Home Ogólnie Podkręćcie trochę ten magazyn czyli zwierz o nowym Filmie

Podkręćcie trochę ten magazyn czyli zwierz o nowym Filmie

autor Zwierz

?

Hej

Zwierz nie bez trudu zła­pał w swo­je ręce listopad­owy numer fil­mu, który ma wedle nowej reakcji zapoc­zątkowywać prawdzi­wą rewolucję. Z Mag­a­zynem pożeg­nała się niemal cała stara ekipa, przyszedł nowy redak­tor naczel­ny czyli Tomasz Raczek, przy­cią­ga­jąc za sobą całe grono młodych i intere­su­ją­cych fil­mowych recen­zen­tów i pub­l­i­cys­tów. Dzi­ał recen­zyjny powierzył Michałowi Oleszczykowi, który jest obec­nie najbliższy bycia “tym” recen­zen­tem zwierza, czyli recen­zen­tem, które­mu zwierz ufa i którego z całą pewnoś­cią lubi i szanu­je. Co więcej od miesią­ca dochodz­iły słuchy o tym, że nowy film będzie niesamow­ity wspom­ni­ały i przeło­mowy, więc zwierz jako to bywa w takich przy­pad­kach zwierz nastaw­ił się raczej pozy­ty­wnie. A jak wyszło? Może nie do koń­ca jak zwyk­le, ale do rewolucji jeszcze trochę brakuje.

Zaczni­jmy od tego, że zmi­any są najbardziej widoczne w częś­ci recen­zyjnej — pomi­ja­jąc, że ta część mag­a­zynu została wydana na chro­powatym papierze (zwierz nie rozu­mie po co — bo prze­cież to nie jest tak, że recen­z­je nie stanow­ią inte­gral­nej częś­ci mag­a­zynu no ale ma być uroz­maice­nie — przy czym papi­er częś­ci mag­a­zynowej jest kosz­marny i drze się w rękach) i zaw­iera rzeczy­wiś­cie imponu­jącą ilość porząd­nych recen­zji (czyli takich dłuższych niż trzy zda­nia) właś­ci­wie wszys­tkiego co w kinach leci. Trud­no jest tą recen­zyjną część oce­ni­ać nie widząc wszys­t­kich filmów, ale zwierz nastaw­iony jest do tego raczej pozy­ty­wnie. Może tylko redakc­ja powin­na nieco prze­myśleć układ recen­zji — ambic­je ambic­ja­mi ale zwierz jed­nak by docenił widza pop­u­larnego i ułożył recen­z­je albo data­mi (to co najw­cześniej w miesiącu przed tym co później) albo jeszcze bardziej eks­cen­trycznie — wysunął na pier­wszy plan recen­z­je tych pro­dukcji, których będzie szukał widz — bo np. recen­z­ja fil­mu doku­men­tal­nego “Najświęt­sza Panien­ka Kop­towie i ja” jest może i intere­su­ją­ca ale jak­by nie dla wszys­t­kich, a “Film” to jed­nak nie “Kino”, przez­nac­zone dla kone­serów. Inny­mi słowy fajnie, że recen­zu­je­my wszys­tko ale nie spoglą­da­jmy srogim okiem na prze­cięt­nego oglą­dacza. Kole­j­na sprawa to kwes­t­ia gwiazdek — zwierz musi powiedzieć, że zupełnie nie rozu­mie sys­te­mu ich przyz­nawa­nia i nawet ma wraże­nie, że wprowadza­ją zamęt — Loop­er dosta­je ich sześć, Miłość Hanekego tylko trzy, Anna Karen­i­na cztery — wszys­tko zaś jak­by trochę obok recen­zji ( z resztą oce­na Anny Kareniny jest nadzwyczaj wyso­ka biorąc pod uwagę jak powszech­nie ją na zachodzie zjechano). Oczy­wiś­cie Michał Oleszczyk nie zaw­iódł zwierza wys­taw­ia­jąc przepiękną lau­rkę Moon­rise King­dom Wesa Ander­sona, ale nadal zwierz uważa, że było by dużo lep­iej gdy­by z gwiazdek zrezyg­nować. Zwłaszcza, że pomysł iż wszys­tkie filmy da się ocenić w skali 1–6 wyda­je się i wydawał się zwier­zowi absurdal­ny. A sko­ro przy takiej częś­ci recen­zyjnej jesteśmy to zwier­zowi zde­cy­dowanie nie podo­ba się nowy wygląd rubry­ki 9 gniewnych ludzi — zde­cy­dowanie wolał poprzed­nią wer­sję ta jest jakaś taka nieczytel­na i właś­ci­wie rzu­ca się w oczy tylko to, że Bit­wa pod Wied­niem to zły film.

