Hej
Zwierz udał się wczoraj obowiązkowo na ochotnika do kina ale ponieważ ma szalony plan opublikowania recenzji pod własnym nazwiskiem to nie opowie wam o swoich przeżyciach związanych z oglądaniem filmu „W drodze” a właściwie opowie tylko w pierwszej osobie i nieco później. Nie mniej ponieważ zwierz nie był w kinie sam (pozdrawia swoje czytelniczki ratującego go przed samotnym wieczornym wyjściem do kina) to i po seansie było o czym rozmawiać. I tak od filmu do filmu, od aktora do aktora wylądowałyśmy przy zastanawianiu się co na boga po Polsku mówił Robert Pattinson w jednej ze scen „Wody dla słoni”. Tramwaj nadjechał rozmowa się urwała, pytanie pozostało bez odpowiedzi (zwierz widział ten film dwa razy i nadal nie rozumie a chyba nie jest się w stanie psychicznie zebrać by obejrzeć ten dość mierny film po raz trzeci).
No właśnie – widać, że jest w nas samych kilka sprzeczności. Z jednej strony dość logicznie strzyżemy uszami ilekroć ktokolwiek na ekranie wspomina o Polsce – dobrze, źle, w jednym zdaniu czy w jednym słowie – nie ma to żadnego znaczenia – każdy z nas natychmiast ożywa kiedy jakakolwiek filmowa czy serialowa postać postanawia wypowiedzieć coś co ma cokolwiek wspólnego z naszą ojczyzną. Zwierz nie twierdzi, że to odruch typowy dla przedstawicieli naszego kraju – wręcz przeciwnie założy się, że podobnie zachowują się Holendrzy, Turcy i mieszkańcy Gruzji a także wszystkich innych krajów. Z resztą pod tym względem jesteśmy bardzo hojni bo wystarczy, że na ekranie pojawi się ktoś o polskobrzmiącym nazwisku a już radośnie adoptujemy go do wielkiej polskiej rodziny bohaterów zagranicznych filmów – nawet jeśli nic szczególnie polskiego nie robi czy nie mówi – jak jeden z biednych marines w Aliens, któremu było na nazwisko Wierzbowski i właściwie tyle z jego polskości mamy na ekranie.
Dzielny Marines nazwiskiem Wierzbowski, który jednak nie jest Ripley więc jego los jest przesądzony
Nie mniej kiedy już przestaniemy się cieszyć, że ktoś o naszym kraju wspomniał zaczyna się ponowne wytężanie słuchu celem rozgryzienia co właściwie w naszym języku na ekranie zostało powiedziane. Co ciekawe język polski występuje na ekranie w takiej ilości odmian w jakiej zdecydowanie nie występuje w naszym kraju. Liz Lemon z 30 Rock mówi coś po polsku ale zwierz podobnie jak w przypadku Pattinsona nie ma zielonego pojęcia co, po polsku mówi jedna z głównych bohaterek serialu Chuck (nic dziwnego rodzice aktorki pochodzą z naszego kraju) ale zdecydowanie nie są to kwestie do zrozumienia po jednym tylko odsłuchaniu. Oczywiście najbardziej znanym przykładem mówienia po polsku na ekranie w sposób trudno zrozumiały dla mieszkańców naszego wybranego przez boga kraju jest Gene Hackman i jego słynny „Śnurr” w 'O jeden most za daleko”. Jednak ktokolwiek zabiera się za krytykowanie dziwnej polskiej mowy na ekranach powinien koniecznie i obowiązkowo posłuchać dialogów jakie ma teoretycznie polska (albo w każdym razie wschodnio europejska) matka żony głownego bohatera 'Wyposażonego”. Zwierz jest zafascynowany językiem jakim mówi bohaterka bo cała jego znajomość języków słowańskich wysiadła przy dialogach. I to zwierza w sumie zastanawia bo chyba na potrzeby serialu wymyślono nowy język, bo to z całą pewnością nie brzmi znajomo. Ale nie zawsze jest źle – zwierz nigdy nie zapomni zaskoczenia jakim było zasłyszane w Ostrym Dyżurze zdanie po polsku wypowiedziane przez pracującą na recepcji lekarkę imieniem Bob – zdanie było zdecydowanie w naszym języku i nawet zawierało poprawnie wykorzystane przekleństwo. Jak zwierz podejrzewa – trafność wynikała z osadzenia akcji w Chicago. Całkiem jak polski brzmi kilka zdań jakie jedna z przelotnych kochanek bohatera Dwóch i pół wypowiada do niego po wspólnie spędzonej nocy. Choć czuć mocny amerykański akcent to jednak fakt, że cały dowcip oparto o kwestie wypowiadane po polsku czyni z tego skeczu coś zdecydowanie zabawniejszego jeśli zna się nasz język ojczysty. Zdaniem zwierza nieźle radziła sobie też – Dorota z Gossip Girl – ponownie w jednozdaniowej ucieczce w język polski, które to zdanie ponownie nie brzmiało szczególnie pochlebnie zgodnie z zasadą że w język ojczysty ucieka się w chwilach wzburzenia. Ogólnie postać Doroty jest o tyle ciekawa, że scenarzyści zafundowali jej taki mini serial w internecie gdzie okazuje się ona być polską księżniczką wspominającą rodzinne podwieczorki w Wilanowie. Do Ameryki uciekła bo nie chciała pozbawionego małżeństwa miłości w ramach swojej klasy wyższej. Zwierza rozczuliła ta wizja Polski, choć troszkę się zasępił tym jak bardzo jest dziś nie możliwa (no chyba, że jednak trza będzie oddać ten Wilanów). Zdaniem zwierza całkiem nieźle językowo wypada też chyba najczęściej przywoływane pojawienie się Polaków na ekranie (zwierz odlicza wszystkie filmy opowiadające w jakimś stopniu o Zagładzie bo tu Polska i Polacy funkcjonują nie jako świadomy wybór reżysera tylko jako dziejowa konieczność) czyli nasi drodzy rodacy w filmie „Ścigany” – za każdym razem zwierz z zaskoczeniem przyjmuje ten wątek a właściwie moment kiedy ktoś mówi po polsku w obecności Hana Solo . znaczy Harrisona Forda. W każdym razie tu zdecydowanie da się zrozumieć o czym mowa.
