Home Ogólnie Kiedy zwierz pyta “Po co?” czyli złośliwy krytyk ” Czynny do odwołania”

Kiedy zwierz pyta “Po co?” czyli złośliwy krytyk ” Czynny do odwołania”

autor Zwierz

 ?

Hej

 

Dziś zwierz ponown­ie nie będzie pop­kul­tur­al­ny, za co was bard­zo przeprasza,  i obiecu­je szy­bką poprawę w nad­chodzą­cym tygod­niu ( zwierz poczuł chęć naty­ch­mi­as­towej poprawy już w chwili kiedy wychodz­ił z teatru i zmierzał w kierunku tramwa­ju). Nie mniej jed­nak takie jak dzisiejsza — nie pop­kul­tur­alne wyciecz­ki zwierza utwierdza­ją go w przeko­na­niu, że nie wybrał przy­pad­kowo tem­aty­ki blo­ga. Wyda­je się bowiem, że został obdar­zony przez los gustem masowym,  i to co nie masowe, lecz wyższe najczęś­ciej zwierza nuży, nudzi i wprowadza w stan dale­ki od zad­owole­nia. Co więcej zwierz przekonu­je się wtedy, że wyżs­zość jed­nej formy sztu­ki nad inną jest moc­no umow­na, i że do lamen­tów nad upad­kiem kina spoko­jnie moż­na dodać lament nad upad­kiem teatru. A może to tylko reakc­ja zwierza na przed­staw­ie­nie, na którym był i na które narzekać będzie mimo, że nie powinien bo wejś­ciów­ki dostał za dar­mo dzię­ki uprze­j­moś­ci zde­cy­dowanie przo­du­jącego we współpra­cy z blogera­mi Teatru Powszech­nego. Zwierz bowiem nawet wpuszc­zony na przed­staw­ie­nie za dar­mo ( do czego nadal wszys­t­kich zachę­ca) cza­sem czu­je, że nie może odwdz­ięczyć się równą uprze­j­moś­cią ( co czyni z niego zwierza niewdz­ięcznego, ale za to przy­na­jm­niej zgod­nego z włas­ną recen­zencką etyką)

 

                 Spek­takl ” Czyn­ny do odwoła­nia” pozostaw­ił zwierza w trud­nym do opisa­nia stanie. Zaczni­jmy od tego, że całość opar­to o tek­sty Marci­na Świ­etlick­iego. Zwierz może nie powinien się przyz­nawać ( co raz trud­niej zwier­zowi  ukry­wać swój wrod­zony sno­bizm), ale Świ­etlic­ki jest zwier­zowi dobrze jako poeta znany, tomi­ki jego wier­szy w licz­bie mno­giej sto­ją u zwierza na półce, a wydana przez a5 ” Muzy­ka Środ­ka” dostąpiła nawet zaszczy­tu sta­nia w pier­wszym rzędzie ( zwierz ma trzy rzędy na poezję więc to wyróżnie­nie nie lada) jako jeden z ulu­bionych pol­s­kich tomików poe­t­y­c­kich zwierza.  Zwierz nie będzie się brał za anal­izę poezji Świ­etlick­iego ( zwierz bał­by się kom­pro­mi­tacji oraz masowej emi­gracji czytel­ników) ale zwier­zowi zawsze podobał się ten głos człowieka nie swoich cza­sów. Bo bohater wier­szy Świ­etlick­iego to taka mity­cz­na isto­ta, która pije tylko wód­kę, pali papierosy, dużo wspom­i­na, jeszcze więcej myśli, kocha kobi­ety moc­no ale nieszczęśli­wie i wszędzie nieza­leżnie od cza­sów, sys­te­mu jest równie pięknie nieszczęśli­wa w sposób trud­ny do poję­cia dla ludzi zamknię­tych w nud­nym życiu pra­cy, kon­sumpcji i codzi­en­nych zmartwień.  To człowiek, którego wód­ka zawsze smaku­je gorzej niż kiedyś ale kiedyś też smakowała źle, no chy­ba że był zakochany ale też w nie właś­ci­wiej kobiecie. A wszys­tko gdzieś w mag­icznej krainie, nad którą unosi się dobra muzy­ka i papierosowy dym, bo tam moż­na pal­ić w kna­j­pach wbrew uni­jnym przepi­som.  Przy czym nie jest to poez­ja pozbaw­iona dow­cipu, czy dys­tan­su — wręcz prze­ci­wnie — ów ciągły stru­mień narzekań, egzys­tenc­jal­nego bólu, czy poe­t­y­ck­iej kreacji jest możli­wy tylko dlat­ego, że wiemy iż sam autor ( a może tylko bohater) ma do tego wszys­tkiego dys­tans. Tak przy­na­jm­niej tą poezję odbiera zwierz.