Co do samego mag­a­zynu zwierz ma bard­zo mieszane uczu­cia — wywiady z twór­ca­mi Pokłosia moż­na było przez ostat­nie kil­ka tygod­ni przeczy­tać wszędzie, więc zwierz czu­je pewne zmęcze­nie mate­ri­ału. Z kolei tekst Michała Zyg­mun­ta o niedoce­ni­anej fan­tastyce naukowej wyda­je się zwier­zowi mieć słabą tezę mówiącą o tym, że cała spo­ra gałąź kina sf jest nie doce­ni­a­nia bo nie dosta­je Oscarów i na siebie nie zara­bia, jed­nym z przykładów jest cho­ci­aż­by fakt, ze w kat­e­go­ri­ach tech­nicznych Oscary dostał Matrix a nie eXis­tenZ Cro­nen­ber­ga, który musi­ał się zad­owolić jedynie Sre­brnym Niedźwiedziem. Prob­lem pole­ga na tym, że moim zdaniem nie ma tu żad­nej sprzecznoś­ci. Oscary nagradza­ją kino głównego nur­tu, kasę zara­bi­a­ją filmy trzy­ma­jące się pewnych jas­no wyty­c­zonych ram. Wszys­tkie wymienione przez twór­cę tytuły w ostate­cznym rozra­chunku zyskały grono wiernych fanów, i są dość powszech­nie szanowane przez ludzi zain­tere­sowanych tem­atem więc trud­no orzec gdzie jest prob­lem. Tak Oscary i main­stream nie jest dla każdego ale Cro­nen­berg chy­ba nie płacze w kąciku z tego powodu. No i tekst zaw­iera stwierdze­nie, że film Kaboom jest komedią porno co wpraw­iło zwierza w lek­ki stu­por bo widzi­ał Kboom na WFF i może stwierdz­ić, że momen­ty są ale do porno to temu decy­dowanie daleko.  Jed­nak najwięk­sze wąt­pli­woś­ci budzi wstęp tek­stu, który zwierz przy­tacza ” Z fan­tastyką jest jak z pornografią; trud­no ją zdefin­iować, ale kiedy ją zobaczymy, nie ma miejs­ca na wąt­pli­woś­ci. Obcow­anie inteligen­ta z oby­d­woma gatunka­mi towarzyszy podob­ne uczu­cie guilty plea­sure. Niby moż­na już dziś pisać dok­toraty o Lady Gadze, a książ­ki o Har­rym Pot­terze trak­tować jako równo­prawny głos w deba­cie nad ksz­tałtem współczes­nego społeczeńst­wa bry­tyjskiego, ale wciąż niezręcznie jest się zach­wycać fotonowy­mi eksploz­ja­mi, met­al­icznym wiz­giem zderza­ją­cych się mieczy świ­etl­nych czy płoną­cy­mi okrę­ta­mi sztur­mowy­mi u Bram Ori­ona”. Otóż zdaniem zwierza jest to zupeł­na niepraw­da. Trud­no o bardziej inteligenc­ki i przepra­cow­any przez wszys­tkie fil­try poważnej kul­tur­oz­naw­czej anal­izy gatunek niż fan­tasty­ka naukowa. Dok­toraty o Gwiezd­nych Woj­nach pisano zan­im się zro­biło modne poważne anal­i­zowanie fil­mowych hitów, zaś cytowanie znanego mono­logu z Blade Run­nera jest równym znakiem rozpoz­naw­czym współczes­nego inteligen­ta jak przy­taczanie frag­men­tów z Felliniego. Inny­mi słowy cała teza wyda­je się zwier­zowi moc­no naciągana.

