Home Film 100 dwa zwierza cz.1 czyli ze sceny na ekrany ale bez Szekspira

100 dwa zwierza cz.1 czyli ze sceny na ekrany ale bez Szekspira

autor Zwierz

?

Hej

Zwierz obiecał to musi obiet­nicę spełnić. Tak więc dru­ga set­ka zwierza. Jeśli nie czy­tal­iś­cie pier­wszej (zwierz pole­ca zajrzeć do wpisów z kat­e­gorii 100 zwierza) to warto przy­pom­nieć zasady. Pier­wsza zasa­da to podzi­ał na dzi­wne kat­e­gorie — zwierz nie dzieli filmów zupełnie ortodoksyjnie choć zdarza­ją się klasy­czne kat­e­gorie — ogól­nie podzi­ał jest trochę prze­jawem kreaty­wnoś­ci zwierza, więc cza­sem idziemy gatunka­mi, cza­sem tem­ata­mi a cza­sem kra­ja­mi a jeszcze innym razem jak dziś — ważne jest źródło inspiracji. Dru­ga sprawa. To nie jest lista najlep­szych filmów. Ani lista filmów które koniecznie musi­cie zobaczyć zan­im umrze­cie. To pozbaw­iona kom­plek­sów lista, filmów które zwierz lubi, nawet jeśli nie są arcy­dzieła­mi. Może­cie więc czy­tać listę jedynie jako prze­jaw dobrego bądź złego gus­tu zwierza. Ewen­tu­al­nie zwierz może się zgodz­ić, że każdy z tych filmów pole­cił­by do obe­jrzenia komuś, kto chci­ał­by sobie coś obe­jrzeć. Zwierz już przy ostat­niej setce spotkał się ze zjawiskiem “zwierzu dlaczego nie ma…” i tu pada tytuł. O ile zwierz lubi takie pyta­nia to pro­ponu­je by po pier­wsze — jeśli nie zna­jdziecie czegoś oczy­wis­tego na drugiej liś­cie zajrzeli na pier­wszą (np. dziś są filmy na pod­staw­ie sztuk ale nie ma np. 12 gniewnych ludzi bo są na pier­wszej liś­cie), ewen­tu­al­nie poczekali na koniec wyliczenia — być może film który wyda­je się oczy­wisty trafi do innej kat­e­gorii. Jed­nak jeśli chce­cie o coś zapy­tać czy dopisać nie ma prob­le­mu, choć w uwa­gach pamię­ta­j­cie — dziesięć filmów to bard­zo mało więc zawsze czegoś nie ma. Zwierz staw­ia w swoich lis­tach na różnorod­ność więc cza­sem omi­ja lep­sze na rzecz innego. A i jeszcze jed­no — kole­jność w ramach tych dziesię­ciu wymienionych filmów jest przypadkowa.

Tyle wstępu ogól­nego a dziś będzie jeszcze wstęp szczegółowy, zwierz postanow­ił się bowiem podzielić listą filmów opar­tych o sztu­ki teatralne, i ter­az waż­na uwa­ga. Zwierz postanow­ił zig­norować a właś­ci­wie na chwilę odłożyć na bok filmy zre­al­i­zowane na pod­staw­ie sztuk Szek­spi­ra i Moliera. Dlaczego?  Otóż po pier­wsze — ekraniza­c­je Szek­spi­ra zwierz już omaw­iał a poza tym ta krót­ka lista została­by zapewne zdomi­nowana przez real­iza­c­je na pod­staw­ie tych dwóch sławnych dra­maturgów. Tak więc nie pyta­j­cie zwierza dlaczego nie ma ekraniza­cji Szek­spi­ra na tym krótkim spisie. Jeśli jesteś­cie rząd­ni spisu najlep­szych filmów na pod­staw­ie Szek­spi­ra zadaniem zwierza to jest on gdzieś TUTAJ. Warto też dodać, że zwierz nie wni­ka jak wiele zmieniono ze sztu­ki na potrze­by fil­mu — niemal zawsze się coś doda­je lub ode­j­mu­je. Bo film to inne medi­um. Tu zwierz sku­pia się raczej na inspiracji.

