?
Hej
Zwierz jak zapowiadał spędził wczoraj poranek w siedzibie HBO gdzie pokazano mu kilka odcinków serialu Bez Tajemnic. Trzeba przyznać, że kiedy zwierz zaczynał blogowanie nie spodziewał się, że kiedyś maratony serialowe będą organizowane dla niego (no nie tylko dla niego) przez stację telewizyjną, która na dodatek da mu soczek i pyszne croissanty no i pogłębi jego uzależnienie od HBO GO obdarzając go przy okazji kuponem na 30 dni korzystania (tak przy okazji gdyby ktoś chciał kiedyś przekupywać zwierza – to jest dokładnie ta waluta którą zwierz przyjmuje). Co prawda zwierz akurat sam nigdy nie urządziłby sobie maratonu serialu Bez Tajemnic (to bardzo „gadany” serial więc w pewnym momencie następuje pewne znużenie) no ale darowanemu serialowemu maratonowi nie patrzy się w zęby.
Ktokolwiek oglądał pierwszy sezon wie, że konstrukcja serialu jest bardzo prosta. Na jeden blok składa się pięć odcinków – każdego dnia nasz bohater – psychoterapeuta spotyka innych pacjentów, w piątki przychodzi do swojej superwizorki (to się odmienia?), której opowiada o sesjach ale także o własnych problemach. W soboty i niedziele odpoczywa jak pan Bóg przykazał. Z nieznanych zwierzowi przyczyn maraton, w którym uczestniczył był dość postmodernistyczny ponieważ obejmował odcinki nie jak się zwierz spodziewał 1-5 ale 5-10. Zwierz jest zaskoczony takim wrzuceniem w środek sezonu i nieco zaniepokojony zapewnieniem, że to niewielka różnica bo w pierwszych odcinkach niewiele się dzieje, niemniej małe skróty przed każdym z pokazanych odcinków wskazywały raczej że działo się sporo i ciekawie. Tak więc wy moi drodzy czytelnicy zacznijcie raczej od początku choć to prawda, jeśli przegapicie jeden czy dwa odcinki nie ma się czym przejmować bo da się to dość szybko nadrobić.
Radziwiłowicz który w pierwszym sezonie wydawał się szukać jeszcze klucza do swojej roli, tu jest zdecydowanie pewniejszy i jakby swobodniejszy. Choć nadal mówi koszmarnie wolno.
Bez Tajemnic to jeden z tych seriali, które – ponieważ właściwie nie mają akcji właściwej opierają się po pierwsze na tym jak zostały skonstruowane postacie bohaterów, po drugie kto ich gra. Pod tym względem drugi sezon serialu prezentuje się bardzo smakowicie. W poniedziałki nasz dzielny Terapeuta (grający go Jerzy Radziwiłowicz zdecydowanie rozkręcił się w porównaniu z zeszłym sezonem) przyjmuje kobietę pod czterdziestkę, której kiedyś nie odwiódł od pomysłu aborcji a która dziś ma do niego pretensje, że zmarnowała sobie szanse na szczęśliwe rodzinne życie. To chyba najprostsza (jak się na pierwszy rzut oka wydaje) z omawianych na sesjach spraw, stąd większy ciężar leży na barkach odgrywającej ją Magdaleny Cieleckiej. Niemniej Cielecka to znakomita aktorka, i doskonale radzi sobie z graniem bardzo pewnej siebie kobiety, która jest zupełnie zagubiona. Przy czym jej postać ponieważ już kiedyś przeszła terapię, jest dużo bardziej pewna siebie, mówi składniej, częściej intepretuje to co mówi do niej terapeuta, co prawda część jej monologu brzmi nieco zbyt gładko to jednak w rękach innej aktorki te wady postaci i wątku byłby lepiej widoczne.