Kole­jny tekst Katarzyny Wajdy o Annie Kareninie jest stras­zli­wie żaden. Zwierz czy­tał już ten tekst kil­ka razy w kilku odmi­anach w kilku cza­sopis­mach — Anna z per­spek­ty­wy fem­i­nisty­cznej, Anna melo­dra­maty­cz­na, Lew Tołs­toj i Anna, podłe społeczeńst­wo i Anna. Plus stwierdze­nie, że w wer­sji z 1997 mamy pod­starza­łego Wrońskiego, co nieco zas­mu­ciło zwierza bo Wrońs­ki w wyko­na­niu Seana Beana to chy­ba ulu­biona inter­pre­tac­ja tej postaci jaką zwierz zna (przy­na­jm­niej nie jest mdły). W sum­ie jedyną nowoś­cią w tekś­cie był pod­pis pod zdję­ciem, infor­mu­ją­cy, ze próbowano zatrud­nić do roli głównej Bene­dic­ta Cum­ber­batcha (szko­da, że odmówił to było­by dopiero coś nowego), co wybudz­iło pewną wesołość czytel­ników (plus zaskaku­ją­co spójne propozy­c­je obsad­owe innych ról). Szko­da, że nie postara­no się do tem­atu kole­jnej adap­tacji Anny Kareniny pod­jeść od innego kon­ta i zas­tanow­ić się dlaczego są takie filmy, które cią­gle kręcimy od nowa a wid­ow­n­ia jeszcze nie chce powiedzieć dość.  Dalej następu­je dłu­gi wywiad z Vic­tiorą Abril — ciekawy ale głównie za sprawą aktor­ki, która mówi sporo i ciekaw­ie, pyta­nia jej zadawane są raczej szczątkowe i powiedzmy sobie szcz­erze — żadne. Warto jed­nak zajrzeć bo wywiad ciekawy podob­nie jak sama aktora.

Zde­cy­dowanie nie da się tego powiedzieć o wywiadzie z Pat­tin­sonem — zwierz wierzy że ktoś z nim naprawdę roz­maw­iał, choć czy­ta się to jak wyp­isy z mate­ri­ałów pro­mo­cyjnych. Kto wie, może są to z resztą wyuc­zone zdanie. Wszyscy bowiem wiedzą, że Pat­tin­son nien­aw­idzi Zmierzchu jak morowej zarazy, tu zaś mamy bard­zo ład­nie wys­taw­iona lau­rkę. Obok Jan Mirosław rewolucyjnie odkry­wa przed czytel­nikiem że pop­u­larność Zmierzchu to po pros­tu pop­u­larność melo­dra­matu w cza­sach gdy różnice kla­sowe trze­ba zastąpić wam­pi­ra­mi. Odkry­w­cze. Tyle jeśli chodzi o pier­wszą mag­a­zynową część fil­mu. Na początku jest jeszcze całkiem przy­datne kalen­dar­i­um tego co zdarzyć ma się jesienią, oraz daniem zwierza co raz mniej przy­datne strony z czymś na ksz­tałt informacji/plotek ze świa­ta gwiazd. Zwierz uważa ten dzi­ał za co raz bardziej zbęd­ny w świecie Inter­ne­tu. Z kolei rubry­ka 5 rzeczy które powin­niś­cie wiedzieć o Jaquinie Phoenix­ie jest zdaniem zwierza nieco zbyt plotkars­ka (w sum­ie ope­ru­je głównie fak­ta­mi z życia oso­bis­tego) plus — ponown­ie to wszys­tko po raz kole­jny powtór­zone znane fak­ty takie jak np. że nasz aktor swo­je imię zawdz­ięcza sza­lonym rodz­i­com hip­pi­som oraz że jest wega­ninem (mag­a­zyn poda­je, ze na planie Glad­i­a­to­ra odmówił noszenia skórzanych san­dałów ale praw­da jest taka, że odmówił noszenia jakiejkol­wiek skóry na planie wszys­t­kich filmów w jakich grał).

