Hej
Zwierz zapowiadał ten wpis ale wytknięto mu, że już o tym pisał. Zwierz przejrzał więc swojego bloga i doszedł do wniosku, że po pierwsze – nie pisał dokładnie o tym o czym pisze dziś, po drugie było to dwa lata temu kiedy zwierz może i pisał ale prawie nikt go nie czytał, po trzecie – to blog zwierza i ma on prawo od czasu do czasu dokonać rewizyty. Do rewizyty tematu filmów tanecznych zachęcił zwierza trailer kolejnej części filmu StreetDance – zwierz bowiem oglądając trailer doszedł do wniosku, że już kiedyś chyba widział ten film. A potem uświadomił sobie coś absolutnie oczywistego. Jest tylko jeden film taneczny. Jeśli nie wierzycie spójrzcie sami i oceńcie czy znacie te elementy.
1. Zły przeciwny zespół – właściwie zwierz powinien stwierdzić, że ta uwaga właściwie rozciąga się ponad złe przeciwne zespoły taneczne ( które są złe ponieważ też świetnie tańczą i najpewniej mają na to pieniądze) – złe mogą być także pary taneczne, ewentualnie trenerzy par tanecznych, czy najgorszy gatunek – rodzice złych par tanecznych. Zwierza zawsze pociąga wizja rywalizacji w filmach tanecznych – zawsze prowadzi zwierza do pewnego ciekawego wniosku, że filmy taneczne ( współczesne filmy taneczne) są właściwie odpowiednikami filmów sportowych. Film sportowy, jak wszyscy wiemy, musi mieć nie tylko element rywalizacji, ale tak przedstawionej, że po pierwsze przeciwnik prawie zawsze jest zły ( choć przecież rywalizacja sportowa nie jest odpowiednikiem walki dobra ze złem). Film taneczny musi jeszcze wyostrzyć ten motyw, ponieważ taniec nie jest tak przejrzysty jak sport, i trudniej zrozumieć dlaczego nasi byli lepsi. Abyśmy byli przekonani, że zwycięstwo należy się naszym bohaterom muszą oni nad swoimi przeciwnikami musi być nie tylko techniczne, czy artystyczne ale także (czy może przede wszystkim) moralne. Nie mniej jednak zwierz musi powiedzieć, że niezależnie od tego czy zwierz ma zwyczaj naśmiewania się z tego schematu, to jednak jego brak czyni filmy taneczne zazwyczaj koszmarnie nudne.
2.Jestem Beboyem nie wiem jak się tańczy romantycznie – zwierz zawsze jest zdumiony jak często powraca ten sam motyw, spopularyzowany przede wszystkim przez ” Ostatni taniec” i ” Step Up” – dwa filmy, które rozpoczęły zalewającą kina falę filmów tanecznych – co ciekawe ów pomysł zderzenia dwóch stylów – interesujący zanim się nie zobaczy go po raz pierwszy, drugi czy trzeci. Co prawda scenarzyści robią co mogą by nieco urozmaicić ten wątek ( w Step Up zbuntowanym hip hopowcem była dziewczyna, w Steetdance nie chodziło o współpracę dwóch osób, ale o całego zespołu baletowego z uliczną grupą taneczną) ale nie są w stanie od niego uciec. Kiedy trzy dni temu zwierz oglądał zwiastun filmu Streetdance 2 padło w nim niemal nieśmiertelne dla gatunku zdanie „Jestem beboyem nie znam się na tańcach towarzyskich”) co oczywiście jak wszyscy wiemy doprowadzi do długich scen treningów, po których nasz bohater będzie mistrzem wszystkich stylów i okolic. Zwierz zawsze zastanawiała ta potrzeba, niesienia kaganka tanecznej oświaty pokazującego, że wszyscy tańczący powinni się wzajemnie kochać bo taniec to życie. Być może podziały w środowisku tanecznym są tak głębokie, że trzeba interweniować. A może chodzi o to by więcej osób przyszło do kina.