Magdalena Cielecka sprawia, że jej chyba najmniej ciekawa w całym zestawie postać jest dużo dynamiczniejsza od całej reszty. To spory komplement biorąc pod uwagę jakość obsady
Kolejnego dnia do terapeuty przychodzi chłopak, którego rodzice starali się pogodzić w gabinecie terapeuty w poprzednim sezonie. Oni pozostają wciąż skłóceni a chłopak źle przeżywa perspektywę rozwodu. Zdaniem zwierza to najciekawszy i chyba paradoksalnie jeden z lepiej zagranych wątków w serii. Zwierz rzadko widzi w telewizji polskiej dobrze grające dzieci, ale młody debiutujący aktor Stanisław Cewka (który zrobił na zwierzu bardzo dobre wrażenie podczas konferencji prasowej) poradził sobie ze swoją rolą inteligentnego acz zniechęconego do życia dzieciaka doskonale. Z resztą to wątek zdaniem zwierza bardzo poruszający bo pokazujący pewną absolutną bezsilność dziecka w obliczu rozwodu rodziców czy niechęci ze strony nauczycieli i rówieśników. Choć teoretycznie inne wątki serialu są bardziej dramatyczne to tu chłopak właściwie nie ma żadnego wyboru – może lawirować pomiędzy rodzicami, może się buntować czy starać się być jak najsympatyczniejszy ale właściwie wszystko dzieje się poza nim. Przy czym ten wątek nie jest jakąś antyrozwodową agitką tylko raczej bardzo dobrym pokazaniem, że w pewnym momencie życia człowiek jest na tyle inteligentny by wiedzieć co się wokół niego dzieje ale na tyle bezsilny i młody by nie móc nic z tym zrobić. Oczywiście w tle widzimy problemy jego rodziców ale paradoksalnie są one zupełnie nie ciekawe bo bardzo sztampowe i odegrane bez zaskoczenia (stanowią z resztą przedłużenie wątku z poprzedniego sezonu co zawsze nieco osłabia wrażenie bo nie mamy do czynienia z nowym nieznanym problemem, który poznajemy razem z terapeutą). Zwierz jest bardzo ciekawy kontynuacji tego wątku.
Zwierz jest pod wrażeniem speców od castingu, nie łatwo znaleźć aktora debiutanta, który już nie gra jak naturszczyk a jeszcze nie jest zmanierowany
Kolejnym bohaterem jest przedsiębiorca budowlany (jak zwierz wnioskuje bo pierwszego odcinka gdzie przedstawia się bohaterów nie widział), który cierpi na ataki paniki oraz boi się o córkę która wyjechała do Indii ewidentnie po to by wydostać się pod zaborczego wpływu ojca. Wątek ten ogląda się chyba najprzyjemniej bo zarówno grający Gustawa Janusz Gajos jak i grający terapeutę Jerzy Radziwiłowicz mają podobny sposób ekspresji. Obaj operują bardzo minimalistycznym typem gry, nie ma za dużo gestów, ruchów, słów. Co ciekawe wcale t nie nudzi, wręcz przeciwnie daje poczucie jakiegoś takiego bezpieczeństwa – nic nam nie umknie, nic dostaniemy nagłych napadów aktorskiego szału (choć dostaniemy napady nerwowe) wszystko rozegra się niemal jak na scenie. Dwóch mężczyzn siedzi i rozmawia choć właściwe bohater Gajosa rozmawiać nie chce (tym więcej naszemu terapeucie mówi). Oczywiście podejrzewamy, że gdzieś tam w tej pozornie prostej historii (człowiek poddany presji zaczyna pękać) jest zdecydowanie głębszy i mroczniejszy powód ale na razie wszystko wygląda na sprawę dość jasną i uporządkowaną.