Mag­a­zyn kończy część poświę­cona seri­alom — artykuł Woj­ciecha Orlińskiego  “Bez Monopolu Bez Cen­zury” to  kole­jny dłu­gi tekst poświę­cony temu jakie Hol­ly­wood jest złe a seri­ale amerykańskie dobre. Pomi­ja­jąc fakt, że ów zach­wyt amerykańską telewiz­ją zaczy­na nieco nużyć — zwłaszcza biorąc pod uwagę, że po zło­tym początku mile­ni­um seri­ale jak­by dostały lekkiej zadysz­ki — to w tekś­cie zna­j­du­je się kil­ka zdań z który­mi zwierz by się nie zgodz­ił. Orlińs­ki przekonu­je, że o ile w Hol­ly­wood nie ma właś­ci­wie kari­ery przez noc to zdarza się to w seri­alach — poda­je przykład Glee gdzie gra­ją jak stwierdz­ił “albo debi­u­tan­ci, albo aktorzy gra­ją­cy przedtem ogony”. Aku­rat w Glee najwięk­szy sukces odnieśli ci aktorzy, których po pros­tu prze­nie­siono z Broad­wayu gdzie mieli już swo­ją markę, poza tym prawdą jest, że w wielu seri­alach nie ma wielkiej gwiazdy kiedy się zaczy­na ale kari­era — byłem nikim jestem gwiazdą ustępu­je nieco kari­erze — grałem w 90 seri­alach zan­im w tym 91 odniosłem sukces.  Kole­jne zdanie, z którym zwierz by się nie zgodz­ił to ” W Hol­ly­wood panu­je kul­tura kon­formiz­mu (gdy ktoś robi udany film o super bohat­er­ach to wszyscy robią filmy o super bohat­er­ach). W amerykańskiej telewiz­ji odwrot­nie gdy konkurenc­ja zasza­le­je seri­ale kostiu­mowy to my ich z drugiej mań­ki real­isty­cznym dra­matem pol­i­cyjnym”. No nie wiem jak wy ale mój pro­gram telewiz­yjny mówi — jeśli im udał się pro­ce­dur­al o lekarzach my wal­niemy nasz, jeśli im udało się on i ona rozwiązu­ją sprawę nasza stac­ja też taki będzie miała, jeśli Mad Men odnosi sukces bo jest w przeszłoś­ci my nakręcimy Pan Am itd. Ogól­nie odnoszę wraże­nie, że w telewiz­ji dużo wyraźniej niż w Hol­ly­wood widać skłon­ność do naślad­owa­nia konkurencji. Zwierz nie może się też zgodz­ić ze stwierdze­niem, że ponieważ sce­nar­iusz do Prom­e­teusza napisał Damon Lin­de­lof, który pisał sce­nar­iusze do seri­ali to “Prom­e­teusz” Rid­leya Scot­ta wcale nie jest zły tylko opar­ty o myśle­nie seri­alowe  — “Prom­e­teusz wiele rzeczy zachował w tajem­ni­cy i przy­puszczam, że wid­zowie, którym ten film się podobał, to wychowankowie szkoły telewiz­yjnej, a niezad­owoleni to kino­mani starej szkoły”. Cóż moim zdaniem nieza­leżnie czy ktoś się wychował na telewiz­ji czy w kinie Prom­e­teusz to żaden przykład myśle­nia seri­alowego tylko nieu­dany film z dzi­u­ra­mi w sce­nar­iuszu. No i kole­jne uogól­nie­nie  ” W fil­mach wszyscy musza być młodzi i przys­to­jni dlat­ego akc­ja najczęś­ciej dzieje się wśród klasy śred­niej z los Ange­les i okolic. Seri­ale zabier­a­ją nas do ponurych zakątków Bal­ti­more ( The Wire) bag­nis­tej Luz­jany (Czys­ta Krew) do narko­ty­cznego podziemia Albu­querque. Pokazu­je taką Amerykę jakiej nie chce pokazy­wać Holl­wyood — brud­ną brzy­d­ką zanied­baną (.)” Tak. prob­lem w tym, że The Wire i Czys­ta Krew to HBO, Brak­ing Bad to AMC — tym­cza­sem masową wyobraźnią rządzi Gos­sip Girl, Grey’s Anato­my czy np. Smash albo Pret­ty Lit­tle Lairs czy Revange — seri­ale, w których nie ma brzy­d­kich ludzi i brzy­d­kich miejsc. Z resztą a pro­pos młodzi i przys­to­jni — serio “Czys­ta Krew” to przykład najbardziej urodzi­wego seri­alu w telewiz­ji gdzie wszyscy w tej Luiz­janie wyglą­da­ją jak­by się urwali z sesji męskiego mod­elin­gu. Seri­ale, które przy­wołu­je autor należy porówny­wać z tym co wygry­wa w Sun­dance a nie z tym co dosta­je Oscary. Bo to jest punkt do porów­na­nia. Zwierz nigdy nie zrozu­mi­ał skłon­noś­ci pol­s­kich pub­l­i­cys­tów do utożsami­a­nia świa­ta seri­ali wyłącznie z seri­ala­mi nadawany­mi przez kablów­ki. Jasne że to świetne pro­dukc­je ale to tylko część rynku, której nie da się porów­nać z całym Hol­ly­wood (czy w ogóle ist­nieje coś takiego jak całe Hol­ly­wood?). Dzi­ał seri­alowy uzu­peł­ni­a­ją tek­sty o Home­land i jego Izrael­skim pier­wow­zorze — raczej mało pory­wa­jące choć poprawne, ale zwierz musi zaz­naczyć, że seri­alu jeszcze nie oglądał.