3. Jesteśmy biedni ale umiemy tańczyć – zwierz zauważył, że filmy taneczne niezwykle często podnoszą problem biedy. Serio taniec staje się platformą porozumienia między gorzej a lepiej sytuowanymi co najmniej od czasu Dirty Dancing, gdzie nasza bohaterka przyjeżdża na wakacje, do miejsca gdzie bohater pracuje ciężko jako instruktor. W Step Up bohater skazany na prace społeczne pochodzi z nizin ( ale jest za to szlachetny ). Z kolei w filmie Take the Lead nauka tańca pozwala wyjść na prostą uczniom, żyjącym w prawdziwej biedzie, mających problemy z prawem i właściwie żadnych perspektyw. Co ciekawe takie postrzeganie tańca jako tego elementu, który jakoś pozwoli się wyrwać z codzienności biedy pojawia się np. także w zupełnie nie tanecznym, drastycznie różnym gatunkowo filmie Fish Tank” ( jeśli nie widzieliście to MUSICIE zobaczyć) gdzie biednej dziewczynie też się marzy że dzięki tańcowi jakoś ucieknie od beznadziejnego życia. Wydaje się, że ten wątek dobrze oddaje przyczynę popularności tańca we współczesnej kulturze popularnej. Wydaje się, że mamy do czynienia z najbardziej demokratyczną ze sztuk. Każdy może tańczyć, taniec nie wymaga intelektualnego zaplecza, ani odpowiedniego wykształcenia – jedyne co jest wymagane to odpowiednia koordynacja, wyczucie rytmu, pewna kreatywność. Co więcej nawet nie potrzeba szczególnie drogiego sprzętu, o ile w ogóle potrzebny jest sprzęt. Taniec staje się więc potencjalnie dostępny dla każdego, dużo bardziej niż np. śpiewanie – w tańcu dużo da się nadrobić po prostu dużą ilością ćwiczeń czego nie da się powiedzieć o wszelkich talentach związanych ze śpiewaniem gdzie trzeba po prostu mieć dobry głos.
4. Nie będziesz tańczyć będziesz pracować/uczyć się matematyki/kraść pieniądze – zdaniem zwierza pojawiający się właściwe we wszystkich filmach, konflikt pomiędzy pragnieniem poświęcenia się tańcowi a koniecznością, lub też nakazem wyboru innej drogi życiowej, dobrze oddaje frustrację wielu młodych ludzi ze społeczeństw zachodnich. Oto cała kultura, w której żyją opiera się w dużym stopniu na wmawianiu im, że człowiek powinien zajmować się tym co lubi, co stanowi jego pasję i co przyniesie mu spełnienie. Z drugiej strony jednak, publikuje się co raz więcej raportów, z których wynika, że jeśli nie skończyło się budownictwa albo matematyki, to marny los czeka takiego absolwenta. Z resztą sami rodzice, wspierający artystyczne ciągoty dzieci, gdzieś w okolicach szkoły średniej zaczynają ów entuzjazm tracić. Kto wie czy nakreślony w tych filmach konflikt, pomiędzy pragnieniem robienia tego co się lubi ( choć powiedzmy sobie szczerze kariera tancerza jest niezwykle ryzykowna) a tego czego od nas wymagają, nie jest owym słynnym konfliktem pokoleniowym, o którego brak oskarża się dzisiejszych nastolatków. Być może w tych filmach kryje się tęsknota całej rzeczy młodych ludzi, którzy po prostu chcieli by w życiu robić to co naprawdę lubią.