Zgad­nij kto przyjdzie na obi­ad — nie trud­no dostrzec że ten znakomi­ty film opar­to o sztukę teatral­ną — tak naprawdę mimo, że bohaterowie wchodzą i wychodzą to film ukła­da się wedle ściśle teatral­nej nar­racji — dialo­gi, sce­ny nawet urocza wyprawa rodz­iców bohater­ki po lody — wszys­tko jest pod­porząd­kowane dobrze znane­mu z teatru schema­towi. Łącznie z ostat­ni­mi sce­na­mi, które roz­gry­wa­ją się z tą wiecznie stygnącą w tle kolacją. Zwierz uwiel­bia ten film z wielu powodów — bo jest ważny a jed­nocześnie śmieszny, bo Kather­ine Hep­burn i Spencer Tra­cy nie tyle gra­ją stare małżeńst­wo co są starym małżeńst­wem, bo wąt­pli­woś­ci mają obie strony, bo pokazu­je że lib­er­al­ni ludzie cza­sem mają prob­lem z real­iza­cją tego co mówią. Ale najbardziej lubię ten film oglą­dać ponieważ jego pozornie nad­miernie optymisty­czne przesłanie znalazło ciekawy finał. W jed­nej z rozmów ojciec dziew­czyny mówi, że dzieci­a­ki mają ter­az niesamowite wyobraże­nia o przyszłoś­ci, że nie widzą bari­er i pewnie jej się w ogóle wyda­je że jej dzieci­ak mógł­by zostać sen­a­torem czy w ogóle poli­tykiem. Otóż zwierz policzył. W sum­ie ku zaskocze­niu wszys­t­kich (niczego nie ujmu­jąc wciąż trwa­ją­cym prob­le­mom czarnoskórej mniejs­zoś­ci) rację miała cór­ka bohat­era. Bo jej syn mógł­by nie tylko zostać sen­a­torem. Ale nawet prezy­den­tem. takiego kra­ju jak stany na przykład.

Arszenik i Stare Koron­ki — zwierz pamię­ta że pod­chodz­ił do tego fil­mu bard­zo nieufnie — ale kiedy po raz pier­wszy oglą­dał film o mężczyźnie u którego w rodzinie sza­leńst­wo nie bieg­nie ale wręcz galop­u­je czyli o młodym uroczym człowieku, podłych złoczyń­cach i dwóch morder­czych staruszkach oraz bliskim krewnym który jest przeko­nany iż jest Teodor­em Roo­sevel­tem nie był w stanie przes­tać się śmi­ać. To jeden z tych filmów, które po lat­ach wyda­ją się być całkowicie ide­alne i nie potrze­bu­jące żad­nych remaków czy nowych inter­pre­tacji ani zbęd­nych dodatków na przykład w postaci koloru. CO w sum­ie nie powin­no dzi­wić bo film wyreży­serował nikt inny jak znakomi­ty Frank Capra zaś młodego człowieka, który prag­nął­by nie okry­wać przed ukochaną rodzin­nego sza­leńst­wa gra Cary Grant (choć ponoć najpierw pro­ponowano rolę pewne­mu aktorowi co się zwał Ronald Regan). Z drugiej strony nie trud­no dostrzec w filmie pier­wot­ną sceniczną kon­strukcję łącznie z tym, że film dość wyraźnie roz­pa­da się na akty, ale to abso­lut­nie w niczym nie przeszkadza (ogól­nie zwierz nawet lubi kiedy uda mu się dojrzeć sceniczną struk­turę w filmie). Nieste­ty zwierz nie pamię­ta kiedy Arszenik i Stare Koron­ki ostat­nim razem leci­ały w telewiz­ji. A szko­da bo zdaniem zwierza każdy powinien mieć szanse zobaczyć tą znakomitą komedię bez wkłada­nia więk­szego wysiłku.