 

Tym­cza­sem wróćmy do przed­staw­ienia, które oglą­dał zwierz. hmm zna­cie ten moment w filmie kiedy bohater w ramach edukacji idzie do teatru oglą­da coś zupełnie bez sen­su, a potem musi stać w kulu­arach i słuchać jak ludzie komen­tu­ją to zupełnie na poważnie? No więc zwierz czu­je się trochę jak ten bied­ny bohater, który chy­ba po pros­tu total­nie nie zała­pał. Być może gapi­e­nie się na seri­ale zjadło mu mózg, ale zwierz pode­jrze­wa raczej, że przed­staw­ie­nie było bez sen­su.  Oczy­wiś­cie jako że była to sztu­ka nowoczes­na, autorzy postanow­ili obyć się bez fabuły i akcji. Jak wiado­mo fabuły są złe bo nie daj Boże widz będzie ciekawy  co będzie dalej ( co to w ogóle znaczy będzie dalej?) — prostac­ka potrze­ba, którą należy zaspoka­jać poza mura­mi teatru ( najlepiej w kinie! Bo tam jest miejsce fabuły, która sztuce nie przys­toi). Na sce­nie powin­ny się więc przewi­jać jakieś posta­cie o bliżej nie określonej funkcji — bar­man­ka, człowiek z czap­ką na głowie ( na pewno to wszys­tko nam tłu­maczy, ludzie w czap­kach to osob­na kat­e­go­ria osob­ników), dzi­en­nikarz telewiz­yjny z Warsza­wy ( dzień bez Warsza­w­ki śmiejącej się z Warsza­w­ki jest dniem zmarnowanym!),  Wiesław lan­su­ją­cy się na pro­jek­tach z insty­tucji państ­wowych ( I oczy­wiś­cie pozu­ją­cy na geja, co także jest ostat­nio obow­iązkowym ele­mentem) no i oczy­wiś­cie jakże by inaczej poeta. Poetę zawsze poz­na­je­my po tym, że ubrany jest w kolory ciemne pozę ma nied­bałą, tonem mówi głębokim, wód­ka stoi przed nim, smutek nad nim. Cała ta zbieran­i­na gania po sce­nie ( nie jest to tylko wyraże­nie kolok­wialne wyko­rzys­tane przez zwierza — aktorzy naprawdę bie­ga­ją to w lewo to w pra­wo, to w górę to w dół, wchodzą — wychodzą itp), tańczy, recy­tu­je (Świ­etlick­iego) mówi ( Świ­etlickim), śpiewa ( Świ­etlick­iego), drze na strzępy Tygod­nik Powszech­ny ( Gdzie pra­cow­ał Świ­etlic­ki) i ogól­nie stara się odt­worzyć atmos­ferę krakowskiej kna­jpy ( gdzie najpewniej prze­siadu­je Świetlicki). 

