Hej
Zwierz oglądał wczoraj pierwszy odcinek piątego sezonu Mad Men – jednego ze swoich ulubionych seriali – głównie dlatego, że nic się w nim nie dzieje ( serio zwierz nie jest w stanie pojąć jak to możliwe, że bohaterom tyle się przydarzyło przez te pięć lat, skoro tak naprawdę nie przydarzyło im się nic). Mad Men to serial, który bardzo szybko stał się pewnego rodzaju instytucją – głównie za sprawą bardzo przemyślanego podejścia do estetyki serialu. Twórcy serialu stworzyli idealny związek pomiędzy estetyką pomieszczeń, wyglądem aktorów ( to jest obsada która wygląda bardzo nie dzisiejsza) a fabułą która eksponuje te elementy przeszłości o których lubimy zapominać, albo zapominamy najłatwiej, czyli przede wszystkim obyczaje, sposób podejścia do kobiet, oraz całe spektrum zachowań niepoprawnych politycznie. Jednak zwierz nie ma po raz kolejny zamiaru analizować popularności show ( co już z resztą robił) tylko skupić się właśnie na estetyce.
Zwierz nie jest bowiem sam w sobie estetą ( rozglądając się po swoim mieszkaniu zwierz może powiedzieć, że gust nie jest jego szczególnie mocną stroną) ale chyba na skutek nadmiernej ekspozycji na produkty telewizyjne wyrobił sobie pewien smak. Smak ów stał się dla zwierza przewodnikiem tyle trafnym co mylnym – zwierz lubi bowiem ładne symetryczne kadry, dobrze urządzone wnętrza, dobrze skrojone kostiumy. Kiedy te elementy spotykają się w serialu zwierz łapie się na tym, że jest go w stanie oglądać nawet wtedy kiedy nie do końca podoba mu się fabuła. Estetyka potrafi bowiem zwierza uwieść i przywiązać do produkcji nie słabiej niż dobra historia. Najwyraźniej zwierz jest niewolnikiem niedoboru piękna w swoim życiu ( na 20 metrach mieszkania w którym jest za dużo książek i przedmiotów piękno reprezentują tylko zwierzowe szczury), bo często przywiązuje się do seriali marnych a ładnych. A ponieważ zwierz uwielbia kategoryzować i wymieniać to wymieni. Przy czym zwierz musi przyznać, że nie będzie to lista oryginalna. Ma natomiast nadzieję, że nieco oryginalniejsze będzie spojrzenie.
UWAGA OBRAZKÓW BĘDZIE TRZY RAZY WIĘCEJ NIŻ ZWYKLE BO TO JEDNA Z TYCH RZECZY CO TO JĄ TRZEBA POKAZAĆ
Mad Men – serial który toczy się od końca lat 50 do połowy lat 60 daje idealną możliwość pokazania jak teoretycznie niewielkie zmiany w stylu kompletnie zmieniły świat zbliżając go krok po kroku do nieuchronnej rewolucji ’68. Mad men zaczyna się w świecie dobrze usytułowanym – garnitury mają szerokie ramiona, biura drewniane drzwi, kolory na przedmieściach są jasne, sukienki są proste, spódnice szerokie. Wszystko ma swój styl od szklanki po noszony przez wszystkich mężczyzn obowiązkowy kapelusz. To świat stanowiący jedną przemyślaną całość, w którym wszystko ma swoje miejsce. Ale potem przychodzi zmiana, biura z ciężki ciemnych pomieszczeń zamieniają się w jasne pomieszczenia, w których nie pasują już dawne meble, obrazy które coś przedstawiały zajmują grafiki, kolory stają się mniej przyjazne, coś dzieje się z modą co sprawia, że w jednym pomieszczeniu może stać kobieta ubrana tak, ze mogłaby wyjść na dzisiejszą ulicę, i taka której sukienka w kwiatki wzbudziłaby dziś zdziwienie. Obok ciepłej kuchni domu na przedmieściach, pojawia się przechodnia – koniecznie z wyspą po środku, kuchnia w dużym apartamencie z olbrzymimi oknami. Mad Men to świetny serial, który zmieniając dekoracje, pokazuje jak bardzo ludzie nie nadążają za tym co się wokół nich dzieje, a jednocześnie jak bardzo niekiedy nieuchwytna jest ta zmiana – bohaterowie poza zmianą biura nie wydają się uświadamiać sobie jak bardzo zmienia się wszystko wokół nich – i jak bardzo nieodzowne to zmiany. Zwierz myśli, że bez tego podejścia do estetyki i wykorzystania jej w sposobie narracji Mad Men byłby tylko jeszcze jednym serialem o nie tak dalekiej historii.
