Hej
Po pierwsze zwierz chce wam życzyć wszystkiego najlepszego z okazji świąt. Zwierz nie jest może jakoś szczególnie wybitnie entuzjastycznie nastawiony do wydarzeń, których rocznicę świętujemy ale nie zmienia to faktu, że zwierz uważa, iż każdy z was powinien spędzić te święta spokojnie, radośnie i z rodziną, najpewniej jedząc za dużo i nic nie robiąc. Zwierz chciał kiedyś pracować w święta ale dostał straszną burę od swej niewierzącej matki i od tamtego czasu pamięta, że święta, to święta i tyle.
A skoro już przy świętach jesteśmy w tym roku mamy zbieg wcale nie taki częsty bo zbiegły się nam dwa święta czyli nasza Wielkanoc ze świętem właściwym czyli z Pashą. Zwierz który zawsze ma lekkie ciągoty do rywalizacji musi powiedzieć, że postanowił zestawić ze sobą dwa tematy – pierwszy to próbę zekranizowania życia Jezusa drugi to wyjście Mojżesza z Egiptu. Oba tematy jak wszyscy wiemy idealnie nadają się na film, i oba są z obecnie obchodzonymi świętami mocno związane. Tak więc zwierz postanowił sprawdzić kto wygrywa w tym filmowym pojedynku zbawca czy prorok.
Zacznijmy po starszeństwie czyli od Mojżesza. Zaczyna się wcześnie bo już w 1909 nakręcone został pierwszy film pod tytułem ” Życie Mojżesza” trudno się z resztą dziwić, że tak szybko bo to jeden z najbardziej dramatycznych filmowych życiorysów jakie znajdziecie w Biblii. Potem nakręcono „Dziesięcioro Przykazań”. Zwierz zaznacza tu, ze mówi o pierwszym filmie pod tym tytułem. Od czasu 1923 roku nakręcono bowiem jeszcze najsławniejszą wersję z 1955 gdzie Mojzeszem był Charlton Heston, potem nakręcono jeszcze jeden film pod tym tytułem w 1997, 2006 i 2007 ( wersja w animacji 3D). W międzyczasie powstał też „Mojżesz: The Musical” gdzie Mojżesza grał Val Kilmer. Serio. Mojżesz pojawiał się tez w Historii Świata Mela Brooksa ( część pierwsza) czy w innych filmach próbujących objąć całość dziejów ludzkości. Całkiem nieźle radził sobie też w świecie animowanym, zwierz sam pamięta swój zachwyt nad efektami specjalnymi rozstąpienia się morza w filmie ” Książę Egiptu” opowiadającym co prawda jedynie o początku drogi Mojżesza ale za to w bardzo ładnym stylu. Co więcej film ma niesamowitą obsadę jeśli chodzi o podkładane głosy ( tu z kolei Val Kilmer grał Mojżesza i Boga), więc nic dziwnego, że ta sama wytwórnia nakręciła jeszcze film o Jakubie tłumaczącym sny. Co ciekawe w tym samym roku animację ” Mojżesz wielki książę Egiptu” zrealizowano też w Niemczech – najwyraźniej 1998 był dobrym rokiem dla proroków. Ale co ciekawe tu nie kończy się droga Mojżesza przez nasze ekrany. Od kilku lat bowiem Spielberg zapowiada, ze nakręci film o Mojżeszu ( obecnie planowana premiera to 2014) z efektami specjalnymi o jakich się jeszcze ludzkości nie śniło. Zwierz w sumie podchodzi nawet entuzjastycznie do tego tematu bo Księga Wyjścia zawsze stanowiła ulubiony fragment Biblii zwierza ( zwierz przynajmniej przeczytał ją w całości, bo próba przeczytania całej Biblii zakończyła się dla niego gdzieś w połowie Starego Testamentu).