Kot­ka na gorą­cym blaszanym dachu — ze wszys­t­kich ekraniza­cji sztuk Ten­nessee Williamsa (których amerykanie nakrę­cili więcej niż chy­ba sami potrze­bu­ją) zwierz najbardziej lubi tą roz­gry­wa­jącą się w wielkim domu na połud­niu dość kam­er­al­ną his­torię. Zwierz nawet wie dlaczego — mimo, że podzi­wia Bran­do w Tramwa­ju Zwanym Pożą­daniem to dużo bardziej zapadł mu w pamięć bohater grany przez Paula New­mana, były sportowiec, który za dużo pije i trzy­ma na dys­tans swo­ją żonę (dobra i zde­cy­dowanie ład­niejsza niż to przyz­woite) a na dodatek chy­ba nawet sam przed sobą nie chce przyz­nać, że będzie mu tęs­kno do umier­a­jącego na raka ojca. Zwierz lubi ta postać bo choć ten zła­many bohater który w ostate­cznym rozra­chunku okazu­je się być porząd­niejszy od prz­er­aża­ją­cych mieszczan (no może nie mieszczan ale w każdym razie tej bardziej udanej częś­ci rodziny która tylko czy­ha na spadek). Poza tym że film jest dobrze zagrany i odpowied­nio połud­niowy (zwierz zawsze ma wraże­nie że amerykańskie połud­nie choć jest cywiliza­cją zupełnie wyjątkową jest w jak­iś sposób men­tal­nie bliższe Europie) jest jeszcze znakomi­cie wyreży­serowany. Gdy­by zwierz nie widzi­ał że to sztu­ka nigdy by nie dostrzegł scenicznych rysów fabuły choć trze­ba przyz­nać, że dialo­gi (kłót­nie małżonków w poko­ju, roz­mowa z ojcem w piwni­cy) są dość staty­czne to jed­nak w akto­ra jest wystar­cza­ją­co dużo życia, że nie czuć w nich teatral­noś­ci. Zwierz nie będzie was przekony­wał, że to najlep­sza z możli­wych wer­sji dra­matu Williamsa ale z całą pewnoś­cią jego ulu­biona. Choć kto wie, może za ten sen­ty­ment odpowia­da olbrzymia sym­pa­tia jaką zwierz darzy Paula New­mana. A tak poza tym — w bard­zo specy­ficznej roli Mag­gie zwierz potrafi sobie wyobraz­ić już tylko Eliz­a­beth Taylor

Wąt­pli­woś­ci — jak zwyk­le w przy­pad­ku filmów które wywarły na zwierzu niezatarte wraże­nie, zwierz pod­chodz­ił do pro­dukcji jak do jeża. Tu wąt­pli­woś­ci co do Wąt­pli­woś­ci dostar­cza­ła przede wszys­tkim masowy pozy­ty­wny odbiór kry­ty­ki — zwierz zawsze ma z tym prob­lem — kiedy wszyscy o czymś dobrze piszą zwierz zami­ast się urad­ować zaczy­na węszyć pod­stęp. No i tak Wąt­pli­woś­ci obe­jrzał z pewnym opóźnie­niem by potem wyrzu­cać sobie, że trze­ba było jed­nak słuchać recen­zen­tów. Dlaczego Wąt­pli­woś­ci to taki dobry film? Przede wszys­tkim dlat­ego, że jest napisany z rozwagą sztu­ki teatral­nej a nie z niekiedy niepotrzeb­na paplan­iną niek­tórych sce­nar­iuszy fil­mowych. Tu his­torię zakon­ni­cy który zaczy­na pode­jrze­wać o niewłaś­ci­wie zachowanie lokalnego księdza. Jej wąt­pli­woś­ci budzi zwłaszcza chowanie księdza wobec jedynego w szkole czarnoskórego ucz­nia (akc­ja roz­gry­wa się w lat­ach 60). Autor nagrod­zonej Pulitzerem sztu­ki zro­bił coś co wyda­je się prak­ty­cznie niemożli­we. Napisał sztukę w której od początku do koń­ca tytułowe wąt­pli­woś­ci odgry­wa­ją główną rolę. Sztu­ka sprawdza­ła się na sce­nie ale na ekranie błyszczy przede wszys­tkim dzię­ki Phillipowi Sey­murowi Hoff­manowi w roli księdza i Meryl Streep w roli szuka­jącej prawdy zakon­ni­cy. Zwierz musi powiedzieć że rola Meryl Streep w Wąt­pli­woś­ci­ach jest abso­lut­nie genial­na — bez niej film był­by mimo świet­nych dialogów i znakomi­cie zapisanej fabuły bez porów­na­nia mniej nie tyle niepoko­ją­cy co właśnie wyple­niony wąt­pli­woś­ci­a­mi. A kiedy zobaczy się ostat­nią scenę fil­mu to już naprawdę człowiek miał­by ochotę obsy­pać aktorkę wszys­tki­mi nagro­da­mi świata.