5. Czy już powinienem się zakochać w tej dziewczynie tańczącej inny styl? – to ciekawe jak bardzo filmy taneczne nie są w stanie uciec od wątku romantycznego. Zdaniem zwierza nie chodzi jedynie o próbę zapchania fabuły jakimkolwiek wątkiem ( powiedzmy sobie szczerze fabuła to największy problem dla filmu tanecznego. Zdaniem zwierza na fabule wszystkich istniejących filmów tanecznych odbił się po pierwsze sukces Dirty Dancing ( romans, że Ach), a poza tym chęć wykorzenienia pewnego dysonansu. Kiedy ogląda się pary taneczne, człowiek chce wierzyć, że wykonujących taniec łączy coś więcej niż jedynie wspólne treningi. Tak więc film zapewnia nas, ze to co widzimy na parkiecie nie jest tylko złudzeniem, ale naprawdę widzi się wyraz prawdziwych uczuć i pożądania. Zwierza w filmach tanecznych zawsze bawi owo przekonanie, że zawsze zakochają się w sobie ludzie trenujący różne style taneczne. Zwierza aż boli widok kolejnej baletnicy zakochującej się w hip hopowcu czy street dancerze. Choć może nie powinien, bądź co bądź ponoć baletmistrze mają trudny charakter.
6. Czy my przypadkiem nie potrzebujemy kasy? – zwierz wzrusza ten wątek , ponieważ zawsze go niezwykle bawi, że przy całej swojej miłości do tańca i okolic bohaterowie, prawie zawsze tańczą z jakiego zdecydowanie finansowego powodu. Zwierz pamięta że z pewnym rozrzewnieniem oglądał Step Up 2 ( choć mógłbyć to Step Up 3) z którego jasno wynikało że tańcem da się zarobić całkiem niezłe pieniądze, z tego co zwierz pamięta poszły na czynsz. Ogólnie pieniądze są w filmach tanecznych dość ważne i zwierz ma wrażenie, że niezwykle dużo miejsca poświęca się temu, że ich brakuje. Ale to chyba dość charakterystyczne dla filmów o ludziach z pasją, którzy mają wszystko tylko kasy im brakuje. Z resztą brak kasy to obok kontuzji i sporu w zespole najczęściej wykorzystywany element fabularny, który ma nas przekonać, ze naszym bohaterom się nie uda. Oczywiście takie przeciwności losu zawsze udaje się przezwyciężyć. To jedna z tych oczywistych oczywistości.
7. To już czas na wielki publiczny występ – mniej więcej w połowie filmu, pojawia się zawsze jakiś publiczny występ, najczęściej improwizowany na ulicy albo w parku. Zwierz co prawda nigdy w swoim życiu nie widział by ktokolwiek z zaskoczenia zaczął po prostu tańczyć i to w idealnej choreografii no ale rozumie, że to wymóg gatunku. nie mniej jednak zwierza zawsze niezwykle bawi taka pozytywna reakcja wszystkich wokół kiedy ktoś zaczyna tańczyć na środku skweru albo na ulicy albo gdziekolwiek gdzie zwierz nigdy nie widział nikogo tańczącego. Zwierz co prawda uważa, że wszelkie flash moby są niesłychanie fajne ale wyobraża sobie, że gdyby się spieszył to jakaś tańcująca przez pół ulicy grupa radosnych uczniów szkoły baletowej byłaby ostatnią grupą na jaka chciałby się natknąć.