Książe Egiptu to może nie najwierniejsza adaptacja ale na pewno najładniejsza. Choć wieloryby nie mieszkają w Morzu Czerwonym
Jezus wygrywa z Mojżeszem już od pierwszego tytułu – pierwsza ekranizacja Pasji Chrystusa została nakręcona już w 1905 roku choć istnieje film składający się ze scen Pasyjnych nakręcony w 1903 – czyli bardzo wcześnie – z drugiej strony ciekawe oba filmy są francuskie ( to znaczy nie jest to ciekawe z punktu widzenia historii kinematografii bo na początku wszystko było francuskie w kinie). Jednak pierwsze wielkie wejście Jezus zrobił w Nietolerancji Griffitha gdzie jedna ze scen dzieje się w czasie wesela w Kaanie ( cały film składa się z kilku historii). Potem mamy dwa filmy pod tym samym tytułem – Króla Królów z 1927 ( tego samego reżysera który nakręcił 10 Przykazań) o życiu Jezusa przed ukrzyżowaniem, oraz ten sławniejszy z 1961 roku, który opowiada już pełną historię czyli razem ze zmartwychwstaniem. Co ciekawe już cztery lata później bo w 1965 nakręcono – The Greates Story Ever Told opowiadającą a jakże o życiu Jezusa Chrystusa ( przy czym ważne jest że zrealizowała ją zdecydowanie inna wytwórnia). Film ten jest ciekawy między innymi dlatego, że Jezusa gra w nim Max von Sydow. Po tych klasycznych historiach nadszedł czas na rewolucję, która objawiła się pod postacią ekranizacji Musicalu Jezus Chrystus Super Star z 1971 – niektórzy uważają ten musical za kultowy, innych denerwuje i obraża a zwierza jak to zwierza, po prostu nuży bo zwierz nie przepada za tym okresem w historii musicalu. W 1977 roku Zeffirelli podarował widzom ponoć najlepszy mini serial jaki nakręcono czyli Jezusa z Nazaretu. Film spotkał się z pewnymi kontrowersjami ponieważ jak to w kinie bywa nieco postaci, sytuacji i historii dopisano. Poza tym Jezus jawił się w filmie nieco zbyt ludzko. Nie mniej mając odpowiednio dużo czasu by snuć swoją historię Zeffirelli ze znanym widzom talentem opowiedział historię życia Jezusa tak, że można zapomnieć, że ogląda się film religijny. Co niestety zazwyczaj bardzo działa na niekorzyść oglądania wszelkich filmów o Mesjaszu.
Cóż filmy o Jezusie rzadko są tak efektowne ale też mają spory wizualny potencjał
Jako że ogólnie wzbudzanie kontrowersji dobrze robi filmom następna produkcja dostała chyba największą reklamę w historii kinematografii – serio tyle co się zwierz nasłuchał o nakręconym w 1988 roku Ostatnim Kuszeniu Chrystusa to zwierz się nie nasłuchał o bardzo wielu lepszych filmach. Zdaniem zwierza Ostatnie Kuszenie Chrystusa nie ma w sobie nic z bluźnierstwa bo refleksja nad wiarą nawet jeśli nie ortodoksyjna jest słuszna, zwłaszcza jeśli jak w tym przypadku prowadzi do jak najbardziej zgodnych z naukami wniosków. Film jednak zdaniem zwierza wybitny nie jest a miejscami wręcz trochę nudny. Po filmie Scorsese na kilka lat zapanował spokój i kręcenie kolejnych telewizyjnych filmów gdzie Jezus miał idealną fryzurę nawet wisząc na krzyżu. Zamieszanie ponownie wprowadził w 2004 Mel Gibson, który korzystając z większej ilości sztucznej krwi niż Tarantino postanowił opowiedzieć jak to było naprawdę. Zwierz filmu nie ocenia bo go nie widział. Ale musi powiedzieć, że jeśli kogoś w całej tej historii najbardziej zainteresowało odtworzenie tego jak bardzo pobito Jezusa przed śmiercią, to znaczy, że z całej historii coś chyba mu umknęło. Jednak zdaniem zwierza dużo ciekawszym trendem jest przenoszenie historii Jezusa w zupełnie inną przestrzeń odniesień. Dwa filmy – kolejno z 2005 i 2006 opowiadały historię Jezusa przenosząc ją albo do Afryki (Son of Man) albo opowiadając po prostu o Jezusie czarnoskórym ( Color of the Cross). Zwierz nie widział, żadnego z tych filmów ( Son of Man tylko fragment) ale jest ciekawy czy ten zabieg ma rzeczywiście ręce i nogi czy to tylko prowokacja.