Jaki z nas poetycki naród – zwierz zastanawia się i nie może znaleźć żadnego polskiego przysłowia twierdzącego, że miłość jest jak rana głowy. A może zwierz jakichś powiedzeń nie zna.
No właśnie skoro już przy Ściganym jesteśmy zwierz dostrzegł, że wielu naszych rodaków ogólnie nie przepada za sposobem przedstawiania obywateli Polskich na ekranie – panuje powszechne przekonanie, że większość polskich postaci albo jest zdrajcami (Enigma, Reakcja Łańcuchowa), ewentualnie wskazuje się, że spełniają role służących (jak we wspomnianej Plotkarze czy w rodzinie Soprano) alkoholików ( w filmie You Kill Me główny bohater jest Polakiem płatnym zabójcą i alkoholikiem a na dodatek gra go Ben Kingsley), biednych emigrantów (w trzecim sezonie Wallandera pojawia się taki wątek, do czego wykorzystano całe bogactwo naszego języka zamieniając Poczekalnie w Czekanie Sali zgodnie z proponowanym przez Google Translator tłumaczeniem Waiting Room) czy ludzi z ogólnie złymi zamiarami (z którego to stereotypu niekiedy można się pośmiać na ekranie jak w Last Chance Harvey gdzie matka głównej bohaterki jest przekonana, że jej sąsiad Polak jak nic jest gotowy kogoś zaszlachtować a tymczasem okazuje się, że to miły prowadzący małą masarnię facet). Nawet jeśli pojawią się wątki które Polaków i polskość traktują pozytywnie to zawsze znajdzie się punkt odpowiedniego zaczepienia – jeśli robotnicy z Pod słońcem w Toskanii okazują się być świetnie wykształceni i skłonni do wyrafinowanych lektur to zauważy się przede wszystkim, że jednak pracują jako budowlańcy. Kiedy w Dwóch Spłukanych Dziewczynach pojawia się bohaterka Polka wszyscy od razu zakładają, że prowadzi agencję prostytutek dopóki nie okazuje się, że ma dobrze prosperujący biznes dziewczyn sprzątających – i ponownie – prędzej trafi do nas pierwsze założenie, niż w sumie dość pozytywne wyjaśnienie nieporozumienia. Jeśli nie mówiący co prawda po polsku ale dumny ze swojego pochodzenia bohater Sztuki Zrywania łazi wszędzie w koszulce z Polskim godłem, to część z widzów od razu dostrzeże, że nie ma w nim ani odrobiny intelektualnej ambicji.