Dowton Abbey – o ile wspominany Mad Men dekonstruuje świat bohaterów zmieniając ich dekoracje, o tyle w Dowton wydaje się, ze zmianę podkreśla niezmienność przestrzeni. Wszystkie te wspaniałe pomieszczenia, stare obrazy, książki, suknie w których można tylko siedzieć i prowadzić przyjemną konwersację, stroje w których człowiek wygląda najlepiej nic nie robiąc, podkreślają jedynie to jak bardzo otoczenie i estetyka życia naszych bohaterów nie pasuje do czasów. W serialu tworzy się jakaś sprzeczność pomiędzy stałością i pięknem otaczających bohaterów przestrzeni a koszmarem wojny, która ten otaczający ich świat dekonstruuje. Gdy w drugim sezonie posiadłość służy jako sanatorium zestawienie chorych żołnierzy z urodą przestrzeni w której się znajdują ma w sobie jakąś straszną sprzeczność a jednocześnie wydaje się być dobrą ilustracją zjawisk jakie zachodzą w świecie – tym dziwniejszy jest moment kiedy po zamknięciu sanatorium przestrzeń wraca do poprzedniego stanu – choć przecież powinna się zmienić. Ale się nie zmienia – bo na tym właśnie polega dramat żyjących w tej przestrzeni ludzi – zmieniają się czasy, zmieniają się nawet oni, ale rama estetyki w jakiej funkcjonują pozostaje niezmienna. Jej zwierz nawet nie wierzy że napisał takie zdanie.
Upstairs Downstairs – jest to podobny do Downton przypadek kiedy zestawia się wyostrzony obraz minionego świata z momentem w którym ów świat przestaje istnieć – serial toczący się pod koniec lat trzydziestych stara się uchwycić to co w tym okresie jest najładniejsze, najżywsze, najbardziej lśniące i pociągające. Te wszystkie kobiety z ustami umalowanymi czerwoną szminką, w ładnych jedwabnych sukienkach i z pięknie ułożonymi włosami , te posiłki podawane na kryształach, czy wnętrza prywatnych domów dopracowane w każdym szczególe. Serial budzi przede wszystkim straszne wrażenie straty – przecież już w chwili kiedy to widzimy, wiemy, że dotykamy czegoś co minęło, co jest martwe i nie wróci. Tym bardziej boli im jaśniej lśni, zwłaszcza kiedy widz dość historycznie skrzywiony jak zwierz natychmiast przypomina sobie, ze przecież tej urody nie brakowało także w kraju rodzinnym gdzie niestety została ona zmieciona jeszcze bardziej i brutalniej niż w Anglii. Nie mniej zwierz patrzy na ten serial ( zawsze bijąc się w pierś z powodu niskiego poziomu jego fabuły czego nie zapowiadała pierwsza seria którą zwierz tak bardzo polecał) jako zachwyt podszyty goryczą. Choć może to zupełnie nie uprawniona interpretacja. Wszak nie każdy oglądając rzeczy dziejące się u schyłku lat 30 myśli wyłącznie o tym jak bardzo tego świata, być może przede wszystkim estetycznego ( w przypadku Anglii) zaraz nie będzie.
Pusching Daisies – aby odejść nieco od seriali historycznych, jeden z ulubionych – rzecz jasna skasowanych – seriali zwierza. Idący w Polsce pod tytułem Gdzie Pachną Stokrotki serial opierał się na odważnym pomyśle historii bohatera który umie ożywić dotykiem każdego ale po pierwsze nie wolno mu go potem dotknąć drugi raz ( to oznacza ostateczną śmierć) oraz jeśli nie dotnie drugi raz osoby po minucie umiera ktoś inny. No i nasz bohater dotyka swoją zmarłą ukochaną z dzieciństwa. Pomysł karkołomny, serial świetny ( bardzo wzruszający i zabawny) ale nic by z tego nie wyszło gdyby nie szalona estetyka serialu. No właśnie – jeśli mamy oglądać serial oparty na takich założeniach po co poddawać się realizmowi? Wszystko jest w tym serialu wyostrzone – kolory jaśniejsze i jaskrawsze, budynki – o dziwnych kształtach i kolorach, ubrania bohaterów barwne niekiedy stylizowane lekko na sty retro. Wszystko to razem stwarza obraz bajkowego świata, gdzie nic nie dzieje się tak do końca naprawdę – i właśnie dzięki temu można snuć w nim opowieść która nie koniecznie ma sens w naszym zupełnie realnym świecie. Zwierz bardzo tęskni za tym serialem i jego wspaniałym pomysłem na to jak dekoracją uzasadnić dlaczego fabuła nijak się ma do rzeczywistości.