 

Dosta­je się przy okazji tego zamiesza­nia wszys­tkim, starym, młodym, warsza­w­iakom, krakowiakom, ludzkoś­ci jako takiej, jed­nos­tce poje­dynczej, tym co chcą oglą­dać TVN i tym, którzy za żadne skar­by nie pójdą do pra­cy. Oczy­wiś­cie dosta­je im się słowa­mi Świ­etlick­iego ( choć chy­ba nie tylko), ale bez właś­ci­wego dys­tan­su — wręcz prze­ci­wnie raz na jak­iś czas zwierz odnosił przykre wraże­nie, że ktoś kto przy­go­towywał przed­staw­ie­nie nie do koń­ca zała­pał o co w sty­lu Świ­etlick­iego chodzi — ale ponown­ie, zwierz nie jest spec­jal­istą, więc może się mylić. Nie zmienia to fak­tu, że brak fabuły, oraz dobrej gry ( w sum­ie bez fabuły nie za bard­zo jest co grać — moż­na się za to mal­own­ic­zo mio­tać po sce­nie dokonu­jąc ogól­nego aktu zniszczenia, oraz skakać po stołach, krzesłach i blat­ach co zawsze spraw­ia wraże­nie że się coś zagrało), spraw­ił, że zwierz nie tylko się nudz­ił, ale zadawał sobie w kółko jed­no i to samo pytanie. Po co?

 

Szczegól­nie głośno zadał sobie to zwierz pytanie w chwili, w której jeden z bohaterów, w sytu­acji oczy­wiś­cie bez związku (związ­ki scen między sobą są moc­no prze­sad­zone) wychodzi na scenę i po pros­tu ład­nie i wprost do wid­owni recy­tu­je Odcis­ki ( sce­na rodza­jowa z lat 80 gdy mężczyz­na ma zro­bić kobiecie, tej kobiecie kawę i jest w tym jakaś trage­dia — wyko­nanie Świ­et­lików), czy kiedy pod koniec wszyscy aktorzy także bez szarpa­nia się i zbęd­nej muzy­ki ( oraz skaka­nia po schodach) po pros­tu recy­tu­ją Fin­landię ( zwierz bard­zo lubi ten wier­sz Świ­etlick­iego zwłaszcza wyda­niu z ostat­niej pły­ty Świ­et­lików) to wtedy na chwile zwierz zała­pał sens — poez­ja Świ­etlick­iego jest bowiem naprawdę dobra, zwłaszcza kiedy recy­tu­ją ją aktorzy — po co więc zagłuszać świetne słowa słabą grą, wydu­many­mi scenka­mi, ogłusza­jącą ( daleką od Świ­et­likowej) muzyką? Czemu to ma służyć? Bo na pewno nie wzmac­nia poe­t­y­ck­iego przekazu co najwyżej sprowadza go do tej najprost­szej inter­pre­tacji, gdzie albo to krzyk jakiegoś wściekłego człowieka ( przy czym krzyk dosłowny bo dar­li się i to do mikro­fonów dość częs­to), albo coś bal­an­su­jącego na grani­cy absurdal­nej satyry czy banal­nej dość obserwacji świa­ta.  Tym­cza­sem poezji najbardziej do twarzy w czerni drukarskiej far­by i zdaniem zwierza im mniej się jej gra tym lepiej.

 