Zwierz nie twierdzi, że wieczne niezadowolenie z tego jak pokazuje się naszych rodaków jest cechą wyłącznie narodową, choć zwierz dostrzegł, że właściwie nie ma widzów zadowolonych – nawet tam gdzie wspomina się Polskie bohaterstwo wojenne zazwyczaj znajdą się tacy, dla których jest to bohaterstwo nieco za mało podkreślane. Zwierz niema co do zachodnich produkcji złudzeń – Polska jest dla nich krajem, który jeśli wyjmie się go z wojennego kontekstu staje się przestrzenią gdzieś na wschodzie, gdzie każdy toast rozpoczyna się okrzykiem „Na zdrowie”. Choć zwierza jak chyba każdego nieco denerwuje fakt, że język polski absolutnie oznacza dla zachodu bliżej nie określone szemranie to jednak z drugiej strony zwierz jakoś dziwnie podejrzewa, że ilekroć w amerykańskich filmach pojawia się jakikolwiek inny język, to jego codzienni użytkownicy dostają lekkich palpitacji serca – zwłaszcza w sytuacji kiedy bohaterowie amerykańscy zaczynają mówić po francusku – wtedy nawet zwierz dostaje lekkich palpitacji. A co do stereotypów – zwierz ma dwa problemy z naszym kręceniem nosem. Pierwszy jest dość prozaiczny – zwierz jakoś nie widzi co mamy do zaoferowania zachodowi w zamian. Wciąż chwalimy się naszą historią, ale sami mamy problemy ze zdefiniowaniem kim miałby być Polak współczesny, a że częściej niż jest to potrzebne wytykamy sobie wzajemnie wszystkie nasz narodowe czy jednostkowe przywary to i nie winniśmy się dziwić, że i inni nam je wytykają. Drugi problem to jakaś nasza zupełna niezdolność do dostrzeżenia, ze ogólnie w kinie raczej subtelnych portretów nie ma – Włosi jak wiadomo to Mafiosi, wszyscy Irlandczycy są lekko pijani i skorzy do bójki, Meksykanie ale handlują narkotykami w kartelach albo przebywają nielegalnie na terenie kraju i nie znają angielskiego, Niemcy knują i planują masową zagładę, Rosjanie zaś tkwią jeszcze po uszy w komunizmie i są krajem rządzonym przez generałów w dużych czapkach. W sitcomach z natury jest wyśmiewana każda mniejszość, w filmach sensacyjnych – każdy zły mówi z beznadziejnym obcym akcentem i na wszelki wypadek jego rolę odgrywa anglik, żeby wzmocnić poczucie obecności. Prawdę powiedziawszy na tym tle Polacy wyglądają nawet sympatycznie.
Zwierz wie, że niczego tu nie odkrywa (z resztą nie taki jest jego cel), raczej zawsze bawi go ta nasza (w tym zwierza) dychotomia w wyłapywaniu wszystkiego co polskie – z jednej strony chcemy by było tego jak najwięcej (z czystej narodowej dumy) z drugiej kiedy już taki wątek się pokazuje to czujemy się źli lub zawstydzeni. Zwierz zastanawia się jeszcze nad jednym wątkiem z rzadka podejmowanym ale zdaniem zwierza mającym jednak coś wspólnego z tym że wcale tak bardzo nie lubimy mieszać fantazji z fikcją. Dla większości z nas filmy wcale nie dzieją się w realnych krajach – zwłaszcza te Amerykańskie. Dzieją się w jakiejś dobrze nam znanej, jednak w dużym stopniu fikcyjnej przestrzeni – składa się ona z dobrze nam znanych choć odrealnionych miejsc, które jednak traktujemy jako reprezentację rzeczywistości. Kiedy w takiej przestrzeni pojawi się wątek w jakiś sposób nam bliski, który możemy bez pudła zidentyfikować jako naciągany to już trudniej nam przełknąć „prawdziwość” tego filmowego świata. Trochę ja ze zwierzem i Wallanderem – zwierz wiedział, ze Anglicy udają, że są Szwedami ale zapewniano go, że wszystkie napisy są po Szwedzku i zwierz czuł się z tym dobrze. Do czasu tego nieszczęsnego polskiego tłumaczenia, które kazało mu mniemać, że wszystkie teksty po Szwedzku są równie dobrze przetłumaczone. I tak zwierz nie stracił sympatii do serialu (to chyba jest nie możliwe przy takiej obsadzie) ale jego wizja świata przedstawionego uległa zachwianiu. A może zwierz wysuwa zbyt daleko idące wnioski? Może przenosi jedynie własne doświadczenia – bo musicie wiedzieć, że zwierz nie cierpi polskich wątków w filmach zachodnich. Nie żeby się własnego kraju wstydził (oto trudno zwierza podejrzewać) ale po prostu natychmiast wkracza mu do głowy paskudny realizm, którego zwierz wcale tak w filmach nie pożąda.
A żeby zakończyć te rozważania, zwierz jest ciekawy jak jest z wami. Czy należycie do lingwistów, którzy przede wszystkim starają się zrozumieć co to dziwne pół rosyjskie, pół węgierskie szemranie ma do czynienia z Polskim, czy jesteście patriotycznym kadrowymi domagającymi się zatrudniania fikcyjnych Polaków na wyższych stanowiskach a może reprezentujecie formę widza kibica reprezentacji czyli kogoś kto cieszy się, że Polak w filmie jest ale natychmiast zaczyna tracić ochotę by oglądać go na ekranie choćby jedną chwilę dłużej? Zwierz jest ciekawy – sam chyba zaliczyłby się do ostatniej kategorii choć jako kibic zazwyczaj aż do końca nie traci nadziei, że tym razem będzie tak dobrze, że nikt nie będzie mógł mieć pretensji. A i jeszcze jedno -zwierz nie chce zamienić komentarzy w wyliczankę motywów polskich w filmach ale zdarzyło się wam kiedyś podnieść głowę z myślą, co tak dobrze rozumiecie po anielsku a to po prostu po polsku zaczęli mówić na ekranie? Zwierz już wspomniał o swoich przeżyciach ze Ściganym ale założy się, że nie jest sam.
Ps: Zwierz może, ale może się zbierze i wyprodukuje jednak wpis dodatkowy o Dowton, bo słyszał jakieś skargi, że tych widzów zaniedbuje.??