Gossip Girl – w świecie w którym tak naprawdę nikt nie jest sam z siebie szczególnie interesujący a bohaterów dobrano ze względu na zasobność portfela pokazanie luksusu jest wszystkim. Zdaniem zwierza serial bardziej niż na intrygach, bohaterach i związkach opiera się właśnie na tym kluczu do świata, do którego nikt tak właściwie nie ma wstępu. Z reszta na tym polega też słabość serialu – w każdym kolejnym sezonie luksus jaki się nam pokazuje – czy to na przyjęciach, czy to ukazując wnętrza domowe, hotelowe, czy najważniejszych restauracji w mieście – stają się co raz mniej intrygujące. Chcąc podnieść poprzeczkę trzeba bohaterów zagmatwać w wydarzenia które pozwolą na jeszcze wyższy poziom – stąd wątki w Los Angeles czy ślub z księciem. Z resztą to samo dotyczy stroju bohaterów – w pierwszych sezonach wystarczyło jedynie wyposażyć w to co dawało wyraz ich statusu ale z każdym kolejnym sezonem konieczność pokazania się w czymś co jest symbolem luksusu doprowadziła bohaterów do zmiany ubrań trzy razy na odcinek. Nie mniej to kolejny serial, który bez swojej specyficznej estetyki, oraz manipulowania pojęciem luksusu nie miałby swoim widzom wiele do zaoferowania ( zwierz chyba nie musi mówić, że namiętnie go ogląda). Tak więc jest to serial, który jest w pełni glamour – błyszczy się, lśni niekiedy iskrzy ale właśnie od urody tego koszmarnie ociekającego pieniędzmi świata.
Smash – zwierz wybrał ten nowy serial bo strasznie podoba mu się praca kamery w tej produkcji oraz odwaga z jaką filmuje się tu miasto. Wydaje się, że twórcom bardzo zależało by nie było najmniejszej wątpliwości, że serial toczy się naprawdę w Nowym Jorku. To dobry wybór zwłaszcza w przypadku serialu o musicalu który opowiada o środowisku Broadwayu. Ale jednocześnie pokazując miasto scenarzyści zdecydowanie nie poszli w stronę brutalnego realizmu. Wręcz przeciwnie – to coś pomiędzy Nowym Jorkiem z pocztówek a dobrze nakręconą reklamą miasta dla hipsterów. Przyjęcie takiej estetyki sprawia, że serial sprawia wrażenie dużo bardziej realnego, nawet jeśli nie jest prawdziwy od A do Z. z resztą taka wizja miasta bardzo dobrze kontrastuje z jasnymi, pustymi przestrzeniami sali ćwiczeń czy zupełnie odrealnionymi scenami dziejącymi się w wyobraźni śpiewających aktorek. Mając te trzy płaszczyzny widzimy w jakiś sposób przejście – od realnego miasta, do realnej Sali porób gdzie dopiero dostaje się klucze do tego wspaniałego świata jaki daje praca przy musicalu. A także jak daleko jest od tych sal do scen, na które wracją kolory i uroda świata porzucana przed salą ćwiczeń. A może zwierz za dużo myśli.
Sherlock – ponownie ten sam serial ale zwierz polubił jego estetykę zanim jeszcze tak naprawdę polubił fabułę. Zwierzowi zawsze przychodzi do głowy, że jest w sposobie przedstawienia świata przedstawionego w tym serialu pewna przesada – skala jaką się przyjmuje, kadrowanie ( zmienne i ciekawe), często bardzo przemyślane kadry, czy ujęcia pod nietypowym kontem – wszystko to wydaje się być działaniami wyjętymi ze świata filmu i nie przynależnymi do świata seriali, które wolą mniej eksperymentów z pracą kamery a więcej jasności w prowadzeniu narracji. Ale wydaje się że ta przesada – łącznie z zamiłowaniem twórców do pięknych choć niekoniecznie coś znaczących z punktu widzenia fabuły kadrów ( zawsze lekko symetrycznych) to właśnie sposób na tworzenie świata w którym wszystko jest większe, ważniejsze i ładniejsze niż w rzeczywistości. Jeśli odrzuci się XIX wieczną stylistykę trzeba ją czymś zastąpić bo bohater błąkający się po dzisiejszym nie podrasowanym Londynie nie jest już tak ciekawy. Stąd właśnie ten nacisk na formę, na kadr, na budowanie świata poprzez bardzo przemyślane dekoracje ( jak ktoś stwierdził jest to serial o tapetach)- wszystko to sprawia, że otoczenie bohaterów nie stoi w sprzeczności z ich charakterem i działaniami – a przecież by mogło, biorąc pod uwagę jak bardzo wyjętym z przeciętności jest sam Sherlock. Pod tym względem estetyka pozwala może nie ukryć, ale na pewno uzasadnić sposób prowadzenia fabuły, zaś świat przedstawiony wydaje się być jedynym w którym istnienie bohaterów ma sens.
