opisać ale natychmiast działają na ekranie. Macfadyen jest po prostu stworzony do grania ludzi porządnych, uczciwych i chyba nawet szlachetnych, których lubimy nawet wtedy kiedy mamy świadomość ich wad. Nie jest to częsta cecha. Do tego, trzeba mu przyznać, że o ile na tym dość kwadratowym aktorze, współczesne ciuchy układają się różnie, o tyle w tym XIX wiecznym garniturze i meloniku wygląda znakomicie.
Rozpruwacz już nie atakuje ale jego duch unosi się nad bohaterami. (świetne te ujęcia z okładkami gazet – jak zwierz podejrzewa – bardzo podobnymi do tych prawdziwych)
Ponieważ serial jest produkcji BBC i BBC America to musi się pojawić bohater z USA bo inaczej nie byłoby powodu by amerykański widz miał taki serial oglądać (dobra zwierz się nabija, przepraszam). Tu amerykański przybysz to Homer Jackson człowiek orkiestra – nie tylko chirurg wojskowy (w stopniu Kapitana) to jeszcze dawnej w ojczyźnie, detektyw pracujący dla agencji Pinkertona. Co prawda większość czasu spędza w okolicznym burdelu (z którego właścicielką Susan łączy go wspólna historia bo z niewiadomych przyczyn przyjechali do Londynu razem, choć zdecydowanie razem już nie są). Jackson pracuje dla Reida z bliżej nie określonego powodu, ale wydaje się to nawet lubić – w przypadku sprawy z pierwszego odcinka dochodzą do tego jeszcze względy osobiste ale zwierz nie chce za dużo zdradzić. Trzeba jednak przyznać, że gra tu przede wszystkim aroganckiego jankesa, który przygląda się pracy policji z dystansem choć kiedy przychodzi co do czego jest w nią równie zaangażowany co regularni strażnicy prawa. Homera gra Adam Rothenberg, którego zwierz widział w kilku amerykańskich serialach, ale który zupełnie nie zapadł mu w pamięć. I to jest dość dziwne, bo prawdę powiedziawszy zwierz cały czas miał wrażenie jakby widział na ekranie kogoś kto ma za sobą poważne role – tymczasem jego filmografia jest zaskakująco wręcz skąpa. Kto wie, może właśnie patrzymy jak się rodzi jakaś nowa telewizyjna gwiazda.
Trzej panowie w strojach z epoki i nie z epoki czyli dlaczego niektórych mężczyzn nie powinno się wypuszczać z XIX wieku (zdaniem zwierza)
Skoro jest dobry policjant i bezczelny jankes to przydałoby się dorzucić jeszcze trzeciego. Tu jest nim Sierżant Bennet Drake. To postać która jest chyba z trzech napisana najciekawiej choć to bohater który prawie się nie odzywa. Niesłychanie Lojalny wobec Reida, odwala za niego sporo czarnej roboty (między innymi bierze udział w nielegalnych meczach bokserskich i wydaje się że spokojnie mógłby sprać wszystkich ich uczestników), ale także wspiera go w trudnych chwilach (przezabawna scena z zapałkami). Nie jest to jednak bezmyślny osiłek czy taka potulna postać od biegania i bicia po mordzie – zwierz zwrócił w tym odcinku uwagę, że sporo w nim detektywa, dobrego obserwatora a kto wie czy nie jest to postać, którą strać na dużo więcej. Jednocześnie razem z niesłychanie skupionym Reidem (który co trzeba dodać jest z całej trójki chyba najbardziej błyskotliwy) oraz lekko luzackim Jacksonem tworzy on idealne lekko komediowe trio. Jest w odcinku parę scen gdzie widać jaki potencjał ma ta trójka i to właśnie jest ciekawe bo normalnie bohaterów seriali paruje się po dwóch a tu mamy trzech i od razu widać że interakcje między nimi mają większy potencjał dramatyczny i komiczny. Sierżanta gra Jerome Flynn – którego nazwisko pewnie szerzej publiczności nic by nie mówiło gdyby nie pojawił się jako Bronn w Grze o Tron. Dla zwierza ma jednak przede wszystkim wartość jako kolejny dobry brytyjski aktor, który na dodatek wygląda jak ktoś kto rzeczywiście mógłby pracować w londyńskiej policji w XIX wieku. Taki jest idealnie filmowo zmarnowany na twarzy.
Zdaniem zwierza póki brytyjscy aktorzy będą wyglądać tak jakby rzeczywiście mogli chodzić po ulicach póty brytyjska telewizja będzie lepsza od amerykańskiej.