Frost/Nixon — ponown­ie — zwierz był przeko­nany, że  ekraniza­c­ja sztu­ki w której dzi­en­nikarz roz­maw­ia z prezy­den­tem go znudzi. Tak więc zwierz przekładał moment kiedy zobaczy film aż w końcu zro­biło mu się trochę głu­pio. Tyle nom­i­nacji i pochwał a zwierz nic nie widzi­ał. Ter­az to chy­ba jedne z jego ulu­bionych filmów poli­ty­cznych. Dlaczego? po pier­wsze jest świet­nie zagrany — Michael Sheen wyko­rzys­tu­je swój wiel­ki tal­ent do gra­nia ludzi którzy żyli naprawdę, a Frank Lan­gel­la gra taką wer­sję Nixona, którą moż­na pol­u­bić a nawet kto wie zrozu­mieć. Ale najlep­sze w tym filmie jest to, że właś­ci­wie przez cały film oglą­damy roz­mowę dwóch osób — i właś­ci­wie moż­na przez chwilę zapom­nieć, że wiemy dokład­nie co było wcześniej i co było dalej. To jest ciekawy przykład fil­mu poli­ty­cznego, w którym właś­ci­wie poli­ty­ka zosta­je sprowad­zona do jed­nos­tek, do pytań i do roz­mowy a jed­nocześnie cały czas porusza­my się w kręgu zdarzeń niesły­chanie ważnych dla  his­torii kra­ju i w ogóle sposobu spra­wowa­nia władzy. Zawsze fas­cynowały zwierza filmy, w których tym co najbardziej do nich przy­cią­ga jest roz­mowa między bohat­era­mi — to coś czego kino nie robi częs­to a co zazwyczaj okazu­je się być zde­cy­dowanie lep­sze niż efek­ty spec­jalne. Widzi­cie zwierz uwiel­bia wielkie rozwał­ki ale najin­ten­sy­wniej oglą­da mu się filmy gdzie ludzie po pros­tu roz­maw­ia­ją. I dlat­ego bard­zo lubi Frosta/Nixona.

Kopen­haga — sztukę niedawno moż­na było oglą­dać w Warsza­wskim Teatrze (zwierz nie pamię­ta którym) ale zwierz musi przyz­nać, że zna Kopen­hagę przede wszys­tkim z jej telewiz­yjnej wer­sji gdzie Heisen­ber­ga grał Daniel Creig zaś Niel­sa Bho­ra Stephen Rea. Oczy­wiś­cie roz­mowa nie toczy się o fizyce, ale o fizyce, poli­tyce, wojnie, moral­noś­ci i wszys­tkim dookoła. Zwierz abso­lut­nie uwiel­bia tą sztukę przede wszys­tkim dlat­ego, że zwierz abso­lut­nie uwiel­bia kiedy kwest­ie nau­ki, przekon­ań i poli­ty­ki łączą się nieroz­er­wal­nie. Zwierz nigdy nie czuł się bardziej zafas­cynowany zasadą nieoz­nac­zonoś­ci i jej kon­sek­wenc­ja­mi dla tego co wiemy i czego nie wiemy o otacza­ją­cym nas wszechświecie. Zdaniem zwierza wszys­tkim dzieci­akom na pier­wszej lekcji fizy­ki w liceum powin­ni pokazy­wać ten film. Bo serio kiedy człowiek oglą­da Kopen­hagę to nagle fizy­ka sta­je się czymś więcej niż zbiorem zadań w podręczniku ale nauką odpowiada­jącą o najważniejszych kwes­t­i­ach doty­czą­cych natu­ry w sum­ie abso­lut­nie wszys­tkiego. Zwierz wie że nie należy uczyć się fizy­ki ze sztuk o kon­flik­tach moral­nych ale to, niepro­fesjon­alne acz bard­zo human­isty­czne pode­jś­cie do nau­ki abso­lut­nie go uwiodło. No i trze­ba powiedzieć że cała trzyosobowa obsa­da gra dobrze — zwierz nawet nie zauważył kiedy sztu­ka się skończyła i cały czas chci­ał jeszcze trochę. Kur­czę to fajny kawałek kina choć w telewizji.