Dwóch panów w pokoju nie liczą terapeuty, czyli odcinek który ogląda się jak dobrze przedstawienie teatralne
No i ostatnia pacjentka lekarza, która wszystkim pozostałym oglądającym ze zwierzem serial podobała się najbardziej a która zwierzowi zupełnie nie przypadła do gustu. To dwudziesto paroletnia studentka ASP chora na raka, która nie chce nikomu mówić o swojej chorobie (powiedziała tylko terapeucie i oburza się gdy okazuje się, że ten zapytał znajomego onkologa o przebieg leczenia takiego schorzenia) i nie chce się leczyć. Trudno dokładnie powiedzieć jakie są motywacje bohaterki, trudno ją też polubić bo prawdę powiedziawszy to postać dość antypatyczna, do tego straszliwie wybuchowa i przynajmniej zdaniem zwierza głupia. Do tego nie jest na tyle wybitnie zagrana (dziewczynę gra Julia Kijowska) byśmy nie dostrzegli, że raczej jest to papierowa postać wykreowana po to by po raz kolejny nasz terapeuta stanął oko w oko z sytuacją, w której nie gra o zdrowie lecz o życie pacjenta. Zwierz ma jednak wrażenie, że cała ta sytuacja jest naprawdę byt wydumana, a takie zaplanowane nie leczenie stoi jakoś w zupełniej sprzeczności z pójściem do terapeuty. No i oczywiście zwierz cały czas stawia sobie pytanie do jakiego stopnia terapeuta może tu pozostawać właściwie bezczynny i przyglądać się takiemu zaplanowanemu samobójstwu.
Zwierz autentycznie nie może znieść ostatniej bohaterki, nawet jeśli taki był zamiar, to zwierz chyba będzie pomijał ten wątek
Na koniec tygodnia bohater odwiedza Barbarę, bohaterkę znaną z poprzedniego sezonu, która teraz po napisaniu książki przyjmuje własnych pacjentów i bardziej niż słuchać o metodach pracy naszego bohatera prowadzi jego regularną terapię, pytając go bardzo dokładnie o związek z matką i uczucia względem rodziców. Ocena tego wątku jest trudna ponieważ zwierz ogólnie nie za bardzo w niego wierzy – to znaczy wygląda na to, że nasz bohater absolutnie nie powinien prowadzić żadnej terapii, poza tym zwierz bardzo nie lubi wątków pod tytułem – terapeuta ma olbrzymia traumę w rodzinie i jeszcze przypadkowo spotyka na schodach swoją wielką miłość z czasów młodości (gra ją tu Danuta Stenka). Do tego, wszystko zależy od tego czy lubi się styl gry Krystyny Jandy – zwierz akurat Jandę lubi więc nie przeszkadza mu oglądanie po raz kolejnych dobrze znanych min czy gestów, ale jeśli się za aktorką nie przepada to trudno znaleźć w tym wątku coś naprawdę pociągającego. W sumie jest on najbardziej serialowy pod tym względem że o ile pozostałe wątki wydają się w sumie małe sensacyjne ten jakby próbował nas za wszelką cenę przekonać, że bohater jest postacią złamaną i niezdolną do prowadzenia terapii. To z kolei stawia pod znakiem zapytania całą naszą sympatię do jego poczynań w pozostałe dni tygodnia.
Ostatni dzień tygodnia przeznaczony na osobistą Terapię bohatera fabularnie zwierzowi podoba się najmniej – aktorsko wszystko zależy od stosunku widza do Jandy.