Co do samego serialu to został on za morzem skrytykowany za niesłychanie długą ekspozycję fabuły. Zwierz musi powiedzieć, że jako beznadziejny widz seriali kryminalnych, którego interesuje wszystko poza tym kto zabił jest z tej długiej ekspozycji zadowolony. Nie tylko miał okazję rozejrzeć się po XIX wiecznym Londynie (w którym zmiany zachodzą szybko a dyskusje o tym czy metro jest pożyteczne są zdecydowanie na czasie), zajrzeć do pubu dla policjantów czy na posterunek policji z czasów kiedy posterunki policji były mało cywilizowanymi miejscami. Oczywiście pokazuje się nam Londyn ciemny, biedny i brudny ale to taka przeszłość trochę glamour bo nawet ten brud jest ładnie sfotografowany. W ogóle trzeba przyznać, że to bardzo ładny plastycznie serial. Co zaś się tyczy kryminalnej intrygi to przynajmniej ten odcinek został zwierzowi natychmiast sprzedany. Trzeba wam bowiem wiedzieć że w trakcie śledztwa okaże się iż ważną rolę w zbrodni odegrał pewien wynalazek i pewne jego użycie. Zwierz akurat zarówno na tym wynalazku jak i na tym użyciu wynalazku trochę zna więc radośnie obserwował coś co było jednocześnie zupełnie ahistoryczne ale tak cudownie bliskie zainteresowań zwierza, że nie sposób się nie ucieszyć.
Serial oczywiście nie jest drugim Sherlockiem bo nie dostarczył po jednym godzinnym odcinku jakichś niesamowitych przeżyć i nie wzbudził fali nieposkromionego fanostwa. Ale zwierz się bardzo dobrze bawił i nabrał ochoty na więcej. A więcej będzie bo zamówiono już osiem odcinków pierwszego sezonu. A biorąc pod uwagę, że już pierwszy odcinek sugeruje że każdy z naszych bohaterów ma coś do ukrycia następne odcinki mogą się zapowiadać naprawdę smakowicie. Co więcej, przynajmniej zapowiedź drugiego odcinka tak sugeruje, może się okazać, że Kuba Rozpruwacz (który nigdy zwierza szczególnie nie interesował) nie będzie motywem przewodnim serialu, co byłoby bardzo miłym zaskoczeniem. Ale na razie zwierz dopisuje sobie datę emisji kolejnego odcinka do mentalnego kalendarza. Czyli jest na co czekać na BBC. A to jest ukochane zdanie zwierza.
Melonik na głowę i dalej w kierunku nowych detektywistycznych zwycięstw (nick autorki gifu w rogu – znajdziecie ją na tumblr)
A teraz ogłoszenia parafialne. Zwierz namówiony przez brata i zachęcony przez część czytelników powraca z drugą setką filmów zwierza. Co to będzie? Dziesięć wpisów z filmami, które zwierz lubi podzielonymi na różne kategorie. Pierwszą setkę możecie znaleźć klikając w kategoriach na 100 zwierza. I już przeglądając pierwszą setkę zobaczycie że zwierz dzieli filmy nie wedle epok, czy wedle prostych gatunków ale takich kategorii bardziej od czapy czy niekiedy osobistych. I tak będzie też tym razem. Na co się przygotowywać? Na najlepsze filmy na podstawie sztuk, na filmy na których zwierz płakał czy na te w których nie mówią po angielsku. Dziesięć dni to kawał czasu i zwierz ma nadzieję że druga odsłona cyklu się spodoba. No oczywiście konieczna będzie przerwa na Złote Globy ale nie musimy przecież skończyć w dziesięć dni. To co jutro zaczynamy. Tylko jak nazwać ten cykl. Druga 100 zwierza, 100 zwierza bis czy może coś jeszcze lepszego czym zwierz będzie mógł otagować wpisy?
Jeśli wpis zwierza was nie przekonał to Matthew będzie się na was tak długo patrzył aż zmienicie zdanie i obejrzycie sobie choć jeden odcinek.
Ps: jak zauważyliście z nagłówka bloga chwilowo znikł Sherlock – to zmiana na czas trwania konkursu na blog roku, w którym jak może się domyślacie zwierz postanowił wziąć udział. Na razie udział ogranicza się do obrazka ale spokojnie kiedy przyjdzie czas zwierz zacznie zgodnie z coroczną tradycją przymilać się do czytelników o głosy :)??