Oczy­wiś­cie zwierz nie może wam zaręczyć, że ta opinia jest obiek­ty­w­na. Oto bowiem dwa miejs­ca od zwierza ( miejsce obok zaj­mowała czytel­nicz­ka zwierza, która jako pier­wsza zgłosiła gotowość towarzyszenia zwier­zowi w tym przeży­ciu — jak widzi­cie zwierz nigdzie nie rusza się bez swoich czytelników)siedziała pani, która raz po raz wybuchała śmiechem. Ale nie moi drodzy nie było to radosne parsknię­cie czy nieśmi­ały chi­chot, nie był to nawet rados­ny śmiech jaki się wybacza nawet w nie odpowied­nich momen­tach. Był to śmiech kosz­marnie głośny, niczym na sce­nie nie uza­sad­niony, wybucha­ją­cy w sposób który narażał bęben­ki zwierza na poważne uszkodze­nie, wprowadza­ją­cy do całego wydarzenia ele­ment sur­re­al­isty­czny, bo śmiech ów był po pier­wsze samot­ny a po drugie wybuchał jak petar­da wedle niez­nanego zwier­zowi algo­ryt­mu. Śmieszne mogło być wszys­tko, nawet ele­men­ty pozornie dra­maty­czne. Na koniec pani wyraz­iła swo­ją daleko idącą apro­batę gwiz­daniem  i bucze­niem co nieco zaciekaw­iło zwierza bo kiedy on był ostat­nio w Pol­skim teatrze to bucze­nie wciąż jeszcze oznacza­ło niezad­owole­nie — no ale może Pani jest naprawdę świa­towa i bywa w teatra­ch zachod­nich gdzie buczy się ku chwale aktorów. Nie przy­tacza zwierz jej zachowa­nia jedynie by wykazać się wrod­zoną złośli­woś­cią ( wtedy opisał­by ze szczegóła­mi jaką recen­zję wys­taw­iły przed­staw­ie­niu dwie dziew­czyny czeka­jące na przys­tanku, którym zde­cy­dowanie się nie podobało) ale też dlat­ego, by wskazać, że być może opinia zwierza jest nie uza­sad­niona. Kto wie, może zwierz naprawdę nie zrozu­mi­ał — wszak każde­mu może się zdarzyć jak na sce­nie nie ma fabuły, częś­ci imion i wszyscy mówią wier­szem i to żeby było podle takim bez rymów- więcej zwierz może stwierdz­ić, że to chy­ba nawet zjawisko częst­sze niż rzadsze.

 

Być może zwierz po pros­tu na takie spek­tak­le nie powinien chodz­ić ( zwierz jak mantrę winien sobie pow­tarzać “pop­kul­tur­al­ny, pop­kul­tur­al­ny, Głupcze!”, być może teatr, który strasznie chce się różnić od kina powinien zawsze pamię­tać, że nawet najlep­sza for­ma nie zastąpi treś­ci, i że brak akcji może i jest fajny ale strasznie sprzeczny z ludzką per­cepcją ( serio czy kiedykol­wiek w his­torii ludzie oglą­dali coś bez akcji czy fabuły? Zwierz jest wdz­ięczny za pod­powiedź).  Być może poez­ja powin­na być do czy­ta­nia ewen­tu­alne do śpiewa­nia przez samego twór­cę ( choć czy Świ­et­li­ki tak naprawdę śpiewa­ją?). Czego zwierz chy­ba się będzie trzy­mał najbardziej.  Trzy­mał tak moc­no, że następ­nym razem zan­im wybierze się do teatru sprawdzi dziesięć razy czy sztu­ka na pewno ma fabułę. Powiedzmy sobie, że będzie to stanow­ić dla zwierza pewien warunek sine qua non. I dlat­ego zwierz wybiera się w tą środę na Wojnę i Pokój. Tam jest fabuła, mnóst­wo fabuły i jeszcze trochę fabuły. I co praw­da śpiewa­ją, ale zwierz jest praw­ie pewien, że do lep­szej muzyki.

 

 Na sam koniec, żeby tak podle nie było zwierz wrzu­ca wam Fin­landię Świ­et­lików, bo to po pros­tu dobra poez­ja jest.

 

Ps: Zwierz obiecu­je, że to ostat­ni na jak­iś czas wpis bard­zo nie pop­kul­tur­al­ny. Jeśli jutrze­jsze plany zwierza wypalą zapowia­da się jutro 100% popkulturalnie

Ps2: Zwierz po wczo­ra­jszym apelu osiągnął poziom 400 fanów na face­booku za co wszys­tkim serdecznie dzięku­je. Zwierz lubi każdą jed­nos­tkę w swym rzędzie dusz J

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online