Kole­jny dzi­ał komiks kon­cen­tru­je się przede wszys­tkim na filmie doku­men­tal­nym poświę­conym Com­ic Con i ubole­waniem że impreza stała się przede wszys­tkim miejscem gdzie Hol­ly­wood prezen­tu­je swo­je najnowsze pro­dukc­je, oraz tym, że młodzi ludzie nie chcą już czy­tać komik­sów na papierze. Dzi­ał uzu­peł­nia mały tekst o tym, ze Gościn­ny nie żyje a Uder­zo pisze co raz gorsze sce­nar­iusze do Aster­ixa i w ogóle sprzedał całą ser­ię. Hmm. dobra zwierz nic nie mówi, w końcu może ktoś nie widzi­ał. Nie mniej w dziale komiksy zwierz spodziewał­by się czegokol­wiek o komik­sach. Na przykład tych które wychodzą w Polsce, albo tych, które mogły­by wyjść, albo tych które powin­no się przeczytać.

Najwięk­szym zawo­dem okazu­je się jed­nak dzi­ał z recen­z­ja­mi DVD — jeden z najlep­szych w poprzed­nim Filmie dzi­ałów. Po pier­wsze zwierz nie jest szczegól­nie zach­wycony powierze­niem całego dzi­ału jed­nej oso­bie — zwierz nie przepa­da za recen­z­ja­mi Pio­tra Plu­cińskiego (nie jest to recen­zent niekom­pe­tent­ny, broń boże, ale zdaniem zwierza odrobinę aro­ganc­ki). Jed­nak tym co zwierza najbardziej martwi to okro­je­nie rubry­ki. Pole­ca się nam ser­ię “rebel rebel” (na półkach od pon­ad miesią­ca), przy której pojaw­ia się opis pod obrazkiem, który jest intrygu­ją­cy bo infor­mu­je nas że reżyser fil­mu “Koń Turyńs­ki” po otrzy­ma­niu Sre­brnego Niedźwiedzia coś zapowiedzi­ał ale nieste­ty pod­pis ury­wa się zan­im dowiemy się co. Kole­jne dwie pole­cone pozy­c­je to wydanie blu-ray Indi­any Jone­sa i Deszc­zowej Piosen­ki — i szko­da, że tu właśnie nie ma odd­ziel­nych ocen za film i za wydanie — choć filmy raczej są dobrze znane to aku­rat w przy­pad­ku dodatków zwierz uważa że gwiazd­ki dzi­ała­ją dobrze. Potem zaś pojaw­ia się część rubry­ki “Mono­lith films” przed­staw­ia — to już niepoko­jące — zwierz nie lubi kiedy kluczem do wyboru omaw­ianych filmów jest ich dys­try­b­u­tor. Poza tym wyda­je się, że z tych czterech filmów opła­ca się obe­jrzeć tylko jeden (Face­ci od Kuch­ni — sym­pa­ty­czne ale chy­ba nie na cztery gwiazd­ki). Zwierz jakoś nie wierzy by to było tyle jeśli chodzi o jesi­enne nowoś­ci na DVD.