Doktor Who – a co tam zwierz napisze też o tym – otóż zdaniem zwierza od piątego sezonu ( wcześniej niekoniecznie) serial ten stał się miejscami jednym z piękniejszych jakie widział – kwestia urody serialu zawsze budziła kontrowersje – tak bywa kiedy Cardiff gra cały wszechświat – ale tym razem ów wszechświat widać niekoniecznie poprzez wygląd kolejnych planet. Otóż estetyka Doktora Who zawsze bardzo retro rzadko miała okazję pokazywać prawdziwe piękno – serial na niskim budżecie, w którym dużo się dzieje nie ma takich fanaberii – ale w ostatnich sezonach zwierz zobaczył kilka pięknych odcinków i scen – jak ta z Amy w przestrzeni kosmicznej z rozwianymi włosami, odcinek z Van Goghiem, czy dwuczęściowa historia lądowania na księżycu – to drobne elementy świata, który uzasadnia tą ciągłą pogoń za nowym – przemierzanie kosmosu jest nie tylko zabawne, ekscytujące czy straszne ale pozwala także zetknąć się z czymś pięknym nawet wtedy kiedy jest to koszmarem – cudowny estetycznie odcinek ” Girl who Waited” pokazuje jak straszne może być białe pomieszczenie czy piękny ogród. Oczywiście można się tu ze zwierzem nie zgodzić bo serial nie trzyma jednego poziomu estetycznego cały czas. Ale tam gdzie udaje się złożyć pozornie banalne elementy ( ogródek pełen słoneczników i ruda dziewczyna na ławce a wszystko za domem Van Gogha) dostajemy coś naprawdę urodziwego.
Dobra tu zwierz kończy bo uświadomił sobie, że ciągnąłby listę do 10 tylko dla równego numeru. Tymczasem jest to wpis po części osobisty bo daje wgląd w pewien bardzo ważny dla zwierza obszar gustu, którego to zwierz nie ma może mnóstwo ale przedstawia się on tak a nie inaczej. Zwierz chciał co prawda napisać wpis nieco inny bardziej koncentrujący się na tym co jest ładne a co nie ale jak się okazuje mózg zwierza nie lubi kiedy zwierz robi sobie wolne od interpretacji. Nie dobry mózg. Zwierz musi też przyznać, że jest świadom, iż wiele innych seriali postrzega się jako piękne czy ładne ale zwierza uwiodły właśnie te. I być może zwierz właśnie zrozumiał czemu go tak ciągnie do telewizji brytyjskiej – może chodzi właśnie o kwestię gustu ale nie filmowego czy serialowego ale estetycznego. Bardzo możliwe, że o tym zapominamy, kiedy wybieramy serial. Że opowieść tak naprawdę może być drugorzędna wobec naszego przywiązania do sposobu kręcenia, do otaczających bohaterów przestrzeni i przedmiotów. Więcej zwierz uważa, że nie ma się czego wstydzić, film jest sztuka wizualną – musi oddziaływać na nasz gust estetyczny inaczej – cóż chyba będziemy się nieco męczyć, no chyba, że nie zależy wam tak jak zwierzowi na urodzie kadru czy dekoracji. Być może nie macie potrzeby uciekać w świat seriali przed banalnością ( estetyczną!) otaczającego was świata. Zwierz jedna taką potrzebę przejawia ( mimo, że kocha swoje miasto, mieszkanie i meble) i bardzo lubi ją realizować.
Ps: Zwierz nie wie czy trafi jednak na pokaz gry o Tron – zaczyna się on bardzo wcześnie a zwierz ma pracy więcej niż przystoi zwierzom. Zwierz pamięta też o Igrzyskach Śmierci i wybierze się po nich zaraz po tym jak wróci z Wojny i Pokoju. Wybaczcie zdanie nie popkulturalne ale Prokofiew przed Kantiss.??