Jak zwierz wspomniał pisząc swoją relację z Konferencji Prasowej HBO kręci odmiany Bez Tajemnic niemal we wszystkich krajach, w których ma swoje osobne oddziały – to nie dziwi bo serial wymaga właściwie wyłącznie dwóch pomieszczeń i dobrych aktorów. Poza tym to rzadki przykład telewizji gadanej gdzie mamy trzydzieści minut rozmowy. I zwierz bardzo musi pochwalić reżyserów serialu bo jeśli pominąć fakt, że zwierz obejrzał serial w nieco za dużej dawce i odrobinkę się zmęczył, to jednak udało im się wprowadzić do bardzo statycznej formuły nieco ruchu – oddechu potrzebnego w czasie wysłuchiwania rozmów bohaterów. Do tego choć pokazywane pomieszczenia są ładne i pięknie oświetlone, to jednak trochę udało się uniknąć wycieczki w Polskę niezwykłą gdzie wszystko jest idealne – nierówno poukładane książki na regale bohatera (który co warto zauważyć przyjmuje pacjentów w swoim salonie) to taki drobny element realizmu, który bardzo zwierza ucieszył, podobnie jak to, że umie rozpoznać jaki kawałek Warszawy widzi właśnie za oknem bohaterów co sprawia, że serial nagle zaczyna naprawdę dziać się tu i teraz. Z resztą jednym z haseł przewodnich promocji serialu jest próba zachęcenia Polaków by sami spojrzeli na swoje problemy, bądź próbowali je odnaleźć w problemach bohaterów. Co ciekawe pierwszym pytaniem jakie zadał brat zwierza – psycholog, który jako jedyny w rodzinie wie cokolwiek więcej o terapeutach zadał pytanie czy widać na ekranie jak pacjenci płacą i jakie to są sumy. Zwierz mógł z zadowoleniem stwierdzić, że i płacą i dokładnie widzimy ile. Brat był zaskoczony bo spodziewał się, że akurat ten prozaiczny element filmowcy pominą.
Pod koniec tygodnia robi się też najbardziej dynamicznie bo oto nasz bohater spotyka swoją młodzieńczą miłość (czy wszyscy w jego otoczeniu się leczą albo powinni się leczyć?)
Być może to zakorzenienie serialu w realiach polskich sprawiło, że zwierz po obejrzeniu pięciu odcinków bardziej niż czegokolwiek zapragną obejrzeć nie tyle wersje amerykańską, ale po pierwsze oryginalny serial Izraelski po drugie szykowane przez HBO odmiany węgierskie czy rumuńskie. Możliwość spojrzenia jak zmodyfikowano scenariusze byłaby jednym z ciekawszych telewizyjnych przeżyć. Może jeśli ktoś zwierza słucha to skusi się na zafundowanie widzom analizy porównawczej :) Choć istnieje drobna możliwość, że tylko zwierza to naprawdę by ubawiło. Cóż nie każdy widz jest socjologiem (zwierz wie, że często to podkreśla, ale zadawanie sobie pytania – a jak jest gdzie indziej, zaczęło go prześladować właśnie po studiach socjologicznych). Na koniec zwierz spotykał się z zarzutami, że serial jest nudny. Cóż zwierz nie wie jak można się znudzić ciekawą rozmową prowadzoną przez ciekawe postacie zagrane przez dobrych aktorów przez zaledwie dwadzieścia minut. Wszystkim szybko nudzącym się zwierz może powiedzieć, że on idzie w niedzielę do teatru na sześciogodzinny współczesny spektakl. I wcale mu się za bardzo nie chce. To tak byście nabrali odpowiedniej perspektywy. A teraz zwierz kończy bo uzależnienie od HBO GO samo się nie pogłębi.
To naprawdę nie jest reklama, to czysty przejaw uwielbienia zwierza. Plus hasło promocyjne brzmiące jak zachęta do rewolucji.
Ps: Zwierz przeprasza, że przejawia tak straszliwie fanowskie podejście wobec usługi HBO ale po prostu to spełnienie marzeń zwierza by legalnie oglądać na komputerze filmy i seriale dobrej jakości i to za darmo. Serio gdyby wszyscy tak zrobili co prawda telewizja by upadła ale jaki zwierz byłby przez chwilę szczęśliwy.
* Tak zwierz wie, że takie gry słowne są passe ale zwierza nadal bawią. Zwierz nie jest bardzo cool.
A TERAZ KONIECZNIE WEJDŹCIE NA STRONĘ FACEBOOKOWĄ ZWIERZA GDZIE DZIĘKI WSPANIAŁEJ ELI, KTÓRA BYŁA W LONDYNIE MOŻNA SOBIE OBEJRZEĆ JAK STEPHEN FRY POZDRAWIA SWOICH POLSKICH FANÓW I JEST RÓWNIE UROCZY CO ZAWSZE. ELA POWTARZAM ZWIERZA NERKA JEST TWOJA JAKBY CO ;)