Dowód - widzi­cie zwierz jest abso­lut­nie przeko­nany, że fil­mowy Dowód nie jest najlep­szą wer­sją sztu­ki ale jed­nocześnie nigdy nie widzi­ał Dowodu granego na żywo więc to jedy­na wer­s­ja sztu­ki jaką zna. O ile w Kopen­hadze uwodzi go fizy­ka tu uwodzi go pytanie o naturę sza­leńst­wa i geniuszu roze­grana w opar­ciu o pytanie o prawdzi­wość jed­nego matem­aty­cznego dowodu — czy rzeczy­wiś­cie jest autorstwa psy­chicznie roztrzę­sionej cór­ki wybit­nego matem­aty­ka, a może to ostat­nie wielkie dzieło jej ojca zan­im całkowicie popadł w obłęd. Zwierz co praw­da nie przepa­da za zakończe­niem (zwierz nie wie czy sztu­ka kończy się też tak jed­noz­nacznie) ale cała sztu­ka ma znakomitą kon­strukcję. Być może gdy­by chodz­iło o cokol­wiek innego zwierz by się nie wciągnął ale tu pyta­ją o tal­ent matem­aty­czny a ten — mimo, że zwierz nic z niego nie posi­a­da — zawsze go fas­cynował. Być może dlat­ego, że abso­lut­nie nie da się go podro­bić. Film nie jest źle obsad­zony choć najsłab­szym ogni­wem obsady jest Gwyneth Pal­trow która wypa­da dość nieprzekonu­ją­co w roli dziew­czyny na skra­ju lub poza skra­jem zała­ma­nia ner­wowego. Dobry jest nato­mi­ast Antho­ny Hop­kins w roli szk­lonego ojca (co nie dzi­wi) oraz Jake Gyl­len­haal w roli dok­toran­ta, który okazał się mniej zdol­ny niż się zapowiadał. Zwierz lubi takie sztu­ki ale woli kiedy właś­ci­wie nie mają jed­noz­nacznego zakończenia i pozwala­ją mu samej zde­cy­dować w co chce wierzyć.

Poje­dynek (Sleuth) — zwierz od razu zas­trze­ga, że nie pisze o wer­sji z Lau­ren­ca Oliviera i Michaelem Caine tylko o wer­sji z Michelem Caine i Judem Law. Wielu uważa ten film Sir. Branagha (ha! macie mnie nie był zwierz w stanie nawet zacząć wyliczać bez wspom­nienia o swoim ulu­bionym aktoro/reżyserze) za nieu­dany ale zwierz oso­biś­cie uważa że to znakomi­ta pro­dukc­ja. Pin­ter który zmarł krótko po pro­dukcji fil­mu był obec­ny na planie a przy­na­jm­niej moż­na było go o coś spy­tać. Wiąże się z tym ciekawa aneg­do­ta. Jak może wiecie punk­tem wyjś­cia fabuły jest spotkanie dwóch mężczyzn — męża i kochanka — jeden prosi o rozwód, dru­gi nie chce go dać i obaj toczą między sobą tytułowy poje­dynek na słowa, charak­tery, oble­gi i wszys­tko co zna­jdzie się pod ręką. Otóż w sztuce jak i w filmie nie ma żad­nej kobi­ety — nie pojaw­ia się oso­biś­cie na sce­nie by rozdzielić wal­czą­cych mężczyzn. Kiedy zapy­tano Pin­tera czy mógł­by powiedzieć coś więcej o tej postaci Pin­ter stwierdz­ił że tak naprawdę żad­nej kobi­ety może nie być łącznie ze sceną, w której dzwoni. Aktorzy powiedzieli mu co myślą o tym pomyśle (wtedy jeszcze nie miał Nobla) ale to dobra naucz­ka by nie pytać dra­matur­ga co ma na myśli. Film zwierz lubi z dwóch powodów — po pier­wsze jest nakrę­cony w genial­nych wnętrzach zim­nego nieprzy­jaznego domu które gra­ją trze­ciego bohat­era dra­matu. Zwierz był urzec­zony tym jak zamknię­ta przestrzeń została w pełni wyko­rzys­tana i jak bard­zo deko­rac­je, światło i w ogóle całe tło odd­a­je charak­ter fil­mu. Dru­ga kwes­t­ia to rola Michaela Caine. Caine należy do ulu­bionych aktorów zwierza bo jest jed­nym z niewielu, którzy potrafią zagrać wszys­tko — i tu właśnie widać całą gamę jego aktors­kich możli­woś­ci — w jed­nych sce­nach jest łagod­ny by w innych być okrut­ny, kon­trolu­ją­cy sytu­ację lub zupełnie zagu­biony. Do tego jak słusznie pod­kreślał chy­ba Branagh — Caine to taki aktor który może na ekranie nic nie mówić tylko stać przed kamerą a na jego twarzy zobaczy się wszys­tkie niezbędne emoc­je. Jude Law nie ma tutaj zbyt wiele do pokaza­nia i choć gra dobrze to jed­nak z Cainem w tym filmie rów­nać się nie może. Ciekawe czy doczekamy się kole­jnego przekaza­nia pałecz­ki i za jakieś 30 lat law będzie grał męża z innym aktorem gra­ją­cym kochanka żony. Było­by ciekawie.