8. Czy ktoś już powiedział, że taniec jest całym jego życiem – zwierz zawsze z pewną dumą spoglądał na serialowych bohaterów, którzy w tak młodym wieku już wiedzą, że taniec jest całym ich życiem. Co więcej nie tylko wiedzą, ale też czują konieczność wypowiedzenia na głos, że taniec jest całym ich życiem. I to żeby robili to tylko raz. Potrzeba poinformowania wszystkich, że taniec jest jego całym życiem i uczynienie tego kilkukrotnie w ciągu całego filmu każe zwierzowi nieco wątpić w prawdziwość tych zapewnień. Ale tak na poważnie zwierz zastanawia się dlaczego w filmach tanecznych w których ogranicza się dialogi do niezbędnego minimum ten jeden zawsze musi wystąpić tak jakby widz nie mógł się sam domyślić, ze nasz bohater lubi tańczyć ( mógłby się domyślić tego biorąc pod uwagę fakt, że non stop tańczy, ale to tylko taka sugestia)
9. To naprawdę największy konkurs taneczny ever, od zeszłego roku… – filmy taneczne mają ten sam problem co filmy sportowe. Jeśli nasz bohater wygra w jakimś filmie zawody to jasne że w następnym musi wygrać jeszcze ważniejsze bo nikt nie chce oglądać filmu, w którym po prostu broni się tytułu. W przypadku filmów tanecznych mamy do czynienia z niesamowitą ewolucją do szkolnego pokazu po super-hiper- ekstra-mega mistrzostwa świata odbywające się na stadionach i transmitowane na żywo. Co ciekawe zawsze mamy wyjść z założenia, że takie niesamowite mistrzostwa wygra nasza pół amatorska grupa która ćwiczy razem dopiero od niedawna, boryka się z problemami finansowymi, pochodzi z nizin a tak naprawdę to tańczy tylko po to by wyrwać się ze swojego środowiska. Biedni ci profesjonalni ćwiczący od rana do nocy w dobrych salach, na dobrym sprzęcie tancerze. Nigdy nie mają szans na wygraną. A nawet jeśli wygrają to nigdy nie mogą być moralnymi zwycięzcami. Trzeba powiedzieć, ze jest w tym coś zaskakująco antykonsumpcyjnego.
10. Taniec naprawdę rozwiązuje wszystkie problemy i leczy skrofuły – zwierz musi powiedzieć, że ni jest w stanie przejść obojętnie wobec wiary w moc tańca bijącą z filmów. Taniec pomaga pozbierać się po śmierci bliskich, pozwala zmienić swoje nastawienie do życia, odnaleźć się w nowym środowisku, poprawić oceny, zapomnieć o chorobie bliskich. No serio nie ma takiego problemu na które nie pomogło by tańczenie. Zwierz zastanawia się ile w tym filmowej przesad, y a ile prawdy, to znaczy filmy taneczne są zazwyczaj filmami o ludziach, którzy robią to co naprawdę ich cieszy i pasjonuje- być może jest więc trochę prawdy w tym, że jeśli człowiek robi coś co naprawdę sprawia mu przyjemność, to cała reszta jakoś jest łatwiejsza do zniesienia. Byłaby to bardzo miła choć powiedzmy sobie szczerze nieco naiwna myśl. Nie mniej jednak scenarzyści bardzo chcą abyśmy uwierzyli że dopóki się tańczy to wszystko będzie dobrze.
Zwierz chciał się ponaśmiewać z filmów tanecznych a tymczasem wychodzi mu że nawet w tej swojej szczątkowej fabule maja jakąś myśl – może płytką, ale z drugiej strony – ludzie oceniający filmy taneczne nie są ich targetem. Bo zdaniem zwierza jeśli istnieją gatunki przypisane do wieku odbiorców to film taneczny jest raczej ze swojej natury filmem młodzieżowym. I to nie dlatego. że młodzi są tancerze ale właśnie dlatego, że w warstwie ideologicznej odwołuje się do młodego pokolenia oraz najczęściej do sytuacji konieczności walki z rodzicami czy opiekunami o możliwość realizowania własnych pasji. Oczywiście zwierz nie twierdzi, ze filmy taneczne są wybitne pod tym względem ( zwierz ogólnie uważa, że filmy o tańcu trzeba oceniać przede wszystkim z punktu widzenia choreografii jaką się w nich prezentuje, bo przecież dla niej się je kręci) ale, że to wcale nie jest takie złe że akurat te filmy upodobała sobie młodzież. Oczywiście są to straszne banały ale banały, których w sumie nawet miło słuchać. Bądź co bądź zwierz też chciałby zobaczyć film o blogrze któremu mówią że ma znaleźć sobie jakieś pożyteczne zajęcie ale on upiera się wygrywa mistrzostwa świata w blogowaniu znajduje miłość on line i udowadnia wszystkim, że dobrze postąpił. Wszystko zaś w rytmie stukających klawiszy. Widzicie? Już nie brzmi tak głupio??