I tu właś­ci­wie Mag­a­zyn trochę się kończy — a właś­ci­wie pomysł na mag­a­zyn — mamy 10 ulu­bionych filmów Michała Urba­ni­a­ka — jed­na z tych rubryk, która niko­mu na nic się nie przy­da­je bo ludzie lubią najczęś­ciej te same dobre filmy, o których wszyscy wiemy, że powin­no się je lubić. Zami­ast kochanych Dyrdy­małów mamy w ich miejsce roz­maitoś­ci fil­mowe. I to jest olbrzy­mi zawód. Dlaczego ? Po pier­wsze zwierz nie poz­nał ani jed­nej nowej aneg­dot­ki — cały dzi­ał to odgrze­wane aneg­do­ty­czne kotle­ty — obsa­da Obcego nie wiedzi­ała co się stanie w cza­sie kolacji kiedy to dra­maty­cznie pojaw­ia się pier­wszy Obcy, Sce­na z zas­trze­le­niem mis­trza miecza z Indi­any Jone­sa została wymyślona na planie, Paul New­man wykupił ogłosze­nie w Vari­ety przeprasza­jąc za swo­ją role, Pierce Bros­nan pra­cow­ał jako połykacz ognia, pier­wszym kandy­datem do roli Ojca Chrzest­nego był Frank Sina­tra (ist­nieje z resztą nieco inna wer­s­ja tej aneg­do­ty). Najwięk­szym atutem starych dobrych dyrdy­małów było to, że nie tylko podawały aneg­do­ty ale karmiły czytel­ni­ka dzi­wny­mi rankinga­mi, porów­na­ni­a­mi, wygrze­by­wały infor­ma­c­je naprawdę nie znane i podawały dziesięć powodów dla których należy kochać Anto­nio Ban­derasa (jeśli zwierz dobrze pamię­tam trzy punk­ty brzmi­ały “nie miał roman­su z Madon­ną). Inny­mi słowy były czymś czego nie da się podro­bić a nie spisem z dzi­ału triv­ia z Imdb. Bo tam zwierz może zajrzeć w każdej chwili więc nie trze­ba mu tego przepisy­wać na papi­er. Mniej przepisy­wa­nia więcej inwencji!

Szum­nie zapowiadany dzi­ał listów do redakcji to nic nowego. Trochę pytań tech­nicznych i narzekanie że Bond stracił wartość artysty­czną (a kiedyś ją miał?). ogól­nie nic pon­ad prze­cięt­ność. Mag­a­zyn zamy­ka esej Michała Oleszczy­ka z cyk­lu “nie do lamusa” o dawnych zapom­ni­anych fil­mach (w tym odcinku “Lola Montes”) które zapom­ni­ane być nie powin­ny. Esej jak zwyk­le w przy­pad­ku Oleszczy­ka ciekawy, świet­nie napisany i czy­ta się z przy­jem­noś­cią choć. no właśnie ponown­ie kar­mi się nas ciekawym tek­stem o filmie, którego szanse obe­jrzenia sią niewielkie — zachę­cony zwierz sprawdz­ił ale nie zapłaci 15 fun­tów za film, trochę w ciem­no, nawet tak gorą­co pole­cany jak w ese­ju. Może warto było­by kwest­ię dostęp­noś­ci wziąć pod uwagę, przy doborze następ­nej perły nie do lamusa. Bo aż przykro czy­tać o znakomi­tym filmie, na obe­jrze­nie którego szanse są nikłe.

W ostate­cznoś­ci zwierz nie ma wraże­nia by nowy Film był prawdzi­wą rewolucją. Recen­z­je rzeczy­wiś­cie odzyskały blask ale poza tym mag­a­zyn jest po pros­tu żaden. Wcale nie lśni tak jas­no na tle konkurencji i nie daje odpowiedzi na pytanie dlaczego mam nadal kupować cza­sopis­mo zami­ast czy­tać  recen­z­je oraz artykuły w Internecie (nigdzie nie było tak dobrej i żywej relacji z tegorocznego Cannes jak w sieci, podob­nie z Wenecją). Wielkiej rewolucji więc nie ma jest niewiel­ki przewrót pała­cowy. Z punk­tu widzenia zwierza ciekawy bo kole­jny film pewnie kupię dla recen­zji i ese­ju Michała Oleszczy­ka. Prob­lem w tym, ze jeśli nie jest to wasz ulu­biony recen­zent to bard­zo trud­no było­by stwierdz­ić, że film pod nowym sztan­darem ofer­u­je treś­ci, których z całą pewnoś­cią nie dostaniecie gdzie indziej.

Ps: Na okład­ce zde­cy­dowano się wyko­rzysty­wać wyłącznie nazwiska aktorów i reży­serów bez imion. Zwierz wyjątkowo tego nie lubi i wyda­je mu się to dopuszczalne w recen­zji czy w mowie potocznej ale tak na okład­ce brz­mi zwier­zowi po pros­tu niegrzecznie — imiona są fajne, potrzeb­ne a mówie­nie do kogoś po nazwisku to w Polsce prze­jaw braku sza­cunku albo poufałoś­ci. Czy redakc­ja woła za Hanekem po nazwisku? Jeśli tak to jesteśmy z wielkim reży­serem w więk­szej komi­ty­wie niż zwierz przypuszczał.

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online