Czy tak naprawdę ma znaczenie jak wygląda Jezus w naszym filmie?
Jak sami widzicie wydaje się, ze Jezus zdecydowanie wygrywa kinowo z Mojżeszem ale zwierz musiałby jeszcze odjąć wszystkie filmy o narodzinach Jezusa ( to dwa święta a nie jedno!). Z drugiej jednak strony wydaje się, że mamy do czynienia z dwoma bardzo różnymi gatunkami filmowymi. Bo film biblijny to zbyt pojemna kategoria. W przypadku filmów o Mojżeszu mamy najczęściej historię w której liczy się akcja – dobrzy i źli są jasno podzieleni, Pan Bóg co chwilę objawia swoje moce ( bardzo efektownie), zaś my kibicujemy Mojżeszowi obruszając się na Faraona. Nie ma w tym większej refleksji nad naturą ludzką, religią jako taką czy nad tym czego tak naprawdę uczy nas historia Mojżesza ( a uczy nas że jak Pan Bóg się nam objawi i nas wybierze to mamy z grubsza przechlapane). Zwierzowi marzy się taki film o wyjściu Izraelitów z Egiptu z punktu widzenia Faraona – jego bezsilności, przerażenia czy żałoby po stracie syna. Przy czym czemu nie mielibyśmy kibicować Faraonowi, kto bowiem wie, który Bóg jest prawdziwy dopóki wszystkie strony milczą? Z kolei filmy o Jezusie zawsze mają bardzo mocny wydźwięk religijny, zaś sama historia zdecydowanie częściej służy by powiedzieć coś o ludziach samych w sobie. To oczywiste o tyle, że w sumie dzieje Jezusa są zdecydowanie mniej spektakularne. Co z resztą nie powinno dziwić, bo Bóg ma skłonność do co raz mniej spektakularnych interwencji w dzieje ludzkości. Oczywiście zmartwychwstanie samo w sobie powinno nas zadziwić, ale filmowo jeden żywy człowiek przedstawia się mniej spektakularnie niż podzielone na dwa morze.
Na sam koniec zwierz musi powiedzieć, ze o ile jest mnóstwo świeckich filmów nawiązujących do Bożego Narodzenia to filmów świeckich opowiadających o Wielkanocy jest jak na lekarstwo. Najwyraźniej wciąż nie da się ominąć religijnego charakteru świąt, zaś słabo ugruntowana tradycja spędzania ich z rodziną w pewien określony sposób sprawia, że nie można po prostu nakręcić filmu o spędzaniu świąt w domu rodzinnym. Zwierz zastanawia się czy paradoksalnie fakt, że przynajmniej w większości krajów nie daje się z okazji Wielkanocy prezentów nie sprawił, że święto to jakoś nigdy nie stało się popkulturalnie pociągające. Zwierz wie, że powinien napisać, że to dobrze, ale jako iż zadeklarował się już jako wątpiący to trochę żałuje. Pomyślcie te wszystkie wielkanocne odcinki specjalne. Ech. a tak trzeba oddalić się od telewizora gdzie znów grasują smutni Izraelici w Sandałach.
A teraz zwierz musi was moi drodzy pożegnać na całe dwa dni ponieważ wszystkie czytane przez was ostatnio wpisy napisał jeszcze przed wyjazdem i nie był po prostu w stanie napisać jednego wpisu na każdy dzień. Bądźcie więc dzielni i nie płaczcie, jeśli poczujcie nagłą potrzebę poczytania zwierza macie pewnie jakieś zaległości – nic prostszego – sprawdźcie o czym zwierz pisał dawno temu. Zwierz powróci już we wtorek po południu. Bądźcie dzielni.??