Sza­leńst­wa Króla Jerzego - zwierz od samego początku miał wraże­nie że z tym filmem jest coś nie tak. Nie strasznie się zwier­zowi podobał i w ogóle chci­ał go od razu zobaczyć jeszcze raz ale przez pewien czas miał wraże­nie że struk­tu­ra nar­racji jest jak­by nie ze sce­nar­iusza fil­mowego. Dopiero po pewnym cza­sie zdał sobie sprawę że film nakrę­cono w opar­ciu o sztukę którą na potrze­by kina lekko prze­r­o­bił sam autor Alan Ben­nett. Film ide­al­nie łączy trzy ele­men­ty — jeden to kwes­t­ia bycia królem — królews­kich praw obow­iązków i kon­sek­wencji dla państ­wa wynika­ją­cych z fak­tu, że ktoś jest też człowiekiem, dru­ga sprawa to prob­lem leczenia chorób psy­chicznych w cza­sach przed współczes­ną medy­cyną trze­cia zaś to zapis poli­ty­cznej zaw­ieruchy jaka roz­gry­wała się na tle Sza­leńst­wa Jerzego III. Wszys­tkie te trzy płaszczyzny roze­grane są ide­al­nie i co więcej każ­da ma swo­ją osobę z obsady. tak więc króla człowieka poz­na­je­my przede wszys­tkim przez jego relac­je z żona graną przez znakomi­ta jak zawsze Helen Mir­ren, króla sza­leń­ca leczymy razem z przeko­nanym o słusznoś­ci swoich dzi­ałań dr. Willisem granym przez Iana Hol­ma (który jest wspani­ały w tej roli), zaś kwest­ie poli­ty­czne roz­gry­wamy razem z księ­ciem Walii którego znakomi­cie gra spec­jal­nie pogru­biony i lekko oszpecony blond loczkiem Rupert Everett. Całość zaś spina abso­lut­nie świet­na rola NIgela Hawthorne jako Króla Jerzego.  Zwierz nie miał­by co całoś­ci żad­nych zas­trzeżeń gdy­by nie jeden mały błąd sce­nar­iusza. Otóż w filmie gra Rupert Graves jego bohater wprowadza nas w świat króla jest świad­kiem ważniejszych scen i właś­ci­wie pojaw­ia się na ekranie przez cały film. Ale nie ma żad­nej roli. praw­ie nic nie mówi, praw­ie nic nie robi, stoi, świet­nie wyglą­da w mundurze i tyle. Zwierz rozu­mie, że zawsze miło jest mieć Ruper­ta Gravesa w kadrze ale nie jest w stanie pojąć po co fil­mowi postać która nic nie wnosi do fabuły.

Sznur — zwierz nigdy nie był do koń­ca przeko­nany o co chodzi z tym Hitch­cock­iem do cza­su kiedy lata temu nie zobaczył Sznu­ra. Tu od razu widz­imy, że mamy do czynienia ze sztuką. Cała akc­ja toczy się w niewielkim mieszka­niu,  z wieżow­ca­mi Nowego Jorku za Oknem. Trwa przyję­cie. Jedze­nie rozłożone jest na skrzyni, w skrzyni jest trup. Nie zwierz nie wydał wam zakończenia — taki jest początek. Tym co w filmie najbardziej fas­cynu­je to toczą­ca się na przyję­ciu (ale jak się dowiadu­je­my także wcześniej) dyskus­ja czy da się popełnić zbrod­nię doskon­ałą. Dyskus­ja jest zarówno reto­rycz­na jak i dla niek­tórych uczest­ników przyję­cia zupełnie prawdzi­wa. Sznur oglą­da się znakomi­cie z kilu powodów. Po pier­wsze — Hitch­cock tworzy taką atmos­ferę napię­cia że czu­je­my się trochę jak­byśmy sami właśnie wsadzili jakiegoś tru­pa do szafy i bali się że wypad­nie nam w samym środ­ku imprezy. Dru­ga sprawa, która przy­na­jm­niej zwierza przy­cią­ga do ekranu to James Stew­art — zwierz nie jest sza­lonym fanem akto­ra ale tutaj jako były nauczy­ciel spraw­ców morder­st­wa sprawdza się znakomi­cie. Właś­ci­wie moż­na ten film oglą­dać wiele razy za każdym razem decy­du­jąc się na inną per­spek­ty­wę. Moż­na wybrać per­spek­ty­wę spraw­ców i tylko czekać aż wszyscy sobie pójdą, moż­na być zwolen­nikiem spraw­iedli­woś­ci i czekać aż ktoś się zori­en­tu­je. Z całą pewnoś­cią nie da się tego fil­mu obe­jrzeć obo­jęt­nie. Nawet jeśli doskonale wiemy jak się to wszys­tko skończy.

A ter­az coś czego na takich lis­tach zazwyczaj braku­je:  W Polsce na DVD wyszły praw­ie wszys­tkie filmy ze spisu (Ostat­nio w sklepach przece­ni­ano co najm­niej połowę z nich), nie wyszła nigdy Kopen­haga ale TVP 1 pokazu­je ją bard­zo chęt­nie, zaś w sied­miu częś­ci­ach może­cie ją zobaczyć na Youtube, Arszenik i Stare Koron­ki kiedyś dość częs­to leci­ały na TCM, film moż­na kupić na Ama­zonie za 4 i pół fun­ta lub za 9 w całej kolekcji filmów z Cary Grantem, Sznur jakoś nie dawno pokazy­wało TCM, moż­na go kupić za 5 fun­tów na Ama­zonie i zwierz ma wraże­nie że mógł wyjść kiedyś w Polsce na DVD, nato­mi­ast cały z grecki­mi napisa­mi zna­jdziecie na Youtube. Tak więc widzi­cie filmy są raczej dostępne.

Dobra zwierz skończył może się wam wydać że ten zbiór filmów jest dzi­wny ale zwierz ma nadzieję, że jeśli jakiegoś z nich nie widzieliś­cie to was zachę­cił do obe­jrzenia. Jutro będzie dzi­w­na i niesły­chanie eklek­ty­cz­na kat­e­go­ria, która może się jed­nak niek­tórym spodobać. Jutro bowiem zwierz poda dziesięć filmów, na których płakał. Jak na razie jest to strasznie dzi­wa zbieran­i­na. Wyglą­da na to, że zwierz chlip­ie na fil­mach niekontrolowanie.

Ps: Zwierz zde­cy­dował się na nazwę “100 dwa” bo wiecie ta lista jest na sto dwa :P

ps2: Na tych którzy mogą zapy­tać czemu nie ma Rzezi Polańskiego — zwierz widzi­ał sztukę w Ateneum i choć może się to wydać niesamowite w teatrze z pol­ską obsadą podobało mu się bardziej niż na ekranie w obsadą gwiazdorską.

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online